Proponuję zatem:
1. Siedziba władzy w prowincji stołecznej dodawałaby +5% podatków oraz +200 limitu wojska. Jeśli prowincja stołeczna zostanie podbita, zdobywca traci ten bonus (bo nie może mieć dwóch "pałaców").
2. Zamiast odejmować 10 punktów z prowincji "z marszu" lepiej, żeby straty powodowane były grą fabularną tzn. najeźdźca może w czasie kampanii wojennej napisać, że niszczy kopalnię albo pali tartak i wtedy prowincja traci 0,5/1/2 (w zależności od sytuacji) punkty żelaza/drewna. Dzięki temu, gdy nie chcemy prowadzić wojny totalnej, nie tracimy punktów w zdobywanej prowincji, ale gracz który wie, że nie obroni prowincji może sam, cofając się palić za sobą pola i uniemożliwić zdobywcy wyżywienie ludzi. Gorzej jak się obroni, wtedy jest w czarnej dupie :D
Proponuję jakoś to ograniczyć. Tak, żebyśmy mogli mieć prowincje rolnicze, prowincje wydobywcze itp. Oczywiście nie według takich sztywnych określeń, ale jakoś ograniczyć stopień, do którego możemy rozdawać punkty w różnorodne kategorie, żeby Borysada nie była grą w zdobywanie "wszystkiego po trochu", ale szukanie sposobów na uzyskanie tego, czego nam brakuje.
Zależy od gracza - możesz mieć "wszystkiego po trochu" i wtedy może Ci zabraknąc wszystkiego, ale gdy nastawiasz się na łuczników/włóczników i statki to chrzanisz żelazo, które wolisz kupować od innych za nadwyżki produkcji drewna. Ograniczenia można jakieś ustawić - przykładowo na pustyni nie można dać żyzności więcej jak 1, na terenach bez dostępu do gór żelaza/kamienia więcej jak 2 etc. MG może nie zaakceptować też prowincji pustynnej, której produkcja żywności opiera się na rolnictwie.
Co do rozwoju - wprowadzony zostanie postęp technologiczny (od 1 tury, więc na ogarnięcie mamy dwa tygodnie spokojnie) opierający się na
1. Wojsko/Nauka - premie do wojska (przykładowo +50 żołnierzy albo -1% kosztów półrocznego utrzymania)
2. Zarządzanie/Kultura - premie do podatków (+1% albo jednorazowy zastrzyk np. 10 000 borysów).
3. Zarządzanie/Nauka - premie do produkcji (np. dodatkowe 0,5 pkt do dowolnej statystyki prowincji).
Punkty nauki byłyby dla całego państwa i zależne też od wielkości populacji, dzięki czemu
a) gracze z jedną prowincją rozwijają tylko jedną prowincję = bardziej ją wykoksują. Gracze z kilkoma prowincjami najpewniej będą rozwijać wszystkie.
b) gracze z kilkoma prowincjami najpewniej będą mieli więcej ludności, więc ich postęp technologiczny będzie wolniejszy.
Statystyki prowincji NPC powinny być ustalane przez MG. Gracz może wiedzieć np. "w prowincji A produkuje się bardzo dużo żywności, ale nie wydobywa żadnych surowców", a gdy ją dołączy do państwa, dostanie np. 3 żyzności, 6 punktów w rolnictwie i tylko 1 w drewnie.
Jeśli mam dodać miejsce na towary dodatkowe, definiowane przez gracza (zajmie mi to chwilę, zrobię jeszcze dziś), prawdopodobnie trzeba będzie ustalić, że
a) prowincja stołeczna ma 20 punktów, z czego minimum 3 na towary dodatkowe (może być wybrany jeden)
b) druga prowincja ma 10 punktów
c) gracze z startujący z jedną prowincją mają 25 punktów, z czego minimum 3 na towary dodatkowe (może być jeden)
d) w prowincji stołecznej można produkować 3 "własne" dobra, w pozostałych po 2.