Czas Młota: Charles vs Goliath

Lider: Daud [Pupu pan Panda]
Miasto: Krater Tauris
MG: DLANOR
Zablokowany
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Czas Młota: Charles vs Goliath

Post autor: Gruby »

ObrazekVS Obrazek
Goliath, gdy usłyszał, że walka została oficjalnie rozpoczęta, uderzył pięścią o pięść, tak, że z kastetów posypały się iskry. Uśmiechnął się, po czym przyjął... postawę bokserską. Garda, nogi ostrożnie pracują, wzrok śledzi ruchy Windara. Czeka na atak przeciwnika. Uśmiechnął się pod nosem, po czym zawołał do Charlesa:
-Nie wiem czy słyszałeś, lecz nazywają mnie Królem Gór. Chcesz wiedzieć dlaczego?
Rozpoczęła się walka, nie tylko na polu fizycznym, ale też psychologicznym...
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Czas Młota: Charles vs Goliath

Post autor: Morok »

Windar na pole walki wkraczał nadal odziany w okrywający go od stóp do głów, szary płaszcz podróżny. Gdy jednak wyczytano jego imię, jednym ruchem ręki odrzucił okrycie na bok i natychmiast wyćwiczonym ruchem dłoni wyrzucił w powietrze parę bliźniaczych tonf, zręcznie łapiąc je w powietrzu i przyjmując postawę do walki. Stanął na lekko ugiętych nogach, unosząc ręce do typowej luźnej gardy a'la kung fu... tyle, że teraz wspomaganej morderczymi stalowymi narzędziami.
- Ma to coś wspólnego z Twoją techniką "niezniszczalnej szczęki"? - próbował zgadywać Charles, zaczynając powoli krążyć wokół przeciwnika, jak tygrys szykujący się do skoku. W istocie, już wcześniej przekonał się, że łatwiej jest poruszyć górę, niż cokolwiek zrobić Goliathowi przy użyciu siły. Miał też nadal w pamięci walkę Andersonii z jej mężem... i dlatego nie lekceważył przeciwnika. Te kastety mogły być w jakiś sposób izolowane, nie zamierzał więc również za bardzo polegać na elektrowstrząsach. Chociaż, oczywiście, jak pewnie łatwo się domyślić, w stalowe tonfy wbudowane były potężne tasery. Jeśli Męskotur nie odrobił pracy domowej, mogą się przydać. Jeśli nie, trudno. Miał w zanadrzu jeszcze kilka innych sztuczek... jeśli przeżyje wystarczająco długo, by z nich skorzystać.
Nie zamierzał atakować pierwszy. Tonfa była idealną bronią defensywną, pozwalającą wprawnemu użytkownikowi przy użyciu minimalnej siły zablokować atak nadchodzący praktycznie z dowolnego kierunku. Oczywiście, pięści Goliatha były bardziej podobne do siły natury, niż zadanego przez człowieka ciosu - stąd też, przynajmniej na razie, bezpośrednie bloki nie wchodziły raczej w rachubę. Póki co, trzeba było ostrożnie wybadać, na ile styl walki Męskotura zmienił się od ich ostatniego spotkania... i czy Windar może sobie znowu pozwolić na zwycięstwo poprzez przysmażenie olbrzyma kilkuset tysiącami woltów.
Skąd nadejdzie atak? Z przodu, z prawej, z lewej, z góry? A może... z dołu? Niewykluczone, że uderzenie przeciwnika mogło wstrząsnąć samą areną, pozbawiając Charlesa gruntu pod stopami. Był gotów.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Czas Młota: Charles vs Goliath

Post autor: Gruby »

Męskotur również ostrożnie otaczał Windara. Jego taktyka tym razem wyglądała na bardziej wyważoną, spokojną. Ostatnio był szybki, silny i wytrzymały, ale brakowało mu jakiejś koordynacji, techniki. Teraz, niczym doświadczony bokser, obserwował swojego przeciwnika, krążąc i trzymając gardę.
-Nie. Moje ciosy potrafiły powalać góry. Podczas ostatniej walki nie byłem w pełni sił po użądleniu przez skorpiona. Ale teraz... teraz, pokażę ci jaka jest siła Króla Gór!
Za tym okrzykiem pomknęła ku piersi Windara gigantyczna pięść. W sumie ciężko powiedzieć czy był to atak na korpus, bo łapa Męskotura była tak wielka, że nie robiło różnicy gdzie mierzył. Prosty, błyskawiczny cios bokserski. Druga ręka ciągle trzymana była w gardzie, ale miałeś mało czasu by zwrócić na to uwagę, bo usłyszałeś potężny huk. Wszystko działo się w ułamkach sekund, nie masz czasu by namierzyć źródło dźwięku, możesz tylko domniemywać...
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Czas Młota: Charles vs Goliath

Post autor: Morok »

Potężny atak, zwłaszcza w chwili, gdy Charles nie znał jeszcze możliwości kastetów, wydawał się naprawdę niebezpieczny. Jeśli to było możliwe, Windar chciał uniknąć ciosu, jak i źródła tajemniczego dźwięku (być może drugiej z pancernych rękawic) szybkim odskokiem w lewo (z użyciem pracy nóg, której nauczył się w Veno). Jeśli to bokserska technika walki była specjalnością Króla Gór, mężczyzna wiedział, co powinien robić. Największą słabością boksu był brak ataków przy użyciu nóg. Poza tym, żeby wyprowadzać naprawdę skuteczne ciosy, trzeba było włożyć w nie siłę całego ciała. Innymi słowy, najlepszą sytuacją dla Goliatha byłoby, gdyby Charles dalej trzymał się na dystans, pozwalając mu zastosować pełen impet błyskawicznych ciosów okutych w kastety pięści. Windar zamierzał uczynić coś wręcz odwrotnego - unikając ataków, zbliżyć się jak najbardziej do nóg Męskotura. Jeśli gigant będzie musiał pochylić ciało, by trafić o wiele niższego przeciwnika, nie będzie w stanie wyprowadzać uderzeń z pełną siłą ani szybkością. Była to jedyna szansa, by przetrwać to starcie w jego obecnej postaci. Oczywiście, kopniaki ogromnych nóg Goliatha nadal wchodziły w rachubę - nie były jednak na obecną chwilę głównym zagrożeniem.
Jeśli Charles dostrzegał, że nie uda mu się zdążyć z unikiem (a powinien to rozpoznać), robił jedyną rzecz, którą mógł w takiej sytuacji - czyli unosił obydwie tonfy do potężnej gardy w kształcie litery X, żeby choć trochę zmniejszyć impet ciosu olbrzyma, jednocześnie odskakując do tyłu i podwijając nogi, by uderzenie nie zmiażdżyło go, a jedynie odrzuciło mocno do tyłu. Odlatując, przycisnąłby wtedy jeden z przycisków, który sprawi, że z boku prawej tonfy wynurzy się hak, którym zamierzał zaczepić się o ziemię, by nie wylecieć za ring.
Postawiony wobec sytuacji bez innego wyjścia, Windar walczył z zacięciem i desperacją osaczonego wilka, wiedząc, że od tego zależy nie tylko coś tak ulotnego jak "chwała", czy "władza", ale przede wszystkim - jego własne życie. Wiedział, że przeciwnik posiada nad nim przewagę doświadczenia i siły. Jego jedynym atutem była na razie szybkość - ale i to w obliczu błyskawicznego, wyprowadzonego z doskonałą techniką ciosu mogło okazać się przewagą jedynie pozorną.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Czas Młota: Charles vs Goliath

Post autor: Gruby »

Cios był błyskawiczny i widziałeś, ale wydawało ci się, że dasz radę go uniknąć. Z trudem, częściowo, ale jednak. Częściowo więc się odsunąłeś, a część uderzenia, która spadłaby niechybnie na twoje ramię, przyjąłeś na tonfy. Dźwięk wybuchu był odgłosem uderzenia. Pięść trafiła perfekcyjnie w tonfy, a ciałem mniejszego mężczyzny wstrząsnęła fala uderzeniowa. Cios pięścią w broń sprawił, że Windar obrócił się, zrobił coś w stylu piruetu w powietrzu, odlatując na skraj areny. Byłeś przy samej krawędzi. Nie miałeś okazji wystrzelić haka, bo twoje tonfy poszły w drzazgi, kawałki czy cholera wie co. Miałeś jednak wrażenie, że to poświęcenie było warte swojej ceny, bo dałbyś głowę, że potężny cios Męskotura dosłownie urwałby ci ramię i połowę torsu.
Męskotur uderzył kastetem o kastet i nieśpiesznie ruszył ku Windarowi. Tłum wołał zachęcająco do Króla Gór by zakończył walkę. Sytuacja - tragiczna.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Czas Młota: Charles vs Goliath

Post autor: Morok »

/// Postanowiłem, że jednak ruszę wątek w imię epickości. Mam nadzieję, że w kolejnej turze Roe jednak nie odpadnie z automatu ^^. ///

Windar powoli podniósł się z ziemi. Sprawiał wrażenie nieco skołowanego. Spojrzał na trzymane w dłoni pozostałości dwóch tonf... po czym uniósł głowę, patrząc na spokojnie zbliżającego się Króla Gór. Wypuszczone z jego dłoni powyginane, stalowe rękojeści z brzękiem uderzyły o ziemię.
Czyżby już się poddał? Czyżby chciał już tylko do końca patrzeć w twarz zbliżającej się śmierci?
Charles słyszał wokół siebie okrzyki tłumu. Oni pragnęli, żeby wszystko skończyło się tu i teraz. Chcieli widzieć uderzenie pięści Króla Gór miażdżącej jego ciało. Być może mieli nadzieję, że Goliath zwycięży cały turniej - i raz jeszcze zostanie głową plemienia. On sam był wszak tylko przybyszem, kimś obcym, kto nie mógł mieć szans w starciu z byłym przywódcą...
Windar wyprostował się dumnie. Wiedział, co musi uczynić. I już od pierwszej chwili, gdy tylko usłyszał, komu stawi czoła - był pewien, że do tego dojdzie. W starciu z potężnym przeciwnikiem, jakim był Męskotur, nie mógł więcej polegać tylko na śmiesznych sztuczkach w stylu paraliżujących tonf. Już pierwszy cios pokazał, że jeśli zlekceważy Króla Gór, przypłaci to swoim życiem.
- Goliacie Męskoturze... - zwrócił się do zbliżającego się giganta, patrząc mu w oczy. - Pokonałeś moją broń. A teraz... będziesz walczył ze mną - rzekł, jednym ruchem dłoni zdejmując z twarzy ciemne okulary.
Za grubymi, czarnymi powiekami zapłonęła para krwawoszkarłatnych oczu. W chwilę później, Charles Windar dezaktywował jedyny znajdujący się w jego ciele biowszczep - ten, który pozwalał mu zachowywać pozory człowieczeństwa.
Skóra mężczyzny zafalowała, jakby pod jej powierzchnią coś się zagotowało... po czym w jednej chwili eksplodowała. We wszystkie strony pofrunęły krople czegoś, co przypominało krew. I wrzało, niemal natychmiast parując w zetknięciu z dowolną powierzchnią. Pole bitwy okryła gęsta chmura pary, skrywając Męskotura przed oczyma widowni... która w tej chwili zapewne wiwatowała, przekonana, że jego przeciwnik, w obliczu pewnej porażki, postanowił po prostu popełnić spektakularne samobójstwo.

/// No dobra, na razie dotąd. Dlanor, możesz opisać reakcję Męskotura czy coś. Czy mam dopisać coś jeszcze? ///
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Czas Młota: Charles vs Goliath

Post autor: Gruby »

Obrazek
Męskotur kiwnął głową i stał, trzymając dalej bokserską gardę. Nie wydawał się mocno zaskoczony przemianą Windara. W jego oczach ujrzeć można było coś w stylu... zawodu. Chyba większym szacunkiem darzył Charlesa za to, że poprzednio pokonał go jako zwykły człowiek. Dosłownie Dawid pokonał Goliata, co prawda z użyciem rażących prądem zabawek, ale jednak zawsze. Teraz, najwyraźniej miała to być walka między dwoma bestiami. Tak czy siak, nieporuszony Męskotur był gotowy do dalszej walki. Tłum krzyczał, nie widząc do końca co się dzieje przez parę. Ciężko było wyczuć czy z zaskoczenia, czy właśnie myśląc, że Windar popełnił samobójstwo.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Czas Młota: Charles vs Goliath

Post autor: Gruby »

Obrazek
Mimo efektownego pokazu Windara, walka nie trwała długo. Nim nawet Charles zdążył ukazać swoje nowe moce, Król Gór doskoczył do niego, po czym wymierzył przepotężny cios. Na dosłownie sekundę przed trafieniem w roztopione cielsko mutanta, ręka Goliatha... zatrzymała się. W jego przeciwnika grzmotnęła jednak potężna fala uderzeniowa, która odrzuciła niedzielnego, leniwego, wolnoodpisującego wojownika poza granicę kręgu. Windar spadł z wysokości parudziesięciu metrów na twarde kamienie łamiąc sobie wszystko co mógł złamać, druzgocząc organy wewnętrzne, mając wylew krwi do mózgu oraz suchostój. Ponury koniec osoby naznaczonej przez Coveliera. Znak czaszki na jego dłoni... zniknął.
Zablokowany

Wróć do „Whalers”