Przybywają geologowie

[Liadan]

Tuż przed zachodem słońca przy jednym z posterunków zatrzymała się niebieska ciężarówka eskortowana przez opancerzony transporter. Z pojazdu wysiadł około czterdziestoletni mężczyzna ubrany w jeansy i flanelową koszulę.
- Dzień dobry, jesteśmy geologami z Hydropony Corporation. Do Namili dotarły informacje, że chcecie przeprowadzić ekspertyzę geologiczną Waszych terenów. Jeśli to prawda, zaprowadźcie nas do kogoś z dowództwa.

[Mark Subintabulat]

Podoficer podejrzliwie zlustrował pojazd oraz człowieka, który z niego wyszedł. Nie słyszał nic o jakiś geologach, ale w końcu dowództwo nie musiało mu wszystkiego mówić.
-Jerry spytaj się czy dowództwo wie coś o tej ekipie.
Po kilku minutach wspomnianiy żołnierz wrócił z wiadomością, że fachowcy z miasta Namilia proszeni są na spotkanie. Przedtem ciężarówko musi być jednak sprawdzona. Gdyby geologowie nie robili żadnego problemu o ich sprzęt rzeczywiście świadczył o tym za kogo się podają, Jerry pokierowałby podróżnych do środka miasta. Następnie wprowadził ich do jednego z bunkrów do pomieszczenia w którym swoje biuro miał gen. Powell. Wojskowy wskazał gestem ręki by jego goście usiedli, a jego adiutant zaproponował whisky i cygara.
-Witam w Kunn panowie. Cieszę się, że dotarliście do nas bezpiecznie. Jak pewnie słyszeliście jesteśmy zainteresowani waszymi usługami. Na początek chcielibyśmy uzyskać pełną ekspertyzę tych okolic i potencjalnych złóż surowców. Wchodziłaby w to także wyprawa do najbliższego szybu naftowego przy zgrupowaniu skalnym na północ stąd i zbadanie tego obszaru. Od waszych wyników zależy czy podejmiemy dalszą współpracę.

[Liadan]

Geologowie zgodzili się na pobieżny przegląd sprzętu, pod warunkiem, ze nikt nie będzie przy nim niczego ruszał. Sprzęt był dość skomplikowany, pewnie i tak wartownicy nie znali się na tym, więc nie byli w stanie dokładnie określić jego przeznaczenia. Z rzeczy wyglądających znajomo, na pewno były tam przenośne agregaty prądotwórcze, trochę zapasowych części do pojazdów, kanistry z ropą. Broń ochrony też nie wskazywała na chęć ataku, ot, po prostu standardowe wyposażenie ochrony konwoju na pustyni.

[Mam nadzieję, że to wystarczyło i cała ekipa mogła wjechać do miasta. Jeśli nie, to do miasta wejdzie tylko szef ekipy, Jan Farbisz, zaś pozostali poczekają na poboczu drogi przy posterunku.]

Na spotkanie z gen. Powellem udał się tylko Jan Farbisz. Podziękował za whisky, wziął cygaro, zapalił,, pochwalił jego jakość i z uwagą przyjrzał się rozłożonej mapie.
Hmm ,prace w terenie zajmą nam dwa dni ze względu na dużą odległość między obszarami badań. Jednego dnia zbadamy teren przy szybach, a drugiego rejon w pobliżu miasta. Świetnie pan wybrał tereny do ekspertyzy, generale, są naprawdę obiecujące. Chociaż…, chociaż…. jeszcze to miejsce – wskazał punkt po przeciwnej w stosunku do wybranej przez generała stronie miasta – również wygląda obiecująco, a moglibyśmy te dwa miejsca sprawdzić tego samego dnia. Proponuję jutro zająć się najbliższą okolicą, a po jutrze wybierzemy się na północ. Jeśli chciałby pan przydzielić nam dodatkową ochronę, wcale się nie obrazimy, bo w dzisiejszych czasach ostrożności nigdy zbyt wiele, o ile pozwolą nam pracować w spokoju. Następnie jeden dzień zajmie nam analiza pomiarów. Czyli, skoro dziś jest poniedziałek, umówmy się na czwartek po południu, to będę mógł przedstawić panu nasz raport.

[Mark Subintabulat]

Powell spojarzał na obszar, który wskazał geolog.
-Tak, faktycznie tu też wartoby przeprowadzić badania. Oczywiście dostaniecie ochronę na wyprawę. Tutaj raczej nic wam nie powinno grozić. Wszystko aż po horyzont widać jak na dłoni. Dostaniecie jednak samochód z załogą na wszelki wypadek. Nie wiadomo jakie paskudztwo w postaci mutantów czy innego wynaturzenia kręci się w pobliżu. W razie czego saperzy też są do waszej dyspozji. Może inżynierami to oni nie są, ale trochę się na rzeczy znają. A co do obszaru na północ stąd to niezwłocznie wyślę tam zwiadowcę. W zależności od jego raportu zadecydujemy o odpowiedniej ochronie dla was. Póki co nie przejmujcie się tym zbytnio i zajmijcie najbliższą okolicą.

Spoiler

Pokaż

Tu chyba powinien wkroczyć MG, nieprawdaż?

[Liadan]

Następnego poranka ruch w kwaterach przydzielonych geologom zaczął się jeszcze przed wschodem słońca. W końcu pracy było sporo, pustynia pełna niespodzianek, a termin na realizację zlecenia krótki. Tym bardziej, że geologowie mieli nadzieję, że uda im się jeszcze obejrzeć wyścig w West City. W końcu taka atrakcja nie trafia się często.
Tak więc już wraz ze wschodem słońca geologowie udali się na pierwszy z wyznaczonych do badań terenów. Poranek był rześki, prace przebiegały sprawnie i już w południe praca była skończona.
Ponieważ drugi obszar, który mieli tego dnia zbadać znajdował się dokładnie po przeciwnej stronie miasta, Jan Farbisz zdecydował, że na wszelki wypadek sczyta wyniki pomiarów z urządzeń do głównego komputera. Następnie zjedzą jakiś obiad (zawsze to lepsze niż kanapki z pustynnym pyłem), co nie powinno im zająć więcej niż godzinę, a następnie przeprowadzą pozostałe pomiary.
Plan został przyjęty z entuzjazmem przez ekipę Hydroponny – w końcu nikt nie miał wielkiej ochoty na „zemstę pustyni’. Myślę, że takie rozwiązanie przypadło do gustu również żołnierzom Korpusu. Jednak nikt nie zamierzał tracić czasu. Już po czterdziestu minutach wszyscy powtórnie wsiedli do samochodów i wyruszyli za miasto.
Tu również prace przebiegały bez zakłóceń. Co prawda w pobliżu kręciło się stado jakiś zwierząt, chyba to były psy, ale nie zbliżały się zbytnio i trudno to stwierdzić z cała pewnością. W każdym razie wydawały się zajęte jakimiś swoimi „sprawami” i nie niepokoiły pracujących ludzi.
W tak sprzyjających warunkach badania zakończyły się szybko i geologowie powrócili do miasta. Technicy i ochrona mieli więc wolny wieczór. Natomiast Jan Farbisz udał się do gen. Powella, aby ustalić plany na następny dzień.

[Gruby]

Niestety, tereny wokół miasta nie były zbyt urodzajne. Nie było tam praktycznie żadnych surowców, które można by użytkować przez dłuższy czas. Owszem, znajdowały się naprawdę drobne złoża pospolitych minerałów oraz wody, ale nic, czego wydobycie wymagałoby sporych nakładów lub było opłacalne dla pośredników.

Za to zwiadowca... Nie powrócił.

[Mark Subintabulat]

Do ludzi Namili podszedł żołnierz w stopniu sierżanta i powiedział, że okolica na północ stąd została sprawdzona i geologowie mogą rano wyruszać dokonać swych pomiarów. Towarzyszyć im będzie ochrona z Korpusu w postaci transportera z załogą i samochodu opancerzonego.

[Liadan]

Skoro teren był już bezpieczny, następnego dnia geologowie wyruszyli, by zbadać tereny na północy. Schemat działania był taki sam, jak poprzednio: wyjazd z miasta wraz z pierwszymi promieniami słońca, pomiary w terenie i powrót przed zmrokiem. Początkowo wszystko przebiegało według planu.
[Jeśli nie wydarzyło się nic, co opóźniło pracę, to geologowie , ponieważ mieli do sprawdzenia tylko jeden obszar, powinni skończyć pracę około czternastej]
Gdy już wszyscy szykowali się do powrotu, Jan Farbisz podszedł do dowódcy ochrony:
-Panie (stopień wojskowy dowódcy), jadąc tutaj widziałem ciekawe miejsce niedaleko na zachód od trasy naszego przejazdu. Niby nic takiego tam nie ma, ale … No, sam nie wiem jak to ująć… Coś mnie tam ciągnie. Jest jeszcze dość wcześnie, więc jeśli pustynia nie zgotuje nam jakiejś niespodzianki, powinniśmy zdążyć sprawdzić również tamto miejsce i o rozsądnej porze dotrzeć do Kunn. Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko temu?

[Mark Subintabulat]

-Dobrze faktycznie mamy jeszcze trochę czasu. Skoro uważa pan, że warto to sprawdzić nie mam nic przeciwko - odpowiedział chorąży Horovitz. Prawdopodobnie druga okazja zbadania okolicy szybko się nie pojawi, warto było zatem nieco zboczyć z drogi i sprawdzić miejsce o którym mówił geolog. A nóż widelec znajdą coś ciekawego.
-Kapralu jedziemy za ciężarówką. Samochód natomiast niech osłania ją od boku.

[Liadan]

W miejscu wskazanym przez Farbisza z pozoru nie było nic specjalnego. Ot, niewielki wzgórek jak wszystko w tej okolicy pokryty piaskiem. Uważny obserwator mógł jednak zauważyć, że jego kształt jest jakby troszkę bardziej regularny, niż zazwyczaj mają podobne formacje, a i piasek w tym miejscu nieznacznie różni się odcieniem.
Geologowie rozstawili swój sprzęt. Już wstępne badania potwierdziły, że Farbisz miał rację. W tym miejscu „coś” jest. Pod warstwą piasku znajdowała się formacja o regularnym, jakby sztucznie nadanym kształcie i nietypowej, jak na tą okolicę, strukturze. Poza dokładnym wyznaczeniem granic występowania tej anomalii nie możemy nic więcej w tej chwili zrobić. Coś więcej będziemy wiedzieli po przeprowadzeniu komputerowej analizy danych.
Zaczyna robić się późno. Zbieramy się stąd. Lepiej, żeby nie zastała nas noc na pustyni.

[Mistrzu, co znaleźliśmy w obydwu miejscach?]

[Gruby]

W pierwszym miejscu, zgodnie z planem nic Was już nie zaatakowało i nie zaskoczyło. Badania zostały poprowadzone bez najmniejszych problemów. Czekały na Was trzy wiadomości: dwie dobre, jedna zła.
Pierwszą z dobrych wiadomości było to, że znaleźliście ogromne, podziemne jezioro. Było gigantyczne i pełne wody, którą można będzie wykorzystać. A raczej którą można by wykorzystać, gdyby nie zła wiadomość. Jezioro było bowiem potwornie zanieczyszczone chemikaliami. I tutaj znowu dobra wiadomość. Natężenie szkodliwych substancji jest tak duże, że jeżeli zdołacie przefiltrować wodę, to z resztek które pozostaną, pozyskacie całkiem sporo związków chemicznych.

(Jeżeli przefiltrujecie wodę i doprowadzicie ją rurami do miasta, zdobędziecie trzy poziomy wody i jeden poziom chemii)

Zboczyliście z drogi i pojechaliście zbadać dziwną formację. Formacja skalna była rzeczywiście ciekawa, a jej ułożenie było nienaturalne, ale nie było tam kompletnie niczego ciekawego. Ot, ciekawostka geologiczna. Gdy już mieliście zbierać się by odjechać, nagle na niebie pojawił się jakiś ciemny kształt. Przypominał ptaka bez ogona o bardzo szerokich skrzydłach, ale był za wysoko by go dokładnie ujrzeć. Mieliście jednak złe przeczucia...

[Liadan]

-A co to znowu jest do jasnej cholery!? – zastanawiał się Farbisz. Zdaje się, że badanie tej ciekawostki nie było najlepszym pomysłem. Ale stało się.
- Panie chorąży- zawołał w stronę dowódcy towarzyszącego oddziału marines- przejmuje pan dowodzenie nad moimi ludźmi.
[Mark, masz dodatkowych dziesięciu ludzi wyposażonych w standardowy sprzęt stosowany przy konwojach i , co ważne, wiedzą, jak się nim posługiwać. Farbisz i towarzyszący mu dwaj technicy mają proste w obsłudze karabiny, coś na wzór kałasznikowa. Geolodzy i ich sprzęt znajdują się w ciężarówce, trochę wzmocnionej, ale jednak to nadal tylko ciężarówka. Ochrona ma transporter opancerzony.]

[Mark Subintabulat]

-Niech nikt nie robi gwałtownych ruchów. Wszyscy rozproszyć się się. Panie Farbiasz proszę schować się ze swymi technikami w ciężarówce - rozkazał chorąży. Nie mówił głośno, ale za to wyraźnie i znajdujący się wokoło ludzie powinni go dostatecznie dobrze słyszeć.
-Niech wszyscy przygotują i odbezpieczą broń. Kierowcy i podstawowa załoga zajmijcie stanowiska w pojazdach.
Podoficer wydając komunikaty jednocześnie przyłożył dalmierz do oczu i przyjrzał się bliżej unoszącemu obiektowi.

[Gruby]

Podoficer mógł ujrzeć co pikuje na konwój. To był... pterodaktyl. Ni chybi, kurwa no, pterodaktyl. Albo coś podobnego. Stworzenie zaczęło wydawać irytujące, przenikliwe dźwięki. Na szczęście było dość wysoko. Chyba uda Wam się je strącić, jeżeli zaatakujecie gdy będzie odpowiednio blisko.

[Mark Subintabulat]

-Okej ludzie. Wszyscy obierzcie tego bydlaka na cel. Strzelamy na mój rozkaz. Gdy już dostanie uważajcie gdzie spadnie i starajcie się uniknąć jego cielska.
Chorąży obserwował jak wielkie zwierzę zaczyna pikować. Na szczęście dalmierz pokazywał odległość od celu. Gdy ptak znalazł się 100 metrów od nich krzyknął:
-Ognia!
Największe uszkodzenia powinny zrobić ciężkie karabiny maszynowe zamontowane na transporterach. Być może nawet uda się trafić potworka z działa. W każdym razie pomimo rozrzutu dwudziestu ludzi powinno wystarczająco zranić pterodaktyla aby go uziemić albo zmusić do ucieczki.

[Gruby]

Pterodaktyl został poszatkowany przez pociski. Ciężko ranny, chlapiąc z wysoka krwią, odleciał gdzieś na południe, ciągle zniżając swój lot i skrzecząc przeraźliwie (o tak). Byliście bezpieczni i bez problemów mogliście powrócić do bazy.

[Mark Subintabulat]

Po powrocie do bazy i zdaniu raportu generał Powell spytał się pana Farbiasza o szczegóły inwestycji.
-Czy macie sprzęt potrzebny do wypompowania wody oraz do jej odfiltrowania? Co więcej najpierw musimy wybudować w Kunn zbiorniki, do której będzie wpływać. No i pozostanie jeszcze budowa rurociągu. Czy coś ominąłem?

[Liadan]

Po szczegółowej analizie zebranych danych, Farbisz udał się na spotkanie z generałem:
Generale, jak pan już zapewne wie od swoich ludzi, znaleźliśmy wodę, niestety jest ona silnie zanieczyszczona chemikaliami. Mogę zaproponować dwa rozwiązania, które jesteśmy w stanie zrealizować:
1.Po wykonaniu odwiertów budujemy przepompownię wody brudnej. Będzie ona całkowicie automatyczna, więc na miejscu wystarczy jeden człowiek, który będzie nadzorował pracę urządzeń. Następnie zanieczyszczona woda będzie przepływała rurociągiem do oczyszczalni usytuowanej na obrzeżach miasta, tam będzie oczyszczana i może być dystrybuowana mieszkańcom. Ten wariant ma tą zaletę, że rurociąg nie będzie niszczony przez amatorów wody, gdyż przed oczyszczeniem nie nadaje się ona do spożycia.
2.Możemy również wybudować ujęcie wody z oczyszczalnią. W tym przypadku szybciej będziecie mogli korzystać z wody, bo budowę rurociągu można zrealizować w późniejszym terminie, a wodę do miasta dowozić cysternami. Jednak to będzie wymagało zatrudnienia większej ilości pracowników i zapewnienia im odpowiedniej ochrony. Należy się też w takim wypadku liczyć z próbami przejęcia ujęcia wody przez konkurencję i możliwością jej zatrucia w trakcie przesyłania rurociągiem do miasta.
Ponieważ wody jest bardzo dużo, nie da się jej przepompować do zbiornika w pobliżu miasta, a przynajmniej taka operacja zajęłaby nam co najmniej kilka lat. Chociaż możliwe byłoby wybudowanie zbiornika mieszczącego zapas wody dla miasta na kilka – kilkanaście dni, co pozwoliłoby uniknąć przykrych niespodzianek mieszkańcom w razie jakiś nieprzewidzianych przerw w dostawie wody. Chociaż akurat z tą inwestycją nie spieszyłbym się za bardzo. Natomiast jeśli posiadacie sieć wodociągową, proponuję jej uruchomienie, jeśli nie, możemy Wam taką sieć zbudować. Przy tej ilości wody, jaką będziecie dysponowali po zakończeniu inwestycji warto również pomyśleć o kanalizacji w mieście i oczyszczalni ścieków, gdyż po powtórnym oczyszczeniu woda będzie nadawała się do podlewania upraw.
Gdybyście chcieli sprzedawać wodę mieszkańcom, zamiast jej rozdawać, mamy sprawdzony system pobierania opłat za wodę przy pomocy wodomierzy na żetony. To rozwiązanie działa w Namili i muszę przyznać, że żetony stały się wśród mieszkańców naszego miasta popularnym środkiem płatniczym.
Jeśli chcielibyście sprzedawać wodę poza miasto, możemy wybudować Wam rozlewnię wody z linią do jej butelkowania.

[Mark Subintabulat]

-Naturalnie decydujemy się na pierwszą opcję. Nie jesteśmy w kryzysowej sytuacji, więc możemy spokojnie i solidnie zabrać się do dzieła. W dłuższej perspektywie powinniśmy na tym wyjść lepiej. Jeśli chodzi o dodatkowe usługi to też chętnie z nich skorzystamy. Kanalizacja jak i rozlewnia znacząco polepszą standard tego miasta. Jeśli o mnie chodzi możecie zaczynać. Będziecie mieć cały czas drużynę marines do ochrony. Tych samych z którymi byliście na zwiadzie. Powinniście dać sobie radę.

[Gruby]

Ehe. To powiedzmy ze dwa poziomy materiałów budowlanych i jeden poziom złomu.

[Mark Subintabulat]

Generał Powell omal nie udławił się gdy zobaczył wstępne nakłady potrzebne do omawianej inwestycji.
-Uhh, wie pan. Nie spodziewałem się takich kosztów. W sumie chyba jednak lepiej będzie jeśli Korpus skupi się na produkcji czołgów, broni i budowaniu bunkrów. Chyba taniej nam będzie po prostu zająć nowe miasto niż wykorzystać to jezioro. Ale proszę się nie martwić będziemy w kontakcie. Może jeszcze uda nam się ubić dobry interes.
[O_O za 3 poziomy wody i 1 chemii, z czego w międzyczasie wszystko może pierdzielnąć? To wolę budować czołgi za nic]

[Liadan]

-Cóż, generale, nie można budować z powietrza, a przynajmniej my takimi cudotwórcami nie jesteśmy. Ale decyzja należy do pana. Zostawiamy raport, ofertę budowy i kosztorys. Jeśli zmieni pan zdanie, wie pan gdzie nas szukać.
Proszę nam wydać jeszcze, zgodnie z umową, broń białą, jako zapłatę za przeprowadzone badania. Moi ludzie słyszeli, że wkrótce ma wyruszyć od was konwój do West City. Chętnie przebylibyśmy ten odcinek naszej podróży z wami.

[Liadan]

Trochę to kiepsko wygląda post pod postem, ale nie chce mi się zakładać nowego wątku.

Zgodnie z obietnicą Konopnego, złożoną porucznikowi Grantowi, następnego dnia, gdzieś tak w porze obiadowej do Kunn dotarła dobrze już przez Marines znana z poprzednich badań ekipa geologiczna inżyniera Farbisza. Geologowie tradycyjnie zatrzymali się przy posterunku przed bramą i poprosili wartowników, by poinformowali dowództwo o ich przybyciu.

[Mark Subintabulat]

Geologowie zostali zaproszeni do miasta gdzie mieli ustalić szczegóły. Gnerał Harrison zaprosił ich na mały poczęstunek i powiedział, że oczekują przybycia konwoju z zapasami materiałów budowlanych. Dlatego w pierwszej kolejności należałoby się zająć badaniami geologicznymi w okolicach opuszczonej kopalni.
[powiedz mi proszę jaką ochroną dysponuje Farbiasz]

[Liadan]

Geologowie zdążyli już nieco zgłodnieć, więc z radością skorzystali z zaproszenia.
- Witam, generale - odezwał się mężczyzna wyglądający na dowodzącego ekipą.- Miło mi pana poznać. Nazywam się Jan Farbisz, a to moi ludzie (inżynier przedstawił towarzyszących mu czterech techników i pięciu ochroniarzy - nie chce mi się w tej chwili wymyślać im personaliów). Proszę mi powiedzieć, czy z generałem Powellem, którego miałem przyjemność poznać podczas naszego poprzedniego pobytu wszystko w porządku?
Farbisz poinformował generała, że jeśli nic nie zatrzymało po drodze kuriera, to informacja o zawartej umowie właśnie dotarła do prezesa, więc przybycia ekipy budowlanej Marines powinni się spodziewać za kilka dni.
Następnie wszyscy zasiedli do posiłku, który upłyną w swobodnej atmosferze. Goście chwalili jakość serwowanych dań, a rozmowa toczyła się na neutralne tematy. Gdy posiłek dobiegł końca, pan Jan powiedział:
- Porucznik Grant przekazał nam, że Korpus jest zainteresowany badaniami w okolicy jakiejś starej kopalni. Proponuję, by ktoś wskazał teraz moim ludziom kwatery, a my tymczasem omówimy szczegóły. Czy dysponuje pan mapami tego miejsca?

[Mark Subintabulat]

-Generał Powell omawia w tym momencie z naszym specjalistą od pojazdów szczegóły następnego projektu - powiedział Harrison, a Farbiasz mógłby przysiąść, że mężczyzna delikatnie się uśmiechnął - powinien dołączyć do nas po obiedzie. A teraz zapraszam do stołu.
Po skończonym posiłku i wskazaniu ekipie geologów ich kwater do Farbiasza i Rona faktycznie dołączył generał Powell. Wyglądał na nieco zapracowanego, ale przywitał się ciepło z inżynierem i zasiadł do uprzątniętego już stołu.
-Arthurze, pan Farbiasz chciałby się dowiedzieć o szczegółach tej kopalni.
-Znamy jej dokładne położenie - mówiąc to wyciągnął mapę, która informowała jak dostać się w pobliże rzeczonego miejsca - zbadaliśmy też z grubsza główną komorą i część korytarzy. Nie jestem ekspertem ale wydaje mi się, że jeżeli nie w samej kopalni to w jej okolicy mogą znajdować się złoża. Jeżeli chodzi o dodatkową ochronę, to obecnie nie dysponujemy zbyt dużą ilością wolnych oddziałów.
-Sądzę jednak, że możemy przeznaczyć do tego zadania, jeden z nowych czołgów oraz ludzi kapitana Burrowsa - wtrącił się Harrison.
-Tak wydaje mi się, że nie będzie to stanowiło problemu.
-Jeżeli już mówimy o szczegółach panie Farbiaszu - kontynuował rozmowę głównodowodzący - to jeżeli chodzi o wydobycie ewentualnych złóż to dysponujemy oczywiście ludźmi, którzy mogliby się tym zająć. Nie mamy jednak żadnego bardziej zaawansowanego sprzętu, więc wszystko zależy od trudności w pozyskiwaniu tych złóż. Gdyby okazało się, że potrzebujemy pomocy profesjonalnej ekipy chcielibyśmy prosić Hydroponny o współpracę. Zdajemy sobie sprawę, że poszliście nam na rękę w kwestii budowy przepompowni wody, dlatego proponuję, że Hydroponny weźmie 1/2 wszystkich wydobytych surowców jeżeli okaże się, że będziemy potrzebowali waszej pomocy, a jeżeli nie to pozostaje aktualna umowa uzgodniona przez porucznika Granta. Czy Hydroponny odpowiadałby taki układ?

[Liadan]

- Kapitan Burrows...- zastanowił się inżynier.- Wydaje mi się, że gdzieś spotkałem pana Burrowsa... A tak! Tak nazywa się przedstawiciel gangu z Tauris, z którym mieliśmy okazję współpracować jakiś czas temu. Co za interesująca zbieżność nazwisk! A może to jakiś krewny pana Hirama? Mniejsza o to, wracajmy do naszych ustaleń. Jeśli chodzi o propozycję podziału surowców, pewnie nasz księgowy czy specjalista od wizerunku mieliby mi za złe, że nie próbowałem wytargować niczego więcej, ale uważam, że jest ona bardzo dobra i akceptuje ja bez zastrzeżeń.
Następnie pan Jan przyjrzał się dokładnie rozłożonej na stole mapie i wybrał cztery miejsca położone w niewielkiej odległości od kopalni, które uznał za warte zbadania.
- Proponuję przeprowadzić badania tutaj, tutaj i tutaj - mówił wskazując wybrane przez siebie miejsca.- Jeśli wam to odpowiada, mamy w sumie cztery nowe lokalizacje, no i samą kopalnię do zbadania. Powinniśmy zdążyć z badaniami w dwa dni. Proszę mi powiedzieć, jak daleko od Kunn jest ta kopalnia, czy teren jest tam bezpieczny i czego możemy oczekiwać na miejscu?

[Mark Subintabulat]

-Miejsce jest raczej bezpieczne. Nie mieliśmy żadnych problemów ostatnim razem. Dodatkowo był to rejon w którym operowali nomadzi, a oni raczej nie tolerują innych na swoim obszarze bez płacenia daniny - odpowiedział Powell - sama kopalnia jest opuszczona. Wątpię, że w przeciągu kilku dni od naszej poprzedniej wizyty ktoś się w niej osiedlił, szczególnie, że nie pozostało tam już na pierwszy rzut oka nic wartościowego. Jeżeli chodzi o rzeczone wsparcie to wyznaczę sierżanta Freemana oraz jego ludzi i załogę czołgu. [Ogólnie 4 ex-Whalersów w transporterze i 3 marines jako załoga czołgu i 2 marines jako załoga transportera] Samo miejsce też nie jest przesadnie oddalone od Kunn. Jeżeli wyruszymy jutro rano to powinniśmy wrócić przed zmierzchem.

[Liadan]

- Skoro miejsce jest bezpieczne, to może nie ma potrzeby wracać na noc do miasta - zastanowił się Farbisz.- Kopalnia i wybrane przeze mnie tereny do badań układają się mniej więcej w jednej linii. Dlatego najlepiej byłoby rozpocząć analizy od tego miejsca - wskazał na mapie jeden z wybranych przez siebie obszarów - a następnie resztę dnia poświęcić samej kopalni. Tu badania mogą potrwać dłużej, gdyż mamy do zbadania nieco większy obszar. Być może trzeba będzie zejść do któregoś z korytarzy, więc dobrze byłoby, gdyby towarzyszył nam jakiś wykwalifikowany górnik, o ile możecie nam kogoś takiego przydzielić do pomocy. W tym czasie ochrona mogłaby przygotować bezpieczne obozowisko, gdzie spędzimy noc, a następnego dnia zbadamy trzy pozostałe punkty i przed zmrokiem powinniśmy wrócić do Kunn.

[Mark Subintabulat]

-Tak, to co pan mówi zdaje się być bardzo sensowne. Jeżeli chodzi o wykwalifikowanego górnika to jedyne miejsce jakie mi przychodzi do głowy, gdzie można by takiego znaleźć to Colto. Tamtejsi mieszkańcy mają nieco doświadczenia w górnictwie, a inna sprawa, że niedawno przybyła tam grupa najemnych górników. Myślę, że za niedużą opłatą - parę butelek wódki - znajdzie się ktoś chętny do podzielenia się swoją wiedzą. Można też zawsze przenocować w Colto, powinno być bliżej.