Zagadka w ciemnościach

Lider: Mścisław Gajowicz [Liadan]
Miasto: Namila
MG: MERIK
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Głęboko w sercu jaskiń, na małej, skalistej wysepce na środku podziemnego jeziora, żył sobie... stwór. Ciężko byłoby stwierdzić kim - lub czym - jest, sam bowiem tego nie pamiętał. Był to jednak stwór stary, niezwykle stary...
Do jaskiń umknął przed wojną. Rakiety, naloty, huk, dym, wybuchy - to wszystko było dla niego za dużo. Dawno temu znalazł jakąś szczelinę w ziemi i przepełznął przez nią, trafiając do podziemnych korytarzy. Błąkał się po nich bez celu, zagubiony, za jedyne towarzystwo mając myśli, kołaczące się po jego obolałej głowie, oraz cybernetyczne wszczepy, które... mówiły do niego?
Mało było z niego człowieka, całe niemal jego ciało było sztuczne. Starość się go nie imała, gdyż nie miała już czego niszczyć. Szaleństwo - jak najbardziej. Ze znalezionych kawałków drewna zmajstrował sobie niegdyś małą łódeczkę - pływał w niej po jeziorze, polując na ślepe ryby, które chwytał swoimi długimi palcami. Za wiosła służyły mu płaskie dłonie, którymi nie plusnął nigdy - nie on! I tak wyglądała jego marna egzystencja - lata spędzone na mrocznej toni, na żywieniu się surowym mięsem oślizgłych ryb... Stwór ów szybko zdobył nawyk mamrotania do siebie pod nosem i charakterystycznego gulgotania - ani chybi oznaki choroby psychicznej, trawiącej mózg wspomagany cybernetycznym wszczepem. Dawno nie miał towarzystwa, dawno też nie jadł niczego, prócz ryb...
...dlatego też, widząc zbliżającą się grupę ludzi - widok, którego tak dawno nie oglądał! - wahał się, jak ma postąpić. Nawiązać z nimi kontakt, czy zakraść się w ciemności, pozabijać jednego po drugim i zjeść?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Do jaskiń zeszło w sumie dwadzieścia osiem osób podzielonych na cztery siedmioosobowe oddziały. Każdy z oddziałów składał się z pięciu ochroniarzy Griszy i dwóch cywilnych pracowników ośrodka badawczego. Ponieważ głównym celem wyprawy w głąb jaskiń było pozyskanie okazów flory i fauny do badań, wszyscy oni byli wyposażeni w pistolety na strzałki ze środkiem usypiającym. Każdy posiadał dwa takie pistolety zawierające ampułki z różną dawką środka usypiającego oraz zapasowe strzałki. Ochroniarze , tylko tak na wszelki wypadek, mieli ze sobą lekkie karabinki maszynowe z możliwością przestawienia na ogień ciągły lub pojedynczy, pistolety, po 2 granaty ręczne i noże. Dodatkowo biolodzy ciągnęli za sobą ręczny wózek, na którym znajdowały się pojemniki na schwytane okazy i sieci . Jedna z grup miała ze sobą również dmuchany ponton.
Ponieważ jaskinie były wstępnie przebadane, istniały już ich plany. W związku z tym Grisza zarządził, by każdy oddział udał się do najniższej jaskini innym korytarzem, zbierając po drodze próbki roślin, jeżeli na jakieś natrafią, to zwierząt (owady, jakieś gady, szczury, czy co tam jeszcze innego napotkają).
Czas na dojście do dolnej jaskini Grisza oszacował na ok. dwie – dwie i pół godziny. Doliczając czas potrzebny na pobranie próbek, oddziały miały się spotkać po trzech godzinach od wyruszenia. Jeśli nic się nie wydarzy, biolodzy rozpoczną badanie jaskini. W razie gdyby któraś grupa nie stawiła się na spotkanie, cywile mieli zostać odprowadzeni przez dwóch ochroniarzy do górnych jaskiń, a pozostali mieli pospieszyć z pomocą.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dowódca pierwszej grupy, zbliżając się do wylotu tunelu usłyszał jakieś dziwne odgłosy – ni to mamrotanie, ni to gulgotanie. Coś, co brzmiało ludzko i nieludzko zarazem. „Ki chuj” mruknął i nakazał wyłączyć latarki, a założyć gogle termowizyjne. Ochroniarze wysunęli się do przodu, ale pozostali pod osłoną ścian tunelu, cywile cofnęli się kilka kroków w głąb, wszyscy przygotowali pistolety ze środkiem usypiającym. Przygotowano również sieć, by w razie potrzeby schwytać stwora.
Ponieważ było już słychać odgłosy zbliżającej się kolejnej grupy, a nic nie wskazywało, że pozostałe mają jakieś problemy, dowódca postanowił najpierw sprawdzić, czy to, co kryje się w ciemnościach jest istotą inteligentną i jakie ma zamiary.
-Hej, ty – krzyknął w ciemność – kim jesteś? Wyleź ze swojej kryjówki, nic ci nie zrobimy. Pogadać chcemy…
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Włazisz mi w kompetencje, jak teraz biedny stwór ma się zakraść?

- Kim jesteśmy, złotko? - zdziwił się stwór. - Jesteśmy, czym jesteśmy, tym, co widać i niczym więcej. Niech lepiej powie, kim oni są, złotko...
Stwór podpłynął do brzegu w swojej łódeczce, z niej wyszedł na ląd. Poruszał się dziwacznie skulony. Bez lęku podszedł do dowódcy, ogarnął go spojrzeniem.
- Och... - zasyczał. - Świat się zmienił, tak tak, złotko. Niech nie przeczy! Mówi mi to woda, mówi mi to ziemia, mówią mi to dziwaczne stroje i karabiny... Co z wojną? Tak tak, pamiętamy, pamiętamy wielką wojnę. Pamiętamy te pościgi, te wybuchy... I krew, wszędzie krew! I krzyki! Ach, jakże oni krzyczeli! Nie mogliśmy tego znieść, schowaliśmy się tutaj. Niech mówi! Czy wojna skończona? Nie ma już bomb, nie ma krzyku, nie ma śmierci? Pogadać chciał, niech gada zatem!
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

-E, to niemożliwe. Wojna dawno się już skończyła, a i trwała kilkadziesiąt lat. To musiałbyś mieć jakieś 250 lat. Niemożliwe…, no po prostu niemożliwe…. A jednak możliwe? – dowódca aż usiadł z wrażenia na najbliższym kamieniu. Dał znak swoim ludziom, ze wszystko jest w porządku, ale na wszelki wypadek mieli nie zbliżać się i zachować czujność. – No dobra – zwrócił się do stwora – to Twoja jaskinia, więc najpierw ja Ci trochę opowiem, co się obecnie dzieje, a później Ty mi opowiesz o sobie. – Usiadł wygodniej, sięgnął do kieszeni munduru i wyjął… dwa batoniki musli. – Chcesz jednego? – zapytał i położył batonik na ziemi na tyle blisko stwora, na ile udało mu się sięgnąć ręką, a na tyle daleko, aby go nie spłoszyć. Następnie odpakował drugi batonik, ugryzł – Moje ulubione, z żurawiną – powiedział i rozpoczął swoją opowieść:

Wszystko zaczęło się wiele pokoleń temu. Globalna wojna, która wtedy wybuchła, trwała dziesiątki lat i pochłonęła miliardy ofiar. Tego, dlaczego do niej doszło, nikt dziś już nie pamięta, ale jej skutki są dalej doskonale widoczne.
Zmiany klimatyczne, do których przyczyniła się długoletnia wojna, sprawiły, że Hermegiddo jest dziś niczym więcej jak nieprzyjaznym skalisto-pustynnym pustkowiem, zamieszkanym przez przeróżne bestie i mutanty. Miasta, w których ludzie zdołali przetrwać, mogły przedłużyć swe istnienie tylko dzięki tytanicznej pracy mieszkańców, wykorzystaniu podziemnych źródeł wody i niełatwej produkcji żywności w tych ciężkich warunkach. Nikt jednak nie wie, czy poza Harmegiddo ktoś przeżył wojnę. Żaden jeszcze śmiałek nie zdołał wydostać się z tej krainy, nigdy nie pojawił się też żaden przybysz z zewnątrz. Miejsce to jest bowiem otoczone oceanami piaszczystej pustyni, na której nie ma żadnego cienia ani wody.
Relacje między ludźmi są dziś jednak niezwykle napięte i nie wiadomo, czy tak było od zawsze, czy jest to jednak wynik życia w tych trudnych warunkach. Miasta podupadły, warunki sanitarne znacznie się pogorszyły, budynki popadają w ruinę. Głównymi rozrywkami mieszkańców są hazard, krwawe walki na arenach, zakłady czy brutalne wyścigi. Zanikł pieniądz, którego rolę przejęły drobne części, medykamenty, żywność i amunicja. Ten handel wymienny doprowadził do upadku wielu i przyczynił się do wzrostu pozycji innych. Aby przetrwać mieszkańcy mają zaledwie dwie alternatywy. Albo pracować dla gangów w fabrykach, kopalniach czy szybach naftowych, albo przyłączyć się do nich. To właśnie one rządzą tym światem i rywalizują między sobą o jeszcze większą władzę.
Gangi wykorzystują fabryki do produkcji broni i sprzętu. Dawna wojna pozostawiła gotowe plany różnego rodzaju uzbrojenia czy pojazdów militarnych. Wystarczyło ruszyć z produkcją.
Choć dominuje uzbrojenie prochowe, najłatwiejsze w produkcji i najmniej zawodne, to w niektórych miastach produkuje się też broń laserową czy dźwiękową. Gangi korzystają też z różnego rodzaju pojazdów. Dominują zwykłe samochody obite pancerzem i uzbrojone w karabiny i działka, ale niektórzy dysponują też transporterami, czołgami czy łazikami. Pracują też nad o wiele potężniejszymi pojazdami czy robotami. Na polu walki często też korzystają z artylerii - haubic czy moździerzy.
Rozwój techniki dawno temu sprawił, że wielu ludzi poddało się zabiegowi cyborgizacji. Cyborgi, bioandroidy i androidy nie są tu więc niczym niezwykłym. Niektóre implanty wszczepiane w ciała stały się towarem bardzo cennym i poszukiwanym.

No, tak to obecnie wygląda. My jesteśmy przedstawicielami Hydroponny Corporation. Powinieneś o nas słyszeć, bo podobno przodek naszego prezesa założył tą firmę jeszcze na długo przed wybuchem wojny. Ja nazywam się Dobiesław Koryciński i jestem dowódcą trzeciej zmiany ochrony w Hydroponny. Kilka lat temu, podczas poszukiwania wody, odkryliśmy wejście do tych jaskiń, a teraz nasi pracownicy ośrodka badawczego chcieli dokładniej poznać istoty tu żyjące. Nie przewidzieliśmy, że te jaskinie mogą do kogoś należeć. Ale myślę, że się jakoś dogadamy. Najlepiej by było, gdybyś poszedł z nami i ustalił wszystko z prezesem Gajowiczem. Wspomniałeś też coś o jakiś głosach. Być może „Księżniczka” (tak między sobą nazywamy córkę prezesa, Mojmirę) będzie mogła Ci jakoś pomóc. Nie jest co prawda jakimś profesorem, ale naszego szefa poskładała jak się patrzy, a nikt mu już nie dawał szansy na przeżycie.
Jeśli pozwolisz, nasi biolodzy pobiorą próbki do badań, a Ty w tym czasie opowiedz mi coś więcej o sobie i żyjących tu istotach, a później razem wyjdziemy na górę…
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

- A takieego... złotko - zasyczał stwór, jednocześnie łapiąc batona. Sprawnie otworzył opakowanie, odgryzł spory kawał. Oczy gwałtownie mu się rozszerzyły.
- Pamiętamy, pamiętamy! - zagdakał radośnie. - Jedliśmy to, jedliśmy, tak, złotko! Shwimple-shwap, tak tak! I przetrwały tak długo? Hydroponny też pamiętamy! Lubiliśmy Hydroponny, dobrze nam płacili, tak, złotko. Ale jaskinie są moje! Chcecie poznać istoty? Idźcie, dalej w dół, dalej w głąb... A potem schody. Hop, hop, w dół po schodach, aż dojdziecie do Tunelu. A tam - w oczach stwora zamigotały zielone błyski - tam poznacie istoty. Och, polubią was, z pewnością was polubią! Otulą was, przytulą, a później - dziab! - i śpicie na wieki! Słodkie macie mięsko, oj tak... ich ulubione, z żurawiną!
Kolejny atak rechotu został raptownie przerwany.
- Iść z wami na górę? - stwór syknął złowieszczo. - Na górze są mutanty, nie ma wody, nie ma żywności. Miasta - ruiny, ludzie - wilki. Nie ma pieniędzy. Sami wracajcie sobie na górę! Próbki brać możecie, ale mnie tam nie zaciągnięcie! I nie jestem chory, w dupie mam waszą Księżniczkę!
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Skoro stwór wyraził zgodę, biolodzy rozpoczęli pobieranie próbek. Natomiast ochrona jeszcze raz sprawdziła grotę i faktycznie odkryli przeoczoną w czasie wstępnych badań szczelinę prowadzącą dalej gdzieś w ciemności. Jednak nie zapuszczali się w głąb. W końcu Stwór (bo tak go zaczęli między sobą nazywać nie znając jego prawdziwego imienia) ich ostrzegał, a mimo dziwnego sposobu wysławiania się i, co tu dużo mówić, paskudnego wyglądu, zdawał się wiedzieć, co mówi.
-Nie masz co się złościć. Nie chcesz opuszczać jaskiń, to nie. Może w przyszłości zmienisz zdanie.
Ale muszę Ci powiedzieć, że, mimo upływu czasu, wojny i wszystkiego, co ona przyniosła jedno się nie zmieniło – Hydroponny nadal dobrze płaci swoim ludziom. Ot, choćby ja – zwykły chłopak z ulicy, bez specjalnego wykształcenia, a zostałem dowódcą zmiany i to z całkiem niezłą pensją, tak dobrą, że nie tylko stać mnie na pomoc rodzinie, ale i na drobne przyjemności, jak choćby te batony z przemytu. Nie mówmy jednak o mnie, lepiej powiedz mi, jak Ty się nazywasz (a może lepiej byłoby powiedzieć „nazywałeś” zanim zszedłeś do tych jaskiń) i czym zajmowałeś się pracując dla Hydroponny?
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

- Nie wasz interes, złotko - odparł stwór, ziewając przeciągle. - Próbki pobrane? To zabierajcie się stąd. A jak Hydroponny się mną interesuje, to proszę bardzo, przyślijcie szefów. Z nimi będę gadał.
- Niebezpieczna ta szczelina, tak tak, uważałbym, złotko - powiedział znów po chwili. - Chcecie i ją badać? Schodami w dół, potem do tunelu... i w ciemność, dalej w ciemność! Byliśmy tam, raz. Błąkaliśmy się w ciemności, złotko, aż wreszcie zobaczyliśmy. Blade światło, a w bladym świetle - jaja, a przy jajach - istoty. Wielkie istoty! Mają sześć nóg,i kły, i haczyki na nogach, i parę szczypiec. Poruszają się zwinnie i cicho, jedynie ich syk świadczy o ich obecności... Straszne są! Zabijcie je, niech dadzą mi spokój.
Powiedziawszy to, stwór po prostu wsiadł do łódeczki i odpłynął na swoją wysepkę na środku jeziora.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Skoro „gospodarz” ich opuścił, nie pozostał nic innego, jak dokończyć pobieranie próbek i wracać na powierzchnię. Z próbkami uwinęli się szybko i już mieli wracać, gdy ktoś przypomniał, że mają ze sobą w termosie ciepły obiad, a droga powrotna zajmie im trochę czasu. Na wzmiankę o jedzeniu wszyscy nagle poczuli głód. Wyciągnęli termosy, menażki i już po chwili jaskinię wypełnił zapach gulaszu. Rozmowa przy posiłku toczyła się oczywiście wokół Stwora. Jeden z biologów zaproponował, by zostawić mu jeden z termosów z posiłkiem. Skoro pracował kiedyś dla Hydroponny, to może taki prezent mu się spodoba. Pomysł został zaaprobowany. Jeden termos pozostawili dla Stwora, resztę rzeczy spakowali na wózki i ruszyli w drogę powrotną.


Na powierzchni próbki przeniesiono do instytutu i zabezpieczono. Jeden z biologów oraz dowódca zmiany ochrony udali się do gabinetu prezesa, by zdać mu relację w wyprawy. Ponieważ trzeba było zadbać o bezpieczeństwo, na spotkanie został wezwany zastępca Griszy, Sławoj „07” Borewicz.
Po wysłuchaniu relacji i przedyskutowaniu możliwych wariantów, prezes Gajewicz zarządził:
1. Następnego dnia nikt nie może przebywać w jaskiniach.
2. Należy zablokować trzy korytarze prowadzące do jaskini Stwora, zastawić w nich pułapki, aby w razie niepowodzenia potwory nie przedostały się do zagospodarowanych komór.
3. Następnego dnia prezes osobiście zejdzie do jaskini, by porozmawiać ze Stworem.
4. Grupa dwudziestu ochroniarzy przejdzie przez szczelinę i oczyści jaskinie z zamieszkujących je zwierząt(?)
5. W pierwszej kolejności ochroniarze użyją silnego środka nasennego, bo może uda się pochwycić jakiś okaz do badań. Nie jest to jednak priorytetem i jeśli środek nie zadziała lub będzie działał słabo, należy bezwzględnie wyeliminować wszystkie osobniki.
6. Jaja oraz zabite osobniki należy zabrać w celu ich zbadania.

Całą noc trwały prace nad zabezpieczeniem korytarzy. Jeśli się udało, zajmujący się tym ochroniarze przekazali Stworowi, że prezes spotka się z nim rano oraz poinformowali o zastawianych pułapkach. Gdy tylko jaskinie będą bezpieczne, pułapki zostaną natychmiast zdemontowane.

Zgodnie z ustaleniami rano do jaskiń udała się grupa dwudziestu dwóch ochroniarzy. Wszyscy byli wyposażeni pistolety z bardzo silnym środkiem usypiającym ponadto posiadali dziesięć ciężkich karabinów maszynowych, i osiem strzelb. Każdy ochroniarz dodatkowo był wyposażony w osłony na uszy. Na wózkach ręcznych wieźli pozostały sprzęt: liny, sieci, lampy oraz… jakieś mięsko mocno przyprawione środkami nasennymi.


[Zakładam, że] wszyscy bezpiecznie dotarli do jaskini Stwora. Ochroniarze zajęli się ostatnimi przygotowaniami do zejścia do dalszych korytarzy. Jeśli Stwór wyrazi zgodę, chcą założyć ładunki wybuchowe przy szczelinie, aby w razie niepowodzenia wysadzić korytarz prowadzący do tej części jaskiń i tym samym uniemożliwić przedostanie się do nich tajemniczych zwierząt.
- Jesteś tutaj – krzykną w kierunku wysepki prezes. – Chciałeś rozmawiać z kimś z zarządu, więc tu przyszedłem. Jestem prezesem Hydroponny…
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Kiedy następnego dnia pan prezes dotarł do podziemnego jeziora, mógł zauważyć brak termosu - widać posiłek inny, aniżeli surowa ryba, przypadł stworowi do gustu.
Głos prezesa odbił się echem od ścian jaskini i poniósł się po wodzie, budząc mieszkańca wysepki z płytkiej drzemki. Wsiadł on (mieszkaniec, nie głos) do swojej łódeczki, bezszelestnie podpłynął do brzegu.
- A to ci zagadka, złotko - wysyczał, podkradając się do przedstawiciela Hydroponny. - Prezesss. Pan prezes zawitał do naszych jaskiń. Zaszczyt dla nas, zaszczyt... Pięćset lat temu prezes nie opuszczał swojego gabinetu, a gdy chciał czegoś od Jasira, Jasir musiał iść. I prezes zawsze tam siedział, za swoim biurkiem z orzecha, w skórzanym fotelu... stoi jeszcze to biurko? Fotela tu nie mamy, niech siadają na kamieniu.
Skromną ochronę ma pan prezes - niemądrze. Jaskinie są niebezpieczne, oj tak. Ci, których wysyła pan na dół, nie wrócą już na górę... istoty się ucieszą z ich wizyty, z ich mięska! Niebezpieczne to istoty, ostrzegałem... ale na ładunki nie zgodzę się! Nie będziecie niszczyć mojego domu, nie zabijecie mnie! To nie obchodzi nas jednak. Nie my chcemy rozmawiać z zarządem, a zarząd chce rozmawiać z nami, złotko... czego chce?

Grupa wydzielona do zbadania lub anihilacji istot zza szczeliny poczynała się niecierpliwić. Skoro już ubrali całe to wyposażenie i wiedzieli, że zadanie już ich nie minie, to chcieli wykonać je jak najszybciej i wracać do domu
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

- Mścisław Gajowicz – prezes wyciągnął rękę do stwora niezrażony specyficznym powitaniem.- Biurko nadal stoi w moim gabinecie, prawdziwy antyk, świetnie pan zapamiętał, panie Jasirze … (?), przepraszam, nie dosłyszałem nazwiska… - usiadł na wskazanym kamieniu ze swoboda, jakby to był fotel w klubie dla dżentelmenów i kontynuował:
-Moi ludzie przekazali mi, że chciał pan ze mną rozmawiać, więc czemu nie miałbym przyjść? Może kiedyś było inaczej ale teraz prezes nie jest jakimś niedostępnym królem, a normalnym człowiekiem, który próbuje jakoś żyć w obecnych warunkach. Muszę też przyznać, że zaciekawił mnie pan i chciałem pana poznać osobiście.
Jeśli moi ludzie niczego nie pokręcili, to zależy panu na usunięciu z jaskiń zagrożenia w postaci jakiś nieznanych nam istot. W tym punkcie nasze interesy są zbieżne. Ponieważ widział już je pan wcześniej, proszę udzielić nam wszelkich możliwych informacji na ich temat. Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby zechciał Pan służyć moim ludziom za przewodnika, ale oczywiście nie mogę tego wymagać od pana.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

- Wiele nie wiemy o istotach, złotko - stwierdził Jasir. - Unikamy ich, boimy się ich, nie wchodzimy im w drogę... nie wchodzimy w Szczelinę! Byliśmy tam raz, tylko raz, i ledwo uszliśmy z życiem...
Istoty są straszne. To wielkie insekty, pokryte grubym pancerzem, sześć nóg, kolce, haczyki, wielkie szczypce, wielkie zęby, wielkie żuwaczki. Tyle wiemy. Istoty pilnują jaj, wielu jaj, a różnią się między sobą. Niektóre istoty opiekują się jajami - te są niemal nieszkodliwe, o ile nie dotykać jaj. Inne to wojownicy, te straszne, te zabijają wszystko... Ktoś też składa jaja, ale nie wiemy, kto. Syczą do siebie, porozumiewając się... Na dole jest też dziwne, blade światło, nie wiemy jednak, skąd... To wszystko! Niech idą, niech zabiją istoty! My z nimi nie pójdziemy, zostaniemy tu, na wysepce istoty nas nie sięgną. Niech prezes przyjdzie raz jeszcze, gdy sprawa będzie załatwiona!
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Prezes podziękował Jasirowi za informacje. Wręczył mu też jakiś sporej wielkości pojemnik.
- Pewnie w ostatnich czasach nie często miał pan okazje zjeść ciepły posiłek. Mam nadzieję, że to panu będzie smakowało. Było by miło, gdyby przy okazji zostawił pan przy wylocie tunelu pusty termos, o ile nie jest panu potrzebny - dodał.
Po otwarciu okazało się, że w pojemniku znajduje się kolejny termos, a w nim kasza z sosem grzybowym oraz spory zapas kanapek.

-Źle zinterpretowaliśmy wcześniejsze słowa Jasira - powiedział prezes.- Nastawiliśmy się na spotkanie z kilkoma gadami, a wychodzi na to, że mamy do czynienia z całym gniazdem jakiś owadów. Nie wiem, mrówek?, karaluchów?... Nie jestem pewien, czy jesteście odpowiednio wyposażeni. Panie Sławoju, co pan o tym myśli?
-Ludzie są nastawieni na akcję. Jeśli teraz się wycofamy, obniży to ich morale…

Po kilkunastominutowej naradzie naradzie ustalono:
1. Mimo wszystko, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, dwudziestu ochroniarzy wchodzi do szczeliny.
2. Trzech ludzi idzie z przodu dokładnie badając korytarz, czy nie ma tam jakiś bocznych odgałęzień, szczelin itp. Reszta idzie nieco z tyłu ubezpieczając ich.
3. Po dotarciu do pierwszego rozwidlenia/szczeliny wykładają mięso ze środkiem usypiającym i nieco się cofają
4. Jeśli wystarczy im czasu, rozpinają sieci w poprzek korytarza. Pewnie nie zatrzyma to owadów, ale w razie zagrożenia pozwoli zyskać trochę cennego czasu.
5. Ochrona eliminuje tyle owadów, ile się da bez zbytniego narażania ludzi.
6. Dalsze decyzje będzie podejmował „07”, w zależności od rozwoju wypadków

Jeden ochroniarz pozostał przy wylocie tunelu prowadzącego do jaskini Jasira. Jego zadaniem było poinformowanie, gdyby misja zakończyła się klęską, a owady przedostały się poza szczelinę.

Prezes, eskortowany przez jednego ochroniarza powrócił na powierzchnię. Niezwłocznie polecił przeszukać archiwa korporacji z okresu tuż przed wybuchem wojny w poszukiwaniu wszelkich informacji o Jasirze (skoro spotykał się z ówczesnym prezesem, nie mógł być szeregowym pracownikiem, a co najmniej kierownikiem któregoś pionu, pracownikiem Ośrodka Badawczego co najmniej z tytułem doktora lub niezależnym ekspertem wykonującym zlecenia dla Hydroponny, więc jest nadzieja, że zachowały się jakieś dokumenty, czy to w formie papierowej, czy elektronicznej).
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Chodź archiwa przeszukiwano sprawnie i skrupulatnie, po kilku godzinach wciąż nie było żadnych informacji o Jasirze. Oprócz jednej, drobnej wskazówki - w czasie wojny wydano rozkaz poszukiwania zaginionego oficera łącznikowego... Tyle tylko, że oficer łącznikowy nie miał żadnych tytułów, funkcji, czy nawet stopnia wojskowego. Dziwna sprawa.

Dwudziestu ochroniarzy zdążyło w tym czasie wejść w korytarz. Trzech ludzi, idących z przodu, żadnych bocznych odgałęzień nie zauważyło, w miarę równy tunel prowadził delikatnie w dół. Później natrafili na poszarpany i nierówny odcinek, przypominający nieco topornie wyciosane schody, później kolejny tunel - szerszy od poprzedniego. Po jakichś pięciu minutach drogi straż przednia dostrzegła blade światło i - co gorsze, usłyszała syk.
Zatrute mięso zostało rozłożone, sieci rozciągnięte. Następnie ochroniarze wycofali się nieco, w słabym świetle ledwo widząc, co dzieje się w korytarzu - latarek jakoś nie mieli ochoty zapalać.
Wkrótce istoty zbliżyły się do mięsa. Ciach, ciach, mlask, mlask - mięso zniknęło w ich brzuchach, warto zaznaczyć - całkiem ładnych brzuchach, błyszczących, wypolerowanych.
- Myślisz, że Jasir to podrzucił? - spytała jedna istota drugą istotę przyjemnym basem. - Wiesz, żeby przypodobać się ,,Istotom", na myśl o których sra ze strachu...
- W dupie to mam - odparła druga istota, rechocząc. - Mięsko wszak dobre,.. a to co? - zapytała i wskazała na sieć.
- Nie wiem... pierwsza istota zbliżyła się do siatki, uniosła szczypce, ciachnęła raz, drugi. Dobra, idziemy złożyć meldunek Matce. Tylko szybko, brzuch mnie coś rozbolał...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

-Co to , kurwa, ma być? Ludzie – nie ludzie? Wygląda toto jak… no, właściwie nie wiadomo jak co. Ale gada zupełnie normalnie. Jakby koledzy żarty sobie z Jasira robili. – „07” zastanawiał się, co robić. A czas naglił.- „Istoty” za chwilę wrócą do swoich, a niecodzienne wydarzenie w postaci darmowego obiadku zaalarmuje pozostałe. Środek nasenny powinien już zadziałać… - takie i podobne myśli z szybkością błyskawicy przelatywały mu przez głowę.
Wreszcie podjął decyzję. Gestem nakazał swoim ludziom, by go ubezpieczali, a sam wysunął się z cienia:
Hej, wy dwaj – odezwał się niezbyt głośno – kim, albo czym jesteście i co tu robicie?
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Kim są i co tu robią. Nikt chyba nie potrafiłby odpowiedzieć na to pytanie. Pięćset lat temu w jaskiniach zjawiły się istoty i stworzyły tam swoje siedlisko, opierające się na systemie kastowym i rządzone przez Matkę. Wcześniej istot było więcej, zajmowały o wiele głębsze korytarze, jednak czas, środowisko, brak pożywienia, wreszcie choroby - to wszystko zdziesiątkowało podziemną społeczność. Skupiły się więc na jednym, niewielkim obszarze i zapomniały o swojej przeszłości, o tym, kim są i skąd się wzięły.
Nie mogły zatem odpowiedzieć na pytanie 07. Nie tylko nawet z braku wiedzy - po prostu go nie usłyszały. Błyszczące stwory oddalały się coraz bardziej, sycząc i stukając o kamienne podłoże.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Istoty nie zareagowały. Nie było więc na co czekać. Jeśli wrócą do swoich i tak zostanie wszczęty alarm. Co prawda stworzenia miały pancerze, ale może pociski je przebiją, a może ktoś trafi w jakiś newralgiczny punkt?
- Strzelać – wydał rozkaz „07”.- Na razie nie wchodzimy do komory. Nie wiemy z czym mamy do czynienia i jak są liczne, a na ograniczonej przestrzeni przynajmniej nie zajdą nas z boków.
Padły strzały z broni ręcznej. Pozostali rozstawiali karabiny maszynowe.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Pociski zabrzęczały metalicznie, trafiając w pancerze, krzesząc iskry przy trafieniach. Prócz efektów specjalnych działania ochroniarzy nie zdawały się jednak przynosić skutków. Istoty obejrzały się za siebie raz, po czym odbiegły wgłąb komory - i tuż przed tym, jak zniknęły z pola rażenia, jedna z nich, ta z ładnym basem, zachwiała się, padła na ziemię, pełznąc po ziemi zniknęła za załomem skalnym. Jakiś uważny obserwator mógłby zauważyć jakby mocniejsze iskrzenie po trafieniu gdzieś między drugą parę odnóży...
Na razie jednak ludzie Hydroponny tkwili w korytarzu, wystrzelali trochę amunicji, być może ciężko zranili jedną z istot, a w tej chwili mogło na nich zmierzać całe gniazdo... co robić?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Borewicz rozkazał, żeby trzech ludzi udało się do wylotu korytarza. Jeden z nich miał obserwować, kiedy będą zbliżać się wrogowie i ostrzec oddział. Dwaj pozostali mieli sprawdzić, co dokładnie stało się z istotą, która upadła. Jeśli się da, mają ciało (bądź rannego, zależnie w jakim jest stanie), wciągnąć do korytarza.
Następnie jeden z ludzi ma udać się na powierzchnię, by zdać raport z dotychczasowych wydarzeń. Jeśli uda się zdobyć ranną/martwą istotę, to dokładnie skrępujemy ją przy pomocy sieci i stalowych linek i zostanie zabrana na powierzchnię w celu przeprowadzenia badań.
Pięciu ludzi ma być gotowych do natychmiastowego otwarcia ognia, gdyby pojawiły się istoty. Dwóch ma założyć niewielkie ładunki wybuchowe – może uda się przy ich pomocy rozsmarować kilka istot na ścianach korytarza. Pozostali mają z leżących w pobliżu kamieni wznieść prowizoryczną barykadę. Nakazał też rozrzucić w korytarzu różne drobne przedmioty, jakie posiadali ze sobą ochroniarze, ze szczególnym uwzględnieniem kanapek, paczek papierosami (te mogły nawet być puste), batoników (również tych z żurawinką - ulubionych xp). Kto chce, może palić (ciekawe, jak istoty zareagują na dym).
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Cóż, nie dziwił chyba brak chętnych do udania się wgłąb korytarza. Istota zniknęła z pola widzenia, zatem, by zbadać ciało, należało zniknąć z pola widzenia kolegów. Wątpliwi szczęśliwcy zostali wytypowani drogą losowania.
Tymczasem ładunki wybuchowe zostały założone, przedmioty pozostawiane, barykada powstawała - choć by do czegoś się nadawała, potrzebne było najmniej dwie godziny roboty. Ktoś został wysłany do złożenia raportu, obserwatorzy oczekiwali w napięciu.
Trójka ludzi zniknęła za załomem korytarza. Ochroniarze nie znaleźli rannej istoty... natknęli się na gniazdo.
Ich oczom ukazały się opisywane przez Jasira jaja, faktycznie, świecące. Były to niewielkie owale, tkwiące w zagłębieniach w ziemi - pulsowały delikatnym, błękitnym światłem, a co jakiś czas po ich powierzchni przebiegało jakby wyładowanie elektryczne. Były też istoty... inne nieco, niż te z korytarza - mniejsze, smuklejsze - znać, robotnicy. Tych było ze dwa tuziny, wojowników przechadzało się tu pięciu. Matki w polu widzenia nie było, acz uwagę pracowników Hydroponny zwróciło wejście do kolejnej komory... oraz to, że jedna z istot - robotników gapi się na nich. Cholera, niedobrze...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Jasir ostrzegał, żeby nie ruszać jaj, to robotnicy nie zaatakują, więc na razie nie będziemy ich ruszać. Póki co jaja same w sobie nie są groźne (chyba). Skoro osobnik, po którego przyszliśmy jest poza naszym zasięgiem, wycofujemy się. Jeden człowiek zostaje przy załomie korytarza. Ma dać znać pozostałym, gdy tylko istoty pojawią się u jego wylotu i wycofać się. Dwaj pozostali wracają do oddziału i pomagają budować barykadę.
Czekamy na ruch ze strony przeciwnika.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Strasznie niemiły przeciwnik. Nie wykonał ruchu.
Barykada została zbudowana, mizerna dość jednak - budulca było mało, zaprawy wcale, a ochroniarze nie byli kamieniarzami.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Niby to miłe ze strony przeciwnika, że pozwolił spokojnie wznieść barykadę, ale tak to możemy siedzieć w tym korytarzu do uśmiechniętej śmierci. Ludzie siedzieli, palili i zaczęli się nudzić. W brzuchach też im już zaczęło burczeć z głodu, a kanapki leżały sobie spokojnie rozrzucone w korytarzu i przez nikogo nie niepokojone…

Od strony szczeliny ktoś nadchodził. Słychać było kroki i …
- Widzę, że piknik tu sobie urządzacie – odezwał się ochroniarz wysłany wcześniej z raportem.- Myślałem, że trzeba was będzie z chitynowych miseczek wyciągać. Ale skoro nie, to przynieśliśmy coś dla was.
„07” odwrócił się do mówiącego. Z zadowoleniem stwierdził, że towarzyszyło mu jeszcze pięciu ludzi (szkoda, że nie więcej, ale reszta towarzyszyła bądź to „Księżniczce”, bądź geologom na pustyni). Przybyli mieli ze sobą wózki, a na nich dodatkowy sprzęt (karabiny szturmowe, paralizatory elektryczne, 3 ręczne wyrzutnie przerobione w ten sposób, by wystrzeliwały metalową sieć, dodatkowe sieci, trochę materiałów wybuchowych, stalową linkę) i , co w tej chwili wzbudziło największy entuzjazm, termosy z obiadem.
[Jeśli istoty nadal były tak miłe, że nie zakłócały ochroniarzom pobytu w korytarzu] Wkrótce wokół rozszedł się zapach bigosu i można było usłyszeć brzęk łyżek o menażki. Humory się nieco poprawiły. Ale to nadal nie posunęło wyprawy do przodu.

-No cóż, skoro istoty nie chcą przyjść do nas, to my musimy pofatygować się do nich. Trzech ludzi idzie przodem. Mają sprawdzić ile obecnie istot przebywa w komorze. Jeśli nadal wojowników jest tylko kilku, to wchodzimy do komory. Jaj nie ruszamy, niech sobie na razie spokojnie leżą. Miejmy nadzieję, że Jasir się nie mylił i robotnicy nas nie zaatakują. Na razie skupimy się na wojownikach. Jeśli nam się uda, to pochwycimy ich w metalowe sieci. Jeśli to się nie powiedzie, w pierwszej kolejności użyć paralizatorów. Strzelać tylko w razie konieczności – zarządził Borewicz.
Zgodnie z rozkazem ochroniarze weszli do komory. Wystrzelili sieci, celując tak, by pochwycić jak najwięcej osobników…
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Wojowników w komorze było ośmiu. Pięciu z nich wpadło w metalowe sieci... tylko co z tego, skoro zostały one natychmiast pocięte na drobne kawałeczki? Ciachającymi byli robotnicy.
Mimo jednak ataku ze strony ochroniarzy, istoty wciąż nie atakowały. Wgapiły się w ludzi, ale nawet na krok się nie ruszyły - robotnicy wrócili zaś do jaj, o ile jajami były te kształty w zagłębieniach podłoża.
- Nie wiemy, czym jesteście, kim jesteście, ani dlaczego jesteście - rozległ się głos, dochodzący z zauważonego wcześniej przejścia do drugiej komory. - Atakujecie jednak. Atakując, nie zagrażacie nam, zagrażacie jednak naszej kolonii, mogąc uszkodzić to, co w niej najcenniejsze. Macie ostatnią szansę, by się wycofać. W przeciwnym razie - zginiecie.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Wszystko wyglądało zupełnie nie tak. Mieliśmy natrafić na krwiożercze potwory, które zagrażają wszystkim istotom jakie znajdą się w ich pobliżu a tu… No owszem, są jakieś nieznane nam istoty i właściwie tylko to się zgadza.
Skoro istoty nie odpowiedziały na atak, również ochroniarze zatrzymali się skonsternowani. Jakoś to głupio atakować kogoś, kto nie wykazuje nawet cienia agresji.
- Co to, kurwa, ma być? – wyrwało się komuś stojącemu nieco z tyłu za „07”. – To wy mieliście być tymi złymi – stwierdził z wyrzutem w głosie.
- No właśnie – dodał ktoś inny – włazimy tu sobie, zraniliśmy jednego z waszych, a wy mówicie, że mamy sobie tak po prostu iść? To jakaś ściema?
- Wycofać się do korytarza – rozkazał Borewicz swoim ludziom. Następnie zwrócił się do istoty ukrytej w ciemności:
- Źle zaczęliśmy kontakty z wami. Tego, co zaszło nie da się już cofnąć, ale czy mimo wszystko, zechcecie z nami rozmawiać?
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

- Odejdźcie - odparł głos. - Słudzy moi, jeśli osobnicy nie odejdą w przeciągu dwóch khrylt za saslię, zabijcie.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

-Ej, no dobra, wycofujemy się. Spokojnie. Tylko o co chodzi z tymi „khryltami” i „saslią”, bo ni cholery nie rozumiem?
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

- Słudzy moi - rozległ się znowu głos. - Zabijcie. Nieznajomi, dostaliście swoją szansę. Zagrażacie koloni, zagrażacie jajom - musicie zginąć.
I tak trzy tuziny pobłyskujących metalicznie istot rzuciły się na ochroniarzy. Ich nogi stukały po kamieniu podłoża, syk stał się głośniejszy, niemal jednostajny, ciągły. Z przodu postępowało ośmiu wojowników, za nimi robotnicy, a z tyłu... z tyłu stała Matka.
Olbrzymi był to stwór. Istota miała przeszło piętnaście metrów długości i sześć wysokości. Szczypce jej i żuwaczki przywodziły na myśl gigantyczne gilotyny, z rodzaju tych, które wiszą w korytarzach - pułapkach w prastarych grobowcach... czy może przywodziłyby, gdyby ktoś pamiętał gilotyny, grobowce oraz popkulturowe filmy je pokazujące. Matka wszelako pozostała z tyłu - wypełzła co prawda ze swej komory, ale bliżej nie podchodziła. Tymczasem jej dzieci były coraz bliżej...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Teraz wszystko wróciło do właściwego stanu. Istoty wcale nie były tak pokojowo nastawione, jakby się z pozoru mogło wydawać i zaatakowały. Na szczęście oddział zdążył już cofnąć się na tyle, że ochroniarze znaleźli się u wlotu korytarza, więc atak był możliwy tylko od przodu.
- Strzelać w tą wielką, bo to ona kieruje innymi – wydał rozkaz Borewicz.- A skoro tak im na tych jajach zależy, to na wszelki wypadek zróbcie z nich jajecznicę. Do pozostałych strzelać tylko w przypadku bezpośredniego zagrożenia. I celujcie między drugą parę odnóży, bo zdaje się, że to jest ich słaby punkt.
Rozległy się strzały, gdy istoty były już naprawdę blisko, ktoś użył paralizatora…
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Merik »

Strzał w dziesiątkę, czy, w tym wypadku, w jaja! Seria z karabinu, puszczona przez jednego z ochroniarzy w ich kierunku, rozbiła kilka z nich... i, jak się okazało, jaja jajami nie były. Można się było tego spodziewać - czy ktoś kiedyś widział jaja, pulsujące światłem i iskrzące na dodatek? To nie były jaja. To były jakiegoś rodzaju generatory energii. Jakiego - tego już nikt nigdy nie miał się dowiedzieć, gdyż wybuch jednego z nich spowodował reakcję łańcuchową.
Podziemną komorę rozświetliły błękitne błyski, a istoty popadały na ziemię, nagle bez życia - buchnęła z nich para, źródło wszechobecnego syku, metal pancerzy zadźwięczał donośnie. To były roboty albo egzoszkielety! Trzeba je zbadać...!
Niestety. Istoty podzieliły los jaj, w błękitnych błyskach zmieniając się w popiół. Z jednej tylko został kawał dymiącego mięsa, niepokojąco przypominający ludzki korpus...
A jednak Matka stała na swoim miejscu, nieporuszona. Otępiała, jakby nagle straciła część swojej duszy, wgapiła się w ochroniarzy... by sekundę później rzucić się w ich stronę w ślepym szale.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Zagadka w ciemnościach

Post autor: Liadan »

Te kilka chwil wahania matki pozwoliło ochroniarzom wejść nieco dalej w głąb korytarza. A tutaj jej ogromne rozmiary przestały być atutem, a zaczęły przeszkadzać. Nie, korytarz nie był na tyle mały, aby uniemożliwić jej poruszanie się, ale ją spowolnił. Co chwilę pod jej nogami wybuchały też umieszczone tu wcześniej ładunki, a to pozwoliło ochroniarzom [mam nadzieję, że przynajmniej większości z nich] schronić się za prowizoryczną barykadą.
Gdy tylko matka minęła załom korytarza powitała ją kolejna niespodzianka – ogień z ciężkich karabinów…
Zablokowany

Wróć do „Hydroponny Corporation”