Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Sesje fantasy Dlanora.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Gruby »

Z samego rana, kiedy członkowie gildii dogorywali jeszcze po nocnych burdach i pijackich ekscesach, na tablicy ogłoszeń pojawiło się ogłoszenie na ładnym papierze, napisane ciężkim do rozczytania, choć dość ładnym pismem:
"Maximus Marmante poszukuje grupy poszukiwaczy przygód, która pomoże mu w zbadaniu staroelfickich ruin i odzyskaniu stamtąd artefaktów. Za zdobycie samej figurki znajdującej się w głównej komnacie tejże nekropolii, oferuje się kwotę dwudziestu tysięcy sztuk złota do podziału między członków drużyny. Za inne dostarczone przedmioty z tychże ruin, mogące mieć jakąś wartość, również negocjować będzie można korzystne ceny. Proszę się zgłosić do sklepu Antyki Wschodów i Zachodów w dzielnicy..."
Maximus nie był zbytnio znanym kupcem, dlatego wasze informacje o nim były w dużej mierze ograniczone. Jego sklep znajdował się w bogatym dystrykcie, gdzie urzędowali głównie kupcy z krajów wschodu, a także różne, dziwne rasy, przypominające zwierzęta. Misja zapowiadała się obiecująco. Podziemia, pewnie jakieś potwory, poszukiwanie skarbów, ceny do przedyskutowania... Czy coś może pójść nie tak, poza byciem zjedzonym przez zombie lub przeciętym na pół przez jakąś wymyślną pułapkę? Kupiec oczekiwał gości cały czas, nie miał zamiaru się ruszać nigdzie w ciągu najbliższych paru dni. Jego sklep był niezbyt elegancki, widać było, że wieje tam chujem i starymi ludźmi. W sensie antykami. Drzwi stały przed potencjalnymi pomocnikami i grupami poszukiwaczy przygód otworem...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Liadan »

Po holu Gildii kręciła się mała, może siedmioletnia dziewczynka. Przeczytała ogłoszenia, ale jakby bez większego zainteresowania. No, może na jedno zwróciła baczniejszą uwagę, ale zaraz pokręciła przecząco swoją blond główką i odsunęła się od tablicy. Przyglądała się przybywającym, ale większość nie budziła jej zaufania. Wreszcie po godzinie czy dwóch opuściła budynek.
***
Właśnie minęło południe, gdy do sklepu Maximusa weszła zapłakana dziewczynka. Z ozdobnej sakiewki, którą miała w ręce wyjęła kilka przedmiotów i położyła je przed kupcem:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Wszystkie przedmioty wyglądały na niezwykle stare, a wykonane były z najwyższej próby srebra i drogich kamieni. No, może nie drogich w tym akurat mieście i tej kulturze, ale przez wiele kultur/ras uważanych za szczególnie cenne ze względu na ich magiczne właściwości.
- Potrzebuję pana pomocy - odezwała się dziewczynka.- Moi rodzice zginęli podczas badania kultury wampirycznej na jednej z wysp. Z pieniędzy, które pozostawili udało mi się wykupić miejsce na statku i wynająć nianię. Ale... ale ta kobieta. Ona okazała się złodziejką! Tuż po przybyciu do portu ukradła mi wszystkie pieniądze i uciekła. A obiecała, że odwiezie mnie do ciotuni, która mieszka nieopodal miasta na wschodzie. (Na wspomnienie nieszczęść w oczach dziecka zaszkliły się łzy.) A teraz mam tylko to - wskazała biżuterię rozłożoną przed kupcem. Ale pan mnie nie oszuka, prawda? Tą biżuterię rodzice znaleźli w jednej z krypt i podobno ma coś wspólnego z jakimś wampirem. A pan interesuje się takimi kulturami i ich wyrobami...
Dała chwilę czasu, by kupiec mógł dokładnie przyjrzeć się przyniesionej biżuterii.
- Bo wie pan,- kontynuowała po chwili - dziecka nikt nie traktuje poważnie. Ja... ja nawet byłam w Gildii. Myślałam, że tam znajdę kogoś, kto zechce mnie odwieźć. Ale oni chcieli tylko pieniędzy... i... i oszukać mnie chcieli. No i widzialam tam pana ogłoszenie. To o wyprawie. Więc pomyślałam, że pan ode mnie to kupi, i wynajmie mi jakiś powóz z woźnicą i nianię, żeby mnie odwieźli do ciotuni. A jak oni będą myśleli, że jest pan moim opiekunem, to wtedy nie zostawią mnie gdzieś po drodze. Bo nawet może im pan dać tą... jak to papcio nazywał... no, tą zaliczkę(!), a resztę, jak przywiozą list od ciotuni, że już u niej jestem. Dobrze? Pomoże mi pan?
.....
Dziewczynka, jak to zwykle z dziecmi bywa, nie dała kupcowi zbyt dużo czasu do namysłu czy na oglądanie biżuterii, bo już po chwili zaczęła znowu paplać i zadawać miliony pytań. Tak więc kupiec dowiedział się, że dziewczynka ma na imię Maresol Crusita, a jej ojciec byl podróżnikiem i badaczem dawnych kiltur. Następnie zasypała go pytaniami, gdzie znajduje się ta elficka nekropolia, jak się o niej dowiedział, skąd wie o figurce w głównej sali i dlaczego ma ona jakieś szczególne znaczenie, czy są tam duchy albo jakieś potwory, dlaczego sam się tam nie wybierze, tylko tak dużo płaci, żeby figurkę przyniósł ktoś inny, czy słyszał o smoczych jajach, tych, co je podobno elfy ukradły, czy może dać jej mleka, ale koniecznie z miodem, ile zapłaci jej za biżuterię, czy może nazywać go wujaszkiem, czy zombi na prawdę istnieją, kiedy będzie obiad i czy dostanie wątróbkę, bo to jej ulubione danie...
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Gruby »

Obrazek
Maximus był wysokim, szczupłym mężczyzną o przystojnych rysach. Czarne włosy miał krótko ścięte, jego oczy żarzyły się niczym czarne węgielki, a minę miał niczym cwany szlachcic lub handlarz. Ubrany był w elegancki, czarny płaszcz, którego klapę trzymał jedną ręką w charakterystycznej manierze, niby kupiec gotowy do pokazania w każdej chwili towaru. Drugą jednak miał unieruchomioną w temblaku.
Gdy dziewczynka przedarła się przez zawalony gratami pokój do biurka, za którym stał mężczyzna, ten spojrzał na nią pytająco. Chwilę później, jego wzrok powędrował ku biżuterii, jednak w miarę jak mała opowiadała historię "swego życia", odrywał oczy od świecidełek, a koncentrował się na niej, uważnie próbując zrozumieć o co chodzi. Chyba nie do końca ogarnął czego właściwie dziewczynka od niego chce.
-Chwila, chwila, cukiereczku, uch. Gdzie ta twoja ciotunia mieszka? Bierz te swoje błyskotki, toć od dziecka w potrzebie brał nie będę, nie? Jak przyjdą chętni do roboty z tymi podziemiami to poproszę ich, by i ciebie zabrali w ramach dodatkowego zadania, za które ich opłacę. Chodź, siadaj, poczekamy na nich.
Uśmiechnął się do dziewczynki miło i oderwał dłoń od klapy, by poklepać ją po głowie. Chwilę potem, oniemiał gdy mała zasypała go pytaniami. Starał się jednak odpowiadać na nie w miarę... sensownie i szybko.
-A, na wschód, za miastem, jak się idzie. Sporządziłem mapę i dam ją najemnikom, gdy przyjdą, aby łatwiej im było dojść tam... Wyobraź sobie, cukie... Mare... mogę mówić Mare? Że szedłem sobie przez pola i zwyczajnie wpadłem tam. Nie wiem czy pojawiło się to nagle, czy po prostu zawaliła ziemia pod stopami. Był jakiś błysk, mogło w sumie dojść do dyslokacji magicznej związanej z jakimiś anomalnymi... ach, nie ważne.
-Figurkę miałem już w rękach, ale niestety, podczas ucieczki ją upuściłem. Uch, mam nadzieję, że się nie zniszczyła... Bo wiesz, były tam różne nieumarłe istoty i pułapki...
Mężczyzna przełknął ślinę i pomachał ręką w temblaku:
-I właśnie dlatego, nie za bardzo mogę tam sam wrócić. Z tego co się zorientowałem, sama nekropolia była z bardzo, bardzo dawnego okresu elfickiej świetności. Kto wie, może z czasów, gdy prastarzy bogowie ciągle byli wyznawani? Elfy bardzo strzegą artefaktów z tamtego okresu i nie są zbyt chętne by się nimi dzielić. Takie elementy sztuki sakralnej są bardzo, bardzo cenne. Głównie dla kolekcjonerów oczywiście.
-Smocze jaja? Nie słyszałem o tym. Możliwe, że elfy takowe posiadały i kradły, ale nie sądzę, by trzymały je w grobowcach. Sama rozumiesz, gdyby się z nich coś wykluło, nekropolia zostałaby zrujnowana. Cóż, możliwe, że trzymały tam jakieś inne artefakty. Może i magiczne. Ale smoczych jaj raczej nie.
Marmante zgodził się na nazywanie go wujaszkiem, potwierdził istnienie zombie, powiedział, żeby przechowywała biżuterię na przyszłość, aby móc ją sprzedać i by miała pamiątkę po bliskich, a teraz ją "obsłuży" z podróżą za darmo. A w ramach jedzenia zaoferował, że może jej dać parę monet by poszła sobie coś kupić bo podczas pracy nie zwykł niczego jadać, a pijał tylko gorzką herbatę, która dla dziewczynki pewnie by była niesmaczna.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Nevrast »

Kilka chwil później dało się słyszeć odgłos nadjeżdżającego wozu, który wkrótce potem zaparkował niedaleko sklepu z antykami. Usłyszano również odgłos ciężkich butów, które uderzyły o bruk, gdy ich właściciel zeskoczył z wozu.
- Dzięki panie Sławku! - dało się usłyszeć - Do zoba!
Wóz ruszył dalej, a właściciel głosu szedł już w stronę w sklepu. Stukanie butów niosło się wraz z nim.
Otworzyły się drzwi, a do środka wszedł gnom. Uśmiechnął się bardzo szeroko i widać było, że żuje gumę.
Moje uszanowanie! - zawołał przykładając palec do czoła - Jestem Kaspar Stoerberg i melduję się na przygodę!
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Liadan »

- Tak, wujaszku, możesz mnie nazywać Mare! - zawołała dziewczynka i uradowana zarzuciła kupcowi ręce na szyję i mocno go uściskała.- Wiedziałam, wiedziałam, że mi pomożesz! Ale to musisz ode mnie przyjąć (podała kupcowi jeden z pierścieni). Taką pamiątkę od twojej Mare. Musisz go wziąć! Musisz, musisz, musisz!- wołała z miną osoby, której jeszcze nikt niczego w życiu nie odmówił.
Schowała resztę biżuterii do woreczka, który nonszalancko położyła na biurku.
- Dziękuję, ale na razie nie jestem jeszcze głodna - odpowiedziała na propozycję udania się po coś do jedzenia.- Po podróży czuję się nieco zmęczona, więc jeśli mi pozwolisz, to zostanę tu z tobą i nieco odpocznę, a skoro nie masz mleka, to napiję się herbaty.
To powiedziawszy Maresol znalazła sobie jakiś wygodny fotel (mam nadzieję, że był tam jakiś antyczny na sprzedaż i nie musiała zajmować miejsca "wujaszka" Maximusa), zwinęła się na nim w kłębek jak kot i chyba zasnęła.
Nie obudziło jej nawet przybycie kandydatów do podjęcia wyprawy.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Borys »

Kierując się do sklepu z antykami, Fabien rozglądał się uważnie po uliczkach, wypatrując nikogo innego jak Ślepowidy. Zdecydowanie nie miał ochoty znowu niańczyć tej staruszki. Szczęściem nie było jej nigdzie w pobliżu.
Zostało tylko sprawdzić, czy może nie ma jej już w środku...
Energicznie otworzył drzwi i prześledził wzrokiem po zebranych. Nie było jej, niech bogom będą dzięki.
- Fabien Guillaume, najemnik, do usług - przedstawił się gospodarzowi, lekko kiwając głową także do Kaspara. - Czekam na szczegóły zlecenia.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Glau »

W pomieszczeniu robiło się chaotycznie, ludzie wchodzili mówili coś o zleceniu... Nieciężko było odnieść wrażenie, że w pomieszczeniu znalazło się w zbyt krótkim czasie zbyt wiele osób. W szczególności, że na fotelu obok młodziutkiej Mare usadowiła się dodatkowa persona. Maximusowi jakoś wymykał się dokładny moment w którym osoba pojawiła się w pomieszczeniu. Może wśliznęła się tuż za którymś z podróżnych?
Dość jednak rzec, że miała założoną jedną nogę na drugą, w ustach zaś - wykrzywionych dość obojętnym grymasem - trzymała cienką lufkę. Paliła. I to tuż obok dziecka. W zamkniętym pomieszczeniu jednak nie można było wyczuć najlżejszych śladów dymu. Wydawała się całkowicie pochłonięta tytoniowym rytuałem, jakby reszta świata w ogóle nie istniała. Jednocześnie jednak coś mówiło obecnym, że słucha każdego wypowiadanego słowa. I jest zainteresowana.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Gruby »

Obrazek
Nieco zakłopotany namowami by przyjąć pierścień, handlarz wziął go w końcu, a gdy mała zwinęła się w kłębuszek, przykrył ją kocem, wcześniej gotując herbatę miętową i stawiając ją w pobliżu fotela.
W międzyczasie, w jego sklepie z antykami pojawiła się trójka osób, które najwyraźniej chciały dołączyć do drużyny. Na twarzy Marmante pojawił się lekki, pewny uśmiech, a w jego oczach błysnęło zadowolenie. Najwyraźniej... byliście taką drużyną jaką sobie wymarzył. Gdyby mógł klasnąć w dłonie pewnie by to zrobił, lecz ścisnął tylko mocniej połę płaszcza, po czym rzekł:
-Znakomicie! Specjalista od pułapek, wojownik-weteran i milcząca czarodziejka! Perfekcyjna drużyna do tego zadania!
Kaspar najwyraźniej oberwał rasowymi sterotypami, że wszelkiego rodzaju gnomy, nizioły i gobliny są szczwane i przyuczone w złodziejskim fachu. Zresztą, Skryba wyglądał na podejrzanego cwaniaka. Fabiena w końcu ktoś docenił. Gdy Kawaler i Shervenheld dawali mu zadania, byli raczej zniesmaczeni wiekiem najemnika. Marmante chyba wolał kogoś doświadczonego i nie miał zamiaru niżej kategoryzować starca. Ciężko powiedzieć czemu uznał kobietę za czarodziejkę. Może dlatego, że nie miała przy sobie broni i wyglądała jakoś tak... blado, jakby siedziała całymi dniami z nosem w księgach? Magowie zawsze byli dziwni.
-Nazywam się Maximus Marmante, i, cieszę się, że przyszliście. Zarys zadania był mniej więcej w ogłoszeniu. Odkryłem na wschodzie mały, elficki grobowiec, w którym znajdują się cenne przedmioty - w tym, mała figurka, przedstawiająca stare bóstwa. Zrobiłem nawet na szybko mapę jak tam dotrzeć. Wasze zadanie - wejść tam, zebrać wszystko co cenne i wrócić, najlepiej w jednym kawałku. W sensie, każdy osobno, ale cały. Problemy są następujące: jest tam około dwudziestu zombie. Są też pułapki, chociaż część z nich... eee... rozbroiłem. Czyli może nie być łatwo. Radzę wam zaopatrzyć się w jakieś pochodnie, bo jest tam ciemno. I transport też organizujecie sami. Co jeszcze... ach, no tak.
Zerknął na śpiącą dziewczynkę przykrytą kocem.
-Dodatkowe zadanie, oczywiście opłacę je wam jakoś - prosiłbym o odwiezienie tej oto dziewczynki do... hm. W sumie mi nie powiedziała, gdzie mieszka jej ciotka. No nic, do jej ciotki, gdziekolwiek mieszka. Prosiłbym was jednak, by była to sprawa drugorzędna - musicie jak najszybciej wyruszyć do grobowca. W każdej chwili mogą tam pójść jacyś wieśniacy i zabrać... to znaczy, mogą ich zaatakować zombie. A nie chcemy w końcu żadnych ofiar, czyż nie? Jakieś pytania?
Przerwał w końcu swój wywód, patrząc na was z wyczekiwaniem, jakby liczył, że jeszcze o coś zapytacie albo zrobicie coś interesującego.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Liadan »

Nie wiadomo, czy dziewczynka się wyspała, czy też obudziło ją jakieś głośniej wypowiedziane zdanie, ale gdy Maximus kończył swoją przemowę otwarła oczy, ziewnęła i przeciągnęła się jak kot. Opuściła nogi z fotela i przyjrzała się przybyłym. Dzięki swoim zdolnościom od razu zorientowała się, że siedząca obok niej dziewczyna nie żyje. Ale skoro wkładała tyle wysiłku, aby ten fakt ukryć, postanowiła, przynajmniej na razie, nie zdradzać jej sekretu. Zamiast tego powiedziała:
- Nie powinnaś tyle palić! Mama zawsze mówiła, że palenie powoduje, iż skóra przybiera brzydką barwę, a i tak jesteś strasznie blada. Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewasz, że to powiedziałam? Jestem Maresol, ale wujaszek mówi na mnie Mare. A ty jak się nazywasz?
...
Jej spojrzenie powędrowało ku pozostałym. Hmmm, ten niski to jest chyba gnom. Niewiele wiedziała o gnomach. Dobrze byłoby przed wyruszeniem dowiedzieć się o nich nieco więcej. A ten starszy mężczyzna to z pewnością człowiek. Uchwyciła jego spojrzenie i się wzdrygnęła.
- Chyba mnie nie lubi - pomyślała.- Ciekawe, czy tylko mnie, czy z jakiegoś powodu w ogóle nie lubi dzieci? Trzeba się będzie tego dowiedzieć. A na razie chyba lepiej będzie nie wchodzić mu w drogę...
Sięgnęła po przygotowaną dla niej herbatę i upiła łyk, czekając, co wydarzy się dalej...
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Borys »

Wygląda na to, że Maximus musiał wiedzieć z kim ma do czynienia, określając Fabiena mianem "wojownika - weterana". Prawdopodobne więc jest, że miał rację także co do profesji jego dwójki przyszłych towarzyszy. W ogóle to... skąd ta czarodziejka się tu wzięła? Zresztą, nieważne. Bardziej kłopotliwą i pretensjonalną kompanką od Ślepowidy chyba nie będzie.
- Zrozumiałem. Pan, panie... - tu spojrzał na Kaspara - niech pan będzie gotowy do rozbrajania elfickich pułapek. Mam nadzieję, że miał pan z nimi w życiu do czynienia? Ja z kolei udam się do świątyni, jeśli mamy mieć do czynienia z nieumarłymi. Skoro dziewczynka się zgubiła, to wezmę ją ze sobą. Kapłani z pewnością pomogą jej odnaleźć ciotkę. Chodź, dziecko. Nie bój się, pokażę ci osiołka. Czy coś jeszcze, panie Marmante? Skoro zbliża się wieczór, proponuję wszystkim, by zebrać się tutaj w tym samym gronie o samym świcie.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Nevrast »

Kaspar tylko wzruszył ramionami, gdy Maximus nazwał go specjalistą od pułapek. Nie powiedział nic do momentu gdy usłyszał słowa Fabiena skierowane do niego. Odpowiedział mu:
- Mów mi Kaspar.. Co do pytania, to pewnie znajdzie się jakiś tuzin sposobów na wyłączenie mechanizmów. Kilka pewnie będzie zabawnych
Zaśmiał się cicho do siebie, najwyraźniej przypominając sobie coś z przeszłości.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Glau »

Dziewczyna jeszcze dwa razy zaciągnęła się dymem przed udzieleniem odpowiedzi na pytanie.
- Kenny. Kenny Lipshwitz - powiedziała do dziewczynki leniwie rozglądając się po pomieszczeniu. Wypowiedź była dobrze słyszalna. Brzmiała jednak tak, jakby "czarodziejka" wcale nie zamierzała się przedstawiać, gdyby ktoś nie zadał jej bezpośredniego pytania. Co więcej, jej odpowiedź była wyraźnie skierowana tylko do Mare. Nikt inny w końcu pytania nie zadał. Ciężko byłoby jednak przypuszczać, że blada twarz się na kogoś gniewa. Była po prostu... dziwna. I jak się właśnie okazało, najwidoczniej małomówna.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Gruby »

Obrazek
Maximus skinął głową, widząc gotowość poszukiwaczy przygód by wyruszyć. Miał jednak pewną uwagę do słów Fabiena:
-Chyba nic więcej, ale prawdę mówiąc, wolałbym, gdybyście zaczęli od zaraz. Noc jest długa. Ktoś może was uprzedzić. Odkryłem to miejsce przedwczoraj i martwię się, że wieśniacy albo jacyś poszukiwacze przygód mogli już do niego się wgramolić. Zależy mi więc na szybkości.
Najwyraźniej nie kwestionował w żaden sposób waszej ewentualnej lojalności. Teoretycznie, po dostaniu mapy moglibyście zwiać, ale w sumie komu byście sprzedali te artefakty? I czy cena ta byłaby wyższa niż oferowana przez Marmante? Dwadzieścia tysięcy sztuk złota to duża suma. Co prawda to podziału, ale zaoferował się też, że za inne znalezione antyki również obsypie was monetami. Powinniście teraz się naradzić, może jakoś poznać, zorganizować wóz i ekwipunek, a potem hajda. Mapa leżała na stole i Marmante zachęcał, byście ją brali.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Liadan »

- Pan chyba w ogóle nie rozumie, co się do pana mówi, panie... panie... Chyba nie dosłyszałam pana nazwiska - zwróciła się do Fabiena dziewczynka z miną i tonem udzielnej księżnej, która musi tłumaczyć swój rozkaz mało rozgarniętemu słudze.- JA SIĘ WCALE NIE ZGUBIŁAM! Potrzebuję kogoś, kto odwiezie mnie do ciotuni, która mieszka w Teofiline. Mam nadzieję, że pan o Teofiline słyszał, bo to jest drugie co do wielkości miasto w tym kraju! Proszę więc teraz wynająć dla nas powóz (tu uczyniła gest sugerujący, że powozem ma zamiar podróżować razem z czarodziejką), ale taki porządny, a nie jakąś otwartą bryczkę, w której jest się narażoną na kurz i wszelkie kaprysy pogody!. Następnie uda się pan do portu i tam odbierze moje bagaże!
Wstała z fotela, podeszła do biurka, sięgnęła po leżącą na nim sakiewkę i wyjęła z niej jakiś papier, który podała najemnikowi.
- Proszę, oto mój kwit bagażowy. A w drodze powrotnej proszę nam kupić bułeczki czosnkowe!
Wygląda na to, że na tym zakończyła swoją listę poleceń, bo zwróciła się do czarodziejki:
- Mam nadzieję, że lubisz bułeczki czosnkowe, a przynajmniej nie przeszkadza ci ich zapach. Bo wiesz, ja je uwielbiam!
...
I znowu do Fabiena:
- Skoro już chcesz iść po broń na nieumarłych do świątyni, to nie bierz stamtąd wody. Olej sprawdzi się znacznie lepiej, bo przynajmniej pali się jak każdy inny. A tego osiołka to możesz pokazywać jakiemuś ulicznikowi, ty... ty... ty potworze!
Dziecko weszło na kolana Maksimusa i zarzuciło mu rączki na szyję:
- Wujaszku, poproś panią czarodziejkę, żeby nie pozwoliła mu mnie skrzywdzić! On mi się nie podoba! Chce mnie skrzywdzić!! Jest taki sam, jak ci w Gildii! Bo wiesz, mateczka ostrzegała mnie przed takimi, co to proponują dzieciom, że im coś pokażą, jak z nimi pójdą... A później dzieci porywają, albo robią coś jeszcze gorszego. Prawda, że nie pozwolisz mu mnie skrzywdzić? Obiecujesz, prawda?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Borys »

Fabien kiwnął głową do Kaspara, słysząc potwierdzającą odpowiedź. Trochę się martwił o tą Kenny, być może ciężko będzie się z nią dogadać. Na razie jednak miał inne problemy na głowie.
- Dobrze, a więc lada moment wyruszymy do świątyni, a następnie do tych ruin - potwierdził, biorąc do rąk mapę i oglądając ją. - Przy okazji, dlaczego się pan tak obawia, że ktoś inny dostanie się na miejsce przed nami, skoro odkrył je pan niedawno? Jeśli to ruiny, to muszą tam być od co najmniej kilkuset lat?
Potem zaczęła bulceć Mare, a Fabien słuchał jej z zainteresowaniem, gładząc brodę.
- Tak, tak - odpowiedział jej w końcu, po czym podszedł do Maximusa, aby na osobności coś mu powiedzieć.
- Coś tu jest nie tak, wygląda na małe dziecko, ale zbyt poprawnie wymawia zdania i zna za dużo słów jak na kilkulatkę - wytłumaczył. - Zachowuje się jak jakaś dorastająca nastolatka. Być może to jakaś sztuczka, iluzja lub coś w tym stylu.
Następnie zaczął zbierać się do wyjścia, ignorując "kwity bagażowe" i inne tego typu bzdety.
- Panie Kasparze i pani Kelly, czy możemy już wyruszać? Pan, panie Marmante, niech się zaopiekuje tym dzieckiem. Zabrałbym je do kapłanów, którzy mogliby jej pomóc, ale wygląda na to, że dziewczynka nie za bardzo ma na to ochotę.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Nevrast »

Ruszajmy! - zawołał gnom wesoło. Sprawdził w kieszeniach czy zabrał wszystko, przeszukał również dokładnie ekwipunek. Wynik oględzin był zadowalający. Usiadł na krzesło i zaczął cmokać cicho przez zęby z niecierpliwości.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Gruby »

Obrazek
Marmante, słysząc pytanie Fabiena o to, kto mógłby natrafić na ruiny, skrzywił się lekko, jakby przypomniało mu się coś niemiłego:
-To miejsce jest na skraju pól. Wystarczy by jakiś rozgarnięty wieśniak zrobił obchód i je zobaczy. Jakieś grupy... poszukiwaczy przygód też mogą być zainteresowane.
Po czym wysłuchał na osobności (skromne, bo odeszli tylko kawałek od reszty, która mogła się na nich bezczelnie gapić) starca, a gdy ten zasugerował, że dziewczynka jest jakaś dziwna, wzruszył ramionami:
-W tym mieście są istoty, które przekraczają ludzkie pojęcie. Magiczne stworzenia, rozumni nieumarli, sobowtórnaki, półludzie... To Stolica, gdzie dzieją się najdziwniejsze rzeczy, a wszelakie potwory krzyżują tu swe drogi. Dziewczynka poprawnie wymawiająca zdania, plasuje się na samym dole listy cudzisk, o których można tu usłyszeć. Nawet, jeżeli jest czymś dziwnym, to wrodzona kultura i dorosłość wymaga, byśmy się nią zajęli. Wiesz, szanowny weteranie, lepiej uznać, że to rzeczywiście dziewczynka w potrzebie, niż potem mieć na sumieniu, że się ją zostawiło w potrzebie.
Maximus był najwyraźniej bardzo szlachetnym człowiekiem. Albo głupim i naiwnym. Zresztą, w sumie te trzy opcje nie musiały się wykluczać. Gdy mała wdrapała mu się na szyję, nie łapał jej, także wisiała na nim, kiedy jedną rękę miał w temblaku, a drugą trzymał poły płaszcza. Wyglądało to komicznie, jakby przyczepił się do niego duży, biały robak. Wtedy też, Fabien zasugerował, by to kupiec zaopiekował się dziewczynką:
-Och, Mare, cukiereczku, nie wymagaj tak wiele od tych najemników. Po tym jak dotrzecie do cioteczki, to ona nakupuje ci bułek i zabierze bagaże. A teraz, musisz być dzielna, iść z tymi panami... i panią. I nie plątać im się pod nogami. Jak powiedzą, by zostać przy powozie - to zostać. Jak będą kazali uciekać - to uciekać.
Przeniósł swoje spojrzenie na Fabiena i Kaspara. Najwyraźniej opcja, by mała została razem z zapracowanym kupcem, została odrzucona.
-Nie bierzcie jej do katakumb, po wykonaniu zadania zajedźcie do tamtego miasta i pójdźcie do jakiejś świątyni. Tam pewnie będą rozeznani w jakiejś jej rodzinie. Pani... Kenny, dobrze pamiętam? Czy mogłaby pani...
Wyraźnie dał spojrzeniem znak, by kobieta zdjęła z niego przylepionego żuczka i zajęła się nim, skoro już zyskała sympatię małej. Było to zapewne nieco szowinistyczne (KOBITY DO GARÓW I DZIECIAKÓW), ale chyba też najrozsądniejsze w obecnej sytuacji.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Liadan »

- Wujaszku pozwól mi u siebie zostać! - dziewczynka pierwszy raz zareagowała pozytywnie na jakąkolwiek propozycję Fabiena.- Tylko kilka dni... A oni w tym czasie zawiozą list ciotuni, że tu jestem. Mogę zostać? Powiedz, że się zgadzasz!- zawołała i jeszcze raz uściskała kupca.
...
Wyczuwając jego dystans i słysząc kategoryczną odmowę sama zeszła z jego kolan, a po jej policzkach potoczyły się dwie ogromne łzy. Widać było, że całą siłą woli powstrzymuje się, by nie rozpłakać się na dobre.
- Dobrze wujaszku, pojadę z nimi. I obiecuję, będę grzeczna i będę się słuchała pani czarodziejki i pana gnoma. Ale z nim (nieelegancko pokazała Fabiena palcem) sama nie zostanę, nawet jakby miały mnie zjeść te zombie! Ale w bagażu jest mój żakiecik, a jest już wieczór i będzie mi zimno. No i jestem taka głodna! Wujaszku, ja jeszcze nic nie jadłam dzisiaj!
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Gruby »

Obrazek
Kupiec westchnął i ze zmizerowaną miną spojrzał na dziewczynkę, a potem na poszukiwaczy przygód. Sięgnął ręką do sterty rupieci za sobą, po czym wyjął błękitny płaszcz z kapturem. Wcisnął go Mare na głowę. Pachniał starociami i kurzem.
-Proszę. To będzie zamiast żakiecika, jak dojdziesz do ciotuchny to ona Cię wyposaży. Kupcie małej coś po drodze do jedzenia, zwrócę wam. I nie zapomnijcie o mapie!
Kupiec wcisnął ją w ręce Kasparowi, po czym, niezbyt elegancko, zaczął wam delikatnie, ruchami rąk, i zmniejszaniem odległości na linii on sam - wy - drzwi, dawać znać, żebyście szybko się wzięli za zadanie, bo każda sekunda jest cenna. Jeszcze jacyś chciwi kapłani tam się pojawią w katakumbach, by kropić trupy święconą wodą i zabierać skarby.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Borys »

Fabien spojrzał krzywo na Marmante.
- Skoro nikt nie zdołał odkryć tych ruin od setek lat, dlaczego akurat miałby zrobić to dzisiaj? - spytał ponownie. Czyżby Maximus wygadał się? Pozwolił na to innym? A może ruiny nagle wyłoniły się spod ziemi czy coś?
- Tak czy siak, ruszamy. Dziecka nie zabieramy ze sobą, idziemy w zbyt niebezpieczne miejsce. Mogę być jednak na tyle uprzejmy, by zostawić je w świątyni - powiedział, po czym rozejrzał się po członkach grupy. Jeżeli nikt nie miał nic do dodania, a Marmante nie zatrzyma Fabiena, ten po prostu wyjdzie.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Nevrast »

Kaspar rzucił okiem na mapę. Była całkiem sprawnie wykonana, wystarczająco dokładna. Gwizdnął z zadowoleniem.
Nie ma na co czekać - rzucił do pozostałych. Był zdecydowany ruszyć z albo za Fabienem.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Liadan »

Maresol rzuciła jeszcze jedno rozżalone spojrzenie na kupca. Wydawał się taki miły i chętny do pomocy, a teraz tak szybko chce się ich pozbyć ze sklepu? I raczej nie jest to zwyczajny pośpiech. A więc o co w tym wszystkim chodzi? Czyżby wujaszek Maximus coś ukrywał? Trzeba się będzie tego dowiedzieć...
- Pa pa, wujaszku - pomachała rączką do kupca.- Do zobaczenia wkrótce! - powiedziała na pożegnanie.
Chwyciła Kaspara za rękę gotowa z nim opuścić sklep.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Glau »

Na prośbę kupca o opiekę nad Mare dziewczyna tylko spojrzała na Maximusa i wyraźnym ruchem skinęła głowę. Następnie wstała, upuszczając na wpół dopalony papieros na ziemię. bibułka zmieniła się w niewyraźny obłok i zniknęła całkowicie na długo przed uderzeniem o podłogę. Przypuszczenie, że Kenny jest czarodziejką rzeczywiście wydawało się być dość naturalnym.

Wyszła na ulicę wraz z pozostałymi, niewerbalnie żegnając kupca delikatnym ruchem głowy i dłoni.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Gruby »

Marmante pomachał wam już tylko na pożegnanie, nie odpowiadając na pytanie Fabiena, po czym wyszliście.
Uwaga, rzuty na to, czy uda wam się wyjść ze sklepu, skala trudności 25, rzut kością k100...
Fabien - k100 = 89 UDAŁO SIĘ
Kaspar - k100 = 82 UDAŁO SIĘ
Maresol - k100 = 80 UDAŁO SIĘ
Kenny - k100 (mnożnikiem x3 dzięki byciu duchem i przenikaniu przez ściany) = 100 x 3 = 300 UDAŁO SIĘ, KRYTYCZNE TRAFIENIE!

UDAŁO WAM SIĘ WYJŚĆ ZE SKLEPU! Kenny wyszła w sposób, który śmiało można by opisać w książce na temat wychodzenia przez drzwi. Perfekcyjna symetria, ani chwili wahania, po prostu mistrzostwo. Ciekawe, czy uczyła się sztuki wychodzenia przez drzwi tak samo pilnie, jak zawodowi zabójcy sztuki kucania.
A teraz ruszcie dupy, bo trzeba zorganizować sprzęt i ustalić co zrobicie z Mare.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Nevrast »

Kaspar po wyjściu ze sklepu strząsnął rękę Maresol.
- Nie będę twoim opiekunem dziecko - powiedział do małej. - Weź te kilka monet, kup sobie coś do jedzenia i wracaj do sklepu. To nie zabawa dla małych dziewczynek.
Kaspar dał Maresol kilka monet.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Borys »

Fabien obejrzał się za kompanami, pozostawiając Kasparowi Mare. Może uda mu się jej pozbyć? Bardzo prawdopodobne, że jak dostanie te kilka złotych monet to wróci do rodziców, którzy żyją gdzieś w tym mieście. Nawet jeśli nie, zostawią ją w świątyni.
Po dotarciu do niej, Fabien wskazał kapłanom dziecko i powiedział, że się zgubiło. Poprosił, by zaopiekowali się Mare i pomogli jej odnaleźć rodziców, sami bowiem nie mają na to czasu, gdyż udają się w bardzo niebezpieczne miejsce. Potem poprosił kapłanów o pobłogosławienie miecza i/lub broni używanych przez jego kompanów (a nie zapowiadało się na to...) i insze "gadżety" przeciwko nieumarłym. Święconą wodę, olej, dewocjonalia.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Glau »

Kenny przyglądała się członkom drużyny z czymś co wyglądało na leniwe rozbawienie. W jej ustach nie wiadomo już znajdowała się kolejna czarna lufka. Jeśli zwykle utrzymywała taką intensywność palenia tytoniu, jej płuca musiały znajdować się w fatalnym stanie. Zresztą była tak blada, że ciężko byłoby posądzić dziewczynę o bycie okazem zdrowia. Spojrzała na Fabiena jawnie ignorującego plan kupca. I zamierzenia samej Mare zresztą też.
Rewolucjonistka spojrzała w niebo i westchnęła. A potem, chyba po raz pierwszy tego dnia wypowiedziała pełne zdanie.
- Znam całkiem przyzwoitą gospodę bliżej bramy miejskiej, mogą nawet mieć bułeczki czosnkowe - powiedziała, kucając przy dziewczynce i uśmiechając się nieznacznie - Chcesz się wybrać?
- Myślę, że panowie wojownicy potrzebują trochę czasu na spokojne zakupy - tu "czarownica" puściła oko do Mare, dziewczynka wyglądała na bystrą - moglibyśmy na nich poczekać już przy wyjściu z miasta.

Jeśli mała się zgodziła, były prawdopodobnie w stanie opuścić plac, na długo przed zakończeniem rozmowy Fabiena z kapłanami.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Liadan »

- Tak, tak, tak!- dziewczynka zaklaskała w ręce wyraźnie ucieszona propozycją Kenny.- Chodźmy do tej gospody! Nawet jeśli nie mają tam bułeczek, to nic nie szkodzi. Wybiorę sobie coś innego. A może będą mieli wątróbkę... Wiesz, mama zawsze pilnowała, żebym codziennie jadła wątróbkę, bo mówiła, że jestem za blada.
Na wspomnienie matki w oczach dziecka zaszkliły się znowu łzy, ale udało jej się powstrzymać od płaczu.
- Przepraszam, nie powinnam płakać, ale... ale to było niecały miesiąc temu... Lepiej już chodźmy! Nie chcę, żeby on (znowu nieelegancko pokazała palcem na Fabiena) widział, że płaczę.
I razem z Kenny oddaliła się we wskazanym przez nią kierunku.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Gruby »

KASPAR
Gnom został przez dziewczynkę brzydko zignorowany, gdyż ta, najwyraźniej była bardziej zainteresowana bladą towarzyszką. Po chwili, obie damy udały się ku bramie, wspominając coś o gospodzie. Nim Kaspar zdążył się zorientować... Fabien również zniknął z jego oczu. Gnom został sam przed sklepem ze starociami.. Jak na razie, współpraca w drużynie była zerowa. Tak czy siak, gdzieś się trzeba jednak ruszyć...

FABIEN
Tymczasem weteran podreptał do najbliższego budynku wyglądającego świątyniopodobnie. Prawdę mówiąc, mimo że mieszkał w tym mieście już od jakiegoś czasu, nie miał nigdy okazji zawitać do tego miejsca, ani nawet o nim usłyszeć. Stolica była gigantyczna, nie ma się co dziwić. Po prostej, ceglanej, częściowo otwartej budowli krzątali się mężczyźni w bardzo oficjalnie wyglądających czarnych płaszczach, białych koszulach i ciemnych spodniach. Wejście było oznaczone symbolem w kształcie dwóch, nachodzących na siebie liter Z. Ludzie (i nie tylko) nosili jakieś dokumenty i umieszczali je na półkach.
Nim Fabien zdążył się dobrze rozejrzeć, podeszła do niego ludzka kobieta, uśmiechnięta od ucha do ucha. Gdy weteran skupił na niej wzrok, zauważył, że jej twarz nie wykrzywiała wesoło radość - a blizny, po tym, jak ktoś najwyraźniej chciał jej poszerzyć usta. Wyglądała na nieco nieprzytomną.
-Belke Tuskus, wyższa kapłanka-doradczyni do spraw wieczystych, dokumentacji narodzin i datków. Witaj w świątyni Zususa Zaiksara, obywatelu. W czym mogą ci pomóc słudzy bóstwa prawa?
Nazwa tego Boga jakoś nie zaświtała w głowie Fabiena. To musiał być jakiś mały kult. W Stolicy było ich od groma i jeszcze więcej. To miasto, tygiel kulturowy, stanowiło schronienie tysięcy szaleńców. Belke, z nieobecnym wyrazem twarzy, wysłuchała próśb weterana.
-Samotne dziecko? Jeżeli jest stąd powinno figurować w naszych spisach. Miasto powierzyło nam częściowo sprawy związane z dokumentacją narodzin, zgonów i spraw sądowych w tej dzielnicy. Niestety, nie możemy przygarnąć dziecka - według nauk Zususa Zaiksara, tylko dwoje rodziców różnej płci może się zajmować dzieckiem, by nie deformować jego postaw obywatelskich. W naszej świątyni-archiwum, znajduje się dwunastu kapłanów i dwie kapłanki, w tym ja. Nie jest nas dwoje, nie jesteśmy też połączeni więziami małżeńskimi. Jeżeli dziecko nie ma rodziców, lub jedno z nich umiera, dziecko powinno trafić do sierocińca. Nie mamy również czasu na zajęcie się nim. Rozmowa z Tobą, obywatelu, obniża moje dzisiejsze wyniki w sortowaniu archiwum o 14%, a czas modlitwy, o 2%. Może to negatywnie wpłynąć na obdarzenie mnie łaską, przez naszego Pana, Zususa, co potencjalnie uniemożliwi mi zakup nowego krzesła do mojego domu. W związku z tymi osobistymi i duchowymi stratami, poproszę o wypłacenie mi dwóch złotych monet w ramach odszkodowania.
Jeśli Fabien jeszcze nie uciekł, to kontynuowała wywód:
-Nie przeprowadzamy też konsekracji przedmiotów. Zusus Zaiksar dopuszcza istnienie nieumarłych, choć według jego nauk, powinny zostać obłożone wyższymi podatkami, a ich działalność gospodarcza powinna być ograniczona do terenów cmentarzy. Jesteśmy kościołem praktycznym, który interweniuje w sprawy społeczno-polityczne. Oleje i wodę możesz kupić w sklepie, obywatelu...

KENNY I MARESOL
Szanowne damy dotarły w tym czasie do gospody. Była to... tawerna U Zbrojnego Kawalera. Podobno ostatnimi czasy dość znana, bo urządziła interesujący wieczorek dla dam. Miejsce ładnie, elegancko urządzone. Dzisiaj jednak najwyraźniej nie było tam tłoku. Za ladą stał ubrany w elegancki strój mężczyzna o książęcej urodzie. Przy boku trzymał szpadę. Spokoju pilnowało dwóch wykidajłów, którzy akurat grali w kamień, papier, nożyce, siedząc nieopodal drzwi. Poza nimi, w karczmie były tylko trzy osoby. W kącie, za jednym ze stołów, stał wysoki, szczupły mężczyzna. Nie było by w nim niczego dziwnego, gdyby nie to, że dolna część jego ciała była... skorpionia. Skorpionoludź, ubrany był w czarne szaty przypominające pióra kruka - jeden ptak zresztą siedział mu na ramieniu. Osobnik, zajadał się ogromną porcją jedzenia, aż trząsł się mu ogon zwieńczony kolcem. Co zabawne, kolec był pomalowany barwnikami i przypominał... kruczy dziób.
Poza nim, samotnie popijała piwo elfia kobieta, ubrana w zbroję skórzaną. Wyglądała dość sympatycznie, ale też dumnie - jak to elfy. Nieopodal, też odizolowany od reszty, siedział mały, blond włosy chłopczyk. Gdy na niego patrzyliście, zdawało się, że jego mina zmienia się w zależności od waszych ruchów głową - raz miał minę bardzo wesołą, innym razem bardzo smutną. Pił jakiś sok albo wino.
-Witam uprzejmie! W czym mogę służyć?
Zawołał Zbrojny Kawaler, karczmarz, ruchem dłoni zapraszając was do lady, byście mogli złożyć zamówienie i, oczywiście, zapłacić za nie.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Najgorsze są niepotrzebne spotkania

Post autor: Nevrast »

Gdy Kaspar został sam postanowił, że najpierw odwiedzi kilka sklepów w celu zakupu prowiantu na wyprawę. Jego rasa uważała szczury za wielki przysmak oraz nie gardziła pająkami i podobnymi stworzeniami mieszkającymi w opuszczonych i ciemnych miejscach, ale uznał, że warto by było urozmaicić dietę. Uznał, że przyda mu się jeszcze latarenka, kilka świec oraz pare mikstur infrawizji. Zanim ruszył w stronę targu miejskiego, do którego drogę wskazywali mu przechodnie, wszedł na chwilę do sklepu Marmante i powiedział mu, gdzie idzie, jakby reszta drużyny chciała do niego dołączyć.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Zablokowany

Wróć do „Gildia Złota Strzała”