Boa Hancock
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Boa Hancock
Od jakiegoś czasu izolowaliście Hancock od Kusharo. Wąż wydawał się być średnio zadowolony z tego faktu. Chociaż ciężko było to tak naprawdę określić, bo to tylko cholerny gad. Karmiliście ją jakimiś szczurami i innym ścierwem, a ona spokojnie leżała w dużym terrarium i trawiła przez paręnaście godzin to, czym ją poczęstowaliście. Nadszedł czas kolejnego karmienia. Znaleźliście jakiegoś martwego kota i jeden z waszych zabójców poszedł dać go Hancock. Biały wąż akurat spał. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi otworzyła oczy, a widząc futrzaka podniosła nieco głowę znad swego zwiniętego w kłębek ciała. Zabójca przekazał jej przysmak i już gdy miał wyjść, usłyszał za sobą:
-Och, dziękuję serdecznie. Naprawdę się o mnie troszczycie, wy nieudacznicy.
Głos był kobiecy, nieco metaliczny. Nikogo nie było w pomieszczeniu. Poza zabójcą i wężem, który przekrzywił głowę i wpatrywał się we whalersa.
-Och, dziękuję serdecznie. Naprawdę się o mnie troszczycie, wy nieudacznicy.
Głos był kobiecy, nieco metaliczny. Nikogo nie było w pomieszczeniu. Poza zabójcą i wężem, który przekrzywił głowę i wpatrywał się we whalersa.
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
Zabójca stanął w miejscu, powoli odwrócił się na pięcie w stronę węża.
-Nie ma za co. W zamian możesz się podzielić wiedzą, kim, czy też czym, jesteś - GADAŁ Z WĘŻĘM KURWA. Z WĘŻEM.
-Nie ma za co. W zamian możesz się podzielić wiedzą, kim, czy też czym, jesteś - GADAŁ Z WĘŻĘM KURWA. Z WĘŻEM.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
-Wężem, nie widzisz? Boże, nie różnicie się niczym od tego zboczonego świra, podobny poziom intelektualny.
Zauważyła bystrze Hancock i wzięła się za pochłanianie kota. Połykała futrzastego zwierza w całości, jak przystało na kulturalnego węża.
Zauważyła bystrze Hancock i wzięła się za pochłanianie kota. Połykała futrzastego zwierza w całości, jak przystało na kulturalnego węża.
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
-Zazwyczaj węże nie mówią. I nie mają ludzkich kochanków.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
Wąż nie odpowiadał, zajęty spożywaniem posiłku. Gdy skończył, a jego zwoje znacząco się pogrubiły, pomachał ogonem i położył głowę na podłodze, po czym spytał:
-No i?
-No i?
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
-Jakim cudem zatem ty możesz mówić?
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
-Więcej wylewności byłoby mile widziane - zadrwił zabójca - My ludzie prości, nieudacznicy jak powiedziałaś. Nie wiemy, skąd się biorą mówiące węże. W sumie nas to mało obchodzi. Bylibyśmy jednak wdzięczni, gdybyś skłoniła Kusharo do współpracy z nami. Masz na niego dość duży wpływ. Ufam, że takie superinteligentne istoty jak ty mają jakąś moralność, więc mogłabyś to potraktować jako wdzięczność za opiekę.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
-I co miałby robić w ramach współpracy? Przewalać łajno na sterty? A może bawić się w ninja? Wy naprawdę nie jesteście zbyt bystrzy, co?
Wąż westchnął i uniósł oczy do sufitu, najwyraźniej nieco już znudzony głupotą człowieka z którym przyszło mu rozmawiać.
-Dobra, ssaku, muszę najwyraźniej to powiedzieć, bo jeszcze do tego nie dosze...
Gad spojrzał za twoimi plecami i nagle zwinął się w kłębek, ucinając rozmowę. Poczułeś za sobą jakiś ruch...
Wąż westchnął i uniósł oczy do sufitu, najwyraźniej nieco już znudzony głupotą człowieka z którym przyszło mu rozmawiać.
-Dobra, ssaku, muszę najwyraźniej to powiedzieć, bo jeszcze do tego nie dosze...
Gad spojrzał za twoimi plecami i nagle zwinął się w kłębek, ucinając rozmowę. Poczułeś za sobą jakiś ruch...
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
Zabójca skoczył do przodu, w locie odwrócił się ku drzwiom i wyjął miecz. Co to, kurwa, ma być?
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
Muzyka
Osobą, która stała za tobą był nie kto inny jak Kusharo. Ubrany był jednak jakby nieco lżej, luźniej, chociaż na dłoniach ciągle miał swoje gumowe rękawice, a oko zasłaniały mu okulary o wielu soczewkach. W dłoni zaś trzymał nóż, który gdybyś nie zrobił błyskawicznego uniku - wbiłby ci się w kark. Ktoś najwyraźniej się zniecierpliwił długim rozstaniem ze swoim wężem i postanowił powrócić do brzydkich nawyków sprzed paru lat, polegających na zabijaniu swoich towarzyszy z gangu. Kiepska wiadomość.
Kusharo popędził za tobą, gotowy zadać ci cios nożem prosto w pierś. Jeżeli będziesz się oddalał, to po prostu rzuci nim, ale byliście w małym pomieszczeniu i nie mieliście za bardzo jak manewrować. Walka przejdzie na pewno do zwarcia, a naukowiec blokował ci drogę ucieczki - drzwi.
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
-Alarm! - krzyknął zabójca. Szybko wymierzył z kuszy w nogi Kusharo, wypalił. Potem skupił się na tym, żeby wytrącić przeciwnikowi broń z ręki. Stanął bokiem, żeby przeciwnik miał mniejszy cel do sztychu. Gdy Kusharo był tuż, tuż, odskoczył do tyłu i pieprznął z całej siły w klingę, tak, żeby zdrajca nie mógł utrzymać broni. Chciał grać na czas - czekał na kolegów.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
O dziwo poszło ci łatwiej niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Kusza, strzał, bełt w nodze Kusharo - a ten leci na mordę. W tym momencie epicko by było, gdyby nadział się okiem na własny nóż. No ale niestety, po prostu się potknął i wyjebał potylicą w kant stojącego obok ciebie biurka, tracąc przytomność. Na pomoc ci przyszedł... biedny zwiadowca, który poszukiwał Kusharo. I w sumie tylko on.
Wąż uniósł nieco głowę patrząc na ogłuszonego naukowca po czym mruknął:
-Well, that was quick.
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
Kusharo został związany. Mocno.
-Możesz mi wytłumaczyć, powoli i prostym językiem... O co tu chodzi? Mówiłaś, że do czegoś nie doszedłem. Czekam zatem na wyjaśnienia. W innym wypadku będziemy musieli was obydwoje zabić. Kusharo zdradził nas po raz drugi. Trzeciego nie będzie.
-Możesz mi wytłumaczyć, powoli i prostym językiem... O co tu chodzi? Mówiłaś, że do czegoś nie doszedłem. Czekam zatem na wyjaśnienia. W innym wypadku będziemy musieli was obydwoje zabić. Kusharo zdradził nas po raz drugi. Trzeciego nie będzie.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
Wąż uniósł głowę, jakby upewniając się, że Kusharo jest nadal nieprzytomny. Posmakowała językiem powietrze:
-Duhh, jesteście żałośni. Nie wiem czemu marnuję na was czas. Dobra, geniusze, jeżeli jeszcze się tego nie domyśliliście, to JA jestem specjalistką od botaniki, a nie ten zboczony przygłup. On jest tylko moją marionetką, której potrzebuję do robienia z was pajaców. Poza tym ręce i te sprawy. Problem?
-Duhh, jesteście żałośni. Nie wiem czemu marnuję na was czas. Dobra, geniusze, jeżeli jeszcze się tego nie domyśliliście, to JA jestem specjalistką od botaniki, a nie ten zboczony przygłup. On jest tylko moją marionetką, której potrzebuję do robienia z was pajaców. Poza tym ręce i te sprawy. Problem?
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
-Marnujesz na nas czas bo o ciebie dbamy - wzruszył ramionami zabójca.
-Mamy w laboratorium naukowców. Mają wystarczająco dużo rąk. Gdy wytłumaczymy im idiotyczność sytuacji to na pewno będą skorzy do współpracy. Pytanie brzmi - dlaczego ty nie jesteś? Za każdym razem, gdy zwracamy się do ciebie z jakąkolwiek prośbą to nic z tego nie wychodzi. Dlaczego nie chcesz dzielić się swoją wiedzą? Źle ci u nas?
-Mamy w laboratorium naukowców. Mają wystarczająco dużo rąk. Gdy wytłumaczymy im idiotyczność sytuacji to na pewno będą skorzy do współpracy. Pytanie brzmi - dlaczego ty nie jesteś? Za każdym razem, gdy zwracamy się do ciebie z jakąkolwiek prośbą to nic z tego nie wychodzi. Dlaczego nie chcesz dzielić się swoją wiedzą? Źle ci u nas?
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
-Nie. Mam z was po prostu niezłą zjebę. Ta akcja z prostytutkami była wybitna.
Kurwa, już nawet wąż was cisnął. Byliście naprawdę żałośni.
-Tak czy siak, mam dość tego zboczeńca. Póki mnie lizał to jeszcze dało się przeżyć, wiecie, przez łuski niewiele czuć, ale ten zbol chciał mi wsadzić... tak czy siak, pas, weźcie go zabijcie czy coś i dajcie mi normalnego opiekuna. Ten gość molestuje seksualnie gady. C'mon.
Kurwa, już nawet wąż was cisnął. Byliście naprawdę żałośni.
-Tak czy siak, mam dość tego zboczeńca. Póki mnie lizał to jeszcze dało się przeżyć, wiecie, przez łuski niewiele czuć, ale ten zbol chciał mi wsadzić... tak czy siak, pas, weźcie go zabijcie czy coś i dajcie mi normalnego opiekuna. Ten gość molestuje seksualnie gady. C'mon.
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
-Zajmiemy się nim - rzekł jeden z zabójców i wywlekł Kusharo z pokoju. Zdrajca został wpieprzony do celi. Whalersi na razie go jeszcze nie zabijali, być może wąż kłamał? Drugi skrytobójca zastanawiał się nad nowym "opiekunem":
-Sokolov byłby najlepszy... ale straszna z niego ciota i boi dupę o byle co. Nie wyobrażam go sobie z wężem na szyi. Sama sobie wybierzesz... nosiciela. Chodź czy tam pełznij za mną. Ewentualnie się do mnie przyczep - zabójca wyciągnął rękę i, bez względu na sposób poruszania się węża, udał się do laboratorium. W krótkich słowach wyjaśnił sytuację. Został obśmiany, Sokolov nawet nie podniósł głowy od roboty. Potem jednak asystenci zaoferowali swoje szyje na użytek Hancock. Dla dobra nauki!
-Sokolov byłby najlepszy... ale straszna z niego ciota i boi dupę o byle co. Nie wyobrażam go sobie z wężem na szyi. Sama sobie wybierzesz... nosiciela. Chodź czy tam pełznij za mną. Ewentualnie się do mnie przyczep - zabójca wyciągnął rękę i, bez względu na sposób poruszania się węża, udał się do laboratorium. W krótkich słowach wyjaśnił sytuację. Został obśmiany, Sokolov nawet nie podniósł głowy od roboty. Potem jednak asystenci zaoferowali swoje szyje na użytek Hancock. Dla dobra nauki!
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
Kusharo nie stawiał oporu, bo był, no ten, związany tak jakby trochu. Wąż wpełzł powoli na rękę zabójcy. Był dość oślizgły i gdy popełzł ci dalej na siłę, miałeś bardzo duże poczucie zagrożenia, bo nie wiadomo, czy cholerstwo się nie zaciśnie. Wąż przez długi czas się nie odzywał, gdy przedstawiłeś go kandydatom na "nosicieli", ten tylko sceptycznie staksował ich wzrokiem. W końcu przemówiła, wprawiając obecnych w osłupienie:
-Nie podobają mi się. Wolałabym kogoś o posturze Męskotura, który mógłby mnie obronić. Z drugiej strony potrzebuję kogoś w miarę inteligentnego lub chociaż posłusznego. Tsk. Jesteście żałośni. Just pitiful. Może zróbcie coś z tym durniem Kusharo? Nie wiem, znajdźcie mu ludzką kobietę czy coś. Był dobrym nosicielem, tylko zboczeńcem.
-Nie podobają mi się. Wolałabym kogoś o posturze Męskotura, który mógłby mnie obronić. Z drugiej strony potrzebuję kogoś w miarę inteligentnego lub chociaż posłusznego. Tsk. Jesteście żałośni. Just pitiful. Może zróbcie coś z tym durniem Kusharo? Nie wiem, znajdźcie mu ludzką kobietę czy coś. Był dobrym nosicielem, tylko zboczeńcem.
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
-Hmm. Spróbujemy. Ale najpierw udowodnij swoją wiedzę na temat botaniki. Co to za kwiat i skąd się wziął? - zabójca pokazał wężowi roślinę. W razie potrzeby jakichś głębszych badań/konieczności użycia narzędzi tymczasowym nosicielem zostaje jeden z asystentów Sokolova.
Do Kusharo wysłano czterech ludzi. Mają go przeszukać, odebrać mu broń. A potem rozwiązać, wrzucić do celi z Folmar i nie spuszczać pary z oka.
Do Kusharo wysłano czterech ludzi. Mają go przeszukać, odebrać mu broń. A potem rozwiązać, wrzucić do celi z Folmar i nie spuszczać pary z oka.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
Z Kusharo żadnych problemów. Będzie mógł się pobawić z Folmar czy coś.
Wąż gdyby mógł, zapewne uniósłby brwi.
-Różowy i pewnie wziął się z ziemi.
Zaironizowała, patrząc z politowaniem na wasze obrzydliwe, brzydkie twarze, na które nie chciałaby zresztą patrzeć żadna kobieta. Nagle, jakby bardziej się zainteresowała roślinką. Machnęła ogonem.
-Oho. Mandrago już porządnie urosła. Trzeba by ją przesadzić nieco bliżej powierzchni ziemi. Dobra, cwaniaczki, jeśli chcecie zobaczyć moje umiejętności botaniczne, to przekopcie ziemię w miejscu, gdzie było największe skupisko kwiatów i nawieźcie ją. Tylko porządnie. Potem zaniesiecie mnie do pewnej jaskini i zobaczycie...
Wąż gdyby mógł, zapewne uniósłby brwi.
-Różowy i pewnie wziął się z ziemi.
Zaironizowała, patrząc z politowaniem na wasze obrzydliwe, brzydkie twarze, na które nie chciałaby zresztą patrzeć żadna kobieta. Nagle, jakby bardziej się zainteresowała roślinką. Machnęła ogonem.
-Oho. Mandrago już porządnie urosła. Trzeba by ją przesadzić nieco bliżej powierzchni ziemi. Dobra, cwaniaczki, jeśli chcecie zobaczyć moje umiejętności botaniczne, to przekopcie ziemię w miejscu, gdzie było największe skupisko kwiatów i nawieźcie ją. Tylko porządnie. Potem zaniesiecie mnie do pewnej jaskini i zobaczycie...
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
Zabójcy postanowili zaufać wężowi. Skrupulatnie wykonali polecenia. Wzięli narzędzia w ręce i udali się w odpowiednie miejsce.
http://www.youtube.com/watch?v=HUeDtJDcfhU
Przekopywaniu towarzyszyły malownicze westchnienia:
-Kurwa.
-Ja pierdole.
-Kto to kurwa wymyślił?
-Kurwa.
-A kiedyś było tak pięknie. Zabić, wziąć nagrodę, zabić, wziąć nagrodę.
-A teraz kurwa co? Kwiatki, hipopotamy, koszykówka. Ocipieć można.
-Kop, kurwa, kop. Nadzieja umiera ostatnia.
-Spierdalaj.
I tym podobne. Skrytobójcy ni cholery nie znali sie na nawożeniu ziemi. Co to w ogóle kurwa jest nawóz? Udali się do naukowców.
-Co to nawóz?
-Gówno.
-Co?
-Gówno.
-W takim razie będziesz idealnym nawozem.
-Mówię serio. Nawóz to gówno. Odchody, gnojówka. Te sprawy. Kwiatki dzięki temu rosną.
-Aha.
No i poszli po gówno. Skąd je wzięli? No cóż. Było to jedno z mniej przyjemnych zajęć, zawsze wykonywane przez najbardziej nieposłusznych nowicjuszy. Każdy srać musi. Tylko gdzie potem to gówno dać? Cywilizowanych kibli nie było, a wiadra bezdenne nie były. Trzeba było gdzieś kał wynosić. Gdzie? Jak to w Tauris - do dziury w ziemi. No, także ten. Zabójcy poszli po odchody, załadowali je na jakiejś rupieciowate taczki i zwozili na pole. Po robocie wrócili do Hancock:
-Zrobione. Która to jaskinia? Czyżby to ta do której poszedł Mistrz z chłopakami?
http://www.youtube.com/watch?v=HUeDtJDcfhU
Przekopywaniu towarzyszyły malownicze westchnienia:
-Kurwa.
-Ja pierdole.
-Kto to kurwa wymyślił?
-Kurwa.
-A kiedyś było tak pięknie. Zabić, wziąć nagrodę, zabić, wziąć nagrodę.
-A teraz kurwa co? Kwiatki, hipopotamy, koszykówka. Ocipieć można.
-Kop, kurwa, kop. Nadzieja umiera ostatnia.
-Spierdalaj.
I tym podobne. Skrytobójcy ni cholery nie znali sie na nawożeniu ziemi. Co to w ogóle kurwa jest nawóz? Udali się do naukowców.
-Co to nawóz?
-Gówno.
-Co?
-Gówno.
-W takim razie będziesz idealnym nawozem.
-Mówię serio. Nawóz to gówno. Odchody, gnojówka. Te sprawy. Kwiatki dzięki temu rosną.
-Aha.
No i poszli po gówno. Skąd je wzięli? No cóż. Było to jedno z mniej przyjemnych zajęć, zawsze wykonywane przez najbardziej nieposłusznych nowicjuszy. Każdy srać musi. Tylko gdzie potem to gówno dać? Cywilizowanych kibli nie było, a wiadra bezdenne nie były. Trzeba było gdzieś kał wynosić. Gdzie? Jak to w Tauris - do dziury w ziemi. No, także ten. Zabójcy poszli po odchody, załadowali je na jakiejś rupieciowate taczki i zwozili na pole. Po robocie wrócili do Hancock:
-Zrobione. Która to jaskinia? Czyżby to ta do której poszedł Mistrz z chłopakami?
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
Nagle, całym Tauris wstrząsnęło coś, co przypominało krótkie, parusekundowe trzęsienie ziemi. Ziemia na której rosły kwiaty zaczęła się jakby nieco wybrzuszać, a wy słyszeliście jak coś paskudnego rusza się pod nią. Hancock pacnęła pyskiem o czubek głowy swojego nosiciela i spojrzała sceptycznie na ziemię:
-Poszedł do jaskini? No to już nie macie mistrza i chłopaków. Odsuńcie się lepiej. I ee... zróbcie coś z bykami.
Wokół zebrało się sporo mieszkańców miasta, którzy podejrzliwie obserwowali poruszającą się ziemię. Nie wyglądali na zbyt szczęśliwych, a broń w ich dłoniach jasno wskazywała, że cokolwiek wyjdzie - zostanie zmasakrowane.
-Poszedł do jaskini? No to już nie macie mistrza i chłopaków. Odsuńcie się lepiej. I ee... zróbcie coś z bykami.
Wokół zebrało się sporo mieszkańców miasta, którzy podejrzliwie obserwowali poruszającą się ziemię. Nie wyglądali na zbyt szczęśliwych, a broń w ich dłoniach jasno wskazywała, że cokolwiek wyjdzie - zostanie zmasakrowane.
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
-Stop, stop, kurwa! Rzućcie broń, nasz szef tam wszedł! Schowajcie się, bo jebnie zaraz! - zabójcy biegali między turami, krzycząc, uspokajając, strasząc. Próbowali ich odciągnąć od przewidywanego miejsca pierdolnięcia, sami też starali się trzymać z daleka. Spodziewali się, że spod ziemi wytryśnie sperma Moto Moto.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
Sytuacja wymykała się spod kontroli. Był dopiero ranek, więc nie zebrało się tu więcej jak trzydzieści osób, ale byli oni tak zainteresowani i zaniepokojeni dziwnym zjawiskiem, że ani myśleli się odsunąć czy odłożyć broni. Przez chwilę siłowaliście się z nimi, a raczej nie mieliście większych szans. Myśleliście że to koniec kłopotów? O nie, bowiem na miejsce przyszli...
Selienne i Grum Męskoturowie. Gdy wódz osady zobaczył pole różowych kwiatów, od razu się zapienił i poczerwieniał.
-MIELIŚCIE SIĘ ZAJĄĆ KURWA TYMI KWIATAMI WHALERS!
Ryknął ku wam, gotów przejść do rękoczynów. Selienne chwyciła go za ramię i próbowała przytrzymać, ale po prostu była ciągnięta przez gigantycznego przywódcę Tauris, gdy ten zmierzał ku wam. Ratunek okazał się dość niespodziewany. A może bardzo spodziewany, bo nagle, ziemia się zasypała pod sobą, a na powierzchnię wylazła...
Okropna istota wyglądająca jak połączenie paru gatunków roślin i kobiety. Była brudna, cała w glebie i kurzu, a wokół niej, korzenie strzeliły jak bicze, opadając potem spokojnie na ziemię. Ludzie z Tauris spojrzeli na to z otwartymi ustami. Męskotur wybałuszył oczy, a Selienne mruknęła "ara ara~" z obrzydzeniem patrząc na stworzenie. Tylko Hancock posmakowała powietrze, po czym zawołała:
-Głupia! Miałaś się przenieść bliżej powierzchni, a nie NA powierzchnię.
Mieszkańcy Tauris z Męskoturem przenieśli swoje spojrzenia na gadającego węża. Jeszcze bardziej opadły im kopary. Niedługo Hancock mogła pocieszyć się zainteresowaniem, bo roślinna istota jakby "zafalowała" niczym liść na wietrze, a jej zamknięte kwiaty otworzyły się. Na ziemię upadli... zabójcy z Whalers i Daud, których przeniosła z jaskini aż tutaj. Ocknęli się w momencie, gdy ich twarze powitały zroszoną łajnem glebę.
Czyli taka sytuacja: wielka, zmutowana roślina wydostaje się spod ziemi i rzyga zabójcami Whalers, co niewybrednie komentuje wąż. Otaczający was ludzie z Tauris, na początku zszokowani, teraz, co naturalne dla osób niezbyt inteligentnych, które na strach oraz niepewność odpowiadają przemocą, zaczęli groźnie trząść bronią i gotować się do ataku pod wodzą Męskotura. Teraz, nawet Selienne chyba go nie chciała powstrzymywać. Roślina jakby nie była świadoma tego. Patrzyła ku słońcu mrużąc oczy, a jej łodygi, macki i kwiaty delikatnie pulsowały.
Co robicie?
Selienne i Grum Męskoturowie. Gdy wódz osady zobaczył pole różowych kwiatów, od razu się zapienił i poczerwieniał.
-MIELIŚCIE SIĘ ZAJĄĆ KURWA TYMI KWIATAMI WHALERS!
Ryknął ku wam, gotów przejść do rękoczynów. Selienne chwyciła go za ramię i próbowała przytrzymać, ale po prostu była ciągnięta przez gigantycznego przywódcę Tauris, gdy ten zmierzał ku wam. Ratunek okazał się dość niespodziewany. A może bardzo spodziewany, bo nagle, ziemia się zasypała pod sobą, a na powierzchnię wylazła...
Okropna istota wyglądająca jak połączenie paru gatunków roślin i kobiety. Była brudna, cała w glebie i kurzu, a wokół niej, korzenie strzeliły jak bicze, opadając potem spokojnie na ziemię. Ludzie z Tauris spojrzeli na to z otwartymi ustami. Męskotur wybałuszył oczy, a Selienne mruknęła "ara ara~" z obrzydzeniem patrząc na stworzenie. Tylko Hancock posmakowała powietrze, po czym zawołała:
-Głupia! Miałaś się przenieść bliżej powierzchni, a nie NA powierzchnię.
Mieszkańcy Tauris z Męskoturem przenieśli swoje spojrzenia na gadającego węża. Jeszcze bardziej opadły im kopary. Niedługo Hancock mogła pocieszyć się zainteresowaniem, bo roślinna istota jakby "zafalowała" niczym liść na wietrze, a jej zamknięte kwiaty otworzyły się. Na ziemię upadli... zabójcy z Whalers i Daud, których przeniosła z jaskini aż tutaj. Ocknęli się w momencie, gdy ich twarze powitały zroszoną łajnem glebę.
Czyli taka sytuacja: wielka, zmutowana roślina wydostaje się spod ziemi i rzyga zabójcami Whalers, co niewybrednie komentuje wąż. Otaczający was ludzie z Tauris, na początku zszokowani, teraz, co naturalne dla osób niezbyt inteligentnych, które na strach oraz niepewność odpowiadają przemocą, zaczęli groźnie trząść bronią i gotować się do ataku pod wodzą Męskotura. Teraz, nawet Selienne chyba go nie chciała powstrzymywać. Roślina jakby nie była świadoma tego. Patrzyła ku słońcu mrużąc oczy, a jej łodygi, macki i kwiaty delikatnie pulsowały.
Co robicie?
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
"Po co to wszystko?", pomyślał Daud, wstając z ziemi. Dobrze, że zabójcy mieli maski przeciwgazowe, bo mogłoby być słabo z ich narządami węchu. Niemowa obrzucił całą sytuację spojrzeniem. Było mu wszystko jedno. Tury najpierw ubiją roślinę, a potem jego skrytobójców. Kiedy on ostatnio był na dobrym zleceniu? Całą młodość spędził na wbijaniu bogaczom noży w szyje. A teraz co? Hipopotamy, kaktusy, wreszcie obrzydliwe pół-rośliny, pół-baby. Tak, Daud miał wszystko w dupie. Wyjął miecz z pochwy, spojrzał na niego pod słońce. Była to niebyle jaka broń. Mistrz Cieni poderżnął nią niezliczoną ilość gardeł, odbił drugie tyle ciosów. Tym samym mieczem wyrżnął rebeliantów Anarky w bitwie o pociągi z Hetthelm, zranił Beletha i Botisa, odcinał się wilkom na grzbiecie Moto Moto. Na wspomnienie tego ostatniego, Daud pomacał bolącą szyję, spróbował zakląć. Nie zdołał. Popatrzył na mieszkańców Tauris. "Jacy oni są szczęśliwi", pomyślał. "Jacy oni są szczęśliwi. I prości... Żyją spokojnie, mają priorytety w postaci treningu, jednoczą się w obliczu zagrożenia. Nie mają rozterek moralnych. Ciekawe, co by jeden z drugim zrobili, gdyby postawić ich przed zadaniem zabicia uwielbianego przez mieszkańców burmistrza, który dbał o rozwój miasta, jednocześnie przy tym być zdolnym do gwałcenia własnej córki." Daud zabił. Bo płacili. A przynajmniej tak to sobie tłumaczył.
Potem przeniósł wzrok na swoich podkomendnych. "Moje wy małe, biedne owieczki. Sieroty, zbierane po rynsztokach, utrzymywane w kupie przy pomocy dyscypliny i odrobiny mordowania. Mordowania, które tak was fascynuje. Mordowania, które tak fascynuje mnie. Ale teraz, niestety, koniec tego wszystkiego. Będziecie sobie musieli znaleźć nowego przywódcę." Mistrz Cieni obrócił miecz na palcach. Przekrzywił lekko głowę. Trzymał ostrze na wysokości swojej chorej szyi.
-Co robimy, mistrzu? - zapytał rzeczowo jeden z zabójców. Daud odwrócił głowę. Uśmiechnął się pod maską. Od bardzo dawna, szczerze. Mistrz stanął między rośliną, a turami, odwrócił się plecami do potwora. Był mu winny uratowanie życia. A jak zginąć, to w walce. Podniósł rękaw, odsłaniając minikuszę, wycelował przed siebie. W drugiej ręcę, równolegle do przedramienia, trzymał swoje wysłużone ostrze. Taki miał być koniec legendarnego zabójcy, którym straszono dzieci? Przytłoczony przewagą liczebną wroga podczas obrony dziwnego wynaturzenia, sam, samotny? Nie, nie samotny. Wszyscy zabójcy, jak jeden mąż, stanęli przy swoim mistrzu. Tylko czekali na prowokację ze strony mieszkańców Tauris.
Potem przeniósł wzrok na swoich podkomendnych. "Moje wy małe, biedne owieczki. Sieroty, zbierane po rynsztokach, utrzymywane w kupie przy pomocy dyscypliny i odrobiny mordowania. Mordowania, które tak was fascynuje. Mordowania, które tak fascynuje mnie. Ale teraz, niestety, koniec tego wszystkiego. Będziecie sobie musieli znaleźć nowego przywódcę." Mistrz Cieni obrócił miecz na palcach. Przekrzywił lekko głowę. Trzymał ostrze na wysokości swojej chorej szyi.
-Co robimy, mistrzu? - zapytał rzeczowo jeden z zabójców. Daud odwrócił głowę. Uśmiechnął się pod maską. Od bardzo dawna, szczerze. Mistrz stanął między rośliną, a turami, odwrócił się plecami do potwora. Był mu winny uratowanie życia. A jak zginąć, to w walce. Podniósł rękaw, odsłaniając minikuszę, wycelował przed siebie. W drugiej ręcę, równolegle do przedramienia, trzymał swoje wysłużone ostrze. Taki miał być koniec legendarnego zabójcy, którym straszono dzieci? Przytłoczony przewagą liczebną wroga podczas obrony dziwnego wynaturzenia, sam, samotny? Nie, nie samotny. Wszyscy zabójcy, jak jeden mąż, stanęli przy swoim mistrzu. Tylko czekali na prowokację ze strony mieszkańców Tauris.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
KURWA TAK BARDZO WZRUSZONY ;____;
Zapadła cisza. Wąż gwizdnął cicho patrząc jak roślina i zabójcy stają naprzeciw parunastu potężnie umięśnionych mężczyzn z Tauris. Parunastu, bo częścią gapiów też były kobiety, chociaż wiedzieliście, że te, także są równie piękne co zabójcze. Chroniliście roślinę, do której tutejsi mieszkańcy żywili urazę wynikającą z niezrozumienia. Stworzenie było jednak po prostu ohydne. Paskudne. Obrzydliwe. I nagle wypełzło z ziemi. Jakby nie patrzeć, nie wyglądało to dobrze. Hancock zasyczała:
-Teraz, pan wielkie bicepsy powie, że to jest złe i trzeba to zniszczyć i że pewnie to zamach na miasto.
-WHALERS! Po raz kolejny przez was mamy kłopoty! Najpierw okazaliście brak szacunku wojownikom z Veno, potem ci zabójcy, niewypał z katapultami, wykradliście pomocnicę Bastarda, a teraz te cholerne różowe kwiatki! - ryknął Grum. Wąż przewrócił oczyma. - Jest z was więcej kłopotu jak pożytku! Chyba zapominacie kto rządzi w tym mieście i za bardzo się rozpanoszyliście! Musicie przypomnieć sobie KTO jest tutaj prawdziwym wodzem! Wyzywam cię na pojedynek Daud!
Męskotury sapnęły. Wyzwanie na pojedynek było największą sprawą honoru między mężczyznami. To coś co po przybyciu i naukach dominicanus z Veno stało się niemal świętością. Nie dało się tego odkręcić. Inaczej duma mężczyzny ucierpiałaby straszliwie. Do walki musiało dojść. Osoba, która odrzuciłaby wyzwanie, okryłaby się wieczną hańbą.
Nie wszyscy chyba jednak tracili coraz bardziej zmysły. Selienne mrugnęła. Wiedziała już, że do walki będzie musiało dojść, nawet, jeżeli wypowiedziano słowa w gniewie. Jej logiczniejszy od reszty byków umysł, ogarnął jednak co się dzieje. Spytała więc głośno:
-Ara ara~, ta roślina to dzieło tego waszego szalonego profesora? Co chcecie z nią zrobić? Jej korzenie z tego co widziałam są pod większością miasta? Czyżby to był jakiś bunt?
Zapadła cisza. Wąż gwizdnął cicho patrząc jak roślina i zabójcy stają naprzeciw parunastu potężnie umięśnionych mężczyzn z Tauris. Parunastu, bo częścią gapiów też były kobiety, chociaż wiedzieliście, że te, także są równie piękne co zabójcze. Chroniliście roślinę, do której tutejsi mieszkańcy żywili urazę wynikającą z niezrozumienia. Stworzenie było jednak po prostu ohydne. Paskudne. Obrzydliwe. I nagle wypełzło z ziemi. Jakby nie patrzeć, nie wyglądało to dobrze. Hancock zasyczała:
-Teraz, pan wielkie bicepsy powie, że to jest złe i trzeba to zniszczyć i że pewnie to zamach na miasto.
-WHALERS! Po raz kolejny przez was mamy kłopoty! Najpierw okazaliście brak szacunku wojownikom z Veno, potem ci zabójcy, niewypał z katapultami, wykradliście pomocnicę Bastarda, a teraz te cholerne różowe kwiatki! - ryknął Grum. Wąż przewrócił oczyma. - Jest z was więcej kłopotu jak pożytku! Chyba zapominacie kto rządzi w tym mieście i za bardzo się rozpanoszyliście! Musicie przypomnieć sobie KTO jest tutaj prawdziwym wodzem! Wyzywam cię na pojedynek Daud!
Męskotury sapnęły. Wyzwanie na pojedynek było największą sprawą honoru między mężczyznami. To coś co po przybyciu i naukach dominicanus z Veno stało się niemal świętością. Nie dało się tego odkręcić. Inaczej duma mężczyzny ucierpiałaby straszliwie. Do walki musiało dojść. Osoba, która odrzuciłaby wyzwanie, okryłaby się wieczną hańbą.
Nie wszyscy chyba jednak tracili coraz bardziej zmysły. Selienne mrugnęła. Wiedziała już, że do walki będzie musiało dojść, nawet, jeżeli wypowiedziano słowa w gniewie. Jej logiczniejszy od reszty byków umysł, ogarnął jednak co się dzieje. Spytała więc głośno:
-Ara ara~, ta roślina to dzieło tego waszego szalonego profesora? Co chcecie z nią zrobić? Jej korzenie z tego co widziałam są pod większością miasta? Czyżby to był jakiś bunt?
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
"Będę musiał sobie jakąś zbroję załatwić", pomyślał Daud. "Zbroję i... tarczę. I konia. Obowiązkowo. Już trzeci raz w ostatnim czasie będę brał udział w pojedynku. Tylko, że ten będzie trochę inny niż pozostałe." I owszem, pojedynek z perspektywy zabójcy był inny. Pomijając gabaryty i styl walki przeciwnika, Daud nie darzył sympatią Męskotura, nie bił się tylko w imię wyższych racji. Wielokrotnie myślał, żeby zakraść się w nocy do jego domu i sprawdzić, czy jego szyja jest w stanie oprzeć się kilku decymetrom ostrego żelaza. Mistrz Cieni zamłynkował mieczem, wystąpił kilka kroków do przodu, wycelował ostrzem w wodza osady. O ile w poprzednich walkach miał minimum woli, żeby zbytnio nie uszkodzić przeciwnika, o tyle teraz miał zamiar zabić wroga. Szybko i nienawistnie.
Z Selienne rozmawiał Thomas, zaufany przyboczny Dauda, który był z nim na grzbiecie Moto Moto.
-Mistrz nie może mówić. Nie jestem pewien, czy pani Andersonia uznała godnym wspominać, dlaczego. Po prostu próbujemy sprawdzić, o co chodzi. A wy chcecie to od razu zabić. Zastanawiam się, dlaczego ludzie to nas nazywają zabójcami.
Z Selienne rozmawiał Thomas, zaufany przyboczny Dauda, który był z nim na grzbiecie Moto Moto.
-Mistrz nie może mówić. Nie jestem pewien, czy pani Andersonia uznała godnym wspominać, dlaczego. Po prostu próbujemy sprawdzić, o co chodzi. A wy chcecie to od razu zabić. Zastanawiam się, dlaczego ludzie to nas nazywają zabójcami.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
- Gruby
- Posty: 2593
- Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
- Tytuł: Bóg Losowań
- Has thanked: 53 times
- Been thanked: 64 times
Re: Boa Hancock
Muzyka
Grum również rzucił się na Dauda, tyle że nie wyjmował nawet broni. Miał zamiar chyba... gołymi pięściami sparować miecz. Był zaskakująco szybki jak na taki kawał mięcha. Na dosłownie dwie sekundy przed tym jak mieliście się zewrzeć w tytanicznym starciu, ujrzeliście, że coś jest nie tak. W centrum dystansu między wami, gdzie miało dojść do zderzenia, pojawił się nagle cień, który szybko rozszerzał się na was. Tak, jakby coś dużego spadało na was z nieba. Było już za późno by wyhamować i zrobić unik. Daud jednak poczuł, jak coś go mocno chwyta za nogę, wywraca na ziemię, a potem ciągnie.
Piach w miejscu, gdzie miało dojść do zderzenia Dauda i Gruma nagle wybuchł, a twardsza ziemia pod nią pękła. W podłożu utworzył się sporych rozmiarów krater. Pole walki owiał pył, przesłaniając widok. Przywódca zabójców poczuł, jak coś puszcza jego kostkę. To był... korzeń. Tajemnicza kobieta-roślina nie patrzyła na Dauda, swój wzrok wbijała w chmurę pyłu. Jednak najwyraźniej cię przed chwilą uratowała przed czymkolwiek, co właśnie spadło. Nie była zbyt delikatna, bo przeciągnęła cię po ziemi tak szybko, że zdarła ci mocno ubranie, ale byłeś cały. Po drugiej stronie, zauważyłeś Selienne i Andersonię, które przyciskały do ziemi Gruma. Drugiej żony wodza osady tu nie było, więc najwyraźniej musiała pojawić się na chwilę przed atakiem i odepchnąć go, tak jak to kobieta-roślina zrobiła z tobą. Męskotur wyrwał się, bez większych problemów odpychając swoje małżonki i również spojrzał ku chmurze pyłu.
A z niej... wyłoniła się... sylwetka. Gigantycznego, ponad trzymetrowego mężczyzny, przy którym Grum wyglądał jak szczeniak i podrostek, a wy jak krasnale. Osobnik miał potężne mięśnie oraz blond włosy, tak jak reszta mieszkańców Tauris, choć jego skóra była odrobinę ciemniejsza. Nie widzieliście wcześniej tu tego człowieka, a raczej byście zauważyli, bo o parę głów przewyższał Męskotura. Ubrany był w czerwony płaszcz obszyty złotym futrem. Miał twarz starszego mężczyzny, musiał mieć ponad pięćdziesiąt lat. Jedno z jego oczu zasłaniała czarna opaska z jakimś złotym symbolem. Spojrzał po was, stojąc w kraterze, po czym powiedział głębokim, potężnym głosem:
-Więc niech stanie się Czas Młota!
Chwila, czy ten gość... czy on... nie było tu innych, wystarczająco wysokich punktów... czy ten kolos... zeskoczył z samej góry Krateru Tauris na dół!? Nie było innej opcji, inaczej by nie zrobił takiej wielkiej dziury w ziemi. Ale... co kurwa? JAK!? JAKIM CUDEM!? To było dobrych parędziesiąt metrów! Żaden człowiek by czegoś takiego nie wytrzymał!
Wszyscy byli w szoku. Nie był to jednak taki szok jak przy kobiecie-roślinie czy gadającym wężu. Mieszkańcy Tauris nie byli zaskoczeni tak, że nie wiedzieli co się dzieje. Pojawienie się tego mężczyzny było niczym otrzeźwienie dla nich, ale zarazem nie dowierzali temu, co widzieli. Gigant górował nad wami wszystkimi, a pył opadł na ziemię. Spojrzał z góry najpierw na Dauda, a potem na Gruma. Spojrzenie jego jednego oka sprawiało, że mistrzowi zabójców, mimowolnie, pojawiła się gęsia skórka na karku. Nie był to strach, a po prostu swego rodzaju aura, którą czuje się, gdy naprzeciw stoi potężny przeciwnik. Wiedziałeś, że jeżeli sprzeciwisz się jego słowom, to czeka ciebie prawdopodobnie szybka, bolesna śmierć. Mężczyzna huknął:
-Wszystkie pojedynki i wyzwania zostają odłożone na Czas Młota! Lepiej się przygotujcie karzełki...
Grum otworzył usta, po czym je zamknął. Chyba też był zaskoczony i czuł siłę. Gigant zaczął się powoli oddalać, a tłum zaczął głośno ze sobą rozmawiać. Męskotur pokręcił głową, po czym wstał z ziemi. Spojrzał na Dauda:
-Nasz pojedynek będzie musiał się odbyć podczas Czasu Młota. Nie przegraj do tego czasu mały Whalers.
Powiedział sucho i... ruszył za gigantem. Wszyscy nagle jakby zapomnieli o tym, że obok nich stoi kobieta-roślina. Zachowywali się tak, jakby jej nie było. Ta spojrzała na nich cierpiętniczo i stała tak, jakby czekając na to aż ktoś jej powie co ma robić.
Tymczasem Selienne i Andersonia spojrzały po sobie ponuro i kiwnęły głowami. Podeszły do Whalers oraz Dauda. Odezwała się kasztanowowłosa:
-Kto by pomyślał, że wróci właśnie teraz? Wasz pojedynek został przerwany, a to dziwne wynaturzenie uratowane. Ale nadszedł Czas Młota... i co teraz?
Grum również rzucił się na Dauda, tyle że nie wyjmował nawet broni. Miał zamiar chyba... gołymi pięściami sparować miecz. Był zaskakująco szybki jak na taki kawał mięcha. Na dosłownie dwie sekundy przed tym jak mieliście się zewrzeć w tytanicznym starciu, ujrzeliście, że coś jest nie tak. W centrum dystansu między wami, gdzie miało dojść do zderzenia, pojawił się nagle cień, który szybko rozszerzał się na was. Tak, jakby coś dużego spadało na was z nieba. Było już za późno by wyhamować i zrobić unik. Daud jednak poczuł, jak coś go mocno chwyta za nogę, wywraca na ziemię, a potem ciągnie.
Piach w miejscu, gdzie miało dojść do zderzenia Dauda i Gruma nagle wybuchł, a twardsza ziemia pod nią pękła. W podłożu utworzył się sporych rozmiarów krater. Pole walki owiał pył, przesłaniając widok. Przywódca zabójców poczuł, jak coś puszcza jego kostkę. To był... korzeń. Tajemnicza kobieta-roślina nie patrzyła na Dauda, swój wzrok wbijała w chmurę pyłu. Jednak najwyraźniej cię przed chwilą uratowała przed czymkolwiek, co właśnie spadło. Nie była zbyt delikatna, bo przeciągnęła cię po ziemi tak szybko, że zdarła ci mocno ubranie, ale byłeś cały. Po drugiej stronie, zauważyłeś Selienne i Andersonię, które przyciskały do ziemi Gruma. Drugiej żony wodza osady tu nie było, więc najwyraźniej musiała pojawić się na chwilę przed atakiem i odepchnąć go, tak jak to kobieta-roślina zrobiła z tobą. Męskotur wyrwał się, bez większych problemów odpychając swoje małżonki i również spojrzał ku chmurze pyłu.
A z niej... wyłoniła się... sylwetka. Gigantycznego, ponad trzymetrowego mężczyzny, przy którym Grum wyglądał jak szczeniak i podrostek, a wy jak krasnale. Osobnik miał potężne mięśnie oraz blond włosy, tak jak reszta mieszkańców Tauris, choć jego skóra była odrobinę ciemniejsza. Nie widzieliście wcześniej tu tego człowieka, a raczej byście zauważyli, bo o parę głów przewyższał Męskotura. Ubrany był w czerwony płaszcz obszyty złotym futrem. Miał twarz starszego mężczyzny, musiał mieć ponad pięćdziesiąt lat. Jedno z jego oczu zasłaniała czarna opaska z jakimś złotym symbolem. Spojrzał po was, stojąc w kraterze, po czym powiedział głębokim, potężnym głosem:
-Więc niech stanie się Czas Młota!
Chwila, czy ten gość... czy on... nie było tu innych, wystarczająco wysokich punktów... czy ten kolos... zeskoczył z samej góry Krateru Tauris na dół!? Nie było innej opcji, inaczej by nie zrobił takiej wielkiej dziury w ziemi. Ale... co kurwa? JAK!? JAKIM CUDEM!? To było dobrych parędziesiąt metrów! Żaden człowiek by czegoś takiego nie wytrzymał!
Wszyscy byli w szoku. Nie był to jednak taki szok jak przy kobiecie-roślinie czy gadającym wężu. Mieszkańcy Tauris nie byli zaskoczeni tak, że nie wiedzieli co się dzieje. Pojawienie się tego mężczyzny było niczym otrzeźwienie dla nich, ale zarazem nie dowierzali temu, co widzieli. Gigant górował nad wami wszystkimi, a pył opadł na ziemię. Spojrzał z góry najpierw na Dauda, a potem na Gruma. Spojrzenie jego jednego oka sprawiało, że mistrzowi zabójców, mimowolnie, pojawiła się gęsia skórka na karku. Nie był to strach, a po prostu swego rodzaju aura, którą czuje się, gdy naprzeciw stoi potężny przeciwnik. Wiedziałeś, że jeżeli sprzeciwisz się jego słowom, to czeka ciebie prawdopodobnie szybka, bolesna śmierć. Mężczyzna huknął:
-Wszystkie pojedynki i wyzwania zostają odłożone na Czas Młota! Lepiej się przygotujcie karzełki...
Grum otworzył usta, po czym je zamknął. Chyba też był zaskoczony i czuł siłę. Gigant zaczął się powoli oddalać, a tłum zaczął głośno ze sobą rozmawiać. Męskotur pokręcił głową, po czym wstał z ziemi. Spojrzał na Dauda:
-Nasz pojedynek będzie musiał się odbyć podczas Czasu Młota. Nie przegraj do tego czasu mały Whalers.
Powiedział sucho i... ruszył za gigantem. Wszyscy nagle jakby zapomnieli o tym, że obok nich stoi kobieta-roślina. Zachowywali się tak, jakby jej nie było. Ta spojrzała na nich cierpiętniczo i stała tak, jakby czekając na to aż ktoś jej powie co ma robić.
Tymczasem Selienne i Andersonia spojrzały po sobie ponuro i kiwnęły głowami. Podeszły do Whalers oraz Dauda. Odezwała się kasztanowowłosa:
-Kto by pomyślał, że wróci właśnie teraz? Wasz pojedynek został przerwany, a to dziwne wynaturzenie uratowane. Ale nadszedł Czas Młota... i co teraz?
- Pupu pan Panda
- Posty: 821
- Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 2 times
Re: Boa Hancock
Whalersi byli niemniej zdziwieni.
-Co do chuja?
-Co jest, kurwa, mieliśmy się bić?
Daud stał, lekko zawiedziony, acz wciąż zdziwiony. Dopiero Thomas zdecydował się odezwać do żon Męskotura:
-Kim jest ten człowiek? I co to "Czas Młota"?
Inny zabójca, cholera jedna wie, jak miał na imię, postanowił uciąc sobie pogawędkę z kobieto-rośliną i Hancock:
-Mam nadzieję, że rozumiesz, że lepiej będzie, jeśli na jakiś czas kwiaty przestaną rosnąć - odwrócił się w stronę węża - Czym... kim ona jest? Nadstawialiśmy za nią karku, miło byłoby, gdybyś nam wytłumaczyła w prostych słowach, o co tu kurwa chodzi?
-Co do chuja?
-Co jest, kurwa, mieliśmy się bić?
Daud stał, lekko zawiedziony, acz wciąż zdziwiony. Dopiero Thomas zdecydował się odezwać do żon Męskotura:
-Kim jest ten człowiek? I co to "Czas Młota"?
Inny zabójca, cholera jedna wie, jak miał na imię, postanowił uciąc sobie pogawędkę z kobieto-rośliną i Hancock:
-Mam nadzieję, że rozumiesz, że lepiej będzie, jeśli na jakiś czas kwiaty przestaną rosnąć - odwrócił się w stronę węża - Czym... kim ona jest? Nadstawialiśmy za nią karku, miło byłoby, gdybyś nam wytłumaczyła w prostych słowach, o co tu kurwa chodzi?
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa