
Jeden z nich był nienaturalnie chudy, wręcz rachityczny. Miał czerwone oczy, długie uszy, krosty na twarzy oraz łysą głowę. Jego towarzysz był niczym jego przeciwieństwo. Niesamowicie, obleśnie otyły, z rudymi, kręconymi włosami i małymi ślepiami. Sunął przy chudzielcu jak wieloryb lądowy. Obydwaj ubrani byli w koszulki i spodenki na krótki rękaw.
Gdy podeszli bliżej i stanęli pod murami, zakrzyknęli gromkim głosem:
-Kurwaaaaaaa!
A potem światłą myśl kontynuował dryblas, który krzyczał do jednego ze strażników na wieży:
-PROSZĘ PANA! MOGĘ NA KUPĘ!?
Grubas zaś się odezwał:
-JEST ARDRIAN!?
Pomijając to, że nie znaliście tych mutantów, ani nie było u was żadnego Ardriana, te mutanty nie wydawały się zrównoważone psychicznie. Z drugiej strony, wyglądały na dość... oswojone. Na pewno nie były bezmózgimi bestiami, które chcą tylko zabijać. Co robimy?