Szlam nie odprowadził co prawda Vyctora, jego ludzi i Brunhildy, ale pozwolił im odejść. Kobieta chichotała pod nosem, jakby rozbawiona sytuacją. Kiedy już wszyscy cali, zdrowi (no, prawie wszyscy), brudni i cuchnący wyszli z kanałów, przywitał ich nie kto inny, jak pani burmistrz.
- No i co? Uciekliście czy wróg pokonany? - złośliwie zapytała Megan.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Ani to, ani to... Pozwoli pani, że wyjaśnię tą sytuację nieco później... Najpierw... Kowalski, odprowadź proszę obecną tu Brunhildę do pokoju gościnnego. Mamy trochę do pomówienia, więc niech na razie wykąpie się i odpocznie...
Kiedy kotoucha, niezależnie od tego czy stawiała opór, czy nie, została odprowadzona przez Kowalskiego i, w razie potrzeby, pomagającego mu podstawę, Viktor powiedział:
- Niestety, nie znaleźliśmy jeszcze środków które są w stanie unieszkodliwic ten śluz... Wygląda na to, że zyskał szczątkową inteligencję i średniowieczną mentalnośc. Ogólnie rzecz biorąc mamy im dac trzy ciała w następnym tygodniu i dwa każdego następnego... Biorąc pod uwagę że zaraz będziemy mieli jedzenie z Hydroponny, powinniśmy byc w stanie oddac częśc zakonserwowanego pożywienia... Na dodatek mamy co najmniej jednego zmarłego na stanie. Myślę że zakładając karę śmierci dla morderców oraz dobrowolną pomoc dla osób z myślami samobójczymi bylibyśmy w stanie to przeżyc bez zwiększonych strat. W końcu ci drudzy i tak by się zabili. Proszę pamiętac, że jest to lepsza opcja niż te sześc ofiar w ciągu ostatnich dni.
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
Brunhilda dość chętnie postanowiła oddalić się od Victora i zająć swoimi sprawami.
Za to pani burmistrz po wysłuchaniu słów dowódcy New Order jakby nie dowierzała. Że co?
- Słucham? Będziesz im składał ofiary, jak jakimś bogom? I to z mieszkańców naszego miasta?! I wy uważacie się za mężczyzn?! - ryknęła. - A ludziom z myślami samobójczymi będziemy pomagać wrócić do zdrowia, może wyślij swoich dzielnych żołnierzyków na śmierć zamiast nich?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Ludzie z New Order mają taki sam status obywatelski, jak reszta mieszkańców miasta. Chciałbym przypomniec, że po przejęciu władzy osobiście usunąłem wszystkie przywileje, które dawała przynależnośc do organizacji, a jakoś nadal ludzie do nas przychodzili. Jedynym bonusem który obowiązuje przy rekrutacji jest pistolet i odpowiednie insygnia przyczepione do pancerza antyradiacyjnego, a utraconą broń przestaliśmy rekompensowac około pięciu lat temu. - powiedział spokojnie Viktor.
- Owszem, są to ofiary, ale proszę się zastanowic co jest lepsze - trójka, a potem dwójka ludzi wybrana przez mieszkańców miasta, czy co najmniej podwojona wartośc losowo wybranych mieszkańców? Pomijając ludzi na stanowiskach niezbędnych do operacji, rzecz jasna - mam tu na myśli między innymi Panią, Dannotha i mnie.
Już miał zamiar skończyc, ale doszło do niego, że lepiej dodac:
- Zanim użyje pani argumentu z tym, że bez nas ten prymitywny szlam by się nie pojawił, chciałbym przypomniec że bez nas Dustbowl wymarłoby już trzy razy - tuż po Wielkim Cudzie, trzy lata temu oraz całkiem niedawno. Szlam został odkryty w ten niezbyt fortunny sposób podczas poszukiwań surowców, które mieliśmy nadzieję wymienic na żywnośc - a z moich informacji wynika, że już teraz jedna z hodowli jest zakładana, a z drugim miastem... cóż, tu mamy problem z komunikacją, będzie trzeba wysłac kolejną ekipę. W każdym razie prosiłbym by to, że New Order nie podlega całkowicie Pani nie zasłaniało pani faktu, że nadal jesteśmy obywatelami tego miasta, o czym zapomina Pani już drugi raz.
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
Argumenty nie przekonały pani burmistrz.
- Nie zmieniaj tematu, Victor. Nikogo nie zachwyci wieść, że mamy przekazywać jakimś glutom naszych ludzi do pożarcia. Martwym ciałom też należy się pochówek... a ilu to mamy zbrodniarzy, że będziesz chciał przekazywać ich zwłoki? Czemu najzwyczajniej w świecie nie zniszczyliście tego szlamu tylko jak tchórze zgodziliście się na jego śmieszne żądania?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Czemu? Bo wszystkie opcje, jakie wymyśliliśmy do tej pory nie zadziałały. A jedyna osoba, która je rozumie jest w nich, delikatnie mówiąc, zakochana, i nie za bardzo ma ochotę by pomóc w odkryciu ich słabości. Jeśli macie jakieś pomysły, to proszę bardzo. Przypominam tylko że ogień je wzmacnia, woda już nie działa, radiacja zwiększa ich inteligencję a nic innego do tej pory nie miało efektu. Do czasu znalazienia innego rozwiązania pozostaje nam dawanie ciał, albo ich równoważnika w bydle.
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
Pani burmistrz przyłożyła palec do brody, a drugą rękę oparła na biodrze. Zamyśliła się, a w końcu wydała wyrok.
- Zgadzam się na taką karę dla zbrodniarzy, ale nie otrzymacie żadnych ciał ofiar samobójstw. Macie więc tydzień, aby znaleźć sposób na zniszczenie tych glutów. Rzućcie im tę nową dziwaczkę na pożarcie, może zmieni zdanie na temat tego gówna? A może zatopcie ten szlam w betonie, zasypcie w jakimś szybie? Nie wiem, wy tu jesteście od obrony.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Prawdę mówiąc, wszyscy mieszkańcy Dustbowl są tu od obrony, nie tylko my... Oficjalna funkcja New Order to dystrybucja i nadzorowanie technologii zastępczej do elektronicznej, którą to funkcję spełniamy. Wszystko inne, od zajmowania się śmieciami po zapewnianie zaopatrzenia robimy tylko i wyłącznie ze względu na to, że także jesteśmy mieszkańcami tego miasta. Możemy podjąc próbę zasypania szlamu, jednak pod dwoma warunkami - po pierwsze, urządzimy głosowanie w tej sprawie, i wszyscy razem zadecydują, czy zasypujemy szlam. Po drugie, tak jak teraz mi Pani przedstawiła ten pomysł, tak potem nie będzie się pani go wypierac. Sama pani rozumie, już teraz ludziom zdarza się ignorowac to, co dla nich robimy, i skupiac się na negatywnych konsekwencjach. Jeżeli zabetonowanie szlamu spowoduje jego rozzłoszczenie, a jakiś procent miasta przeżyje, nie chcemy byc kozłami ofiarnymi. Co do nowo przybyłej, będę musiał z nią porozmawiac. Coś jeszcze?
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
Megan machnęła ręką. Chyba nie przekonywało jej to babskie gadanie Victora.
- Co mnie obchodzi oficjalna funkcja, skoro to wy macie broń i wiecie jak z niej korzystać. I co z ciebie taka beksalala się zrobiła, co? Kto się skupia na negatywnych konsekwencjach? Oczywiście, nie wybaczyłam Ci jeszcze tamtego zboczonego gówna, ale trochę jaj też wam nie zaszkodzi. Róbcie co trzeba zrobić, pomyślcie, macie przecież tydzień czasu. Jeśli to tyle, to lecę. Muszę nadzorować wydawanie racji.
No i poszła...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Viktor wzruszył ramionami i poszedł do mieszkania, w którym zatrzymali kociouchą. Pani prezydent będzie trzeba przypomniec, że poza członkami New Order większośc mieszkańców posiada broń, a pojazdów nikt nie pilnuje - to, że tylko przeszkoleni załoganci mogli je obsługiwac, to już ich problem...
Kiedy dotarł na miejsce - a było to jedno z bardziej luksusowych mieszkań - zapukał głównie ze względu na uprzejmośc, po czym uchylił drzwi i zawołał:
- Proszę pani, ma pani czas?
Spoiler
Pokaż
Zanim na coś wpadniesz:
Łazienka NIE JEST widoczna z drzwi wejściowych. Tak samo jak sypialnia itp.
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
Victor otworzył drzwi i ujrzał nagą Brunhildę z własnym członkiem w ręce...
No dobrze, na poważnie.
Victor otworzył drzwi i faktycznie zobaczył nagą Brunhildę, ale mimo wszystko była ona kobietą. Aż dziwne. Kobieta nie zareagowała, nawet się nie zaczerwieniła, stała tak jak stała (dobrze, że ona a nie... ) i wpatrywała się w przybysza jak w debila.
- Wiesz, to chyba ja powinnam otworzyć drzwi. Widać w tym Dustbowl macie dziwne zwyczaje...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Taa... domyślam się że kazali ci się rozgościc... - powiedział zmieszany Viktor, dośc wyraźnie odwracając głowę.
- W każdym razie, jak możesz się domyślec, ludziom nie spodobały się żądania szlamu. Ale może zacznijmy od początku... Jak rozumiesz to, co on mówi?
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
Victor nie dostał po głowie za najście, nikt do niego nie strzelił, nikt nie krzyczał. Kobieta tylko ubierała się, co mężczyzna mógł słyszeć, a potem zaczęła mówić.
- W dawnych czasach ludzie podobno w podobny sposób składali ofiary swoim wyobrażonym bogom, odtwarzasz ten zwyczaj i się dziwisz? Masz może jakieś wino czy coś? - zmieniła temat, rozglądając się po ponurym mieszkaniu. - Słyszę, bo słyszę. Mam lepszy słuch, poza tym, kiedyś już miałam do czynienia z tymi istotami.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Trzecia szafka od strony drzwi w kuchni - powiedział Viktor, po czym przeszedł do nieco ważniejszego tematu - Spotkałaś je wcześniej? Gdzie to było? I, co ważniejsze, czy jest coś co je odstrasza? Skoro są w stanie myślec, wolałbym je przenieśc gdzieś zamiast eliminowac, i sądzę że taka opcja jest lepsza także dla ciebie...
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
Kobieta otworzyła szafkę, wyciągnęła butelkę wina (nie było może najlepszego rocznika, no ale trudno) i zaczęła pić z gwinta.
- Tak, pracowałam nad nimi w Sereval. Ale raczej nie podchodzono do moich badań optymistycznie, więc opuściłam placówkę. Samowolnie nie opuszczą kanałów, musicie je albo karmić albo zniszczyć. Najlepiej niskimi dźwiękami. Przecież to oczywiste.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Nad czym dokładnie pracowałaś w tym Sereval? - zapytał Viktor. Widząc zachowanie dziewczyny uznał, że może lepiej nie dawac namiarów na kolejne butelki...
- I dźwięki wcale nie są takie oczywiste. Nawet nie wiadomo jak one słyszą... W każdym razie... - tu zamyślił się... - Jak głośny musi byc taki dźwięk?
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
Kobieta wzruszyła ramionami.
- No... nad szlamem. Dlatego pojawiłam się w Dustbowl, słyszałam, że macie żywe okazy. I w dodatku szybko wyewoluowały do stanów inteligentnych - wytłumaczyła rozpromieniona. - To fantastyczne! Ale, jak mi się wydaje, nie zyskały odporności na infradźwięki. Wiecie co to infradźwięki?
Zapytała, niepewna, czy asy z New Order mogły o tym słyszeć.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Wiemy. Zanim odcięło prąd, byliśmy miastem górniczym, a nie osadą jaskiniowców, proszę Pani. - powiedział Viktor - Według moich danych niektóre urządenia mogą je generowac jako efekt uboczny, prawda? Odnotowano nawet przypadki pojawienia się ich w rurociągach... tylko trzebaby je stworzyc w większej ilości... Chyba że ma pani jakiś pomysł? Większośc urządzeń generujących je jest na prąd.
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
Kobieta ziewnęła, po czym przysiadła na kanapie, do końca opróżniając butelkę wina.
- Nie wiem, co ja jestem? Chcecie zniszczyć zupełnie te niewinne, piękne istoty, to potrzebujecie infradźwięków. Tyle w temacie. Ja się na tym nie znam.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Dobrze... spokojnie, o ile nie przejdą na wyższy poziom, oszczędzimy ten uśpiony szlam... Przynajmniej postaramy się. - Powiedział Viktor, po czym wyszedł.
Infradźwięki, infradźwięki... trzeba będzie zebrac wszystkich i zastanowic się nad produkcją. Ale na razie...
- Wy dwaj. Obserwujcie ją, dobrze? Może wychodzic, ale nie może się dostac do kanałów... Jasne? - powiedział do dwóch podstaw.
"Snajperzy po raz kolejny wytłumaczyli rodzicom, że nie są wariatami z bronią i mogli strzelać w każdej chwili. Puszka też była zwarta i gotowa. Gratulacje!"
