Odsiecz

Lider: Aleksander Saldern "Książę" [Chromy]
Miasto: Kunn
MG: DLANOR
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Odsiecz

Post autor: Borys »

http://borysada2.cba.pl/viewtopic.php?p=4546#p4546 - narada i ustalenia

//Faza 0

Pojazdy Hydroponny kierowały się ku Hetthelm. Choć wszystko wyglądało tak jak zazwyczaj, to tym razem w pojazdach znajdowało się dwunastu żołnierzy Sojuszu w cywilnych strojach. Nad charakteryzacją pracowano trochę czasu, tak aby komandosi łatwo wtopili się w tłum. Zresztą, całkiem realne, że miasto będzie praktycznie opustoszałe, gdyż większość ludzi szturmuje siedzibę Komitetu.
Żołnierze mają ze sobą zaledwie pistolety, ładunki wybuchowe C4 i trzy małe nadajniki radiowe.
Główny plan: po dostaniu się do miasta, skierować w kierunku trzech czołgów Anarky (trzy grupy po cztery osoby).

W międzyczasie do Hetthelm zmierzają już kolumny pancerne i główne wojska Sojuszu, na razie nie ujawniając swych pozycji.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

Gdy pojazdy Hydroponny podjechały do miasta, zostały na chwilę zatrzymane. Na murach nie było wielu obrońców, max trzydziestka. Uzbrojeni mizernie, głównie w kije bejsbolowe. Paru miało chyba jakieś koktajle Mołotowa. Co ciekawe, większość z nich wyglądała, jakby była nabuzowana jakimiś narkotykami. Wydupiało im żyły na twarzy, byli cali czerwoni i pocili się jak dzikie świnie. Ci mieli właśnie bejsbole i wyglądali, jakby w każdej chwili mogli zaatakować nadjeżdżające wozy Hydroponny. Po chwili, bez większych problemów, otworzono wam bramę. Mogliście wjechać.
Miasto, o dziwo, nie wydawało się zrujnowane. Zauważyliście parę zniszczonych bloków i nieco wybitych szyb w sklepach, ale nie działo się nic nadzwyczajnego. W oddali, pod samym budynkiem stał gigantyczny tłum, który napierał na mury. Było w nim wielu naspawanych gości, podobnych do tych, których widzieliście przy bramie. Tych ludzi musiało być co najmniej tysiąc.
Czas na piknik! Yay!
A co z innymi mieszkańcami? Oglądali. Spore grupki osób stały lub kucały z papieroskami w ustach i piwkiem w łapce, obserwując z oddali poczynania buntowników. Miasto tak naprawdę nie wydawało się pogrążone w wojennej zawierusze. Ludzie oglądali zagładę dowodzącego gangu ze spokojem, tak, jakby to był popołudniowy piknik. Ba, niektórzy nawet rozłożyli kocyki i wcinali kanapki. They just don't give a fuck. To nie tak, że wszyscy z pokerową twarzą przyjmowali to co się działo. Owszem, widzieliście na swojej drodze płaczące matki czy osoby wyraźnie wystraszone tym co się dzieje. Ale nie było ich wielu. Zresztą, krzyki w tle i dźwięki tłuszczy bardzo ładnie uzupełniały sympatyczną, piknikową atmosferę. Jakaś kobieta w średnim wieku o sporym biuście oraz, niestety, równie sporej reszcie ciała, ostrzegła kierowcę ciężarówki, by nie jechał na północ, ani nie zbliżał się do kwatery Firmy. Podczas jazdy usłyszeliście też jak para staruszków w słomianych kapeluszach rozmawia ze sobą, pijąc wódkę (?) z plastikowych kubków:
-No, ciekawe czy obalą tą Firmę.
-Tę Firmę?
-Co? Nie dosłu-chuje.
-Zapomniałem co. Chyba obalo. Przez mur przeskoczo i obalo, a co.
-Co?
-No. Nowy gang się zrobi i bedzie. Tej Firmie nie szło za bardzo. Poza tym jakieś dziwadła. Wiesz, że jeden z nich spytał mnie o jakiegoś Tołstoja? Czy czytałem w sensie. Nie wiem, to jakaś nazwa książki kucharskiej?
-Co?
-Co co?
-Nic, ciekawe czy obalą tą Firmę.
-Tę Firmę.
-Co?

No cóż. Miasto nie wyglądało na zbyt przejęte sytuacją. Czołgi Anarky były na północy, a przynajmniej tak wynikało z tego, co mówiła mieszkanka Hetthelm. Podjechaliście nieco w tamtym kierunku i zauważyliście je, ukryte między blokami. Jeden z czołgów był zniszczony, coś uszkodziło jego gąsienice. Drugi był najwyraźniej sprawny. Trzeci, gigantyczny A Las Barricadas, właśnie szykował się chyba do oddania kolejnego strzału. Nie było wkoło żadnej załogi wspierającej pojazdy.
Nagle, członkowie załogi poczuli się tak, jakby ktoś im szeptał bardzo cicho do ucha. Nie usłyszeli słów, ale zrozumieli, że powinni opuścić blok nieopodal miejsca, w które właśnie celowało A Las Barricadas. Nie powinni też podchodzić do kwatery Firmy, a oddziały spod bramy miały się wycofać. Najwyraźniej rzeczywiście, Anarky zebrała ze sobą jakichś abiliterów, którzy przekazywali rozkazy mieszkańcom miasta i ludziom w tłumie telepatycznie...
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

"Ich umiejętność kucania jest wspaniała" - pomyślał jeden z żołnierzy Sojuszu podczas przejeżdżania przez miasto.
Ale teraz nie czas na zwiedzanie, trzeba działać. Tutaj już komandosi nie korzystali z usług Hydroponny, wszystkie dalsze akcje organizowanie są na piechotę. Widząc samotnie stojące czołgi, żołnierze już wiedzieli, że albo sytuacja Komitetu jest tak trudna, że nie ma sensu obstawiać ich piechotą, albo po prostu rebelianci nie mają pojęcia o taktyce. Niestety, pewniejszą opcją była ta pierwsza. Trzeba się pospieszyć, bo Komitetu może zaraz nie być...
Jeśli nawet jeden z czołgów jest uszkodzony, trzeba go zniszczyć całego. Do każdego podchodzi spokojnie dwóch ludzi, korzystając z przebrań i martwego pola obserwacji pancernych bestii. Z wyjątkiem A Las Barricadas, do którego skierowało się czterech.
Zwykłym czołgom założono ładunki między wieżyczką, a kadłubem oraz wrzucono jeden pod pojazd. Żal niszczyć własne tanki, ale... łezka się kręci, bo trzeba. Odchodząc na bezpieczną odległość i za jakieś schronienie, żołnierze odpalili ładunki. Podobnie, ale z pewną różnicą postąpiono z czołgiem Anarky. Tam podłożono ładunki pod gąsienice, aby chociaż unieruchomić pojazd. Jeden z komandosów wspiął się potem na czołg (oczywiście nie właził przed lufę, trzymał się martwego pola) i zakrył wszystkie wizjery płaszczami i jakimiś szmatami, aby też "oślepić" Anarky. No ale bestia dalej może pluć ogniem... żołnierze z bezpieczniej odległości wypatrywali słabszych punktów potwora. Jednak jeden z komandosów nie chował się, tylko został obok czołgu i krzyknął głośno:
- Maria!

//ładunki C4 dla laika: http://www.youtube.com/watch?v=W4OrNuCjSRI

Tymczasem czterech pozostałych żołnierzy rozdzieliło się. Dwójka szukała bezpiecznego i dobrego punktu obserwacyjnego, najlepiej dachu bloku. Dwójka pozostałych z okrzykami na ustach "Jebać Wermię! Jebać Wermię i Komitet!" skierowała się w stronę budynki Firmy. Cel: sprawdzić sytuację i zorientować się, czy tory kolejowe są zabezpieczone przez Komitet.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

Akcja trwa
Akcja przebiegała nader sprawnie. Podłożono ładunki pod dwa czołgi Virgo bez bycia zauważonym przez ich operatorów czy Anarky. W momencie gdy miało już dojść do detonacji, usłyszeliście potężny ryk. To A Las Barricadas wystrzeliło ze swoich trzech, gigantycznych dział. Pociski pomknęły ku bazie Firmy. Wystrzał z kolosalnego czołgu, z tak bliskiej odległości, ogłuszył pięciu żołnierzy, wszystkich, którzy zajmowali się podkładaniem ładunku pod molocha i premiowo jeszcze jednego, stojącego nieopodal. Jakim cudem Anarky przy takich wybuchach nic nie było? Wielką maszynę rzuciło do tyłu. Tak ogromną miała siłę ognia, że nawet sama nie mogła się oprzeć swoim wystrzałom. A Las Barricadas było jednak nienaruszone, ani przez wasze ładunki, ani przez własny strzał. Nie zdążyliście też oślepić Anarky.
Udało wam się jednak wysadzić dwa czołgi Virgo. A przynajmniej tak myśleliście. Anarky musiała je jakoś wzmocnić przed przybyciem tutaj, bo mimo potężnego wybuchu, który pochłonął maszyny, stały one nadal. Zniszczone i niezdolne do ruchu, ale niestety, z działającymi lufami, które teraz, błyskawicznie skierowały się w waszą stronę. Przeciwnicy chyba was nie widzieli, po prostu mieliście pecha. Anarky najwyraźniej zauważyła niebezpieczeństwo, bo jej gigantyczny czołg zaczął się wycofywać za dwa pozostałe, w tempie całkiem szybkim jak na takiego giganta. Mieliście więc przed sobą dwa czołgi Virgo które mierzyły ku wam, oraz umykającego A Las Barricadas.
Ale to nie wszystko.
O ile czołgi wymierzyły w was teraz zapewne przypadkowo (chociaż kto wie?) i mogły w każdej chwili zmienić swój cel, to ktoś zauważył waszą kryjówkę. Jeden z waszych żołnierzy przekonał się o tym czując jakąś bardzo niesympatyczną rzecz. Tą rzeczą był miecz przypominający szablę, wystający z jego gardła. Inny żołnierz zauważył kątem oka jakiś ruch. Potem niczego już nie widział, bo jego czaszka została zmiażdżona potężnym ciosem pięścią.
ObrazekObrazek
Z dwóch stron okrążyły was dwie postaci o androgenicznych rysach. Jedna z nich miała długie, szare włosy i ubrana była w brązowy płaszcz. W dłoniach ściskała dwie maczety. Druga, miała blond włosy z pomarańczowym końcówkami, a w dłoni trzymała cygaretkę. Druga z jej rąk była zakrwawiona. Ich twarze były mocno zarumienione, czoło zdobiła siatka żył, a oczy były zdecydowanie przekrwione. Również musiały być pod wpływem czegoś, czego działanie widzieliście już u strażników na murach.
Był gotowe do walki i ruszyły ku wam z dużą prędkością. Macie zaledwie parę sekund na podjęcie jakiegoś działania.
(Pozostali ludzie przy czołgach: 6 [2 zginęło z rąk strażniczek torów])

Tymczasem pozostała czwórka, która wyruszyła w innych kierunkach. Dwójka szukała dobrego miejsca do oglądania. Odnalezienie dobrego punktu obserwacyjnego nie było problemem. Co innego z bezpieczeństwem. W głowach słyszeliście telepatyczne, słabe przesłania by trzymać się z dala od bloków, bo mogą być one niestabilne lub stać na drodze działań wojennych. Mogliście wejść do każdego bloku w mieście. Pytanie tylko czy nie zostanie on wcześniej czy później zniszczony. Zawsze mogliście stanąć sobie razem z innymi mieszkańcami i zrobić mały piknik.
Następna dwójka, która szła ku budynkom Firmy krzycząc, została opieprzona przez jakiegoś dziadka w długim płaszczu, że jak chcą się zachowywać jak bydło, to niechaj idą pod dworzec, a nie krzyczą takie chamstwa po drodze, gdzie są małe dzieci. No cóż. Rzeczywiście, zachowywaliście się jak niesympatyczne kibole. Im bliżej zbliżaliście się ku siedzibie Firmy, tym wyraźniej czuliście sygnał telepatyczny. Osoba, która kontaktowała się z innymi, musiała być w tłumie. Sytuacja była krótko mówiąc chujowa. Budynki były kompletnie otoczone. W dodatku tylko chwila, a buntownicy wedrą się do środka i zrobią tutejszym żołnierzom małe bunga bunga. Rebelianci stali też na torach kolejowych. Nie były kompletnie zabezpieczone. W dodatku z tego co słyszeliście, wśród mieszkańców, pociągi już odjechały, kierowane przez buntowników. Sytuacja tragiczna, tylko chwile dzieliły gang rządzący od upadku.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

Niedobrze. Jakimś cudem czołgi przetrwały eksplozję. Wyglądało na to, że już nigdzie się co prawda nie ruszą, a w mieście ich zdolność bojowa spadnie teraz bardzo, ale... czołg Anarky dalej jest w ruchu. A to najgorsze co mogło się stać, bo w zasadzie nie ma za bardzo możliwości zniszczenia tego.
A teraz jeszcze jakieś dwa mutanty...
Nie było czasu na myślenie i zastanawianie się. Żołnierze wyciągnęli ładunki wybuchowe i rzucili przed kobiety, błyskawicznie po tym detonując. Wyglądają na jakieś naćpane, więc może na pewniaka pójdą do przodu? Nie ma siły, by człowiek mógł przetrwać taką eksplozję....
... ale była też druga strona medalu. Tak blisko zdetonowane ładunki mogę zranić część żołnierzy Sojuszu. Ale jeśli nie wysadziliby tego teraz, to potem nie byłoby już okazji. Poza tymi zabawkami mają tylko zwykłe pistolety, ale jakoś nie wierzyli w ich skuteczność po tym, co widzieli.

Tymczasem dwóch żołnierzy szukała jakiegoś w miarę stabilnego wyższego punktu - na przykład wzniesienia, skąd byłoby wszystko widać, ewentualnie dołączają do pikniku. Przynajmniej taki jest plan na tę chwilę.
- Coo? Nie zobaczyliśmy ciuchci? Dokąd pojechały?! - zapytał jeden z żołnierzy drugiej grupy, któremu jakiś mieszkaniec przekazał informację o tym, że pociąg już opuścił stację. To kiepsko, bo to miała być droga ewakuacji dla żołnierzy Komitetu. W dodatku pancerne pociągi to zawsze silna broń w rękach buntowników, nawet jeśli ci nie potrafią obsługiwać dział kolejowych (tu nie wystarczy nacisnąć za spust), to zawsze mogą niechcący przeszkodzić Sojuszowi...
Trzeba ewakuować ludzi z Firmy i wynosić się stąd. Ale czy ktoś w ogóle tam przeżył? I czy do diaska wiedzą, co się im święci?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

ObrazekObrazek
Właśnie w momencie, gdy androgeniczne postaci miały dopaść do pierwszych żołnierzy, a ci mieli zasypać je ładunkami wybuchowymi, usłyszeliście dwa, bliźniacze, potężne strzały. Pociski z czołgów rozerwały ziemię przy was, zasypując teren zniszczonym brukiem i ogłuszając na chwilę wszystkich w zasięgu. Dwaj żołnierze, którzy oberwali potężnym kawałem wyrwanych z ziemi kamieni, mieli zmiażdżone ręce. Każdy po jednej, obydwaj oberwali w lewą. Kończyny są kompletnie niezdatne do użytku na razie. Reszcie o dziwo nic się nie stało. Po krótkim otrząśnięciu się z szoku mogliście powrócić do walki.
Ten strzał był chyba ostatnim atakiem jednego z czołgów, tego, który już wcześniej był uszkodzony. W wieżyczce coś strzeliło, po czym nastąpił krótki wybuch. Pozbyliście się jednej z maszyn, chociaż ciągle macie drugą na głowie. A Las Barricadas uciekało na zachód, a złowieszcze dźwięki wydobywające się z niego zapowiadały oddanie kolejnego strzału w... najbliższej przyszłości. Wy jednak mieliście ważniejsze problemy na głowie.
Rzuciliście ładunkami wybuchowymi ku przeciwnikom. Okazało się, że nie są one tak bezrozumne jak myśleliście. Jedna z postaci, ta z mieczami, jeszcze gdy jeden z żołnierzy robił zamach, rzuciła tasakiem w jego stronę, trafiając w ładunek wybuchowy. Powietrze rozerwała eksplozja, która rzuciła do tyłu jednego z żołnierzy, jednego zabiła (tego co miał ranną rękę), a kolejnego powaliła na ziemię ogłuszając (kolejny co miał ranną rękę). Szermierz podbiegł do kolejnego z żołnierzy i kopnął go w twarz, po czym uciął mu rękę. Nieciekawie.
Tymczasem drugi przeciwnik, również nie biegł na oślep. Gdy zobaczył lecący ku niemu ładunek, zrobił błyskawiczny unik. Wybuch go odrzucił, ale nie uczynił chyba większej krzywdy poza paroma zadrapaniami i obiciami. Walczący wręcz wróg szybko się otrząsnął i dopadł jednego z waszych, dosłownie dziurawiąc mu brzuch ciosem pięści. To musiała być naprawdę silna osoba, której mocną stroną jest walka wręcz.
Stan żołnierzy (6 -> 5; 2 zdolnych do walki): żołnierz 1 (lekkie, niegroźne rany po wybuchu ładunku), żołnierz 2 (brak ran), żołnierz 3 (dziura w brzuchu, niezdolny do walki), żołnierz 4 (odcięta ręka, ogłuszony, niezdolny do walki), żołnierz 5 (odcięta ręka, niezdolny do walki), żołnierz 6 (zabity po ataku czołgu i wybuchu).
Stan wroga: szermierz (brak ran), mistrz sztuk walki (lekkie zadrapania i siniaki)

Nie było niestety nigdzie dobrego wzniesienia, które dawałoby ogląd na bitwę. Mieszkańcy wiedzieli tyle, że pociągi pojechały na południe. Reszta, pozostawała dla nich oczywiście tajemnicą. Wśród mieszkańców siedział jakiś wysoki, łysy drab, w stroju charakterystycznym dla Firmy, któremu jednak nikt nic nie robił. Ludzie rozmawiali z nim bez żadnych uprzedzeń. Poinformował on żołnierzy, że za jakiś czas możemy zobaczyć niezłe fajerwerki, bo sam, osobiście, wręczył buntownikom plany obsługi pociągu i rakiet, które wykradł gdy pracował w gangu. Oj. Oj, oj, oj.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

Sytuacja była, mówiąc po żołniersku, gówniana. Mike i Moo byli jedynymi, którzy mogli jeszcze spróbować unieszkodliwić te dziwne kobiety.
Od urodzenia bawili się na tej samej ulicy. Potem bili się między sobą o te same dziewczyny, robili te same głupie kawały biednym staruszkom i wspólnie przystępowali do VIRGO. Tak naprawdę (bo żadna ich nie chciała, bo to "nerdy i zboczeńcy"), mieli tylko siebie. Los najwyraźniej chciał, by również wspólnie odeszli z tego świata...
Ale Moo wcale się to nie podobało. Pistolet wypadł mu podczas całego zamieszania, drżącą ręką chwycił więc za nóż. Będzie walczył aż do zwycięstwa.
- Doyle, kurwa! - krzyczał Mike, widząc siekanego kolegę. - Czym wy kurwa jesteście?!
- Ej, Mike.
- Co jest gamoniu? Gdzie masz broń?!
- Pamiętasz, jak chcieliśmy po tym wszystkim założyć wspólnie interes?
- No.
- Zrób piękną cosplay kafejkę - poprosił Moo z uśmiechem, a następnie wysunął z rękawa do dłoni detonator.
Następnie z dumą, ale roniąc łzy jak świnia idąca na rzeź, pobiegł z okrzykiem na kobiety. Miał w płaszczu ostatni ładunek. Tak naprawdę zawalił swoją misję. Miał unieszkodliwić czołg Anarky. Odejdzie jako przegrany. Jako nerd, zboczeniec, przygłup, prostak, leń, warchoł i cienias w piłkę. O takich jak on po wojnie się nie pamięta. Jego nazwisko zostanie zapomniane. Był tylko randomem w działaniach zbrojnych.
Ale dopóki miał coś do powiedzenia, zrobi wszystko, aby ktoś o nim pamiętał! Poświęci życie dla kolegi i dla szyldu "Mike&Moo Cosplay Coffee". Tej ostatniej rzeczy w swoim życiu nie może przegrać! Podbiega więc jak najbliżej, niby machając nożem, a nie detonatorem i będąc blisko wciska przycisk.

Dwaj żołnierze próbują rozeznać, czy miasto jest chronione w różnych punktach i jak bardzo, w przypadku planów ataku na przykład od wschodu.
Żołnierze udali smutnych, że przegapili wycieczkę ciuchcią. Niedługo potem udali się w ustronne miejsce, aby nadać radiowo komunikat do głównych sił "Panie i panowie, tu radio Hetthelm! Nasz pasażersko-demolujący pociąg, wyjechał na południe poza miasto!". Co prawda nie było zbyt prawdopodobne, by ktoś spodziewał się wrogich agentów i jakimś cudem przechwycił komunikat, ale na wszelki wypadek nadano tym "szyfrem".
//wątkiem głównych sił zajmę się, gdy ustalę szczegóły z Ranjirem
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

ObrazekObrazek
Przeciwnicy wycofali się nieco, stając obok siebie i szykując się do ostatecznego rozbicia sił atakujących czołgi. Uśmiechnęli się złowieszczo, a siwowłosa osoba zauważyła:
-Dobrze, że wróciliśmy z torów... taka zabawa...
Machnęła tasakiem. Druga strzyknęła knykciami:
-Kończmy tę farsę.
Czołg Virgo obrócił lufę w lewo, nie celując już ku żołnierzom, po czym oddał kolejny strzał, oczywiście niecelny. Gdy rozbrzmiał dźwięk wybuchu, podwładni Anarky ruszyli na ludzi z Virgo.
Moo zachował się w sposób honorowy i piękny. Ale to nie wystarczyło. Poleciał ku niemu ostatni z tasaków szermierza, który wbił się w jego... rękę, trzymającą detonator. Odważny żołnierz mógł poczuć, jak traci czucie w palcach. Nie mógł nimi poruszyć. Desperacko próbował nacisnąć przycisk, ale nim zdążył to zrobić, mistrzyni sztuk walki podbiegła do niego, chwyciła go za głowę, po czym... skręciła mu kark.
Na polu bitwy pozostał już tylko Mike. Jego przeciwnicy uśmiechnęli się złowieszczo, niczym drapieżnik, który jest już pewien, że pokona swoją ofiarę...
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

Moo przegrał całe swoje życie. Ale w duchu chyba czuł, że się nie uda. On czuł, a Mike wiedział. Dlatego jego żywy jeszcze kumpel przełączył swój zapalnik na kanał Moo.
Bah, wcisnął przycisk, gdy jemu niedoszłemu wspólnikowi wredna jędza skręcała kark. Żal mu było rozwalać kumpla, ale on sam się poświęcił.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

ObrazekObrazek
Uśmiech przeciwnika-specjalisty od sztuk walki zbladł, gdy nagle, pochłonęła go eksplozja. Ciało Moo wybuchło, a w powietrzu rozległ się krótki, przenikliwy krzyk. Scenę walki omiótł dym oraz kamienny bruk.
Po chwili okazało się, że osoba, która przetrąciła kark Moo... żyje! Ale była dotkliwie poparzona, a jej twarzy dosłownie nie było. Pozostała tylko stopiona, zakrwawiona maska. Bardzo, bardzo niefajnie. Będzie mi się to śniło w nocy. Dzięki Borys.
Szermierz widząc śmierć towarzysza (towarzyszki?), wpadł w furię. Ruszył ku Mike'owi, gdy nagle, powietrze przeszył jakiś szczęk. Na twarzy ostatniego z przeciwników pojawiła się kropla potu. Obrócił powoli głowę w prawo i zobaczył, jak lufa powróciła do poprzedniego miejsca. Czołg zarzęził złowieszczo.
-CO!? Nnniiiii...
Wybuch. Pocisk czołgu dosłownie rozszarpał szermierza i ponownie wyrzucił w powietrze kupę bruku oraz pyłu. Mike... przeżył. Ani podczas wybuchu jego towarzysza, ani podczas ataku maszyny, nie został ranny. Czołg wydał ostatnie sapnięcie, coś strzeliło w wieżyczce i przestał się ruszać. Ze środka nikt nie wyszedł. Udało wam się unieruchomić obydwa czołgi, chociaż straty były znaczne. Mike stracił jednak z oczu A Las Barricadas. Zza bloków dało się jednak usłyszeć złowieszczy dźwięk trybów. Siedziba Firmy zostanie zaraz zaatakowana ponownie. Czy ktoś z gangu przeżyje kolejną salwę?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

Mike wybałuszył oczy, przyglądając się z niedowierzaniem i ulgą temu, co przed chwilą zaszło. Nareszcie w życiu spotkało go trochę szczęścia, jeśli przeżyje, opowie wnukom, jak to wysadził dwie kobiety i dwa czołgi.
No dobra, ale nie można teraz nad tym rozmyślać. Mike miał jeszcze jeden ładunek i choć wątpił, że uda się nim zaszkodzić Anarky, to musiał wypełnić swoją misję. To bydlę słychać było z daleka, więc pobiegł za nim, baczną uwagę zwracając na to, by nie znaleźć się w polu widzenia i polu ataku. Planem było unieruchomienie gąsienicy...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

Powietrze rozerwał kolejny wybuch, a ku siedzibie Firmy poleciały następne trzy pociski z gigantycznego czołgu. Po potężnym uderzeniu, dało się usłyszeć okrzyki zwycięstwa i radości. Najwyraźniej siedziba gangu upadła. Wasze starania spełzły na niczym.
W głowach rozbrzmiały telepatyczne rozkazy, by wejść do siedziby i wziąć jeńców. Poinformowano też, że bitwa się zakończyła.
Gąsienice A Las Barricadas miały bardzo dziwną budowę. Poza zakryciem przez dużą, metalową barierkę, były też dziwnie poskręcane. Wysadzenie nawet części gąsienicy nie doprowadzi do całkowitego unieruchomienia maszyny. To nie był jedyny problem Mike'a. Po wystrzale z czołgu i jego drobnym odrzucie, klapa na górze otworzyła się lekko, a ze środka dało się usłyszeć kobiecy głos:
-Wiem, że tam jesteś, plugawy członku gangu, który zniewolił tą ludność. Poddaj się, wasza "Firma", już nie istnieje. Opuść to miejsce i przyłącz się do ludu, a oszczędzę twoje życie.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

Mike nie wierzył w to, co się stało. Dlaczego ludzie z Firmy jakby zrezygnowali? Dlaczego się nie bronili? Przecież wojska Sojuszu były tak blisko, wystarczyło trochę działać...
Tymczasem Mike miał inne problemy na głowie, ale na szczęście, chyba nikt nie odkrył, że nie jest z Firmy. Szkoda tylko, że zamiast kajać się, puściły mu nerwy...
- Chwila! Ja, kurwa, "zniewoliłem" ludność?! Straciłem trzy palce u nogi i lewe jądro podczas ratowania dwóch robotników przed atakiem pustynnego warana! Mojego ojca zatłukli jacyś menele, bo poczęstował ich z dobrego serca flaszką, a chcieli więcej! A w zamian słyszę, że zniewalam ludność miasta! Pół dzielni to moi ziomkowie, ale nie kurwa. Jestem ciemiężycielem i chuj, bo jestem z gangu - mówił poirytowany tym oczywistym brakiem sprawiedliwości. No cóż, Mike był tylko prostym żołnierzem, który chciał ratować innych.
[czy Mike poznaje głos Marii czy to ktoś inny przemawiał?]

Tymczasem dwaj żołnierze w pobliżu siedziby Komitetu, choć nie byli zachwyceni tym, co się stało, przyłączyli się do wiwatów. Następnie weszli z resztą ludzi do środka, ale zamiast szukać członków gangu, szukali czegoś bardziej interesującego. Planów, informacji... takiego czegoś.
Dwóch pozostałych zmierza ku fabryce, może uda się przejąć jakieś jej plany.

Za chwilkę przeprowadzimy z Ranjirem jeszcze jeden wątek poza miastem.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

Był to zdecydowanie głos Anarky, ten sam, który słyszałeś, gdy śmiała się z wami w swoim hangarze w Wast City lub gdy przebijała się przez mury miasta, by wyruszyć ku Hetthelm. Głos biednej, szalonej Mishy Leroove, która wściekła krzyczała teraz do Mike'a:
-I mógłbyś ich ratować stojąc z nimi ramię w ramię, a nie wywyższając się będąc w gangu! A Twój ojciec to nie ty, psie! Przez wasze nieodpowiednie zarządzanie zasobami miasta i stawianie wyżej wyścigu zbrojeń ponad zapewnienie ludziom wody, zginęło ponad trzysta osób! TRZYSTA! A teraz?! Zamiast złożyć broń i poddać się WŁADZY LUDU, woleliście walczyć, zabijając przy tym kolejne setki mieszkańców miasta! Co jest ważniejsze, PSIE, wasza prymitywna władza oparta na sile czy dobro mieszkańców tego miasta oraz ich wolność w wyborze tego, kto będzie nimi rządził!? Swą broń podniosła przeciw wam ponad połowa Hetthelm, a wy, dalej chcecie trwać i dokonać jeszcze większych zniszczeń!? Wasze niedoczekanie! Lecz tę bitwę zwyciężyliśmy MY! Wolni ludzie! Opuść to miejsce na zawsze lub żyj stojąc na równi z innymi, równo stojąc w jednym szeregu, a nie będąc nad nimi i rozdając karty!

Poszukiwania w fabryce i siedzibie Firmy okazały się niestety dość... obfite! Udało wam się znaleźć plany budowy torów specjalnie przystosowanych do funkcjonowania na pustyni. Co prawda nie odnaleźliście planów budowy i obsługi pociągów, ale uzyskaliście dokumenty dotyczące tworzenia rakiet, takich, jak te zamontowane na wielkich maszynach Firmy. Koszta ich tworzenia były gigantyczne, ale na pewno się kiedyś przydadzą.
Poza tym, znaleźliście ciekawą książkę "Kompendium ludu Hetthelm", w której zawarto między innymi wspaniałe informacje na temat kucania. Dzięki technikom w niej opisanym, wasi żołnierze będą mogli kucać efektowniej. Opisano w niej też techniki otwierania piwa bez otwieracza, sposoby na przemyt papierosów, efektywne strategie walki na plaży z kobiecymi zakładnikami oraz rzeczy na które można narzekać na każdy dzień tygodnia. Bomba!
Odnaleźliście też tajemniczą, zaszyfrowaną książeczkę ozdobioną symbolem księżyca. Nie mogliście odczytać co było w niej zapisane, ale kto wie, może komuś z waszego gangu uda się rozgryźć jej zawartość.

(+technologia budowy pustynnych torów
+technologia budowy rakiet
+technologia kucania
+tajemnicza, zaszyfrowana książeczka)
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

Mike nie wiedział, czy Anarky przesadza i koloryzuje, czy też Komitet faktycznie stawiał się ponad ludzi i tyranizował ich. Prawda pewnie tkwiła pośrodku. Bądź co bądź, póki co nie będzie odkrywał kart i nie przyzna się do tego, że nigdy nie pracował dla Firmy.
- Nigdy nie wywyższałem się ponad innych. Naprawdę uważasz, że wszystkie gangi dążą tylko do terroryzowania ludzkości i spełniania prywatnych interesów?

Szpiegów najbardziej zainteresowały oczywiście techniki kucania. Teraz sami będą mogli majestatycznie kucać pod blokowiskami. To piękne.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

-Każdy, kto odwraca się od ludu by stworzyć odrębne stowarzyszenie mające na celu zdobycie władzy, wcześniej czy później upadnie!
Obrazek
Anarky najwyraźniej straciła cierpliwość. Właz uchylił się nieco mocniej, a ze środka wyjrzała piękna, blond włosa kobieta, na której twarzy gościło poczucie kompletnego tryumfu. Jej lico częściowo zasłaniała czerwona maska, która nie ukrywała jednak dużych, błękitnych oczu. Ubrana była w szkarłatny płaszcz i białą koszulkę z anarchistycznym symbolem. Wymierzyła strzelbę w miejsce gdzie był Mike:
-A teraz oddasz się w ręce sprawiedliwości albo zginiesz, kmiocie!
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

Mike już się nie odezwał, ale rozważał w myślach, skąd wzięła się ta zmiana osobowości Anarky. Może ma TE dni? W każdym razie podniósł ręce i przyjrzał się Anarky. Szkoda, że nie umówił się z nią, kiedy mógł. Tej kobiecie może po prostu trzeba faceta?
- Spokojnie - powiedział tylko.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

Obrazek
Anarky ciągle mierzyła ku Mike'owi ze strzelby, pilnując, by nie podszedł za blisko. W końcu, machnęła lekko lufą w kierunku byłej już siedziby Firmy.
-Dołącz do reszty. I lepiej, żebyś nie próbował żadnych sztuczek. Od dzisiaj jesteś równym innym mieszkańcem Hetthelm.
Po czym miała chyba zamiar powrócić do swojego czołgu.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

- A jak teraz będzie wyglądać życie w Hetthelm? Co, jeśli zaatakują nas na przykład karaluchy? - zapytał zaciekawiony.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

Obrazek
-Igrasz na mojej cierpliwości.
Powiedziała już siedząc w środku czołgu, a jedynie uchylając bardzo delikatnie właz pojazdu.
-A co by było, gdyby was zaatakowały karaluchy podczas istnienia gangu? Zapewne nim ruszylibyście zadki ze swojej kwatery, zginęło by parudziesięciu ludzi, którzy przez waszą dominację oraz niepisaną zasadę, że tylko rządzący lub strażnicy powinni mieć broń, nie mieliby nawet czym się obronić. Teraz każdy będzie bronił miasta i każdy nauczy się jak to robić oraz otrzyma do tego odpowiedni sprzęt. Ludzie nie będą wierzyć w złotego rycerza, który obroni ich przed złem, tak jak "obronił ich" gdy doszło do wielkiej suszy, tylko sami wezmą sprawy w swoje ręce.
Lufa A Las Barricadas zaczęła powoli zmierzać ku Mike'owi...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Odsiecz

Post autor: Liadan »

Minęły dwa dni od chwili przejęcia władzy w mieście przez anarchistów. Zapanował względny spokój. Wilczyński uznał więc, że pora dokonać przekazania inwestycji. Ludzie potrzebują wody, a po co komu niedziałająca stacja? Odszukał więc obecną kwaterę głównodowodzącej i poprosił o rozmowę z nią.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

Zaraz po "wyczyszczeniu" siedziby Firmy urządzono wielkie zebranie, na którym przemawiała głównie Anarky. Mieszkańcy zgodnie podjęli decyzję o wybudowaniu naprędce cmentarza, gdzie pochowana zostanie zabita ludność z obu stron konfliktu. Wyjątkowo płomienną mowę wygłosiła, gdy mówiła o jedynych, pozostałych przy życiu dowódcach rebelii: starszej kobiecie, która prowadziła atak na siedzibę Firmy oraz rudowłosej dziewczynie, dowodzącej przejęciem peronu. Ta druga nie pojawiła się podczas przemowy - była ranna, poza tym nosiła żałobę po swojej siostrze, która zginęła podczas ataku na fabrykę.
Anarky przekonała ludność do odbudowy zniszczonych bloków i budynków. Nawoływała do wspólnego działania, stworzenia ludzkiego, samowystarczalnego kolektywu, który będzie działał bez widocznego władcy. Niechaj każdy mieszkaniec pomaga innemu, a najmądrzejsi, ci, którzy mają coś do powiedzenia i są gotowi wziąć odpowiedzialność za miasto, niech ustalają wspólnie jak zmienić jego oblicze. Ostrzegła też, że jeżeli jakaś grupa wyciągnie rękę by samotnie władać miastem, to reszta mieszkańców jest upoważniona, by tej grupie uciąć ręce.
Podziękowano również profesorowi Otto Zun'Goldenbergowi, twórcy niejakich "soldier pills".
Po pierwszym dniu wolności, gdy Anarky pomagała ludziom w odbudowie oraz zbieraniu surowców, wszyscy czuli euforię. Może to była wina całej sytuacji, a może narkotyków, które błyskawicznie zaczęły się rozchodzić wśród mieszkańców. Wieczorem, przywódczyni rebelii opuściła Hetthelm razem ze swoim A Las Barricadas. Pozostałe dwa czołgi zostawiła mieszkańcom, by zajęli się ich naprawą.
Na drugi dzień, euforia wyraźnie upadła. Już teraz, ludzie zaczęli sprzeczać się między sobą i... naprawdę żałować śmierci swoich dzieci lub ojców podczas bitwy o Hetthelm. Widać było, że miasto nie ostoi się długo bez silnego przywództwa. Brak jednolitej strategii gospodarczej już teraz wpływał też negatywnie na stan spiżarni mieszkańców. Albo w ciągu najbliższych dni uda im się przełamać niechęć do słów Anarky i zaczną żyć niczym prawdziwi anarchiści, albo... powrócą za jakiś czas do starego systemu.
Właśnie taką sytuację spotkał w mieście Wilczyński. Kwatery głównodowodzącej nie było, bo przecież miastem nie rządziła Anarky tylko "ludzie", a rebeliantka odjechała w nieznanym kierunku, nie mówiąc kiedy powróci. Ciężko było powiedzieć, do kogo można się teraz zwrócić. Gdyby jednak zachęcić mieszkańców do wspólnego działania, może udałoby się dokończyć inwestycję i... odebrać sowitą zapłatę. Co planuje Wilczyński?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Odsiecz

Post autor: Liadan »

Cholera, inwestycja skończona, wystarczy przesunąć jedną dźwignię i woda mogłaby popłynąć do mieszkańców, a nie ma komu przekazać ujęcia. Gangu nie ma, rebeliantki nie ma, władzy w mieście nie ma. Wilczyński postanowił, wzorem Anarky, zwołać zebranie na którym zostanie omówiona sprawa przekazania ujęcia wody mieszkańcom.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

W mieście było jeszcze łącznie 5 agentów Sojuszu. Mike kręcił się po mieście i próbował po prostu zobaczyć jak się ludziom żyje, jako że Anarky mogła mieć go na oku. Reszta próbowała wybadać, czy w Hetthelm są jakieś magazyny Firmy, w których ta składowała swoje dobra. Zamierzali też zorientować się, czy ktoś z Komitetu w ogóle przeżył rewolucję.
Ponadto badali, czy Anarky mówiła coś, w które miejsce się wybiera, a jeśli to się nie udało, to po prostu zwrócili uwagę, w którym kierunku się udała.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

Lia
Zebranie jakichkolwiek mieszkańców było cholernie trudne. Większość nie chciała w ogóle rozmyślać nad czymkolwiek. Żyli teraz w końcu niczym wolni ludzie i mogli mieć wyjebane we wszystko. Po długim, bardzo długim czasie, Wilczyńskiemu udało się jednak zebrać grupkę, która jednak, biorąc pod uwagę, że Hetthelm zamieszkiwało parę tysięcy ludzi, nie była zbyt imponująca.
Przed jednym z bloków zebrało się dwudziestu sześciu ludzi i Wilczyński. Ludzie, których odnalazł byli dość różnorodni, ale można było ich przyporządkować do trzech grup. Pierwszą, dziewiętnastoosobową, byli mężczyźni i kobiety w średnim wieku, którzy byli zainteresowani projektem, gotowi w jakiś sposób pomóc i przekonać resztę mieszkańców do tego.
Szóstkę stanowili mężczyźni-budowniczy, którzy całymi dniami harowali nad odbudową budynków i teraz, czuli się mocno powiązani z miastem. Na tyle mocno, by interesować się wszelakimi propozycjami, które mogły być oferowane reszcie mieszkańców.
Obrazek
Ostatnią osobą był... Otto Zun'Goldenberg, tajemniczy lekarz, który wspomagał rewolucję. Wydawał na nieco zdołowanego. To starszy człowiek z lazurowym irokezem. Ubrany był w zwyczajne, pospolite ciuchy, przez szyję przewiesił złoty łańcuch, a jedno z jego oczu zasłaniał duży, biały okular. Jego podejście do sprawy było nieznane, nie miał też chyba zamiaru się wypowiadać.
Więc jaką ofertę przedstawi Wilczyński tej garstce ludzi, która zdecydowała się z nim porozmawiać?

Borys
Ludziom nie żyło się źle, chociaż nie byli też zbyt zadowoleni. Wypoczywali po prostu, po ciężkiej pracy. Życie powoli wracało do normy. Dawało się wyczuć co prawda pewne zagubienie i zapasy miasta błyskawicznie topniały, ale możliwe, że uda się powrócić do dawnego stanu.
Magazyny były. Gdy jednak do nich zajrzeliście, zastaliście pustki. Ludzie rozkradli je i składowali wszystko na własną rękę. Jeżeli ktoś czegoś potrzebował, szedł po prostu do sąsiada i o to prosił. Czasem dostał, czasem nie.
Ludzi z Komitetu nie było. Albo wszyscy zginęli, albo uciekli. Ich rodziny, które w końcu też mieszkały w mieście, częściowo opuściły miasto, a częściowo... no, zostały. Nie były w jakiś sposób szykanowane, chociaż dało się wyczuć, że ludzie się od nich izolują.
Miejsce wyjazdu Anarky było nieznane. Podobno opuściła miasto południową bramą, ale nie wiadomo gdzie się udała.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Odsiecz

Post autor: Liadan »

-E… no tego…- zaczął elokwentnie Wilczyński, nieprzyzwyczajony do publicznych przemówień. – Bo wiecie, sprawa jest taka, że ten gang, coście go wygnali, zamówił u nas budowę ujęcia wody. To myśmy to ujęcie wybudowali i moglibyśmy wodę wam puścić. Tylko nikt nam za budowę nie zapłacił. Co ja mówię o zapłacie. Daliśmy na to swoje materiały, a gang miał nam zwrócić koszty, ale też zwrócić nie zdążyli. No to teraz pasowałoby, żebyście wy nam zwrócili koszty i za budowę zapłacili, a my wodę włączymy. To jak będzie? Zgadzacie się?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

Jeden z agentów Sojuszu - Hans Deshavi, który również zainteresował się spotkaniem organizowanym przez Hydroponny, także postanowił wziąć w nim udział. Kiedy Wilczyński skończył mówić, odezwał się z grymasem niby to do siebie, ale tak żeby wszyscy inni słyszeli.
- No tak, przepędziliśmy ludzi, którzy zapłacili za to, byśmy MY mieli wodę, a potem wszystko żeśmy rozkradli z ich magazynów, tak że teraz musimy kombinować jak zapłacić firmie, która miała nam pomóc.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Odsiecz

Post autor: Gruby »

Mieszkańcy Hetthelm, jak na zawołanie, obrócili głowy ku Hansowi i zmierzyli go spojrzeniem, jak gdyby próbując go sobie przypomnieć. Potem wszyscy, niemal jednogłośnie spytali:
-A ty to kto?
Oj. Czyżby mieszkańcy miasta aż tak dobrze się znali? Jedynie doktor Otto nie dołączył do chóru zdumionych głosów, a zamiast tego spytał Wilczyńskiego:
-Potrzebujemy wody. Co Firma oferowała w zamian za wodę?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Odsiecz

Post autor: Liadan »

- Czy to nie jest jeden z tych, co naszymi ciężarówkami z odsieczą przyjechali? – zastanawiał się Wilczyński. – Dyplomatą to on nie jest, może mieć z tego powodu kłopoty.
Jednak na dłuższe rozważania czasu nie było. Trzeba odpowiedzieć temu z dziwną fryzurą.
- Ja tam tylko zwykłym technikiem jestem, ale jak inżynier do Namili wracał, to mówił, że „Firma”, no ten gang, coście go pogonili, to ma nam oddać dwa poziomy materiałów budowlanych, po jednym poziomie części do maszyn i do pojazdów na koszty budowy i za usługę zapłacić dwa poziomy chemii. Ale jeśli macie obecnie pewne trudności ze spłatą zobowiązania, jak to mówił tamten człowiek (wskazał na Hansa), to my to rozumiemy, że przy zmianie władzy może się tak zdarzyć. Możemy więc zgodzić się na zapłatę w dwóch, a nawet w trzech ratach. Bo to wie pan, wy potrzebujecie wody już, a my chcemy odzyskać to, cośmy zainwestowali. Moglibyśmy zabrać urządzenia i wyburzyć budynek, by odzyskać choć część materiałów, ale to byłoby ze stratą dla obydwu stron…
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Odsiecz

Post autor: Borys »

Hans spojrzał na rozmówców i w geście przywitania zdjął z głowy melonik.
- Nazywam się Deshavi. Człek o smutnej przeszłości, menel, pijak, alkoholik, ćpun, neet i hikkikomori. Dopiero jasność Anarky pozwoliła mi zmienić swój żałosny tryb życia i wyjść między ludzi - wyjaśnił. - Zgadzam sie z mości przedstawicielem Hydrofony, raty byłyby chyba dobrym pomysłem.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Zablokowany

Wróć do „Komitet Bezpieczeństwa, "Firma"”