Dopiero pod samą granicą rozbito kilka obozów i tam zawodowi wojacy - farysi i ich zbrojni, najemnicy, celnicy i inne jednostki zmilitaryzowane - skupiły się na przeglądzie, przeliczeniu i uporządkowaniu przybyłej masy. Pięćdziesięciu lekkich jeźdźców zostało w kilkuosobowych grupach wypuszczonych na daleki zwiad za stanowiącą granicę królestwa rzekę w celu rozpoznania terenu i pokojowym, bezkrwawym zorientowaniu się w sytuacji. Rozumowano, że kilku zbrojnych jeźdźców nie powinno przykuć szczególnej uwagi, choć z drugiej strony była to grupa odpowiednia, by nie została napadnięta przez chciwy plebs lub pomniejszych łotrów. Nie spodziewano się trafić na nic szczególnego - koniec końców, ziemie te z Malhaazem sąsiadowały, więc i nie pozostawały całkiem obcymi, tym bardziej, że Malhaazarczycy byli ludem często i ochoczo podróżującym - ale w ramach sztuki wojennej, dla zasady, należało rekonesans przeprowadzić.
Dziesięć dni później - czyli w czasie, gdy zwiadowcy powinni już wracać - do obozu, skąd dowodził Rami Daanam, marszałek polny, zbliżał się kilkudziesięcioosobowy orszak ciężkozbrojnych jeźdźców, z których część wyróżniała się szczególnie barwnymi i estetycznymi strojami, a za którym ciągnęła w oddali bezkształtna masa piechoty. Przybyły na miejsce Wielki Szach przywiódł jeszcze część późno zaciągniętych wojsk, ale przybył przede wszystkim po to, by uważnie dopilnować, by wszystko przebiegło pomyślne. Szczerze liczył na to, że rozlew krwi, który zapewne będzie mieć miejsce, będzie jak najmniejszy; że dzicy, niemal barbarzyńscy władcy z ziem północnych uznają rozsądne racje i siłę argumentów - tak intelektualnych, jak i żelaznych - Królestwa Wielkiego Malhaazu oraz Księstwa Lynn i dobrowolnie zaakceptują fakt, iż znajdują się od teraz pod opieką ich - światłych władców państw cywilizowanych, państw prawa i bogactw.
Posłał gońca na wschód, do Lynn, by odnalazł i powiadomił księcia Lyncha o gotowości bojowej, po czym zajmując się sprawami dyplomatycznymi i rozwiązując spory między swymi wasalami, oczekiwał powrotu wszystkich zwiadowców i informacji, które mieli przynieść.
Jeśli to możliwe, prosiłbym o ogólny opis sytuacji w prowincji nr 17 - koniec końców są to moi i Merika sąsiedzi, na pewno coś o nich wiemy (tym bardziej, że [przynajmniej ja] posiadam stosunkowo wysokie wartości Kultury i Nauki).