Wielki Konwój

[Trenaas]

Genocidan, pierwszy przystanek na drodze konwoju. Wszytko przebiegało szybko i bez większych komplikacji.
Doskonale.
Pułkownik John McMillan mrużył oczy przyglądając się otoczeniu.
- Sierżancie Muller?
- Tak, sir?
- Wysilicie dwóch ludzi, aby powiadomiły lokalne władze o naszym przybyciu. Niech powiedzą im, że chcemy porozmawiać. Tu masz odpowiedni dokument potwierdzający moje pełnomocnictwo.
- Tak jest, sir! - rzekł Muller. Odsalutował i wziął odpowiedni dokument.
Chwile później z konwoju odłączyła się jednostka, pędząc w stronę miasta. Powinni tam dojechać za niecałą godzinę.

[Borys]

No i dojechali. Oddział zauważył, że słynna kopuła Genocidan jest częściowo zniszczona, dookoła krzątają się żołnierze, a część budynków jest spalona i zniszczona. Wygląda na to, że faktycznie doszło tu do bitwy.

[proponuję pisać tutaj: http://borysada2.cba.pl/viewtopic.php?f=80&t=513]

[Mark Subintabulat]

@ Mark Ronald Lion - 25 paź 2013, o 15:49
Dlanor napisz czy konwój dotarł do Exar

@ Dlanor - 25 paź 2013, o 15:51
Dobra, nie chce mi się nawet patrzeć, dotarł.

Pułkownik McMillan uśmiechnął się widząc na granicy widnokręgu zabudowania Exar.

[ przejście do http://www.borysada2.cba.pl/viewtopic.php?f=77&t=671 ]

[Mark Subintabulat]

Następnym miejscem, które odwiedził konwój było New Allenstein. Kolumna pojazdów zbliżała się powoli do miasta dając miejscowym wystarczająco dużo czasu aby ich rozpoznali. Pułkownikowi McMillanowi towarzyszył sierżant Xavier, który był tutaj wcześniej i poznał Wielkiego Mówcę ze Sług Wiecznego Ognia, który był kimś w rodzaju regenta ich zakonu i ważną osobistością w mieście. Pułkownik uznał, że to z nim będzie najlepiej porozmawiać najpierw.

[Gruby]

Miasto praktycznie się nie zmieniło od ostatniego razu. Gdy podjechaliście bliżej, drogę wam zastąpili strażnicy w potężnych egzoszkieletach. Jeżeli podaliście im swoje imiona oraz w miarę sensowne powody przybycia do miasta, to przepuścili was. Jedna osoba z waszej grupy mogła też zostać dopuszczona do rozmowy z Mówcą Sług Wiecznego Ognia i spytać go o co tam chcieliście.

[Mark Subintabulat]

Pułkownik chciał zapytać przede wszystkim o dwie sprawy. Po pierwsze czy miasto posiada jakieś zasoby, którymi chciałoby się wymienić i co oczekują w zamian. Po drugie czy nie mają nic przeciwko temu aby grupa 4 marines zakupiła dom/mieszkanie i stworzyła coś na kształt placówki dyplomatycznej ułatwiającej znacznie komunikację.

[Gruby]

W mieście znajduje się bardzo dużo towarów luksusowych i części do robotów, więc mogą je przehandlować. Okazało się, że New Allenstein brakuje wielu surowców, takich jak woda, medykamenty, części do pojazdów i broń palna. Mieliście więc pewne możliwości handlu, chociaż raczej towary jakie mieli na sprzedaż chyba nie do końca odpowiadały waszym potrzebom.
Bohdan poinformował, że oczywiście, możecie tutaj się osiedlić, ale większość domów jest zajęta, więc naprawdę będziecie musieli wykupić lub wynająć miejsce u któregoś z mieszkańców. Ciężko też będzie odnaleźć coś poza zwyczajnym mieszkaniem, bo tutejsze trzypiętrowe domy, nie do końca nadawały się na jakieś bazy - raczej na miejsce, gdzie można mieszkać normalnie, może z żoną i dzieckiem, a nie w dużych grupach. Tak czy siak, jeżeli uda wam się dogadać z jakimś mieszkańcem, to proszę bardzo.

[Mark Subintabulat]

McMillan razem z kilkoma przybocznymi udali się do miejscowego baru/pubu. Mężczyzna przedstawił się barmanowi i spytał czy może zostawić ogłoszenie w jego lokalu odnośnie oferty nabycia mieszkania lub wolno stojącego domu. Zapytał się też czy "karczmarz" nie ma wolnych pokoi dla 4 jego ludzi, którzy zamieszkiwaliby tam dopóki nie znajdą sobie własnego lokum.

[Gruby]

Niestety, nie było żadnych ofert na czteroosobową grupę ludzi. Mieszkańcy chętnie udostępniali swoje domy pojedynczym wędrowcom na noc, ale nie mieli ochoty rozstawać się ze swoimi mieszkaniami na dłuższy czas. Karczmarz też nie miał dobrych wieści, wszystkie pokoje były zajęte. Możecie spędzić noc w barze, przy stole po prostu, ale na porządne miejsce nie ma co liczyć. Czy brak infrastruktury hotelowej pokonał żołnierzy?

[Mark Subintabulat]

Pułkownik nie sądził, że w tak krótkim czasie uda im się cokolwiek znaleźć, przecież dopiero niewielka część ludzi miała okazję zapoznać się z ogłoszeniem. Co więcej, jeżeli w mieście znajdowało się jakieś opuszczone mieszkanie to muszą sami je znaleźć, bo raczej nikt im w tym nie pomoże. Na ten czas marines będą musieli zadowolić się rozbiciem namiotów. Podobne rozwiązanie sprawdzało się z powodzeniem przez kilkanaście dni w Colto, więc i tu powinno zdać egzamin. Żołnierzom, którzy mieli zostać w mieście zostawiono samochód opancerzony z zapasem broni, amunicji i innego sprzętu na ich użytek. McMillan przekazał sierżantowi wytyczne odnośnie handlu, a następnie konwój opuścił miasto i udał się do Serevalu.
.
.
.
Tymczasem marines po rozstawieniu gdzieś na uboczu swoich namiotów podzielili się na dwie grupy. Jedna miała pilnować ich rzeczy i dokończyć rozpakowanie sprzętu, natomiast druga zaczęła się szwendać po mieście w poszukiwaniu opuszczonych, bądź zaniedbanych mieszkań. Być może, w którymś lokalu mieszka jakaś samotna starsza osoba, która w zamian za pomoc przy codziennych sprawach zgodzi się udostępnić swoje mieszkanie na potrzeby ludzi z Korpusu.

[Gruby]

(Sereval jest pod jurysdykcją Borysa)

Niestety, nie udało wam się odnaleźć żadnego mieszkania, które nadałoby się na potrzeby Korpusu. Sytuacja paskudna, bo w mieście było sporo złodziei i zaskakująco szybko ginęły wam zapasy amunicji, chociaż wcale jej nie używaliście... Barman w końcu doradził, byście zgłosili się do członków tutejszej Rady Starszych. Jesteście bądź co bądź reprezentantami innego miasta i potencjalnymi partnerami handlowymi. Najlepszym wyborem jeżeli zależy wam na czasie byłoby udanie się z miejsca do Bohdana z zakonu Sług Wiecznego Ognia, tym bardziej, że wydawał się człowiekiem gościnnym. Może jednak warto będzie też poznać innych przywódców aby wiedzieć z kim macie do czynienia?

[Mark Subintabulat]

[To żeś panie ruszył z kopyta. Wątek dla New Allenstein założę oddzielny tutaj będzie prowadzony tylko główny wątek z konwojem, któremu [wątkowi] nota bene wypadałoby zmienić nazwę.]
.
.
.
Konwój zbliżył się do Serevalu. Pojazdy jechały powoli w uporządkowanej kolumnie i zatrzymały się kilkaset metrów od miasta. Pojedynczy samochód zbliżył się do wjazdu a marines, którzy się w nim poruszali chcieli zawiadomić strażników o ich przyjacielskich zamiarach (handel towarami i biznes technologiczny).

[Borys]

Strażnicy przywitali się grzecznie i z uśmiechami, a jeden z nich natychmiast popędził po jakąś kompetentną osobę. Zaproszono przybyszów na rozmowę przy stoliku, w jednym z biur Tech I.G. Tam czekał na nich mężczyzna w prostym garniturze.
- Witam panów, witam. Zainteresowani są panowie handlem naszymi technologiami, jak mniemam? - zapytał.

[Mark Subintabulat]

-W rzeczy samej. Poczyniliśmy już jakiś czas temu wstępne ustalenia z waszym przedstawicielem, który dotarł do Colto. Chcielibyśmy sprzedać wam naszą technologię i wyszkolić naszego człowieka na specjalistę od pojazdów [kat. C]. Jesteśmy też ciekawi czy nie macie obecnie konkretnych potrzeb ekonomicznych. Być może mamy towary, które potrzebujecie.

[Borys]

Mężczyzna uśmiechnął się potulnie, a z dłoni ułożył piramidkę.
- Do Colto, powiada pan? To było już jakiś czas temu... ale dobrze, jaką technologię mogliby nam panowie sprzedać? - zapytał. - Ach, również nie potrzebujemy aktualnie żadnych surowców z wyłączeniem rud agonium i dlanorum, ale to towar dość trudny do zdobycia.

[Mark Subintabulat]

Pułkownik McMillan przypomniał jakie były ostatnie ustalenia, a mianowicie Tech I. G zaproponowało 3 poziomy technologii za: technologia dokonywania przeszczepów pomiędzy gatunkami, technologia zwiększająca tkankę mięsną wśród zwierząt hodowlanych (zapewne będzie cieszyć się dużym wzięciem w świecie, gdzie żywność jest na wagę złota), technologię klonowania ssaków (należy ją jeszcze trochę dopracować jeżeli chce się klonować ludzi), technologię androida TP-1 (tego co go Morok wynalazł rękami Polinskiego), technologię androida TP-2 (tego co ja wymyśliłem, a Dlanor przyklepał), nasiona GMO kupione w Genocide - ie jest to co prawda plan technologii, ale Tech I.G. nie powinno mieć trudności ze zanalizowaniem tych nasion i jej opracowania.
-Czy ta oferta jest wciąż aktualna?

[Borys]

Mężczyzna podrapał się po policzku i zaczął grzebać w swoich papierach. W końcu znalazł jakiś dokument, ale pokręcił smutno głową.
- Cóż, przez ostatni czas trochę się zmieniło, a założenia firmy musiały dostosować się do nowych warunków. W ramach dobrych chęci możemy przyjąć wycenę państwa technologii na jeden poziom surowców. Chcę zaznaczyć, że Tech I.G. i w tym wypadku poszłaby państwu na rękę. Są panowie zainteresowani?

[Mark Subintabulat]

Pułkownik McMillan podniósł nieznacznie brew.
-Mógłby mi pan powiedzieć coś o więcej o zmianie polityki firmy? Może źle zrozumiałem, ale z tego co pan przed chwilą powiedział wynika, że przestajecie przyjmować cudze technologie. W takim razie czym kontrahenci płacą teraz za wasze technologie? Bo chyba nie faktycznie nie sądzi pan, że ktoś zapłaci zapasami agonium czy dlanorium w przeliczeniu 1 poziom surowca za 1 poziom technologii. Byliśmy już we wszystkich 4 miastach na zachodzie, które dały wyłączność eksportu tych towarów do Veno. Skolei na północy nie ma aktywnych kopalni. Zostaje najbliższa okolica, ale znamy także sytuację w Hiperborei. Pozostaje wam tylko Big Den, o którym wiele nie wiemy, ale o ile nie mają wielkich złóż to także nie zaopatrzą was w wystarczające zasoby. Proszę mi zatem powiedzieć jakie założenia przyjęła wasza firma przy handlu złożami agonium i dlanorium oraz innymi technologiami.

[Borys]

Mężczyzna westchnął.
- Niestety, informacje te są poufne. Nasza sytuacja stała się... dość trudna i zmuszeni jesteśmy najzwyczajniej podnieść ceny za nasze usługi. Mówiąc między nami - tu zniżył głos, tak jakby ktoś miał podsłuchać tę rozmowę - nie jesteśmy już w pełni samodzielni. A co do agonium, sam pan zauważył, jak niedostępny jest to surowiec. Potrzebujemy go w naszych badaniach, dlatego zawsze chętnie usiądziemy do rozmów z kontrahentem, który oferuje nam ten surowiec.

[Mark Subintabulat]

Pułkownik także się rozejrzał aby sprawdzić co tak zaniepokoiło jego rozmówcę, ale ponieważ siedzieli w jednym z biur wydawało się raczej mało prawdopodobne było aby ktoś mógł ich podsłuchać. O ile w pomieszczeniu nie zainstalowano podsłuchów.
-Rozumiem. Przykro nam słyszeć, że macie kłopoty. Ale być może moglibyśmy wam pomóc i załatwić także transport agonium. Wszystko jest do przedyskutowania. Możemy zrobić to tu albo przy obiedzie. Na pewno zna pan jakiś zaciszny i szanujący prywatność lokal, gdzie nikt by nam nie przeszkadzał.

[Jeżeli mężczyzna się zgodzi albo stwierdzi, że w biurze też mogą bezpiecznie rozmawiać to patrz dalsza część]

-Wydaje mi się, że rozumiem na czym polega wasz problem, który dotyczy także innych okolicznych miast. Zakładam, że chodzi o krokodyle. Czyżby skierowali do was propozycję nie do odrzucenia? Nie zauważyłem jednak ich obecności w mieście, a skoro może pan ze mną rozmawiać bez obecności ich przedstawiciela to chyba jeszcze nie jest tak źle jak w innych miastach.

Pułkownik nie chciał dzielić się na tym etapie rozmowy swoimi wszystkimi przemyśleniami. Najpierw musiał dowiedzieć się czy jego przypuszczenia okazały się słuszne.

[Borys]

Mężczyzna postanowił kontynuować rozmowę, a przewidywania pułkownika okazały się słuszne.
- Tak, mamy pewien problem z Krokodylami. Co prawda nie staliśmy się ich satelitą i zachowujemy suwerenność, ale niestety zasięg naszego handlu pod różnymi groźbami został zawężony. Sporo ryzykujemy sprzedając naszą technologię poza Vegę. Za droższą kwotę lub za dostawy agonium jesteśmy gotowi zaryzykować i podjąć rozmowy. Zwłaszcza ten ostatni surowiec jest niezwykle cenny, Krokodyle bowiem zmusiły nas do odsprzedaży naszych zapasów i nie jesteśmy w stanie prowadzić dalej niektórych badań.

[Mark Subintabulat]

-Rozumiem, więc jednak tak się sprawy mają. Załóżmy, że bylibyśmy chętni sprzedać wam 1 poziom agonium. Ile poziomów technologi jesteście w stanie za to zaoferować?

[Borys]

Mężczyzna zamyślił się.
- Dawniej nie traktowaliśmy agonium zbyt szczególnie, raczej jako zwyczajny surowiec... ponadto sprzedaż technologii jest dla nas ryzykiem... na drugiej szali mamy jednak smutny fakt o niedostępności agonium. Wobec tego możemy zaoferować dwa poziomy technologii za każdy poziom tego surowca. Inną decyzję może podjąć tylko Wielki Technolog, ale on nie będzie z nikim rozmawiać, jeśli nie zobaczy ładunku na własne oczy.

[Mark Subintabulat]

-W porządku. W takim wypadku następnym razem, gdy zjawimy się z agonium poprosimy o rozmowę z Wielkim Technologiem. Musi pan wiedzieć, że dla nas też jest to spore ryzyko, bo jeżeli krokodyle dowiedziałby się o tym fakcie nie tylko wy mielibyście z tego tytułu problem. Czy aby ugruntować naszą współpracę Tech I. G. nie zgodziłoby się w drodze wyjątku wyszkolić dwóch naszych ludzi na naukowców (kat. D) za łączną wartość 2 poziomów technologii? Zapewniam, że również w naszym interesie jest zachowanie tego w największej tajemnicy, tak że nikt inny nie będzie się w stanie na to powołać. Możemy też dodatkowo przekazać wam technologię "Saperka Pioniera", technologię budowy i konserwacji pustynnych torów.

[Borys]

Przedstawiciel podrapał się po głowie.
- Co to za osoby? Najlepiej, gdybyśmy zobaczyli ich na własne oczy. W jakiej dziedzinie mielibyśmy ich wyszkolić? Zważywszy na sytuację naszej kadry to też niełatwe zadanie. Czy wasi kandydaci mają chociaż jakąś początkową wiedzę?

[Mark Subintabulat]

-To oficerowie, odbyli ponad podstawowe szkolenia z różnych dziedzin wiedzy. Chorąży Richard Cameron był do tej pory technikiem-mechanikiem w Korpusie i chcielibyśmy wyszkolić go z dziedziny elektroniki. Natomiast chorąży Diane Harrison przez znaczny okres czasu pomagała w laboratorium naszej specjalistki od chemii i także w tym kierunku chcielibyśmy aby odbyła specjalizację.

[Borys]

Mężczyzna zastanowił się chwilę.
- Niestety, nie będziemy w stanie zorganizować szkolenia w zakresie chemii. Nasze laboratorium jest... cóż, zajęte. Spytam Wielkiego Technologa czy zgodzi się na wyszkolenie pana Camerona. Czy mają państwo jeszcze jakieś pytania?

[Mark Subintabulat]

-To nie są dla nas pomyślne wiadomości, ale rozumiem sytuację. Gdy przyjedziemy jednak z zapasami agonium nie ukrywam, że ta specjalizacja będzie nas wciąż interesować. Nie zamierzam oczywiście państwo poganiać. Po prostu sygnalizuję sprawę. Moje ostatnie pytanie dotyczy możliwości założenia w Serevalu placówki dyplomatycznej. W tym wypadku byłaby to nieoficjalna delegacja, bo nie potrzebujemy przecież niepotrzebnych plotek.

[Borys]

Mężczyzna kiwnął głową.
- Placówkę państwu udostępnimy, ale w cywilnej części miasta.

[Mark Subintabulat]

-W takim razie wydaje mi się, że wszystko zostało ustalone. Za chwilę przedstawię panu chorążego Camerona oraz oddelegują ludzi do placówki.
/Jeżeli mężczyzna nie ma innych spraw do omówienia to chciałbym przyśpieszyć akcję i opuścić już Sereval i udać się do Hiperborei./