Najazd firm usługowych

Lider: Mścisław Gajowicz [Liadan]
Miasto: Namila
MG: MERIK
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

Z północy nadjechał samochód. Czarny samochód. Wyglądał zupełnie jak karawan. Jeśli komuś zechciało się sięgnąć po lornetkę, to mógł się przekonać, że to rzeczywiście był karawan. Od czarnego lakieru całkiem wyraźnie odcinały się srebrne litery układające się w napis „USŁUGI POGRZEBOWE”. Gdyby na tej pustyni działały jakieś telefony, to pewnie pod spodem byłby podany numer telefonu, pod jakim można skontaktować się z firmą, która te usługi świadczyła. Ale, że telefonów tu nie ma, to i numer nie był podany (takie utrudnienie dla potencjalnych klientów). Rejestracja też nie mówiła wiele o tym, skąd pojazd mógł pochodzić, bo czy był to przypadek, czy kiepskiej jakości żart, dość, że na tablicy rejestracyjnej było napisane… „3210 TRUP”.
O ile sam fakt, że ktoś przyjeżdża do Vegi karawanem nie jest może jeszcze niczym nadzwyczajnym biorąc pod uwagę warunki Hermegiddo (a może jednak jest?), to w połączeniu z zachowaniem kierowcy może już zastanawiać. Samochód nie skierował się do bramy prowadzącej do miasta, tylko zaczął je okrążać poruszając się dokładnie w odległości trzydziestu metrów od linii umocnień otaczających miasto. Poruszał się też z prędkością godną uroczystości pogrzebowych.

Czyżby osoba lub osoby znajdujące się w pojeździe czekały na kogoś lub czegoś wypatrywały?
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Poruszanie się poza linią umocnień było bardzo trudne, bo liczne tam wielkie kamienie, uniemożliwiały obranie niektórych dróg. Podejrzane zachowanie pojazdu zwróciło uwagę strażników Pierwszej Bramy, którzy wysłali za karawanem trzy terenówki z parunastoma żołnierzami. Pustynne Krokodyle podjechały jak najbliżej, a ze środka wyskoczył wysoki mężczyzna z długimi, brązowymi włosami i zawołał:
-E! Stać! Czego szukacie na ziemi należącej do Pustynnych Krokodyli cwaniaczki?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

Karawan jechał sobie wolniutko i dostojnie, kierowca omijał przeszkody i wyszukiwał równą drogę, tak, jakby nie chciał zakłócić ostatniego spoczynku swojemu pasażerowi. Dogonienie go nawet na piechotę nie sprawiało najmniejszego problemu, a co dopiero dysponując samochodami.
Z terenówki wysiadł jakiś nerwus i coś chyba mówił. Jednak karawan nie zatrzymał się i dalej kontynuował jazdę w niezmiennym tempie. Jednakże brązowowłosy doczekał się jakiejś reakcji. Szyba po stronie pasażera opuściła się nieznacznie i w oknie ukazała się twarz siedzącej tam osoby. No cóż, widok nie napawał zbytnim optymizmem. Można było odnieść wrażenie, że karawanem podróżuje sam Śmierć. Pergaminowo żółta skóra dosłownie opinała łysą czaszkę osobnika. W jego twarzy jakimś dziwnym, chorobliwym blaskiem błyszczały czarne oczy zupełnie pozbawione tęczówki. Z jego wąskich, sino- fioletowych warg dobiegł głos sprawiający wrażenie, jakby dochodził z grobowca:
- Pustynia nie jest własnością żadnego człowieka. Każda istota żywa jest tu tylko gościem i to pustynia decyduje, jak długo pozwoli jej tu przebywać. A my właśnie otrzymaliśmy zlecenie na organizację pogrzebu w tym mieście.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Długowłosy spojrzał tępo na Pana Śmierć, po czym elokwentnie, jak przystało na siepacza Pustynnych Krokodyli, urodzonych mówców i filozofów, powiedział:
-Co kurwa? A chcesz z bańki?
Po czym rozwinął swoją światłą myśl jasno nakreślając problem i pokazując logiczne błędy w myśleniu swego oponenta intelektualnego:
-Dokąd sięga oko i broń naszych snajperów, to kurwa teren Pustynnych Krokodyli, a osoby, którym się to nie podoba, mogą się przekonać jak daleko sięgają ich oczy. Kogo niby chcecie grzebać? I skąd jesteście?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

- Nikt ci nie mówił, synku, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? A pomnij na to, że droga do piekła wiedzie poprzez Śmierć
Przeze mnie droga w miasto utrapienia
Przeze mnie droga w wiekuiste męki
Przeze mnie droga w naród zatracenia
Jam dzieło wielkiej, sprawiedliwej ręki
Z prochu mnie wzniosła potęga wszechwłodna
Mądrość najwyższa, miłość pierwotna
Starsze ode mnie twory nie istnieją
Chyba wieczyste, a jam – niespożyta!
Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją…
A teraz odejdź, bo nie tobie decydować o sprawach Życia i Śmierci.

Szyba ruszyła w górę i po kilku sekundach zamknęła się. Audiencja skończona. To nie po strażników przybył Śmierć. Karawan niezmiennym rytmem kontynuował swoją podróż wokół Vegi. Po zatoczeniu pełnego koła karawan nigdzie nie odjechał, ale ruszył po własnych śladach i jeździł tak długo, aż zapadł zmrok lub do czasu, gdy pasażer wypatrzył Folmar (lub inną osobę, którą wziął za Folmar).

[Gdyby komukolwiek przyszło do głowy sprawdzić, czy można w prosty sposób zastrzelić Śmierć, to karawan jest pojazdem pancernym. Co prawda nie jest wykonany z agonium, ale zastosowano tu taką technologię i materiały, jak we wszystkich pancernych limuzynach używanych przez głowy państw.]
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

-Dobra, to jakiś szaleniec. Weź go zostaw!
Odezwał się jakiś głos z jeepa. Długowłosy niezbyt bystrze spojrzał na Śmierć, po czym wzruszył ramionami i wrócił do swoich ziomków. Ustawi się po prostu ze dwie osoby więcej na murach, by miały na oku dziwaka, a w razie czego, zniszczy się tę dziwną limuzynę.
Folmar nigdzie nie było widać. Po ostatnich cudach nie byłoby niczym dziwnym, gdyby w końcu ktoś pociągnął ją do odpowiedzialności za jej czyny. Nijak się też nie dało znaleźć podobnej osoby. Było parę kobiet na murach, ale zdecydowanie nie przypominały nindża Folmar.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

Karawan sobie spokojnie jeździł wokół Vegi i jeździł, i jeździł, i jeździł… No, jeździł tak aż do zmroku. Wraz z ostatnimi promieniami słońca skrył się za wydmą. Wyglądało to tak, jakby ktoś nie wiedział co z nadmiarem ropy ma zrobić.
Wraz z nastaniem ciemności na drodze prowadzącej do miasta można było usłyszeć kroki, jakieś skrzypnięcie piasku pod czyimiś ciężkimi butami, kamień, który został kopnięty w ciemności… Owszem, było słychać, o ile oczywiście takie odgłosy były w stanie dotrzeć do uszu strażników. Jednakże mimo tego, że było słychać, to niczego ani nikogo nie było widać. Więc może to jednak były tylko wytwory bujnej wyobraźni pobudzonej przez dziwny samochód krążący przez prawie cały dzień wokół miasta?

Rankiem zza wydmy wyjechał karawan(ktoś miał niezłe wyczucie, bo wyglądało to tak, jakby pojazd wyjechał wprost ze wschodzącego słońca) i znowu zaczął jeździć wokół miasta.
Za to przed bramą i na drodze do niej prowadzącej można było zobaczyć mnóstwo śladów. Wyglądało to tak, jakby jedna lub kilka osób przenosiło coś znikąd ( a może z jakiegoś poduszkowca) pod bramę.
[Czyli mamy mnóstwo śladów prowadzących tam i z powrotem, jeżdżący w kółko karawan i … to wszystko]
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Z samego rana, gdy ujawniły się ślady butów, strażnicy z nocnej zmiany dostali potężną zjebę od nowego kapitana obrony Pierwszej Bramy i zostali odesłani do domów, ze słowami: "Nie po to kurwa dostawaliście modyfikacje, by nie móc w nocy zobaczyć jakichś chodzących Złomiarzy". Kazał wziąć dżeepa, wsadzić do niego gościa z jakimś cięższym sprzętem, dwóch strzelców i kierowcę, i zaiwaniać do karawanu i kazać gościowi z niego spierdalać.
I znowu, jeep podjechał do pojazdu, ze środka wyszedł długowłosy i podbił do limuzyny:
-Kurwa, otwierać.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

Ślady zostały zauważone, co było z resztą do przewidzenia. Niedługo po tym dało się słyszeć niewielkie zamieszanie. Wygląda to tak, jakby ktoś niezły opieprz dostał, w dodatku za niewinność. Ale taki już los prostych żołnierzy/strażników. W każdym razie brama się otwarła i z miasta wyjechał jeep. W tym samym czasie na piasku tuż przy bramie pojawiły się dwa, może trzy nowe ślady kierujące się w stronę miasta.
[Jeden człowiek wyposażony w zegarek niewidzialności spróbował dostać się do miasta]

Szyba ponownie się uchyliła.
-Nikt cię, synku, nie nauczył, – odparł Śmierć – że brzydko jest przeklinać!? I to do starszych! Oj, nieładnie, nieładnie. A jeśli kurtyzany poszukujesz, to przejeżdżały tędy jakąś godzinę temu, więc jeśli się pospieszysz, to je może jeszcze dogonisz.
Szyba wróciła na swoje miejsce.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Osobnikowi wyposażonemu w zegarek niewidzialności udało się przejść przez Pierwszą Bramę bez bycia niepokojonym. Znajdował się teraz w jednej z dzielnic. Miasto Vega było ogromne i ciężko będzie mu znaleźć coś samemu. Ta dzielnica wyglądała nieco na dzielnicę wojskową lub obronną, było tu wiele żołnierzy. Co planuje nasz niewidzialny człowiek?

-No kurwa, słyszeliście? Słyszeliście co ten staruch powiedział? Thompson, bierz ciężki karabin maszynowi i ostrzelaj ten cholerny karawan. Mamy pozwolenie na odstrzał. I poinformujcie przez radio Christiana na murze, że jak się otworzy szyba to ma strzelać.
Poinstruował swoich towarzyszy długowłosy po powrocie do jeepa. Z pojazdu wysiadł kolejny Pustynny Krokodyl z wielką spluwą. Wymierzył ją w tył pojazdu Śmierci...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

Pan niewidzialny najpierw postanowił się trochę rozejrzeć po dzielnicy. Na początek postanowił zapewnić sobie trochę inny rodzaj niewidzialności. Przyjrzał się więc dokładnie miejscowym, zwracając szczególną uwagę na ich karnację, sposób zachowania i strój. Ponieważ po dzielnicy kręciło się sporo wojskowych, postanowił jak najbardziej się do nich upodobnić. Odwiedził więc jakiś bazar, kilka sklepów z używaną odzieżą, drogerię, aptekę i fryzjera. Tam zorganizował sobie(po prostu ukradł, co powinno być niezwykle łatwe przy wykorzystaniu zegarka) wszystkie potrzebne rzeczy, żeby móc wtopić się w tłum. Jeśli już dysponował wszystkim, co uznał za niezbędne (podkład, farba do włosów, ołówek do brwi, odpowiednią odzież), udał się na poszukiwanie jakiegoś miejsca, gdzie mógłby zmienić wygląd. Szczególną uwagę zwracał na opuszczone budynki, lokale handlowo- usługowe przeznaczone do wynajęcia itp.

Z wyjątkiem mało uprzejmego młodzieńca (nie ważne ile miał lat, przy panu Śmierci każdy, kto nie przekroczył jeszcze pięćdziesiątki wyglądał na młodzieńca) i jego kolegów z patrolu na terenie podmiejskim nie było nikogo innego. Dlatego nie było sensu narażać karawanu na to, że jakiś nerwus porysuje nowiutki lakier strzelając do karawanu. Tak więc, nim jeszcze Thompson zdążył wycelować, kierowca włączył kierunkowskaz (Co on wyprawia? Kto na tej cholernej pustyni kierunkowskazów używa? Nie ważne, jak chce, to używa. Wolno mu!) i po minięciu grupy kamieni blokującej przejazd w kierunku pustyni zaczął się oddalać swoim stałym tempem. Jednakże nie odjechał daleko. Widać kierowca doskonale pamiętał, co poprzedniego dnia powiedział Brązowowłosy. Skoro terytorium Krokodyli sięga na odległość strzału z murów, a zasięg karabinu snajperskiego to trzy kilometry, samochód zaczął okrążać miasto teraz w odległości dokładnie trzech kilometrów i dziesięciu metrów.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Na niewidzialnego człowieka czekały same przykrości. Co prawda wpasować się w tutejszy tłum nie było trudno, ale najwyraźniej, ta dzielnica była domem żołnierzy, a nie dzielnicą usługową. Dlatego nie dało się tu znaleźć bazarków, sklepów z używaną odzieżą, drogerii czy fryzjera. Apteka owszem, była. Ogólnie to miejsce wyglądało na jakieś baraki dla niższych rangą żołnierzy gangu oraz przejście handlowe do następnej dzielnicy, chronionej kolejnym murem i kolejną grupą strażników, która ostrożnie selekcjonowała kto może przejść przez bramę a kto nie. Z tego co dało się zauważyć, następna dzielnica była większa i możliwe, że tam właśnie znajdziesz potrzebne przedmioty.
Możesz też przeszukać tutejsze magazyny by znaleźć to czego potrzebujesz. Są jednak chronione. W sumie jak wszystko tutaj. Ta dzielnica była paskudna dla osób, które chciały być niewidzialne. Oby w następnej było lepiej.

Strażnicy byli nieco ogłupiali, ale ostatecznie, po konsultacji z bazą doszli do wniosku, że niechaj sobie wariat jeździ, byle poza granicami Vegi. Wrócili do miasta.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

W pierwszej dzielnicy nie było nic ciekawego. Nawet odpowiednich sklepów tu nie ma. A próba zaopatrzenia się w magazynach wojskowych jest bezcelowa. Jak nasz niewidzialny zdążył się zorientować, nie wszyscy żołnierze byli przepuszczani dalej. Skoro przejście przez bramę do drugiej dzielnicy jest tak samo ryzykowne, jak dostanie się do magazynu, to lepiej przejść przez bramę, tym bardziej, że „wypożyczenie” kilku drobiazgów od żołnierzy utrudni późniejszą wizytę w dalszych dzielnicach.
Dokonawszy analizy sytuacji pan niewidzialny, korzystając nadal z zegarka, udał się do bramy i ma zamiar przedostać się do drugiej dzielnicy w chwili, gdy będzie tam przejeżdżał jakiś samochód lub będzie przechodziła trochę większa grupka osób. Na razie czeka więc na stosowną okazję. Stoi sobie więc gdzieś w pobliżu bramy w miejscu, gdzie istnieje minimalne ryzyko, że ktoś na niego przypadkowo wpadnie (pod ścianą pobliskiego budynku, najchętniej w jakiejś wnęce muru, a może podpiera pień jakiegoś rosnącego tam drzewa).

Pan Śmierć nadal sobie jeździ swoim karawanem w niezmiennym tempie. Z tą tylko różnicą, że z głośników umieszczonych w samochodzie płynie sobie muzyczka doskonale słyszalna przez strażników na murach…
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Akurat przejeżdżał jakiś samochód, który był oznaczony symbolem New Allenstein, który dość ładnie zasłonił niewidzialnego człowieczka. Jednak przy przejeździe pojawił się jakiś kłopot. Invisible Man mógł usłyszeć rozmowę strażnika i jednego z dostawców (było ich ze czterech, chyba wieźli jakieś szkło czy coś):
-O, a ten kolega nowy? Gdzie twój żeton mieszkańca?
-Żeton mieszkańca?
-Panie władzo no, właśnie idziemy go wyrobić. Nie da się go jakoś przepuścić do tej dzielnicy od razu? To ważny kontrahent.
-Nie. Zdurnieliście? Gdybyśmy każdego tu ot tak wpuszczali to by przechodzili gdzie chcą. Idźcie i wyróbcie mu żeton mieszkańca, a on zostanie tutaj z... naszymi miłymi kolegami, którzy się nim odpowiednio zajmą.

Niewidzialny człowiek mógł wręcz usłyszeć odgłos przełykanej śliny. Samochód pojechał dalej, bez jednego, wymoczkowatego handlarza, który z bladym wyrazem twarzy patrzył, jak podchodzi do niego dwójka dryblasów z twarzami poznaczonymi bliznami i uśmiecha się złowieszczo. Niewidzialny człowiek (weź go jakoś nazwij Lia :<) mógł zauważyć, że rzeczywiście, ludzie pokazywali strażnikom jakieś żetony. W sumie przy pierwszym przejściu robili to samo. Teraz, gdy widział to bardziej z bliska mógł dostrzec, że jest różnica między tymi żetonami z pierwszej bramy, a tymi z drugiej. Najwyraźniej by przejść do kolejnej dzielnicy trzeba było mieć konkretny żeton.
Tak czy siak, niewidzialniak przeszedł bez problemów do następnej dzielnicy. Ta była zdecydowanie handlowa. Mieściły się tutaj różne domy, sklepy, bazary i tym podobne cudactwa. Czyli wszystko co można by kupić lub zwędzić. Tylko czy jest sens próbować? Ludzie tutaj wyglądali dość zwyczajnie. Jeżeli niewidzialniak nie ma bardzo zdeformowanej twarzy raczej nie rzuci się mocno w oczy.

Ludzie na murach znowu zaczynali się niecierpliwić ale jeszcze nie działali, choć jeżeli będzie to trwało dalej, to ich cierpliwość na pewno się skończy.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

Nasz pan tajemniczy (on już od dawna ma imię, ale jeszcze nie mogę zdradzić jego tożsamości) konsekwentnie realizował plan. Najpierw rozejrzał się za odpowiednim lokalem, który mógłby tymczasowo „wynająć”. Jeśli mu się to udało, korzystając przez cały czas z zegarka niewidzialności, zajął się kompletowaniem potrzebnej garderoby. Chciał zaopatrzyć się w trzy zestawy:
• Pierwszy zestaw składał się z wojskowych butów, jakiś spodni z demobilu i takiejż bluzy w rozmiarze „za duży”, podniszczonej koszulki w kiedyś jaskrawym kolorze z jakimś napisem oraz czapki z daszkiem. Całości dopełniała obszarpana torba ;
• Drugi zestaw był w zupełnie odmiennym stylu, a składały się na niego buty ze skóry jakiegoś pustynnego węża, jeansy (teoretycznie podarte, ale swoim wyglądem aż krzyczące „kosztowałyśmy” więcej niż przeciętny mieszkaniec tego miasta może zarobić przez trzy miesiące”), jedwabna koszula i marynarka klubowa. Do tego konieczna była wizyta u jubilera, celem nabycia spinek do mankietów i odpowiedniego zegarka.
• Ostatni zestaw był bardzo przeciętny, zwykłe ubranie, jakie nosiła większość niczym nie wyróżniających się mieszkańców Vegi.
Każda część garderoby pochodziła z innego sklepu bądź straganu na bazarze i wszystkie one były systematycznie po jednej – dwie sztuki znoszone do kryjówki. Gdy już garderoba była skompletowana, przyszła pora na nabycie kosmetyków.
Jeśli natrafił na dom lub mieszkanie, którego właściciel wyjechał na jakiś czas, to właśnie z niego skorzystał. Skorzystał również z garderoby właściciela i innych jego rzeczy i w takim przypadku ograniczył swoje „zakupy”.
W międzyczasie kilku wyglądających na bogatych obywateli pozbyło się swoich portfeli. Ot, taka drobna pożyczka, by zaopatrzyć się w używane tu środki płatnicze i żetony uprawniające do przekraczania poszczególnych bram.
Spacery po dzielnicy dały też okazję panu X, by zorientować się w jej topografii, znajdujących się tu obiektach (szuka ujęcia wody, ale na razie nie zamierza tam wchodzić) oraz do posłuchania, o czym rozmawiają mieszkańcy. (Skoro Folmar była faktyczną przywódczynią Pierwszej Bramy, to mieszkańcy powinni plotkować na temat jej nagłej utraty funkcji.)

Śmierć wystawił nerwy strażników na murze na ciężką próbę. Muzykę puszczał sobie aż do zachodu słońca. Wraz z ostatnimi jego promieniami przebrzmiały jej dźwięki, a samochód skrył się za wydmą.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

(Chlip ale... ale... jestem MG ;_; Powinienem znać jego tożsamość. Wiesz, to może wpłynąć na rozgrywkę. Jeżeli to Moshe to nie wiem, Folmar by go wyczuła jak pies or something)
Niestety, nijak nie dało się znaleźć porządnej kryjówki. Pan Niewidzialny (pani?) musiał się zadowolić ciemniejszym zaułkiem przy którym stał dość duży śmietnik, za którym można było ukryć swoje łupy.
Samo polowanie na ubrania nie było takie łatwo jak mogło to się wydawać. Ludzi na ulicach było naprawdę sporo, a czasami dziwnie się patrzyli w twoim kierunku, tak, jakby ciebie widzieli. A może to było tylko takie paranoiczne wrażenie? Tak czy siak, nie zawsze mogłeś się przecisnąć do sklepu i nie zawsze na stanie było to, czego potrzebowałeś.
Oto co zdobyłeś(łaś?):
1. Z pierwszego zestawu - wojskowe buty, spodnie z demobilu, za duża bluza, koszulka z jaskrawym napisem.
2. Z drugiego zestawu - jeansy, jedwabna koszula, marynarka klubowa BEZ SPINEK DO MANKIETÓW, zegarek
3. Zwykły zestaw - koszulka, buty, majtki.
Nie udało się odnaleźć niestety żadnych kosmetyków, ludzie tutaj najwyraźniej nie dbali o takie szczegóły. Akcja "mały kieszonkowiec" też nie wypaliła do końca. Mieszkańcy Vegi, jak zresztą większości pustyni, nie mieli tutaj żadnych środków płatniczych, płacili przysługami lub innymi towarami, których akurat ktoś potrzebował lub mógł wymienić. Udało ci się zwinąć jeden żeton. Były z jakiegoś mocnego tworzywa, złote, niczym monety. Na awersie znajdował się symbol krokodyla i rok w którym zostały wytworzone (posiadacz tego żetonu miał chyba obywatelstwo miasta od jakichś dwóch lat). Na rewersie znajdowało się imię osoby dla której wyrobiono monetę (młoda kobieta której ukradłeś bezczelnie i chamsko jej własność nazywała się Sulfur Porneia), imię osoby polecającej (tutaj napisane było samo imię Condoriano) oraz bramy do których może iść. Co ciekawe, osoba, którą okradłeś miała pozwolenie tylko na wejście do Pierwszej Bramy. Czyli teraz, przebywała tutaj poniekąd nielegalnie. Niestety, nie ustawiało cię to zbytnio.
Mieszkańcy chyba jednak nie przejmowali się zbytnio sprawą Folmar. Najwyraźniej albo nie była zbyt znana, albo po prostu nie lubiano o niej rozmawiać. Dowiedziałeś się za to nieco innych rzeczy, na przykład takich, że doszło jakiś czas temu do zakłóceń w przepływie prądu, które podobno wywołali misjonarze z Veno. Po tym, zostali wykopani na zbity pysk z miasta, ich wóz skonfiskowano, a oni sami pomaszerowali na piechotę do Magery. Jeszcze inna plotka głosiła, że w mieście New Allenstein, do jakiejś rady dołączyła niepełnoletnia dziewczyna, która jakimś cudem zdobyła sobie uznanie mieszkańców. Usłyszałeś też o tym, że po pustyni rzekomo wędruje stara bajarka, opowiadająca ludziom historie o córce księżyca. Inni mówili, że to nie stara bajarka a naga kobieta o różowych włosach, z której dłoni zawsze cieknie krew. Niestety, nic o Folmar.
Z tego co się zorientował Pan Niewidzialny, w tej dzielnicy nie znajdowało się jakieś większe ujęcie wody. Po prostu nie mógł go znaleźć, więc musiało być gdzie indziej, proste.
Obrazek
Ciężko powiedzieć czy to oznaki paranoi wywołanej ciągłą niewidzialnością, czy faktycznie niepokojąca sytuacja, ale od jakiegoś czasu masz wrażenie, że chodzi za tobą czarnoskóry mężczyzna w czerwonym kombinezonie, który nosi na ramionach żółtego pytona. Na dłoni miał jakieś dziwne urządzenie, a jego oczy pomalowane były maskarą czy jak to cholerstwo babskie się nazywa. Gdzie nie poszedłeś tam był i on, a inni ludzie zdawali się trzymać od niego z daleka. Czyżby cię śledził?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

Żaden zestaw nie był kompletny, to trochę lipa, ale jakoś trzeba sobie radzić. Przede wszystkim pora zrezygnować z zegarka, bo chyba przestaje spełniać swoje zadanie.

Z zaułka wyszedł mężczyzna. Nie był jeszcze stary, tak na oko miał około trzydziestu lat. W jego postawie było coś, co sprawiało, że każdy, kto na niego spojrzał od razu wiedział, że ma do czynienia z wojskowym. A raczej z byłym wojskowym, którego kariera została w jednej chwili zniszczona, tak jak wspomnienie munduru, które miał na sobie. Mężczyzna w widoczny sposób utykał na prawą nogę, a przekrwione oczy ledwo patrzyły spod opuchniętych powiek. I ta rezygnacja widoczna w sposobie poruszania się, pochylonych ramionach…
Mężczyzna doszedł do rogu, zatrzymał się koło stojącego tam kosza i chwilę w nim grzebał. Wyciągnął kilka puszek, zgniótł je butem i zaklął. Nie miał ich gdzie schować! Pogrzebał jeszcze chwilę, wyciągnął jakąś reklamówkę i zrezygnowany włożył tam swoje znalezisko. Schylił się, podniósł z ziemi kilka niedopałków i niespiesznie skierował się w stronę pobliskiego skweru/parku. Po drodze sprawdził zawartość jeszcze kilku koszy na śmiecie, aż wreszcie zmęczony usiadł na ławce, wystawił twarz do słońca i przymknął oczy.
Przed jego oczami pojawiło się wspomnienie(?), a właściwie jakiś fragment wspomnienia. To był inny park i inna ławka, ale strój był podobny. Siedział tak jak dziś w jakiś starych łachach ze sklepu z używaną odzieżą i czekał na informatora. Tak jak dziś po parku biegały dzieci, tak jak dziś spacerowali zakochani… Ale informator nie nadchodził. Już podnosił się z ławki, by opuścić park, gdy jedna z kobiet pilnujących dzieci wyciągnęła pistolet. W rękach staruszka czytającego gazetę również pojawiła się broń. I w ręku dziewczyny, która jeszcze chwilę temu całowała się z jakimś chłopakiem… Rzucił się na ziemię, ale kula była szybsza. W ułamku sekundy zrozumiał, że to była pułapka. Ale kto go zdradził i dlaczego? Kim byli ci, co do niego strzelali? Kim był on sam w tamtym życiu? Nie pamiętał! Niczego już nie pamiętał. Ostatnim jego wspomnieniem była kula przebijająca jego ciało i … później nie było już nic. Ciemność. W końcu twarz anioła przywołująca go ku światłu, ku życiu. Twarz kobiety, nie, nie kobiety – dziewczyny, prawie jeszcze dziecka…
Mężczyzna pokręcił głową, jakby się z czymś nie zgadzał. To nie czas na wspomnienia. Wspomnienia będą mogły przyjść później, teraz nie ma dla nich czasu, teraz ma zadanie do wykonania, zadanie, które san sobie wyznaczył. Ale żeby go wykonać, musi mieć swobodę ruchów. Bo czy to zegarek zaczął szwankować, czy też mają tu jakieś urządzenia zaburzające jego pracę, a może inne urządzenia pozwalające widzieć niewidzialne, dość, że chyba niektórzy mieszkańcy chyba zaczęli go zauważać. No i jeszcze ten dziwak z pytonem, który zdawał się za nim chodzić. Teraz, kiedy korzysta ze zwykłego przebrania nadeszła pora, żeby dowiedzieć się o co mu chodzi.
Z westchnieniem podniósł się z ławki i poruszając się od kosza do kosza, przy okazji sprawdzając ich zawartość skierował się w jakiś ustronne miejsce, najlepiej do jakiegoś zaułka, ale innego niż ten, w którym ukrył swoje rzeczy.
Jeśli właściciel pytona podążył za nim, pozwolił mu się zbliżyć, a gdy już weszli w głąb na tyle daleko, by przechodnie nie zwrócili na nich uwagi, zatrzymał się udając, że wiąże but i czekał, aż śledząca go osoba podejdzie.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Obrazek
Tajemniczy osobnik z pytonem dalej podążał za mężczyzną w pewnej odległości. Było to niepokojące. Może nawet bardziej niż dla zwyczajnego człowieka, biorąc pod uwagę historię kuśtykającego pana niewidzialnego. W końcu, obydwaj dotarli do zaułka. W tym zacisznym, wolnym od postronnych osób miejscu, łysy osobnik podszedł bliżej. Dalej stał w pewnej odległości, ale zdecydowanie zmniejszył dystans jaki was dzielił od początku.
Osobnik miał dziwne oczy, które mogły przypominać nieco te jakie mają węże lub jaszczurki. Najwyraźniej nie były tylko dla ozdoby. Pustynne Krokodyle znane były ze swoich gadzich modyfikacji i część tutejszych żołnierzy na pewno widziała w podczerwieni, wykrywała ciepło, obce zapachy lub miała inne cuda, które potrafią oślizgli mieszkańcy pustyni.
Mężczyzna powiedział spokojnym, mocnym głosem, który równie dobrze mógł posiadać jakiś myśliciel, filozof czy asceta:
-Jesteś szpiegiem.
Właściwie stwierdził. I tyle. No. To teraz jesteś szpiegiem.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

- Oj tam, zaraz szpiegiem – odparł zagadnięty, nadal nie zmieniając pozycji i dłubiąc coś przy bucie.- Takiej jednej baby szukam, a to chyba szpiegostwem nie jest, co? No dobra, mów o co chodzi. Bo to, że czegoś chcesz, to pewne. Inaczej już dawno wydałbyś mnie strażnikom.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Obrazek
Mężczyzna mrugnął. Nie, nie jak człowiek. Jego szeroko otwarte oczy przetarła poziomo jakaś błona, podobna do tych, które mają gady. Tak. Zdecydowanie miał jakieś ulepszenia. Najwyraźniej widząc, że mężczyzna nie ma zamiaru z nim rozmawiać w jakimś tonie filozoficznym, porzucił swój nieco marzycielski ton myśliciela i powiedział z naciskiem:
-I wydam. Sprawdzałem czy z kimś nie współpracujesz i czego szukasz. Doszedłem do wniosku, że to samo możemy wyciągnąć na torturach, a ja, mam dzisiaj jeszcze sporo pracy i nie mogę sobie pozwolić na to, by chodzić za tobą cały dzień. Używałeś czegoś co sprawiało iż jesteś niewidzialny. Okradałeś sklepy. I zapewne nie masz żetonów na tę Bramę. Do tego dochodzi zarzut szpiegostwa. Nie sądzę byś miał coś na swoją obronę.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

- Coś na obronę, mówisz? Pewnie by się jednak znalazło coś na obronę, bo tylko idiota nie ma nic na swoją obronę. Ale po co zaczynać od obrony, skoro można zwyczajnie pogadać. Tym bardziej, że świadków nie masz, to i twoje zarzuty są bezpodstawne Więc zamiast mnie straszyć, powiedz lepiej o co tak naprawdę ci chodzi.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Obrazek
Mężczyzna znowu mrugnął poziomo. Wyglądał jakby się zastanawiał nad czymś. Po chwili uniósł nieco rękę na której miał dziwny, półprzezroczysty przedmiot. To była jakaś rękawica, na której miał zmechanizowany pojemniczek z niebieskim, lekko fluoryzującym płynem. Co to mogło być?
-Rozumiem. Tak jak mówiłem, nie mam czasu na zabawy. Muszę jeszcze dzisiaj zdać przywódcy raport. Albo się natychmiast poddasz i pójdziesz ze mną, albo zabiję cię tutaj.
Przywódcy? Czyżby mówił o Sablesie Bacchusie, przywódcy Pustynnych Krokodyli? Jeżeli tak, to niewidzialny szpieg wpadł w duże tarapaty skoro natrafił na kogoś, kto osobiście podlega Magnatowi Pustyni.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

Zdaje się, że mamy rozbieżne cele. No cóż, chyba pora przejść do tego co mam na swoją obronę – pan X uśmiechnął się paskudnie, a w jego ręce (teraz powinnam napisać, że błysnął pistolet, ale niestety nie błysnął, bo był pokryty jakąś substancją zapobiegającą powstawaniu odbłysków światła na broni; tylko niech nikt mnie nie pyta jaką, bo się na tym po prostu nie znam – dość, że był zmatowiony) jakby znikąd pojawił się pistolet. Gdyby ktoś akurat przechodził w pobliżu, mógłby usłyszeć dwa niezbyt głośne dźwięki, jakie wydaje przy strzale broń z tłumikiem. Tak, to pan tajemniczy nawet nie zmieniając pozycji wystrzelił dwie kule, pierwszą w głowę swojego rozmówcy, a drugą w głowę węża. Biorąc pod uwagę niewielką odległość, raczej nie było szansy, by nie trafił. Ale mężczyzna tego nie sprawdzał. Odtoczył się za stojący obok pojemnik/skrzynię/samochód (czy cokolwiek innego znajdowało się w pobliżu, a za czym można było się schować) i aktywował zegarek. Wiedział, że Pan Gad mógłby go nadal widzieć, ale inni mieszkańcy miasta już nie koniecznie. Dopiero teraz ostrożnie wyjrzał zza swojej osłony…
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Obrazek
A jednak! Mężczyzna najwyraźniej spodziewał się tego, że niepozornie wyglądający "staruszek" jednak będzie miał coś w rękawie. Gdy ten jeszcze mówił "rozbieżne cele", gość z Pustynnych Krokodyli wyciągnął przed siebie rękę z dziwną rękawicą. W momencie wystrzałów, ku Niewidzialnemu Panu wystrzeliła nagle jakaś substancja ze zbiorniczka, który miał osobnik. Był szybki. Kule dostały się w pole działania niebieskiej mazi, a tajemniczy mężczyzna zrobił unik.
Substancja trafiła w skrawek buta starca. Niemal natychmiast zaczęła go przeżerać. Kwas i to dość silny. Jeżeli osobnik szybko nie pozbędzie się obuwia, to cholerstwo błyskawicznie zniszczy jego nogę.
Tylko czy Pan Niewidzialny miał czas na zdejmowanie butów? Gdy wyjrzał, zauważył, że mężczyzna jest już niemal przy nim i chyba ma zamiar znowu plunąć kwasem. Jak... kobra?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

- Jeśli już strzelasz, to strzelaj tak, żeby zabić, bo inaczej zabiją ciebie – usłyszał w swojej głowie Głos. Nie pamiętał, do kogo należy Głos, ale sam Głos rozpoznawał. I wiedział, że Głos ma rację. Musi mu się podporządkować. – Zabij! To jest rozkaz!
Zauważył, że dziwna, żrąca substancja ochlapała mu but i zaczęła go rozpuszczać. Ale jakaś część jego umysłu rozpoznała zamiar przeciwnika: Gad chce ponownie zaatakować kwasem. Miał wybór ratować nogę lub życie. Wybrał to drugie. W końcu jeśli będzie martwy nie będzie miało znaczenia, czy noga jest wypalona, czy nie. A jeśli przeżyje, to najwyżej sprawi sobie nową nogę. Mechaniczne kończyny stają się ostatnio bardzo modne w Hermegiddo.
Zadziałał niemal instynktownie. To był odruch wypracowany podczas setek godzin ćwiczeń: strzał, odtoczyć się z dotychczas zajmowanej pozycji, najlepiej za jakąś osłonę, kolejny strzał, znowu unik… [i tak do momentu zabicia przeciwnika, otrzymania rany uniemożliwiającej dalszą walkę lub opróżnienia magazynka].
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Obrazek
Rozpoczęła się potyczka, a raczej pościg tajemniczego łysola za weteranem. Początek walki należał zdecydowanie do Pana Niewidzialnego, bo w ładny, czysty sposób postrzelił przeciwnika w nogę, na poziomie uda. Z rany trysnęła świeża krew. Chyba przerwałeś jakieś ważne naczynie. Drugi strzał również trafił w kończynę, pogłębiając obrażenia.
Mężczyzna jednak wydawał się niezbyt przejęty tym, że jego noga tak jakby trochę jest zmasakrowana. Dystans mu nie przeszkadzał, nie musiał podbiegać. Weteran zresztą też nie miał łatwo, bo kwas właśnie zaczął przeżerać mu stopę. Ot, walka dwóch kulasów.
Stojąc więc w pewnej odległości, oddaliście ku sobie kolejne strzały. Pan Niewidzialny z pistoletu, a łysol z dziwnej, tryskającej kwasem rękawicy, która potrafiła tryskać na spore odległości. Obydwaj trafiliście. Kula musnęła rękę Krokodyla, a parę kropel kwasu spadło na twarz weterana, paląc ją dotkliwie. Ból był paskudny, a podwładny Sablesa Bacchusa chyba wyczuł, że teraz, mimo otrzymania samemu poważnych ran, zyskał przewagę. Twarz "szpiega" przypaliły kolejne krople kwasu, nie czyniąc krzywdy oczom, uszom, ustom czy nosowi, ale powodując paskudny ból na policzkach i podbródku.
Weteran wymierzył pistolet po kolejnym uniku i oddał strzał. Normalnie może by był celniejszy, ale właśnie, potężna dawka kwasu trafiła w twoją rękę, dosłownie zalewając ją. Ręka ponownie zaledwie otarła rękę łysola. Za to twoja ręka... jej już praktycznie nie było, tak samo jak pistoletu. Żrąca substancja przeżerała ją całkowicie. Widok własnej, topniejącej kończyny był przerażający i poniekąd hipnotyzujący.
Taktyka Pana Niewidzialnego miała trwać do otrzymania rany uniemożliwiającej dalszą walkę. Ta rana zdecydowanie uniemożliwiała dalszą walkę. Byłeś na łasce przeciwnika, który co prawda też był ciężko ranny w nogę, ale chyba miał nieco więcej czasu by się zająć sobą niż ty. Może cię zabić w każdej chwili - i chyba ma zamiar to zrobić. Co teraz?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

Kwas zniszczył nie tylko rękę i pistolet, ale i urządzenie maskujące, więc pan Niewidzialny stał się panem Widzialnym. Pozostałe rany też były poważne. W tej sytuacji raczej nie uda się opuścić miasta. Lepiej więc zginąć w walce, niż pozwolić się pojmać i zapewne również torturować.
- No, Witia, miałeś dwa dobre życia – wtrącił się znowu Głos- trzeciego pewnie nie będzie. A jak masz umrzeć, zabierz go z sobą do piekła. ZABIJ! TO ROZKAZ!
W lewej ręce rannego pojawił się nóż i ostatnim wysiłkiem rzucił się on na Gada, celując w szyję. Tym razem nie próbował nawet unikać kwasu. Chciał tylko wykonać rozkaz. Ostatni rozkaz w tym życiu…
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

Obrazek
Niestety, weteranowi nie dane było umrzeć w spokoju. Gdy rzucił się na Krokodyla, ten przystawił dziwną rękawicę do jego twarzy. Chwilę później, dzielny Pan Niewidzialny już jej praktycznie nie miał. Tak jak czaszki. Wyżarło go do cna. Smutny los człowieka, o zapewne bardzo smutnym żywocie.
Tajemniczy osobnik w czerwonym kombinezonie wziął się za powierzchowne opatrywanie swojej nogi. Będzie musiał dać reszcie znać, by obstawili bramy większą ilością osób z modyfikacjami oczu. I poprosić Religę by coś zrobił z jego nogą, ta rana wyglądała naprawdę poważnie. Gdyby walka choć trochę się przedłużyła, byłby w niesamowitych tarapatach...

Co dalej, Matrono Borysady?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Liadan »

W zaułku leżało ciało jakiegoś bezdomnego(?) . Leżało i już nawet nie drgnęło. W końcu to było martwe ciało. Jeśli ktoś pokusił się, żeby je przeszukać, też nic przy nim nie znalazł: żadnych dokumentów, osobistych drobiazgów… NIC. Tylko to przyniszczone ubranie z demobilu skompletowane w sklepach z używaną odzieżą. Jedyna rzecz, która nie pasowała to bielizna. Skąd bezdomny wziął bokserki z jednego z najdroższych sklepów Remy? Sklepu, w którym zakupy robili tylko bogacze? Niestety, nie udzieli już odpowiedzi na to pytanie. Nie tylko na to, bo i na żadne inne też nie udzieli. Krokodyle już nigdy nie dowiedzą się, kim był, kto go przysłał do Vegi, ani w jakim celu…
Przeszukanie drugiego zaułka również nic nie dało. Tam leżały tylko pozostałe dwa zestawy ubrań, w które przybysz zaopatrzył się już na miejscu. Gdzie ukrył swoje rzeczy?- nie wiadomo. A może jednak miał wspólnika i to on je ukrył? To pytanie również pozostanie już bez odpowiedzi…

Wokół murów miasta jeździł karawan, a z głośników zamontowanych na jego dachu płynął „Marsz pogrzebowy”…
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Najazd firm usługowych

Post autor: Gruby »

-Dobra, dość.
Wkurwił się w końcu jeden z nadzorców bramy słysząc bez ustanku marsz pogrzebowy.
Paręnaście minut później, ku karawanowi zmierzał jeep z kierowcą i dwoma gośćmi uzbrojonymi, najwyraźniej nie zamierzali się cackać, w bazooki. Jeden z nich wychylił się ze swoją bronią z okna i odpalił pocisk ku pojazdowi Śmierci.
Zablokowany

Wróć do „Hydroponny Corporation”