
-Słyszeliście o tym nowym gościu?
-Tym co przybył rozwalając przed miastem jakiegoś robota?
-Taa, ładnie pierdolnęło.
-To co z nim.
-Nie podoba mi się.
-Co takiego ci się nie podoba.
-Przyszedł sobie i od tak z dupy zaczął się rządzić.
-Morgan, on się nie rządzi. Prawie w ogóle nie opuszcza swojego namiotu i najbliższej okolicy.
-Jak on się w ogóle nazywa?
-Phoen chyba
-Phoen sroen
-Dobra zamknijcie się. Pierdolicie od rzeczy jak jakieś kobiety.
-Ekhm...
-Bez urazy Caroline
-Phoen znowu przegrał.
-Ta ta
-Phoen znowu przegrał.
-Dobra pysk Bill
-To nie ja
-Phoen znowu przegrał
-Kurwa Simon
-Co ja?
-Phoen znowu przegrał.
-No nie zdzierżę i przypierdolę, o kurwa, to wielbłąd. On gada.
-Że co?
-Sami popatrzcie.
Faktycznie gadał.
-To chyba wielbłąd Kurta. Co on robi razem z tymi?
-Może potrzebował wielbłądzicy albo kilku.
-Caroline ty się nim zajmiesz.
-Dlaczego ja?
-Bo jesteś najbardziej doświadczona z gadającymi zwierzętami. Miałaś do czynienia z tym psem Oganem.
-Agonem!
-Srał to pies.
-I co mam z nim niby zrobić?
-Naucz go gadać. Będziemy potrzebować przewodnika stada.
Caroline rozpoczęła więc prace ze zwierzęciem. Na dobry początek postanowiła spróbować go nauczyć krótkiego zwrotu: "Dzień dobry"