- To szumowiny. Poza tym... mam z nimi na pieńku. Ale mniejsza. Nie mam ochoty o tym rozmawiać - wytłumaczyła, po czym oparła się o maszt i zaczęła bawić się nożem. Toril obejrzał się za nią, a potem zwrócił się ku Fyriemu.
- Oni nigdy nie zapuszczali się w te rejony, stąd moje zaskoczenie. Być może obrali sobie Svelbard za cel podróży, a to nie byłaby mimo wszystko dobra informacja. To szumowiny - stwierdził.
Wybrańcy nie dowiedzieli się więc zbyt wiele. No, poza tym, że chyba należy określać tych handlarzy mianem "szumowin". Sniki mógł zauważyć jednak pewną rzecz - Jakob spojrzał na działa, a potem wydał jakieś polecenia Vilde i Valterowi. Snidil również zdołał to dostrzec, a jego świetny słuch wychwycił ponadto, że padły tam takie słowa jak "proch" i "broń". Po chwili bracia udali się pod pokład... co to znaczyło i jak zachowają się w tej sytuacji złodziej i łowca?
Po chwili oba statki znalazły się blisko siebie. Załoga Valkyrii mogła już dostrzec załogę drugiego okrętu. Poza marynarzami tak podobnymi do ludzi Olafa, sporo było również mężczyzn o długich, pomarańczowo-czerwonych szatach, dziwnych, kanciastych czapkach i długich, ciemnych brodach. Nie umknęło też nikomu, że na kupieckim statku znajdowało się też kilku wojowników o stalowych zbrojach, najpewniej najemników.
Największym jednak zaskoczeniem mogły być dwie prawie trzymetrowe humanoidalne istoty, które po pewnym czasie wyszły spod pokładu...

Miały dzikie, czerwone ślepia, wielkie mięśnie oraz szarą, włochatą skórę. Nie miały żadnego uzbrojenia. Wybrańcy nigdy nie mieli okazji widzieć takich stworzeń... część z nich słyszała jednak opowieści o podobnych bestiach w tawernie w mieście. Zwano je "dugohami" i raczej wspominano tylko walki z nimi toczone przez legendarnych bohaterów. W tym Olafa Obieżyświata...
Po chwili z kupieckiego statku spuszczono szalupę, w której siedziało dwóch mężczyzn w kanciastych, kwadratowych czapkach, oraz trzech żołnierzy i dwóch wiosłujących marynarzy. Ponieważ byli to handlarze, Ulf zezwolił im na wejście na pokład...
Mężczyźni w kolorowych szatach rozejrzeli się po Valkyrii, uśmiechając się szeroko i odsłaniając szeregi zębów, wśród których błyszczało kilka złotych.
- Mali umacus - powiedział jeden z nich w nieznanym języku, po czym oboje się skłonili po pas przed Ulfem.
- Tak, tak, witajcie... - odpowiedział im kapitan, zupełnie bez entuzjazmu. - Znacie nasze zdanie na temat waszego... towaru. Jeżeli nie macie nic innego na sprzedaż, będziemy musieli się rozejść.
Powiedział hardo, zatrzymując kupców, gdy ci ruszyli w kierunku reszty załogi z widocznym zainteresowaniem w oczach.
- Ach... amacu... mamy mnóstwo towarów, powinieneś o tym wiedzieć. Poza tym... być może twoi nowi przyjaciele byliby zainteresowani naszym towarem? Powiedźcie przyjaciele - spojrzał na wybrańców - może chcecie obejrzeć nasze dobra? Nic to nie kosztuje, nie bójcie się. Ach, Margot! Nasza dobra pośredniczka! Co...
Kobieta wpatrywała się wściekle w handlarza, a wzrok ten był tak straszny, że ten aż przestał mówić. Jakie łączyły ich relacje?
- Tak czy siak, przyjaciele, nalegamy, abyście zechcieli zobaczyć nasz towar. Zapewniam, że na tych wodach nie spotkacie zbyt wielu kupców.
Ulf wydawał się nie być zbytnio zadowolony ze spotkania z tymi handlarzami. Niemniej nie przepędzał ich, być może nie było więc się czego bać, nawet jeśli przybysze nie robili zbyt dobrego pierwszego wrażenia? Drugi okręt zręcznie zbliżył się do Valkyrii i zaczęto przerzucać deski, które miały posłużyć jako most.