Zaczyna się przygoda...

Lekka sesja fantasy o urokliwej nazwie, pełna PLOT TWISTÓW.
MG: Liadan
Zablokowany
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

- Może być tak, że będziesz zdana na siebie. - Kowal zamyślił się na chwilę, zaciskając pięść na armatniej kuli. - Nie wiem. Chyba dlatego, że na wyspie nie było dla mnie miejsca. Zero perspektyw. - Młot odsunął kolejne, ostatnie już, działo. - Podczas tej wyprawy może uda mi się czegoś nauczyć. I pewnie tu nie wrócę. Ale dość już o mnie. - Młodzian urwał swój wywód dość gwałtownie. - No, zaraz kończymy. Jeszcze zabezpieczyć to trzeba, ale to już sam dam radę zrobić. - Zanim skończył mówić, Fyri zaczął unieruchamiać działa tak, by nie latały po pokładzie podczas rejsu. - A ty jeszcze tymi nieszczęsnymi zwierzakami masz się zająć? Strasznie rozwydrzona ta zielarka, żeby tak ludzi rozsyłać do roboty. - Po poprzednim wynurzeniu kowal widać zapomniał się i zaczął głośno myśleć, bo ostatnie zdanie wypowiedział nieco ciszej i jakby do siebie.
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

- Nie widziałem tego dzika, ale dzik nie niedźwiedź. Ragnar jest mocarny, u niego nie ma opierdalania się. Widać że codziennie pakuje i na obiad pewnie zjada po kilka porządnych, krwistych stejków. Powinien rozjebać tego odyńca, a przynajmniej nie otrzymać, aż takich obrażeń. - Snidil był ciekawy, czy dzik rzeczywiście był opętany. Po chwili zwrócił się do kapłanów:
- Harelu, Jairze. Co myślicie o zjedzeniu mięsa z opętanego zwierza? No wiecie, zabić go gdy jest jeszcze opętany, a potem zjeść. Czy można byłoby dzięki temu posiąść demoniczne moce?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Inge wzruszyła ramionami.
- Mi to nie przeszkadza. I tak to mniej pracy niż w domu - odpowiedziała beznamiętnie. I na tym dyskusja się skończyła.

***

Następne dwa dni na statku były dość ciężkie dla niewprawionej załogi. Ulf sprawiał wrażenie niedostępnego i rzadko do kogokolwiek się odzywał. Nie zawsze też parał się do pomocy "świeżakom". Vilde i Valter z kolei bardzo chętnie rozmawiali, dzielili się różnymi spostrzeżeniami, uwagami i dowcipami. Dali się poznać jako dobrzy kompani, z którymi czas, głównie przy alkoholu, płynął dość mile.
Częste były spory między Torilem i Margot. Ten pierwszy chętnie pomagał załogantom nabrać wprawy, uczył też fechtunku. A ponieważ wspierał głównie panów, jego rywalka jakby "wzięła pod opiekę" Rhianon i Inge. Ta ostatnia na statku radziła sobie nieźle, wyróżniała się pracowitością, a poza tym ogrywała kogo tylko się da w kości lub karty.
Najbardziej męczący był Jakob, którego nie obchodziło, że ma do czynienia z amatorami. Często dawał się wybrańcom we znaki, zlecając różne, często niezbyt przyjemne, zadania.
Niemniej, choć było ciężko, dawało się wytrzymać.

Część załogi zaczynała jednak słyszeć i widzieć dziwne rzeczy. Fyri słyszał wyraźnie, jak ktoś biegał pod pokładem, ale nikogo nie zastał. Rhianon poprzedniego wieczoru słyszała coś, co przypominało rozmowę, a Ragnarowi udało się chyba nawet dostrzec przemykającą się niewielką postać...
Być może kowal nie słyszał kroków, a trzeszczenie starego drewna. Zielarka mogła po prostu pomylić głosy z wiatrem, a cieśla tego wieczoru był akurat zbyt pijany, by potwierdzić to, co widział...
Jednak kiedy sam Ulf chciał porozmawiać ze swoją załogą w mesie, było już wiadomo, że coś tu naprawdę jest nie tak...
- Też słyszałem kroki, a nikogo nie widziałem - stwierdził Toril. - Nie ulega wątpliwości, że to duch Einara.
- Nie mów, że wierzysz w te brednie - machnął ręką Jakob. - Macie zwidy po prostu.
- Einar mówił, że nie zostawi okrętu nawet po śmierci! - sprzeciwił mu się fechtmistrz. - Wszyscy dobrze wiemy, że to on.
- Spokojnie, Torilu. Być może to po prostu pasażer na gapę. Czy ten Karliczek naprawdę opuścił okręt? - Ulf spytał Ragnara i Rhianon. - Być może to on, nie wykluczam też innego szczura. Co wy o tym myślicie?
Spytał wybrańców...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

Ponieważ kapłani olali Snidila, myśliwy i ich olał. Niech się karmią słowami, bo ode mnie mięsa nie dostaną - pomyślał łowca i wyruszył w poszukiwaniu jakiś słoików na pokładzie. Miał zamiar do nich nasikać i wykorzystać w sobie znanym celu.

Następnie Snidil wrócił do rozmawiających o tajemniczym pasażerze tchórzów (niezależnie, czy znajdzie słoiki czy nie) i zaproponował, że wytropi postać.
- Nie boję się tego czegoś. Zabiję jeśli będzie trzeba, a jeśli to duch to trudno, mam małpią łapę!
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

Przysłuchując się rozmowom załogi, mnich z początku nie usłyszał pytania myśliwego. Dopiero potem zwrócił na niego uwagę.
- Ktoś jadł to mięso? - spytał, unosząc brew jakby w niedowierzaniu, że coś podobnego w ogóle mogło komuś przyjść do głowy. - W porządku, spróbuj wytropić naszego "gościa". - zgodził się z myśliwym. - Tylko uważaj, żebyś nie przecenił wartości tej swojej "małpiej łapki". Jeśli okaże się, że mamy do czynienia z duchem, bez interwencji Pana się nie obejdzie. Żeby jednak sprawdzić moje przypuszczenia, będę potrzebował pióro. Na pewno się jakieś znajdzie na tym statku, nieprawdaż?
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

Pierwotnie Fyri chciał prosić Ragnara o wystruganie dwóch toporków treningowych z zakupionych wcześniej desek, ale po treningach z Torilem zrezygnował z tego pomysłu.
Słyszane odgłosy nie zaskoczyły kowala i nie zajmowały go zbytnio. Dopiero zebranie załogi zwiększyło jego zainteresowanie tajemniczymi odgłosami kroków.
- Najpierw wielki, straszny dzik, a teraz duch? To pewnie ten chłopak który chciał z nami płynąć. - Fyri spojrzał po zabranych. - Starczy przeszukać statek.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Chromy »

- Po prostu miejcie oczy szeroko otwarte jak chodzicie po statku, a pewnie niedługo ktoś natrafi na tego gapowicza. Ciekawe co z nim zrobimy jak go znajdziemy? Jakieś pomysły?
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

Nim Rhianon, prowadzona przez Harela, odeszła do swojej kajuty zatrzymała się jeszcze przy Ragnarze.
- Nie możesz się obwiniać o to, co się stało. Zaufałam swojej intuicji, i to ona mnie zawiodła. A tobie winna jestem podziękowania za pomoc, jakiej mi udzieliłeś. Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Dopilnuj, by nikt nie nakładał na Inge zbyt wielu obowiązków, bo odnoszę wrażenie, że z wdzięczności za możliwość udziału w wyprawie nie będzie potrafiła nikomu odmówić pomocy.
*******
Zielarka wysłuchała Harela. Z jego słów wynikało, że był to jakiś rodzaj wizji. Tak, RUNY! W nich kryła się odpowiedź!
- Te runy były inne, pełne mocy. Różniły się od naszych, niby nieznacznie, ale nie potrafiłam ich odczytać. Nie widziałam ich też na tyle dokładnie, by umieć je narysować, ale wydaje mi się, że potrafiłabym je rozpoznać. Czy znasz dawne pismo? Potrafisz kreślić tamte runy?
...
- Zło dotarło na okręt? Nie, to niemożliwe! Chyba, że masz na myśli to, że w każdym z nas jest pewna doza zła przemieszanego z dobrem. Ale to od nas zależy, czy pozwolimy mu nad nami zapanować, czy też pozostanie uśpione, mimo tego, że wszyscy czasami popełniamy złe czyny.
*******
Mimo protestów Rhianon, która chciała zaczekać na powrót Karliczka, statek odbił od nabrzeża i roapoczął się rejs. Następne dwa dni były ciężkie dla wszystkich, dla dziewczyny w pewien sposób szczególnie trudne. Wszyscy pracowali, uczyli się walczyć, a ona... obrażenia spowodowane przez dzika wyłączyły ją z większości prac (tak na sześć do ośmiu tygodni - dzięki Borys).
Zielarka, na ile mogła, pomagała Inge w kuchni (tak, pomagała to jest właściwe słowo, bo ciężko jest zrobić coś jedną ręką). Na szczęście palce w połamanej ręce miała sprawne i mogła nimi przytrzymywać niewielkie i niezbyt ciężkie przedmioty, więc zajmowała się obieraniem warzyw i przyprawianiem potraw ziołami ze swoich zapasów. Jeśli mężczyźni łowili ryby, to zajmowała się ich czyszczeniem, a jeśli było ich więcej, niż potrzeba było na bieżące potrzeby, to przygotowywała je do suszenia, chociaż sznury z płatami ryby ktoś musiał za nią rozwiesić. Jeśli w sieci było coś poza rybami (jakieś wodorosty, ośmiornice, małże, czy inne owoce morza) to eksperymentowała z nimi w kuchni oraz badając możliwość wykorzystania ich w leczeniu. Skrzętnie gromadziła też wszelkie muszle, rybie kręgosłupy, niektóre ości, zęby ryb drapieżnych itp.
Przez te dwa dni (jeśli Inge to odpowiadało) kobiety wypracowały sobie pewien schemat pracy, który miały zamiar stosować przez cały rejs. Rano szykowały śniadanie, na które składały się upieczone poprzedniego dnia podpłomyki, płaty zimnego mięsa i kozi ser. Starały się nie palić ognia, żeby oszczędzać zapasy drewna. Później Rhianon zajmowała się czyszczeniem ryb, a po krótkim odpoczynku koniecznym z powodu odniesionych obrażeń znowu udawała się do kuchni, gdzie pomagała Inge w przygotowaniu ciepłego posiłku i jedzenia potrzebnego na następny dzień. popołudnie spędzała na pokładzie, gdzie zajmowała się jakąś własną pracą. Ze względu na ograniczone możliwości poruszania ręką zaczęła od wyplatania przedmiotów z różnych gatunków trawy.
*******
Zebranie w messie - czyli sprawa musi być poważna. Rhianon uważnie wysłuchała słów Ulfa i zamyśliła się na chwilę. Słyszała co prawda jakąś rozmowę, ale nie rozpoznała głosów, a rozmawiać mógł w końcu każdy. Poza tym ból złamanych żeber spowodował, że przygotowała sobie napar z ziół, a on również mógł wpłynąć na jasność jej osądu. Dlatego też nie włączała się na razie do dyskusji. Na bezpośrednie pytanie Ulfa odpowiedziała:
- Tak, gajowy Hartvir na pewno zszedł ze statku. Snidil był pewien, że go nie ma, a ja odnalazłam jego ślady prowadzące do lasu. Prosiłam, żebyśmy na niego poczekali, ale nie chcieliście mnie słuchać. Oczywiście, jest możliwe, że wrócił na statek.
Wtedy do rozmowy wtrącił się Fyri i zasugerował, że to może być chłopiec, który chciał wziąć udział w wyprawie. Według zielarki było to bardzo prawdopodobne, bo widziała, jak kręcił się koło ładowanych na statek zapasów.
- Masz rację, Snidilu. Sprawdź, czy ktoś się ukrywa na statku. Ja mogę wraz z Inge sprawdzić stan naszych zapasów. Jeśli to jest człowiek, to musiał przez ten czas coś jeść.
...
- Harelu, przecież mamy kury w ładowni, więc możesz którejś z nich wyskubać takie pióro, jakie jest ci potrzebne.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

Tamtejszego wieczora Harel tylko położył jej dłoń na ramieniu i rzekł:
- Miej oko na Jaira. A o runach porozmawiamy przy najbliższej okazji. Zdrowia...

Po czym odszedł, nie chcąc naruszać jej prywatności w kajucie.

***

Kiedy na zebraniu Rhianon wspomniała o kurach, mnich uśmiechnął się.
- A tak. Rzeczywiście. Zejdę tam zatem zaraz.

Odczekał do końca rozmów i jeśli nie padł już żaden istotny wątek, wyszedł z mesy i niespiesznym krokiem udał się do ładowni. Wsłuchując się w lekki stukot swoich butów, splótł ze sobą dłonie i ukrył je w rękawach swej szaty. Nadstawił ucha, starając się zlokalizować gdakanie, bo jakoś umknął mu wcześniej moment, kiedy drób był wnoszony na pokład.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Merik »

Jair ochoczo rozpoczął naukę na okręcie, jako że w jego własnym interesie się uczył. Szło mu nieźle. Po dwóch dniach całkiem udatnie symulował różne starcze dolegliwości, ćwiczył się w sztuce wprawiania innych w poczucie winy z powodu wykorzystywania dziadziunia, a i zawsze potrafił ulokować się tak, żeby akurat nie wpaść na Jakoba.

Właśnie wylegiwał się na koi (korzonki strasznie rwą, ajajaj) i rozmyślał. Duch. Jasne, znał wiele opowieści o duchach, pojawiały się wszędy, od karczemnych bajań przez ludowe podania po kazania ludzi pokroju Harela. Wynikały z nich różne rzeczy, w tym nieodmiennie - duchy są straszne, duchy są złe, a i z reguły niematerialne. Jair zastanowił się pokrótce, jak niematerialny duch może być straszny, wżdy straszniejszy jest pijany drwal, który jak toporzyskiem przywali przez łeb, to i czaszkę na poły rozłupie albo urzędnik jakowyś, który nie dość, że z majątku zgrabi, to jeszcze o ból głowy przyprawi. Cóż. Pewnie magia.

Rozmyślał tak i rozmyślał, aż w końcu doszedł do wniosku, że pewnie, że i on może na ducha zapolować, zawsze to jakieś zajęcie, a i może sprawi wrażenie ciut bardziej przydatnego. Zaopatrzył się więc w siennik oraz butelkę aromatycznego alkoholu, po czym zszedł pod pokład, gdzie duch miał jakoby przebywać. Znalazł sobie spokojne i zaciszne miejsce, rozłożył siennik, odkorkował naczynie, pociągnął łyk, po czym wyciągnął się na posłaniu i kontynuował naukę, tym razem ćwicząc umiejętność udawania snu. Butelczyna stała obok, woniejąc i zachęcając do konsumpcji.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Snidil nie znalazł na statku żadnego szklanego słoika, było kilka glinianych naczyń, mógł też podebrać z przewożonego ładunku porcelanowy kubek.

Rhianon jak i Inge ciężko było uwierzyć, by ktoś podbierał zapasy. Jeżeli ktoś to robił, to jadł bardzo mało i ciężko było zauważyć jakieś ubytki. No i co też istotne, nieraz ktoś z załogi schodził pod pokład i sięgał po jakieś jabłuszko lub inszy przysmak.
Inge oparła się o jedną z beczek i rozejrzała uważnie. Potem nachyliła się ku Rhianon i szepnęła jej do ucha.
- Nasz pasażer na gapę nie daje co prawda poznać po sobie, że podkrada zapasy... ale nie umknęło mi, że pewne rzeczy się tu nie zgadzają. Nie wiem czy zwróciłaś uwagę, że ktoś pozbywa się chociażby gnijących owoców... a wczoraj "niechcący" potrąciłam kosz z orzechami, tak że się rozsypały. Dziś rano wszystkie były na swoim miejscu. Pytałam załogę i nikt ich nie ruszał.

Harel bez większych problemów znalazł kury i uzyskał od nich pióro [pamiętaj o liczbie slotów w ekwipunku i maksymalnym obciążeniu!]

Do Jaira nikt nie podszedł, a ten nikogo nie usłyszał/nie zauważył. Być może za dnia duch/pasażer na gapę nie opuszcza swojej kryjówki.

[Co robicie? Naturalnie możecie zdecydować, by płynąć dalej i opóźnić/stracić szansę na rozwiązanie zagadki.]
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Merik »

Jair, o ile był na to czas, postanowił udać się do Rhainon i wyprosić jakąś słodką kaszkę, miodu kapkę, ale nie takiego do pica, no chyba że z herbatą, ale generalnie nie, znaczy czasami jest taki płynny bardzo, nawet, jak się na kanapkę go da, to bardziej się go pije niż je, no chyba, że skrystalizuje, ale i tak wiadomo o co chodzi. Albo coś w tym guście, generalnie pożywne, dobre i mniamaśne. Skombinował do tego nieco chleba czy inszego podpłomyka i znowu zszedł pod pokład, na swoje miejsce. O ile było tam mniej więcej ciepło, postanowił spędzić w tym miejscu i noc, o ile wcześniej nic się nie stało. Przedtem jednak zmajstrował sprytny mechanizm, to jest przywiązał miseczkę z czymśtam rzemykiem do małego palca lewej dłoni.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Kiedy (jeśli) Jair otrzymał od Rhianon to, o co poprosił i odszedł, Inge odezwała się do zielarki.
- Trudno mi uwierzyć, by ten nierób i symulant też był wybrańcem... wiesz może o nim coś więcej? - spytała.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

-Poczekaj chwilę Jairze, zobaczę, co uda mi się dla ciebie zrobić - powiedziała Rhianon i odeszła zostawiając kapłana w towarzystwie Inge.
Po chwili wróciła niosąc malutki dzbanuszek, który okazał się do połowy wypełniony miodem oraz pojemnik wykonany z kory brzozowej. Podała obydwa te naczynia starcowi.
- Wybacz, że nie mogę dać ci więcej miodu, ale nie mamy go na statku, a ja nie mogę bardziej naruszyć mojego zapasu leków. Ale może uda ci się zastąpić go syropem klonowym- wskazała na drugi, znacznie większy pojemnik wypełniony czymś, co z wyglądu do złudzenia przypominało miód, podobnie kleiło palce i również było słodkie.
Gdy tylko Jair odszedł, Inge zadała swoje pytanie.
- Och, Inge, jak możesz! - zawołała oburzona zielarka.- Może Jair faktycznie nie jest zbyt pomocny na statku, ale przecież to stary, schorowany człowiek. Ja też niewiele jestem w stanie pomóc - dodała zawstydzona.- I dlaczego tak go nie lubicie? Jestem w stanie zrozumieć niechęć Harela do kogoś, kto głosi inną wiarę, ale ty? Tak, wiem, że bóg Jaira jest tak inny od naszego. Ja też nigdy wcześniej nie słyszałam o bogu plugastwa, ale... kiedyś słyszałam, jak Jair wymienił imię swojego boga. I to imię, choć nigdy wcześniej go nie słyszałam obudziło we mnie wrażenie, że powinnam je znać... Nie wiem... jest w nim coś... obcego i znajomego zarazem, coś, co jest tak blisko, tuż, na wyciągnięcie ręki, a jednak pozostaje zakryte... A Jair jest bezgranicznie oddany swojemu powołaniu. Interesuje go tylko jak najlepsze wypełnienie woli Beresa(?)- zawahała się nieco wymieniając imię bóstwa, bo nie była pewna, czy dokładnie je zapamiętała oraz, czy wolno jej wymienić jego imię.- Nie dba przy tym o własną wygodę... I cóż, kontakt z zaświatami jest niezwykle wyczerpujący, a Jair nie jest już młody. I Ona chyba go lubi, a zwykle wyczuwa zło... A wracając do twojego pytania, to nie spotkałam Jaira nigdy wcześniej. Dołączył do nas w chwili, gdy z Olafem wchodziliśmy po raz pierwszy na statek. Mag Hasim powitał go jako wybrańca, więc jest takim samym wybrańcem, jak i pozostali.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

W międzyczasie Fyri starał się podszlifować swoje umiejętności walki pod okiem Torila. Jednocześnie próbował dowiedzieć czegoś więcej na temat wspomnianego ducha.
- Kim był Einar? - Kowal ponownie skończył potyczkę bez broni. Lekkie kołysanie pokładu też nie pomagało w walce, a jego przeciwnik widocznie nawykł do niego, bo zupełnie mu nie przeszkadzało. - Twój druh?
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

Obracając leniwie piórko w palcach, Harel słuchał sprawozdania dziewczyny.
- Myślicie, że jak wysypiemy te orzechy jeszcze raz, to wróci i znowu je uporządkuje? - zapytał. - Ktoś musiałby się dobrze schować i obserwować to miejsce.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Inge nie była przekonana słowami Rhianon. Jair ewidentnie symulował i obijał się po kątach. Po co taki staruszek na wyprawie? Pewnie odpowiedziałaby coś zielarce, ale wtrącił się Harel.
- Może niekoniecznie orzechy... - "podłapała" pomysł - ale jeśli mamy pasażera na gapę, który faktycznie stara nam się jakoś pomagać, to warto zastosować podobny fortel...
Spojrzała po towarzyszach, oczekując ich pomysłów.

Toril słysząc pytanie o Einara otworzył szeroko oczy i zachwiał się, omal nie upuszczając szpady.
- Tak... to był dobry kompan. Jedna z nielicznych osób, które dorównywały mi w walce. Umarł niecały miesiąc temu... zaatakowali nas piraci i został ciężko ranny podczas potyczki. Przysiągł na łożu śmierci, że nie zostawi statku, a jeszcze przed tymi wydarzeniami opowiadał mi, że nie zostało mu wiele życia. Dlatego jestem przekonany - spojrzał poważnie na Fyriego - że jego duch gdzieś tu jest.
Rozejrzał się po statku, uśmiechając się tajemniczo.

Póki co Jair nic nie widzi.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

Fyri milczał przez chwilę. - Wypijmy za jego pamięć wieczorem. - Kowal zastanawiał się nad czymś przez chwilę ważąc w ręku swój topór. - Czy Einar bawiłby się w takie podchody? Jego wola i on sam na pewno jest gdzieś na statku, lecz czy mężny wojownik nie wystąpiłby otwarcie wobec swoich kompanów, nawet w postaci ducha? - Widać było, że świeżo upieczony marynarz, pomimo wcześniej obojętności, zaczynał interesować się całą sprawą. - To z czym mamy do czynienia teraz, to raczej jakiś mały psotnik. - Młot ustawił się w pozycji mniej więcej do walki, dając znać, że chce kontynuować trening, a przy okazji ciekawą rozmowę. Hmm, on coś wie. Rezygnując z rozmyślań, aż do następnej przerwy, Fyri skupił się na walce, starając się nauczyć jak najwięcej od zdolnego szermierza.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

- Jesteśmy tak daleko od lądu, że nasz pasażer nie powinien się obawiać, że go zostawimy. A że stara się nam pomóc w miarę swoich możliwości, to i my możemy mu pomóc. Po trzech dniach żywienia się surowymi owocami i warzywami (bo tylko to nadawało się do bezpośredniego spożycia, reszta zgromadzonych zapasów wymagała gotowania) powinien być nam wdzięczny za kilka podpłomyków, pieczoną rybę, może trochę koziego sera czy gotowane jajko i miskę zupy, chociaż ta ostatnia wiele straci po wystygnięciu. Co sądzicie o tym, by mu to zostawic w ładowni?
...
- Harelu, ty mimo naszych podejrzń, że jest to ten chłopiec... Edgar, powinieneś sprawdzić, czy nie mamy do czynienia z jakąś siła nadprzyrodzoną, a jeśli tak jest, to czy jest nam ona przyjazna, czy też wroga. Chciałam cię tez prosić, byś zgodnie z wcześniejszą obietnicą, powiedział mi co wiesz o dawnych runach, bo wizja, którą ci opowiedziałam nie daje mi spokoju i powraca do mnie każdej nocy we śnie.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

- Poczekam jeszcze dzień. Jeśli nie odkryjemy chłopaka, zwrócę się do Pana - odparł uprzejmie mnich, kiwając głową. - A co do run... Owszem, uczono nas pisma runicznego, mogę ci pokazać. Tylko... masz pewność, że to był bardzo stary alfabet? Runy to raczej trwała rzecz, nie zmieniają się z dnia na dzień. Proporcje i kąty mogą się zmieniać w zależności od wieku księgi, ale kształt i znaczenie run zazwyczaj da się odczytać na długie lata wstecz.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Toril podrapał się po brodzie, a potem pogładził szpadę.
- Być może masz rację - odpowiedział w końcu. - Przekonamy się pewnie niedługo, bo część świeżaków już wzięła się rozwikłanie tej zagadki. Jeżeli to pasażer na gapę, to przynajmniej zwolni was z obowiązku szorowania pokładu... a teraz broń się!
Przyciśnięty do muru Fyri nie posiadał jeszcze wystarczających umiejętności, aby mierzyć się z Torilem. A ten i tak fechtował na pół gwizdka, wyraźnie nad czymś rozmyślając.

- To chyba dobry pomysł - Inge odpowiedziała Rhianon.

[kontynuujecie rozmowę o runach? Pozostawiacie "pułapki"?]
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Merik »

[No, jeśli działania Jaira uznajesz za pułapkę... to jasne, kapłan kontynuuje, co zaczął, tylko w międzyczasie miodem się posila. Duchowi niepotrzebny.
Harel pisze:Runy to raczej trwała rzecz, nie zmieniają się z dnia na dzień. Proporcje i kąty mogą się zmieniać w zależności od wieku księgi, ale kształt i znaczenie run zazwyczaj da się odczytać na długie lata wstecz.
Uchwałą Rady Miasta Namila z dnia dwudziestego ósmego marca roku pięćset trzydziestego trzeciego obowiązujące pismo runiczne zostało zmienione na tzw. runy postbellyjskie (DzUMN 533/03/08 poz. 3). Tym samym zmieniony zostaje ich oficjalny porządek w runicznym alfabecie, obecnie uwzględniającym podobieństwa graficzne i fonetyczne, zbierając je w grupy taksonomiczne, a także reguły zapisu tychże, lepiej przystosowane do nowoczesnych narzędzi zapisu i nośników danych.]
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Agon »

Snidil nasikał do tego co znalazł i przygotował się na wypadek ataku wroga. Mógł przeciwnika oblać moczem, a myśliwy święcie wierzył, że jego mocz sprawia iż wrogowie otrzymują nieco większe obrażenia, gdy są nim oblani. Technika walki moczem nazywała się sikwondo i była znana tylko wtajemniczonym łowcom.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

- Wydawało mi się, że to stare pismo, ale przecież to jest sen, wizja niosąca w sobie przesłanie, więc runy z tego powodu mogą być nieczytelne. Ale mimo to byłabym ci wdzięczna, gdybyś pokazał mi najstarsze znane ci runy. Może po obiedzie?- poprosiła Rhianon.
A że minęło południe, to była już najwyższa pora, by zacząć go przygotowywać. Korzystając z tego, że rozmowa odbywała się w ładowni, kobiety wybrały potrzebne im produkty. Zielarka nabrała też nieco mąki, by upiec podpłomyki. Niestety, trochę jej rozsypała, bo trudno jest wykonywać pewne prace jedną ręką.
Przygotowując obiad dziewczyna zadbała też o tajemniczego pasażera. Specjalnie dla niego odłożyła najlepiej doprawione kąski: odlała do wyższego naczynia zupę dbając, by było w niej jak najwięcej kawałków mięsa, dołożyła pieczoną rybę, kilka podpłomyków, parę plastrów pieczeni, dzbanek z herbatą, do tego dołożyła kubek i łyżkę, wszystko włożyła do kosza i jeszcze przed obiadem zaniosła do ładowni. Kosz ustawiła na skrzyni z mąką.

Po skończonym obiedzie i uprzątnięciu kuchni Rhianon zabrała materiały do wyplatania, znalazła sobie na pokładzie jakieś miejsce, gdzie nikomu nie przeszkadzała i zaczęła wyplatać koszyk do podawania chleba/podpłomyków. Czekała na Harela, by pokazał jej jak się kreśli dawne runy.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

Przyszedł niebawem. Trzymał w dłoni zwitek pergaminu.
- Możemy? - zapytał, kiwając lekko głową na powitanie. - Przygotowałem zestaw wszystkich 30 run, jakie znam. To stary, tradycyjny alfabet Sveed, ale używany do dzisiaj - rzekł, rozwijając papier w oczekiwaniu, aż dziewczyna schowa swoją robótkę. Wręczył jej pergamin i usiadł obok. Przez chwilę milczał, dając jej czas na przyjrzenie się znakom.
- Rozpoznajesz jakieś? - zapytał w końcu.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Borys »

Jair spędził noc spokojnie. W ładowni nic się nie działo. No, kapłan usłyszał czasem jakiś trzask czy szuranie, ale nie mógł być pewny, czy to "duch", "pasażer na gapę" czy zwykłe pokładowe szczury.
Na mące nie zostały żadne ślady, jedzenie od Jaira i Rhianon było nietknięte... poszukiwania okazały się kompletnym niewypałem.

Duchami zresztą nikt już nad ranem się nie interesował. Stara załoga Olafa w większości (z wyłączeniem Jakoba, który jeszcze głośno chrapał na swojej pryczy) przypatrywała się... okrętowi o bordowej banderze, który w szybkim tempie zbliżał się do Valkyrii. Jego nagłe pojawienie się mogło nieco zbić z tropu wybrańców, którzy do tej pory albo jeszcze spali, albo pełnili poranne obowiązki (Harel i Ragnar - ci dwaj panowie mogli widzieć zbliżający się okręt już wcześniej).
- Ciekawe, że spotykamy ich na tych wodach - mruknął zaskoczony Toril do Ulfa, który przypatrywał się podpływającemu okrętowi przez lunetę.
- Spokojnie - kapitan odezwał się do "wybrańców", uprzedzając pojawienie się ewentualnego strachu przed nieznanym. - To tylko handlarze. Jeśli macie jakieś pytania, zadajcie je teraz. Jeśli nie, przyszykujcie sakiewki i zastanówcie się, czy potrzebujemy teraz jakichś towarów.
Margot skrzywiła się z sobie tylko znanych przyczyn...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Liadan »

Rhianon dokładnie przyjrzała się runom wyrysowanym przez Harela.
- Nie Harelu, to nie są te runy. Te w mojej wizji były znacznie prostsze, bardziej... pierwotne, prostsze do wyrycia w jakimś twardym materiale.


***
Zielarka zabrała z ładowni nietknięte jedzenie.
Właśnie miała zawołać członków załogi na śniadanie, gdy na pokładzie powstało małe zamieszanie. Podeszła do zebranych i zdążyła jeszcze usłyszeć wyjaśnienie Ulfa. Jej uwagi nie umknęła też reakcja Margot.
- Czy coś jest nie tak z tymi handlarzami?- spytała kobietę.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Harel »

- W takim razie nie były to nasze runy. Wizja musiała dotyczyć zupełnie innych wysp - podsumował kapłan i wtedy wydało mu się to oczywiste. - Wizja dotyczy naszej wyprawy bardziej konkretnie, niż zakładaliśmy - wyjaśnił.

Nietknięte jedzenie było tym impulsem, na który czekał Harel. Zamierzał przeprowadzić modlitwę na dziobie, ale kiedy tam podszedł, zobaczył statek. Dołączył do innych, wpatrujących się w handlarzy. Nic nie mówił, chcąc lepiej zorientować się w sytuacji.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Zaczyna się przygoda...

Post autor: Ranjir »

Kowal wyszedł nieśpiesznie na pokład, przeciągając się po śnie. Idąc nawet nie chwiał się specjalnie, ale powodem mogła być pogoda, bo morze nie było szczególnie wzburzone.
- Dlaczego ciekawe? - Mężczyzna usłyszał pomruk nauczyciela fechtunku, gdy przechodził obok.
Zablokowany

Wróć do „Saga o Bardzo Daleku”