Aniołowie
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Aniołowie
Androidy udały się na powierzchnię, aby zagonić mieszkańców Gido do pracy. Stało się jednak coś, czego nikt się nie spodziewał (a może trzeba było?)
- Anioły! Posłańcy bogów! Anioł! Na kolana! - krzyczeli ludzie, widząc zagadkowe postacie wychodzące spod ziemi. Patowa sytuacja trwała, bo nie mieli zamiaru przestać oddawać pokłonów. Ta niezręczna sytuacja została wysłana Glauowi do rozpatrzenia.
- Anioły! Posłańcy bogów! Anioł! Na kolana! - krzyczeli ludzie, widząc zagadkowe postacie wychodzące spod ziemi. Patowa sytuacja trwała, bo nie mieli zamiaru przestać oddawać pokłonów. Ta niezręczna sytuacja została wysłana Glauowi do rozpatrzenia.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
Patrząca na twarz Artura Jessika odniosła wrażenie, że robot niemalże się uśmiecha. Fakt faktem jednak, wyraz twarzy maszyny pozostawał pozbawiony wyrazu i bezduszny jak zawsze.
Jeśli zwykłe androidy zostały uznane za anioły, on, przewyższający je o dwie głowy wzrostem, stalowy kolos bitewny musiał być archaniołem. Dodatkowo posiadał wystarczająco dobre głośniki by przebić się przez okoliczny hałas.
- Słuchajcie, słuchajcie, słuchajcie - spreparowany przez Glaua na potrzeby przemówienia głos był silny i stanowczy. Jednocześnie nie miał żadnych znamion charakterystycznych dla krzyku. Bóg nie musi krzyczeć by ogłosić swoją wolę i być słyszanym.
Kilkanaście dron ustawiło się naokoło zgromadzonych ludzi, ich zadaniem była pomoc w emitowaniu dźwięku stremowanego bezpośrednio z kwatery głównej. Jak w dobrym stereo mieszkańcy musieli odnosić wrażenie, że dźwięk dochodzi zewsząd.
- Słuchajcie, słuchajcie, słuchajcie - wezwanie zabrzmiało ponownie, a Artur uniósł prawą dłoń dla skupienia uwagi tłumu.
- Słuchajcie, słuchajcie, słuchajcie - Ostatni raz powtórzyły drony, by mieszkańcy na pewno się zastosowali i by troszkę zwiększyć napięcie przed przemówieniem boskiego posłańca.
- Jestem posłańcem Prawdziwego Boga - powiedział Artur z taką pewnością w głosie, jakby co najmniej sam był owym bogiem - On posłał mnie do was, jako zwiastun Czasu Wielkich Zmian. Pokażę wam właściwą drogę, dzięki której przygotujecie tę ziemię na Jego działanie. Choć wiele rzeczy będzie mglistych i niejasnych, weźmiecie udział w wielkich wydarzeniach i przyczynicie się do zwycięstwa Prawdziwego Boga.
- Boże anioły, będą wskazywały wam drogę i prowadziły was przez ten trudny czas - tu Artur wskazał na otaczające go androidy - Jeśli będziecie kierować się ich wskazaniami, nigdy nie zbłądzicie, zaś u końcu czasu zmian znajdziecie wielką nagrodę.
Jeśli zwykłe androidy zostały uznane za anioły, on, przewyższający je o dwie głowy wzrostem, stalowy kolos bitewny musiał być archaniołem. Dodatkowo posiadał wystarczająco dobre głośniki by przebić się przez okoliczny hałas.
- Słuchajcie, słuchajcie, słuchajcie - spreparowany przez Glaua na potrzeby przemówienia głos był silny i stanowczy. Jednocześnie nie miał żadnych znamion charakterystycznych dla krzyku. Bóg nie musi krzyczeć by ogłosić swoją wolę i być słyszanym.
Kilkanaście dron ustawiło się naokoło zgromadzonych ludzi, ich zadaniem była pomoc w emitowaniu dźwięku stremowanego bezpośrednio z kwatery głównej. Jak w dobrym stereo mieszkańcy musieli odnosić wrażenie, że dźwięk dochodzi zewsząd.
- Słuchajcie, słuchajcie, słuchajcie - wezwanie zabrzmiało ponownie, a Artur uniósł prawą dłoń dla skupienia uwagi tłumu.
- Słuchajcie, słuchajcie, słuchajcie - Ostatni raz powtórzyły drony, by mieszkańcy na pewno się zastosowali i by troszkę zwiększyć napięcie przed przemówieniem boskiego posłańca.
- Jestem posłańcem Prawdziwego Boga - powiedział Artur z taką pewnością w głosie, jakby co najmniej sam był owym bogiem - On posłał mnie do was, jako zwiastun Czasu Wielkich Zmian. Pokażę wam właściwą drogę, dzięki której przygotujecie tę ziemię na Jego działanie. Choć wiele rzeczy będzie mglistych i niejasnych, weźmiecie udział w wielkich wydarzeniach i przyczynicie się do zwycięstwa Prawdziwego Boga.
- Boże anioły, będą wskazywały wam drogę i prowadziły was przez ten trudny czas - tu Artur wskazał na otaczające go androidy - Jeśli będziecie kierować się ich wskazaniami, nigdy nie zbłądzicie, zaś u końcu czasu zmian znajdziecie wielką nagrodę.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Przemówienie Artura i donośne "słuchajcie, słuchajcie, słuchajcie" zgodnie z planem wywarły odpowiednie wrażenie na tłumie zafascynowanych tubylców. W większości nie śmieli oni teraz patrzeć w święte oblicze archanioła , w związku z czym klęczeli z twarzami i dłońmi położonymi na ziemi.
- Chwała niech będzie! - krzyknął ktoś z plemienia.
- Niech się dzieje wola boża! - krzyknął inny, kiedy mieszkańcy Gido zostali poinformowaniu o roli androidów. Sęk w tym, że... wszyscy klęczeli dalej i oczekiwali konkretnych poleceń.
- Chwała niech będzie! - krzyknął ktoś z plemienia.
- Niech się dzieje wola boża! - krzyknął inny, kiedy mieszkańcy Gido zostali poinformowaniu o roli androidów. Sęk w tym, że... wszyscy klęczeli dalej i oczekiwali konkretnych poleceń.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
- Zostaniecie podzieleni na dziesięcioosobowe grupy, do nadzoru każdej zostanie przydzielony jeden anioł - powiedział Artur. Jednocześnie sterowane przez Glaua androidy zaczęły podchodzić do zebranych na placu ludzi, zbierając ich tak, jak stali. Po szybkich przetasowaniach, tak aby do najcięższych prac zostali przydzieleni ci z największymi do nich predyspozycjami Opiekun przesłał poszczególnych zbiorom indywidualne polecenia.
Dwie grupy zostały skierowane bezpośrednio na plac budowy w celu jego wyrównania i oczyszczenia, kilka kolejnych otrzymało polecenie przenoszenia materiałów budowlanych. Kolejny zbiór miał za zadanie rozpocząć wykopki pod położenie fundamentów. W końcu ostatnia grupa - złożona z tubylców zdających się być najinteligentniejszymi - miała za zadanie wziąć udział w pracach ponad podstawowymi czynnościami, ucząc się podstaw projektu tak, by byli w późniejszym terminie w stanie sami kierować kolejnymi grupami podczas wykonywania prac dostawczych i czysto mechanicznych.
Dwie grupy zostały skierowane bezpośrednio na plac budowy w celu jego wyrównania i oczyszczenia, kilka kolejnych otrzymało polecenie przenoszenia materiałów budowlanych. Kolejny zbiór miał za zadanie rozpocząć wykopki pod położenie fundamentów. W końcu ostatnia grupa - złożona z tubylców zdających się być najinteligentniejszymi - miała za zadanie wziąć udział w pracach ponad podstawowymi czynnościami, ucząc się podstaw projektu tak, by byli w późniejszym terminie w stanie sami kierować kolejnymi grupami podczas wykonywania prac dostawczych i czysto mechanicznych.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Kiedy tubylcy zdołali otrząsnąć się z oszołomienia, zabrali się do pracy. Początkowo panował chaos, ponieważ mieszkańcy Gido starali się jak mogli, by zadowolić swoje anioły. Dopiero z czasem nauczyli się pracować jak trzeba i prace ruszyły z impetem, chociaż ludziom zdarzały się różne problemy techniczne. No i wykorzystywali swoich panów do innych celów...
- O aniołowie! Mój sąsiad wypasał krowę na mojej kępce trawy! - mówił do jednego z androidów jakiś mieszkaniec.
- O nieprawda, to była twoja własna krowa i chcesz mnie wrobić! - kłócił się z nim drugi.
- O aniołowie! Mój sąsiad wypasał krowę na mojej kępce trawy! - mówił do jednego z androidów jakiś mieszkaniec.
- O nieprawda, to była twoja własna krowa i chcesz mnie wrobić! - kłócił się z nim drugi.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
Anioł zapewne zmierzyłby obu tubylców roztropnym spojrzeniem, gdyby jego twarz pozwalała mu na wykonywanie takich manewrów. Być może gdyby mieszkańców Gido zniewolił człowiek, byłby mniej pobłażliwy i cierpliwy względem tego rodzaju zapytań, ale Opiekun był w stanie w czasie bliskim zeru formułować odpowiedzi na tego rodzaju dylematy.
- Dziś żyjemy na pustkowiu, otoczeni przez niebezpieczeństwa, ale świat stworzony przez Prawdziwego Boga został stworzony dla wspólnoty wszystkich ludzi. Dlatego każda kępka trawy przynależna jest jednakowo krowie każdego człowieka. Ten tylko robi z niej lepszy użytek i bardziej jest mu ona przez to należna, kto bardziej przyczynia się do chwały Prawdziwego Boga gdy wykorzystuje daną kępkę.
- Dziś żyjemy na pustkowiu, otoczeni przez niebezpieczeństwa, ale świat stworzony przez Prawdziwego Boga został stworzony dla wspólnoty wszystkich ludzi. Dlatego każda kępka trawy przynależna jest jednakowo krowie każdego człowieka. Ten tylko robi z niej lepszy użytek i bardziej jest mu ona przez to należna, kto bardziej przyczynia się do chwały Prawdziwego Boga gdy wykorzystuje daną kępkę.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Skłóceni mieszkańcy nie wyglądali na przekonanych, ale po chwili namysłu szybko zabrali swoje krowy, aby wypasać je na terenie sąsiada. W końcu wszystko było wspólne, więc lepiej, żeby to sąsiad stracił.
- Skoro wszystkie kępki nalezą wspólnie do wszystkich ludzi, to czy tyczy się to też biżuterii mojej sąsiadki? - spytała Artura jakaś mieszkanka, już myśląc o nowym naszyjniku.
- Skoro wszystkie kępki nalezą wspólnie do wszystkich ludzi, to czy tyczy się to też biżuterii mojej sąsiadki? - spytała Artura jakaś mieszkanka, już myśląc o nowym naszyjniku.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
- Sama nazwałeś ją "biżuterią sąsiadki". Dlaczego więc chcesz ją posiadać? Krowa, niezależnie gdzie jada w ten sam sposób może służyć dobru wspólnoty dając jej pożywienie - dlatego sprawiedliwym jest by każda krowa mogła się jednakowo nasycić. Naszyjnik jest ozdobą przynależną człowiekowi, ale nie spełniającą wyższych funkcji - tak więc posiadłszy go człowiek jest takim samym człowiekiem w obliczu wspólnoty. Ten kto ma cieszy się ze swego stanu posiadania - więcej jednak raduje się ten, kto nie bacząc na ziemskie ozdoby ofiarowuje swą pracę wyższemu celowi. Wówczas bowiem wie, że ścieżka jego jest słuszna. Prawdziwy Bóg nie broni, ani nie gani tego, by gromadzić skarby - ten kto prawdziwie oddaje mu cześć wie jednak, iż skarby jakie dziś może posiąść będą niczym w porównaniu z bogactwami, jakie otrzymają ci, którzy przysłużą się Jego sprawie. W dniu zwycięstwa każdy naszyjnik i każda krowa zda się błahym cieniem w obliczy chwały Prawdziwego, dlatego pracujcie wytrwale na nadejście tego dnia, a wówczas nie braknie wam ni jadła ni bogactw ziemskich.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
"Anioły" odpowiadały jeszcze na wiele podobnych pytań i dylematów. Rozwiązywały sporo błahych, zdawałoby się, problemów i udzielały rozmaitych rad. W tej atmosferze ciągnęły się dni pracy, w dobrym kierunku - trzeba dodać.
***
Tym razem kryzys przyszedł z pustyni. Do miasta zbliżało się kilka cyborgów na motorach, machających w powietrzu mieczami plazmowymi. Wyraźnie zbliżały się do Gido.
- Demony! Demony! Przybyły po niewolników i nasze bydło! - krzyczeli mieszkańcy, gromadząc się wokół Artura i jego niebieskiej świty. Dla świętych przybyszów taka zgraja nie powinna być problemem.
***
Tym razem kryzys przyszedł z pustyni. Do miasta zbliżało się kilka cyborgów na motorach, machających w powietrzu mieczami plazmowymi. Wyraźnie zbliżały się do Gido.
- Demony! Demony! Przybyły po niewolników i nasze bydło! - krzyczeli mieszkańcy, gromadząc się wokół Artura i jego niebieskiej świty. Dla świętych przybyszów taka zgraja nie powinna być problemem.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
Dla projektu tego typu "zagrożenie" jawiło się niemalże jak "okazja do zysku". Dzięki nieustannie patrolującym pustkowie dronom Glau mógł bezproblemowo śledzić postęp gości. A co za tym również idzie mieć przygotowany plan postępowania.
Jessica i Julia zajęły pozycje trochę ponad terenem i włączyły urządzenia maskujące. W razie gdyby sprawy potoczyły się niepomyślnie mogły interweniować. Doświadczony snajper przeciw wrogowi przemierzającemu otwartą przestrzeń mógł liczyć na krótką i niewymagającą "potyczkę". Mimo to Glau przewidywał, że walka nie będzie potrzebna.
Pierwszy nadszedł strzał ostrzegawczy z działa plazmowego umieszczonego w najwyższym punkcie Gido. Wystarczająco bliski by pokazać wrogom, że są w zasięgu i wystarczająco daleki by oznajmić im, że nie jest to pudło, a zabieg celowy informujący ich o sile osady na którą się porywają. Mało co przemawia do wyobraźni równie bardzo jak bajorko stopionej skały.
Następnie pojedynczy dron typu A przybliżył się do grupy emitując wiadomość:
- Wchodzicie w teren miasta Gido, zatrzymajcie się a przedyskutujemy wasze zamiary. Kontynuujcie a zostaniecie uznani za wrogów. - Wiadomość była powtarzana cyklicznie.
Jessica i Julia zajęły pozycje trochę ponad terenem i włączyły urządzenia maskujące. W razie gdyby sprawy potoczyły się niepomyślnie mogły interweniować. Doświadczony snajper przeciw wrogowi przemierzającemu otwartą przestrzeń mógł liczyć na krótką i niewymagającą "potyczkę". Mimo to Glau przewidywał, że walka nie będzie potrzebna.
Pierwszy nadszedł strzał ostrzegawczy z działa plazmowego umieszczonego w najwyższym punkcie Gido. Wystarczająco bliski by pokazać wrogom, że są w zasięgu i wystarczająco daleki by oznajmić im, że nie jest to pudło, a zabieg celowy informujący ich o sile osady na którą się porywają. Mało co przemawia do wyobraźni równie bardzo jak bajorko stopionej skały.
Następnie pojedynczy dron typu A przybliżył się do grupy emitując wiadomość:
- Wchodzicie w teren miasta Gido, zatrzymajcie się a przedyskutujemy wasze zamiary. Kontynuujcie a zostaniecie uznani za wrogów. - Wiadomość była powtarzana cyklicznie.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Nacierające cyborgi gwałtowanie zahamowały, aż jeden z nich stracił równowagę i wywrócił się wraz z pojazdem. Przybysze najwyraźniej nie spodziewali się jakiegokolwiek oporu, do tej pory mieli do czynienia z tępymi tubylcami. A już zupełnie zmieszał ich gadający dron. Żaden z cyborgów mu nie odpowiedział, najwyraźniej oczekując "przedyskutowania zamiarów".
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
- Reprezentuję Opiekuna projektu Tyrea, który aktualnie przejął kontrolę nad miastem Gido. Wasze zachowanie wskazuje na agresywne zamiary, Opiekun jednakże zakłada iż były one produktem niewiedzy zarówno o naszej obecności, jak i aktualnym układzie sił. - mówił miarowym głosem dron - Wasz przywódca jest proszony na rozmowę z naszym przedstawicielem. Zostawiwszy zarówno broń jak i motor uda się pieszo w kierunku miasta, tam odbędzie się spotkanie. Reszta poczeka tutaj na wynik rozmów.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Cyborgi dalej milczały i oglądały się po sobie, nagle jeden z nich, wzdychając głośno, zsiadł z pojazdu, oddał broń kolegom i udał się samotnie w kierunku miasta. Po minie trudno jednak było powiedzieć, by był zadowolony.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
- Nie obawiaj się. Tak długo, jak nie stworzysz zagrożenia będziesz uznawany za gościa. - powiedział dron. Enigmatycznie jednak nie precyzował co mogłoby zostać uznane przez jego przełożonych za "zachowanie zagrażające gospodarzowi". Dalsza podróż upływała w milczeniu, zaś dron dostosowywał tempo lotu do chodu cyborga. Szli jednak dosyć szybko.
Celem okazała się być lepianka stojąca na najdalszych obrzeżach miasta. Miała około 6 na 4 metry i wyglądała na stosunkowo nowy budynek. Przed drzwiami chatki stał pojedynczy android. Widząc gościa bez słowa otworzył przed nim drzwi wpuszczając go do środka. Kwadratowa izba nie zawierała wiele obiektów. Jakieś szafy, drewniany stół z metalowymi krzesłami po obu stronach. Całość trochę przypominała stróżówkę do przesłuchań. Wrażenie burzył jedynie imbryk z herbatą na środku stołu i dwie filiżanki. Na miejscu bardziej wewnętrznym siedziała Jessica, która najwyraźniej już zaczęła pić herbatę pod nieobecność gościa.
Widząc wchodzącego cyborga wstała jednak i wskazała mu miejsce przed sobą.
- Jestem Jessica, naczelnik zwiadowczy projektu Tyrea. - powiedziała suchym, pozbawionym emocji głosem. Swoją pracę wykonywała nie od wczoraj. Od razu było czuć, że wyraźnie zaakcentuje moment, w którym "gościowi" będzie wolno się odezwać - Ty i twoja grupa weszliście na nasz teren. Opiekun jednak uznał, że może się to skończyć z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych stron. Zanim jednak będę mówić o możliwościach, chciałabym poznać fakty.
W tym momencie wcześniej pilnujący drzwi android zbliżył się do stołu i nalał herbaty do obu filiżanek. Jessica pociągnęła łyk, a następnie kontynuowała.
- Jak masz na imię, oraz dla kogo pracujesz?
Celem okazała się być lepianka stojąca na najdalszych obrzeżach miasta. Miała około 6 na 4 metry i wyglądała na stosunkowo nowy budynek. Przed drzwiami chatki stał pojedynczy android. Widząc gościa bez słowa otworzył przed nim drzwi wpuszczając go do środka. Kwadratowa izba nie zawierała wiele obiektów. Jakieś szafy, drewniany stół z metalowymi krzesłami po obu stronach. Całość trochę przypominała stróżówkę do przesłuchań. Wrażenie burzył jedynie imbryk z herbatą na środku stołu i dwie filiżanki. Na miejscu bardziej wewnętrznym siedziała Jessica, która najwyraźniej już zaczęła pić herbatę pod nieobecność gościa.
Widząc wchodzącego cyborga wstała jednak i wskazała mu miejsce przed sobą.
- Jestem Jessica, naczelnik zwiadowczy projektu Tyrea. - powiedziała suchym, pozbawionym emocji głosem. Swoją pracę wykonywała nie od wczoraj. Od razu było czuć, że wyraźnie zaakcentuje moment, w którym "gościowi" będzie wolno się odezwać - Ty i twoja grupa weszliście na nasz teren. Opiekun jednak uznał, że może się to skończyć z korzyścią dla wszystkich zainteresowanych stron. Zanim jednak będę mówić o możliwościach, chciałabym poznać fakty.
W tym momencie wcześniej pilnujący drzwi android zbliżył się do stołu i nalał herbaty do obu filiżanek. Jessica pociągnęła łyk, a następnie kontynuowała.
- Jak masz na imię, oraz dla kogo pracujesz?
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Cyborg z krzywą miną przyglądał się temu wszystkiemu. Drony? Androidy? Pracujący zgodnie nad czymś mieszkańcy Gido? Nie, coś tu było nie tak.
Zaproszony do lepianki, szybko zlustrował pomieszczenie. Na wskazane przez Jessicę miejsce jednak nie usiadł. Stał tylko z grymasem na twarzy, wściekle wpatrując się na kobietę przez przyłbicę (która, jak się okazało, zaopatrzona była w ciemne szkło w miejscu oczu).
- Tyrea? - wtrącił niskim głosem, choć nie uzyskał odpowiedzi.
- Czemu interesuje cię moje imię, kobieto? Dlaczego mam ci mówić dla kogo pracuję? - pytał rozdrażniony, jakby cała sytuacja była swego rodzaju upokorzeniem.
Zaproszony do lepianki, szybko zlustrował pomieszczenie. Na wskazane przez Jessicę miejsce jednak nie usiadł. Stał tylko z grymasem na twarzy, wściekle wpatrując się na kobietę przez przyłbicę (która, jak się okazało, zaopatrzona była w ciemne szkło w miejscu oczu).
- Tyrea? - wtrącił niskim głosem, choć nie uzyskał odpowiedzi.
- Czemu interesuje cię moje imię, kobieto? Dlaczego mam ci mówić dla kogo pracuję? - pytał rozdrażniony, jakby cała sytuacja była swego rodzaju upokorzeniem.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
- Jesteśmy reliktem jeszcze sprzed apokalipsy - powiedziała Jessica pozwalając sobie na lekki półuśmiech - Byłeś świadkiem demonstracji siły działa broniącego tej placówki, wiesz więc, że przewyższamy technologicznie większość bytów, jakie zachowały się na pustkowiach.
- Nie zrozum mnie źle, nie zamierzam ci grozić, tudzież popisywać się swoją przewagą. Przychodząc tu wykazałeś się rozsądkiem. Widzę że jesteś bardzo zaskoczony aktualną sytuacją, więc postaram się zaspokoić odrobinę twoją ciekawość. Jeśli również ty zaspokoisz moją. Na ten moment jesteś kimś w rodzaju gościa.
- To jak będzie?
- Nie zrozum mnie źle, nie zamierzam ci grozić, tudzież popisywać się swoją przewagą. Przychodząc tu wykazałeś się rozsądkiem. Widzę że jesteś bardzo zaskoczony aktualną sytuacją, więc postaram się zaspokoić odrobinę twoją ciekawość. Jeśli również ty zaspokoisz moją. Na ten moment jesteś kimś w rodzaju gościa.
- To jak będzie?
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Cyborg przystał na ten układ, co można było rozpoznać po małym uśmieszku na ustach. Nie miał jednak zamiaru siadać, ponieważ ciągle stał z opartymi o biodra rękoma.
- Dobrze, czemu nie... Pracuję dla Grani - powiedział, nie wspominając o swoim imieniu, jakby to była nieistotna kwestia. - I nie ukrywam, że jestem... że byłem tu po trybut i by przypomnieć wieśniakom, kto tu rządzi - wytłumaczył.
- Dobrze, czemu nie... Pracuję dla Grani - powiedział, nie wspominając o swoim imieniu, jakby to była nieistotna kwestia. - I nie ukrywam, że jestem... że byłem tu po trybut i by przypomnieć wieśniakom, kto tu rządzi - wytłumaczył.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
- Doskonale. - powiedziała Jessica - Teraz ja ci opowiem, czym jest projekt Tyrea. Jesteśmy przedwojenną placówką militarno-badawczą. Kiedyś należeliśmy do tych, którzy pośrednio wspierali upadek świata. Dziś dążymy do odrodzenia. Przynajmniej dla tych, którzy nas wspierają.
- Jak dokładnie wygląda wasza umowa z Granią i co wam oferują w zamian za pracę? Ile grup takich jak wasza jest opłacanych?
- Jak dokładnie wygląda wasza umowa z Granią i co wam oferują w zamian za pracę? Ile grup takich jak wasza jest opłacanych?
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Cyborg uśmiechnął się nieprzyjemnie.
- Do odrodzenia? - spytał kąśliwie. - A te żałosne istoty wam w tym mają pomóc? Tępi wieśniacy, którzy przez te wszystkie lata nie potrafili się zorganizować?
- Służymy po prostu naszej pani, wielkiej Mecharayo, władczyni Grani. Jest nas wielu, licz nas w setkach - zaśmiał się.
- Do odrodzenia? - spytał kąśliwie. - A te żałosne istoty wam w tym mają pomóc? Tępi wieśniacy, którzy przez te wszystkie lata nie potrafili się zorganizować?
- Służymy po prostu naszej pani, wielkiej Mecharayo, władczyni Grani. Jest nas wielu, licz nas w setkach - zaśmiał się.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
- Opiekun czasem mawia: "Kiedy życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę". Nie potrzebujemy ich zdolności organizacyjnych, mamy własne. - powiedziała Jessica z nieco enigmatycznym wyrazem twarzy - Siła fizyczna i posłuszeństwo jest wszystkim czego się od nich oczekuje.
- Niemniej jednak, jedną rzecz musisz zrozumieć: nie rozmawiasz już z prostymi wieśniakami. Nie jesteśmy kimś kogo możesz przestraszyć. Kiedyś mieliśmy konstruować broń, od której miałyby ginąć miliony, kilka setek zdaje się w tym kontekście - cóż... powiedzmy nieznaczną przeszkodą.
- Ale to nie o tym tutaj rozmawiamy, w końcu wcale nie musimy być wrogami. Pozwolisz więc, że przejdę do kardynalnego pytania: Za kogo się uważasz? Za najemnika, czy za rycerza swojej pani?
- Niemniej jednak, jedną rzecz musisz zrozumieć: nie rozmawiasz już z prostymi wieśniakami. Nie jesteśmy kimś kogo możesz przestraszyć. Kiedyś mieliśmy konstruować broń, od której miałyby ginąć miliony, kilka setek zdaje się w tym kontekście - cóż... powiedzmy nieznaczną przeszkodą.
- Ale to nie o tym tutaj rozmawiamy, w końcu wcale nie musimy być wrogami. Pozwolisz więc, że przejdę do kardynalnego pytania: Za kogo się uważasz? Za najemnika, czy za rycerza swojej pani?
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
- Mądre posunięcie - powiedział cyborg, słysząc o wykorzystaniu ludzi jako taniej siły roboczej. Następne "pogróżki" przeszły mu koło ucha, nieraz słyszał podobne słowa, a niektórzy na jego drodze też chrzanili od rzeczy o potężnych broniach, które mogą zniszczyć świat w parę minut.
- Nie musimy być wrogami, ale nie mam w tej kwestii wiele do powiedzenia. Tylko pani - Mecharayo, której wiernie służę, może podejmować decyzje o sojuszach. Ja miałem tu przybyć po trybut. A zakładam, że nie dostanę niczego w zamian za darmo? - spytał, a Jessica mogła zauważyć, że przybysz zaczynał się lekko denerwować.
Cóż, nie miała pojęcia, że jeden kaprys jego władczyni, jeden niewykonany przezeń rozkaz mógł go posłać do piachu...
- Nie musimy być wrogami, ale nie mam w tej kwestii wiele do powiedzenia. Tylko pani - Mecharayo, której wiernie służę, może podejmować decyzje o sojuszach. Ja miałem tu przybyć po trybut. A zakładam, że nie dostanę niczego w zamian za darmo? - spytał, a Jessica mogła zauważyć, że przybysz zaczynał się lekko denerwować.
Cóż, nie miała pojęcia, że jeden kaprys jego władczyni, jeden niewykonany przezeń rozkaz mógł go posłać do piachu...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
Jessica doskonale za to wiedziała, co może wysłać cyborga do piachu. I była to jego lojalność.
- Doskonale. Jako lojalny sługa swojej pani zaniesiesz jej w takim razie ode mnie wiadomość - powiedziała - Myślę, że okaże się zadowolona propozycją którą w niej zamieścił Opiekun. - Na stole wylądowała biała, zalakowana koperta.
- W sumie dowiedziałam się wszystkiego, o chciałam wiedzieć. Czy ty masz jeszcze jakieś pytania?
Snajper miał zastrzelić "gościa" pojedynczym pociskiem w tył głowy, gdy tylko ów oddali się na piętnaście metrów od chatki. Oczywiście miejsce spotkania było tak dobrane, że towarzysze cyborga w żaden sposób nie mogli ani widzieć ani słyszeć śmierci swojego przywódcy.
- Doskonale. Jako lojalny sługa swojej pani zaniesiesz jej w takim razie ode mnie wiadomość - powiedziała - Myślę, że okaże się zadowolona propozycją którą w niej zamieścił Opiekun. - Na stole wylądowała biała, zalakowana koperta.
- W sumie dowiedziałam się wszystkiego, o chciałam wiedzieć. Czy ty masz jeszcze jakieś pytania?
Snajper miał zastrzelić "gościa" pojedynczym pociskiem w tył głowy, gdy tylko ów oddali się na piętnaście metrów od chatki. Oczywiście miejsce spotkania było tak dobrane, że towarzysze cyborga w żaden sposób nie mogli ani widzieć ani słyszeć śmierci swojego przywódcy.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Cyborg wahał się przed zabraniem koperty i milczał. Z pewnością nie przeczuwał zagrożenia, ale nie uśmiechało mu się wracać do Grani z pustymi rękami. Nie miał jednak w tej chwili innego wyjścia, dlatego chwycił za pismo i bez słowa wyszedł na zewnątrz.
I na tym skończyło się jego życie.
I na tym skończyło się jego życie.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
Jessica wróciła na swoje stanowisko snajperskie. Następnie wydany został rozkaz eliminacji pozostałych cyborgów. Jeden tylko miał zostać postrzelony nabojem z substancją usypiającą.
"Szczęśliwiec" mógł liczyć na przykucie łańcuchem do skał dwa metry pod ziemią i konsekwentne, mało humanitarne przesłuchania.
Reszta miała zostać przerobiona na części. Zarówno pancerze, motocykle, broń jak i ubrania napastników zostaną przeniesione do magazynów.
"Szczęśliwiec" mógł liczyć na przykucie łańcuchem do skał dwa metry pod ziemią i konsekwentne, mało humanitarne przesłuchania.
Reszta miała zostać przerobiona na części. Zarówno pancerze, motocykle, broń jak i ubrania napastników zostaną przeniesione do magazynów.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Cyborgi rozmawiały między sobą i właśnie szykowały się do zapalenia papierosów, gdy nagle coś precyzyjnie i błyskawicznie pozbawiło ich żywotów. Wszystko poszło zgodnie z planem Jessici, łowcy Grani byli martwi... no, poza jednym, który skończył przykuty łańcuchem do skał... właśnie budził się po solidnej dawce środków usypiających.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
Cela była ciasna, zimna i niesamowicie ciemna. Cyborg został pozbawiony pancerza i większości odzieży przez co tym dotkliwiej odczuwał panujący w celi chłód.
Przed cyborgiem na prostym drewnianym krześle siedziała szczupła postać. Przy obecnym oświetleniu jednak nie był w stanie dostrzec jej rysów. Julia dała chwilę więźniowi na ocknięcie się i zapoznanie ze swoją sytuacją.
Przed cyborgiem na prostym drewnianym krześle siedziała szczupła postać. Przy obecnym oświetleniu jednak nie był w stanie dostrzec jej rysów. Julia dała chwilę więźniowi na ocknięcie się i zapoznanie ze swoją sytuacją.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Cyborg rozejrzał się po pomieszczeniu. Potem pokręcił głową, jakby nie bardzo potrafił zrozumieć, gdzie się znalazł i dlaczego.
- O co chodzi?! - krzyknął zadziornie, pocąc się obficie, a jednocześnie drżąc z zimna.
- O co chodzi?! - krzyknął zadziornie, pocąc się obficie, a jednocześnie drżąc z zimna.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
- Twój dowódca okazał się idiotą i stanął po niewłaściwej stronie - odpowiedziała mu Julia bezbarwnym, spokojnym głosem - Dziś możesz właściwie uznać, że umarłeś.
- Powiedz mi, kim jesteś i kim się czujesz?
- Powiedz mi, kim jesteś i kim się czujesz?
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
- Borys
- Krul
- Posty: 5517
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Aniołowie
Cyborg wzdrygnął się, nie spodobała mu się odpowiedź Julii.
- O... co ci chodzi? Nie jestem nikim ważnym w Grani! Zwykłym szeregowym łowcą! - odpowiedział z bezradnością w głosie.
- O... co ci chodzi? Nie jestem nikim ważnym w Grani! Zwykłym szeregowym łowcą! - odpowiedział z bezradnością w głosie.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Glau
- Posty: 763
- Rejestracja: 2013-05-10, 18:38
Re: Aniołowie
- To nie ma znaczenia. - powiedziała Julia - będąc w Grani widziałeś wystarczająco wiele. Dlatego opowiesz nam o waszych strukturach społecznych, o rozmieszczeniu sił. O wyposażeniu, o dowódcach, o wyróżniających się osobach, o warunkach geograficznych i zabudowaniach. O wszystkim co tylko zdołasz sobie przypomnieć.
- A wierz mi zdołasz sobie przypomnieć wiele.
I tak więzień był codziennie przesłuchiwany. Czasem osobiście przez Julię, czasem przez oddelegowanego do tego celu androida. Nie był w stanie liczyć dni ani nocy, gdyż do celi nie docierał ani jeden promień słońca. Wszystko zlewało się w jedną nieprzerwaną całość. Czasem zostawiano go na długo w samotności by mógł przemyśleć co jeszcze wie, nim powrócą jego oprawcy; czasem odmawiano mu snu i w nieprzerwanej kilkunastogodzinnej sesji metodycznie zadawano kolejne pytania.
Nie był dobrze karmiony, był bity, rażony prądem, czasami zostawiano go na dłuższy czas we własnych odchodach, czasami zadawano powolny ból ostrymi narzędziami. Nie zawsze oprawcy mieli konkretny cel w wymuszaniu zeznań - momentami, po prostu chcieli złamać to, co zostało z psychiki mężczyzny. Jego jedyną myślą, w wypranym z boga i wszelkich wartości świecie miało być to, w jaki sposób zdoła zadowolić oprawców. Co jeszcze może im powiedzieć, by przestał zaznawać ciągłego bólu. Jakie jeszcze wspomnienie rzucone na żer psychopatów mogłoby dać mu szybszą śmierć.
Bo zgon był jedynym wybawieniem dla tych, którzy raz znaleźli się w lochach Tyrei. Ci którzy go schwytali jednak pragnęli, żeby śmierć duszy nastąpiła na długo przed tą, której tak niecierpliwie czekało ciało.
Wszystkie zeznania zbierał Glau w odpowiednim zakątku swej olbrzymiej przestrzeni dyskowej, analizował, filtrował, oceniał prawdziwość. Z pozbawioną emocji precyzją bezlitosnej maszyny.
- A wierz mi zdołasz sobie przypomnieć wiele.
I tak więzień był codziennie przesłuchiwany. Czasem osobiście przez Julię, czasem przez oddelegowanego do tego celu androida. Nie był w stanie liczyć dni ani nocy, gdyż do celi nie docierał ani jeden promień słońca. Wszystko zlewało się w jedną nieprzerwaną całość. Czasem zostawiano go na długo w samotności by mógł przemyśleć co jeszcze wie, nim powrócą jego oprawcy; czasem odmawiano mu snu i w nieprzerwanej kilkunastogodzinnej sesji metodycznie zadawano kolejne pytania.
Nie był dobrze karmiony, był bity, rażony prądem, czasami zostawiano go na dłuższy czas we własnych odchodach, czasami zadawano powolny ból ostrymi narzędziami. Nie zawsze oprawcy mieli konkretny cel w wymuszaniu zeznań - momentami, po prostu chcieli złamać to, co zostało z psychiki mężczyzny. Jego jedyną myślą, w wypranym z boga i wszelkich wartości świecie miało być to, w jaki sposób zdoła zadowolić oprawców. Co jeszcze może im powiedzieć, by przestał zaznawać ciągłego bólu. Jakie jeszcze wspomnienie rzucone na żer psychopatów mogłoby dać mu szybszą śmierć.
Bo zgon był jedynym wybawieniem dla tych, którzy raz znaleźli się w lochach Tyrei. Ci którzy go schwytali jednak pragnęli, żeby śmierć duszy nastąpiła na długo przed tą, której tak niecierpliwie czekało ciało.
Wszystkie zeznania zbierał Glau w odpowiednim zakątku swej olbrzymiej przestrzeni dyskowej, analizował, filtrował, oceniał prawdziwość. Z pozbawioną emocji precyzją bezlitosnej maszyny.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos