Grupa dwudziestu ludzi Pappilona ruszyła w góry, by zgodnie z wolą swego szefa sprawdzić, czy jest tam coś wartościowego. Uzbrojeni w kusze, włócznie, pałki i nieliczną broń palną, na wielbłądach i preriowych osiołkach zbliżali się do skalnej ściany, w której wykuto kopalnie.
- To tutaj, mości państwo - powiedział Sancho, przewodnik, opatulony szalikami i z kapeluszem z wielkim rondo na głowie. - Niebezpieczne to miejsce, pełno bestii, ale pokłady kopalniane są tam dalej.
Zwiad w górach
- Borys
- Krul
- Posty: 5516
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Zwiad w górach
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Baramuk
- Posty: 68
- Rejestracja: 2013-03-21, 08:14
Re: Zwiad w górach
- Mam nadziej, że przynajmniej to samice - odparł jeden z wojów.
- Zamki ryj, ty tylko o jednym, lepiej by nas nic nie zaskoczyło sformułujcie szyk i miejcie oczy dookoła głowy. - odparł przywódca wyprawy Chawes. - A ty Sancho, prowadź do jaskiń, tylko się cicho zachowywać bo to my mamy ich zaskoczyć.
- Zamki ryj, ty tylko o jednym, lepiej by nas nic nie zaskoczyło sformułujcie szyk i miejcie oczy dookoła głowy. - odparł przywódca wyprawy Chawes. - A ty Sancho, prowadź do jaskiń, tylko się cicho zachowywać bo to my mamy ich zaskoczyć.
- Borys
- Krul
- Posty: 5516
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Zwiad w górach
Wojownicy ucichli, starają się nie robić zbyt wiele hałasów w jaskiniach. Zapalili latarki i wędrowali korytarzami, jak się okazało, dawnej kopalni. W pewnym momencie usłyszeli jednak dziwne hałasy w pobliżu, jakieś trzaski i stuknięcia.
- Są tu, już nas czują! - krzyknął Sancho. - Mości panowie, szykujcie broń!
- Są tu, już nas czują! - krzyknął Sancho. - Mości panowie, szykujcie broń!
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Baramuk
- Posty: 68
- Rejestracja: 2013-03-21, 08:14
Re: Zwiad w górach
- Na czarną dupę szatana to na pewno saskłacze, napierdalać we wszystko co wyjdzie i jest włochate- rzucił szybko dowódca.- Jeżeli to będzie moja teściowa ładować w nią cały magazynek.- po chwili się uspokoił i dodał - Dobra ty i ty ruszać dupę i zobaczcie co to.
- Borys
- Krul
- Posty: 5516
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Zwiad w górach
Dwaj wysłani zwiadowcy przełknęli głośno ślinę, licząc się z tym, że może faktycznie w głębi jaskini czaiła się włochata teściowa ich szefa. Nagle z ciemności coś błyskawicznie wypełzło i chwyciło szczypcami jednego ze zwiadowców... był to gigantyczny skorpion, który rozrywał ciało nieszczęśnika. Skorpionów było więcej, co można było szybko zzrozumieć po licznej gamie hałasów i trzasków. A wszystkie mogły być głodne.
Tymczasem drugiego zwiadowcy jeszcze żaden nie zaatakował i ten mógł wpatrywać się, jak jego kolega ginie pożerany przez wielkiego stawonoga.
Tymczasem drugiego zwiadowcy jeszcze żaden nie zaatakował i ten mógł wpatrywać się, jak jego kolega ginie pożerany przez wielkiego stawonoga.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
- Baramuk
- Posty: 68
- Rejestracja: 2013-03-21, 08:14
Re: Zwiad w górach
Lepki Mike, nazywany tak nie dlatego, że miał lepkie ręce ale dlatego, że pocił się jak świnia, ujrzał śmierć swojego przyjaciela, nie o nie może tego tak zostawić ścisnął mocniej kuszę po czym przypomniał sobie, że przeciwników jest więcej niż jeden i szybko wycofał się na z góry upatrzoną pozycję. Kiedy dotarł do dowódcy zdał raport.
- Cholera zasrane skorpiony, nie mam pewności czy ubijemy to normalną bronią. Dobra wezmę jeszcze trzech chłopaków ze spluwami i pójdziemy tam zanim zjedzą tamtego do końca. Może uda się ich zaskoczyć. Po ataku wycofamy się do korytarza a cała reszta będzie tam czekać z kuszami i dzidami i zrobią z tego gówna jerzyka. -
- Ale czy to dobry pomysł ich jest sporo- zapytał jeden z podwładnych
- Korytarze są wąskie więc pojedynczo powinny iść te bydlaki a jak dopisze nam szczecie to kilka załatwimy z pukawek. Dobra zasrańce szykować się do akcji.
- Cholera zasrane skorpiony, nie mam pewności czy ubijemy to normalną bronią. Dobra wezmę jeszcze trzech chłopaków ze spluwami i pójdziemy tam zanim zjedzą tamtego do końca. Może uda się ich zaskoczyć. Po ataku wycofamy się do korytarza a cała reszta będzie tam czekać z kuszami i dzidami i zrobią z tego gówna jerzyka. -
- Ale czy to dobry pomysł ich jest sporo- zapytał jeden z podwładnych
- Korytarze są wąskie więc pojedynczo powinny iść te bydlaki a jak dopisze nam szczecie to kilka załatwimy z pukawek. Dobra zasrańce szykować się do akcji.
- Borys
- Krul
- Posty: 5516
- Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
- Tytuł: Wielki Chan Borysady
- Has thanked: 46 times
- Been thanked: 43 times
Re: Zwiad w górach
Ekipa, która ruszyła do przodu, nie miała za wiele szczęścia. Skorpiony, które wybiegły im naprzeciw nie wyglądały na zaskoczone, ale na zadowolone, że jedzenie samo pakuje im się do ust. Schwytały jednego z nieszczęśników, nim reszta otworzyła ogień. Niestety, pociski odbijały się od chitynowych pancerzyków i tylko jednego ze stawonogów udało się zranić. Nie wyglądało to różowo, bo dwa skorpiony ruszą zaraz na Wirtuozów Zbrodni...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.