Re: Czy jest na sali zielarz?
: 2014-06-08, 22:00
Wreszcie jakiś przełom! Dziewczyna zasypała skaleczenie sproszkowanym krwawnikiem, który wyjęła ze swojej torby, a następnie obwiązała skaleczenie czystym płótnem. Teraz mogła wrócić do pracy.
Najpierw przyjrzała się substancjom zgromadzonym na wskazanej przez Valeriana półce. Jednakże były to zioła przygotowane przez kogoś innego, więc użyje ich tylko w ostateczności. Ponieważ wolała świeże zioła, wyszła do ogródka i tam poszukała krwawnika, skrzypu, lucerny, chabra bławatka i fiołka trójbarwnego. Wykopała też nieco korzeni i kłączy kozłka lekarskiego. Z zebranymi ziołami wróciła do laboratorium i przystąpiła do przygotowania z nich ekstraktów (jeśli czegoś nie znalazła, użyła ziół ze swojej torby).
Wkrótce chatkę wypełnił silny ziołowy zapach, a pod oknem i drzwiami zaczęło rozlegać się miauczenie, jakby wszystkie koty z okolicy urządziły sobie tu jakiś wiec.
- Valerianie, potrzebne jest mi mleko - powiedziała dziewczyna - dużo mleka. I miseczki - dodała.
Jeśli chłopak spełnił jej prośbę, ponownie wyszła z chatki i rozstawiła miseczki. Wróciła, wzięła dzbanek z mlekiem i nalała go do misek. Po chwili zamiast miauczenia słychać było tylko mlaskanie kocich języczków i mruczenie zadowolonych futrzaków.
Mleko zostało wypite. Rhianon jeszcze przez chwilę bawiła się z kotami i je głaskała. Wreszcie zebrała miski i weszła do chatki. Spojrzała na przygotowywane przez siebie zioła i oceniła kolor naparów i odwarów. Tak, dobrze oceniła czas. Kolor był prawidłowy, mogła więc przystąpić do dalszych eksperymentów.
Do sześciu probówek wlała po odrobinie roztworu z dodatkiem krwi i teraz do każdej dodała jeden z przygotowanych ekstraktów znów uważnie obserwując zmiany zabarwienia.
Najpierw przyjrzała się substancjom zgromadzonym na wskazanej przez Valeriana półce. Jednakże były to zioła przygotowane przez kogoś innego, więc użyje ich tylko w ostateczności. Ponieważ wolała świeże zioła, wyszła do ogródka i tam poszukała krwawnika, skrzypu, lucerny, chabra bławatka i fiołka trójbarwnego. Wykopała też nieco korzeni i kłączy kozłka lekarskiego. Z zebranymi ziołami wróciła do laboratorium i przystąpiła do przygotowania z nich ekstraktów (jeśli czegoś nie znalazła, użyła ziół ze swojej torby).
Wkrótce chatkę wypełnił silny ziołowy zapach, a pod oknem i drzwiami zaczęło rozlegać się miauczenie, jakby wszystkie koty z okolicy urządziły sobie tu jakiś wiec.
- Valerianie, potrzebne jest mi mleko - powiedziała dziewczyna - dużo mleka. I miseczki - dodała.
Jeśli chłopak spełnił jej prośbę, ponownie wyszła z chatki i rozstawiła miseczki. Wróciła, wzięła dzbanek z mlekiem i nalała go do misek. Po chwili zamiast miauczenia słychać było tylko mlaskanie kocich języczków i mruczenie zadowolonych futrzaków.
Mleko zostało wypite. Rhianon jeszcze przez chwilę bawiła się z kotami i je głaskała. Wreszcie zebrała miski i weszła do chatki. Spojrzała na przygotowywane przez siebie zioła i oceniła kolor naparów i odwarów. Tak, dobrze oceniła czas. Kolor był prawidłowy, mogła więc przystąpić do dalszych eksperymentów.
Do sześciu probówek wlała po odrobinie roztworu z dodatkiem krwi i teraz do każdej dodała jeden z przygotowanych ekstraktów znów uważnie obserwując zmiany zabarwienia.