Dwójka karczmarzy siedziała spokojnie w fotelach i obserwowała jak ogień w kominku powoli dogasa. Sala była pusta, choć wieczór był porą, w której do przybytku powinni zawitać jacyś goście. Nie licząc jednak pary wykidajłów, byli w karczmie sami. Pykali więc fajki, wspominali stare czasy i rozmawiali o teraźniejszości. Młodszy mężczyzna westchnął po dłuższej chwili milczenia:
-No i patrz, tak jest ciągle. Od kiedy generał Hart zrezygnował ze służby i przestał przychodzić tutaj ze swoimi ludźmi, to są same pustki. Od paru miesięcy niemal muszę dopłacać. Czeka mnie taka ruina, że będą o niej opowiadali przez następnych pięciu pokoleń.
Karczmarz pokręcił głową i zaciągnął się dymem. Mimo niezbyt optymistycznej wizji, nie wyglądał na jakoś strasznie przejętego. Bardziej na znudzonego. Drugi, czarnoskóry oberżysta, widząc jak obojętnie jego znajomy podchodzi do sprawy, nieomal parsknął śmiechem. Wykrzywiając wesoło usta, pyknął pod sufit kółkiem dymu.
-Muszę przyznać, że nie wydajesz się przejęty.
Skomentował w końcu. Na dłuższą chwilę zapadła znowu cisza. W oku młodszego karczmarza błysnęła iskierka, ale jego towarzysz go nie popędzał. Mieli w końcu czas. Po paru minutach, ciszę w karczmie znowu przerwał głos:
-Mam plan. Trochę mnie natchnąłeś, czarnoskóry przyjacielu, tymi damami, co często przesiadają u ciebie w karczmie.
-Masz na myśli Czarne Wdowy? - mężczyzna nieco zachmurzył się, jakby przypomniał sobie coś przykrego. Młodszy karczmarz widząc, że jego towarzysz robi się z sekundy na sekundę coraz bardziej ponury, przeszedł do konkretów.
-Tak, ale nie chodzi o nie. Od kiedy zaczęły przychodzić i się stołować u ciebie, zaczęła się złota era w twojej karczmie, czyż nie?
-Wierz mi, że więcej złego mi z tego przyszło niż dobrego...
-Wiem, wiem. Chodzi mi o to, że kobiety działają... przyciągająco, prawda? Im więcej kobiet przychodzi do karczmy, tym więcej przychodzi też mężczyzn. Taka prosta zasada.
Czarnoskóry karczmarz uniósł brwi i odłożył na stół fajkę, wcześniej, wytrzepując z niej do kominka resztkę tytoniu:
-Chcesz zrobić... wieczór dla pań?
Oczy młodego karczmarza rozbłysły pasją:
-Tak! Wyobraź to sobie, dziesiątki pań, a razem z nimi setki, nie, tysiące mężczyzn. Może zrobię jakąś zniżkę aby chętnie przyszły... i jakieś zmiany wystro... z czego się śmiejesz?
Czarnoskóry mężczyzna wyglądał, jakby ledwo się powstrzymywał od parsknięcia śmiechem. Jego ręka nerwowo gładziła poręcz fotela. W końcu nie wytrzymał, zaśmiał się szczerze i głośno. Młodszy karczmarz spojrzał na niego z urazą. Ten ujrzał to spojrzenie i machnął ręką, by się nie przejmował za mocno tym wybuchem wesołości:
-Oj „Zbrojny Kawalerze”, nie wiesz na co się porywasz. Lepiej zorganizuj sobie porządną ochronę, bo inaczej, nawet nie wiesz co tu się może stać.
Dalsza rozmowa nie trwała długo. Następnego dnia po mieście rozeszły się wici, że organizowany jest specjalny wieczorek dla pań, na którym damy wszelkiego stanu będą miały potężne zniżnki na alkohol i będą mogły wypić w bezpiecznej, kulturalnej atmosferze. Elitarnie ma się znaczyć. Tego samego dnia ukazały się na słupie ogłoszeń zlecenia na jednorazową pracę wieczorową dla wikidajłów...
Ktoś chętny?Informacje o sesji:
Liczba graczy: Od 2 do 5
Szansa na śmierć postaci: minimalna
Częstotliwość odpisów: do max trzech dni po ostatnim odpisie MG
Fabuła: postaci przyjmują jednorazową robotę pracy jako wykidajły w karczmie „U Zbrojnego Kawalera”. Mają ochraniać uczestników wieczoru dla pań (i panów), pilnować by nie dochodziło do rozrób i by szanowne damy wszelkich stanów mogły bezpiecznie spędzić tę noc. Zapłata godziwa – w monetach. Wymagane kwalifikacje – umiejętność trzymania za odpowiednią stronę tłuka.