Co zaszkodziło to nauczyło

Sesje fantasy Dlanora.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Gruby »

Obrazek
Od dłuższego czasu, na tablicy ogłoszeń Gildii Złota Strzała, wisiała nietknięta prośba o pomoc. Wystawiona została przez bogacza Rurika Shervenhelda, znanego ze swojej surowości i łatwości wpadania w gniew handlarza instrumentami muzycznymi. Poszukiwacze przygód trzymali się od niej z daleka, a atrament zdążył już nieco wyblaknąć. Rozczytanie napisanego eleganckim stylem ogłoszenia jednak nie sprawiało trudności:

"Dzielni Poszukiwacze Przygód!
Poszukuje się grupy lub pojedynczych osób, które pomogą w rozwiązaniu delikatnego problemu. Potrzeba osób taktownych, inteligentnych, ale też silnych. Sprawa polega na nakłonieniu pewnego trenera do zrezygnowania z umowy, zobowiązującej mojego syna do treningu u niego.
Osoby nagrodzone zostaną sowicie sumą piętnastu tysięcy sztuk złota (do ewentualnego podziału) i ewentualnymi dodatkowymi przedmiotami.
Chętni mogą się zgłaszać każdego wtorku w godzinach wieczornych do posiadłości..."


I dalej wskazówki jak dotrzeć do posiadłości Shervenhelda. Był to duży dom w najbogatszej części dzielnicy handlowej, otoczony płotem z metalowych, ostro zakończonych prętów, za którymi znajdował się mały ogród pełen jabłoni oraz innych, drobnych drzew owocowych. Sam budynek wykonano częściowo z marmuru, a przed wejściem stało dwóch, uzbrojonych w eleganckie zbroje strażników, którzy pilnowali całej posiadłości. Obraz luksusu i szczęścia wyższych sfer. W ogłoszeniu zawarte było by zgłaszać się bocznym wejściem, od strony kuchni, a nie głównym, pilnowanym przez gwardzistów...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Liadan »

Minęło już trochę czasu od pamiętnych wydarzeń w karczmie, gdy w holu Gildii znowu dał się słyszeć stukot kostura i szuranie nogami. Stara żebraczka powoli człapała ku tłumkowi najemników zgromadzonych przed tablicą ogłoszeń. Czyżby liczyła, że jej wygląd zmiękczy twarde serca najemników i podziela się z nią złotem opłaconym własną krwią?
Staruszka dotarła do zgromadzonych:
- No, rozstąpta się, rybeńki!Dyć przeźroczyste nie jesteśta. Nie każeta chyba starej czekać, aż czytać skończyta, bo to i do wieczora zejść wam może. A zabierz tą nogę (tu okuty kostur babuleńki wbił się w stopę blokującego jej drogę mężczyzny)! No, nakręć się nieco, cobym przejść mogła(kościsty łokieć wbił się w żołądek innej osoby). Ej, przepuść no starą, chyba że się boisz, że ci zlecenie podbiorę!
Wreszcie babina stanęła przed tablicą i pociągnęła za rękaw stojącego obok niej olbrzymiego mężczyznę w płaszczu obszytym niedźwiedzim futrem.
- A przeczytaj no, synaczku, co óne na tej tablicy wypisały - zaskrzeczała.
......
- Ghrrrry? Kiej czytać nie umiesz, to i odsuń się na bok, boś wielgachny, to i innym widok przesłaniasz.
....
- Może ty, córuchna starej przeczytasz, boć z nim dogadać się nie idzie. Jeno głośno czytaj, a wyraźnie, bo tamte hałas takowy czynią, kiej baby na targu, to i wyrozumieć cię ciężko będzie.
W holu wybuchła bójka. Staruszka przesunęła się nieco na bok, by walczący na nią nie wpadali, a jeśli ktoś zbliżył się do niej za bardzo, po prostu biła go swoim kosturem. Wreszcie walka się skończyła i ktoś przeczytał Ślepowidzie wywieszone ogłoszenia. Ta pomamrotała coś niezrozumiale pod nosem i poczłapała do wyjścia nawet nie podziękowawszy za pomoc.
****
Wieczorem przy frontowym wejściu do posiadłości Shervenhelda zatrzymała się jakaś żebraczka:
- A skocz no, synaczku, wołaj swego pryncypała - wydała polecenie jednemu ze strażników pilnujących wejścia.
...
A żeby cię tak paraliż chycił, niecnoto! A coby cie pokręciło! Tyli świat drogi starej dyrdać każesz? Bo co? Bo nibym za biedna! Źle ubranam! Prestiż psuję! Teraz to Ślepowida się nie nadaje, a kiej żonka jego w połogu zaniemogła, to Ślepowidzie "mateczko" gadał, a powóz wyściełany po starą posyłał! Chce durak pomocy, to niechaj tu przydzie, jeno niechaj się pospieszy, bo i czekać kiej pies pod drzwiami do nocy nie zamiaruję!
I babina podreptała w głąb ogrodu, przysiadła na ustawionej tam ławeczce i... zaczęła przemawiać do swojego kosza.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

Ślepowida nie wiedziała, że gdyby poczekała trochę, to w karczmie spotkałaby Fabiena, a drogę do rezydencji Shervenhelda mogłaby przejechać na grzbiecie Ferdynanda. Tak się złożyło, że również on postanowił się nająć do tego zadania.
Zatrzymał się przed bramą, ale że zobaczył w ogrodzie staruszkę, podszedł się przywitać.
- Cóż za miłe spotkanie - powiedział tylko, siląc się na uśmiech. Czuł, że to się skończy tak jak ostatnio... będzie musiał ratować Ślepowidę przed kłopotami, w które ta się wpakuje.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Ygrek »

Człap, człap, człap. Myr doczłapał w stronę wejścia opisanego w ogłoszeniu. Czytanie nie jest trudne. Jak miałby przeżyć w świecie listów gończych, gdyby nie umiał czytać?
Świetnie, starucha i generał dziadek. Nie znał nikogo z tej gildii, a ta dwójka nie znała jego. Będą dziwić się i drwić, jak wszyscy dorośli. Dorośli zawsze myślą, że tylko oni mogą umierać i zabijać. Niemniej potrzebował dorosłych, by poważnie traktowano jego udział w misji. Pracodawcy rzadko wierzyli w wiarygodność dziecka jako najemnika, chyba że podać im głowę poszukiwanego na tacy. W krew nigdy się nie wątpi.
Podszedł jeszcze parę kroków w kierunku drzwi i zatrzymał się na dystans od dwójki starszych. Może wezmą go za tutejszego chłopca kuchennego i nie będą zadawać głupich pytań?
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Gruby »

Strażnicy (jednym z nich, sądząc po lekkiej wypukłości w okolicach piersi, była kobieta) spojrzeli po sobie zza hełmów odsłaniających tylko ich oczy. Mieli na sobie zbroje półpłytowe zdobione jasnobrązowymi wzorami, a każdy z nich trzymał w ręku halabardę. Jak zawsze, Ślepowida nie została odpowiednio zrozumiana, a reszta towarzystwa - starzec i dzieciak, raczej nie rozjaśniali sytuacji. W końcu, mężczyzna odezwał się do siedzącej już na ławce staruszki:
-Ekhu, ekhu. Jeżeli przyszliście tu na żebry to nic nie dostaniecie. Idźcie stąd starzy, nie jesteście tu mile widziani.
Kobieta (tak, to rzeczywiście była kobieta), będąca drugą strażniczką dodała:
-Dajecie zły przykład dla wnuka. Niech pójdzie do pracy i coś zarobi.
Zdemaskowała stojącego kawałek za Fabienem, Myra. Jak zawsze - starcy nie chodzący w bajeranckich, białych, magicznych szatach są traktowani jako próchno, a nie najemnicy pierwszego sortu. Można się w sumie było przyzwyczaić. Strażnik-mężczyzna machnął ręką odganiająco mrucząc: "poszli, a kysz", zapewne bojąc się, że żebracy jakoś "spłoszą" innych potencjalnych pomocników w delikatnej sprawie z ogłoszenia.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

Fabien nie miał zamiaru zbyt długo się rozwodzić, jak też przemawiać w imieniu Ślepowidy i Myra. Podszedł parę metrów bliżej strażników i poklepał parę razy po mieczu, który miał uwieszony u pasa.
- Ja w sprawie najmu do tej roboty z "trenerem" - rzekł krótko starzec, licząc na to, że nie będzie zbyt wielu pytań.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Liadan »

- Ferdynand, chłopcze!- wygląda na to, że staruszkę ucieszyła obecność Fabiena.- Cóże cię tu sprowadza. Czyżbyś zamiarował karku nadstawiać za tego bęcwała Sherwenhelda?
...
Przykro mi, Fabienie - zwróciła się do osiołka - ale nie mam dziś dla ciebie marchewki. Mam jednak nadzieję, że jabłka też lubisz.- Sięgnęła ręką do kosza, wyjęła z niego kilka owoców i podała zwierzęciu.
Wtedy strażnicy zaczęli przeganiać przybyłych z ogrodu.
- A żeby cię pokręciło, obyś parchów na tyłku dostał, oby cię sparło! Tak to ludzi traktujesz, dla siwej głowy poszanowania nie masz? Kiejżeś najął się na odźwiernego, to ludźmi pomiatasz jeno dla pozoru ich odzienia!? Nie tobie decydować, kto godny przez drzwi przejść, a jeno swego pana powiadomić miałeś! A i ty, młódka zamilcz, bo ni wiek ci po temu, ni rozum, by starej mówić jako ma postępować. Nic tu po nas, powiadata!? Miski strawy odmawiata nie wiedząc, kto przed wami stoi!? Niechaj i tak będzie! Pójdziem my stąd, jeno to sobie dobrze zakonotujcie, że nikogo innego do pomocy nie znajdzieta. Wielu próbowało, a nijakiego efektu nie widać. Tak, tak, Szable z Masture próbowały, Czarny Rumak i Poszukiwacze Dawnej Chwały takoż, a nikt nie poradził. To teraz i chętnych wielu nie ma. Ale co ja tu będę po próżnicy język strzępiła. Nie chceta nas, to i pójdziem. Przekażta jeno waszemu pryncypałowi, że kiej chce naszej pomocy, niechaj powóz wyściełany po nas przyśle do mojej chatki. A i zaplata będzie teraz większa!
...
- No, co się tak gapisz, Ferdynandzie. Lepiej pomóż starej na osiołka wsiąść. Kiej nie mata noclegu, u mnie możeta noc spędzić.
- A ty chłopcze co tak stoisz? - zwróciła się do Myra.- Coś mnie się widzi, że i tobie przyda się nocleg w cieple i miska strawy. No, co tak ślepia wytrzeszczasz. Że nic o tobie nie wiem, a do dom chcę cię wpuścić? At, okraść mnie nie okradniesz, bo to ci się nie opłaca, a i zaciukać mnie nie masz interesu, to i na starą nastawał nie będziesz. Nie chcesz o sobie gadać, toć nie musisz. Powiedz mi tylko jak chcesz, by cię zwać, to i poręczniej wszystkim będzie.

[ Wszelkie pretensje i reklamacje kierujcie do Borysa, bo mu się odpisać nie chciało. A uprzedzałam...]
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

Ferdynand pożarł jabłko, a potem zaczął sobie szukać jakiegoś drzewa, pod którym mógłby się położyć.
Fabien również nie miał zamiaru nigdzie się ruszać, zwłaszcza pod wpływem jakichś fochów staruszki. Spojrzał tylko na nią beznamiętnie, a potem oczekiwał odpowiedzi strażników. Nic dziwnego, że nie brali starców i tego dzieciaka za najemników. NIE WYGLĄDALI.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Ygrek »

Myr nadął policzki. Nawet nie zdążył zareagować strażnika, a staruszka już wylała z siebie potok słów.
- Myr de Seis. Szukam Rurika Shervenhelda - zawołał, starając się brzmieć głośno i poważnie, choć nie wyszło to ani trochę złowieszczo. Niemniej imię i nazwisko ogłoszeniodawcy, którego jeszcze nikt nie wypowiedział, miało nadać mu wiarygodności.
- Ogłoszenie. Najemnik - dodał beznamiętnym głosem, chcąc rozwiać wątpliwości co do celu swojego pobytu tutaj.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Gruby »

Strażnicy spojrzeli podejrzanie na trójkę przybłędów i... zaczęli między sobą rozmawiać, niezbyt się przejmując czy obiekty ich dysputy słyszą pogawędkę czy nie.
-Hmmm, stary ma w sumie jakiś tam miecz.
-Uch, szef nie będzie zadowolony jeśli znowu przyjdzie byle kto.
-Wiesz, to nie nasz problem.
-A dzieciak? Myśli chyba, że jest najemnikiem.
-Nie wiem, może ten trener lubi małe dzieci i tak go chcą przekupić?
-Fuj, to obrzydliwe.
-W sensie, że skoro wziął od szefa dzieciaka, to może jakieś inne by też wziął i jakoś tak będzie można...
-Rozumiem, rozumiem, chociaż i tak to niesmaczne.

Strażnik i strażniczka jeszcze przez chwilę szeptali coś między sobą, już nieco ciszej, aż w końcu, potrząsając groźnie halabardami oświadczyli:
-Stary i dzieciak mogą wejść, obejdźcie posiadłość i wejdźcie tylnym wejściem, tam czeka na was szef. A ty stara wynocha żebrać gdzie indziej. Poszła precz!
Nie byli zbyt uprzejmi i starego wieku Ślepowidy nie poszanowali, a wręcz wyganiali ją. Fabien i Myr jednak mieli drogę wolną.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Liadan »

- A więc to tak - powiedziała bardzo cicho i bardzo spokojnie Ślepowida. W tym momencie strażnicy powinni zacząć się bać. - Cóż sami tego chcieliście!
Staruszka sięgnęła do swojego kosza i sypnęła odrobinę jakiegoś proszku na niczego nie spodziewających się strażników. No i się zaczęło. Proszek zadziałał momentalnie. Najpierw strażnicy poczuli pieczenie oczu oraz drapanie w nosach i gardłach. Odruchowo zamrugali i wtedy wzrok im się zaczął zamazywać i po chwili nic już nie widzieli. Zaczęli mieć problemy z oddychaniem, a ich skóra w miejscach, które nie były osłonięte pokryła się czerwonymi plamami.
Obrażona staruszka poczłapała w stronę bramy mrucząc coś pod nosem na temat braku wychowania dzisiejszej młodzieży.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Ygrek »

Myr wzruszył ramionami i powoli poczłapał przez wejście, zupełnie niewzruszony chaosem spowodowanym przez Ślepowidę. Chętnie kopnąłby jeszcze któregoś z wijących się strażników za ich durne sugestie, ale obrzucił ich tylko pogardliwym spojrzeniem i ruszył dalej. Niech sobie teraz kwiczą.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

Fabien dopiero teraz zainteresował się, kim mógł być ten chłopak. Skoro uważał się za najemnika, to musiał coś umieć... no nic, tego się dowie.
Podobnie jak Myr, nie udał się za Ślepowidą, tylko ruszył na miejsce spotkania z "szefem". Robota to robota, nie będzie z niej rezygnował przez jakieś fanaberie starej kobiety, która szukała kłopotów...
Spojrzał jeszcze z ukosa na młodych strażników. Uznał jednak, że nie ma ochoty prawić im morałów na temat "szacunku dla starszych".
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Liadan »

Dawni bogowie nie byli zadowoleni. Ślepowida też nie. Wszystko to pięknie, ale takiej staruszki nikt nie traktuje poważnie przy takich zadaniach, jakie ostatnio wyznaczali jej bogowie. Najpierw karczmarz zlekceważył jej zalecenia i nie pozwolił na postawienie barier ochronnych, co niemal skończyło się klęską, a teraz byle strażniczyna, no, odźwierny po prostu dla krotochwili chyba w zbroję przebrany precz jej kazał iść.. Ech, powinni już bogowie staruszkę ze służby zwolnić, a kogoś nowego na jej miejsce powołać.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Gruby »

Podczas gdy Ślepowida powracała obrażona do swojego domu mając na myślach wątpliwości wobec sił pradawnych, a dwoje strażników zwijało się przed głównym wejściem z bólu, Fabien w towarzystwie Myra ruszyli ku bocznym drzwiom. Nie mieli zbytniej okazji by się zapoznać, bowiem na zapleczu stał już młody, ładnie ubrany chłopiec (może nieco młodszy od skrytobójcy), który dygnął uprzejmie, spytał czy jesteście najemnikami, po czym zabrał was do pokoju swojego pracodawcy. Dom Shervenhelda był bogaty, wszędzie wisiały portrety i zdobione instrumenty, na sufitach wisiały kryształowe kandelabry, a niektóre elementy ścian oraz mebli wykończone były marmurem. Mogliście jednak odnieść wrażenie, że część sprzętu jest zaniedbana, zakurzona, tak, jakby ktoś nie dbał o to w jakim są stanie. W końcu, weszliście po schodach na piętro, zostaliście przeprowadzeni ciemnym korytarzem, a młodzik zapukał do drzwi. Ze środka usłyszeliście mocny, męski głos: "Wejść!"...
Obrazek
Pokój był chyba biurem, wszędzie leżały sterty ksiąg i dokumentów, oświetlanych dużymi płomieniami świec w fantazyjnych świecznikach, specjalnie zabezpieczonych, by żaden z pergaminów nie mógł się od nich zapalić. Za biurkiem siedział wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Miał surowy wyraz twarzy i widać było, że ten człowiek przeszedł w życiu wiele. Nie wyglądał na bardzo starego, ale w jego włosach czaiły się już pasma siwizny. Czoło przecinała duża żyła. Rurik Shervenheld, bogacz, wielu mówiło, że pieniacz i zawadiaka, ale było w nim też coś co wskazywało na to, że miał za sobą karierę wojskowego. Ubrany był w prostą, acz elegancką i zdobioną, zieloną koszulę ze złotą lamówką. Spojrzał na was i odłożył pióro, które właśnie trzymał w ręce, do kałamarza. Przed nim leżało coś, co wyglądało jak umowa. Dłonią dał wam znak byście usiedli, po czym splótł palce. Przez chwilę przyglądał się wam chłodno, po czym ze złością w głosie, rzucił mocnym, nieznoszącym sprzeciwu głosem:
-Dziecko i starzec. Nikt inny z Gildii nie chciał wziąć tej misji? Czy źle płacę? Czy wszyscy będą zadowoleni dopiero gdy wypiją ze mnie wszystkie pieniądze do CNA?
Jego głos narastał w miarę jak mówił, a ostatnie słowo wykrzyczał. Żyła na jego czole pulsowała niebezpiecznie, a atmosfera wydawała się coraz bardziej nieprzyjemna. Jednak Shervenheld chyba wyżył się nieco, bo dalej mówił już spokojniej, bardziej chyba do siebie, niż do swoich potencjalnych pracobiorców:
-W sumie to nic dziwnego, cóż mi innego zostało, jak prosić o pomoc starców i dzieci, licząc, że się nad nimi zlituje. Gdzie diabeł nie może tam babę pośle, razem z dziadem i dzieckiem. Znakomicie, skoro Gildia nie jest w stanie mi zaoferować nikogo innego, to muszą wystarczyć. Niczego w końcu już nie ryzykuję.
Spojrzał prosto w oczy Fabienowi, a potem Myrowi, nie przejmując się zupełnie tym, że chyba ich nieco lekceważył i obrażał. Jego ton był ciągle zdenerwowany, tak, jakby denerwowało go, że musi prosić o pomoc dziadka z wnuczkiem, którzy na pewno nie dadzą rady.
-Dobrze... najemnicy. Nazywam się Rurik Shervenheld i pragnę złożyć wam ofertę. Otrzymacie piętnaście tysięcy sztuk złota i, możliwe, że dodatkowe profity, jeżeli rozwiążecie pewien problem.
Piętnaście tysięcy sztuk złota do podziału było naprawdę dużą sumą. Można by za nią wyżyć i cały rok, albo kupić pierwszej klasy uzbrojenie, zbroję, miecze, i tak dalej, a w dodatku jeszcze konia i... i tak wyżyć pewnie z pół roku. To wręcz podejrzane, że za takie błahe zlecenie płacił taką nagrodę.
-Na wschodzie, za miastem, stoi wysoki mur, a za nim mieszka pewien... trener. Trener sztuk walki. Zawarłem z nim umowę, podług której miał nauczyć mojego syna bycia prawdziwym mężczyzną. Niestety, nie byłem wtedy... umowa jest dla mnie bardzo niekorzystna. Jeżeli ją złamię, czyli odbiorę swojego syna przed upływem pięciu lat, to stracę połowę swojego majątku i część udziałów, którymi dysponuję. W umowie zawarte jest, że mój syn może zginąć podczas treningu, a trenerk... trener, nie poniesie za to odpowiedzialności. Dostałem od mojego pierworodnego wiadomość, że nie czuje się najlepiej, w dodatku usłyszałem, że pod ręką tego trenera zginęło już parę dzieci. I tu wkraczacie właśnie wy.
Przerwał na chwilę, abyście zdali sobie sprawę z powagi sytuacji, po czym kontynuował:
-Musicie przekonać tego trenera by zrezygnował z naszej umowy. Nie próbujcie go atakować albo zabić, to nie ma sensu. Jest naprawdę silny, nie wygrały z nim całe grupy poszukiwaczy przygód. Wykradnięcie umowy również niczego nie rozwiąże, zresztą schowa...ł go zapewne w miejscu, gdzie jej nie odnajdziecie chociażbyście mieli się przekopać przez całe jego podwórze. Musicie w jakiś inny sposób przekonać tę osobę, by zrezygnowała z treningu mojego syna.
Mężczyzna westchnął.
-Mam nadzieję, że zrozumieliście. Liczę, że rozpoczniecie swoje zadanie już jutro. Jeśli wam się nie uda, nie pokazujcie mi się nawet na oczy. I teraz, najmniej lubiana przeze mnie część - czy macie jakieś pytania?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

Fabien pozostał kompletnie obojętny wobec wykrzyczanych narzekań swojego nowego pracodawcy. Pierwszy to raz, kiedy został oceniony po wyglądzie, jako "bezużyteczny starzec"? Guillaume wysłuchał więc spokojnie słów Shervenhelda do końca, spoglądając co jakiś czas na Myra i obserwując jego reakcję, po czym... zaczął zmierzać w stronę wyjścia.
- Mamy wycofać dzieciaka z treningu, zrozumiałem - odezwał się,zmierzając powoli ku wyjściu. Tuż jednak przed drzwiami zatrzymał się i spojrzał na Shervenhelda zimnym wzrokiem. - Na przyszłość jednak uważaj co podpisujesz. I nie oceniaj swoich najemników po pozorach.
Fabien powiedział co chciał, ale jeszcze nie wychodził. Poczekał na reakcję Myra. Jeśli chłopak miał pytania, Guillaume wysłuchał zarówno ich jak i odpowiedzi Shervenhelda. Jeżeli nie, opuścił pomieszczenie.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Ygrek »

Myr wzruszył ramionami, prawie się uśmiechając. Miał tylko jedno pytanie.
- Zakaz zabicia dotyczy tylko trenera i nikogo więcej?

Jeśli misja miała polegać na dyplomacji i nie zawierała ani krzty przelewu krwi, podsłuchiwania czy złodziejstwa, de Seis nie był do niej stworzony. No, ale żadna praca nie hańbi...
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Gruby »

Obrazek
Żyła na czole Shervenhelda zapulsowała groźnie.
-Słuchaj starcze, twoim zadaniem jest przyprowadzić tutaj mojego syna a nie prawić mądrości. I kogo byście chcieli jeszcze niby zabijać, jak jest tam tylko trener i mój syn?
Wizyta chyba się skończyła, a zdenerwowany kupiec zawołał chłopca-lokaja by odprowadził was do drzwi. Wizyta nie była zbyt miła, ani nie dostaliście żadnej zaliczki (co było raczej zrozumiałe), jednak cel był pozornie prosty - odzyskać syna Shervenhelda, przez nakłonienie do tego tajemniczego trenera. Przez wieczór i noc, Fabien i Myr mieli okazję się ze sobą zapoznać (jeżeli to zrobili to napiszcie mniej więcej o czym rozmawiali itd.). Mogli też się w milczeniu rozejść, jak dwa mruki na tyle nierozsądne, by nie dowiedzieć się niczego o osobie z którą będą wykonywali misję.
...
Następnego ranka, pogoda była raczej ponura. Chmury unosiły się nad miastem nie blokując jednak promieni słońca. Nic nie zapowiadało jednak deszczu, było też całkiem ciepło, wiatr dmuchał bardzo lekko. Kawałek za miastem, w miejscu o którym mówił Shervenheld (a Ślepowidzie ktoś inny...), stał wysoki, ponad trzymetrowy, kamienny mur osłaniający czyiś teren (zgodnie z tym co mówiono, stał tam dom trenera). Mur był gładki, wejście na niego wydawało się co najmniej bardzo kłopotliwe, o ile niemożliwe dla starców czy dzieci. Wkoło nie znajdowało się żadne drzewo którym można by się wspomóc. Co więcej - nie było żadnej bramy czy wejścia, co samo w sobie było podejrzane. Zza ogrodzenia nie słychać było żadnych głośniejszych dźwięków...
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

[yyyych?]

Fabien zadał parę podstawowych pytań o to, w czym specjalizuje się chłopak, skąd pochodzi i czemu zarabia na chleb tak, a nie inaczej. Nie miał zamiaru go niańczyć, ani prawić morałów. Młodzi muszą sami znaleźć swoją drogę.

Następnego dnia najemnik ruszył na "miejsce pracy" (nie dbał o to, czy Myr poszedł za nim, czy też własnymi ścieżkami). Widząc mur, najpierw rozważał, czy dałby wspiąć się, stając na Ferdynandzie, ale że przeszkoda była dość wysoka, zaczął ją okrążać, szukając czegoś, co pomogłoby mu się wspiąć. Przypatrywał się też konstrukcji. Jakoś ludzie musieli móc tu wchodzić, więc może znajdzie jakieś ślady, tajne przejścia... coś wyróżniającego się na tle gładkich kamieni.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Liadan »

Pojedynczy promień słońca znalazł szparę w okiennicy i przedostał się do chatynki. Odszukał staruszkę i zaczął tańczyć na jej twarzy do wtóru delikatnych podmuchów wiatru poruszających liśćmi, łaskocząc ją przy tym po oczach. Kobieta zamruczała coś i próbowała zasłonić się przed światłem. Jednakże promyk nie ustępował i znów próbował się przedrzeć pod jej powieki.
- Tak, Lugu, pamiętam o swojej obietnicy złożonej Trzem w Jednej. Dobrze, już wstaję.
Staruszka z westchnieniem podniosła się z posłania, przez chwilę dreptała po chatce a to szykując sobie śniadanie, a to wkładając do kosza różne naczyńka z płynami i mieszki pełne proszków. Zabrała też kości z wyrytymi na nich dziwnymi symbolami i wreszcie uznała, że jest gotowa do drogi. Nie chciała jednak zostawiać Czarnopiórki samej, tym bardziej, że kura nie doszła jeszcze do siebie po spotkaniu w karczmie z Kathariną. Wzięła więc ledwie żywego ptaka, usadziła na mieszkach i poczłapala w kierunku Bramy Wschodniej. Idąc przez miasto rozglądała się, czy w tym samym kierunku nie jedzie jakiś wóz chłopski powracający z targu albo karawana kupiecka, ktokolwiek, kto mógłby ją podwieźć.

Wreszcie Ślepowida dotarła do tajemniczej posiadłości otoczonej murem. Uważnie mu się przyjrzała w poszukiwaniu wejścia, a jeśli go nie dostrzegła, sprawdziła, czy na mur zostało nałożone zaklęcie, a jeśli tak, to jakiej magii użyto. Pomna na słowa bogini nie badała jednak struktury samego zaklęcia, bo to przez wielu magów było uważane za poważne wykroczenie przeciw dobrym obyczajom, a nawet za rodzaj ataku.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

Fabien widząc Ślepowidę, westchnął. Kompletnie się jej tu nie spodziewał, po ostatnich, niezbyt uprzejmych, wyczynach staruszki. Mimo tego znaku nadchodzących kłopotów, z których zresztą zdawał sobie sprawę już dawno temu, ruszył w stronę Ślepowidy, nie mówiąc jednak ani słowa.
Ciekaw był, czy faktycznie ma jakiś sposób na przejście przez mur. W końcu była czarownicą.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Gruby »

Ślepowida mogła wyczuć jakąś aurę magiczną, jednak była ona słaba, rozproszona i znajdowała się za murem, nie ochraniała go. Także zaklęć brak, więc magicznych przejść zapewne również. Tajnego przejścia również nie widzieliście. Niczego co ułatwiałoby przejście - również. Jedyne co rzuciło się wam w oczy to to, że w niektórych miejscach naokoło muru, trawa jest nieco ugnieciona. Nie były to żadne charakterystyczne miejsca, ot, to tu, to tam, był pochylone źdźbła trawy, jakby ktoś na nich siadał.
Za murem nie dało się niczego słyszeć, tak, jakby nikogo tam nie było.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Ygrek »

Myr zdawał się przybyć na miejsce ostatni - chociaż właściwie może już tam był i tylko czekał na wyjście z cienia? Zmierzył w milczeniu wzrokiem swoich nowych towarzyszy, dość stratnie kalkulując ich możliwości przewleczenia się przez mur.

- Skoro nie pieści się pani ze strażnikami i rozwala ich proszkiem, to może sa też proszki na ściany - powiedział, dając tym samym znak swojej obecności. Zawsze wszędzie ktoś musi pakować się z "czarami"...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Liadan »

- Ech, ta dzisiejsza młodzież - zaczęła zrzędzić staruszka.- Gdzie "witajcie", gdzie imię, którym mam się do ciebie zwracać? Czy też nikt podstawowych zasad dobrego wychowania cię nie nauczył? Ale nie, ten od razu o magiczne proszki się dopytuje, tajemnice druidów chciałby poznać. Ale kiej tak to cię ciekawi, to ci powiem, że i na mury jest proszek, jeno magii w nim nijakiej nie ma. Starczy do miasta się wrócić, do młyna prochowego, baryłkę lubo dwie wytwarzanego tam prochu zakupić, a pod mur podłożyć, to i wyrwę w nim uczynisz. Jeno czy to będzie najlepszy sposób rozpoczęcia negocjacji?
W czasie, gdy to mówiła, zdjęła chustę, którą była okryta i rozłożyła ją na trawie. Następnie usiadła na niej, sięgnęła do kosza, wyjęła z niego najpierw kurę (żywą jeszcze, czy już zdechłą?), a później niewielki bochenek chleba, ser i pętko kiełbasy.
- A skocz no do strumienia, Ferdynandzie, wody zaczerpnij tym garnkiem, co go na głowie nosisz! A ty, chłopcze drew suchych nazbieraj, to ognia skrzeszem, ciepłego naparu się napijem.
Jeśli Fabien i Myr spełnili jej prośbę, to poczęstowała ich przyniesionym jedzeniem, jeśli nie, to śniadanie zjadła sama.
- No, to teraz siadajta i mówta, co wieta o trenerze - zażądała.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

"Jaki znowu garnek..."? - spytał sam siebie Fabien, drapiąc się po odsłoniętej głowie. Niemniej, miał ze sobą garnek, nabrał więc wody (jeśli było skąd - najpewniej ze studni, skoro jest osada, to i zapewne studnia), a potem przysiadł się. Zlecenie mu nie ucieknie, jeśli sobie trochę podje. To samo, jednym spojrzeniem i bez żadnego słowa, poradził Myrowi.
- Mamy do czynienia z kobietą, która, mówi się, nie zaznała nigdy mężczyzny i ponoć dlatego jest z niej istny potwór i skora do bitki bestia. Zachowam jednak jej imię dla siebie, na wypadek, gdybym się pomylił. Od Shervenhelda wiem tylko, że jest strasznie "nadopiekuńcza", a mym zadaniem jest wyciągnąć z jej szponów pewnego młodziaka. Mam więc nadzieję, że nie masz innych planów, które przeszkodziłyby mi w tym zleceniu. Muszę mieć na chleb - powiedział dość chłodno. - Ale powiedz Ślepowido, co ty tu robisz? Ostatnio bowiem nie potraktowałaś strażników mojego nowego szefa zbyt grzecznie. Kto ci powiedział o tym miejscu? Co masz zamiar zrobić?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Ygrek »

- Już ci się przedstawiałem, jestem Myr - odparł butnie dzieciak, gdy staruszka ponownie zalała go potokiem słów o bezczelności młodzieży, która się nie potrafi zachować. - tym razem zapamiętaj, bo nie chcę się powtarzać po raz trzeci.
Niemniej prośbę o zebranie chrustu spełnił bez szemrania. Skorzystał też z oferowanego posiłku, nie widząc powodu by starowinka mogła ich otruć - a już na pewno nie czując ani śladu trucizny. Na razie w milczeniu przysłuchiwał się wymianie zdań między najwyraźniej znajomymi; może samym potulnym przyjęciem poczęstunku wzbudzi u dwójki więcej zaufania. Nie był zresztą wtajemniczony tak jak Fabien w wiedzę o "trenerze", który najwyraźniej był trenerką.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Liadan »

Staruszka nie spieszyła się z odpowiedzią. Poczekała, aż woda się zagotuje, odsunęła garnek z ognia, wsypała do niego zioła i chwilę potem wokół rozszedł się słodki zapach ziół. Gdy oceniła, że napar jest już gotowy nalała go do dwóch kubków.
- Kiej któryś ma jakowyś kubek, to niech go da, a kiej nie, to jednym będzieta się musieli dzielić. A ty chłopcze nie rzucaj się niby ryba z wody wyciągnięta - zwróciła się do Myra - bo i nie ma o co. Jeśliś nawet imię mi powiedział, to widocznie umknęło mi ono w zamieszaniu.
Upiła spory łyk naparu i tym razem zwróciła się do Fabiena:
- Myślisz, żeś sprytny imię onej trenerki przede mną zatajając? Toć powiem, żeś gorszy durny niż ten przysłowiowy osioł. Wybacz, Fabienie - powiedziała do osiołka skubiącego w pobliżu trawę i podała mu dorodne jabłko.
Kontynuowała, kierując swoje słowa do najemnika, ale świadoma, że Myr dokładnie się jej przysłuchuje:
-Nie dość, żeś głupi, to i myślisz jak typowy mężczyzna. Bo i co może mieć wspólnego zachowanie czystości z umiejętnościami walki? To by znaczyło, że te wszystkie mniszki po eremach siedzące to najwyższej klasy oddziały bojowe, a przeca tak nie jest. Chcesz wiedzieć, co tu robię? Ano, kto jest moim mocodawcą ci nie zdradzę, ale wygląda na to, że nasze cele są zbieżne. Moim zadaniem jest doprowadzenie do tego, by chłopak wrócił do ojca. Jeno mnie nie obchodzi ile kupiec na tym straci. Chcecie zrobić to sami i po swojemu - ja mam czas, to i wam go dam. Jeśli do południa wykonacie zadanie, nie zrobię nic, będę jeno obserwować. Jeno pomnijcie, że na magię Ślepowidy liczyć nie możeta, bo moja mocodawczyni nazwała trenerkę aniołem, a to miano noszą słudzy nowego boga, więc i magia pradawnych może nie zadziałać , a i Ta, Która mnie posłała ostrzegała mnie przed jej użyciem.
To powiedziawszy rozsiadła się wygodnie na chuście i wystawiła starą twarz do słońca.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

Fabien szybko coś przekąsił, po czym zaczął przygotowywać Ferdynanda do podróży.
- Przeto powtarzam ci tylko, co ludzie mówią. Powiedz mi lepiej, jaki masz pomysł, aby przejść przez ten mur - powiedział, wskakując na swojego osiołka.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Liadan »

- Ferdynandzie, Ferdynandzie, gdzie podziały się twoje maniery? A nie uważasz ty, że wchodzenie na czyjś teren bez zaproszenia może zostać ci poczytane za włamanie? Nim zaczniesz szukać inakszych sposobów, poproś właścicielkę o pozwolenie!
...
- Że bramy niby nie ma? A widzisz ty wygniecioną trawę? Stań no w jednym z tych miejsc, najlepiej w takowym, by wiatr mógł unieść twoje słowa przez mur i poproś o pozwolenie, a obaczym, czy to przyniesie jakowyś skutek. Kiej to zawiedzie, będziem dumać dalej.
...
- No, co tak ślepia na starą wybałuszata!? Dyć najprostsze rozwiązania niekiedy bywają najlepsze!
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Co zaszkodziło to nauczyło

Post autor: Borys »

Zaiste, nie ma lepszych rozwiązań od najprostszych. Niemniej Fabien nie słyszał do tej pory żadnych dźwięków zza muru, nie sądził więc, by mógł zostać usłyszany. Mimo wszystko jednak krzyknął standardową frazę "czy jest tam kto?"
Jeżeli nikt nie odpowiedział, udał się pożyczyć do osady drabinę od jakiegoś dobrego człowieka.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Zablokowany

Wróć do „Gildia Złota Strzała”