Wyprawa do Świętego Miasta

Rejony panowania gangów NPC, neutralne miasta i tereny.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

- Powiedzmy, że nie lubię zwiedzać z przewodnikiem. Bo i gdzie tu zabawa, kiedy cały czas jest się prowadzonym za rączkę? - Windar rzucił pytaniem retorycznym. Pokręcił głową. - Więcej zawsze można zobaczyć i usłyszeć samemu... trzeba mieć tylko oczy i uszy szeroko otwarte - mówił dalej, udając podekscytowanego perspektywą kontaktu międzykulturowego. W istocie, to był jeden z powodów, dla których Charles wybrał taki a nie inny sposób podróży. Ale nie jedyny.
- Tak czy inaczej, wracaj do swoich zajęć. Jeszcze raz dzięki za pomoc i oby Bóg wynagrodził Ci Twoją dobroć - mężczyzna w ojcowskim geście dłonią poczochrał czuprynę chłopca, dając mu do zrozumienia, że czas już iść.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Chłopiec nie wyglądał na zbyt zadowolonego, ale nagle wzdrygnął się i odszedł, najwyraźniej rozczarowany tym, że został odprawiony. Charles został sam. A przynajmniej tak przez chwilę myślał, bo za jego plecami odezwał się miły, męski głos:
-Valfor Liberte. Od małego chciał być poszukiwaczem przygód. Z drugiej strony, jest z natury bardzo dobrym dzieckiem. Dlatego właśnie trafił do Pacifistas, a nie do Dominicanus.
Obrazek
Za Charlesem, na blaszanym koszu na śmieci, siedział dobrze zbudowany mężczyzna o jasnej skórze i nienagannej cerze. Na głowie miał starannie zaplecione blond dredy. Ubrany był tylko w szare spodnie, podtrzymywane przez dwa paski: jeden zwyczajny z klamrą, czarny, i drugi materiałowy w kolorze karmazynu. Uśmiechał się ku Charlesowi, nieco przymykając oczy. Wcześniej na pewno go tutaj nie było. Musiał przybyć, gdy zajmowałeś się chłopcem. Twoje zmysły były przytępione przez "boską aurę", dlatego przybysz miał ułatwione zadanie.
-Nie powinieneś tak uciekać Bael i Agaresowi. - powiedział, ciągle się uśmiechając - Sprawisz im przykrość. Rozumiem, że nie masz zamiaru zrobić niczego złego. Nie sądzę nawet byś mógł uczynić cokolwiek złego w tym mieście. Ale oni są twoimi opiekunami i będą się martwić, gdy odkryją, że cię nie ma. Często czynimy różne rzeczy bez przemyślenia jak nasze decyzje wpłyną na innych. Co byś zrobił, gdyby Bóg okazał się tak naprawdę niegodziwy i ukarał brutalnie rodzeństwo za zgubienie cię z oczu? Mógłbyś żyć z takim brzemieniem? Co jest ważniejsze? Życie czy ludzka ciekawość?
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

- W takim przypadku nie byłby Bogiem - odparł Charles ponuro, odwracając się powoli i posyłając nieznajomemu przeciągłe spojrzenie zza ciemnych okularów. W jednej chwili zniknęła cała fasada łagodności i dobrotliwości, jaką naukowiec obdarzał chłopca, a na twarz mężczyzny powróciła chłodna obojętność. - A kim Ty jesteś? - zapytał z lekką niechęcią, jakby tak naprawdę nie miał ochoty poznawać tożsamości przybysza. W istocie, nie obchodziło go, kim jest facet z dredami - z paru wypowiedzianych słów Windar wnioskował, że to jakiś wysłannik owego "Boga" - wyglądało jednak na to, że stanie się kolejną przeszkodą na jego drodze. Przeklinał się w myślach, że wcześniej nie zauważył, jak dziwny osobnik się zbliża. To miasto mogło zawierać wiedzę, której potrzebował... nie miał więc czasu na takie rzeczy.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Obrazek
-Dla niektórych nie jest Bogiem osoba, która nie udowadnia swojej wyższości nad ludźmi. Przez tysiące lat, ludzie wierzyli w różne rzeczy. Lecz monopol na "znajomość" Boga mogą mieć tylko ci, którzy go naprawdę spotkali. Czyż nie?
Mężczyzna nie wydawał się zrażony chłodnym tonem Charlesa. Dalej się uśmiechał szeroko.
-Kim jestem? Informatorem. Kimś, dzięki komu nie będziesz musiał udawać jaszczurki lub wystawiać swoich strażników na przykrości. Ani innych osób. Pracujący tu naukowcy koncentrują się na swojej pracy. Gdybyś ich wystraszył, mogliby uczynić coś, czego potem by żałowali. Tak więc, by nie narażać tutejszych mieszkańców na jakiekolwiek utrapienia i oszczędzić ci zbędnych wysiłków, przyszedłem by pomóc. Co chcesz wiedzieć, przyjacielu?
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Charles milczał przez chwilę, zastanawiając się, czy powinien uwierzyć w słowa faceta z dredami. Po chwili jednak stwierdził, że tamten nie miał powodu, by kłamać. Z jakiegoś powodu wiedział już... nie wszystko, ale dość sporo o działaniach Windara. Gdyby naprawdę tego chciał, mógłby mu przeszkodzić lub zawołać niemilców z Dominicanusa... mężczyzna postanowił więc, przynajmniej na chwilę obecną, zaufać "informatorowi".
- Smoki - wychrypiał cicho pojedyncze słowo. Milczał przez dłuższą chwilę. - Mityczne, ziejące nadnaturalnym ogniem bestie, które dawno temu, jeszcze przed Wojną, świat włożył między bajki. Ja również kiedyś nie wierzyłem, że istnieją... teraz jednak ich poszukuję. A przynajmniej próbuję zdobyć jakieś wskazówki dotyczące miejsca ich pobytu - powiedział naukowiec. Teraz miało się okazać, ile warta była złożona przez nieznajomego oferta pomocy.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Obrazek
Mężczyzna oparł się nagimi plecami o zimną ścianę i spojrzał ku niebu, przystawiając palec do policzka. Przez chwilę zastanawiał się nad niecodziennym zagadnieniem o którym powiedział Charles, aż w końcu odpowiedział:
-Jest u nas wydział kryptozoologii, ale nie sądzę by mieli wskazówki dotyczące smoków. Wiemy, że na pustyni są dinozaury i ogromne gady, ale mitycznych, inteligentnych smoków o nadnaturalnym ogniu jeszcze nie spotkaliśmy. Może gdzieś istnieją, lecz tu informacji o nich nie znajdziesz, przyjacielu. Powinieneś jednak kontynuować swoją podróż. Podróże uczą i wzmacniają charakter. Czy jest jeszcze coś w czym mogę ci pomóc, przyjacielu?
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Charles cierpliwie wysłuchał słów "informatora". Jego twarz nie zmieniła wyrazu, gdy dowiedział się, że w mieście nie znajdzie nic na temat, który starał się zgłębić. W rzeczywistości jednak bezinteresowna pomoc owego osobnika i prawdziwe, wydawałoby się, informacje sprawiły, że czuł wobec nieznajomego coraz mniejszą nieufność.
- Tak - krótko odpowiedział na ostatnie pytanie mężczyzny. - Chcę jeszcze odwiedzić Dominicanus... ale trudno będzie mi to zrobić bez kogoś tutejszego. A wolałbym przejść się tam z Tobą, niż z moimi... "opiekunami" - w ostatnim słowie dał się słyszeć chłód. W istocie, wcześniejsze traktowanie mówiło samo za siebie - Bael i Agares za grosz mu nie ufali. Ich towarzystwo podczas zwiedzania nie wchodziło w grę.
- Poza tym... nie nazywam zwykle "przyjacielem" kogoś, kogo imienia nawet nie znam - dodał, podchodząc do faceta z dredami. - Charles Windar - przedstawił się, wyciągając dłoń.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Obrazek
Mężczyzna uśmiechnął się i uścisnął dłoń Charlesa. Przez plecy wysłannika z Arcadii przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Mógł mimowolnie poczuć, że kimkolwiek jest ta osoba, musi być naprawdę silna. Ta aura potęgi przypominała nieco spotkanie z Covelierem. Czasami, od niektórych ludzi czuć było po prostu, że mogą stanowić śmiertelne zagrożenie. Ten mężczyzna był jedną z takich osób.
-Nie mam imienia, przyjacielu. Możesz mi sam je nadać, tak jak robią to inni.
Bezimienny rozprostował nogi i zszedł z kosza. Spojrzał na coś za plecami Charlesa, po czym skupił na nim wzrok.
-Nie doceniasz swoich opiekunów. Potrafią być naprawdę mili i sympatyczni. A chociaż są surowi, to martwią się o ciebie, bo chcą byś dobrze zapamiętał swoją wizytę w Świętym Mieście. Jeżeli jednak nie odpowiada ci ich towarzystwo, co powiesz na kompanię kogoś, komu wydajesz się imponować i czyja nieufność nie będzie mogła zmienić twoich planów?
Za plecami Charlesa dało się usłyszeć jakiś szmer. Ktoś mały szybko się ukrył. Najwyraźniej dzieciak nie zamierzał zostać tak szybko odprawiony i ciągle coś go ciągnęło do gościa spoza miasta.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Gdy wyczuł aurę potęgi stojącego przed nim osobnika, Charles drgnął, ale osłabił uścisku. W jego gardle odruchowo zrodził się głuchy pomruk uznania, mężczyzna jednak zdusił go w zarodku. Bywało, że jego druga natura dawała o sobie znać... i zwykle było to właśnie w takich chwilach.
Cierpliwie wysłuchał słów nieznajomego "przyjaciela". Usłyszawszy szmer, westchnął cicho, ale nie odwrócił się. Ten dzieciak był stanowczo zbyt wścibski. Ale jego odwaga i upór, by śledzić naukowca, nieco zaimponowały Windarowi.
- Jeśli zna dzielnicę... niech będzie - odparł. - Dzięki za pomoc - dodał jeszcze cicho, nie spuszczając wzroku z "informatora".
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

-Cała przyjemność po mojej stronie. Nie rozrabiaj już więcej Charles. Pamiętaj, że jesteś gościem i tutejsi ludzie chętnie ci pomogą.
Powiedział mężczyzna z blond dredami, po czym odszedł. Mały chłopiec postanowił teraz wyjść i wielkimi oczyma spojrzał na Charlesa.
-Ummm... przepraszam, ale jednak wolałbym z panem pójść... jeżeli to nie problem...
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Windar przez chwilę rozmyślał nad spotkaniem z mężczyzną... i rozmową, która właśnie miała miejsce. Rozmową? A może powinien to raczej nazwać... modlitwą? Potrząsnął głową i odwrócił się w stronę chłopca.
- Pewnie. Ale załatwiłem już wszystko w tej dzielnicy - powiedział do malca, uśmiechając się łagodnie. - Chciałbym jeszcze zobaczyć Dominicanus. Oprowadzisz mnie po nim? - zapytał.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Obrazek
-Tak jest!
Powiedział chłopak, wpatrując się w Charlesa jak zauroczony. Najwyraźniej spotkanie z tajemniczym mężczyzną wzbudziło w nim jeszcze większy podziw do obcego osobnika. Wyruszyliście ku dzielnicy Dominicanus...
Dominicanus było miejscem wojowników. Powoli nadchodziła noc, ale treningi tutaj nigdy nie ustawały. Nie było prądu, więc ludzie zmagali się ze sobą w świetle pochodni oraz prymitywnych lamp. A często walczyli ze sobą po prostu w ciemnościach. Samodoskonalenie się. Rozwijanie umiejętności. Przełamywanie kolejnych barier, by stać się lepszą osobą. To były główne cele mieszkającego tutaj ludu. Zarówno mężczyźni jak i kobiety oddali się całkowicie idei wzmacniania ducha przez wzmocnienie ciała.
Nie było tu zbyt wielu ciekawych miejsc. Było parę karczm oraz sporo domostw, ale większość dzielnicy zajmowały pola treningowe różnej maści. Chłopiec spojrzał na Charlesa, a jego oczy mówiły "gdzie cię zaprowadzić?".
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Najwyraźniej pojęcie "ciekawego miejsca" było dla Windara nieco odmienne, niż dla narratora. Z zainteresowaniem bowiem przyglądał się walczącym parom, co jakiś czas machinalnie unosząc i opuszczając dłonie, jakby chcąc zapamiętać niektóre pozycje, które przyjmowali podczas treningów. Gdy chłopiec uniósł ku niemu wzrok, Charles wiedział już, o co chce zapytać.
- Chętnie na własnej skórze przekonałbym się, jak szkoli się tutejszych wojowników. Mógłbyś mnie zaprowadzić do kogoś, kto wskaże odpowiedniego dla mnie trenera? - zapytał, rozprostowując ręce, aż zatrzeszczały stawy. Miał nadzieję, że obejrzy sobie lepiej broń, którą posługiwali się mieszkańcy Dominicanusa, ale równie dobrze mógł spędzić trochę czasu na treningu. W końcu kolejna taka okazja mogła się już nie powtórzyć. Świeże, nocne powietrze pobudzało Windara i sprawiało, że przypominał sobie całonocne treningi z czasów, kiedy był jeszcze członkiem Gwardii. Teraz, oczywiście, nie było już tam dla niego miejsca...
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Obrazek
-Hmmm... spytam kto dzisiaj jest głównym trenerem...
Powiedział chłopiec krzywiąc się i poszedł do jakiejś bardzo, bardzo młodej dziewczyny, która dopiero uczyła się chyba jak utrzymać miecz. Porozmawiał z nią przez chwilę, po czym powrócił do Charlesa.
-Dzisiaj uczą się walki wręcz. Proszę za mną proszę pana, zaprowadzę pana do trenerki.
Po jakichś pięciu minutach trafiliście na jedno z wielu pól treningowych. Od razu się domyśliłeś kto jest trenerką. Jakaś kobieta, stała nad trójką leżących na ziemi młodych wojowników i wydzierała się na nich. Chyba wzbudzało w niej irytację to, że nie potrafią zrobić dwóch tysięcy brzuszków. Oderwała swój wzrok od nich i przeniosła go na Charlesa. Szybkim ruchem zdjęła z dłoni jedną z pozłacanych bransolet i rzuciła nią w przybysza. Cholerstwo ważyło jakieś dobrych, parę kilo.
-KOLEJNY! Jak tak dalej pójdzie, to każdy będzie znał tajemnice naszej walki! Muszę pogadać z "górą" na ten temat do jasnej anielki. Tak jak gdyby nie wystarczyło, że Zumbi rozdaje komu popadnie nasz styl walki.
Była chyba poirytowana obecnością Charlesa. Podeszła do niego, zdejmując z rąk i nóg bransolety. Przez chwilę wyglądała też jak gdyby chciała rozpiąć swój stanik (który również był najwyraźniej obciążony), ale po krótkiej ocenie wzrokowej stanu klatki piersiowej potencjalnej jednostki trenowanej, odpuściła sobie. Obciążniki rzuciła na ziemię przed nim.
-Dobra! To ostatni raz! Nic nawet nie mów! I obyś był lepszy od tej dziewczyny, którą przyprowadziła Samigna! Na początek pięćdziesiąt pompek! Raz!
Młodego chłopca kompletnie zignorowała. To chyba nie będzie łatwy trening, a kobieta nie wyglądała na osobę, z którą można dyskutować. Więc to dlatego dzieciak nie chciał, by natrafił na kogoś z dominicanus.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

"A więc Amy też tutaj była..." - pomyślał Charles, szybko zrzucając wierzchni strój i zostając w samym czarnym podkoszulku. Zaraz też zapiął na ciele podane mu przez trenerkę obciążniki. Wcześniej, odziany w laboratoryjny fartuch, wyglądał na dość szczupłego... teraz zaś widać było, że jeśli chodziło o masę, rzeczywiście nie był pakerem; te jednak mięśnie, które już posiadał, sprawiały wrażenie silnych jak stal. Słysząc komendę trenerki, mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Pięćdziesiąt pompek? W Gwardii nawet największy słabeusz robił przynajmniej setkę na dobry początek - jeszcze przed śniadaniem. Podejrzewając, że pewnie obciążniki zrobią jednak jakąś różnicę, Windar przyjął pozycję i zaczął pompować...
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Obrazek
Minęło parę godzin. Okazało się, że pompki z obciążeniem to jedynie drobna rozgrzewka. Trenerka chyba była zmęczona po całym dniu trenowania mieszkańców, dlatego odpuściła nieco Charlesowi i nie była dla niego taka ostra jak dla Amy. Dlatego gość z Arcadii mógł poruszać się o własnych siłach, ale też był nieziemsko zmęczony.
Trenerka nauczyła go podstaw sztuk walki z Veno, opierających się na chwytach i walce nogami. Umiejętności bitewne ludzi z Veno przypominały poniekąd taniec. Zabójczy, piękny, błyskawiczny taniec z dużą ilością kopnięć w głowę.
Trzeba było przyznać trenerce, że naprawdę umiała uczyć. Wyciskała z człowieka siódme poty, ale była doskonałą nauczycielką. Charles mógł niemal poczuć, jak po jednej sesji treningowej jego umiejętności wzrastają drastycznie. Będzie miał się czym pochwalić wśród towarzyszy z Arcadii.
Chłopiec obserwował z pewnej odległości cały trening. Teraz, gdy trenerka odeszła, podszedł do Charlesa i spytał:
-Jeszcze gdzieś chciałby pan pójść? Chociaż widzę, że jest pan zmęczony...
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Windar, wyczerpany treningiem, podniósł jednak głowę i uśmiechnął się do chłopaka. Sprawiał wrażenie niemal szczęśliwego. Dlaczego? Była to dość zawiła sprawa, tutaj zaś nawet ja nie potrafię podjąć się dokładnego opisania, jakie to myśli po ćwiczeniach kłębiły się w głowie mężczyzny.
- Znasz może miejsce, w którym mógłbym obejrzeć... a może też nabyć egzemplarze tutejszej broni? - zapytał, znacząco spoglądając na ostrze wiszący u pasa przechodzącego obok wojownika. Sam nie interesował się szermierką ani nie umiał walczyć mieczem... ale miecze w kształcie krzyża mogły kryć w sobie coś interesującego, a przynajmniej być ciekawą pamiątką z podróży.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Obrazek
Chłopiec spojrzał niezbyt bystro na Charlesa, po czym powiódł za nim wzrokiem.
-Ach! Erzengelklingen? Wybaczy Pan, ale mogą je nosić tylko członkowie Dominicanus i nieliczni z Negazione. To niebezpieczna broń. Nasze miasto nie wielbi przemocy i dajemy je tylko tym, którzy poświęcili się samodoskonaleniu oraz obronie tego miejsca. Sama procedura jego zdobycia jest dość długa, bo, poza bronią konwencjonalną, którą przeznaczamy w całości na handel, nie mamy zapasów uzbrojenia. Erzengelklingen są wykonywane pojedynczo, przez specjalistów z Negazione i Dominicanus. Umm... co mogę jeszcze... ach, to nie są tylko miecze, chociaż na takie wyglądają. Ukryty jest w nich mechanizm, dzięki któremu szybko można je przemienić w broń palną.
Tak czy siak, obejrzeć je może Pan wszędzie. Większość ludzi w Dominicanus je nosi. Tylko lepiej ich nie dotykać.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Windar skinął głową. Broń sprawiała wrażenie dość zaawansowanej technologicznie i gdyby nadarzyła się okazja, chętnie by ją rozłożył i wypróbował, to jednak mogło poczekać. Naukowiec podejrzewał, że jeszcze kiedyś odwiedzi Veno... a jeśli będzie taka możliwość, to może nawet tutaj zamieszka? Od dawna miał już szczerze dość Arcadii i wszystkiego, co się z nią wiązało; między innymi z tego powodu pierwszy zgłosił się do grupy, która miała pracować w Wast City.
- Cóż, więc wygląda na to, że to koniec mojego zwiedzania. Dzięki za pomoc, Valfor - pożegnał się z małym, po raz pierwszy zwracając się do niego inaczej, niż "chłopcze". Zaraz też skierował swoje kroki ku gospodzie, w której mieszkali, przygotowując się na wysłuchanie zarzutów, które zapewne mieli postawić mu jego "opiekunowie". Oczywiście, ich zdanie na temat jego eskapady obchodziło go tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

-U-ummm... w porządku.
Odparł Valfor i pożegnał się z Charlesem. Ten wrócił bez większych problemów do gospody, gdzie nie zastał jednak ani Bael, ani Agaresa. Była tam tylko Samigna, która na jego widok, wykrzywiła paskudnie swoje usta pełne ostrych zębów. Wysłannik z Arcadii mógł bez problemu zasnąć...

Następnego dnia.
ObrazekObrazekObrazek
Z samego rana zostaliście obudzeni przez tutejszego barmana, który powiedział, że karawana jest gotowa do wyjazdu i wszyscy na was czekają. Byliście zabójczo obolali po wczorajszym treningu, ale Amy mogła się już poruszać o własnych siłach, a Charles też był w całkiem niezłym stanie.
Przed bramą dzielnicy Pacifistas czekały na was już transportery. Zaszły jednak pewne zmiany w ich obsadzie. Bael nie była już dowódczynią karawany. Poprzednio towarzyszyła wam trzydziestka pacifistas. Teraz, członków tej frakcji było tylko ośmiu. Do grupy dołączyło za to 6 lovemakers i aż 16 dominicanus. Poinformował was o tym Valfor, który, z jakiegoś zapewne bardzo dziwnego powodu, został jednym z przywódców karawany. Chłopak wydawał się nieco bardziej śmiały niż wczoraj, chociaż ciągle trzymał się za resztą. Musiał być z jakiegoś powodu wyjątkowy, skoro został włączony do tak niebezpiecznej wyprawy. A może po prostu „ktoś” wiedział, że będzie dobrze chroniony i chciał mu zrobić przyjemność?
Kolejnym dowódcą była Samigna, która wydawała się bardzo niezadowolona z tego, że musi wyruszyć w świat i opuścić przytulne Veno. Ona oraz Valfor wyglądali nieco komicznie, bo obydwoje kryli się za Agaresem, który patrzył na swoich pomagierów z dezaprobatą. Nie odzywał się do Charlesa. Chyba nie był zbyt zadowolony z jego nocnej ucieczki. Ten zresztą mógł zauważyć, że różowowłosy miał podkrążone oczy. Najwyraźniej poszukiwania trwały jeszcze długo po jego powrocie do gospody.
Najwyraźniej dowódcy podzielili się obowiązkami i Valfor miał odpowiadać za Charlesa, Samigna za Amy, a Agares za całą, kurwa, resztę.
Macie jeszcze jakieś plany lub pytania przed opuszczeniem Veno?
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Windar zignorował podkrążone oczy Agaresa. Gdyby ten facet tak bardzo nie chciał śledzić każdego kroku, jaki Charles stawiał w Świętym Mieście, mógłby się porządnie wyspać. Jego problem. Jeśli chodziło o samego naukowca, przed pójściem spać zrobił jeszcze trochę ćwiczeń, żeby uniknąć sztywności mięśni następnego dnia - i w istocie, obudził się tylko trochę obolały, a poza tym rześki jak skowronek.
Nie zdziwiło Windara, że maluch został członkiem... a nawet jednym z dowódców ekspedycji. Wiedział, że w Veno nic, albo prawie nic go już nie zdziwi. Nawet szóstka dziwacznie wyglądających mężczyzn, którzy najwyraźniej należeli do mieszkańców dzielnicy Lovemakers, o której miał szczęście tylko słyszeć.
Jeśli nikt go nie zaczepiał, Charles znów pogrążył się w lekturze "Bio Biuletynów" i książek, wcześniej tylko sporządziwszy trochę notatek w niewielkim, czarnym notesie. Na nosie mężczyzny jak zwykle spoczywały ciemne okulary, sprawiające, że trudno było coś odczytać z wyrazu jego twarzy.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Borys »

Obrazek
Amy nie ma w sumie żadnych pytań. Co prawda rozejrzałaby się trochę po mieście, ale trzeba zdać raport w Wast City. Ostatecznie postanowiła jednak dowiedzieć się, czemu Bael nie dowodzi już karawaną.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Samigna odparła Amy, że Bael jest zajęta sprawami miasta i swojej frakcji, dlatego wyznaczono nowych dowódców. Gdy nie mieliście już żadnych pytań, karawana wyruszyła.
Podróż przebiegała spokojnie. Tylko raz, na waszej drodze stanął gigantyczny pasikonik, ale został błyskawicznie przepłoszony przez członków dominicanus. Podróż powrotna była o wiele mniej sympatyczna, bo i miecznicy z bojowej frakcji nie należeli do najmilszych współpasażerów. Zachowywali się głośno oraz pogardliwie. Nawet pyszny Agares był poirytowany ich zachowaniem i co chwila ich uciszał.
W końcu dotarliście jednak z powrotem do Wast City. Miasto znowu zostało odcięte od jakiegoś czasu od prądu. Ładunek był gotowy do wyniesienia, tak samo jak... eee... Amy i Charles.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Borys »

Obrazek
Amy nie bardzo przejmowała się jakimikolwiek uwagami ze strony współpasażerów. Ale znalazła nowy cel: musi nauczyć się grać na harmonijce. Podczas tak nudnych podróży, jest to chyba najlepszy towarzysz.
Próbowała czasem rozmawiać z Charlsem i dowiedzieć się, co robił i jakie informacje zdobył w Veno.
Wysiadając z pojazdu podziękowała wszystkim za wspólną podróż, może nawet ze złośliwości i wyciągnęła się. Ah, miło jest w końcu oddychać cuchnącym powietrzem Wast City.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Windar na pytania Amy odpowiadał półsłówkami - widać było, że nie chce rozmawiać o zdarzeniach z miasta, póki jeszcze jest w towarzystwie jego mieszkańców.
Gdy wysiadali, z towarzyszami podróży pożegnał się krótkim, chrapliwym - "do widzenia". Tylko Valfor otrzymał od niego gratisowe zmierzwienie czupryny, po którym naukowiec, sprawiający wrażenie trochę zamyślonego, opuścił transporter z Veno. Zaraz też podszedł do raźno przeciągającej się Amy.
- Też trenowałaś w Dominicanus? - zapytał cicho.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Borys »

Obrazek
Amy była nieco zaskoczona z początku, ale potem jakby uświadomiła sobie, że w końcu szkolenie w Dominicanus jest największą atrakcją turystyczną w całym Veno.
- Tak, skąd wiedziałeś? Wszystkich przybyszów tam wożą? - zapytała.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Morok »

Naukowiec wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Nie, ja zwiedzałem to miejsce... na własną rękę - odparł z nutą rozbawienia w głosie. - Tak czy inaczej... nie miałabyś ochoty spotykać się od czasu do czasu na treningi? Przydałby mi się partner sparingowy, dzięki któremu nie zapomnę tego wszystkiego, co wbili we mnie w Dominicanusie - zaproponował.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Dominicanus wyładowali ładunki amunicji pod czujnym okiem Agaresa. Samigna i Valfor w tym samym czasie przyglądali się Wast City, nie zapuszczając się jednak za mury. Członkowie karawany wydawali się spięci, tak jak gdyby przyszło im odkrywać nieznane i nie byli zadowoleni z tego co ujrzeli. Po wyładowaniu pakunków zamierzali odjechać, bez jakichś większych pożegnań. W końcu zapewne jeszcze kiedyś się spotkacie.
Macie jakieś ostatnie słowa lub propozycje do członków karawany?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Borys »

Obrazek
Amy na koniec po prostu pomachała wszystkim, zauważając, że przybysze na Wast City spoglądali z politowaniem i niechęcią. To prawda, że nie było tak piękne i czyste jak Veno, uznała jednak wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Słysząc propozycję Windara, Apple wzruszyła ramionami.
- Czemu nie. Nie zaszkodzi mi trochę ruchu... o ile będziesz w stanie dotrzymać mi kroku - uśmiechnęła się zawadiacko.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Wyprawa do Świętego Miasta

Post autor: Gruby »

Karawana, żegnając się niezbyt wylewnie, odjechała z powrotem ku Veno. Kto wie, może jeszcze kiedyś spotkacie. Tylko czy to spotkanie na pewno będzie przebiegało tak pokojowo jak dziś...?
Zablokowany

Wróć do „Pustkowia, góry i dziewicza natura”