
Był dziś chłodniejszy dzień niż zazwyczaj, więc i praca nie sprawiała robotnikom tylu kłopotów co zazwyczaj. Gido z małego zadupia zaczęło powoli zmieniać się w małe zadupie z fabryką i być może to było przyczyną przewijania się przez horyzont coraz większej ilości różnej maści zwiadowców i kupców, ale do tej pory bez żadnego kroku z ich strony.
Dziś miało się to zmienić. Na horyzoncie zauważono bowiem kilka ciężarówek i dżipów, wyraźnie zmierzających ku Gido. Na czele tej niegroźnej, zdawałoby się, karawany, luksusowym samochodem pędził ciemnoskóry mężczyzna w ciemnym płaszczu i kapeluszu.