Szkodnik

Lider: William "Bill" Tusky [Nevrast]
Miasto: Genocidan
MG: BORYS
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Szkodnik

Post autor: Gruby »

Obrazek
Covelier najwyraźniej zaczynał tracić cierpliwość. Dłoń, którą wyciągnął ku Foxtrotowi zacisnął w pięść, a potem wyciągnął wskazujący palec ku swojemu gościowi, grożąc mu.
-Od teraz ja jestem twoim jedynym klientem, Foxtrot, a jeżeli ci to nie pasuje, to następnym razem gdy tu przyjdziesz, na tej ścianie będzie wisiał poczet głów twoich pracodawców!
Gwałtownym ruchem poprawił swój kapelusz, który przekrzywił się podczas wybuchu złości.
-Nie jestem osobą, której się odmawia, czy z którą się targuje. Nie zmuszaj się, bym przestał z tobą rozmawiać po dobroci i sięgnął po bardziej brutalne rozwiązania. Ty, kopalnia, przerwanie budowy. Opuszczenie miasta nie jest problemem.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Szkodnik

Post autor: Merik »

- Wygląda na to, że ta kopalnia jest dla ciebie ważna - Foxtrot nie przejął się wybuchem doktora, głos miał spokojny. - I że ja jestem ci potrzebny. Tylko wiesz... gdzieś mam swoich pracodawców. Odbiorę zapłatę i krzyżyk na drogę, o ile jesteś w stanie się do nich dobrać. Innymi słowy - znajdź sobie innego przydupasa, ja mogę co najwyżej wykonać zlecenie, nie ważniejsze dla mnie od tego, które mam teraz. Chcesz, żebym wyruszył z miasta od razu, to włam się za mnie do pilnie strzeżonego budynku i wynieś z niego równie pilnie strzeżone... rzeczy. Powodzenia. Chociaż... Foxtrot zawahał się na chwilę, skinął głową, coś postanawiając. - Potargujemy się, Covelier. Być może mógłbym nieco... odwlec wykonanie roboty. Rzecz jasna, nie na długo, to ryzykowne, nie mam zatem dość czasu, żeby samemu się przygotować. Załatw mi możliwość swobodnego poruszania się do i z miasta, skoro to nie problem - jak, wszystko jedno, tylko pamiętaj, że bram pilnują androidy. Potrzebuję też sprzętu, konkretnie karabinu P&H Samum model 27, z pełnym oporządzeniem i kilkudziesięciu kilo ANFO. Wreszcie zlecenie będzie kosztować cię o tyle drożej, ile będzie trzeba, żeby uspokoić mojego klienta.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Szkodnik

Post autor: Gruby »

Obrazek
Covelier przyłożył dwa palce do nasady nosa i przymknął oczy kręcąc głową, tak, jak gdyby usłyszał coś kompletnie niedorzecznego co go podłamało. Po chwili uśmiechnął się paskudnie i wyprostował, stając przed jedną ze stojących nieopodal świec. Może to była jakaś sztuczka, iluzja lub złuda optyczna, ale zauważyłeś, że niewinne wzory na draperii za doktorem, w chwili, gdy padł na nie jego cień, zmieniły się w czaszki. Maski miały wcześniej zamknięte usta. Gdy padł na nie cień, mogło się wydawać, że są delikatnie rozchylone.
Nagle, poczułeś się słabo, a twoje oczy przesłoniła czerń. Stało się nagle, ale już wcześniej, w czasie mówienia, zaczęło cię ogarniać jakieś dziwne otępienie, którego nie wyczułeś w odpowiednim momencie. Nie mogłeś go wyczuć, twoje zmysły stały się zbyt przytępione nawet by poczuć, że coś się dzieje nie tak. Było to niczym trucizna, która niepostrzeżenie, niewidzialnie, ogarnęła twój umysł. Czerń.
...
...
...
Obudziłeś się na pustyni, ukryty w cieniu za jakimś głazem. Gardło - suche na wiór. W oddali dojrzałeś znajomą kopułę otaczającą Genocidan. Miałeś na sobie płaszcz, który kupiłeś w mieście, ale nic poza tym. Zostałeś dokładnie przeszukany i zabrano ci wszystko, poza ubraniem oraz małym bukłakiem z wodą. Twoje włosy też powróciły do normalnego koloru. Mogłeś przy okazji zauważyć, że brakuje ci jeszcze czegoś. Konkretniej, to prawej ręki, od łokcia w dół. Kikut został wypalony, abyś się nie wykrwawił. Druga ręka też nie była nietknięta. Zobaczyłeś na niej dziesiątki małych tatuaży przypominających czaszki w kapeluszach. To musiała być sprawka Coveliera, ale... jak on to zrobił? Jak spowodował że straciłeś przytomność, nie obudziłeś się przy okaleczaniu i wylądowałeś tutaj, paręset metrów od Genocidan? Czyżby on... rzeczywiście był jakimś czarownikiem? Jeżeli tak, to chyba bardzo mu podpadłeś, a jeżeli wcześniej byłeś paranoikiem, to teraz twoje umysłowe piekło dopiero się zacznie.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Szkodnik

Post autor: Merik »

Moja ręka.
Foxtrot wpatrzył się tępo w kikut.
Moja ręka.
- Moja... kurwa! Kurwa, moja ręka!
Gonitwa myśli. Otępienie. Nie... niezdolność do skupienia się. Co się...?
Myśl!
Covelier. To on, to ten skurwysyn... Jak? Voodoo, magia? Magia nie istnieje. Magia była zbanowana...
Myśl, Whitedale. Nie pieprz, tylko myśl.
Pustynia. Widać Genocidan, musi być niedaleko... nie. Pustynia. Znaczna widoczność, miasto może być... parę godzin drogi. Pustynia? Zbyt ogólnie. Szczegóły.
Koślawy, rachityczny krzak, obok głaz, dwa... trzy głazy, tworzące jakby wierzchołki trójkąta. Mijał je niedawno.
Jak się tu znalazł?
Objawy? Wyschnięte gardło... nieistotne, pustynia. Wcześniej!
Blok, mieszkanie znajomego. Otwiera drzwi... wygląda... inaczej? Jeszcze nie! Ciemność, świece, kadzidła...? Kadzidła. Nie, raczej świece, palące się na... czerwono.
Omamy, utrata przytomności. Zatem... co było w świecach? ,,Trucizny naturalne", tom drugi. Drogi oddechowe. Miklozyna? Strzałka królewska? Nie! Czerwona barwa!
Chemia. Jony litowe przy skokach na wyższe poziomy energetyczne. Tetrahydroglinian? Wzbogacony. Diizopropylotryptamin... pasuje!
Magii nie ma!
Kikut, Whitedale.
Na nic. Wypalony, nie można ustalić, co się stało z ręką. Raczej nie wybuch, chyba, że punktowy, kierunkowany. Biurko? Covelier chciał coś ukryć, zniszczyć? Może...
Strata czasu, nieistotne. Covelier zdechnie, skurwiel musi zdechnąć.
Bez ręki... to niemożliwe.
Potrzebna mi nowa ręka. Lepsza, sprawniejsza, taka, która wydusi życie z szamana. Ale... tkwię na pustyni, bez wody, bez sprzętu...
Czy na pewno?
Koślawy krzak, trzy głazy, które mijał niedawno. Ślady... opon. Samochód, jego samochód! Nie jest daleko, nie może być...
Ruszaj!
Foxtrot wstał z trudem, podpierając się jedyną swoją ręką. A jednak mógł iść. Nie stracił dużo krwi, nie leżał długo na rozpalonym piasku. Znaleźć samochód, uzupełnić sprzęt. Gdzie potem? Wszystkie kontakty płyną przez Wast City, Wast City będzie bezpiecznym miejscem. Zatem do Wast City. Później odzyskać rękę... i zabić skurwysyna.
Whitedale ruszył śladami opon w kierunku Genocidan.

(Sesja -> Myśliwy czy ofiara?)
Zablokowany

Wróć do „Rewolwerowcy "Eldar Bluebird"”