Strona 4 z 7
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-08, 14:42
autor: Mark Subintabulat
-Wezmę 120 monet i zrobię niezbędne sprawunki - powiedział Ragnar - Przyjdę także jutro o świcie aby spotkać się z ochotnikami.
Na targu...
-O Santi, dobrze, że jesteś. Pomożesz nam załadować zapas alkoholu na wóz.
Następnego dnia Ragnar i jego bracia zjawili się wczesnym rankiem by załadować na statek 4 kufry, które były prywatnym ekwipunkiem Ragnara (spore, zamykane na klucz). Ponadto wtoczyli na pokład 60 beczek ze świeżą wodą (50 litrów każda - zakładając, że człowiek na morzu potrzebuje 3litry wody na dzień x 15 członków załogi daje 45 czyli ok 1 beczka na dzień żeglugi).
Ponadto:
-12 antałków (20 litrów każdy) miodu
-2 antałki mocnego (20 litrów każdy) bimbru (do dezynfekcji)
-30 korców kasz (różne rodzaje dostępne na wyspie) - każdy korzec wystarcza na przygotowanie dziennego posiłku dla całej załogi.
-6 korców orzechów
-16 skrzyń sucharów
-16 korców ziarna dla kur
-12 kur
-1 kogut
-siano/słoma dla kóz na 3 miesiące
-3 kozy
-2x zapasowe płótno żaglowe
-zapas drewna do napraw - 2 komplety
-4 beczki smoły
-30kg suszonego mięsa (wisieć będzie na hakach)
-50kg cebuli w workach
-50kg rzepy w workach
-3kg czosnku
-10kg chrzanu
-50kg marchwi
-50kg buraków
-30kg rzodkwi
-40kg rzepy
-40kg ogórków
-40kg kapusty
-15kg suszonych grzybów
-5kg pierza
-To wszystko co przyszło mi do głowy - powiedział Ragnar o poranku - macie jeszcze jakieś sugestie - spytał zebranych.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-08, 17:48
autor: Pupu pan Panda
Sniki nie miał zamiaru zapraszać swoich znajomych na statek. Większość to złodzieje, bandyci, gwałciciele albo inni kryminaliści. Jeszcze sprzątnęliby mu ewentualny łup sprzed nosa. Poszedł jednak do znajomego pasera, spieniężył wisiorki. Jego uwagę przykuły małe, kilkucentymetrowe nożyki do rzucania. Z miejsca wziął dziesięć, kto bogatemu zabroni. Wymienił też swoje połamane, kruche wytrychy na nowe, "niedozłamywalne", jak to określił sprzedawca. Złodziejaszek jednak domyślał się, że wystarczy byle upuścić delikatne narzędzie na ziemię, żeby chuj strzelił niedozłamywalność. W drodze na statek spróbował jeszcze opierdolić jakiegoś pijanego kupca albo innego pierdolonego banana. Doszedłszy do jednostki pływającej, wszedł na pokład, kucnął jakimś zacienionym kącie i obserwował sytuację. Zastanawiał się, czy nie orżnąć załogi z ich wartościowych rzeczy.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-08, 18:22
autor: Ranjir
Nie znalazłszy żadnego z członków dawnej załogi Olafa Fyri udał się do swojego lokum gdzie zaczął przygotowania do wyprawy.
Z samego rana młody kowal udał się do garbarza by nabyć dwa pokaźnych rozmiarów worki z woskowanej skóry - doskonałe na różne morskie wyprawy bo wodoodporne. W nich umieścił później swoje rzeczy. Młot pożegnał się ze swoim mistrzem, podziękował za naukę. I tyle. Żadnych łez, uścisków i innych pierdół, bo po co to komu?
Trochę później Fyri pojawił się na nabrzeżu niosąc na plecach swój dobytek. Sprawnie przeszedł przez rosnący tłum gapiów i pewnym krokiem wszedł na pokład. Młodzieniec wybrał sobie odpowiadającą jego gabarytom koję gdzie zostawił worki z gratami. Następnie udał się na małe zakupy...
Po krótkim poszukiwaniu kowal nabył 2 dębowe deski (3cm x 70cm x 120cm). Już chciał kontynuować swe zakupy na targu, lecz tam natknął się na Ragnara.
- Witajcie. - Kowal skinął głową cieśli i szewcowi. Następnie zwrócił się ku temu pierwszemu. - Dobrze, żeś się za to wziął. - Z niejakim podziwem Młot patrzył na ogrom zakupionych towarów. Na widok antałków nieznacznie się uśmiechnął. - Ale o jednym chyba zapomniałeś, o soli. Ta zawsze się przyda. No i tego mięsa trochę mało jak na moje oko. Ciężko samą zieleniną się żywić. I może materiał jakiś na bandaże? Cholera wie na co trafimy.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-08, 19:14
autor: Mark Subintabulat
Ragnar łypnął spod oka na Santiego
=W rzeczy samej wypadałoby mieć trochę więcej płótna na zapas. Do bandaży możemy wykorzystać sukno, które kupił Santi. Natomiast do pozostałych rzeczy jak choćby płachty na namioty, które będziemy potrzebować po zejściu na ląd powinno wystarczyć nam płótno żaglowe. A co do mięsa to nie obawiaj się przyjacielu, nie zamierzam żywić się jak jakaś krowa tylko zieleniną. Po prostu chcę na wszelki wypadek kupić zapasy mięsa u dwóch różnych dostawców na wszelki wypadek. No i jeszcze sieci.
+70kg suszonego mięsa
+sieci rybackie x3
+1 komplet płótna żaglowego
Ragnar uderzył się otwartą dłonią w czoło
-Sól, ależ oczywiście, że tak.
+1 beczka soli
W domu...
-Do zobaczenia ojcze, matko...
[Jeżeli rodzina chce wręczyć Ragnarowi jakiś pożegnalny prezent czy coś w ten deseń to jest ku temu doskonała okazja MG]
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-08, 20:21
autor: Liadan
Rhianon przeglądała zapasy dostarczane na statek. Jej zdaniem solonego mięsa było nieco za dużo, gdyż zamierzała wykorzystywać je tylko jako uzupełnienie diety załogi, a posiłki przygotowywać z łowionych podczas rejsu ryb, ale to nie było problemem. W końcu takie mięso, odpowiednio przechowywane, może leżeć bardzo długo. Stwierdziła jednak, że mają stanowczo za mało wody. Jej zdaniem zgromadzony zapas stanowił ledwie czwartą część potrzebnej ilości, a i tak wodą trzeba będzie bardzo oszczędnie gospodarować.
Dziewczyna udała się więc na targ, gdzie odszukała Fyriego i Ragnara.
- Ragnarze, mamy za mało wody - powiedziała.- Potrzebujemy jej jeszcze sto beczek. Skoro już zdecydowałeś się zabrać na pokład kilka zwierząt, kup też trzy lub cztery prosiaki. W ten sposób będziemy mieli świeże mięso podczas rejsu.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-09, 01:35
autor: Agon
Snidil zabrał z domu wszystko co potrzebne, kupił trochę chleba i nabrał nieco wody do bukłaków. Sidła spakował wraz z całym oporządzeniem. Miał skóry, więc poszedł z nimi do Santiego, żeby ten uszył buty dla całej ekipy.
Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę - pomyślał myśliwy. A myślał po myśliwsku - jak to myślący myśliwy. Taką miał naturę.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-09, 11:19
autor: Harel
- Zdecydowanie, potrzeba nam więcej wody - zgodził się Harel, który zjawił się obok nich z niewielkim skórzanym plecakiem. Miał w nim rzeczy na zmianę, drobny prowiant i parę podobnych drobiazgów. - Nie chciałbym, aby wyprawa skończyła się w Domu Pana jedynie dlatego, że zabrakło nam pitnej wody.
Rozejrzał się.
- A co z naszą załogą? Widzieliście już marynarzy?
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-09, 18:54
autor: Ranjir
- Więcej to niby ile? Sto beczek to znaczna przesada. - Fyri spojrzał na zielarkę. Po jakie licho jej tyle wody? - Przy takiej pogodzie człowiekowi więcej jak dwa litry na dzień nie trzeba. A i to nie każdy wypije. Lepiej tłuszczu jakiegoś weźmy, żeby wiatr nas nie wysuszył. - Kowal ponownie skierował wzrok ku dziewczynie, lecz tym razem nie było w nim pokpiwania. - A może ty już o tym pomyślałaś.
Wszyscy obecni mogli zauważyć, że Młot jest nieco nie swój. Widać nie był przyzwyczajony do takich rozmów, a zwłaszcza do planowania epiiickich morskich podróży.
[To, że człowiek musi wypić 2 liry wody dziennie to zwykła bujda i nakręcanie biznesu. Płyny przyjmowane są również z pożywieniem - znaczna część owoców i warzyw to przecież woda. ]
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-09, 19:35
autor: Harel
- Nie chodzi o to, żeby starczyło, tylko o to, żeby być przygotowanym na wszystko. Jeśli rozpęta się sztorm i nas zniesie nie wiadomo gdzie, a wody będziemy mieli na styk, zginiemy. Sto beczek to może faktycznie przesada, ale 70 powinniśmy zabrać. Nie bój się o miejsce w ładowniach - dodał. - Zmieszczą się.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-09, 22:32
autor: Liadan
- Znaczna część naszych zapasów to żywność suszona, a tą muszę wam w czymś ugotować. Świerzych owoców i warzyw bierzemy tylko znikomą ilość. I nie zapominajcie, że zwierzęta też potrzebują słodkiej wody. A co do tłuszczu, Fyri ma rację. Nie, nie pomyślałam o tym wcześniej, a potrzebujemy nie tylko tłuszczu do jedzenia, ale i łoju lub oliwy do lamp oraz konserwacji skórzanego ekwipunku.- Rhianon zastanowiła się przez chwilę.- A co z drewnem? Być może trzeba będzie dokonać jakiś napraw statku. Do gotowania też będzie potrzebne.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-10, 12:27
autor: Mark Subintabulat
-Udam się w takim razie do Olafa i spytam jaka ilość wody będzie odpowiednia. Kto jak kto, ale on na pewno będzie to wiedział. Zostawiam wam resztę pieniędzy które mi zostały - powiedział Ragnar przekazując mieszek Fyriemu - dokończcie zakupy, spotkamy się później.
Po tych słowach udał się do domu burmistrza, gdzie spodziewał się zastać Olafa albo przynajmniej dowiedzieć się gdzie może go znaleźć.
[PS przecież jest na liście drewno]
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-10, 15:00
autor: Gruby
Karliczek był bardzo wdzięczny Rhiannon, że ta załatwiła mu dodatkowy ekwipunek. Ubranie było mu zdecydowanie potrzebne, co prawda, jak każdy facet, mógł chodzić w jednym przez miesiąc, ale podczas sztormów i innych problemów, pewnie może się zniszczyć, więc dobrze mieć coś w zapasie. Nóż też przypadł mu do gustu. Nie miał zamiaru się mieszać do wyboru załogi czy zdobywania zapasów, bo jeszcze żona go przyuważy i będą problemy. Siedział pod pokładem sprzątając i pomagając w przenoszeniu towarów do ładowni.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-12, 12:16
autor: Borys
Rodzice Ragnara oddali mu na czas podróży wisiorek po babci - pamiątkę rodzinną, która ma mu przynieść szczęście. Potem dotarł do domu burmistrza, gdzie przebywał jeszcze Olaf. Obieżyświat spojrzał z uznaniem na cieślę i czekał tylko na pytania.
Rankiem, z pomocą niektórych mieszczan, przeniesiono wszelkie ładunki na statek. Z podziwem wypowiadano się na temat dobrej pracy wykonanej nie tylko przez tragarzy, ale też przez osoby, które z taką sumiennością i odpowiedzialnością podeszły do kwestii przygotowania odpowiednich zapasów na czas podróży. W ładowni pozostało jednak już niewiele miejsca.
Na statku Snidil został jeszcze zaczepiony przez Hansa, który najwyraźniej również zamierzał wypływać.
- Wracaj do swojej nory, marny łowco zajączków - mruknął złośliwie. Chyba irytował go fakt, że to nie on został uznany przez Olafa za "wybrańca". A wieść o tym szybko się rozeszła po całej wyspie.
- A ty się strzeż, bo chyba twoja żona również słyszała, że zamierzasz wypłynąć - powiedział jeszcze do Karliczka. - Przed świtem słyszałem trzaski łamanych drzew, a moje wnyki coś zmiażdżyło. To pewnie ta twoja Brunhilda.
Zanim Sniki odszedł od pasera ten przekazał mu jeszcze krótką informację.
- Zaplecze gospody Śledzie Oko w Nairum. Marius Siwy. Dobrze płatna robota. Więcej nie wiem i nie zadawaj pytań.
Podróżnikom pozostało jeszcze jedno. Wybór załogi. W porcie stawiło się kilkudziesięciu ludzi marzących o wzięciu udziału w tej wyprawie. Mężczyźni, kilka kobiet, a nawet dzieci.
Przedstawiam poniżej persony części kandydatów. Wybór sześciu załogantów należy do was. Możecie zadawać pytania i rozmawiać z ochotnikami.
Berneryk Melepeta - zakonnik, który parę lat temu porzucił klasztor i wiedzie pustelnicze życie gdzieś na wyspie. Uchodzi za niegroźnego wariata, a jego wiedzę Zakon uznaje za niewartą uwagi.
Bjorg Bergsson - tutejszy drwal. Twardy jak skała facet, który podobno gołymi pięściami rozrywa na strzępy niedźwiedzie. Nie ma zbyt mocnej głowy do alkoholu.
Inge Svendottir - młoda mieszczanka sprzedająca na targu ryby łowione przez poczciwego ojca. Uchodzi za osobę o niezwykłej bystrości umysłu i nieomylnej intuicji.
Vilde i Valter Ljungsson - dwaj blondwłosi bracia, których spotkaliście wczorajszego wieczoru na Valkyrii. To dwójka doświadczonych marynarzy Olafa i weseli kompanii. Czasem jednak uchodzą za zbyt lekkomyślnych. I tak, liczymy ich jako jedną osobę. Bracia zawsze trzymają się razem.
Ulf Teodersson - marynarz i nawigator Olafa. Chodzą plotki, że potrafiłby w ciemno poprowadzić swój okręt do celu. Milczący i nieprzyjemny, niełatwo sobie zyskać jego przyjaźń.
Toril Ingjerd - marynarz Olafa o niesłychanej zwinności i podobno niezwyciężony w walce wręcz. Męski szowinista czujący pogardę wobec kobiet. Z tego powodu nie po drodze mu z Margot Jondottir.
Jakob Jonasson - puszkarz Olafa. Nikt nie strzela z pokładowych dział lepiej od niego. Kłótliwy i trudny do zniesienia, często podważający decyzje kapitana i podburzający załogę.
Margot Jondottir - druga kobieta z załogi Olafa (obok nieznanej wam Hildy Hildottir), ciesząca się szacunkiem kolegów (z wyłączeniem Torila). Pierwsza do abordażu. Przebiegła i chciwa.
Maruh Maloh - czarnoskóry kucharz Olafa. Lubiany przez wszystkich obcokrajowiec z którym trudno się czasem dogadać. Czasem próbuje ugotować wszystko co nawinie mu się pod rękę.
Lars Sendersson - rybak z pobliskiej wioski. Powiadają, że gdyby mógł, to zamieszkałby na swojej łupince pośród fal. Kocha morze. Ma jednak swoje lata, krótką pamięć i stare kości.
Lucia Haralddottir - ot, pani do towarzystwa, która na statku nigdy nie była, ale wie jak dogodzić "niewyżytym samcom". Wie jak wyciągnąć pieniądze od klientów.
Edgar Artursson - dwunastoletni chłopak - sierota z miasta. Żyje u łuczarza, który zlitował się na jego losem i przygarnął. Mimo wszystko potrafi zadbać o siebie, a gdy się schowa - próżno szukać.
["To, że człowiek musi wypić 2 liry wody dziennie to zwykła bujda i nakręcanie biznesu. Płyny przyjmowane są również z pożywieniem - znaczna część owoców i warzyw to przecież woda." - no ja muszę pić co najmniej 2-3 litry ze względu na skłonność do tworzenia się w nerkach kamieni xp]
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-12, 12:36
autor: Gruby
Kiedy Hans powiedział Karliczkowi o jego żonie, ten wzdrygnął się malowniczo i zrobił głupkowatą
minę wskazującą na to, że ma kompletnie przesrane. Rzeczywiście, opis łowcy odpowiadał temu co zazwyczaj robiła Brunhilda. Dlatego dosłownie sekundę później, karzeł zniknął z oczu Hansa i Snidila, a także reszty załogi. Gdzie był?
W ładowni, w jednej skrzyń z rzodkwią. Zamknięty. I ma zamiar tam siedzieć dopóki statek nie wypłynie.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-12, 12:40
autor: Harel
Harel przyglądał się uważnie kandydatom.
- Weźmy tych od Olafa - podpowiedział Ragnarowi, wycofując się gdzieś za jego plecy. - Potrzebujemy dobrych marynarzy. Rozważałbym, czy zamiast puszkarza nie wziąć drwala, ale reszta towarzystwa, moim zdaniem, nie przysłuży się zbytnio. Jeśli nasza zielarka umie dobrze gotować, możemy też zrezygnować z niego - wskazał na czarnoskórego kucharza.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-12, 13:33
autor: Ranjir
I Fyri był już na nabrzeżu.
- Puszkarz to konieczność. Bez armat będziemy bezbronni. Moje twarde typy to: Vilde i Valter, Ulf, Toril, Jakob. - Kowal zaczął wodzić wzrokiem po pozostałych ochotnikach. - Może jeszcze Inge, żeby nasza młoda zielarka miała kompankę. A na ostatnie miejsce drwala lub zakonnika.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-12, 15:22
autor: Mark Subintabulat
Cieśla kiwnął głową na znak zgody. Rzeczywiście, jeżeli do dyspozycji byli doświadczenie żeglarze to głupotą byłoby ich nie brać.
-Vilde i Valter, Ulf, Toril, Jakob. Jestem jak najbardziej za tymi kandydatami. Co do reszty... hmm. Proponuję wziąć także Margot. Do tej pory pływała razem z Torilem i jak widać jeszcze się nie zagryźli, więc i tym razem nie powinno do tego dojść. Bez wątpienia jest jednak bardzo doświadczoną osobą, która może okazać się bardzo pomocna. Zastanawiam się natomiast pomiędzy Bjorgiem a Inge. Myślę, że warto z nimi porozmawiać.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-12, 16:59
autor: Liadan
Mimo niechęci Ragnara do zabrania większej ilości wody, Rhianon nie ustąpiła w tej sprawie. Jeśli Harel i Fyri ją poparli, to wspólnie zakupili beczki, zlecili ich napełnienie wodą i załadunek na statek. Jeśli nie - cóż, zielarka nawet nie potrzebowała pieniędzy, by otrzymać to, co uważała za potrzebne. Ponieważ rodzina żyła dostatnio, bardzo często dziewczyna leczyła ludzi za darmo. Tak więc przez ostatnie kilka lat takich długów wdzięczności uzbierała całkiem sporo, a dług wobec zielarki uważany był za "dług życia" i, zgodnie z wierzeniami, odmowa jego spłaty powodowała, że osoba taka była przeklęta przez boga. Bednarz był więc całkiem zadowolony mogąc go spłacić oddając beczki, tak samo było z karczmarzem i piwowarem (tym bardziej, że beczki miały być puste), tragarze chętnie napełnili je wodą i wtoczyli na statek.
[Dostarczono sto beczek wody. Jeśli nie wszystkie zmieściły się w ładowni, dziewczyna kazała umieścić kilka w pomieszczeniu dla zwierząt, kilka w kuchni, a pozostałe zabezpieczyć na pokładzie.]
Tragarze wtaczali beczki, a w tym czasie Rhianon dołączyła do grupy mającej wybrać załogę.
- Wybór do załogi braci Ljungssonów, Jakoba i Ulfa nie budzi chyba niczyich zastrzeżeń. Co więcej, uważam, że dowództwo na statku powinien objąć właśnie Ulf z racji na swoje umiejętności żeglarskie. Toril i Margot muszą sami zdecydować, czy są w stanie powstrzymać swoje animozje i zgodnie współpracować podczas tego rejsu. Jeśli nie, jedno z nich będzie musiało pozostać w Odenborgu. Tak więc mamy jedno (lub dwa) miejsca w załodze. Fyri, dziękuję, że pomyślałeś o moim dobrym samopoczuciu i zaproponowałeś kandydaturę Inge. Jednak nie może ono stanowić decydującego kryterium doboru członków załogi. Uważam, że każdy z pozostałych kandydatów powinien mieć szansę o nie rywalizować. Dlatego niech każdy z nich przedstawi swoje atuty. Szczególnie interesuje mnie:
*Maruh był członkiem załogi Olafa. Czy jest tylko kucharzem, czy również doświadczonym żeglarzem?
*Jaką wiedzą, kwestionowaną przez zakon, dysponuje Berneryk?
*Lars najlepiej z miejscowych kandydatów zna się na żeglowaniu. Jaki jest dokładnie stan jego zdrowia (na ile nadaje się do odbycia długiego i zapewne niebezpiecznego rejsu)?
[Choć nikt nie bierze pod uwagę kandydatury Edgara, pewnie w ogólnym zamieszaniu ukryje się on gdzieś na statku i popłynie tak czy inaczej ;D]
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-13, 21:55
autor: Borys
Maruh to niezbyt doświadczony żeglarz i uczestniczył jedynie przy prostych pracach niewymagających fachowej wiedzy.
Berneryk rzekomo potrafi kontaktować się z zaświatami.
Lars wciąż jest sprawnym i silnym człowiekiem, ale zwyczajnie częściej musi odpoczywać.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-13, 22:22
autor: Ranjir
Fyri nie poparł Rhianon, ale i nie sprzeciwiał się młodej zielarce. Jeśli woda się zmieści to nie powinna wadzić. O ile nie przesunie za bardzo ku górze środka ciężkości statku.
Słysząc pytania i odpowiedzi kowal ciągle obstawał przy swoich typach, zwłaszcza, że Toril to konieczność (must have!), a Margot jest przebiegła i chciwa, co nie wróży dobrego pożycia. Poddał też pod wątpliwość przydatność Larsa - może i łowić ryby umie, ale Berneryk może posiadać jakąś tajną wiedzę, która pomoże w wyprawie.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-13, 23:00
autor: Mark Subintabulat
Ponieważ Olaf najwyraźniej nie wie ile wody powinno się zabrać na statek, Ragnar postanowił nie sprzeczać się więcej z dziewczyną, szczególnie skoro sama zajęła się organizacją beczek i ich załadunkiem. Najwyżej rzeczywiście będą kąpać, a przynajmniej na kacu będą mogli bez obaw ugasić pragnienie. W związku z tym Ragnar załadował do kajuty kapitana antałki wina - 500 litrów.
-Dowódcą statku powinien być marynarz z krwi i kości a nie jakiś szczur lądowy jak my. Ulf jako najwyższy stopniem marynarz powinien być kapitanem Valkyri. Jeżeli mamy potem zejść na ląd to nie może być to nikt z nas, a przecież nie można zostawić tak cennego statku samego. O tym będzie można jednak spokojnie przedyskutować podczas rejsu.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-14, 14:58
autor: Chromy
- Lucia mój skarbie! Witaj na pokładzie! Niech oni sobie gadają, a my mamy pewne sprawy do omówienia. Choć oprowadzę Cię po statku, znam tu wszystkie ciekawe zakamarki!
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-14, 20:10
autor: Ranjir
Nim szewc zdążył ruszyć w stronę trapu, ten był już zablokowany przez kowala. - Chcesz pociupciać, to teraz i nie tutaj. A w podróży będziesz musiał zadowolić się sam.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-14, 20:34
autor: Merik
- Nie zgodzę się płynąć razem z Bernerykiem - odezwał się Jair. - Pan mój przemówił do mnie, ukazując mi prawdę. Melepeta uzurpuje sobie wiedzę, uzurpuje moc, okłamuje nas wszystkich. To szarlatan! Kontakty z zaświatami? Przepowiadam, zdarzy mu się jeden, w niedalekiej przyszłości osobiście znajdzie się w zaświatach, a stanie się to przez ogień. Nie przyda się na statku, a zabierając go ze sobą, ściągniemy na swoje głowy zły los i skończymy tą wyprawę wcześniej, niżbyśmy chcieli. Rzekłem.
Z tymi słowy, odszedł [gdzieś].
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-14, 20:40
autor: Chromy
- Dokładnie! - powiedział szewc zgadzając się z Jairem - Melepeta to stanowczo za dużo jak na ten statek! Samotnictwo to ostatnia rzecz jaka potrzebna jest na tym statku!
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-14, 23:16
autor: Liadan
Po wysłuchaniu odpowiedzi na swoje pytania Rhianon odrzuciła kandydaturę Berneryka. Biorąc pod uwagę reakcję Jaira, obecność na pokładzie byłego mnicha powodowałaby tylko spięcia. Poza tym Jair potrafił się kontaktować z zaświatami, czego dowodem była jego prośba o określone zioła, a zielarka również potrafiła przygotować kilka mikstur umożliwiających takie kontakty (chociaż ich użycie przez osoby nieprzygotowane odpowiednio do podróży w zaświatach uważała za zbyt niebezpieczne i nie miała zamiaru nikomu takich specyfików podawać).
Maruh również nie jest żeglarzem, a w obecnej sytuacji kucharz nie jest potrzebny.
Jeśli chodzi o wybór między Margot i Torilem, najlepiej byłoby gdyby popłynęli oboje, ale jeśli będzie to niemożliwe, to dziewczyna poprze kandydaturę tej pierwszej. Skoro potrafiła zdobyć sobie szacunek (prawie)całej załogi Olafa, świadczyć to może tylko o tym, że jest na prawdę dobrym żeglarzem, nie gorszym niż Toril, a być może nawet lepszym, jako że od kobiety zajmującej się "męską" pracą zwykle wymaga się znacznie więcej.
Chętnie też widziałaby jako towarzyszkę rejsu Inge. Niestety, miejsc na statku było niewiele, a Inge nie miała jakiś specjalnie potrzebnych umiejętności.
Faworytem Rianon na towarzysza podróży pozostawał Lars Sendersson. Lars BYŁ RYBAKIEM! Co prawda podczas rejsu mniejsze znaczenie miały jego umiejętności łowienia ryb, znajomość ich zwyczajów oraz wiedza o najlepszych łowiskach. Za to JAKO JEDYNY znał się na ŻEGLOWANIU!
Z racji na wielką siłę również kandydatura Bjorga Bergsona wydawała się warta rozważenia.
Gdyby to zależało od Rhianon, lista załogi prezentowałaby się następująco:
1. Ulf Theodersson - nawigator, miałby pełnić funkcję kapitana.
2. Vilda i Valter Ljungsson.
3. Jakob Jonasson - puszkarz.
4. Margot Jondottir.
5. Toril Ingjerd (o ile potrafi się dogadać z Margot)
6. Lars Sendersson - rybak.
7.Bjorg Bergsson - drwal, pozostaje na miejscu rezerwowym, gdyby Toril jednak nie popłyną.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-15, 00:17
autor: Mark Subintabulat
-Jestem Ragnar - przedstawił się Toriliowi cieśla, który najwyraźniej nie poszedł w ślady reszty towarzyszy i ani nie mruczał samemu do siebie pod nosem ani nie krzyczał, ani nie zapraszał prostytutek na pokład - Chcielibyśmy abyś z nami popłynął. W zasadzie z chęcią widzielibyśmy starą załogę Olafa razem z nami. Znacie dobrze ten statek i pewnie trochę zamorskich zwyczajów. Obawiam się, że jedynie Maruh nie zabierze się z nami w podróż, ale z resztą was chcielibyśmy dzielić trudy podróży. Mam nadzieję, że taki układ Ci odpowiada?
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-15, 01:01
autor: Agon
Snidil olał zaczepkę Hansa. Był wybrańcem, duma nie pozwalała mu traktować Hansa jako równego sobie wroga. Rzucił mu tylko spojrzenie pełne pogardy i wyższości, a następnie zaznajomił się z listą kandydatów.
- Rybak by się przydał, a także nawigator oraz puszkarz, mam gdzieś to że są między nimi spięcia. Konflikty to rzecz powszechnie występująca, są naturalne. Poza tym kucharz jest niezbędny - choć myśliwy potrafił żywić się praktycznie każdym syfem, nie zamierzał rezygnować z przyjemności dobrego jedzenia, był wybrańcem, a wybrańcom należy się dobry posiłek.
- Drwal mógłby się przydać, ewentualnie drugi marynarz, ten co to zna się też na walce. No i dziwka mogłaby być nam potrzebna w celu zapewnienia rozrywki. I tak już mamy kobietę na pokładzie - popatrzył na Rhianon - to już można wziąć kolejną - łowca miał na myśli zabobon, który mówił, że kobieta na statku przynosi nieszczęście, ale on się tym nie przejmował, bo miał małpią łapę.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-16, 19:44
autor: Borys
Ulf jednogłośnie wybrany kapitanem skrzywił się nieco i bez słowa, bezceremonialnie wkroczył na Valkyrię, gdzie wkrótce zajął miejsce za sterem. Oparłszy się o niego wpatrywał się beznamiętnie na kolejne wybory dokonywane przez "wybrańców".
Tak jak ten stary wyga się spodziewał - wkrótce na okręt wmaszerowali rozweseleni Vilde i Valter. Bracia pierwej sięgnęli po rum, a potem zaczęli, bez żadnego rozkazu, przygotowywać statek do wypłynięcia w morze. Za nimi już miał wejść Jakob, lecz gdy spojrzał na stojące przy burcie działa, pokuśtykał najpierw do Fyriego.
- Niech któryś z majtków przeczyści działa - zażądał. - I w najbliższym porcie będziemy musieli dokupić proch i kule.
Toril uśmiechnął się, kiedy Ragnar podszedł bliżej.
- Lepszego szermierza nie znajdziesz, przyjacielu, gwarantuję ci to - powiedział bez cienia skromności, pewnym siebie głosem.
- Co z tego, gdy nigdy nie było cię kiedy bywałbyś przydatny? - wtrąciła złośliwie Margot, która maszerowała z tobołkiem na plecach w kierunku statku. - Mniemam, że nie zostawicie mnie tutaj? Nie wytrzymałabym na lądzie.
To powiedziawszy, kobieta zamierzała wejść na pokład. O ile oczywiście nikt jej nie przeszkodzi, a co ważne- Toril tego robić nie zamierzał. Choć skrzywiona mina sugerowała, że z pewnością nie był zadowolony z takiego obrotu sytuacji.
- Nie powinieneś decydować o wyborze załogi - mruknął Hans do Snidila. - Zostaw to mi, a ty wracaj do zbierania zwierzęcych penisów. Ludzie, po co wam ten wariat w załodze? Przydam się wam o wiele bardziej od tego oszołoma!
Sam Berneryk również dążył do kłótni. W przeciwieństwie do Hansa stracił jednak całkowicie panowanie nad sobą.
- Jak śmiesz ty chłystku! - warknął Melepeta do Jaira nim ten odszedł. - Nie wiesz do kogo mówisz?! Czy zdajesz sobie sprawę, że mogę poprosić mych przyjaciół z zaświatów, by odebrali ci rozum, zdrowie albo życie?
Łypał też co jakiś czas wrogo do Harela, ale do zakonnika jednak się nie odezwał.
Bjorg słysząc, że to go wymieniają wśród kandydatów na członka załogi podrapał się po głowie i zbliżył do "wybrańców". Chyba chciał coś powiedzieć, ale został przekrzyczany przez Inge, która chyba nie zamierzała zrezygnować z walki.
- Naprawdę potrzebny wam kolejny osiłek? Bjorg to dobry człowiek, ale z pewnością nie przyniesie wam tylu korzyści co ja! - przekonywała gestykulując. - Chcecie się przekonać? No, chcecie?!
Nie czekając na odpowiedź, kobieta wyciągnęła kubek i kości do gry.
- No Bjorg, jeden na jednego! Boisz się, bo wiesz, że wygram! Przecież zawsze wygrywam! Ogołociłam już wielu i ogołocę wielu podczas rejsu! A może wolicie karty?
Sam Bjorg stał jak słup soli kompletnie nie wiedząc jak się zachować wobec rozkrzyczanej małolaty. Może i by zagrał, ale... tak, pewnie by przegrał. Znowu.
Maruh nie wyglądał na rozczarowanego decyzjami, które przed chwilą zapadły. Uśmiechał się od ucha do ucha, a według plotek już dogadał się ze Svenem co do współpracy w jego tawernie. Również Lars nie zamierzał się narzucać. Znał swoje miejsce i wiedział, że jest to wyprawa młodych.
Lucia z kolei zrezygnowała wobec twardego oporu Fyriego. Wyglądała na całkowicie zaskoczoną sytuacją, była pewna, że jej urok będzie przepustką na okręt, którym popłynie w świat... A zignorowany przez wszystkich Edgar? Hasał po porcie i wdrapywał się na skrzynie. Chyba stracił zainteresowanie podróżą.
Re: Zaczyna się przygoda...
: 2014-01-16, 20:44
autor: Ranjir
- Ktoś zaraz wyczyści. - JEgo głos jak zwykle nie wyrażał jakiś szczególnych emocji. Grunt, ze on nie będzie tego robił - wył na to trochę za duży.
Fyri nie miał zamiaru ustąpić w sprawie dziwki. Spojrzał na nią jeszcze ostatni raz, ale raczej ponuro i karcąco, niż pożądliwie i skierował swe kroki ku Ragnarowi i Torilowi. - Ufam, że dasz mi parę lekcji podczas rejsu. - Kowal wyciągnął dłoń do marynarza. - Jestem Fyri, kowal. - Następnie zwrócił się ku cieśli. - Weź to ogarnij. Jak coś poprę twoją decyzję. Tylko bez dziwki. - Po tych słowach udał się na statek w poszukiwaniu Karliczka. Wiedział, że malec chce się do czegoś przydać, a przecież wyczyszczenie dział było jednym z priorytetów przed wypłynięciem.