Zaczyna się przygoda...

Lekka sesja fantasy o urokliwej nazwie, pełna PLOT TWISTÓW.
MG: Liadan
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Mark Subintabulat »

Słowa maga wprawiły Ragnara w pewne zakłopotanie. Mężczyzna uzmysłowił sobie, że wszyscy zebrani bardzo różnią się od siebie i choć z osobna słabi razem mogą stworzyć razem zgraną kompanię. Przyjaciel Olafa nazwał go przywódcą stada i choć Ragnar nie zabiegał o pozycję przywódcy, czuł że to on jest zobowiązany wyjaśnić obecną sytuację.
-Rzeczywiście wiesz o nas dużo czarowniku. Jednak my nie wiemy praktycznie nic o tobie. Jeżeli jednak Olaf mówi żeby ci zaufać to tak właśnie uczynię. Powiedzcie nam - tu zwrócił się także do Olafa i burmistrza - czego od nas oczekujecie i jakie rady możecie nam udzielić.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

Harel skłonił się tylko i zaszył gdzieś za plecami towarzyszy.
Czy to etykieta magów nakazywała, by nie wchodził w drogę bardziej doświadczonemu czarodziejowi? A może po prostu nie miał nic do dodania? Wszak z ust jego kompanów padło już wiele ważnych pytań.

Pozostawało czekać na odpowiedzi. Skrzywił się tylko, słysząc docinki w leśnym gronie. Czy oni nie potrafią zachować powagi nawet w takich chwilach..? Spojrzał na Rhianon z uśmiechem, widząc jej wzburzoną reakcję.

Dobrze.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Chromy »

Santiemu coś tu śmierdziało, może to te stare obdarte buciory jakie Snidil miał na nogach. Pasta, wosk i szczotka tylko to mogłoby je jeszcze uratować. No właśnie, jeśli ta cała hałastra miała gdzieś zająć, Santi powinien się zabezpieczyć i załatwić sobie ekwipunek pucybuta. Aż łezka się w oku kręci, tak dawno się za to nie zabierał, a pamiętał, że jako smarkacz spędził całe dzieciństwo na czyszczeniu butów.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Merik »

Jair przysunął sobie kilka poduszek, nie bardzo mając baczenie na to, że dla innych może ich nie wystarczyć. Staruszkowi się należy. Przez czas przemowy maga zdawał się drzemać - skłonił głowę na piersi i oddychał rytmicznie. Z doświadczenia wiedział, że to najlepszy sposób, by olać wszystkich wokół i pomyśleć spokojnie.
Do przemyślenia miał trochę spraw. Przede wszystkim - cel ich podróży. Zaokrętował się celem wyciągnięcia profitu własnego z całej hecy, innymi słowy: nawracania ludów odległych krajów. Tak więc...
- Hashimie Uma Bei - odezwał się kapłan. - Czynisz mi zaszczyt, przyrównując mi do kruka... bądź obrażasz mnie tym porównaniem, ale to nie czas na teologiczne rozważania. Mówisz, że patrzę z wysoka, choć jednak w istocie wiele widzę i znam prawdę z łaski Tego, Który Powstaje Wśród Cieni, cel naszej naszej wędrówki okryty jest całunem tajemnicy niczym wiecznym zmrokiem pod Pękniętą Na Poły Skałą. To chyba czas na oświe... ekhm, na zdjęcie tego całunu... Tak.
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

Snidil tylko prychnął słysząc słowa Rhianon i Karliczka.
- Nie jestem chory z nienawiści, dziewczyno. To on zaczął podawać w wątpliwość moje umiejętności. Chciał nawet donieść na mnie wielebnemu Osvaldowi - myśliwy zmienił ton głosu na bardziej smutny - a przecież biedny Snidil tak się stara. Dobry Snidil dba o ludzi, mięso po niskich cenach sprzedaje i skóry - popatrzył na gajowego i rzekł z uśmiechem:
- Może pójdę, cykorem nie jestem. Jeśli knypek doniesie na Snidila, to i Snidil doniesie na knypka. Doniesie żonie, że jej mąż ucieka na statku z młodą zielarką. A widzę, że zielarka bardzo przychylna Karliczkowi i świadkowie są - łowca wiedział, że za dobro należy odpłacać dobrem, a za zło złem. Był przebiegły, a instynkt mu podpowiadał, że gajowy choć niski i mizerny może być niebezpieczny.
- Ciekawe porównanie z tym nie dorastaniem do pięt, zielarko. O tak, bardzo ciekawy argument. Któż mógłby się mierzyć z wielkim Harthvirem? - po chwili zwrócił się do Santiego:
- Ile chcesz za buty? Potrzebuję miękkich, takich by w nich nie było słychać kroków. Powinny izolować zapach stóp, by zwierzęta nie mogły tego wyczuć. No i nie mogą być tak smaczne, jak poprzednie. Pokusa ich zjedzenia jest duża - po ostatnim zdaniu Snidil oblizał się patrząc na buty szewca.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Gruby »

Karliczek uniósł brew. Już zdążył opowiedzieć o wszystkim burmistrzowi a teraz, jedyne co mógł zrobić, to obrócić się do Knuta i wskazać dłonią na Snidila w geście potwierdzenia swoich słów. Tutaj już nie potrzeba było nic mówić, widać było z oddali jakim bydłem jest łowca i jakie szkody mógł przynosić biednej zwierzynie. Gdy ten wspomniał o tym, że doniesie jego żonie, dreszcz strachu przebiegł po karku Karliczka. Jednak właśnie stał przed możliwością wyruszenia w długą podróż Z DALA od swojej połowicy, której lewy cycek obalał drzewa, a prawy miażdżył kamienie. Nie podda się tak łatwo! Stojąc ciągle za Ragnarem powiedział:
-A bo ci uwierzy! Szanowny pan burmistrz już wszystko wie! I je buty! Przecież to nienormalne i kto to widział, by kto buty jadł! Przecież to godzi w wiarę i Boga!
Kłótnia między Snidilem a Karliczkiem była dość głośna, a że wszyscy siedzieli w jednym pomieszczeniu, to nijak szło jej nie słyszeć, a i próby ignorowania stawały się ciężkie. Dwójka "przeciwników" zagłuszała słowa reszty. Było to o tyle problematyczne, że zapewne podczas podróży też będą się żarli ze sobą, jeżeli ktoś nie rozwiąże sporu. A dwóch wrogich sobie mężczyzn (bądź co bądź, Karliczek też był mężczyzną) na statku może być kłopotem, tym bardziej, że Snidil to pojeb, a Karliczek jest mały i gdy ktoś wyrzuci go przez rufę to nikt nawet nie zauważy, a przecież może się przydać jako przynęta na morskie węże.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Mark Subintabulat »

Widoczny spór między gajowym a łowcą rzeczywiście należało zakończyć.
-Panowie spokój! - ryknął potężnym basem Ragnar - jeżeli macie jakiś problem to wyjdzie na nabrzeże i rozwiążcie go jak mężczyźni. Możecie też uciszyć się na chwilę i wysłuchać co mają nam do powiedzenia ci zacni panowie.
Cieśla zamilkł i spoglądał wyczekująco to na Olafa to na Hashima mając nadzieję, że któryś z mężczyzn wreszcie zacznie dzielić się z nimi konkretami i ukróci tym samym panujący wewnątrz rozgardiasz.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

A więc Snidil nie był zły tylko szalony! To sporo wyjaśniało, ale zielarka nie była w stanie mu pomóc. Potrafiła leczyć choroby ciała, ale choroby duszy leczyć mogli tylko kapłani i niektórzy magowie. Na szczęście w podróż wybierało się aż dwóch kapłanów i być może mag również będzie im towarzyszył. Postanowiła więc porozmawiać z nimi na ten temat gdy tylko nadarzy się okazja...
Rhianon miała już coś powiedzieć, ale jej głos i tak zginął w panującym rozgardiaszu. A skoro Ragnar postanowił zakończyć spór, uznała, że tak będzie lepiej. W końcu żaden mężczyzna nie lubi być pouczany przez kobietę. Podała więc tylko jeszcze jakąś poduszkę Jairowi, by dziadunio mógł się wygodnie usadowić i czekała na wyjaśnienia Olafa i Hashima.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Burmistrz, niezbyt zręcznie, próbował przerwać kłótnię, ale nikt nie zwrócił nawet na niego uwagi. Olaf zapatrzony był w Hashima, który chyba odleciał, bo z zamkniętymi oczami wzdychał. Nawet gdy Ragnar wydarł się na towarzyszy tajemniczy mag nie zareagował. A Obieżyświat? Legendarny podróżnik i kapitan chyba po prostu przywykł do takich sytuacji i nie robiły one na nim wrażenia, póki nie przeradzały się w coś o wiele gorszego.
- Na Olafa oraz część jego załogi została rzucona pewna klątwa i muszą się ukrywać. Powinna wam wystarczyć taka odpowiedź - odezwał się w końcu Hashim. Jego tatuaże nie przypominały tych należących do Fyriego. Były bardziej... egzotyczne i mistyczne. - Zadanie, które mu zlecono, jest bardzo ważne i dlatego musi zostać dokończone. Miastu Nairum leżącemu na wschodzie w kraju Wortum grozi katastrofa. Potężny czarownik Retsel, z którym próbował zmierzyć się Olaf, rzucił na nie klątwę. Od tego czasu żaden mieszkaniec nie może opuścić miejskich murów, w innym wypadku spotka go choroba i śmierć. Co jakiś czas Retsel wysyła do miasta swoje potwory, aby gnębiły mieszkańców. Lubuje się też w niszczeniu, rzucając wielkimi głazami i płonącymi kulami. Klątwę zdjąć można tylko i wyłącznie dzięki wykorzystaniu mocy artefaktu znanego jako "Kostur Fanindera", którego lokalizację zna jedynie pustelnik Amir z Lasu Doresh. Jeżeli odnajdziecie Amira, a potem Kostur, mieszkańcy z pewnością wam to wynagrodzą. Staniecie się legendarnymi bohaterami, zyskacie sławę i zostaniecie obsypani złotem. Los wybrał właśnie was, czy podejmiecie się tego wyzwania?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Chromy »

- Macie moje szydło! - odezwał się Santi.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Mark Subintabulat »

-I mój ciesak! - zawtórował mu z werwą Ragnar.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

Ledwo przebrzmiało pytanie, coś rudego przebiegło po stole i wskoczyło na głowę maga skrzecząc przy tym (jeśli ktoś słyszał, jaki głos wydaje wiewiórka, to wie, o co mi chodzi, a kto nie słyszał, to... jego problem) i drapiąc go po głowie, jakby miało zamiar dostać się do jego mózgu.
- Ona, tak nie wolno! Wracaj natychmiast do mnie! - krzyknęła Rhianon na wiewiórkę. Następnie zwróciła się do Hashima:
- Wybacz, panie. Nie wiem, co jej się stało, ale nigdy wcześniej tak się nie zachowywała.
Zwierzątko tymczasem wróciło do dziewczyny i usiadło na jej ramieniu. Skrzeczało jednak nadal. Można było odnieść wrażenie, że próbuje coś jej wytłumaczyć. Zielarka pogłaskała je.
- Nie gniewam się na ciebie Ona, ale nie możesz wchodzić ludziom na głowę i ich drapać. Ale oczywiście masz rację, popłynąć musimy. Przecież nie można zostawić mieszkańców Nairum bez pomocy. I tak, jeśli chcesz, możesz płynąć ze mną.
I znowu do maga:
- Powiedz mi, proszę, więcej o chorobie, która dręczy mieszkańców Nairum. Jakie są jej objawy, jak szybko się pojawiają? Wszystko, co może pomóc ją rozpoznać. I najważniejsze: czy jest to choroba magiczna, czy też magia sprowadza na ludzi jedną ze zwykłych chorób i czyni jej przebieg cięższym. Bo w tym drugim przypadku istnieje szansa, że zioła mogą pomóc powstrzymać tą chorobę.
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

- I mój łuk... a chuj z tym, Rhianon i jej wiewiórka zjebały tę doniosłą chwilę - odpowiedział Snidil. Po chwili łowca zwrócił się do Ragnara:
- Masz rację przyjacielu. Zamiast głupich docinków po prostu załatwimy sprawę jak mężczyźni. Karliczek, ty mały kutasiarzu! Wyzywam cię na pojedynek, będziemy walczyć tutaj i teraz, na śmierć i życie - myśliwy miał dość gajowego, który gadał na okrągło, że zabijanie zwierząt jest złe. Postanowił go zabić w walce.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Jeszcze nie wszyscy zdążyli się zadeklarować, a wiewiórka zaczęła siać chaos w małej kajucie. Hashim próbował złapać zwierzę, ale to zdążyło rozczochrać mu włosy, podrapać mu czoło i uciec z powrotem do Rhianon. Burmistrz wybałuszył oczy ze strachu, a Olaf pierwszy raz tego dnia wydawał się być zaskoczony (albo w ogóle od kilku lat). Na szczęście Hashim zachował spokój i nie rozzłościł się.
- Choroba, zdaje się magiczna, dotyka osoby, które opuściły już miasto. Zaraza na szczęście nie dotknęła jeszcze samego Nairum. Niewiele o niej wiemy, bo jest bardzo śmiertelna.
Wtedy odezwał się Snidil, który niespodziewanie zamierzał "tu i teraz" wyrównać rachunki z Karliczkiem. Nim jednak gajowy zdążył zareagować, Olaf potężnym uderzeniem wbił tasak w blat stołu, omal nie rozłupując go na dwie części.
- Oszczędzaj siły na twojego prawdziwego rywala, Hansa, który zrobi wszystko, abyś nie popłynął na tą wyprawę - wtrącił się Hashim.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

Po wcześniejszej deklaracji Fyri nie mógł się wycofać. Nie, po słowach Ragnara. - I ja popłynę. - Kowalowi nie podobała się perspektywa walki z czarownikiem z odległych krain, który ma moc zsyłania zarazy na ludzi. Ale honor rzecz święta.
- A ty magu? Popłyniesz z nami?
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Gruby »

Karliczek oczywiście nie miałby w walce ze Snidilem żadnych szans. Gdy Ragnar ryknął, ten schował się bardziej za jego plecami, chociaż słowa cieśli nie spodobały się karłowi. W końcu wiedział, że gdyby doszło do walki, to Karliczek zostałby rozwalcowany, a jednak kazał im iść i walczyć. Jak mężczyznom. W małego gajowego uderzyła duża fala wstydu i wątpliwości. Kompletnie nie nadawał się na żeglarza. Był tylko małym karzełkiem, który w sumie nie miał żadnych specjalnych umiejętności (a przynajmniej sam tak uważał). Dlatego biedny Karliczek, kompletnie zdołowany, nawet nie silił się na jakieś odpowiedzi czy płynie, czy nie płynie. Sam nie wiedział. Mógł uciec przed żoną, ale może los słusznie mu zgotował taką potworzycę, za to, że był, słaby, mizerny, niemęski i był pewnie obrazą w oczach boskich.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Merik »

Jair niespecjalnie przejął się sporami, wiewiórką i epickością chwili. Swoją uwagę, zdawało się, włączył dopiero w chwili usłyszenia o artefakcie, a odezwał się dopiero, gdy zamieszanie się uspokoiło.
- Kostur Fanindera? - powtórzył cichym, przesyconym mistycyzmem i ciężarem wiedzy głosem, ćwiczonym przez lata na różnych przedstawicielach ciemnej masy. - Kostur Fanindera... Nie sądziłem, że znów o nim usłyszę, po tylu latach, w tym miejscu. Znany jest mi ten przedmiot, ów skarb wielkiej wartości, wielkiej mocy... Zguba narodów, Oszust, Przełamywacz, Wcielony Mrok. Kostur Fanindera... przez Trzynastego Proroka nazwany zgoła inaczej, mojemu zakonowi znany jako Kostur Plugastwa. Zaiste, wielka jest jego potęga. Wielu śmiałków straciło życie, by go zdobyć, wielu magów spalił żar pożądania tego największego ze skarbów. Tak, teraz wiem dokładnie, że muszę podjąć się tej misji. Hashimie Uma Bei, nie zaoferuję ci ni szydła, ni ciesaka, miecza, łuku i siły mięśni. To, co mam jednak najcenniejsze, składam tobie w ofierze: Prawdę i błogosławieństwo Pana Plugastw, przemawiającego przez swojego uniżonego sługę. Niech przeze mnie, przez wzgląd na tą marną osobę Jaira Jareda cień otoczy nas wszystkich swą opieką.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

Wiewiórka, zda się zawstydzona reprymendą, schowała się pod opończą zielarki. Tam przeczekała zamieszanie spowodowane przez Snidila. Gdy w kajucie nieco się uspokoiło, zwierzątko wystawiło łebek spod opończy, rozejrzało się po pomieszczeniu i, widocznie oceniło, że jest już bezpiecznie, gdyż wyszło ze swojej kryjówki. Szybko przebiegło po stole, zręcznie przeskakując przez wbity weń topór i zatrzymało się przed magiem. Rzuciło mu na kolana orzech, coś znowu zaskrzeczało po swojemu (zupełnie przy tym ignorując słowa Jaira). Czyżby to miały być przeprosiny? Widać jednak Ona nie była pewna reakcji, gdyż nim Hashim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, uciekła na "bezpieczne" ramię Rhianon.

Z wiewiórką, jak widać, sprawę załatwić było dość prosto. Z Rhianon za to znacznie trudniej. Zielarka domagała się wyczerpujących odpowiedzi na temat choroby:
Jakie są jej objawy (gorączka, bóle, zmiany koloru skóry, wymioty, biegunka, drgawki...), w jakiej kolejności występują?
Jak szybko po opuszczeniu miasta pojawiają się objawy?
Ile czasu mija od wystąpienia pierwszych objawów do śmierci (kilka dni, godzin, minut)?
Czy objawy nasilają się wraz z upływem czasu, czy też wraz z odległością od miasta?
Czy, jeśli chory wróci do miasta, również umiera, czy też chorobę daje się powstrzymać?
Czy chorują tylko obywatele miasta, czy też choroba dotyka również przybyszów? Jeśli chorują przybysze, to czy wszyscy, którzy odwiedzą Nairum, czy tylko ci, którzy przebywali tam w chwili rzucenia klątwy?
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Chromy »

Santiemu coś tu nie pasowało, jednak jako, że chciał wyrazić dobrą wolę obwieścił
- Macie moje szydło!
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Mark Subintabulat »

Ragnar ucieszył się z zapału szewca. Spojrzał wesoło po reszcie zatrzymując nieco dłużej wzrok na Karliczku.
-Macie mój ciesak! - obwieścił donośnym głosem.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Pupu pan Panda »

"A w sumie... chuj tam", pomyślał Sniki.
-I mój... moje... no, wiecie kurwa. Wytrychy, o - machnął ręką rozdrażniony złodziejaszek.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

Snidil widział, że Karliczek raczej nie jest chętny do walki. Wiedział, że pokonałby gajowego, a Ragnar wygłaszając swoją mowę musiał to wiedzieć. Cóż, przynajmniej wychodząc z taką propozycją pomógł myśliwemu ośmieszyć Karliczka, co najwyraźniej wystarczyło łowcy.
- Olaf ma rację, nie będę walczył z gajowym. W sumie on jest biedny, może nie powinien z nami płynąć na tak niebezpieczną wyprawę? Wprawdzie jego żona jest groźna, ale pozostając w domu nie naraża się na bezsensowną śmierć.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Hashim uśmiechnął się i podrapał po brodzie.
- Z pewnością będę z wami w czasie tej wyprawy - powiedział tajemniczo, ignorując pokręcone słowa Jaira. Potem wytłumaczył Rhianon, że choroba charakteryzuje się wysoką gorączką, która pojawia się wraz z siwymi plamami na ciele. Po kilku dniach ofiara doznaje duszności i umiera. Objawy są takie same niezależnie od odległości od miasta, nie pomaga nawet powrót do Nairum. Zaraza dopada tylko osoby, które w dzień rzucenia klątwy przebywały w mieście.
- Powinniście jutro uzupełnić załogę, zapasy oraz przejrzeć ekwipunek - poradził Olaf. - Nasze spotkanie powoli dobiega końca, jeżeli macie pytania, to śmiało je zadajcie.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

- Dobrze. Zjawię się jutro o świcie. - Po tych słowach wyszedł z kajuty, lecz nim opuścił statek, postanowił się nieco rozejrzeć. Chciał zobaczyć ile pokładów ma okręt, jak wygląda ładownia, jak wyglądają miejsca noclegowe (czy są tam jakieś kuferki). Czyli takie ogólne obadanie statku. A jeśli kowal trafił na członków załogi Obieżyświata, to miał zamiar popisać się swą elokwencją i w więcej niż trzech słowach zapytać o ogólny stan okrętu, a także po prostu się z nimi zaznajomić.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

Ech, mężczyźni!- pomyślała Rhianon.- Ależ oni lubują się w patosie!
Dziewczyna nie zamierzała składać jakichkolwiek deklaracji. Przecież było jasne, że weźmie udział w wyprawie. Jest ZIELARKĄ, więc nie może zostawić ludzi bez pomocy! W końcu nie po to tak szczegółowo indagowała Hashima, by zostać w domu.
Niestety, informacje o chorobie były nad wyraz skąpe i nie pozwoliły zielarce zidentyfikować choroby. Cóż, na wszelki wypadek będzie musiała wziąć znacznie więcej leków niż pierwotnie planowała.

Rhianon czekała na pytania innych. Skoro jednak nikt się nie odzywał, a Fyri po prostu wyszedł, odezwała się:
- Nikt z nas nie jest żeglarzem, więc na statku, poza wykonywaniem najprostszych prac pod czyimś kierownictwem nie będzie z nas wielkiego pożytku. Czy w dotychczasowej załodze jest wystarczająco doświadczonych żeglarzy, którzy zgodzą się popłynąć z nami? I kolejna sprawa: Morze jest pełne niespodzianek i nigdy nie wiadomo, jak długo potrwa rejs, a zapasów możemy wziąć ograniczoną ilość. Proponuję więc zabrać większy zapas wody, a żywność przez cały czas uzupełniać łowiąc ryby podczas rejsu.
Następnie zwróciła się do Jaira:
- Nie mieszkasz tutaj, więc pewnie będzie ci ciężko uzupełnić ekwipunek. Powiedz, czego potrzebujesz, a postaramy się pomóc. No, w każdym razie ja się postaram - dorzuciła szybko, widać zreflektowawszy się, że składa obietnicę w imieniu wszystkich, a nie wiadomo, czy inni zechcą podarować coś wędrownemu kapłanowi.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Olaf westchnął, kiedy Rhianon zadała pytanie o załogę.
- Niestety, na części chłopaków również spoczywa klątwa. W dodatku jedynie garstka ma zamiar znów wyruszać na morze. Poznacie ich jutro i w waszej woli leżeć będzie decyzja czy weźmiecie ich do załogi czy też nie. Dlatego ktoś z was musi stawić się w porcie o świcie i przeprowadzić nabór. Mnie tu już bowiem nie będzie. Warto też przygotować zapasy na czas podróży. Przekażemy wam odpowiednią kwotę pieniędzy.
Po tych słowach spotkanie skończyło się. Obejrzeliście statek, robił wrażenie. Ładownia spora, okręt wyposażony w cztery nieźle wykonane mosiężne działa, a załoga miała do dyspozycji jakieś "kuferki" i PRYCZE. O prywatnych kajutach trzeba zapomnieć. Luksus.

obrazek

Poglądowy plan

obrazek


Dysponujecie:
- wspólną kwotą 237 złotych monet od Olafa
- Santi dysponuje 21 złotymi monetami
- Ragnar dysponuje 17 złotymi monetami
- Rhianon dysponuje 14 złotymi monetami
- Karliczek dysponuje 7 złotymi monetami
- Snidil dysponuje 10 złotymi monetami
- Sniki dysponuje 29 złotymi monetami (CO ZŁODZIEJ)
- Harel dysponuje 7 złotymi monetami
- Fyri dysponuje 15 złotymi monetami
- Jair dysponuje 10 złotymi monetami

Macie. Kupcie sobie bułki XD

Możecie je wydać teraz lub w czasie podróży. Pamiętajcie tylko o zapasach. Ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność i kupić coś odpowiedniego. Jeśli zamiast wody kupicie wino - wasz problem.
Ktoś musi wziąć też udział w rekrutacji nowych członków załogi. Będziecie mogli wybrać 6 członków. Kolejna odpowiedzialna praca, bo co się stanie, jeśli zaciągniecie najemników a zabraknie wam marynarzy?
Jeśli macie jeszcze jakieś plany i pomysły, to czas na ich realizację nadszedł teraz. Ktoś może też szorować pokład. Rhianon?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Merik »

- Hm, hm - odparł elokwentnie Jair. - Nie potrzeba mi wiele do szczęścia, córko, jeno tyle, by móc pozostać w kontakcie z Tym, Który Pozostaje w Kontakcie. A zatem... nie śmiem wręcz prosić... otóż do rytuałów, które muszę odprawiać regularnie, potrzebuję alkoholu, właściwie nie ma większego znaczenia, jakiego. Nadto kilka ziół - piołun, gorzknik, psianka, to wystarczy do spełnienia podstawowych potrzeb celu mego istnienia. Co zaś dalej... to los przyniesie. Co do wyboru załogi, proponowałbym wybrać kilku spośród nas do tego celu, aby dodać sobie mocy przekazu i autorytetu. Sam mógłbym podjąć się tego zadania, gdyż pływałem już kilkoma statkami, a z wiekiem nieco mądrości i rozwagi. Nadto przydałby się ktoś silny, postawny na tyle, by nie paść ofiarą szyderstw marynarzy.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Gruby »

Karliczek nie wrócił na noc do domu. Całą noc błąkał się po lesie, unikając żony i rozmyślając czy nadaje się do tak wielkiej wyprawy. W końcu to nie była byle wycieczka, a WYPRAWA. Epicka w dodatku, gdzie będą ratować ludzkie życia, walczyć z potworami i pewnie mierzyć się z, niech Bóg uchroni, magią albo i złym. Gdzie taki szkrab jak on do podobnych przygód? Athalkell rozmyślał nad tym do czego może się przydać. Nie za bardzo mu to wychodziło. Na rusztowania się nie wespnie. Z pokładu może go zmyć fala. Gotować, owszem, umie, ale przydałby się kuk z prawdziwego zdarzenia. Naprawy statku? Kompletnie nie wchodzi w grę, będą do tego lepsi. Walka? Ha, ha, ha. Nawigacja? Znowu nijak się nie nada. Łowić ryby? Jeszcze by go wciągnęły.
Taką wyliczankę robił sobie Karliczek długo, długo, a jej wyniki nie były ani trochę optymistyczne. Jedyne co mu przyszło na myśl, to dbanie o porządek. Czyli byłby swego rodzaju kwatermistrzem. Ładnie to brzmiało, Mistrz Kwater, chociaż robota będzie się pewnie ograniczała do sprzątania i wylewania pomyj. Czy zdoła udźwignąć kubeł z pomyjami? A co, jeśli się poślizgnie?
Karliczek pożegnał się ze zwierzętami (czyli zostawił im nieco jedzenia na odchodne), z ludźmi nie miał po co, bo ani go jakoś nie lubili, ani nic. Z żoną? Dobry kawał. Nie, w sumie słaby. Może tylko z ludźmi z Klasztoru by było warto, ale pewnie są zajęci i nie będą chcieli po nocy go przyjąć. Zresztą, co jeśli po drodze spotka Brunhildę? Gajowy nie miał nawet jak zebrać porządnego ekwipunku, bo w domu mogła na niego czytać gargantuiczna szkarada. Wziął toteż swoją procę, nazbierał kamyczków do woreczka, wygrzebał z leśnej kryjówki parę monet, a resztę już miał wcześniej przy sobie (to z KP). Do świtu nie był jednak pewny swej decyzji.
Ostatecznie wybrał - popłynie. Gorzej jak tutaj z Brunhildą być nie będzie, a w tym wielkim świecie może odnajdzie przeznaczenie czy coś w tym stylu. Nie miał zbyt dużego wyboru w sumie. Albo zginie tutaj, pod zwałami tłuszczu swej wybranki, albo podczas wyprawy, zjedzony przez smoka lub demona. To na pewno brzmiało lepiej od bycia zaduszonym cyckiem.
Co świt więc czmychnął na statek i niczym cień, a w ukrywaniu się był dobry, po prostu wparował na pokład, ogarnął gdzie jest wejście do wnętrza okrętu i... miał zamiar tam siedzieć dopóki nie odpłyną, aby mieć pewność, że żonka go nie znajdzie. W międzyczasie może sprawdzić, czy są jakieś środki czystości, miotły, ścierki czy coś, ba, nawet zacząć sprzątać, posłać, pomóc w kuchni. Cokolwiek, byle by nie był na górnym pokładzie i pozostawał niezauważony.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

Rhiannon, wraz z pozostałymi, obejrzała statek. Słowa Olafa, że większość załogi nie wypłynie wyraźnie ją zmartwiły.
- Jak już wcześniej wspomniałam, nie znam się na żeglowaniu.- powiedziała.- Nie czuję się też kompetentna, by decydować o doborze załogi. Natomiast nie widzę powodu, dla którego nie miałabym zająć się przygotowywaniem posiłków.
-...
- Jest jeszcze jedna sprawa. Chciałam was prosić, byście oddali mi do dyspozycji osobną kajutę. Nie chodzi tu o moją wygodę, ale obawiam się, że gdybym miała spać we wspólnym pomieszczeniu, nie tylko godziłoby to w dobre obyczaje, ale również było przyczyną niepotrzebnych problemów. Oczywiście, jeśli do załogi dołączy jeszcze jakaś kobieta, to będziemy tą kajutę używać wspólnie.
-...
- Teraz jest noc, więc nie możemy uzupełnić zapasów. Dlatego, jeśli nie macie nic przeciwko temu, chciałabym udać się, by poczynić własne przygotowania do podróży. Wrócę tu jutro o świcie, a wtedy będziemy mogli iść się na targ, by zakupić niezbędną podczas rejsu żywność.

Zgodnie z zapowiedzią dziewczyny o świcie na nabrzeżu koło okrętu zatrzymała się dwukółka należąca do starszego osady myśliwych. Nie wiadomo, jak Ionharowi (ojcu zielarki) udało się go namówić, by pożyczył mu swoją dumę, ale nie zmienia to faktu, że jakoś się udało. W każdym razie w chwilę po przyjeździe do portu wraz ze swoimi dwoma uczniami zaczął wypakowywać z niej olbrzymie, wodoodporne kosze i przenosić je na statek (mam nadzieję, że do kabiny, o którą Rhianon prosiła). Jeden z koszy mężczyźni, na wyraźną prośbę dziewczyny, postawili przed Jairem:
- Proszę Jairze, w tym koszu znajdują się rzeczy potrzebne ci do rytuałów. Mam nadzieję, że przyjmiesz również odzież, która być może przyda ci się w podróży.
- Wiem, że i ty - zwróciła się do gajowego - miałeś niejakie problemy ze skompletowaniem ekwipunku. Dlatego pozwoliłam sobie przygotować to dla ciebie. - powiedziała, podając mu sporych rozmiarów sakwę.

Ekwipunek uzupełniono:
Karliczek:
kurtka myśliwska, dwie pary spodni, trzy koszule, co prawda nie nowe, ale prawie nie używane i wykonane z przedniej jakości skór i płótna;
nóż myśliwski z kościaną rękojeścią

Jair:
dwie pary spodni, trzy koszule, ciepła, wełniana opończa, skórzana torba - tak jak w przypadku Karliczka, również nie nowe, ale w bardzo dobrym stanie;
baryłka (jakieś 10-15 litrów) najmocniejszej okowity, jaką pędzi oberżysta Sven;
dwa bukłaki wina jagodowego przygotowanego przez Rhianon i jej matkę;
wodoodporny mieszek z pęcherza sarny wypełniony ziołami, o które prosił

Rhianon (poza ekwipunkiem wymienionym w KP);
Kosz 1: spory zapas ziół leczniczych, dla dodatkowej ochrony przed wilgocią popakowanych w mieszki z pęcherzy zwierzęcych, bukłak (5 litrów) z alkoholem.
Kosz 2: znowu zioła, również popakowane w mieszki z pęcherzy, ale tym razem są to przyprawy i herbaty ziołowe; dodatkowo orzechy, żołędzie, nasiona... czyli wszystko, czego Ona potrzebuje w podróży.
Kosz 3: suszone warzywa i owoce.
Kosz 4: mąka, kasza...
Kosz 5: placuszki żywności podróżnej (jest to mieszanka suszonego, utartego na proszek mięsa, suszonych owoców i warzyw, prażonych ziaren i tłuszczu, której nadano kształt okrągłych placków. Są dość trudne do pogryzienia, ale mimo to w takiej formie nadają się do jedzenia. Po namoczeniu i ugotowaniu wychodzi z tego całkiem smaczna i bardzo pożywna zupa. Co ważne, mimo tego, że są stosunkowo niewielkie, już dwa takie placuszki zaspokajają w pełni zapotrzebowanie na żywność pracującego fizycznie mężczyzny).
Kosz 6: trzecia zmiana odzieży, druga para butów i inne, niezbędne kobiecie drobiazgi. Poza tym jeszcze kilka narzędzi (noże, małe dłutka i wiertła, kilka kamieni, liście paproci, kilka naczyń do sporządzania leków...), zapas strzał.
Kosz 7: rzemienie, sznurki, ptasie pióra, muszelki, kły i pazury drapieżników, rogi zwierząt, wiązka kości piszczelowych jakiś dużych zwierząt (łosi, krów itp)
Kosz 8: materiały do wyplatania mat i koszy.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Chromy »

U piekarza...
- Mmm... dobra bułka... Piekarzu dwie takie chce na jutro rano.

U kowala...
- Mmm... coś z tym pęknięciem dało by się zrobić? Chleb to ja tym jeszcze mogę kroić, ale w podróż to muszę być pewny tego noża. Toporek, topór, coś na kijku czym dało by się przerąbać, no taki to może być.

W domu...
- Kuferek taki mały a muszę te wszystkie narzędzia tam pomieścić. Co się nie zmieści muszę sprzedać albo oddać znajomym. Chyba kuzyn Stefano potrzebował jakiegoś lokum, ciekawe ile weźmie za tą lepiankę. A z resztą i tak muszę mu ja sprzedać.

U Snidila...
- Snidil zabierz skóry, za kilka porządnych zrobię Ci niezłe buty. A reszta skór, to dla reszty drużyny się przyda. Muszę wam przepatrzyć obuwie, bo to wstyd w takich butach chodzić. A jak co to mogę nawet coś uszyć i na tym też się znam. Po za tym resztę można sprzedać.

U handlarza...
- Ile to ma łokci? 20? To dwa, albo nie trzy takie kordony. Na wszelki wypadek, jak nie będę miał czym szyć to wyprawa nigdzie nie dojdzie. I do tego bele płótna dla mnie no i cztery żaglowego bo z tego co widzę, pustki u nas na statku. Liny jakieś mamy na statku.

Ragnar...
- Ragnar, co ty tu robisz na targu?
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Zablokowany

Wróć do „Saga o Bardzo Daleku”