Twarde negocjacje

Lekka sesja fantasy o urokliwej nazwie, pełna PLOT TWISTÓW.
MG: Liadan
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Borys »

Los chciał, że nikt nie zauważył wpadającego do wody Snidila (nim do tego doszło, jego wymiociny poprzez misterne podmuchy wiatru powędrowały na jego ubranie), a więc nikt nie ruszył mu z pomocą. Co więcej, zaraz gdy łowca uderzył o taflę oceanu, połknął go ogromny mozazaur, który wziął się nie wiadomo skąd. Snidil nie pozostawił więc za sobą żadnych śladów obecności na Valkyrii i pewnie wszyscy szybko o nim zapomną.

Niewolnicy nie spodziewali się, że zostaną uratowani przez kogoś kompletnie pozbawionego planu, a jeśli zostaną zaskoczeni przez najemników, to sytuacja znacząco się pogorszy. Docenili jednak dobre chęci, to było bowiem teraz najważniejsze.
- Jestem Gural Trum, twój dozgonny dłużnik - odpowiedział wojownik, który został oswobodzony jako pierwszy. - Jestem myśliwym, a moi przyjaciele głównie ryb...
- Zgromadźmy proch w jednym miejscu - wtrącił chudy mężczyzna, niemalże wychudzony. Niewola musiała mu dać się we znaki. - Zaszantażujemy ich, że jeśli nas tkną, to wysadzimy ten statek w powietrze. Później opowiemy nieco o sobie, teraz jednak mamy za mało czasu - dodał jeszcze, wpatrując się w Snikiego. Złodziejaszek teraz mógł dopiero zauważyć, że mężczyzna był ślepy na jedno oko.
Jego pomysł chyba jednak został zaaprobowany, bowiem wszyscy, poza jednym osiłkiem, który zaczął szukać czegoś w ładowni wśród magicznych przedmiotów oraz starca, który spadł dalej, zabrali się za szybkie przenoszenie prochu w jedno miejsce.
Jak zachowa się Sniki?

[akurat wrócił Fyri, który o dziwo nie przejął się losem Snidila]
- Jaki los ich czeka? Znajdziemy prędzej czy później klientów, można mi wierzyć - mruknął Abum z uśmiechem. - A jeśli klientka ma pieniądze i wykupi moje towary, to proszę z nimi potem robić, co pani się żywnie podoba. Sprowadzić resztę - rozkazał najemnikom. Nieświadoma Rhianon posyłała wrogów prosto na Snikiego i uwolnionych przez niego niewolników...
Kilku wojowników ruszyło pod pokład...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Merik »

Jair starł ślinę niewolnika, pokręcił ze smutkiem głową po czym zupełnie przestał się nim interesować. Ktoś obdarzony dobrym słuchem mógłby zapewne usłyszeć ciche ,,Na głupotę nie ma lekarstwa". Yasuo OP
- Hm... - odezwał się już głośniej. - Niezbyt to imponujące. W kraju Khyr, w którym przebywałem niedawno, raczej nie przedstawiają wielkiej wartości, gdyż nie wybijają się spośród miernoty, którą tam widziałem. Prawdziwie, na wielkim targu oglądanym przeze mnie nie byliby warci bodaj spojrzenia, o wiele lepszy... ,,towar" można bowiem tam znaleźć. Wszelako... nie jesteśmy w Khyr. Dobrze więc! Zobaczmy... Powiedz mi - zwrócił się do spokojnego niewolnika - jeżeli byłbyś zarządcą posiadłości i spostrzegłbyś, że ze skarbu pana domu zginęła złota moneta, jak sprawdziłbyś, który z trzech mężczyzn, pracujących w owym domu winien jest kradzieży i jaką karę wymierzyłbyś winowajcy? Nie musisz się śpieszyć ani obawiać kary za odpowiedź, jakakolwiek by nie była - tu posłał znaczące spojrzenie Abumowi.
Wprowadzenie na pokład Wilczura nieco Jaira zdziwiło - kupcy powinni być wszak rozsądni, a czy pokazywanie dawnym kompanom swojego przyjaciela jako niewolnika było roztropne? By wybadać sytuację, rzekł do handlarza:
- Chciałbym też, byś opowiedział mi, w jakich okolicznościach Harald Leifsson został waszym... hm, hm... więźniem.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Liadan »

Skoro kupiec posłał po resztę niewolników, Rianon mogła tylko czekać, aż zostaną przyprowadzeni na pokład. Tylko dlaczego ignoruje jej drobną prośbę? To nieco zirytowało dziewczynę.
- Abumie, prosiłam, żebyś pozwolił mi opatrzyć tego mężczyznę! - po raz trzeci wyraziła swe życzenie.- Czy to aż tak wiele? A może na takim odruchu współczucia ucierpi twój prestiż!?
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Pupu pan Panda »

Snikiemu taki plan się bardzo nie podobał.
-Wy róbcie swoje, a ja spróbuję swoje...
Złodziejaszek rozglądnął się. Najpierw sprawdził, czy nie ma przypadkiem jakiegoś okna albo tajnego przejścia (TAK KURWA, NA STATKU). Potem ukrył się. Nie chciał być widziany w tej niezręcznej sytuacji.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Borys »

[streszczenie tymczasowe, aż fachmani z elektrowni oddadzą mój post]

Dopiero co uwolniona kobieta chciała już poradzić Snikiemu, żeby ten schował się jak najszybciej. W końcu lepiej dla wszystkich będzie, jeżeli ich ciemiężyciele dojdą do wniosku, że niewolnicy zdołali się sami oswobodzić, niż by zrozumieli, że stało się to z pomocą kogoś z Valkyrii. Podczas kiedy dawni więźniowie przenosili proch, złodziej nie zdołał znaleźć żadnego "tajnego przejścia" ani okien. Zostało mu więc schowanie się...
Wtedy pod pokład weszli najemnicy. Widząc, co się stało, stanęli jak wryci i wyciągnęli miecze. Zdawali sobie sprawę, że nie mają teraz jak interweniować, zdołali jedynie ogłosić alarm.
- Jeden krok, a wylecimy wszyscy w powietrze! - wrzasnął "osiłek", który zawczasu przygotował sobie pochodnię.

Okrzyki strażników dotarły też na pokład. Abum nie zdążył więc odpowiedzieć na słowa ani Jaira, ani Rhianon, nerwowo przyglądając się przybyszom, jakby podejrzewając ich o to, co zaszło... Zostawił ich na górze wraz z najemnikami, a sam udał się pod pokład, aby zobaczyć, cóż tam się stało.

A tam, pochodnię przejął starzec, uśmiechając się kpiąco w kierunku przerażonego i rozwścieczonego kupca.
- Albo wszyscy zginiemy, albo pozwolisz odejść moim przyjaciołom. Rozumiemy się?
Abum, chcąc nie chcąc, zezwolił w końcu na to. "Młodziak" (jeden z niewolników) został przy wejściu pod pokład, aby informować o wszystkim starca.

Nagle zjawił się Jakob ze słowami "czemu jeszcze twoje dupsko nie jest na Valkyrii" skierowanymi do Wilczura. Czas naglił, a więc wszyscy, włącznie z najemnikami (i Snikim, który zdołał się jakoś wydostać spod pokładu), udali się na statek dowodzony przez Ulfa. Nigdzie nie było widać Rabiego, a kapitan już przygotowywał statek do odpłynięcia.

Kiedy Valkyria odpłynęła, potężna eksplozja rozerwała statek kupiecki. Uwolnieni ledwo co najemnicy nie mogli uwierzyć w ten akt zemsty, dokonany przez ich kolegę. Wpatrywali się w to zjawisko, jakby nie pojmując, że odzyskali właśnie wolność.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Pupu pan Panda »

Sniki również się wpatrywał, jak ciele w obesrane wrota...
-No... cóż... - dał popis elokwencji.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Ranjir »

Zaiste popis elokwencji przy milczeniu kowala. Ten spoglądał tylko nieufnie na nowych pasażerów na ich statku. Niby dobrze, że nie są w niewoli, ale to w sumie ich, wybrańców, podróż. Grunt, że wody pitnej jest jeszcze na trzy razy tyle osób, chociaż jedzenia na pewno tyle nie będzie. Czyli trzeba będzie żreć zielsko.
Przezwyciężając ponure myśli Fyri podszedł do nauczyciela fechtunku. - Kim jest ten człowiek? - Wskazał na Wilczura. - Pływał już z wami?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Liadan »

Całe to spotkanie z kupcami było jakieś dziwne. Ale najważniejsze, że (chyba) wszyscy odzyskali wolność. Teraz przyszła pora, by zatroszczyć się o ich podstawowe potrzeby.
- Chodź ze mną - dziewczyna zwróciła się do jedynej spośród uwolnionych kobiety. - Pokażę ci, gdzie jest kajuta dla kobiet.
...
- Ty również chodź z nami - powiedziała do pobitego mężczyzny i ruszyła do zejścia pod pokład.- Jestem zielarką i chciałabym opatrzyć Ci rany. Później muszę zająć się Snidilem, tym, który zasłabł na pokładzie, więc przy okazji odprowadzę cię do pomieszczenia mężczyzn.
...
- Ja mam na imię Rhianon i, jak już wcześniej wspomniałam, jestem zielarką. A wy jak się nazywacie i czym się zajmowaliście zanim trafiliście na tamten statek?
...
Rozmowę przerwał jakiś huk. Czyżby to był odgłos wybuchu? Zielarka wybiegła z powrotem na pokład, rozejrzała się i przez chwilę stała jak sparaliżowana obserwując to, co pozostało ze statku kupieckiego.
- Im już nikt nie jest w stanie pomóc - wykrztusiła po chwili.- Jedyny, przyjmij tych, którzy do cienie przychodzą. W swej łaskawości nie sądź ich wedle ich czynów, a intencji i sposobu rozumienia praw twego świata - odmówiła krótką modlitwę za zmarłych.
- Chodźmy stąd - zwróciła się do wspomnianej dwójki. - Wśród naszego ludu nie ma niewolnictwa, tak więc i wy jesteście wolni odkąd weszliście na ten statek i możecie odejść w każdej chwili. No, może nie w tej chwili, bo jesteśmy na pełnym morzu, ale gdy tylko dopłyniemy do jakiegoś portu. Do tego czasu podzielimy się z wami tym, co mamy. Ale wolność to również obowiązki i zgodnie z naszymi prawami każdy musi pracować dla wspólnego dobra na miarę swych sił i umiejętności.
...
- Jesteśmy na miejscu, to nasza kajuta - zwróciła się do kobiety.- Wejdźcie.
Jeśli w pomieszczeniu była Inge, to przedstawiła jej byłych niewolników. Następnie wskazała kobiecie jej posłanie (znowu jeśli: jeśli takowe było w kajucie). Później zdjęła zapaskę, odwiązała pelerynę i schowała je do kosza z odzieżą. Opatrzyła głowę mężczyzny, spytała, czy ma jakieś inne rany i te również opatrzyła. Spytała, czy kobieta również potrzebuje jakiejś pomocy ze strony zielarki i, jeśli była taka potrzeba, udzieliła jej. Wreszcie wybrała z innego kosza kilka mieszków z ziołami:
- Chodźcie ze mną do kuchni. Muszę przygotować leki dla Snidila, a wy, jeśli jesteście głodni, posilicie się nieco w tym czasie.
W kuchni pokazała, gdzie są podpłomyki i jakieś ryby lub inne zimne mięso, a sama zajęła się przygotowaniem wywaru. Gdy uznała, że jest już gotowy, a jej pacjent się najadł, udała się w jego towarzystwie do pomieszczenia załogi.
Pierwszą napotkaną tam osobę poprosiła, by wskazała jej podopiecznemu wolne posłanie, a sama podeszła do miejsca, które zwykle zajmował Snidil. Niestety, myśliwego tam nie było. Takie lekceważenie zaleceń zirytowało nieco dziewczynę, ale nie wzbudziło jeszcze jej niepokoju. Odstawiła wywar przy posłaniu niesfornego pacjenta i spytała obecnych w pomieszczeniu, czy ktoś wie, gdzie mógł się on udać. Ponieważ nikt nie potrafił udzielić jej informacji, poprosiła zgromadzonych, by pomogli jej go odnaleźć, gdyż zbyt wcześnie wstał, a to mogło spowodować u niego powtórną utratę przytomności. Sama zaś najpierw szczegółowo wypytała Fyriego, gdzie zostawił Snidila i w jakim był on wtedy stanie, a później przyłączyła się do poszukiwań. Ponieważ nie udało się go odnaleźć, poinformowała o jego zaginięciu pozostałych wybrańców oraz Ulfa.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Ranjir »

Na pytanie zielarki Fyri wzruszył ramionami. - Zrobiłem jak chciałaś. Zaniosłem go na Valkyrię, a kiedy zaczął biadolić i obrzygiwać wszystko dookoła zostawiłem, by sam doszedł do siebie. Co zrobił dalej nie wiem, bo wróciłem na statek kupców. - Z tonu głosu kowala można było śmiało wywnioskować, że nie miał pojęcia gdzie zaszył się łowca. Naprawdę mało go obchodził od momentu, gdy zapaskudził mu buty.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Merik »

No tak. Cała ta sprawa psuła plany Jaira. Już nie mówiąc o tym, że niespecjalnie ufał owemu niewolnikowi, który opluł go wcześniej - kapłan nie chciał kiedyś obudzić się z nożem na gardle. Tak, temu z pewnością należało zapobiec.
- Chodź za mną - zwrócił się do mężczyzny, któremu wcześniej zadawał pytanie [czo cham, czo nie odpowiedział, a takie fajne pytanie było]. - Podzielę się z tobą jadłem, handlarze pewnie nie karmili cię najlepiej.
Jeśli ów miły człowiek, którego Jair chciał chwilę temu zakupić, za kapłanem poszedł, został zaprowadzony w okolice koi staruszka, wskazane zostało mu miejsce do przysiadnięcia, wręczone żareło (z tego, które od zielarki wysępił w ramach polowania na ducha), a w jakimś kubku jednooki dostał wino. Jair poczekał chwilę, aż jego, hm, gość skosztuje, po czym zagaił:
- Jestem Jair Jared, kapłan Pana Cieni i jego wierny sługa, uczony mąż. Powiedz, przyjacielu, jak ci na imię?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Borys »

Snidila wszyscy mieli w dupie i mieli nadzieję, że wypadł za burtę lub coś takiego.
Niewolnicy podziękowali za pomoc, wyglądało też na to, że nie zamierzają spędzić na Valkyrii zbyt wiele czasu. Ulf obiecał, że zostawi ich w najbliższym porcie, który był zresztą celem wyprawy. Wydał im też Rabiego, którego kapitan wcześniej uwięził w swojej kajucie. Kupiec umarł tajemniczo jakiś czas później...
Jair nie doczekał się też żadnych odpowiedzi od uwolnionego więźnia. Chyba mu podpadł zachowaniem na kupieckim statku.

[ponieważ wątki na ciasnym statku pełnym NPC-ów nie wychodzą mi najlepiej, przenoszę nieco ciężar akcji, na tych niewolnikach tym bardziej nie chcę się skupiać]

Parę dni później na horyzoncie pojawiła się zielona wyspa, w centrum której znajdował się wulkan. Celem Ulfa była faktoria na brzegu.
- Możemy teraz uzupełnić zapasy oraz odpocząć. Daję wam trzy dni. Nie radzę zapuszczać się w las bez przewodnika, radzę zostać w faktorii. Nazywa się Bahari i zarządzają nią kupcy z Linvandii. Nie musicie się o nich obawiać, jeżeli nie będziecie przeszkadzać im w handlu, to nawet się wami nie zainteresują. Znajdziecie tu karczmę i parę innych rozrywek lub zajęć. Jeśli macie pytania, to przyszedł na nie czas teraz.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Pupu pan Panda »

-Nai...rum. Gdzie jest Nairum? - zapytał Sniki, mając w głowie wspomnienie znajomego pasera o płatnej robocie.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Borys »

- Zanim dotrzemy do Nairum czeka nas jeszcze trochę żeglugi - odparł Ulf, zastanawiając się, co kierowało Snikim. Żądza zysku czy chęć ratowania miasta przez złym czarodziejem? - Jeśli szukasz jakiejś pracy na ten czas, to w Bahari na pewno coś znajdą.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Liadan »

Nikt nie przejął się losem Snidila. Nie był on co prawda najsympatyczniejszym towarzyszem podróży, a jego zwyczaje były dziwne, ale był przecież jednym z nich, wybrańcem. Taka postawa nieco zraziła dziewczynę do towarzyszy podróży. Tym bardziej, że już po raz drugi wykazali się takim egoizmem. Zastanawiała się więc nad szansą powodzenia ich misji i nad tym, czy w razie jakiś problemów może liczyć na ich pomoc.
Uwolnieni z niewoli ludzie też byli jacyś dziwni. Cały czas trzymali się razem, nie chcieli odpowiadać na pytania, a wszelkie próby nawiązania rozmowy urywali jakimiś półsłówkami. Gdy tylko Valkyria przybiła do portu jak najszybciej zeszli na ląd, jakby się bali, że ktoś zechce ich zatrzymać siłą.
Obrażona na współtowarzyszy dziewczyna spędzała więc cały swój wolny czas siedząc na jednej z szalup ratunkowych i wyplatając maty i kosze, a gdy brakło jej materiałów do wyplatania, wykonywała naszyjniki z zabranych ze sobą zębów i pazurów zwierzęcych, kręgów małych rybek, które wpadły w sieci, jakiś muszelek i innych podobnych materiałów. Wykonała też całkiem sporo igieł z rybich ości.
Któregoś dnia, gdy tak siedziała wyplatając koszyk dosiadł się do niej Jair. Zielarka widziała, że współtowarzysze nie przepadają za starym mnichem. Harelowi specjalnie się nawet nie dziwiła. W końcu głosił on tak odmienne od niego poglądy, a i jego bóg był tak inny od boga Svelbardu. Inny, ale było w nim coś jakby znajomego, coś co umykało przed poznaniem jak runy kobiety z wizji. Dlatego dziewczyna chętnie przystała na jego towarzystwo. Przez chwilę rozmawiała z nim o rzeczach błahych, wreszcie powiedziała:
- Już dawno chciałam o tym z Tobą porozmawiać, ale zawsze coś lub ktoś stawał temu na przeszkodzie. Odniosłam wrażenie, jakby jakaś nieznana mi siła robiła wszystko, by nie dopuścić do naszej rozmowy. Pamiętasz, jak mówiłam, że gdy zostałam ranna miałam dziwny sen, a może była to wizja? Prosiłam Cię wtedy, żebyś pomógł mi zrozumieć zawarte w niej przesłanie.
I dziewczyna opowiedziała mu swoją wizję: http://www.borysada2.cba.pl/viewtopic.php?p=9073#p9073
*****
Ponieważ na statku to Rhianon i Inge zajmowały się gotowaniem, więc to one najlepiej wiedziały jaki jest stan zapasów i które produkty należy uzupełnić. Dlatego też zielarka zaproponowała pozostałym, że to właśnie ona zajmie się uzupełnieniem zapasu żywności.
Gdy Valkyria przybiła do nabrzeża, Rhianon przebrała się w niczym nie wyróżniający się strój, taki, jak zwykle nosiła udając się na targ czy też do chorego, wzięła sakiewkę z miedziakami, a do koszyka włożyła kilka swoich wyrobów i udała się najpierw na targ. Na razie dziewczyna nie robiła żadnych zakupów. Oglądała tylko wystawione towary, dowiadywała się o ich ceny, ale decyzje zostawiła na później. Zajęło jej to nieco czasu, więc gdy zgłodniała, przeznaczyła kilka miedziaków na zakup jakiegoś miejscowego przysmaku na jednym ze straganów.
Po posiłku udała się do faktorii, by dowiedzieć się, co i za ile oferują kupcy. Pomna słów Ulfa, by nie psuć im interesów, to właśnie kupcom z faktorii zaproponowała zakup kilku beczek suszonej ryby [te nadwyżki z codziennych połowów, które suszyła - przy okazji, Królu nasz, ustal, ile tego było.] oraz zaprezentowała swoje wyroby. Spytała też, czy w osadzie mieszka jakiś zielarz/medyk. Jeśli tak, poprosiła o wskazanie jego domu, a jeśli nie, poprosiła o możliwość udzielenia pomocy potrzebującym jej mieszkańcom osady.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Gruby »

Tymczasem ze statku, kiedy nikt nie patrzył, ukrywając się w tłumie byłych niewolników, na brzeg wyszedł pewien mały, dość sympatyczny osobnik, który większość podróży spędził w ładowni, czyszcząc ją i pozbywając się zgniłego jedzenia. Owy karzełek, zapomniany zapewne już przez większość wyprawy, jeden z "duszków-krasnoludków", które czaiły się pod pokładem, miał już dość siedzenia w mroku i stęchliźnie. Ciągnęło go na zewnątrz. Orientował się mniej więcej co się wydarzyło podczas spotkania z łowcami niewolników, podsłuchał to jednej, to drugiej, to trzeciej rozmowy, aż w końcu zrozumiał co i jak. Sytuacja wydawała mu się dziwna. W dodatku to podejrzane zaginięcie Snidila, dziwna obojętność reszty "wybrańców" na znikających członków wyprawy, ich małe zaangażowanie... Swojego towarzysza z ładowni też od dłuższego czasu nie widywał. Coś mu tu śmierdziało. Oj coś śmierdziało straszliwie. I musiało stać za tym ZUE.
Dlatego Karliczek postanowił wyrwać się ze statku i wykorzystać te trzy dni na dalsze poszukiwania wiedzy. Pierwszą rzeczą jaką chciał zrobić było kupienie sobie porządnego płaszcza z kapturem, coby łatwiej mu było ukrywać swoją tożsamość. Nie miał zbyt wielu pieniędzy, ale może będzie starczyć. Potem, wyruszył na poszukiwania jakichś magów lub kapłanów, by wypytać ich o:
-Nairum
-Zue co opętuje zwierzęta i wygląda jak czarnuch bezzębny i bezoczny
-Możliwość kontroli umysłów załogantów przez zue
-Ogólnie o Bahari i kupców z Linvandii
-O las (ten do którego mieli nie iść)
-O złych czarodziei z Nairum
-O dugohy
Jeśli nie znajdzie magów i kapłanów - może być karczmarz. Jeśli będzie musiał zapłacić za informacje swoimi ostatnimi grosiczkami - zapłaci. A potem... potem miał zamiar ruszyć do lasu. Ot, posiedzieć tam, obadać, obaczyć czy czegoś nie ma niecodziennego i nowego, czego nie widział na swojej wyspie. W końcu to była przygoda, mieli poznawać świat.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Harel »

- Nie rozumiem, co się tu dzieje - rzekł Harel do Fyriego, gdy schodzili na ląd.
Mnich nie sprawiał wrażenia, że wszystko z nim w porządku. Oczy uciekały mu na boki, a plecy zgarbiły się nieco. Głos miał cichy, lecz nie na tyle, by nie dało się w nim usłyszeć nuty rozgoryczenia... a może zawodu?

Kiedy jego stopy dotknęły stałego lądu, otrząsnął się, jakby zmiatając z siebie niewidzialny popiół, jaki mógłby opaść na nich w czasie podróży. Lekko się ożywił, a spojrzenie mu się wyostrzyło. To był ten moment, kiedy podejmuje się decyzje.
- Wiesz, Fyri, myślałem trochę nad tą wyprawą - powiedział do kowala pewniejszym już głosem. - Pamiętasz tego maga, Hashima, który miał do nas dołączyć? Podejrzany typ. Powiedział, że na Olafa i część załogi została rzucona klątwa. Obawiam się, że ona dopadła cały statek, ale mag postanowił nam oszczędzić tej wiedzy...

[mam nadzieję, że nie zrobiłem żadnego fopa angażując Twoją postać do rozmowy, Ranjirze? :3 ]
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Ranjir »

[ no raczej nie, bo nawet regularnie odpisuję ;p ]

- Na wątpliwości najlepszy jest róg miodu. - Fyri był lekko zdziwiony postawą mnicha. Zawsze spokojny i opanowany, a teraz taki... przygięty. Ale czym?
- Mhm, pamiętam. Magowie ogólnie są podejrzani. - Kowal milczał chwilę wyszukując wzrokiem wspomnianej przez Ulfa karczmy. Dość już miał kołysania pokładu i chciał siąść na stołku, który się nie kiwa i przy stole, z którego kubek sam się nie zsuwa. - Czemu myślisz, że dopadła nas ta klątwa? Ja nic magicznego nie widziałem podczas naszego rejsu. No może te wielkie, włochate stwory.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Harel »

- Mogą tu nie mieć miodu, ale spróbujmy - zgodził się Harel, po czym wrócił do tematu. - Ty tego nie czujesz, ale ja czuję, coś dziwnego. To jest jakby... krążyła nad nami cisza. Taka gęsta, jak przed burzą... Wiatry są niespokojne, ale nie rozwiewają jej.
Zreflektował się, widząc minę kowala. Postanowił już nie wspominać o tym, że przez długi czas czuł, jak wiatr wciąż jeszcze niesie zapach prochu z wysadzonego okrętu. A wiatr dla uczonych z Isvalbardu to przecież świętość.

- Poza tym... Rhianon miała wizję, w której została ostrzeżona. Powinniśmy zachować szczególną ostrożność. Mam obawy co do Jaira, ale... przestaję ufać też temu Hashimowi. Powiedział, że będzie z nami. Poniekąd...

Harel zatrzymał się, ponieważ dochodzili już do karczmy.
- Powiem ci coś - rzekł, zniżając głos. Chciał o tym porozmawiać zanim otoczy ich gwar karczemny. - Ludzie są nieufni, drużyna niezgrana.. Załoga nam znika, w ładowni panoszą się duchy... Ostatnio źle się czuję na pokładzie. Na Valkyrię czyha jakieś niebezpieczeństwo, jestem tego pewien.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Merik »

Kiedy zielarka opowiedziała mu swoją wizję, Jair wysłuchał jej uważnie, potakując i kiwając głową na znak, że rozumie. Gdy Rhianon skończyła swoją opowieść, odczekał dłuższą chwilę, przybrawszy mądry wyraz twarzy. Wreszcie przemówił.
- W twojej wizji, dziecko - zaczął swe wyjaśnienia - dostrzegam wiele symboli. Nie jest to dziwne, wizje podobne są nieco do marzeń sennych, opierają się na skojarzeniach, utartych symbolach, osobliwych dla tych, którzy je zsyłają. Zwykle ich odbiorcy doskonale je rozumieją, sądzę też, że i z tobą jest podobnie - ja postaram się jedynie wskazać ci drogę. A zatem: najpierw zobaczyłaś dąb. To może być wskazówka odnośnie tożsamości tego, od kogo pochodzi widzenie, a może wskazanie sposobu jego interpretacji. Dąb, na nim zawieszone amulety zwierzęcego pochodzenia... To charakterystyczne dla kultów silnie związanych z przyrodą, zatem dla koczowniczych ludów wierzących w boskość otaczającego ich świata oraz duchy w zwierzęcych postaciach, szamanów lub druidów. Na tych ostatnich wskazuje też dąb, choć nie na pewno. Drzewo jest potężne, co może być demonstracją i uosobieniem potęgi tego, który zesłał wizję.
Następnie ujrzałaś kobietę, młodą dziewczynę, która przypomniała ci... ciebie. Być może miało to wskazać na podobieństwo do twojej, dziecko, osoby, a więc na jakieś cechy charakteru, wspólną historię, zajęcie, pochodzenie, szczególną więź osobistą. Mógł to być też swoisty nakaz - wskazanie na to, że ty, nikt inny, jesteś odbiorcą widzenia, ty winnaś wypełnić przekaz w nim zawarty. Runy mają wiele znaczeń - te tworzyły krąg, który zwykle kojarzony jest z ciągłością, nieskończonością lub ochroną. Jeśli przyjmiemy, że drzewo dębu było symbolem tego, który zesłał wizję, kobieta mogła w pewien sposób służyć mu. Sądzę, że będzie to właściwą interpretacją, jako że później odniosłaś wrażenie, że runy mają być właśnie barierą. Nie wydaje mi się natomiast, by bariera ta miała powstrzymać coś przed opuszczeniem kręgu - chyba, że wcześniej poczułaś lęk, odrazę lub inne podobne temu emocje przed dębem. Być może mógłbym być dokładniejszy, jeśli zobaczyłbym, jakie były to runy.
Dalej zobaczyłaś potężnego, złotego dzika. Sam jego wygląd świadczy o nadnaturalnej mocy, magii bądź boskości, jest więc kolejnym przedstawieniem czegoś lub kogoś, samego imienia Gullinburstiego nie rozpoznaję. Dzik to również kolejny symbol druidów bądź szamanów, ale także nadchodzącej wojny oraz przelewu krwi. Kobieta wyciągnęła z jego ciała cierń, który zadawał mu ból - to może oznaczać wiele rzeczy, z pewnością odnosi się jednak do usunięcia jakiejś przeszkody niepewnej natury. Owe tajemnicze słowa... te są dla mnie największą zagadką. ,,Dawczyni życia i śmierci" może oznaczać uzdrowicielkę. Wśród prostych ludów tak właśnie bywają one nazywane. ,,Płynąca woda"... cóż, woda to także symbol uzdrawiania, także oczyszczenia, jednakże wskazanie na jej ruch może oznaczać także zmianę i niestałość. W końcu słowa o wiedzy, która jest w tobie. Może tu chodzić o doświadczenie, przekazywane z pokolenia na pokolenie przez pewne, hm, grupy, jak na przykład ma miejsce wśród zielarek w niektórych miejscach świata. Może to odnosić się do jakiejś ukrytej mocy, której istnienia nie jesteś świadoma - a może ta moc ma ci zostać dana od tego, który zesłał wizję. Na zakończenie motyw powrotu, wygnania - nić, która przypomniała ci coś znajomego, służyła za symbol połączenia ze znanym ci światem.
Dam ci radę, Rhianon. Bądź czujna. Wypatruj znaków. Wsłuchuj się w sny. Gdybyś miała kolejne widzenie - opowiedz mi, a ja postaram się wyjaśnić jego znaczenie. Tymczasem poproszę Pana Plugastwa o mądrość, by móc pomóc ci zrozumieć.
***
W następnych dniach rejsu Jair począł zwracać baczniejszą uwagę na zielarkę. Częściej przebywał w jej towarzystwie, w miarę możliwości oferował swoją pomoc w co lżejszych pracach. Próbował też rozmawiać z jednookim niewolnikiem, wyjaśnić mu swoje zamiary na statku handlarzy - a więc oczywiście chęć odkupienia go od łowców tylko po to, by zwrócić mu wolność, próbował też wybadać inteligencję, spryt i inne takie wyzwoleńca. Kiedy statek przybił do brzegu, zagadał do niego raz jeszcze [pod warunkiem, że wcześniej niewolnik chciał z kapłanem rozmawiać i nie okazał się być tępym klocem].
- Jeśli chcesz, mógłbyś zostać z nami - rzekł mu ciepło. - Przydałbyś się w podróży. Na lądzie ciężko będzie ci rozpocząć nowe życie, by zdobyć pożywienie będziesz musiał kraść bądź żebrać. Jeśli towarzyszyłbyś mi, niczego by ci nie brakowało, miałbyś pod dostatkiem jadła i napojów, dobrego odzienia, a może i innego zarobku. Pomyśl - to szansa dla ciebie.
[Reakcję na ewentualną odpowiedź niewolnika opiszę w następnym poście, tymczasem] Jair zaoferował swoje towarzystwo zielarce, i jeśli ta się zgodziła, trzymał się z nią przez resztę dnia, starając się nie przeszkadzać i z ciekawością obserwując otoczenie.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Ranjir »

- Muszą mieć! - Po tym wtrąceniu kowal już nie przerywał nie do końca rozumiejąc, co kapłan ma na myśli. - A mi się wydaje, że ona to mogła najzwyczajniej w świecie zmyślić. - Na wspomnienie zielarki Fyri się ożywił. - Ta mała wszędzie chce być, chce żeby wszyscy się jej słuchali. I w ogóle się panoszy... - Ostatnie słowa powiedział już mniej pewnie.
Przed karczmą kowal spoważniał już zupełnie. - Bo się nie znamy. Zaufałbyś pierwszemu lepszemu pielgrzymowi? - Fyri zrozumiał w końcu o co chodziło w tej rozmowie. A przynajmniej tak mu się wydawało. - Każdy z nas jest różny, każdy to, za przeproszeniem, prosty człowiek, a mamy ratować jakieś dalekie, pół mityczne miasto. Trudno tu o zaufanie, czy sympatię. - Na twarzy Młota pojawił się krzywy uśmiech. - A w duchy nie wierzę. Tak samo jak w tą obecność Hashima!
Tuż przed przekroczeniem progu karczmy młodzieniec rzucił jeszcze do Harela - Też mi niedobrze od tego kołysania. Zataczam się, mimo, żem trzeźwy! Przy trunku lepiej nam będzie rozmawiać o niebezpieczeństwach.

Biorąc na siebie przebijanie się do szynkwasu, Fyri zamówił spory garniec miodu i dwa kubki z którymi udał się do do stołu, przy którym czekał kapłan. - Za wyprawę! - Nie oglądając się na mnicha szybko wychylił pierwszy toast dolewając sobie kolejną porcję. - Ta wyprawa to chyba w ogóle same niebezpieczeństwa? Tak przynajmniej miało być. Miałeś na myśli coś konkretnego? Tam, przed karczmą, mówiłeś, że jesteś pewien jakiegoś zagrożenia.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Harel »

- Za wyprawę - zgodził się kapłan, biorąc swój kubek do ręki.
Kiedy wypili, spojrzał na Fyriego uważnie.
- Minęło już sporo dni, odkąd jesteśmy skazani na własne towarzystwo - zaczął. - A jednak, jakbyśmy się wciąż nie znali. Wyczuwam coś dziwnego i tylko Najwyższy wie, czy mam rację.
Pochylił się bliżej, a w jego oku coś błysnęło niebezpiecznie.
- Możemy to sprawdzić. Jak myślisz, ile może nam zająć podróż na szczyt tego wulkanu i z powrotem?
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Ranjir »

- Hmm. - Kowal zastanawiał się chwilę z kubkiem przy ustach. - Długo raczej. I tak we dwóch to trochę słabo. A po co w ogóle tam chcesz iść? - Fyrim targały niepewność i ciekawość, co bystry obserwator mógł z łatwością dostrzec. Z jednej strony wulkan to niebezpieczna sprawa, a z drugiej słyszał od innych czeladników kowali opowieści o magicznych metalach mających występować przy wulkanach.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Harel »

- Jest wysoki - odparł Harel, zdawałoby się, że nie zwracając uwagi na nastrój kolegi. - A tam, gdzie wysoko, wieją wiatry niosące słowa Pana. Poza tym, wulkan to potężne miejsce, a takie bardzo sprzyjają nawiązywaniu kontaktu z Panem.

Mnich pociągnął łyka miodu i oblizał wargi. Widząc, że Fyri nic jeszcze nie mówi, dodał:
- W takim miejscu miałbym niemal pewność, że Modlitwa o Światło Wiedzy się powiedzie. Być może rozwiałoby to część naszych wątpliwości. Z tymże wolałbym tam nie iść sam, ale też nie chcę tego robić oficjalnie. W takim wypadku z pewnością musiałbym się podzielić ze wszystkimi zdobytą wiedzą - wyjaśnił, dając wyraźnie do zrozumienia, że być może dowiedzą się czegoś, co nie będzie się nadawało dla wszystkich uszu.

Spojrzał uważnie na kowala. Teraz sytuacja była jasna.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Ranjir »

- Pff. Ja tam w tego waszego boga nie wierzę. Ale niech będzie. Lepsze to, niż siedzieć na statku. - Kowal przeciągną się i wypił kolejny kubek miodu. - Jeśli nie dojdziemy w półtora dnia, to wracamy. - Spojrzał zdecydowanie na kapłana. - No to nie ma co czekać. Weźmy jakieś jedzenie i idziemy. Tylko nie licz na to, że coś upoluję. Łowcą nie jestem.
Fyri dopił miód, dzieląc trunek między siebie i Harela, a następnie udał się na statek po jakiś stuff potrzebny przy wyprawie na wulkan (jakaś lina, coś do zahaczania - hak?, itp). Przypasał też swój topór i był gotów na kolejny epicki quest. Zostało tylko poczekać na Harela.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Harel »

Mnich tymczasem postanowił zrobić jeszcze wywiad środowiskowy. Wyszukał w karczmie kogoś wyglądającego mu na godnego zaufania człowieka i podszedł, udając lekko nieśmiałego.
- Przepraszam, nieznajomy przyjacielu - zaczął, szturchając swego potencjalnego informatora w ramię. - Długo się idzie na szczyt wulkanu?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Liadan »

Rhianon nie tylko nie miala nic przeciwko towarzystwu Jaira, ale była z niego bardzo zadowolona. Dziewczyna zawsze ceniła sobie towarzystwo ludzi starych, ich mądrość i doświadczenie życiowe. Schodząc na ląd dziewczyna z wdzięcznością przyjęła jego propozycję. Zawsze przecież jest przyjemniej móc się z kimś podzielić wrażeniami, a dodatkowo jego obecność mogła ustrzec ją przed niechcianymi zaczepkami mężczyzn.
Stało się dokładnie tak, jak przewidziała - jedni brali ją za wnuczkę starego mędrca, inni za jego uczennicę. W każdym razie obecność Jaira dodała niejakiej powagi młodziutkiej zielarce.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Borys »

Karliczkowi udało się spotkać jakiegoś maga na targowisku, stojącego przy straganie z jakimiś egzotycznymi, drewnianymi maskami przedstawiającymi zwierzęta, magiczne stworzenia lub inne stwory i istoty. Nosił zielono-czarną szatę, był też dość młody jak na czarodzieja. Po wysłuchaniu pytań potarł kasztanową brodę, mierząc Karliczka ciekawskim wzrokiem.
Gajowy dowiedział się, że do Nairum jeszcze sporo dni rejsu. Następnie wypowiedział parę frazesów na temat czarnych istot, stwierdzając, że to demony od których najlepiej trzymać się jak najdalej. Nie odniósł się za bardzo do możliwości opętania załogantów przez nie, polecił Karliczkowi sprawdzić jak reagują na święte przedmioty.
Bahari była małą osadą, z której kupcy z Linvandii głównie wywozili minerały lub tutejsze rękodzieła. Niewielu decyduje się tu osiedlić, głównie z powodu odległości od cywilizacji oraz towarzystwa niebezpiecznych stworzeń i tutejszych agresywnych plemion. To są główne niebezpieczeństwa, jakie mogą spotkać podróżnika w lesie. Poza tym, jest on magiczny i według legend - samoświadomy. Bez odpowiednich porozumień z tubylcami kupcy nie wybierają się wgłąb wyspy.
Słyszał co prawda plotki o tym, że Nairum zostało zaklęte przez Retsela, ale nie posiadał zbyt wielu informacji. O dugohah powiedział, że to dzikie stworzenia z dalekiego wschodu, do których lepiej się nie zbliżać, bo mogą urwać głowę. Czasami wykorzystuje się ich jako niewolników.

Tymczasem Rhianon z Jairem przeszli się po targowisku. Wybór nie był zbyt wielki, brakowało na nim niektórych towarów, inne były dość drogie, ale z drugiej strony tanio można było uzupełnić chociażby zapasy świeżych lub suszonych owoców. Wyglądało też na to, że tutaj również handlowano niewolnikami. Dwóch kupców z kraju Baha (na to wskazywał ubiór) zachwalali pewnej osobie walory pewnego czarnoskórego wojownika. Tutaj też warto wspomnień o uwolnionym jeńcu, z którym na statku tak często próbował rozmawiać Jair. I choć ten przekonywał się do kapłana, to nie zamierzał przystawać na jego propozycje.
Tymczasem po dotarciu do faktorii, największym, acz jak wszystkie drewnianym i surowym budynku, wybrańców przyjął pewien pryszczaty, niski szatyn w ciemnych szatach, ale złotym łańcuchem na szyi. I przyjął bardzo uprzejmie, częstując winem i wskazując krzesła.
- Taka młoda dama, w takim miejscu? - uśmiechnął się, patrząc na Rhianon. Jairowi nie czynił uwag, podejrzewał, że jest to po prostu ojciec dziewczyny. - Co was sprowadza? Macie może konkretny cel na wyspie, czy też jesteście tu tymczasowo? Służymy informacją i pomocą.
Przybysze mieli więc szansę porozmawiać. Jeśli się na to nie zdecydowali, kupiec wskazał jej chatę Valeriana, tutejszego zielarza.
Mężczyzna też wycenił rękodzieło Rhianon na kilka złotych monet. Nie było to może dużo, ale zawsze coś. Oczywiście dziewczynKa może się jeszcze targować. Ryby zgodził się wymienić na owoce.

Tymczasem Harel i Fyri bez większych problem trafili do jedynej karczmy w mieście. Budynek był drewniany, nieduży, ale całkiem przytulny. W środku nie było zbyt wielu ludzi, a więc obydwaj panowie mogli spokojnie porozmawiać. Jedyną przeszkodą mogły być dość wysokie ceny tutejszego miodu, nie miał on też najlepszego smaku. Ale wszystkiego trzeba spróbować...
Na statku była lina, hak i wiele innych narzędzi, a więc kowal mógł się bez problemu zaopatrzyć. Kapłan tymczasem zagadał do tutejszego mieszkańca, który z przejęciem opowiadał właśnie karczmarzowi o tym, jak ocieliła mu się krowa. Słysząc zadane pytanie, otworzył szeroko usta, siląc się na uśmiech, a potem zbadał Harela wzrokiem od stóp do głowy.
- Tak sobie? Na wulkan? Na spacer? Zwariowaliście, to niebezpieczne. Nie znacie wyspy, zabłądzicie! Poza tym, mnóstwo tam bestii - odpowiedział, z początku lekko zszokowany, z czasem jakby rozumiejąc, że po prostu przybysze nie muszą wiedzieć wszystkiego. - Jeżeli naprawdę wam zależy, to poproście o pomoc kogoś w faktorii. Albo jednego z tubylców, jeśli uzna was za godnych zaufania, to nie będziecie musieli mu nic płacić, a i tak przeprowadzi was przez las.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Pupu pan Panda »

-Zgadnij - rzekł Sniki i dziarsko pomaszerował do faktorii handlowej. Złodziejaszek był detalistą, więc nie oczekiwał zbyt wielu okazji do wzbogacenia się. Miał jednak oko na wszystkich grubych, pijanych, bogatych kupców, wręcz proszących, żeby uwolnić ich od ciężaru bogactwa. Szukał jakiejś tablicy ogłoszeń, lub innych takich wynalazków. Lubił być pewnym, że łup istnieje. Wkurwiało go, gdy po długich podchodach sięgał do kieszeni bogacza i znajdował tylko jakieś chujowe chusteczki do nosa.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Harel »

Harel nawet nie mrugnął, uprzejmie wysłuchując potoku słów.
- A zatem, długo się idzie na szczyt wulkanu? - ponowił swoje pytanie. - Mamy szansę wyrobić się w, powiedzmy, trzy dni tam i z powrotem?

W myślach przeklął swój wybór. Trzeba było do razu do miejscowych podbijać. Mimowolnie rozejrzał się po gościach karczmy, szukając lokalsów.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Twarde negocjacje

Post autor: Liadan »

Rhianon dowiedziała się, że na wyspie przebywa ciężko chory Mistrz Gry Borys. Z jakiś dziwnych przyczyn, prawdopodobnie ze strachu, nie udał on się jednak po pomoc do miejscowego medyka. Medyka też do siebie nie wezwał (tchórz jeden).
Jednakże dziewczyna nie byłaby sobą, gdyby pozwoliła tak cierpieć nieszczęsnemu MG. Wypytała więc miejscowych jak trafić do domu, gdzie przebywa obecnie Mistrz Borys i udała się do niego z niezapowiedzianą wizytą.
Na miejscu dokładnie zbadała chorego i szczegółowo wypytała go o objawy.
- Znam tą chorobę - powiedziała.- Jeśli nie będzie to sprzeczne z wolą Jedynego, potrafię Cię wyleczyć.
To powiedziawszy udała się do kuchni. Tam przyrządziła odwar z suszonego korzenia szczawiu, który zaleciła choremu pić trzy razy dziennie po pół kubka, aż do całkowitego ustąpienia objawów choroby. Gdy cierpienia pacjenta nieco zelżały, nakarmiła go kleikiem ryżowym ( ciekawe skąd ten ryż wzięła na PBFie w klimacie północnej Europy, ale przyjmijmy, że skoro to dla Borysa, to miała) i papką z marchewki, taką, jak podaje się niemowlętom. Podarowała mu też mieszek suszonych czerwonych borówek wymieszanych pół na pół z suszonymi czarnymi jagodami, którą to mieszankę kazała mu podjadać między posiłkami. Do picia zaleciła mu dok z jeżyn.
Obiecała Borysowi, że jeśli Jair zgodzi się jej towarzyszyć, to odwiedzi go następnego dnia, by sprawdzić efekty zaleconej kuracji.

***

Nie bez powodu Rhianon odwiedziła targ przed przybyciem do kupca. Dziewczyna nie tylko zwracała uwagę na wystawioną do sprzedania żywność, ale również na inne towary i ich ceny. Jej uwadze nie umknęli handlarze niewolnikami. Wiedziała jednak, że wszelkie protesty czy wyrazy oburzenia nic tu nie dadzą. Postanowiła pomóc jednak tylu z tych ludzi, ilu tylko zdoła. Zwróciła się więc do swojego towarzysza:
- Chciałabym móc ich wszystkich uwolnić, ale niestety jest to niemożliwe. Ale mogę zwrócić wolność choć kilku z nich. Wtedy na statku wydawało mi się, że już wcześniej zetknąłeś się z już z handlem ludźmi. Czy więc przyjdziesz tu ze mną jutro i pomożesz mi kupić tak wielu z nich, jak tylko się da?
***
- Dziękuję ci za tak miłe powitanie. Wina jednak przyjąć nie mogę ze względu na obowiązujące mnie ograniczenia. Jednakże, jeśli nie będzie to dla ciebie kłopotem, chętnie napiję się wody – powiedziała zielarka.

- Na waszą wyspę przypłynęliśmy w drodze do Nairum, by uzupełnić zapasy. Dlatego bylabym ci wdzięczna za wszelkie przydatne informacje o tym, jak daleko jest to miasto, czego możemy spodziewać się po drodze, czy będzie jeszcze możliwość uzupełnienia zapasów oraz o samym mieście. Jako kupiec wiesz zapewne dużo o tym, czego należy się tam wystrzegać, a czym można sobie zjednać tamtejszych mieszkańców. Pewnie mógłbyś nam też doradzić, jakie towary warto byłoby mieć ze sobą na handel.
.....
Rhianon podczas wizyty na bazarze zorientowała się w cenach, więc teraz bez trudu oceniła propozycję kupca. Jeśli zaproponowana przez niego cena była zbliżona do cen porównywalnych towarów, zgodziła się na nią.[Przy okazji: ile to jest kilka sztuk złota? Bo skoro na początku określiłeś ile kto dostał na początek, to może już się tego trzymajmy.] Natomiast jeśli znacznie od nich odbiegała, oczywiście zaczęła się targować, aż proponowana przez kupca cena osiągnęła ten poziom 9chyba, że kupiec od razu docenił wyroby Rhianon i zaproponował cenę wyższa od tych na targowisku). Podkreśliła wysoką jakość oferowanych przez siebie wyrobów (ot, choćby taki koszyczek – kubeczek: nalała do niego wody i przez cały czas naczyńko nie przepuściło nawet najmniejszej kropelki ani nie zaczęło rozmakać, jak można by się było tego spodziewać po zwykłej plecionce), ich unikalne wzory oraz zastosowanie materiałów często niedostępnych na wyspie, co czyniło je wyjątkowymi, a więc znacznie podnosiło ich wartość handlową.
Na koniec ustaliła jeszcze warunki wymiany ryb na owoce. Zielarce zależało, by świeże owoce zostały dostarczone na statek w dniu, kiedy mieli odpłynąć. Chciała też uzupełnić zapas wody, której sporo zostało zużyte podczas rejsu nie tylko przez załogę i wybrańców, ale też przez uwolnionych z niewoli.
***
Jeśli odpowiedzi kupca nie nasunęły jej kolejnych pytań, pożegnała się z nim i, tak jak wcześniej planowała, udała się w kierunku domu zielarza.
Przechodząc jedną z uliczek dziewczyna zauważyła na wpół spłowiały herb nad jednym z domów. Przedstawiał on jakieś, obecnie niezbyt już rozpoznawalne zwierzę. W każdym razie było ono masywne, w połowie czarne, a w połowie pokryte łuszczącą się złotą farbą.
- Spójrz na ten herb, Jairze! - powiedziała.- Nie wiem jakie zwierzę ma on przedstawiać, ale patrząc na niego przyszła mi na myśl różnica w interpretacji mojej wizji dokonana przez ciebie i Harela. Dzik w wizji był złoty i był dobry, a tylko rozgniewał go kolec sprawiający ból. I bez trudu przeszedł przez ochronny krąg, którego zadaniem było... zatrzymać zło(!?). Czarny był dzik, który nas zaatakował w lesie. Nie! To nie dzik był czarny! To jakaś obca ciemna moc nim kierowała spowijając w mroku jego umysł... Dzik był... nie wiem... zdezorientowany(?)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Saga o Bardzo Daleku”