Anioły pokoju, demony zmian

Lider: Superkomputer Glau [Glau]
Miasto: Gido
MG: BORYS
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Glau »

Uzbrojone w determinację i wolę walki Jessica i Julia zbliżały się do wrót twierdzy Grani. Istotnym mógł również wydać się fakt, że były niewidzialne i posiadały swoje standardowe wyposażenie wraz z całkiem sporą ilością materiałów wybuchowych.

Od dwóch dni poruszały się pieszo, bez odpoczynku. Były jednak więcej niż cyborgami i potrafiły znieść nie takie trudy. Z pracowicie uzyskanych od nieszczęsnego podwładnego Mecharayo danych znały przedziały czasowe w których mogły spodziewać się wyjazdów grup rabunkowych oraz ogólny plan miasta. W momencie wyjazdu jednej z nich, planowały wśliznąć się do środka. Następnie celem stawała się najbardziej wewnętrzna część twierdzy. Jessica miała za zadanie stworzenie kryjówki w jakimś nieuczęszczanym i w gruncie rzeczy niedostępnym zakątku. W tym czasie Julia spróbuje ogarnąć plan budynku, zbierać dane o wartach, oraz o istotnych pomieszczeniach - ze szczególnym uwzględnieniem tych należących do majorów lub naukowców oraz toalet.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Borys »

Bramy Grani robiły wrażenie. "Co oni tu trzymają? King Konga?" - chciałoby się zacytować klasyka. Szerokie były na około trzydzieści, a wysokie na dwadzieścia metrów. Symbol tego miasta.
Pierwsza część planu poszła zgodnie z założeniami. Udało się przemknąć cichcem do środka. Jessica i Julia stąpając bezgłośnie kierowały się teraz w kierunku twierdzy, a nieliczni przechodnie nie mieli zielonego pojęcia, że obserwują ich spiedzy. Aby jednak nie ryzykować, kobiety przerywały marsz, gdy na swej drodze napotykały scyborgizowanych żołnierzy Mecharayo, nawet jeśli wykrycie ich było praktycznie niemożliwe.
Budynki zdawały się zadbane, tak jak opowiadał jeniec. Ludzie jednak byli markotni i ponurzy. Jessica i Julia trafiły na dość przykrą scenę, tuż przy bramie do głównej twierdzy...
- Kobieto, nie znasz prawa?! Jak śmiesz dyskutować na temat jedzenia pałeczkami?! - krzyczał do jakiejś młodej dziewczyny rozwścieczony żołnierz
- Ale... ja... - zanosiła się płaczem przyszła ofiara. Przechodnie błyskawicznie opuszczali to miejsce, nie chcąc mieć kłopotów. Mężczyzna splunął, przymierzył z pistoletu i jeśli nikt nie pomoże tej kobiecie, to za chwilę zginie...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Glau »

Ani Julia, ani Jessica nie miały większej ochoty się ujawniać. Mimo to kobieta mogłaby teoretycznie okazać się przydatną w dalszym wykonywaniu planu. Żywa.

Interwencja zbrojna nie wchodziła jednak w rachubę - spowodowanie chaosu na ulicy wzmocniłoby czujność wroga przed przyszłymi, znacznie poważniejszymi akcjami. Nawet jeśli upozorowałoby się to na zwykłą działalność buntowniczą zamiast "sabotażu z zewnątrz".

Julia okrążyła żołnierza przedostając się do kobiety, w dwóch szybkich susach. W tym samym czasie Jessica nie oszczędzając się za bardzo wymierzyła szybki kopniak w tył kolana mężczyzny. Całość planu opierała się przede wszystkim na zaskoczeniu. Gdy "napastnik" utracił równowagę i przynajmniej częściowo upadł Jessi nachyliła się nad jego uchem krótko szepcąc prostą wiadomość
- Nie boisz się umarłych... prawda? - Towarzyszył temu oddech tak zimny, jakiego nie potrafiłby wytworzyć żaden żyjący. A przynajmniej niemechaniczny żyjący.

Jednocześnie Julia również wykonując swoje zadanie przekazała zupełnie inny szept samej dziewczynie. Tym razem jednak miał on proste znamiona rozkazu.
- Uciekaj.

Ani Julia ani Jessica nie mogły w całej sytuacji zrobić wiele więcej. Teraz to od niepraworządnej zależało, czy przeżyje czy też nie. W kilku, niemalże tanecznych krokach obie dziewczyny znalazły się pod ścianami budynków, bezpiecznie obserwując z boku dalszy rozwój sytuacji.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Borys »

Zdezorientowany mężczyzna stracił zainteresowanie kobietą, która wykorzystała całe zamieszanie i uciekała najszybciej jak potrafiła, wbiegając ostatecznie do jakiegoś zaułka.
Przestraszony żołnierz natomiast najwyraźniej próbował uporać się z "duchami". Wyciągnął pistolet i oddał trzy strzały na oślep, z dala od Jessici i Julii, trafiając tylko ściany budynków. Na szczęście ulice były puste, mieszkańcy już dawno pochowali się, aby uniknąć kłopotów, a i w końcu nieszczęsny żołnierz, wycierając uprzednio pot z czoła, zaczął uciekać z miejsca zdarzenia, aż się kurzyło.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Glau »

Julia i Jessica kontynuowały podróż do wewnętrznej twierdzy. Początkowy plan rozpoznawczy pozostawał bez zmian.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Borys »

Przedarcie się do twierdzy Mecharayo nie było łatwym zadaniem. Korytarze, którymi maszerowały co jakieś czas złożone z kilkunastu osób patrole, były dość wąskie, Jessica i Julia nieraz więc były o włos od wykrycia.
Ciężko również było znaleźć odpowiednią kryjówkę. Większość drzwi była pozamykana, ale w końcu udało się schronić kobietom w jakimś opuszczonym magazynie, skąd będzie można podejmować dalsze działania.

[zbieranie informacji zajmie trochę czasu, możesz pisać nowe plany]
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Borys »

W końcu kobietom udało się jakoś uwić gniazdko w opuszczonym magazynie, choć z plotek, które słyszały na korytarzach od personelu wynikało, że prędzej czy później zostanie ono zagospodarowane. A że niewiele tu było kryjówek, nie zostało zbyt wiele czasu.
Julia zebrała sporo informacji o tym poziomie, choć niewiele wartych uwagi osób można tu było zastać. Wiedziała jednak, że była to najniższa z kondygnacji naziemnych, jedna z trzech. Niektórzy "bywalcy" opowiadali też między sobą coś o podziemiach, ale cztery windy na tym poziomie pozwalały tylko na przejazd między piętrem pierwszym a drugim. Problem w tym, że taka wycieczka wymagała posiadania karty magnetycznej. Gdy kobieta spróbowała raz podróży bez wcześniejszego jej użycia, rozległ się alarm. Na szczęście dywersantka nie została wykryta, straż uznała to za usterkę techniczną. Zamontowane czujniki nie pozwalały więc przedostać się nikomu bez karty, nawet osobie niewidzialnej.
Było kilka metod przedostania się między piętrami. Zdobycie karty jednego z bywalców twierdzy, co zostanie prędzej czy później wykryte, wyłączenie czujników przy windach, co było zadaniem długotrwałym i skomplikowanym lub też przejazd wraz z eskortowanymi osobami bez karty. Julia widziała dwukrotnie, gdy kilku ludzi spoza Grani było zabieranych na górę. W jakiś sposób żołnierze wyłączali wtedy alarm, ale też z użyciem karty. Pojawia się wtedy pewne ograniczenie - konieczność podróży w określonej chwili.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Glau »

Julia i Jessica miały czas. Nie potrzebowały snu, nie potrzebowały pokarmu. Były niewidzialne, więc tak naprawdę miejsce na przygotowywanie wypadów było też niemalże zbędne. Czasami dobrze jest mieć stolik, lub kawałek podłogi na sporządzenie fizycznej notatki, nic więcej.
Sytuacja była taka jakiej dziewczyny się spodziewały. Następnym etapem miało być przechodzenie do lepiej strzeżonej części twierdzy jednocześnie z osobami posiadającymi karty. Na tym etapie kobiety powinny kojarzyć już zarówno osoby posługujące się nimi, jak i czasy w których zwykły przekraczać granicę lepiej strzeżonej strefy. Następnym zadaniem była lokalizacja, oraz analiza zachować Majorów. Również w sferze prywatnej. Właśnie zyskiwali swoje niewidzialne cienie.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Borys »

Jessica i Julia podróżowały więc w dość nieregularnych odstępach czasu, jako że musiały wsiadać do windy wraz z innymi osobami nieposiadającymi kart. Żołnierze wyłączali wtedy alarm, nie spodziewając się, że maja ze sobą jeszcze jakichś gości.
Na drugim piętrze ruch był zdecydowanie mniejszy. Po korytarzach przechadzali się w już nie tak imponujących ilościach strażnicy, żołnierze oraz niektórzy naukowcy. Wyglądało na to, że umiejscowione były tu jakieś laboratoria, do których dostęp mieli tylko profesorowie, posiadający, kolejną już, specjalną kartę magnetyczną. Nie udało się upewnić, nad czym prowadzą badania, ale najprawdopodobniej projektują i konstruują specjalne części oraz uzbrojenie dla cyborgów i androidów.
Majorów łatwo było rozpoznać, jako że wyróżniali się z tłumu bogatszym ubiorem i swego rodzaju dostojeństwem. Posiadali kwatery, do których dostęp uzyskiwali, a jakże, za posiadaniem kart (istnieje tylko jedna na jeden "apartament"). Na tym piętrze udało się odnaleźć tylko dwóch z owych wybitnych osobistości. Jeden był dość nieuchwytny, większość czasu spędzał we własnej kwaterze, inny z kolei spędzał sporo czasu na zalewanie się w trupa w ekskluzywnym barze położonym w centrum kondygnacji. Niejednokrotnie tam zasypiał i spędzał tak całą noc, do wytrzeźwienia, jako że tylko on posiadał kartę do swojej kwatery. Tymczasem bar pozostawał pusty i cały czas otwarty, jako że nie miał drzwi.
Nawet jeśli tylko dwóch Majorów było na miejscu, to kolejni dwaj ich koledzy również mieli tu kwatery. Inny, niejaki Kova, posiadał swój apartament gdzieś na tajemniczym, trzecim piętrze, będącym siedzibą Mecharayo. Prowadziła tam jedna, jedyna winda na tym poziomie, wymagająca użycia karty będącej w posiadaniu Majorów, ważniejszych profesorów albo "zarządcy windy", tajemniczego, małomównego mężczyzny.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Glau »

Kolejnym etapem profilowania, było dostrzeżenie ich problemów, ambicji, frustracji. Zbadanie z kim się spotykają na co dzień i w jaki sposób stosunkują się, gdy są sami, do planów Grani i samej Mecharayo. Obserwacja Kovy odbywała się z większym dystansem i ostrożnością. Na razie priorytetem byli pozostali majorowie.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Anioły pokoju, demony zmian

Post autor: Borys »

Kova był w zasadzie niedostępny, ponieważ przesiadywał non stop z Mecharayo. Za to pozostali dwaj Majorowie z wielkim szacunkiem opowiadali o swej władczyni i odznaczali się wielką lojalnością. Okazywali też nieco mniejszy strach niż cała reszta personelu. Ta Mecharayo musiała być naprawdę potężna.
Za to udało się nieco więcej dowiedzieć zapijaczonym Majorze imieniem Kakarin. Kiedy był w barze często opowiadał, że najchętniej dałby już sobie z tym spokój i zajął się rozwojem branży porno. W Grani było to jednak mało możliwe, bo za samo słowo "porno" lub "śnieg" stosowano okrutne kary.

Dodatkowe informacje o Kakarinie:
- budzi się rano między 9 a 12
- o 12 składa meldunek Mecharayo
- później udaje się do baru, gdzie zazwyczaj zostaje do nocy albo białego rana
- jest jedyną osobą na tym poziomie, która wypowiada czasem swoje opinie. Reszta bardzo rzadko się odzywa, co świadczy o sporym strachu przed Mecharayo, całkiem możliwe też, że na terenie bazy zainstalowane są podsłuchy
- opinie Kakarina uchodzą mu jednak do póki co bezkarnie (nawet jeśli tylko rozmawia o planach zajmowania się branżą filmową, pogodzie, smaku alkoholu i podobnych pierdołach), chociaż ostrzegano go czasem, że skończy jak jego poprzednik, który został stracony za podobne zbrodnie
- poza piciem, jedzeniem, wydalaniem i spaniem nie zajmuje się niczym innym, to wrak człowieka

Informacje o drugim Majorze, Narniku.
- zasypia o godzinie 22, wstaje o godzinie 6, mniej więcej regularnie
- dzień rozpoczyna od ćwiczeń fizycznych, następnie się goli i do godziny 7 zajmuje toaletą
- udaje się do stołówki na śniadanie
- zajmuje się głównie księgowością i potrzebami materialnymi Grani
- pracuje od godziny 8 do godziny 14, kiedy to udaje się na sjestę i drzemkę w swoim apartamencie
- o godzinie 15 wraca do pracy, którą kończy o 16
- następnie udaje się na spotkanie z Mecharayo, wraca o godzinie 20
- dwie najbliższe godziny spędza zazwyczaj na czytaniu starych dramatów lub oglądaniu nagrań filmowych - głównie dramatów obyczajowych
- wszelkie papiery trzyma w sejfie, który otwiera za pomocą głosu, odcisku palca i karty magnetycznej
- bardzo rzadko się odzywa, nie wygłasza żadnych opinii, zdaje się wszystko robić automatycznie. Może to robot?

Poza tym wiadomo, że jeden z Majorów - Mendard przebywa aktualnie poza Granią, według relacji handluje w Genocidan, z kolei czwarty - Ethanol przebywa gdzieś na północy,ale o jego misji nic nie wiadomo.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Projekt Tyrea”