Słaba Płeć

Sesje fantasy Dlanora.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Słaba Płeć

Post autor: Gruby »

Do Gildii Złota Strzała, dotarło nowe ogłoszenie, podpisane imieniem karczmarza z tawerny „U Zbrojnego Kawalera”. Lokal mało znany wśród mieszkańców tego miasta, choć kiedyś miał swoje dni sławy i prosperował całkiem nieźle. Na ładnym, czystym pergaminie, napisane było dużymi, wyraźnymi literami:
„Poszukujemy wykidajłów!
W karczmie „U Zbrojnego Kawalera” organizowany zostaje „Wieczór Dam”, podczas którego, każda pani pije za połowę ceny, a jeśli przyprowadzi ze sobą chociaż trzech towarzyszy – pije za darmo! W związku z tym wydarzeniem, poszukuje się wykidajłów, którzy będą czuwać nad bezpieczeństwem szlachetnych pań i porządkiem w karczmie. Za całą noc pracy oferuję zapłatę 150 sztuk złota i antałek wybranego alkoholu. Nie wymaga się doświadczenia zawodowego, do pracy przyjęte mogą zostać również kobiety. Mile widziane osoby z umiejętnościami artystycznymi, gra na instrumencie, śpiew.
Chętni niech zgłoszą się dwudziestego czwartego dnia miesiąca pierwszego, na zaplecze karczmy „U Zbrojnego Kawalera”, PRZED zachodem słońca”
Choć ogłoszenie nie było zbyt szczegółowe, to sama zapłata wydawała się kusząca. 150 sztuk złota było dużą zapłatą, normalnie, wykidajło pracujący na stałe nie zarobiłby przez jedną noc nawet stu złociszy. A tutaj wolną ręką 150 i jeszcze antałek alkoholu. A pewno podczas tej pracy też będzie można wypić albo się najeść, jak gospodarz nie będzie patrzył. Ten minus, że będzie pewnie mnóstwo chętnych, bo taki zarobek i to bez doświadczenia żadnego? Poezja. Zaproszenia na „Wieczór Dam” porozwieszane były po całym mieście, nieciężko było je zauważyć. Zainteresowanie pań (i panów) dało się wyczuć, wiele osób plotkowało i rozmawiało na temat wydarzenia, które miało się odbyć wieczorem. Głównie kombinowali, jak chciwie zrobić karczmarza w bambuko tak, by za darmowy napój jednej damy mogli się też upić jej trzej kompani.
Wieczorek towarzyski zapowiadał się więc hucznie. Będzie dużo roboty. Karczma była już przystrojona, zrobiono więcej miejsca by ludzie mogli śmiało tańczyć, pozdejmowano ze ścian zdobną broń (która mogłaby zostać wykorzystana w mało rozsądny sposób), nagrzano w pomieszczeniach (mrozy ostatnio stawały się coraz bardziej paskudne), zaścielono łóżka na piętrze, by zbytnio rozmiłowane w alkoholach panie mogły spokojnie odpocząć, wyszorowano izbę na połysk i rozsypano nowe siano, które miało wchłaniać efekty pijackich zabaw. „Wieczór Dam” miał być na poziomie, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Zbliżał się zmrok, a sala była jednak ciągle pusta. Drzwi na zaplecze zostały jednak otwarte, by kandydaci na wykidajłów mogli zgłosić swoją chęć do współpracy...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

Reprezentacyjnym korytarzem gildii człapała stara żebraczka ciężko opierając się na dzierżonym w dłoni kosturze. Na przedramieniu drugiej ręki w rytm jej kroków kiwał się zamknięty kosz, z którego od czasu do czasu rozlegało się gdakanie. Starowinka zadziwiająco zręcznie przepchnęła się przez tłumek zgromadzony przed tablicą ogłoszeń.
- I co tam óne na tej tablicy wysmarowały?- zwróciła się do stojącego obok mężczyzny.- Pomóż no, synaczku starej, a przeczytaj, bo to z wiekiem oczy już nie te...
....
- Co tak mamrzesz pod nosem, że i wyrozumieć cię trudno. Głośniej gadaj, a wytaźnie!
....
- Że jak niby? Polowanie na smoka? Bzdura, wy byśta świni we własnym chlewie wytropić nie potrafiły, a co dopiero smoka znaleźć! Dalej czytaj.
...
- Ochrona karawany kupieckiej... nie, to nie może być to! Wieczorek dla pań w karczmie!? A to ci durak wykoncypował! Znać bez pomocy starej Ślepowidy się nie obejdzie. Maszże ty szkapinę jaką, coby podwieźć mnie ździebko, bo to wiedz, że na starość i nogi nie chcą nieść jak dawniej. A że na poczciwego młodzieńca mi wyglądasz, to i szepnę słówko temu durniowi karczmarzowi, coby cię do roboty najął.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien bardzo uczynnie i cierpliwie pomagał staruszce z odczytaniem pisma. Co prawda przeczytał już to wszystko dawno temu i podjął już decyzję o podjęciu kolejnego zadania (szlachetnego), ale czego to się nie robi dla starszej pani.
- "Młodzieńcze"? Schlebia mi szanowna pani, ale moje kości także swoje już przeżyły. Tak się składa, że również zamierzam udać się w tym kierunku, więc będę zaszczycony mogąc pani towarzyszyć w trakcie podróży - odpowiedział, po czym pomógł staruszce udać się na zewnątrz, gdzie czekał już Ferdynand.
Ślepowida musiała jeszcze zmierzyć się z tym starym uparciuchem. Czy wiekowy osioł ją zaakceptuje? A może zacznie stroić fochy i nie pozwoli staruszce go dosiąść?
Jak się jednak okazało, na szczęście dla Ślepowidy, Ferdynand nie odczuwał wrogości wobec niej. Raczej... ciekawość.
- Mam nadzieję, że taki środek transportu pani odpowiada - powiedział Fabien. Osioł spojrzał na niego z wyrzutem. - Zapewniam jednak, że nie znajdzie pani lepszego wierzchowca na tych lądach.
Ferdynand wyraźnie podniósł głowę z dumą. Co prawda to prawda.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

- O, osiołek!- staruszka wyraźnie ucieszyła się, widząc proponowanego jej wierzchowca.- Zwierze mądre, a że swoje zdanie ma, to i dobrze. Przeczucie mnie nie myliło, dobry z ciebie chłopiec, Ferdynandzie. Witaj Fabienie - zwróciła się do osiołka.- Zechcesz pomóc starej Ślepowidzie do karczmy dotrzeć? To na przywitanie- sięgnęła pod pokrywę kosza i wyjęła z niego soczystą marchewkę, którą następnie podała Ferdynandowi (osiołkowi, a nie właścicielowi zwierzęcia ;D).
- I co się tak dziwisz? Że znam Wasze imiona, mimo tego, że nie przedstawiłeś ni siebie, ni swego towarzysza? Ślepowida widzi wiele i wie wiele. Ale co będziem języki po próżnicy na mrozie strzępić. Kosz mi przytrzymaj, a bacz, by Czarnopióra z niego nie wylazła.
I, jeśli Ferdynand nie protestował, babina całkiem jak na jej wiek zręcznie na jego grzbiet się wgramoliła.
- No, ruszajmy, bo zamróz coraz większy chwyta - powiedziała, nie wiadomo, czy do Fabiena, czy jego osiołka. A gdy ruszyli w drogę kontynuowała swój monolog:
- Zapomniały już ludzie czym jest prawdziwy, wierny osiołek. Kuni im się zachciało. Żeby to jeszcze miejscowe do jazdy wzięły, no nie powiem. Nie to co osioł, ale i te niezgorsze. Spokojne a wytrzymałe i w jedzeniu nie wybredne. Ale nie! Jakieś wielgachne, zamorskie se sprowadzają, a im który w spodniach ma mniejszego, to kunia większego se kupi. A wredne to, a narowiste i do wsiadania bez drabiny do takiego nie podchodź! No, nie mam racji, Ferdynandzie? (Pytanie było czysto retoryczne, bo babina nie czekając na odpowiedź przez całą drogę do karczmy swój monolog ciągnęła, na zmianę to wychwalając zalety osłów, to konie, a raczej ich właścicieli krytykując.)
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien z kolei maszerował w ciszy, ale najwyraźniej słuchając tego, co miała do powiedzenia Ślepowida. Ferdynand za to kroczył dumnie, licząc chyba na kolejną marchewkę. Obydwaj panowie nie zareagowali, gdy staruszka pomyliła ich imiona. Cóż, zapewne niedługo się rozstaną, więc nie ma potrzeby prostować błędnych informacji. Co bardziej istotne, kompletnie nie zainteresowało ich, skąd Ślepowida mogła znać ich mienia? Ale kto by się tym na starość przejmował.
Ferdynand miał chyba podobne zdanie na temat koni co Ślepowida. Zwłaszcza, że staruszka ciągle łechtała jego dumę. Na widok przejeżdżającego drogą jeźdźca uniósł łeb dumnie do góry. W końcu kto był lepszy? On czy jakiś tam koń?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

Gderanie staruszki skończyło się dokładnie w chwili, gdy zatrzymali się przed drzwiami karczmy. Babina zlazła z osiołka, ponownie sięgnęła do kosza i uraczyła kłapoucha kolejną marchewką.
- Dziękuję Fabienie, że mnie tu podwiozłeś. Idź teraz do stajni, a ja postaram się jeszcze o kilka przysmaków dla ciebie. Odprowadź go tam, Ferdynandzie i dopilnuj, żeby odpowiednio o niego zadbali. A sam do karczmy przyjdź!- wydała dyspozycje.
Następnie sama poczłapała do drzwi. Weszła do izby i:
- Gdzie jest ten dureń (tu padło imię karczmarza)? - zaskrzeczała już od progu.- Wieczorku dla damów mu się zachciewa! A nie wie to durak jeden, że z tego jeno kłopoty? Za moich czasów porządne baby doma siedziały, dziecek a chłopów pilnowały, przędzeniem, tkaniem lubo darciem pierza czas zapełniając. A i uczciwy chłop za trunkiem po karczmach się nie włóczył, jeno baje dzieckom gadał, a łyżki strugał lubo łapcie z łyka szykował. A tera sromota jeno a rozwolnienie!
Gdy tylko karczmarz się pojawił, usłyszał:
- No i po co ja cię, niedojdo, matce na ten świat wypchnąć pomogłam. Trza było dać skapieć, jednego głupka mniej ten świat by dziś nosił! Ale nie, żal się Ślepowidzie kobieciny zrobiło, bo i zacna była z niej niewiasta... Co tak gębę rozdziawiasz? Słuchać nie chcesz, co stara gada!? Dyć prawdę gadam, jeno ty przyjąć jej nie chcesz! A ten twój wieczorek kłopotu narobi, oj, narobi. Zło już się zbliża, wielkimi krokami nadciąga. Czterech ich, a blisko są. Nawet Ślepowida powstrzymać ich nie potrafi ni drogi tak splątać, by tutaj nie trafili. Teraz tylko z siły ich wyzbyć, a mocy zbawić by potem osłabłych łacniej pokonać. A walka to będzie ciężka, nie na miecze będzie ona, jeno na wolę.
Tu przerwała na chwilę, czy to dla nabrania tchu, czy powracając ze świata swej wizji.
- Idź teraz do komory, nabierz najlepszej pszenicy kwaterkę i mnie tutaj przynieś. Potem wybierzesz trzy najpiękniejsze kapuściane głowy, jeno swojej w to nie licz, marchwiów pęk, owsa miarkę i pospołu z belą siana w stajni obok boksu gdzie osioł stoi połóż. Kiej się z tym uporasz jeden stół do pieca przesuniesz, a położysz na nim bochen chleba bieluśkiego, gomółkę sera i dzban grzańca z najprzedniejszego wina suto korzeniami doprawion. A ruszaj się żwawo, bo i czasu niewiele ci pozostało!
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Gruby »

Gdy Ślepowida weszła do karczmy (nad drzwiami wisiał szyld z torsem opancerzonego mężczyzny i dwoma, skrzyżowanymi mieczami) zastała kompletne pustki. Tawerna była najwyraźniej zamknięta na czas przygotowań do Wieczorku. Samego gospodarza też nie było, zgodnie z tym co pisał, musiał siedzieć na zapleczu. Gdy jednak rozpoczął się jazgot niepomierny i festiwal skrzeków, z załomu ściany wyłonił się przywołany przez wrzaski karczmarz.
Obrazek
Mężczyzna, prawdopodobnie koło trzydziestki, kompletnie nie wyglądał na kogoś kto zarządzałby "jakąś tam" tawerną. Był dobrze zbudowany, wyglądał dystyngowanie i przystojnie. Miał długie, ciemnobrązowe włosy, przenikliwe, spokojne spojrzenie oraz manierę w poruszaniu, po której rozpoznać można było nie tylko osobę szlachetnie urodzoną, ale też wojownika. Ubrany był w sposób szykowny, elegancki (błękitna kamizela, płócienne spodnie, oficerki pod kolana, biały kołnierz, płaszcz zdobiony wzorami pnączy), a przy boku trzymał groźny rapier. Coś mówiło staruszce, że to nie jest jego specjalne odzienie na okazję Wieczorku, tylko strój codzienny.
Karczmarz stanął przy ladzie, najwyraźniej nieco oburzony krzykami staruszki. Gdy ta rozpoczęła swoją tyradę, próbował parę razy jej przerwać, jednak za każdym razem był zagadywany. Mimo całego szyku i majestatu jaki od niego był, wydawał się kompletnie nie dawać rady paplającej jędzy. W końcu, z cichym westchnięciem, gdy ta zakończyła, powiedział powoli, głośno, z pewną dozą uprzejmości tak, by zrozumiała:
-Wybaczy matuszka, jednak karczma zamknięta. Jeżeli chce matuszka coś zamówić, to niech przyjdzie za godzinę.
Najwyraźniej nie podejrzewał, że starowinka mogła by przyjść w ramach pracy na stanowisku wykidajły i uznał ją za, jedną zresztą z wielu, szalonych kobiet, którym zdarzało się trafiać do jego karczmy, nieco pokrzyczeć, a potem sobie pójść. Chyba też nie przyswoił sobie za bardzo jej "żądań".
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien poszedł do najbliższej stajni, żeby zostawić tam Ferdynanda [o ile MG nie ma nic przeciwko], a potem wrócił do karczmy. Słyszał Ślepowidę jeszcze zanim dotarł na miejsce, kobiecina wyprawiała niezły jazgot. Ciekawe czego staruszka tak właściwie tutaj szukała...
- Fabien Guillaume, najemnik. Do usług - przywitał się z karczmarzem, lekko tylko kiwając przy tym głową. Bo po co się więcej rozwodzić?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

- Dyć mówiłam, że durak! - powiedziała Ślepowida nie wiadomo do kogo.- Jeszcze udawał będzie, że Ślepowidy nie poznaje! Kiejbym chciała chleba z serem se pojeść, nie dyrdałabym tyli kawał drogi na mrozie!- rozsierdziła się starowinka.
- Schowaj no ten swój rożen, bo jeszcze krzywdę nim sobie zrobisz i do komory skacz na jednej nodze! Kiej ci nie pomogę, to do jutra i kamień na kamieniu z tej twojej, tfu, karczmy nie ostanie, a i biedne ludzie, co mają nieszczęście mieszkać w pobliżu ucierpieć mogą! Tako i na listę do ochrony mnie wpiszesz, a za uroki wedle stawek ci policzę. A Ferdynanda takoż dopisz, bo dobry z niego młodzian i przyda się pewnikiem.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Gruby »

Obrazek
Kawalerowi coś jakby zaczęło świtać i zrozumiał, że jednak dwójka staruszków przyszła tutaj w ramach... zgłoszenia na "wykidajłę". W oczach karczmarza błysnął daleko idący sceptycyzm, para raczej mizernie nadawała się do ochrony lokalu. Były jednak inne zajęcia, jakie można wykonywać podczas tej nocy, do których również potrzebował pomocników.
-Uch. Panie Fabienie, mateczko Ślepowido, proszę usiąść sobie przy stole, uch, przy tym.
Odsunął jedno z krzeseł i podsunął je staruszce, po czym zawołał do kucharza, coby przyniósł jedzenie o którym mówiła. Tylko dla niej, do stajni nic nie prosił by nosić. Potem poprosił z zaplecza jeszcze trzy osoby. Jedną z nich był, młody, wymizerowany chłopaczek w fantazyjnym, kolorowym stroju, ściskający lutnie jakby ze strachu. Drugim, wysoki, gruby, łysy mężczyzna, który jednak więcej miał sadła niż mięśni, a dobrotliwy wyraz twarzy nie pozwalał się go bać. No i na koniec chudy jak szczapa jegomość z podbitym okiem i spojrzeniem głodnej hieny. Najwyraźniej to była reszta kandydatów na wykidajłów (ten chłopaczek chyba na barda). Niezbyt wyszukana gromadka. Karczmarz zaprosił ich do stołu, tego samego, przy którym mieli zasiąść Ślepowida i Fabien. W oczekiwaniu na "materiały do uroku", Kawaler najwyraźniej miał zamiar urządzić im małą pogawędkę:
-Dobrze, powiem szczerze, że oczekiwałem nieco większego... zainteresowania zgłoszeniami na wykidajłów i, uch, no nic, jakoś sobie pora... Pani mateczko, proszę mi dać dojść do słowa chociaż na chwilę. Już? Dobrze. Tak czy siak, muszę przedstawić wam parę zasad, które mają obowiązywać tego wieczoru byście otrzymali zapłatę. Po pierwsze, kiedy spożywamy alkohol, nie pije... to znaczy ograniczcie nieco alkohol, możecie wypić kufel lub dwa, ale bez szaleństw. Po drugie, żadnego obmacywania klientek i próby zagajania do nich. Po trzecie, macie się trzymać zadań, które zaraz ustalimy. I po czwarte, najważniejsze... och.
Kucharz przyniósł chleb, ser i wino, nie tylko dla Ślepowidy, ale i dla reszty. Po trochu, nie za dużo, wino raczej słabe, ser i chleb też nie pierwszej jakości. Ten posiłek miał was wzmocnić przed wykonywaniem ciężkiej pracy wykidajły.
-Macie, jedzcie i pijcie, póki możecie. I po czwarte, najważniejsze - NIE MOŻE dojść do żadnych bójek. Starajcie się rozwiązywać wszystkie sprawy pokojowo. Rozróba to ostatnia rzecz na jaką ta karczma jest gotowa. Nie daję wam żadnej broni i jeżeli jakąś macie, musicie ją zostawić na zapleczu. Musi być porządek, starajcie się niszczyć źródła... eee... konfliktu nim te zaczną płonąć jak chałupa od pochodni. Zrozumiano?
Chłopaczek i dwójka wykidajłów mieli miny, które wskazywały, że chyba nie do końca wszystko zrozumieli. Karczmarz spojrzał z pewną nadzieją na Ślepowidę i Fabiena, jakby chociaż łudząc się, że oni w miarę ogarniają sytuację. Ekipa nie była zbyt wybitna. Szalona starucha, starzec, chuderlak, grubas i chłopak co jeszcze miał mleko z matczynego cycka pod wąsem. Widać było zresztą po minie Kawalera, że taka "drużyna" raczej kiepsko odpowiada jego standardom i temu co miał nadzieję ujrzeć.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien jadł powoli, zachowując przy tym podstawowe zasady kultury. Wytarł usta chustą i skierował w końcu spojrzenie na karczmarza. Do tej pory ten mógł mieć wrażenie, że staruszek wcale go nie słucha, pochłonięty strawą.
- Zrozumiałem - odrzekł krótko, choć pewnie, po czym zakończył ucztowanie wypiciem kielicha wina. Potem tylko przyglądał się, z kim to przyjdzie mu pracować. Do tej pory nie dowierzał, by Ślepowida też brała w tym udział.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

Ślepowida wzięła chleb do ręki i... rzuciła nim w Kawalera.
- I ty to nazywasz chlebem!? Te zapieczone w świńskiej mące trociny śmiesz chlebem nazywać!? Chcesz, żebym sobie na tym ostatnie zęby połamała?
Miała też zamiar rzucić serem, ale co to? Gdy tylko wyciągnęła w jego kierunku rękę zaczęły z niego wychodzić robaki i rozpełzać się po stole we wszystkich kierunkach. Trwało to ledwie mgnienie oka, tak krótko, że nikt nawet nie był pewien: prawda to, czy omam jakowy. Dość, że kobiecina rękę cofnęła, jakby ją coś oparzyło, swój kostur chwyciła i zaczęła nim w stół uderzać z siłą tak wielką, że deski, z których był zbity zaczęły trzeszczeć i pękać, a z jej ust popłynęły słowa:
- Swym uczynkiem zbezcześciłeś Elathę, tę, która chciała użyczyć swej wiedzy w obronie twojej i tych co przybędą w niewiedzy do tego przybytku. Przeto Beres, bóg ciemności, król demonów, pan wszystkiego, co plugawe ześle na to miejsce swój gniew. Czterech ich przyjdzie, czterech synów Szakala, a miecz z rąk onego wytrącą i w dom jego wejdą. Ich imiona mroki odsłonią i posiądą w panowanie dom jego. A imiona ich u ludzi przeklęte CHCIWOŚĆ, OBŻARSTWO, PIJAŃSTWO i CHUĆ SROMOTNA. Tylko Elatha gniew jego zdolna jest przytępić, ukazać demonów oblicza prawdziwe, a miejsce ocalić.

Kobieta wyczerpana opadła na ławę, stół stał cały, tylko walały się po nim skorupy rozbitych dzbanków i talerzy, a na podłogę ściekało wino.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Gruby »

Obrazek
Wszyscy z konsternacją patrzyli na szalejącą Ślepowidę jak na jakieś dziwadło, które przyczłapało z odmętów szaleństwa i poczęło niszczyć wszystko wokół z czystego pragnienia destrukcji. Kawaler (który na początku wyglądał na zadowolonego słowami Fabiena) oniemiał już gdy ta rzuciła w nim kromką chleba, a potem coraz szerzej otwierał usta i coraz bardziej się czerwienił, prawdopodobnie ze złości. Reszta "wykidajłów" patrzyła na niego, jakby nie wiedząc co robić. To jakiś test, że mają w sposób pokojowy wyprosić tę kobietę? Grubas zaczął już nawet wstawać, ale jakby poczuł respekt wobec szaleństwa Ślepowidy.
Kiedy starucha skończyła, Kawaler wyglądał przez chwilę, jakby miał własnymi rękoma wyrzucić ją z karczmy. Odetchnął jednak spokojnie i nieco zrezygnowany powiedział tylko:
-Świetnie. Odejmę to od zapłaty.
Najwyraźniej niezbyt się przejął wizją Ślepowidy. Reszta też wyglądała jakby nie dostrzegła w tym ataku niczego mistycznego, a raczej była zażenowana zachowaniem babuni, nie wiedząc za bardzo jak na nie zareagować. Tylko młody bard wydawał się być przestraszony słowami matuchny w sensie... no, że mogą coś znaczyć. Karczmarz miał zamiar kontynuować:
-Dobrze, załóżmy czysto teoretycznie, że przyswoiliście zasady a to był pokaz tego, czego robić nie powinniście. Teraz, podzielimy się zadaniami. Dobrze, może zaczniemy od... Fabiena? Proponuję starcze, byś stanął przy drzwiach i miał oko na karczmę, tak ogólnie.
Po czym nieco ciszej, chociaż tak, że dało się bez problemu usłyszeć (chyba, że ktoś był lekko przygłuchy) powiedział:
-I na mateczkę.
Po czym jakby głośniej powiedział:
-A mateczka mogłaby... uch... też mieć oko na karczmę ogólnie? Może powróżyć czy coś?
Najwyraźniej większością roboty zostaną obciążeni inni wykidajły, a dwójka staruszków miała zająć się czymś prostszym - odpowiednim do ich wieku. Karczmarz był najwyraźniej otwarty na propozycje, chociaż już się bał co Ślepowida wymyśli.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

- Ślepy i skąpy fircyk paniczyk - fuknęła rozgniewana staruszka. - Ślepowida to nie jarmarczna oszustka, co to niby ze szklanej kuli przyszłość czyta a ludziom bajdy opowiada. Nie chcę ja twojego złota, oj nie chcę. Znać pierwszy demon już blisko, tuż za rogiem się czai a sposobnej pory by próg przestąpić patrzy.
W tej chwili po stole w stronę karczmarza potoczyła się złota moneta rzucona ręką staruszki, a kobieta kontynuowała:
- Naści tu swoją zapłatę. Do stajni zanieś, coć kazałam, a osiołkowi zadaj. Godne to zwierze i na każdy kęs zasłużyło. A Ślepowida obietnic dotrzymuje, nawet tych danych zwierzęciu, może tych nawet bardziej, bo w ich sercach nie czai się kłamstwo. Dawni bogowie dawanych obietnic słuchają, każdą w wielkiej księdze zapisują, a na sądzie rozliczą. Mnie zaś przynieś pszenicy kwaterkę, lecz nie na urok będzie dziś ona, nikogo swą siłą nie ochroni. Kurka ją podziobie, jajko starej zniesie. Mnie zaś chleba bieluśkiego, mięciutkiego bochneczek a gomółkę sera niech dadzą i wrzątku dzbaneczek.
Kobieta rzuciła kolejną złotą monetę karczmarzowi.
- Jam kobieta, jam dama. Oto twoja zaplata. Złoto - nieszczęście. Noc już ciemna, zamróz srogi, nie chcą starej nieść już nogi. W kątku sobie siędę, gościem twoim będę. Krótka będzie gościna, ZŁO już nadchodzi...
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien zachowywał stoicki spokój podczas incydentów, które wywoływała Ślepowida. Nie bał się, nie złościł. W pewnym jednak momencie postanowił się wtrącić.
- Pani pozwoli, że wyrażę swoje zdanie, ale nie wypada narzekać na żywność, jakakolwiek ona nie jest. Podczas podróży spotkałem wiele osób, które za marnej jakości chleb oddałyby wszystko. Nie mogę złego słowa o tej strawie powiedzieć, a czy wszakże płaciliśmy za nią, by teraz narzekać? - powiedział, po czym spojrzał na gospodarza. Dziękuję ci dobry człowieka, że nas ugościłeś tak jak mogłeś. Nie przedstawiłeś nam się jednak z imienia, pozwól, że o to teraz poproszę. Bowiem wypada, abyś to uczynił.
Potem ziewnął przeciągle. Widać było, że chętnie by się zdrzemnął.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Gruby »

Obrazek
Karczmarz, z pewną podejrzliwością, spojrzał na staruszkę, która zachowywała się już nieco spokojniej. Co prawda dwie sztuki złota nie pokryłyby nawet kosztów bochenka chleba, gomółki sera i kwaterki pszenicy, nie mówiąc już o jedzeniu dla osiołka czy zniszczonych meblach i naczyniach. Zawołał jednak do kucharza (biedny ten kucharz, co wszystko robić musi), coby zaniósł coś zwierzęciu i obsłużył Ślepowidę. Co ten uczynił.
-Może mateczka zostać, ale proszę niczego już nie niszczyć... i jeśli przyjdą goście, to zachowywać się spokojnie, by nie płoszyć.
Mógł się teraz zająć sprawami ważniejszymi, czyli zadaniami wykidajłów. Pozostało mu jeszcze odpowiedzieć na pytanie Fabiana.
-Wybacz, lecz nie mam imienia. Straciłem je podczas walk i nie próbowałem go szukać. Nazywają mnie Zbrojnym Kawalerem, karczmarzem lub gospodarzem. Tak zapewne pozostanie. Możesz mnie mości Fabienie nazywać tak, jak tylko ci się podoba.
Po tym oświadczeniu wyznaczył zadania dla reszty wykidajłów. Grubas i chuderlak najwyraźniej pracowali u niego już wcześniej, tak można było przynajmniej wywnioskować z rozmowy. Podzielił między nich takie zadania jak pomoc kucharzowi, wnoszenie spitych w trupa kobiet do pokoi na górze, wynoszenie nabrzdryngolonych chłopów na dwór (ale w pobliże stajni, coby nie zamarzli), zajmowanie się agresywniejszymi gośćmi, sprzątanie, krótko mówiąc - mieli od Fabiena o wiele, wiele więcej roboty czysto siłowej. Młody chłopaczek miał po prostu grać na swoim instrumencie i śpiewać jeśli go kto poprosi.
Na koniec, Kawaler spytał ostatecznie:
-Wszystko zrozumiałe? Macie jeszcze jakieś pytania?
Wykidajłowie i bard nie mieli. Czy Fabien lub Ślepowida mają coś jeszcze do wtrącenia?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien pokręcił głową, co znaczyło oczywiście "nie".
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

Obrażona Ślepowida nie zaszczyciła karczmarza nawet jednym spojrzeniem. Poczłapała w upatrzone przez siebie miejsce tuż przy kominku (piecu czy co tam izbę karczemną ogrzewało) i rozsiadła się na ławie mamrocząc coś niezrozumiale pod nosem.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Gruby »

Czyli wszystko było ustalone. Karczmarz poprosił wszystkich (poza Ślepowidą oczywiście) by pomogli jeszcze dokończyć sprzątanie izby i dostawianie krzeseł. Po godzinie, zaczęli przychodzić pierwsi goście...
Na Wieczorek przyszło zaskakująco dużo osób. Kobiet było równie wiele co mężczyzn, co niekoniecznie było regułą w karczmach. Przybyli głównie mieszczanie i osoby niższych stanów. Dość łatwo było rozpoznać ulicznice (które raczej nie siedziały zbyt długo w karczmie, bo popyt na ich usługi był znaczny), ale większość gości można było ulokować jako drobnych kupców i rzemieślników, z żonami. Sporo było też pań w małych grupkach, które postanowiły się najwyraźniej rozerwać, możliwe, że bez wiedzy swoich mężów. Karczma huczała gwarem, ludzie rozmawiali, śpiewali, pili, jedli, flirtowali i tańczyli. Było głośno, a dźwięki zabawy przyciągały kolejnych biesiadników. Kobiety dość chętnie korzystały z przywileju picia za darmo, ale karczmarz miał sytuację na oku i widział, gdy panowie próbowali naciągnąć damy na odstąpienie im alkoholu. Wprowadził zasadę, że panie dostają swoje trunki w kuflach lub kieliszkach, nie w dzbanach i nie w butelkach.
W izbie czuć było gorąc, a ludzkie ciała niemal parowały. Ogień w kominku ogrzewał całą izbę, a uciążliwe były jedynie podmuchy mroźnego, zimowego wiatru, gdy ktoś nowy przybywał do środka. Wszystko rozjaśniały kandelabry i świece. Po pomieszczeniu chodziły koty i psy, typowe dla takich miejsc stworzenia. Wyjątkowo duży ogar rozwalił się w pobliżu Ślepowidy i dawał głaskać dzieciom, które przyszły nielicznie z dorosłymi. Ciepło, światło i gwar przyciągały nowych ludzi, ale w izbie było tak samo tłoczno i nie dało się odczuć coraz większego ścisku. Wiele osób nie wytrzymywało alkoholowego wyzwania. Zajmowali się nimi gruby i chudy wykidajło, którzy wynosili panów na zewnątrz, do stajenki, a panie na górę, do pokoi. Mieli ręce pełne roboty, dlatego mało ich było widać w izbie. Ot, przychodzili na chwilę, brali kolejną osobę za chabety po czym znikali na jakiś czas.
Poza pospólstwem dało się ujrzeć nieco bardziej egzotyczne postaci. Do karczmy przybyły jakoweś szlachcianki o egzotycznych rysach. Miały kolorowe stroje, mnóstwo ozdób i wykazywały duże zainteresowanie młodym bardzikiem, który onieśmielony i cały w rumieńcach grał dla nich na swojej lutni. Kobiety śmiały się i piły skromnie, nie sprawiały żadnych problemów. Mężczyźni raczej do nich nie podchodzili, patrzyli z daleka, obawiając się zapewne zaczepiania tak wysoko postawionych dam. Z tymi nielicznymi pijakami, którym alkohol zamroczył poczucie niepewności, panie potrafiły sobie poradzić.
W kącie karczmy siedziała trójka strażników miejskich w pełnym rynsztunku (kolczugi, hełmy, tarcze, miecze). Rozmawiali ze sobą po cichu obserwując łapczywym wzrokiem kobiety. Dwójka z nich wydawała się starsza, a jeden, ledwo co odrosły od ziemi. Był szczupły, miał włosy niby suche siano i widać było, że po zaledwie paru piwach jest już "gotowy na wszystko". Starsi coś do niego szeptali, a wzrok młodzieniaszka coraz częściej wędrował do jednej z mieszczanek o wyjątkowo dużym biuście, która piła razem z towarzyszkami.
Z zewnątrz tymczasem zaczął dobiegać jakiś głośniejszy gwar, śpiewy, krzyki. Najwyraźniej do karczmy zmierzała kolejna grupa gości, tylko tym razem już podchmielona. Przez okno dało się ujrzeć grupę parunastu wieśniaków, trzymających się razem i ryczących pod niebiosa jakąś piosenkę. Byli nawaleni w trzy dupy, więc ciężko powiedzieć, czy ich przybycie nie zakłóci względnego spokoju (?) w karczmie.
Tak to się działo podczas Wieczorku. Czy Ślepowida lub Fabien zwracają na coś szczególną uwagę?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

Ślepowida, zda się obrażona, siedziała przy ogniu i bawiła się okruchami chleba. To zgarniała je, to rozgarniała po stole mrucząc coś do siebie. W końcu chyba zdrzemnęła się nieco.
Obudził ją gwar narastający w karczmie. Rozejrzała się po sali, ale chyba nic nie przykuło jej uwagi. Może nieco dłużej patrzyła na tajemnicze szlachcianki, a może i nie. Któż to w końcu może wiedzieć. Strażników miejskich ledwo zaszczyciła spojrzeniem, ot napalony gołowąs i dwóch starych satyrów, co to sobie chcą igrę urządzić kosztem dzieciaka, ale z tymi Ferdynand oraz Gruby i Chudy powinni sobie poradzić, boć to w karczmie normalne. Później skierowała spojrzenie na zwierzęta. Po karczmie kręciło się sporo psów i kotów, jak to zwykle w karczmach bywało. Psy i koty! To dobrze. W walce, którą zapewne przyjdzie tu stoczyć mogą być cennymi sojusznikami, jeśli tylko zechcą pomóc. Staruszka pogłaskała jakiegoś burego kota, który wskoczył na ławę obok niej:
- Pomożecie mi? - spytała Burasa.
Wreszcie jej spojrzenie powędrowało ku gromadce dzieci głaszczących psa. Natychmiast wzrok Ślepowidy stał się czujny, przenikliwy, wręcz prześwietlający "kim jesteś?"- zdawał się pytać - "jakie są twoje intencje?", "jesteś tylko psem, czy kimś więcej?", "przyszedłeś bronić czy szkodzić?".

Przechodzący w pobliżu Gospodarz poczuł, że ktoś go szturcha. Gdy się odwrócił babina zaskrzeczała:
- A każ no przynieść dzieckom ciastków słodziuchnych a mlika grzanego słodzonego miodem - nakazała i rzuciła mu kolejną złotą monetę.
Wreszcie przywołała do siebie dzieci i dawne bajdy pleść im poczęła. Płynęły z ust staruszki historie o bogach dawnych, co ziemią tą władali: jednookim Balorze, mądrej Elathcie, bogu ciemności i plugastwa Beresie, Indechu, Tethrze panującym nad zmarłymi i wojowniczym Netcie, o ich wielkiej przegranej w bitwie pod Mag Tured i objęciu władzy przez bogów wywodzących się z plemienia bogini Danu, mądrych druidach, tajemniczej wyspie Avalon...

Za oknem dał się słyszeć "śpiew" kolejnych gości zmierzających do karczmy. Postronnemu obserwatorowi mogło się zdawać, że babina zatopiona w opowieści nie zwróciła na niego uwagi. Ale czy było tak w rzeczywistości, czy też był to pozór jeno?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien stał tam gdzie mu polecono i wypatrywał konkretnych ognisk konfliktów i niepożądanych wydarzeń. W tej chwili nie działo się nic, co wymagałoby jego interwencji.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Gruby »

Zabawa trwała. Kot, który wskoczył na ławę obok Ślepowidy, zgrabnie wymsknął się spoza zasięgu jej dłoni. Koty były niezależnymi, kapryśnymi i w rozumieniu ludzkim zdradliwymi stworzeniami. Robiły to na co miały ochotę lub to, co przynosiło im jakieś korzyści. Ten najwyraźniej nie miał ochoty się spoufalać.
Pies za to otworzył pysk, ziewnął szeroko i dalej leżał, grzejąc się przy ogniu kominka. Ogar jak ogar, chyba nie było w nim nic dziwnego. Ot, leżał sobie i dawał się męczyć dzieciakom, bo był zbyt leniwy by się im sprzeciwić. Przechodzący obok karczmarz pokręcił nosem na prośbę Ślepowidy, ale, o dziwo, po chwili przyniósł mleka grzanego (choć bez miodu) i ciastek (mało słodkich, ale to zawsze ciacha). Chyba uznał jednak, że staruszka jest swego rodzaju wykidajłą skoro była na zebraniu, siedziała tutaj i nie rozrabiała. Dlatego to czego sobie zachciewała, odejmował jej od wyimaginowanej zapłaty za pracę, chociaż monety, które dawała brał. W końcu pojedyncze złocisze nie pokryją ceny zniszczonych stołów i dobrego jedzenia.
Gruby i Chudy wyszli na górę, odnosić kolejne zapijaczone damy, a karczmarz zniknął w kuchni. Los bywa złośliwy i zawsze stara się dopiec w najmniej odpowiednim momencie. Oto bowiem, strażnik-młodzik, wstał z miejsca i ruszył ku biuściastej damie za kontuarem. Siedzący przy stole starzy gwardziści wyraźnie powstrzymywali śmiech. Chłopak, cały czerwony na twarzy, podszedł do damulki, po czym, niemal brutalnie, chwycił ją za ramię i nieomal nie zrzucił z krzesła na którym siedziała. Ta spojrzała z oburzeniem na niego, gotując się do uderzenia go w policzek. Młodzik jednak szybko złapał ją za rękę, po czym warknął trzęsącym się głosem:
-P-próbujesz zaatakować strażnika s-suko? Mam cię za to wrzucić do lochu? Ruszaj się, idziemy się z-zabawić..
I przyciągnął ją do siebie. Wśród gwaru, śmiechów, tańców i rozmów niewiele osób zauważyło prymitywne zachowanie młodzika. Mimo, że był niższy od branej gwałtem kobiety, to wyraźnie miał przewagę siły, bo trzymał ją jedną ręką. Towarzyszki damy chciały wstawać, ale młodzik położył dłoń na rękojeści miecza. Wszyscy, chyba włącznie z młodym strażnikiem, wydawali się skołowani tą sytuacją. Tylko siedzący przy stole starzy gwardziści śmiali się tak mocno, że aż musieli ocierać sobie łzy ze starych, pomarszczonych policzków. Parę osób chyba zauważyło, że dzieje się coś nie tak, ale nie zareagowali, uznając, że to sprawa wykidajłów. Sytuację widziała również Ślepowida...
Tymczasem stojący przy drzwiach Fabien (nie widział sytuacji ze strażnikiem) coraz głośniej słyszał pijackie ryki z zewnątrz. Było to coraz bardziej niepokojące. Przez okno widać było grupkę prymitywnych, zataczających się mężczyzn, drących brodate pyski ku niebu. Wymyślili sobie rymowankę, którą wyśpiewywali ku niebiosom, a szła ona mniej więcej: "MY SIĘ ŁORKÓW I GOBLINÓW NIE BOIIMYYYY! WSZYSTKE TROLLEEE MY ZA CHUUUJEEEEE POOOWIESIMYYYYYYYYYYYYYY!" Śpiewali nierówno, bełkotliwie i paskudnie, tak, że się aż włosy jeżyły na karku. Tych chłopów z zakazanymi mordami było dziesięciu i wyraźnie zmierzali oni ku karczmie, zaczepiając ludzi na ulicy i ubliżając im. Jeżeli wejdą do przybytku mogą się pojawić problemy. Nawet Gruby i Chudy mogą nie dać rady przy takiej przewadze liczebnej, chociaż przeciwnik był tak podpity, że kto wie, może pokonanie go nie byłoby takie trudne. Tak czy siak, karczmarz prosił by nie używać siły. Może warto rozwiązać jakoś problem nim się w ogóle pojawi w przybytku?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

- Ech, te chłopy! Kiej som jeno potrzebne, to jak raz ich ni ma!- mruknęła pod nosem Ślepowida przerywając swą opowieść.- Pilnuj dzieci! - nakazała psu, a sama z ciężkim westchnieniem podniosła się z ławy i poczłapała w stronę młodego strażnika.
Młodzieniec, zajęty "zalotami", zapewne nie zwrócił uwagi na zbliżającą się do niego staruszkę do momentu, aż ta złapała go za ramię.
- A puść no białkę, synaczku! Toż widzisz, że na amory z tobą ochoty nie ma!
.....
- Puszczaj mówię, bo jak nie puścisz po dobroci, to ci ręka zamrze, a na czas jakowy, to już od Ślepowidy będzie zależało - mówiła poklepując go po ramieniu. (W rzeczywistości Ślepowida ułożyła swoją dłoń na splocie nerwowym i jeśli strażnik nadal nie puścił kobiety nacisnęła go [splot nerwowy, nie strażnika] powodując czasową bezwładność ręki.)
....
- No, puściłeś! Tak już lepiej! A nie rzucaj się tu, a lochem nie strasz. Nie chcesz przeca, by dowódca Straży dowiedział się, że na służbie miast po ulicach z patrolem chodzić, a porządku pilnować, strażnicy jego w karczmie z piwskiem siedzą, afronty statecznym białogłowom czynią, a do gwałtów się biorą. Oj, nie chcesz ty tego synaczku, nie chcesz! A i wy tego nie chcecie - zwróciła się do pozostałych strażników.- No, ja myślę, da się to jeszcze na wasz pożytek obrócić. Młody głupi, krew nie woda, a że karczmarz na świecach skąpi to i łacno chłopaczyna mógł się pomylić. Przeto DAMA PRZEPROSINY PRZYJMIE - powiedziała z naciskiem, spoglądając na zaczepioną kobietę - a panowie strażnicy przed karczmę wyjdą i porządek z zapijaczonymi chłopami zrobią, to i może jeszcze nagroda jaka od Komendanta w kieszeń wpadnie.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien w pierwszej chwili zamierzał wpuścić mężczyzn do środka. W końcu nie zrobili oni jeszcze niczego złego, prawda? Ostatecznie jednak, aby uniknąć ewentualnych kłopotów, postanowił ich zatrzymać. Ani karczmarz wiele na tej decyzji nie straci, patrząc na sporą liczbę gości, ani pijani przybysze, którzy już chyba dawno przekroczyli swój dzienny limit. Widząc, że póki co w karczmie nie dochodzi do ekscesów i biorąc pod uwagę, że w środku jeszcze kilka osób odpowiada za porządek, wyszedł na zewnątrz i przybierając wściekłą, rozczarowaną minę, gdy tylko nietrzeźwi mężczyźni go dostrzegli.
- WSTYD! - krzyknął, robiąc parę kroków do przodu. - Wieczorki dla kobiet! Człowiek pomyślałby, że to dobra okazja na wizytę, ale gdzie tam! To wydarzenie dla starych kobiecin i wymuskanych paniczów!
Splunął na ziemię i spojrzał z gniewem na przybytek. Potem zerknął jeszcze raz na pijaków.
- Panowie do... karczmy?! - spytał z uśmiechem i politowaniem. - To nie jest miejsce dla prawdziwych mężczyzn! Prawdziwi mężczyźni korzystają z gospód, które nie organizują babskich wieczorów! Uczestnictwo w nich przynosi jedynie ujmę! My, ród męski, wojownicy kochający przygodę, nie damy się przecież nabrać na takie żałosne sztuczki, prawda? Ech... gdybym tylko był młodszy... - westchnął Fabien. - Udałbym się do pobliskiego boru i przyniósł do miasta głowę harpii nabitej na pal, siejącej tam ostatnimi czasy postrach. Zazdroszczę wam, młodzi. Wy jeszcze możecie zostać bohaterami, zyskać sławę i nagrodę za zabicie potwora, a piękne kobiety padłyby wam do stóp. Dzisiejsze chłystki to mięczaki, zamiast ubić potwora, póki nie zrobi tego ktoś inny, upokarzają się i hańbią obecnością na... WIECZORKACH DLA KOBIET. WSTYD.
Spojrzał znów na karczmę i ponownie splunął na ziemię.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Gruby »

Ludzie usłyszeli okrzyki Ślepowidy i wielu obejrzało się na nią oraz... młodzieńca, który widząc tyle obracających się w jego stronę głów jakby zbladł. Nie puszczał jednak dziewki. No, do momentu, w którym starucha nie ucisnęła mu splotu nerwowego, a ręka sama nagle straciła czucie i poszła w dół. Okazję tą wykorzystała zaczepiona dziewka, która wymierzyła chłopakowi soczystego, potężnego liścia, tak, że ten aż się zatoczył do tyłu. Przez chwilę stał zdezorientowany, patrząc się na ludzi z karczmy aż w końcu... płacząc uciekł z przybytku.
W karczmie wybuchł śmiech i gwar. Najgłośniej chyba rechotali strażnicy-weterani, którzy za nic chyba mieli docinek Ślepowidy, czy napomnienie, by pilnowali porządku. Pewno gdyby mieli czas odpowiedzieć zawołali by coś w stylu "a starucho dajże spokój". Ale akcja działa się szybko, a ich towarzysz został poniżony. Zapewne zgodnie z ich planem. Chłopak zdecydowanie wydawał się zbyt "uczuciowy" by samemu się podjąć takiej inicjatywy, najwyraźniej piwo i namowa "starszych" go urobiły. Gwardziści powrócili chichocząc do picia.
Tymczasem do Ślepowidy ozwała się zaczepiona kobieta:
-Dziękuję mateczko! Co za cuda mateczka zrobiła, rękę mu zwiędło rzeczywiście!
-Pewnie nie tylko rękę, znając mateczkę! - rzuciła jej koleżanka, raczej mało hojnie obdarzona przez naturę, a biuściasta wybuchła śmiechem.
-Mateczko, nie wiem czy zdrowie pozwala, ale nie wypiłaby mateczka z nami? W ramach podzięki za pomoc!

Tymczasem Fabien powstrzymywał przed wejściem grupę pijaczków. Ci, chyba średnio rozumieli co do nich mówi, wyłapywali pojedyncze zdania. Ogólnie - nie wydawali się zbytnio przekonani. Starzec jednak miał szczęście, że dobrze trafił z argumentacją. Jakieś słowa o tym, że nie wolno robić awantur, że są za mało kulturalni na towarzystwo dam pewnie by do nich nie dotarły. To co teraz mówił też pewnie tylko obijało się o ich łby. Nagle jednak, z karczmy wybiegł zapłakany, zasmarkany i z czerwoną twarzą chłopak, w zbroi strażnika miejskiego w dodatku. Ten widok wydawał się zaszokować pijaków. Spojrzeli po sobie z otwartymi gębami:
-Ty! Stary ma rację!
-Patrzta, strażnika w babę zamieniło!
(To pewno Grodzkiej wina!)
-B-bogowie najmilsze a kaj to!
-Chłop w babe!
(Jezus Maria Dżender!)
-Baba w chłopa!
-Mateńki boskie co to za magija, żeby chopa w babe zamieniało!
(Z Rucha Palikota być musiał!)
-Stary, ty rację godosz!
Wybuchły jeszcze większe krzyki i zamieszanie, ale obdartusy nie miały zamiaru najwyraźniej wchodzić do karczmy. Zamiast tego stały przed, dumając. W końcu, najbardziej śmierdzący i najbrudniejszy rzekł do Fabiena:
-Stary! A czego ty jesteś chop jak nam mówisz, że tam chop wchodzi i babą wychodzi. My tylko beczułki ze trzy piwska wziąć chcemy, ale wchodzić tam nie łacno. Ale kaj ty wchodzisz i dalej jesteś chop? Tajemnicyję nam zdradź, bo pić chcemy! Kurwoć!
Chyba rzeczywiście nie do końca słuchali co Fabien miał do powiedzenia...
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien westchnął.
- Bo żem stary już i odporny na niejedną klątwę. Szukam też starej swojej, bo gdzieś się zapodziała w tym tłumie staruch i zniewieściałych wymoczków. Męczarnia to straszna... a ich piwo to szczyny - powiedział z odrazą i machnął ręką. - Na waszym miejscu udałbym się do "Rozbitej tarczy". Piwo smaczniejsze, co zaświadczam ja, bowiem mam z nim styczność 40 lat i w tym mieście trunków lepszych nie znajdziecie. A do kufla i towarzystwo lepsze, bowiem prawdziwych mężczyzn, jak wasza drużyna.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

- Niechaj bogowie ci darzą, córuchna, żeś o starej pomyślała. Być może innym razem okazja będzie na wywdziękę, a może i nie. Wszelka wiedza druidom dana od bogów pochodzi, więc i dług zaciągnięty u druida jest długiem wobec bogów. Jego wartość tylko oni znają, mając znajomość spraw przeszłych i przyszłych i to oni w wybranym czasie ustami druida o jego spłatę upomnieć się władni. Przeto i druid zapłaty za swą pomoc nie ma w zwyczaju żądać, jak to czynią te nowe kapłany. Dyć tymczasem pić mi nie łacno, bo oto zło się do karczmy zbliża, a durak-oberżysta ma je za nic w zadufaniu swojem.
To powiedziawszy poczłapała na swoje miejsce przy piecu.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Gruby »

Pijaczkowie naradzili się między sobą bełkotliwie, patrząc spode łba na starca. W końcu, ten najbrzydszy burknął:
-No dobra, stary, mądry jesteś i dobrze gadasz. Idziem do innej. Chodźta chłopaki!
I ruszyli ku "Rozbitej Tarczy" chociaż patrząc na ich coraz bardziej chwiejny krok, Fabien mógł podejrzewać, że nie dojdą do swojego celu. Staruszek wrócił do karczmy. Zabawa toczyła się dalej i przez dłuższy czas nic nie zakłócało spokoju. Kiedy nastała północ, połowa uczestników "Wieczorku" nie była już w stanie kontynuować harców. Starzy strażnicy dalej twardo pili (chociaż ich młodszy towarzysz już nie powrócił), arystokratki ciągle flirtowały z młodym grajkiem prosząc go o coraz to nowe utwory (młodzik był już wyraźnie zmęczony, ale próbował nie okazywać po sobie trudu kilkugodzinnej gry na lutni), a Gruby i Chudy w końcu częściej byli w izbie niż ich nie było. Karczmarz mimo późnej pory miał dobry humor - musiał na tej imprezie sporo zarobić, a co więcej, wypromował swój przybytek i zapewne będzie mógł liczyć na większą liczbę gości w najbliższych dniach. Zabawa jednak się nie zakończyła. Ludzie wciąż tańczyli, rozmawiali, flirtowali (chociaż ulicznic było już zdecydowanie mniej niż na początku), prowadzili dysputy filozoficzne (co się zdarza niektórym po paru głębszych) i, przede wszystkim, dalej pili. Było po prostu nieco luźniej i nieco... chłodniej. Mniejszy ścisk, coraz większy mróz na zewnątrz oraz lenistwo karczmarza (który nie raczył ruszać zadka zza lady) sprawiły, że ci, którzy zawczasu nie zaprawili się odpowiednią ilością alkoholu mieli gęsią skórkę. Wszystkie świece też już nieco przygasły, co nadawało miłego, kameralnego klimatu. Zniknęło też nieco zwierząt i wszystkie dzieci - tylko duży ogar leżał ciągle przy kominku, jakby pilnując starej Ślepowidy.
Fabien stojący dalej przy drzwiach (w międzyczasie dostał od karczmarza skromny posiłek i kufel piwa na zaprawę) usłyszał, że ktoś nadchodzi z podwórza. Nie było to w żaden sposób niepokojące, gdyż co chwila ktoś wchodził i wychodził. Nagle, wszyscy w karczmie usłyszeli potworny trzask. Starzec mógł poczuć mocy podmuch powietrza, a potem zobaczył, jak ciężkie, drewniane drzwi przelatują przez całą izbę przybytku (zwalając z nóg parę osób) i uderzają w kontuar, za którym stał karczmarz, rozbijając go w drzazgi. Polał się alkohol z rozbitych butelek. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, w progu karczmy stanęła gigantyczna postać.
Po wypukłości na poziomie piersi poznać było można, że to kobieta, jednak paskudna, prymitywna twarz zdawała się świadczyć o innej płci awanturniczego gościa. Postać miała ponad dwa metry wzrostu, musiała się pochylić by wejść do izby. Miała potężnie umięśnione ramiona i równie mocarne nogi, a jej ciało zakrywała prosta szata i skórzana zbroja. Nie miała przy sobie broni, jednak patrząc na aparycję jaką mogła się pochwalić - chyba nie była potrzebna. Kobieta wydawała się być... człowiekiem, chociaż miała wyjątkowo prymitywną, zwierzęcą twarz, którą prędzej można by skojarzyć z orkową. Swój duży, kartoflowaty nos miała przebity kolczykiem, zęby miała końskie widoczne mimo zaciśniętej szczęki, a włosy poskręcane w kołtuny. Przez chwilę wydawać się mogło, że to jakiś zgarbiony troll-zwierzoludź zawitał do karczmy. Jednak gdy postać się wyprostowała i rozejrzała się chłodnym wzrokiem po przybytku, można było w jej oczach ujrzeć spryt i okrucieństwo oraz poczuć aurę siły. Nie była jedynym gościem, który wszedł do środka. Tuż za nią weszły dumnie trzy kolejne postaci.
ObrazekObrazekObrazek
Pierwszą, która wyłoniła się z podwórza była piękna, elfia dama o bardzo mocnym makijażu (motyw: seledynowy) i z czarną różą w długich blond włosach. W niej również można było dojrzeć coś okrutnego i dzikiego, szczególnie zimne, zielone oczy zdawały się kpić z obecnych w karczmie i rzucać każdemu na kim spoczęły wyzwanie. Ubrana była jednak w piękną, czerwoną suknię z białymi elementami i charakterystycznymi, "ostrymi" wykończeniami. Miała długie, bardzo zadbane paznokcie, a kroczyła z dumą. Po jej kamiennym obliczu zaś błąkał się cień wyższości. Obok niej stąpała półelfka z czerwoną chustą na głowie. Miała usta i nos przebite niezliczoną ilością kolczyków, tak samo zresztą jak język, który wystawiła przy wejściu do wstającego z podłogi karczmarza. Zęby wydawały się być spiłowane. Przy boku miała zestaw noży, na niektórych chyba znajdowała się krew, a ubrana była w czarny, jednolity strój ozdobiony łańcuchami, pociągający, ale też wskazujący na niebezpieczeństwo z którym liczyć się musiał każdy, kto będzie chciał bliżej poznać kobietę. Na twarzy, przy oku, miała też mały tatuaż przypominający pnącza. Śmiała się głośno widząc przerażone miny osób w karczmie.
Na samym końcu, niemal niezauważona szła milcząca gnomka w kolczudze. Miała włosy zaplecione w kucyk i twarz, sprawiającą wrażenie, jakby była ciągle bardzo zła. Nie odzywała się, nie rozglądała po izbie, po prostu szła za największą z kobiet. Przy pasie dźwigała mały buzdygan dostosowany do jej rozmiarów.
Wejście czwórki pań, razem z wyważeniem drzwi, wywołało poruszenie u bywalców karczmy. Jednak ich reakcja mogła się wydawać Ślepowidzie mocno przesadzona. Część z nich zaczęła bowiem... uciekać. Oknami, na zaplecze lub na górę. Pierwszymi, którzy dali dyla byli strażnicy zatrwożeni obecnością tajemniczych kobiet. Zwiali nawet Gruby i Chudy. Ludzie czmychali jak gdyby do przybytku weszła jakaś zła siła. Część osób wydawała się zdezorientowana, nie wiedziała o co to całe zamieszanie. Ostatecznie, w karczmie została jedna dziesiąta osób, które były w izbie wcześniej (w tym arystokratki, grajek i karczmarz).
Elfka i półelfka za gigantyczną kobietą, widząc zamieszanie wybuchnęły perlistym, pięknym śmiechem. Sama potworzyca zaś łypnęła na karczmarza, po czym powiedziała grubym, mocnym głosem:
-Przyszłyśmy się napić.
Po czym... razem z gnomką stanęła przy stole. Chyba nie miała zamiaru siadać, krzesło mogło nie wytrzymać jej ciężaru. Karczmarz, rzucił błagalne spojrzenie Ślepowidzie (chyba martwił się, że jeśli ta rozpocznie swoje zwyczajowe okrzyki to nic nie zostanie z jego karczmy) i skinął głową na Fabiena, po czym zszedł do piwniczki z alkoholem. Nawet nie próbował się sprzeciwiać, ani nie marudził, że zniszczono mu drzwi i kontuar. Gigantka i gnomka były chyba spokojne, ludzie szybko się od nich odsunęli. Elfka w sukni rozejrzała się po sali, a jej spojrzenie zatrzymało się na szlachciankach. Ze złośliwym uśmiechem ruszyła ku nim, a te, jakby wyczuwając, że zaraz rozpocznie się jakaś awantura, spojrzały na nią wilkiem.
Półelfka z kolczykami też najwyraźniej przyszła tu by się "zabawić". Wskoczyła bowiem na stół na środku sali i zakrzyknęła głośno, unosząc ręce ku sufitowi:
-Hej, wy prostaki i świnie wiejskie niegodne życia! Coś się za dobrze bawicie szmacidła! Chodźcie kurwie! Wyzywam każdego kto ma choć trochę odwagi w sercu na pojedynek! No, dalej! Żaden nie ma broni? Tchórze!
I tak nawoływała i wyzywała każdego kto się napatoczył, zachęcając ludzi do bitki. Nikt jednak nie miał zamiaru najwyraźniej się z nią zmierzyć.
Kobiety wywołały ogromne poruszenie, a miła atmosfera w karczmie prysła. To musiały być jakieś znane osobistości. Ślepowida nigdy o nich nie słyszała (poza proroczym snem, który najwyraźniej o nich traktował), Fabien i owszem (PW), musiały nie być stąd. Spora część osób w przybytku wydawała się nieco zdziwiona aż takim przyjęciem podejrzanych pań, chociaż szkody jakie wywołały raczej nie nastawiały nikogo do nich pozytywnie. Kim były te dziewki? I co zamierzają zrobić?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Słaba Płeć

Post autor: Liadan »

Nowo przybyłe nie robiły właściwie nic, co wymagałoby interwencji Ślepowidy. Może weszły do karczmy nieco zbyt zamaszyście i drzwi tego nie wytrzymały. Ale to już nie ich wina, jeno karczmarza, co na wszystkim skąpi, nawet dobrego jadła a napitku starej pożałował. Tak jednak pozostawić tego nie można, bo mróz coraz mocniej ściska, a zimnica już i do kąta przy piecu podchodzić zaczyna. Babina opatuliła się szczelniej chustą i zaskrzeczała:
- Ferdynandzie, chłopcze, pójdź no, a poszukaj onego tłustego osiłka, niechaj drzwi na powrót założy, boć zimnica dziś straszliwa.
Na wykrzykującą obelgi półelfkę, wydawało się, staruszka uwagi nie zwróciła. Mało to osób po karczmach krzyczy? Pokrzyczy, gardło zmęczy to i przestanie. Elfka wyglądała na wysoko urodzoną, więc i w tym, że z innymi szlachciankami rozmawiać chciała nie było nic dziwnego, przynajmniej z pozoru.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Słaba Płeć

Post autor: Borys »

Fabien dobrze wiedział z kim ma do czynienia i liczył też, że reszta jego kolegów też zdaje sobie z tego sprawę (patrząc na to, że uciekli - chyba wiedzieli).
Sytuacja była trudna. Co prawda kobiety nie zrobiły jeszcze nic (bardzo) złego, ale spłoszyły sporą część klienteli. Nie żeby był to problem Fabiena. Nie miał też za bardzo podstaw, aby interweniować, chrząknął tylko, gdy Katerine (?) zaczęła wyzywać ludzi. Nie usłuchał też Ślepowidy, drzwiami to się może zająć karczmarz i jego ludzie.
- Wie pani, jak to dzisiaj bywa. Młodzi tyle siły mają, że nie potrafią nad nią panować.

[btw, ta środkowa to avek postaci Jen z Piratów na NMN xp]
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Zablokowany

Wróć do „Gildia Złota Strzała”