Zaczyna się przygoda...

Lekka sesja fantasy o urokliwej nazwie, pełna PLOT TWISTÓW.
MG: Liadan
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

- Fyri ma rację - powiedziała Rhianon.- Zajmij się tym Ragnarze. Osobiście byłabym za tym, żeby to Lars popłynął z nami, ale niezależnie od tego, kogo wybierzesz, ja również cię poprę.
To powiedziawszy dziewczyna skierowała się na statek. Najpierw odszukała Margot:
- Witaj, jestem Rhianon. Chciałam cię spytać, gdzie zwykle mieszkasz podczas rejsów i czy tym razem zechcesz dzielić ze mną kajutę?
Następnie udała się do kajuty, by tam odpowiednio rozmieścić swój dobytek (oczywiście najwięcej uwagi poświęciła zapasowi ziół), a później do pomieszczeń kuchennych by sprawdzić, czy ma wszystkie potrzebne naczynia (w razie, gdyby czegoś brakowało, zdąży jeszcze dokupić brakujące rzeczy) oraz czy zapasy zostały prawidłowo rozlokowane.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Mark Subintabulat »

Ragnar nie był pewny kogo wybrać na ostatniego członka załogi. Ostatecznie postanowił zawierzyć intuicji.
-Inge przygotuj się do wypłynięcia. Bjorg wybacz, ale taka jest moja decyzja. Nie jestem zawodowym drwalem ale razem z karliczkiem sądzę, że jesteśmy w stanie sprostać wspólnymi siłami tego typu sprawom. Ragnar wiedział, że jego decyzja może wydawać się nieracjonalna, ale postanowił, że weźmie tego konsekwencje na siebie. Mając poparcie kowala i zielarki sądził, że sprawa doboru załogi została już rozwiązana. Teraz należało tylko rozmówić się z Olafem i burmistrzem i sprawdzić czy mają im coś do powiedzenia na odchodnym. Ragnar rozglądał się też za tajemniczym magiem, który z tego co pamiętał cieśla miał im także towarzyszyć.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Chromy »

- Lucia gdzie ty idziesz? On sobie tak gada. Choć, pod pokładem znalazłem fajne miejsce.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

- Więc wybrałeś - mruknął Harel, oceniając w myśli decyzje Ragnara. Trzy kobiety na statku.

- Dobrze - zgodził się, nie wiadomo za bardzo z czym. A potem zerknął na szalonego Berneryka. Ich spojrzenia akurat się spotkały. I nie wróżyło to nic dobrego.
- Wiatry Prawdy odegnają twoje duchy z powrotem do Otchłani, starcze - rzekł sucho, a kciuk jego dłoni, która obejmowała kostur, ślizgał się leniwie po wyrytych nań runach. - Odejdź już i nie burz wojownikom więcej krwi.

"Ten statek ma wystarczająco wielu doświadczonych magów na pokładzie, złotko."
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Merik »

Jair zatrzymał się raptownie, obrócił w stronę Melepety.
- Chłystku... - powtórzył. - Okazując brak szacunku nie podążasz drogą mądrości, twoje zaś groźby przyprawić mnie mogą jedynie o wesołość. Ty... przyjaciół w zaświatach masz?
Dziadziuś podszedł kilka kroków naprzód, coby lepiej móc spojrzeć w oczy Berneryka.
- Plwam na twoich przyjaciół - oświadczył. - Nie mają nade mną władzy, ja bowiem służę Temu, Który Włada Zaświatem. Jam jest Całun Mroku, Dotknięty Przez Cienie, Prorok Plugastw, Czarne Widzenie. Jam jest...
Urwał. Gdy odezwał się znowu, głos miał zmieniony. Nienaturalny. Mhroczny.
- On jest sługa mój. Wystąpiwszy przeciw niemu, wystąpiłeś przeciw mnie, Berneryku Niespełna Rozumu. Pyszny jesteś, chełpisz się tym promieniem mej łaski, który otrzymałeś, nie będąc świadomym daru, złamany jednak zostaniesz niby noga krzesła w karczemnej bójce i prędzej niźli myślisz spotkasz się ze swymi przyjaciółmi. Oto moja wola, a objawi się w znakach trzech, a każdy większy będzie od poprzedniego. Oto są, patrz więc, a jeśli rzeczywiście poglądasz w zaświaty, dojrzysz je z pewnością. Jest jeszcze dla ciebie nadzieja, wątła i nikła jednak niby lśniące ostrze zdradzieckiego noża. Patrz więc.
Pierwsze, drugie, trzecie, ja bowiem zliczam lenna swe. Oto więc jest: lodowe połacie iskrzą się w promieniach, zgasną jednak już wkrótce i na pół roku nie ujrzą ponownie światła. I powstają ci, których wzrok pusty, martwy, których skóra szara, których wola złamana. Ci skąpią się mroku, a gdy zaznają go, nie zechcą więcej ujrzeć jasnego światła, bowiem ranić ich będzie i zabijać. Ci przyjdą i pokłonią mi się.
Oto więc jest: puszcza, której nie zbadał najmędrszy z ludzi. Tam promień światła nie dociera do gruntu, bo zbyt splątane są gałęzie powyżej. Mrok panuje tam zawsze, i rodzą się ciernie, i plugawe istoty kroczą znanymi tylko sobie ścieżkami. Te znają mnie, bowiem żyją we mnie od początku, mrok jest ich naturą. Te przyjdą i pokłonią mi się.
Oto więc jest: bezkresna, czerwona pustynia, i rdzawe skały na niej, drżące od gorąca. Skały niby krwią barwione, bo i krew spłynęła na nie. Dawno, przed wiekami, skały jednak pamiętają. Pamiętają wspaniałe królestwo, dumne hufce władcy godnego i dumnego. I ich śmierć. Poginęli na pustyni wszyscy co do jednego.
Poginęli i przyszli do mnie, gdyż głusi byli na me słowo.
Dwa, cztery, sześć, ja bowiem zliczam stworzenia swe. Oto więc są: cień i światło, te bowiem istnieją zawsze razem. Gdy zapłoną płomienie, cienie ogarną świat, a będą to płomienie niszczycielskie, i zniszczą płomienie tych, którzy głusi byli na me słowo.
Oto więc jest plugastwo, a z nim w przewrotności mej - piękno, tym bowiem okropniejsze zdaje się być plugastwo, im wcześniej cudowniejsze jest piękno, i tym bardziej boli strata piękna, im plugastwo gorsze. A stracą swoje piękno ci, którzy głusi byli na me słowo, a dla tych, którzy nie słuchali mej Prawdy, będzie to strata bolesna.
Oto więc są: agonia i śmierć, bowiem nie ma śmierci łagodnej dla tych, którzy głusi byli na me słowo. Poprzedzi ich śmierć agonia, ta zaś będzie trwała. Liczba jej dni będzie... dwa, cztery, sześć...
Trzy, sześć, dziewięć, bo ja zliczam dzieci me. Troje ich, bowiem trzy były znaki. Poglądaj w ich oblicza, a dowiesz się o ich naturze. Pierwsze z nich: oblicze cierpienia, cierpią bowiem ci, którzy nie słyszeli Prawdy. Drugie z nich: oblicze straty, stracili bowiem ci, którzy nie słyszeli Prawdy. Trzecie z nich: oblicze śmierci, wygubiłem bowiem tych, którzy nie słyszeli Prawdy. Berneryku, słusznie Melepetą nazwany, przestrzegam po raz ostatni - nie bądź głuchy na Prawdę.
W tym momencie Jair definitywnie został wyłączony z wyboru załogi, bowiem nagle zwalił się na pokład, miotając się w drgawkach.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

Ktoś krzyczał, ktoś się kłócił o miejsce w załodze. Cóż, Ragnar będzie musiał sobie jakoś z tym poradzić. Rhianon spokojnie przeglądała dostarczone na statek zapasy. W pewnej chwili coś się zmieniło. Ucichł dochodzący z zewnątrz zwykły portowy gwar, ktoś przemawiał.
- Ciekawe, co się tam dzieje - pomyślała dziewczyna. - Skończę sprawdzać tą ładownię i zobaczę, o co chodzi - postanowiła.
Nie było jednak jej dane dokończyć rozpoczętej pracy. Przemowa gwałtownie się urwała i coś ciężkiego upadło na ziemię. Coś, a może ktoś?
Zielarka natychmiast pobiegła na nabrzeże. Roztrąciła gromadzących się gapiów i uklękła obok Jaira.
- Odsuńcie się, wszyscy!- powiedziała nieznoszącym sprzeciwu tonem.- Ragnarze, on potrzebuje powietrza i spokoju. Dopilnuj, by wszyscy się odsunęli.
Odwróciła wstrząsanego konwulsjami kapłana na bok i delikatnie przytrzymywała mu głowę, by zapobiec urazom.
- To wygląda na dotknięcie zaświatów. Na razie nic nie mogę zrobić. Drgawki powinny za chwilę ustąpić, ale może być później bardzo słaby. Gdy odzyska przytomność przeniesiecie go na jego posłanie.
Zgodnie z tym, co powiedziała Rhianon, atak po chwili minął, drgawki stopniowo ustąpiły i kilka chwil później Jair odzyskał przytomność.
- Nic nie mów - poleciła swojemu pacjentowi.- Jesteś na razie zbyt słaby.
- Możecie go już przenieść na statek - zwróciła się do towarzyszy wyprawy.- Haralu, zostaniesz z nim na wypadek, gdyby zaświaty ponownie wyciągnęły po niego swą moc i zadbasz o jego bezpieczeństwo. Ja tymczasem przygotuję coś, co pozwoli mu szybko odzyskać siły.
I nie czekając na odpowiedź skierowała się do kuchni, by przyrządzić odpowiedni wywar.
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Pupu pan Panda »

"Pojebani", pomyślał Sniki, siedząc wygodnie na skrzynkach i unosząc brwi.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

Snidil obserwował całą sytuację bardzo dokładnie. Słyszał historie o ludziach opętanych przez demony, a to co się stało z Jairem właśnie tak wyglądało.
- On jest dziwny - rzekł myśliwy bawiąc się genitaliami dzika - Lepiej żeby z nami nie płynął. Ale z drugiej strony, może jest prorokiem. Może jednak powinien płynąć - skwitował swoje rozważania i połknął w całości to czym się bawił. Instynkt Snidila nie zawodził w sprawach związanych z przetrwaniem w dziczy, ale nie pozwalał jednoznacznie osądzać spraw związanych z siłami ponad naturalnymi.
- Radzę byśmy wzięli ze sobą dziwkę. Ten Fyri, to jakiś pedał, skoro tak się temu sprzeciwia. On jest dziwny - powiedział łowca, a następnie polizał małpią łapę na szczęście.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

Przenieść na statek?

- Nie jestem przekonany, czy którykolwiek z tych szaleńców nadaje się na tą wyprawę - odparł zielarce Harel, na moment unosząc oczy ku niebu. - Ten człowiek nie kontroluje się w pełni, a wśród załogi powinniśmy utrzymać maksymalną przewidywalność.
Jego wzrok był poważny, i jakby również nieco zatroskany. Posłusznie jednak został przy Jairze, zastanawiając się, czy ludzie faktycznie zdecydują się wnosić go na pokład. Spróbował złowić w chaosie spojrzenie Ragnara.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Mark Subintabulat »

Dziwne zachowanie dziadka Jaira trudno było jakoś skomentować nie parafrazując słów Snikiego. Ragnar spojrzał na mężczyznę siedzącego wygodnie na skrzynkach, a następnie na Snidila akurat w momencie gdy ten pożerał zwierzęce genitalia.
-Masz zupełną słuszność Snidilu. Przynajmniej co do Jaira - dodał szybko cieśla - Ten mężczyzna może być prorokiem albo może nim nie być. Innej opcji nie ma. Dlatego razem ze Snikim przenieście go pod pokład i połóżcie w jednej z koi.
Ragnar wątpił żeby to właśnie Bóg przemówił ustami starca. Wszyscy wiedzieli przecież, że stwórca nie interesuje się ludźmi i przyznawali to nawet sami zakonnicy. Jair miał albo dobrze gadane albo był niespełna rozumu. Ewentualnie i to i to.
-Fyri! - krzyknął Ragnar do oddalającego się kowala - przypilnuj proszę przez chwilę resztę przygotowań. Reszta z wasz niech mu też pomoże w miarę możliwości. Ja muszę zamienić słowo z naszym szewcem i jego uroczą towarzyszką i wyjaśnić im pewną kwestię. Znajdę też Karliczka i powiem mu o robocie do wykonania. Myślę, że wiem gdzie go szukać.
Santi i Lucia nie zdołali zajść za głęboko pod pokładem bo Ragnar dogonił ich kilka sekund po tym jak zeszli na dół.
-Witaj Lucio. Santi wygląda na to, że o czymś zapomniałeś. Na nabrzeżu widziałem kilka pakunków, które należą chyba do ciebie. Lepiej sprawdź co z nimi bo jeszcze ktoś ci je nie daj boże podwędzi. Widziałem, że Sniki je pilnował, ale zwolniłem go z tego posterunku bo ma ważniejsze rzeczy do roboty.
Następnie Ragnar chwycił mocno szewca za ramię i stanowczo poprowadził do stopni prowadzących na pokład, a gdy tam dotarli powiedział cicho:
-Nie przejmuj się Lucią dopilnuję żeby nic złego jej się nie stało. Masz na to moje słowo.
Po czym popchnął mocno szewca w plecy.
Następnie wrócił do dziwki.
-Niestety nie możesz z nami płynąć. Ale nie wszystko stracone. Możemy dokończyć zwiedzanie okrętu, które zaczęłaś z Santim. Tu za nami jest część statku przeznaczona dla załogi. Tutaj gromadzimy żywność - powiedział cieśla po przejściu kilkunastu kroków wzdłuż statku - Tu składujemy wodę - kontynuował wycieczkę Ragnar - tutaj też [parę kroków] - i tu [parę kroków] - ogólnie wodę do składujemy wszędzie - zakończył wycieczkę mężczyzna.
-O spójrz! Tu nad nami jest druga kapa prowadząca na zewnątrz, tylko obecnie jest zamknięta - stwierdził odkrywczo.
-Ja widzę dwie opcje - powiedział cieśla wyciągając mieszek i odliczając 5 srebrnych monet - możesz teraz tędy wyjść i to krótkie zwiedzanie się skończy albo możemy zrobić "to" tutaj i przedłużyć je nieco - gestem ręki wskazując miejsce za częścią beczek, a wyjdziesz stąd z trochę większą cięższą sakiewką niż weszłaś.
Jeżeli Lucia się zgodziła to Ragnar zrobił to co trzeba, wręczył dziwce pieniądze i 15 minut później pomachał jej na pożegnanie gdy opuszczała statek. Następnie wrócił pod pokład i powiedział głośno.
-Dobra Karliczek wyłaź stąd, wiem że gdzieś tu jesteś. Słyszałem co robiłeś, gdy byliśmy zajęci z Lucią i wolałbym tego więcej nie słyszeć, ale jest ważne zadanie do wykonania i razem z Fyrim doszliśmy do wniosku, że właśnie ty się do tego najlepiej nadasz. Udaj się do Jakoba. On ci wyjaśni szczegóły.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

Fyri tylko skinął głową na słowa Ragnara. Następnie zawrócił się i zaczął ogarniać załadunek. Widząc, że Haral najwyraźniej nie ma co ze sobą zrobić, rzucił mu belę siana. - Łap kapłanie! - Nie mówiąc nic więcej wskazał na trap, ku któremu sam już zmierzał z 2 antałkami miodu w rękach.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Gruby »

Karliczek wylazł ze skrzyni na której... Lucia i Ragnar oddawali się rozkoszom cielesnym. Zdegustowany, zniesmaczony i poobijany, wydawał się być w głębokim szoku. W dodatku miał coś lepkiego na czole. Skrzynie były nieszczelne. Ten minus, że wszyscy będą TO jedli, jeśli Rhiannon zdecyduje się dodać rzodkiewki do jedzenia.
Karliczek był postacią raczej prostą i wstrzemięźliwą, która postępowała zgodnie z bożymi nakazami, a to co ujrzał nijak szło w parze z jakąś tam moralnością. No, z tą wstrzemięźliwością to różnie, bo żona... ach, szkoda gadać. Tak czy siak, po "miłości" z kilkanaście razy cięższą Brunhildą, która mogła go przygnieść całego samym tylko udem, nikt by chyba nie miał ochoty na amory. I miał "ciężkie" (HE HE) urazy.
Gajowy obdarzył "przywódcę" (który chyba zyskał już jedną nieprzychylną osobę wśród "załogi") niedowierzającym spojrzeniem, po czym... wlazł do skrzyni obok, tej z marchwią i niemal dosłownie się w niej zakopał. Coś Ragnarowi mówiło, że nieprędko stamtąd wyjdzie i przez jakiś czas "ważne zadania" ani "polecenia" cieśli (i chyba nikogo innego) nie będą ani wysłuchiwane, ani wykonywane przez Karliczka.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Mark Subintabulat »

Ragnar podrapał się po brodzie próbując rozwikłać zaistniałą sytuację. Niestety po chwili dał za wygraną.
-Dobra poddaję się. Nie wiem o co ci chodzi. Z twojego zachowania wnioskuję, że czegoś się przestraszyłeś. Czyżby chodziło ci o... penisa? Nie bój się tego słowa. Prawdziwy mężczyzna mówi co myśli i nie boi się trudnych słów! A penis jest pięknym, męskim słowem!
Po chwili niczym piorun przez umysł Ragnara przemknęła przerażająca myśl. Teraz wszystko łączyło się w całość. Fakty mówiły same za siebie. Karliczek był bardzo zły na Snidila z powodu tego, że ten zrobił sobie trofeum z genitaliów zwierzęcia. Ponadto mówiło się, że Brunhilda wyrządziła kiedyś swemu lubemu niepowetowaną szkodę. Tak wszystko wskazywało na to, że Karliczek był eunuchem. Ragnarowi zrobiło się przykro, że postawił gajowego w tak trudnej dla niego sytuacji i postanowił, że następnym razem postara się być bardziej taktowny. Cieśla udał się na pokład, pomógł załadować ostatnie graty i czekał aż przybędzie do nich Olaf z ostatnimi słowami przed wyprawą.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

Snidil obwąchiwał statek, gdy kątem oka zauważył wychodzącą Lucię. Zaczął żałować, że miał tak mało pieniędzy, nie to co Santi, czy Ragnar. Mimo wszystko postanowił zatrzymać kobietę:
- Hej, Lucia! Czekaj, mam pytanie. Ile bierzesz za standardowe usługi? No i czy chciałabyś z nami płynąć, bo zawsze można popłynąć na gapę co nie? A mogłabyś nam się przysłużyć jako szpieg w nieznanej krainie - stwierdził z uśmiechem myśliwy.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

Mnich odprowadzał wzrokiem niosących "proroka". Westchnął. Miał bardzo niejasne przeczucia co do tego człowieka. Obawiał się, że jego obecność na statku może odwrócić od nich boską przychylność. Ten atak wcale nie wyglądał na pochodzący od sił światła.
Nagle jego rozważania przerwała lecąca bela siana, którą złapał w ostatniej chwili.

No tak, kiedy się zastanawiasz, wszyscy myślą, że nie masz nic do roboty.

Ruszył z nią na pokład. Kiedy zostawił ją w ładowni, podszedł do leżącego.
- Jairze - odezwał się, czekając, aż starzec zwróci na niego uwagę. - Nie jesteś czysty w oczach Pana - rzekł to wprost, lecz później postanowił dodać: - Czyż nie jest tak?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Margot spojrzała na Rhiannon nieco wyniośle, ale już po chwili, jakby dla kontrastu, uśmiechnęła się do niej z sympatią.
- Na dole, tam gdzie reszta - odpowiedziała, wzruszając ramionami. W pierwszej chwili zielarka mogła nie być z tego powodu zadowolona (próżno szukać prywatności wśród kilkunastu mężczyzn), ale gdy tylko Margot zobaczyła jej minę zarechotała wesoło.
- Nie będzie tak źle! Wystarczy trochę materiału, parę zasłon i miałyśmy z Hildą całkiem przyjemny kącik - dodała. Mrugnęła okiem i bez słowa wzięła się do pracy, pozwalając Rhiannon rozgościć się w jej nowym domu. Choć zielarka w pierwszej chwili mogła nie poczuć się zbyt swobodnie, bowiem na każdym kroku towarzyszyła jej Inge. Gdy to młode dziewczę zdołało przekonać Ragnara i pozostawić milczącego, rozczarowanego Bjorna na brzegu, wbiegła na pokład i oglądała wszystko z wielkimi oczami i rozdziawionymi ustami. Obserwowała nie tylko burty i maszty, ale też zielarkę zajmującą się Jairem. Zeszła też za nią do kuchni, przypatrując się, jak Rhiannon pracuje nad wywarem.

Berneryk poprzysiągł zemstę Harelowi i Jairowi, wymachując groźnie rękami, po czym odszedł, cały czerwony ze wściekłości. Jak najszybciej, aby nikt sobie nie pomyślał, że obecny stan Jaira to jego wina...
Santi wrócił na brzeg, tak jak mówił mu Ragnar, ale jeszcze zanim zabrał swoje pakunki podeszło do niego dwóch znajomych mu kupców, jednych z najbogatszych w okolicy.
- Santi, dobry człowieku, interes jest do zrobienia - rzekł Sander.
- INTERES - podkreślił drugi imieniem Tristan.
- Mamy w Nairum niedokończone interesy. Nasi pośrednicy ostatnio nie pokazywali się zbyt często, a musimy dostarczyć jeszcze do Voldrum dwie skrzynie luksusowych wyrobów ceramicznych. To po drodze do Nairum. Ładunek jest wart, na nasze oko, jakieś 100 złotych monet. My zatrzymamy 50 sztuk złota, wy resztę utargu. Co ty na to?
Snidil na długo nie zdołał zatrzymać Lucii. Ta uszczypnęła go w policzek i uśmiechnęła się słodko.
- Tyle co zawsze, skarbie. Ale na tym statku nie ma już dla mnie miejsca, przykro mi - powiedziała, po czym odeszła. Z cięższą sakiewką.

Toril odwzajemnił uścisk dłoni Fyriego.
- Trzy baby na pokładzie? Jest gorzej niż za Olafa... musimy to jakoś przetrzymać, druhu. Gdy tylko wypłyniemy napijemy się grogu i porozmawiamy na spokojnie - powiedział. Może i mężczyźni porozmawialiby dłużej, gdyby nie zjawił się zrzędzący Jakob.
- Gdzie ten majtek? Nieźle się zaczyna do jasnej cholery! - warknął rozeźlony.

O ile Ragnar bez żadnych problemów zastał Olafa i burmistrza w porcie, to Hashima nigdzie nie było.
- Mówił, że będzie z wami, więc o nic się nie martwcie - wytłumaczył Obieżyświat. - Widzę, że przygotowania idą pomyślnie. Cieszy mnie to. Mam nadzieję, że Jakob nie będzie wam zbytnio marudził, a Margot i Toril zakopią na jakiś czas topór wojenny. Czy macie jeszcze jakieś pytania do mnie przed wypłynięciem? Ulf zna wasz kurs, więc o to nie musicie się martwić. Można mu w pełni zaufać, chociaż nie liczcie na zbyt rozbudowaną konwersację.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

- Co jedna to gorsza. - Fyri spojrzał na latającą po pokładzie Inge. Zaczął się nawet zastanawiać, czy wzięcie jej ze sobą było dobrą decyzją. Ale dokonało się i pozostało pogodzić się z zaistniałą sytuacją. - Grogu jeszcze nie piłem, ale chętnie.
- Typowy napakowany wiking miał go szukać. - Chcesz coś załatwić, zrób to sam. - Dobra, zaraz będzie.
Kowal zostawił dwóch marynarzy i podszedł do rozmawiającej trójki. - Ragnar, gdzie Karliczek? W ładowni szukać? - Nie czekając zbytnio na odpowiedź Młot udał się na statek i zaczął przetrząsać towary w poszukiwaniu małego kompana. - Karliczek, wychodź! Ważna sprawa jest. Tylko ty dasz radę to zrobić!
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Gruby »

Fyri musiał bardzo długo przetrząsać skrzynie. Szczególnie ta z rzodkiewkami pachniała jakoś nie za specjalnie i się lepiła. W końcu jednak, natrafił na tą z marchwią. Gdy ją otworzył, mógł przez sekundę ujrzeć, jak pośród marchwi jeden, duży palec nagle znika pod powierzchnią warzywnej powierzchni. Niziołek był tutaj, zakopany w zapasach, ale nie przejmował się zbytnio wywoływaniem przez Fyriego.
Co oni, głupi wszyscy? Jak będą go tak wołali jeden za drugim to jeszcze Brunhilda przyjdzie. A jak wejdzie na statek, to ten już nigdzie nie popłynie przecież, bo żona przez pokład spadnie, przebije się aż do morza i tyle z wyprawy. Wilka z lasu wywołują na złość czy co?
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

- Wychodź. Potrzebny jesteś. Przydasz się i schowasz tak, że żonka cie nie znajdzie. - Fyri na razie nie miał zamiaru przekopywać się przez marchew. A worka z rzodkiewką to już w ogóle nie dotykał. - Armaty trzeba wyczyścić. Ty najlepiej się do tego nadasz. A jak przyjdzie ta twoja wielka baba, to hyc do lufy i cie nie ma. - W głosie kowala nie było złości. Ot, żal mu było trochę biednego człowieczka. Co też m te babsko zrobić musiało?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

Skoro Inge zdecydowała się towarzyszyć Rhianon podczas pracy, ta wręczyła jej moździerz z czymś, co w chwili obecnej trudno było już zidentyfikować.
- Utrzyj to na proszek - poleciła.
Skoro już trzeba było rozpalić ogień, dziewczyna postanowiła od razu przygotować posiłek dla załogi. Zostawiła Inge w kuchni, a sama zeszła do ładowni, gdzie wybrała odpowiednie produkty. Wybierając marchew udała, że nie widzi w skrzyni niczego szczególnego (a raczej nikogo w niej schowanego).
- Co się tak wydzierasz? - ofuknęła Fyriego.- Jeszcze mi tu w skrzyniach z żywnością bałagan robisz! Idź lepiej na pokład i zajmij się czymś pożytecznym! A jak już taki głodny jesteś, to zajdź do kuchni, niech ci Inge da coś do zjedzenia.
- Ech, ci mężczyźni! - mruknęła otwierając skrzynię z rzodkwią.- Nie potrafią trzymać swoich żądz na wodzy. No, ich sprawa, ale niszczenie przy tym zapasów... Tak na tym statku nie będzie!
Nabrała jeszcze mąki i wróciła do kuchni. Rozpaliła ogień i wstawiła do gotowania wywar dla Jaira. Następnie z przyniesionej mąki zagniotła ciasto na podpłomyki, doprawiła je ziołami i poleciła Inge, by zaczęła piec je na blasze. Sama jeszcze doprawiła mięso, starannie umyła warzywa i włożyła je do pieca. Później z pieczonych warzyw zrobiła puree, do którego dodała smażony boczek i podduszoną na tłuszczu cebulkę.

W czasie, gdy mięso i warzywa się piekły, dziewczyna poszła sprawdzić, jak czuje się Jair. Skoro był przytomny, dała mu do wypicia kubek wina zmieszanego z ziołami.
- Dobrze już się czujesz, Jairze?- spytała.- Pamiętasz, co się wydarzyło? Odczuwasz jeszcze jakieś skutki kontaktu z zaświatami?
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Gruby »

Karliczek był wdzięczny, że Rhiannon przepłaszała Fyriego, bo w obecnej chwili, wciąż będąc w głębokim szoku, nie miał zamiaru się ruszać. Przeczyścić... uch, przeczyścić lufę? Serio? Przed chwilą ktoś czyścił lufy nad jego GŁOWĄ i nawet zostawił pamiątkę. Nie miał zamiaru wychodzić ze skrzyni z marchwią. A figa, dopóki nie wypłyną, to się stąd nie ruszy. I tyle. Nawet nie burknął nic, tylko siedział dalej zakopany w warzywach.
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

Snidil był poirytowany tym, że Lucia go olała. Postanowił przejść się po statku dla rozładowania napięcia. Był wybrańcem, a wybrańców się nie olewa. Zaczął węszyć, gdyż wyczuł dziwny zapach dochodzący ze skrzyni z marchwią i nie chodziło tu o zapach marchwi. Była to woń Karliczka, Snidil dobrze znał tą woń. Wszystkie drzewa w lesie przesiąknęły tą mieszaniną potu, strachu i łez. Myśliwy miał już zamiar kopnąć w skrzynię, ale się powstrzymał. Wybrańcy nie zachowują się w ten sposób.
- Myślisz, że wymigasz się od pracy chowając się w żarciu? Lepiej wyjdź z tej skrzyni i weź się za coś pożytecznego. Albo powiem komu trzeba, że psujesz jedzenie i się opierdalasz - rzekł Snidil. Następnie postanowił udać się do Jaira, by dowiedzieć się, czy rzeczywiście był on prorokiem. Zobaczył go wraz z zielarką, która się nim opiekowała.
- Witajcie. Chciałem dowiedzieć się, czy wszystko w porządku - powiedział łowca.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

Na nieszczęście Karliczka Fyri dostrzegł wcześniej palucha znikającego wśród marchwi. - Z marchwi wstań mały. - Po tych słowach kowal sięgnął do worka i wyciągnął człowieczka za kołnierz. - Jest robota i ty się tym zajmiesz. - Następnie młodzian poniósł Karliczka ku działom. - Trzeba je wyczyścić ze rdzy. Zajmij się tym. - Kowal wręczył małemu majtkowi metalową szczotę. - Jakby co co chowaj się w lufie. - Może i powiedział coś podobnego wcześniej, ale nie szkodziło przecież się powtórzyć.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Gruby »

Karliczek aż zaniemówił z oburzenia gdy był niesiony. Zachowanie Snidila był w stanie zrozumieć, bo to pojeb, ale żeby Fyri w tak bezczelny sposób łapał go i nosił po pokładzie? Przecież był od niego o 16 lat starszy. Kiedy jego matka wypychała na świat, on już się uczył fachu gajowego i prowadził rozmowy z zakonnikami. A teraz ten mały (no, niezbyt trafne słowo) obszczymurek go tak nosił, jak lalkę.
Jak na razie, początek podróży nie zapowiadał się dobrze. Zapowiadał się o wiele gorzej niż Karliczek myślał. Został zdegustowany sceną między Ragnarem a Lucią, obrażony, a teraz jest jeszcze noszony jak dziecko i rozkazuje się mu robić coś, czego akurat nie ma ochoty. Kiepski prognostyk. Takie obrazy miał w sumie w domu, jak siedział z Brunhildą.
Nic nie odpowiedział Fyriemu, cały czerwony wziął szczotę. To miała być wyprawa po przygodę, która mogła coś zmienić w jego życiu. Jednak nie wyglądało na to, by miało dojść do jakichkolwiek zmian. Gdy tylko Fyri się odwrócił, Karliczek rozpłynął się. Szczotka utkwiona była w dziurze armaty, a nizioł... cóż, pewnie znowu gdzieś się schował. Bo chyba nie uciekł śmiertelnie urażony ze statku... prawda?
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

Ufając, że gajowy wywiąże się ze swojego zadania Fyri udał się na pokład. Odchodząc był przekonany, że Karliczek szoruje lufę działa. Strachliwy trochę ten malec, ale chyba chętny do roboty. Zatopiony w swoich myślach kowal oparł się o burtę i patrzył, jak ostatnie beczki są wtaczane na statek.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Merik »

Jair dał się nieść na statek, bo i czemu nie, choć równie dobrze mógł wejść tam sam. Pewnie, mógł i wytłumaczyć wszystkim zebranym, że to nie tak działa, że to kontakt z bogiem go osłabił, ale tylko chwilowo, naprawdę, nie ma problemu, wszelako - tłumaczenia trochę by zajęły, a jemu nie chciało się gadać. No i ta zielarka tak ładnie się o niego troszczyła, niegrzecznym byłoby jej w tym przeszkadzać...
Kiedy jednak zapytała o stan jego zdrowia, odparł, że tak, że czuje się dobrze, że co prawda wydarzenie pamięta dokładnie do momentu natchnienia, ale to normalne i nie ma czym się przejmować i że skutki odczuwa zawsze, ale to już jego los i jego brzemię, sam zaś pojedynczy epizod ani ich nie dodał, ani nie nasilił. Może odparł niefortunnie, bo wkrótce zaczęli go odwiedzać goście. Miłe. I nużące.
Na pytanie zakonnika roześmiał się, pamiętając o tym, by śmiech był cichy i słaby.
- Mylisz pojęcia - odparł po chwili. - Nie tyle jestem nieczysty, co plugawy, taką posługę niosę światu. Nie oczekuję, że zrozumiesz od razu, gdybyś chciał, mógłbym wyjaśnić tą oraz inne kwestie... przede wszystkim jednak zapytać muszę: o jakim Panu mówisz? Słyszałem, że w tych stronach wyznajecie wiarę w jednego boga, monoteizm, jak nazwaliby to ludzie światli. Podobnież zresztą, jak i ja, wszelako jednak nie poznałem - czy może nie pamiętam - imienia waszego Pana. Gdybyś mógł dostarczyć mi wiedzy w tej kwestii... wiedziałbym, o jakim bogu rozmawiamy.
Łowcy powtórzył w zasadzie to, co powiedział wcześniej Rhianon: że wszystko jest w takim porządku, w jakim być powinno. Podziękował mu też za troskę, niezwykłą względem człowieka poznanego chwilę wcześniej, obcego właściwie.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Chromy »

- Dobry człowieku?
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Inge, chociaż o kilka lat starsza od Rhiannon, z zapałem zabrała się do pracy. W końcu to było coś nowego, ekscytującego... i cała ta wyprawa z pewnością taka właśnie będzie!
Zielarce, Jairowi, Harelowi i Snidilowi, który wiedział coś na temat zniknięcia Karliczka, nikt nie przeszkadzał i mogli rozmawiać w spokoju.
Jaki jednak będzie rezultat wymiany zdań między prawym Harelem a plugawym Jairem?

Sander pokręcił głową.
- To bierzecie ten towar czy nie? - spytał Santiego wprost. - Szybka decyzja, bo widzę, że okręt już gotowy do podróży...
Niedaleko Olaf z burmistrzem przyglądali się Valkyrii i panującemu na niej zamieszaniu, czekając na pytania od Ragnara. Ponieważ jednak te nie padły, weszli na statek i każdemu po kolei życzyli powodzenia. Potem chyba po prostu zamierzali odejść.
- Możemy wypływać? - mruknął Ulf do Fyriego. - Potrzebujecie czegoś jeszcze? Za długo to wszystko się ciągnie, a mamy dobre wiatry.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

- Taa, chyba możemy. Wszystko załadowane. - Stojący na uboczu Fyri odpowiedział sternikowi w podobnym stylu. - Zobaczmy jeszcze co powie Olaf. - Po tych słowach, ciągle oparty o burtę, kowal przyglądał się "ceremonii" pożegnania. Gdy burmistrz z Obieżyświatem ściskali dłoń cieśli, Młot skinął głową kompanowi. Ufając, że Ragnar ma łeb na karku i zrozumie, oddał się kontemplacji obłoków w oczekiwaniu na swoją kolej.
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

Snidil upewnił się, że z Jairem wszystko w porządku, gdy nagle zdał sobie z czegoś sprawę.
- Karliczek się ulotnił. To znaczy nie tyle ulotnił się on sam, co raczej jego zapach. Po prostu go już nie ma na statku. Widziałem ślady prowadzące do lasu. Pewnie zmienił zdanie i nie zamierza wypłynąć. - Myśliwy poinformował Rhianon, a następnie powtórzył to samo reszcie załogi. Nie specjalnie obchodził go Karliczek, ale postanowił podzielić się swoją wiedzą z resztą, bo nie chciało mu się słuchać później bulcenia i płakania, że gajowy wyparował.
Zablokowany

Wróć do „Saga o Bardzo Daleku”