Rebelia Anarky: Atacar

Lider: Aleksander Saldern "Książę" [Chromy]
Miasto: Kunn
MG: DLANOR
Zablokowany
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Gruby »

Obrazek
Poza oczami obserwatorów...
Obrazek
Anarky, siedząc na A las Barricadas i trzymając na podołku strzelbę, wpatrywała się w lornetkę, obserwując, jak mury Hetthelm upadają pod ostrzałem jej czołgów. Na jej twarzy tańczył lekki uśmieszek. W oczach iskrzyły się ogniki rozbawienia. Oblizała wargi. Po chwili wrzuciła lornetkę do środka gigantycznego pojazdu i wyjęła z kieszeni dziwne urządzenie, przypominające dużą mikrofalówkę z mnóstwem przycisków. Pogrzebała przy niej chwilę, a nagle, wszystkie czołgi ruszyły szybko ku wyrwie w murach. Z wnętrza A las Barricadas wydobył się nagle cichy, zagłuszany przez warkot maszyn, kobiecy głos:
-Maria... czy naprawdę...
Uśmiech Anarky zbladł, a ona sama obróciła się zgrabnie na swojej pupie w stronę włazu. Zajrzała do środka.
-Tak. Musimy. Wracaj do łóżka, malutka, może trochę trząść. Zaraz do Ciebie dołączę.
Ze środka czołgu wydobył się tylko pomruk. Kobieta w czerwieni spojrzała na Hetthelm, ku któremu zmierzały jej destrukcyjne pojazdy. Na jej usta powrócił delikatny uśmiech, a język sam wysunął się z ust. W oczach miała jednak nienawiść, a nie rozbawienie. Po chwili, także jej uśmiech zniknął. Zagryzła wargi, po czym wyszeptała do siebie:
-Najpierw północ. A potem ty, Crocodile.
Bez słowa wskoczyła do środka A las Barricadas, a klapa za nią zamknęła się automatycznie.


A za oknem...
Sytuacja była kiepska. Siły Komitetu Bezpieczeństwa, chcąc czy nie chcąc, musiały się wycofać pod fabrykę oraz dworzec. Zostały po prostu okrążone i zamknięte w kleszcze. Buntownicy uzbrojeni byli w pistolety, karabiny i wyrzutnie granatów, chociaż większość z nich miała pałki, łańcuchy oraz łomy (Ci byli ukryci bardziej z tyłu). Ludzi Firmy na terenie fabryki i dworca było 130. Samych przeciwników okrążających kompleks budynków - 1200. Według informacji zdobytych dzięki komunikatorowi zwolenników Anarky wiedzieliście, że 80 osób zaatakuje z podziemi, chcąc przejąć lub zniszczyć pociągi. 10 osób, włamie się do fabryki, by zniszczyć maszyny. Wydostanie się z pomocą pociągów było bardzo trudne. Według reszty informacji, 70 osób blokowało tory na wschód. 120 tory na południe. Wyjścia z miasta także były obstawione.
Obrazek
Anarky miała zaatakować od południa, ale najwyraźniej obstawiła północ, wiedząc, że południe będzie obstawiane przez rebeliantów. Możecie zmierzyć się z buntownikami. Mają oni gigantyczną przewagę i okrążają budynki. Wy jesteście lepiej wyszkoleni. Im dłużej walki będą trwały, tym większa szansa, że Anarky przybędzie na miejsce i wspomoże wroga siłą swoich potężnych czołgów. Gdyby najpierw zabezpieczyć pociągi przed grupą, która zechce je przejąć i wymierzyć rakiety z nich w A las Barricadas, można by zniszczyć potężną machinę. Wtedy morale wroga mogłoby się złamać. Walka z 80 buntownikami wymagać jednak będzie sporych sił, a wtedy 1200 ludzi z zewnątrz może zaatakować. Już w sumie się gotują. To tylko kwestia parunastu minut.
Są też inne drogi. Można uciekać. Na przykład pociągiem. Gdyby obronić pociągi przed buntownikami, można by uciec nimi do Wast City lub Wermii. Nikt jednak nie gwarantuje, że wróg nie zniszczył już części torów.
Pod metrem znajduje się sieć tuneli, którymi można dotrzeć na północny-zachód. Tam, w obrębie miasta znajduje się bunkier, w którym możecie się ukryć na jakiś czas i działać partyzancko. Jeszcze dalej jest wyjście z miasta. Możecie uciec poza mury.
Książę musi się błyskawicznie zdecydować: czy doprowadzi do bezpośredniej walki, czy ucieknie z miasta, czy ukryje się w bunkrze i będzie prowadził walkę partyzancką/obserwował sytuację. Chyba, że ma lepszy pomysł by wyjść z tego kryzysu. Ludzie nie wyglądali na chętnych do dyskusji, a z głośników, które rozstawili tu i tam, płynęły zachęty Anarky do walki oraz rewolucji.
Chyba najpoważniejszym problemem było to, co zrobić już po buncie. Zabić połowę mieszkańców miasta za zdradę? Sytuacja była patowa, niebezpieczna jak jeszcze nigdy. Książę... co możemy zrobić?
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Mark Subintabulat »

Niech gra muzyka!
Huk wybuchu obudził Jimmiego z drzemki. Wyjrzał przez okno i zamarł. Przed jego blokiem a właściwie przed meliną Księcia zebrał się olbrzymi tłum. I jak to zwykle w przypadku tłumu był głupi, niezorganizowany i cholernie porywczy. Niedobrze. Jeśli Ci ludzie buntują się przeciwko komitetowi to prawdopodobnie i jego nie potraktują łagodnie. Korpus i Komitet nie byli co prawda ze sobą w oficjalnym sojuszu, ale tym ludziom najpewniej nie zrobi to żadnej różnicy. Skaut podbiegł szybko do szafki z bronią i zaczął przygotowywać się do walki.
-Pasikonik! Wstawaj jebut twoja mać! Atakują twojego Księcia! Zostaw tą wódę a żesz job twoja mać! Później się przyda. Nu dawaj. Częstuj się bronią. Czym chata bogata.
Jimmy położył plecak z podstawowym ekwipunkiem w pobliżu drzwi. Przygotował go na wszelki wypadek gdyby kiedyś przesadził z libacją i musiał uciekać z Hetthelm. Dobrze, że przewidział taką ewentualność.
-A to jebana swołocz! - krzyknął Pasikonik wyjrzawszy za okno - Chuj im w żopu za taką zdradę.
-Dobra, dobra rozkładaj się tam przy oknie ale nie zaczynaj beze mnie. Spróbuj zlokalizować przywódców to sprzątniemy ich zanim się zorientują - odpowiedział Jimmy. Całe szczęście, że znajdowali się na 7 piętrze tego budynku. Nawet jeśli zostaną zdemaskowani wciąż będą mieć sporo czasu na przygotowanie się do odparcia ataku. Żołnierz przesunął pod drzwi wielki sejf na kółkach, w którym miały być przechowywane ważne dokumenty i przedmioty Korpusu. Jak na razie niczego takiego tam nie było. Następnie wywrócił sejf na bok omal nie przygniatając własnej stopy. Przynajmniej drzwi są zabarykadowane. Następnie podbiegł do sąsiedniego pokoju i uzbroił ładunek wybuchowy przy ścianie. To właśnie tamtędy będzie prowadzić ich ewentualna droga ewakuacji. Póki co Jimmy przytaszczył pod okno cały dostępny arsenał jaki znajdował się w pomieszczeniu i amunicję. Miała to być broń na wyposażeniu wysłanników Korpusu, którzy urzędowaliby w tym posterunku. Kapral skorzystał ze swego dalmierza aby przyjrzeć się tłumowi znaleźć pośród niego najbardziej wyróżniających się. Szukał prowodyrów z flagami i transparentami, ale przede wszystkim tych z przenośnymi głośnikami. Następnie skinął Pasikonikowi i obydwaj sięgnęli po karabiny snajperskie.
-Zaczynamy gdy twoi otworzą ogień. Przy odrobinie szczęścia nie zorientują się, że do nich kropimy. Ja biorę tych na prawo od wejścia ty pruj w tych na lewo.

[Za pozwoleniem Chromego oprócz swojego żołnierza przejąłem kontrolę także nad jednym z ludzi Komitetu osławionym Pasikonikiem. Jesteśmy się w Posterunku Korpusu, który znajduje się w najbliższym wieżowcu na północ od kwater Księcia na 7 piętrze. Mamy tu do dyspozycji spory arsenał broni, amunicji i materiałów wybuchowych przeznaczonych docelowo dla 5 osób]
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Rebelia Anarky: Szara Śmierć

Post autor: Chromy »

Obrazek

Rebelia Anarky: Szara Śmierć


David: Kruczkow co ty masz pod ręką?
Kruczkow: A co? Nie widać? Jeśli ja ich nie wezmę, za pewne nikt nie przypomni sobie o tych dwóch książkach.
David: Przecież ta druga to jakiś obcojęzyczny bełkot, równie dobrze może być to książka kucharska.
Kruczkow: Książki kucharskie nie mają takich okładek.
Książę: Spokój! Mamy przecież ważniejsze, rzeczy do roboty, niż rozprawiać o książkach. Na przykład przeżyć!
Sokoloff: Wiemy, że osiemdziesiątka buntowników spróbuje się przedrzeć przez podziemia, by sabotować nasze zespoły rakietowe. Pociągi już od pewnego czasu stoją na wybudowanych pozycjach, jednak bez załogi to nawet dziecko je zdobędzie.
Kruczkow: Myślę, że po prostu powinno się obstawić potencjalne wyjścia w podziemiach.
Sokoloff: Mamy trochę plastiku na stanie, dałoby się nimi zawalić podziemne chodniki w taki sposób, żeby pozostawić im jedno wejście.
Książę: A tam byśmy na nich czekali?
Sokoloff: Myślę, że dałoby się tam przenieść ckmy, barykadę i zorganizować jeszcze jakąś pułapkę. Choćby z ładunkami aktywowanymi radiowo.
Kruczkow: Tylko zostaw gdzieś bufor bezpieczeństwa – ścianę, którą można rozwalić w razie odwrotu. Sam też uważaj, na takie. Przeciwnicy również mogą to wykorzystać.
Sokoloff: Myślę, że najlepiej będzie usuwać korytarze, którymi można przejść z jednej podziemnej konglomeracji do drugiej. A zostawiając im taki jeden, będziemy mieli ich jak na widelcu. Jeśli damy im dobre spluwy, to zaledwie garstka ludzi, będzie mogła się tam utrzymać bardzo długo.
Kruczkow: O ile dałoby radę można zrobić jeszcze zapasowe pozycje, tak, żeby nasi ludzie mogli się wycofywać. No i jeśli mamy jakieś noktowizory, najlepiej przekazać ludziom w podziemiach.
Książę: Z tego co wiem podziemne tunele prowadzą do fabryki i meliny. Fabrykę odetniemy. Zupełnie, obstawimy tylko jedno wejście do meliny, gdzie chłopcy zajmą całą długość korytarza i zaczną się powoli wycofywać. W razie czego powiedzcie ludziom, że wszystko co zostawiają za sobą... Ma być spalone. Na popiół. Ta głupia cipa nie dostanie nic, co należy do Firmy.
Kruczkow: A pozostałe bydło, które czai się za murami?
David: Od tych na razie dzielą nas mury i pole minowe.
Kruczkow: Tylko jak długo to potrwa i rozpocznie się rzeźnia?
Książę: Trzeba by głowę tej kurewskiej rewolucji. Nie wiem o co oni się tak emancypują, tak to jest jak jakaś dupa zawraca ludziom w dupach. Sokoloff mamy jeszcze trochę czasu. To jest zagranie all in. Wyślij swoich snajperów za mury, teraz o ile jeszcze można podziemnymi przejściami. Przy okazji mogą rozsadzić wejścia. Zajęli by wieżowce i tam razem mogliby prowadzić ostrzał. Dać im amunicje, karabiny, najlepszym ludziom dać nawet LAW, może uda im się zniszczyć czołgi albo wykorzystają to w innym szczytnym celu. To będą nasze oczy i uszy na polu bitwy. Mają odstrzeliwać przywódców i wszystkich ludzi, którzy prowadzą tą manifę albo stanowią po prostu zagrożenie. Nie będę mówił jak mają się zachowywać, to w końcu specjaliści.
Sokoloff: Wybiorę odpowiednich ludzi. Będziesz miał swoją „Białą Śmierć”.
Książę: Wyjścia na ulicy z tego co wiem są trzy, melina, i dwa wyjścia przy torach. Dobrze je było obstawić, ckmy, karabiny, nawet coś cięższego jeśli zostanie. Kilku ludzi w bunkrze, reszta na stanowiskach strzelniczych i melinie. Jeśli będą stanowić zagrożenie, strzelać bez ostrzeżenia. Po za tym chce, żeby zespoły rakietowe były gotowe do drogi i działania. Mam nadzieje, że o wszystko się wcześniej zatroszczyłeś Sokoloff?
Sokoloff: Czemu miałbym tego nie zrobić?
David: To pasjonat kolei, mógłby zawalić wszystko, ale te pociągi wypolerowałby na błysk.
Książę: Jak sytuacja będzie tragiczna, to ratujemy się tymi pociągami. Przebijamy na południe, o ile nie będzie żadnych problemów. Kruczkow, ty musisz zostać ze swoimi ludźmi w pociągu. Jest tam najlepszy sprzęt nasłuchowy, poza tym są rakiety, które są naszym atutem na polu bitwy.
Kruczkow: Rozumiem, polować tylko na kurewkę czy coś jeszcze?
Książę: Rakiet jest dużo, zespoły są dwa, jeden ma się zając kurewką i nasłuchem, drugi będzie wsparciem dla ludzi od strony ulicy. Jeśli zbierze się jakaś konkretna grupa, odpalimy jedną rakietę albo kilka, skoro chcą wojny, to ją dostaną.
Kruczkow: A ta dziesiątka co chce popsuć fabrykę?
Książę: Tak właściwie zastanawiam się po co to robią? Myślę, jednak, że i tak trzeba zastawić na nich pułapkę. Nie mogą się szlajać po naszym terenie podczas bitwy. Niech dziesiątka ludzi zasadzi się w środku budynku, z niego jest dobry widok, mogą też stamtąd potem prowadzić walkę, ale tylko jeśli będzie to konieczne. Inna szóstka będzie miała do dyspozycji jakąś furę i wbije z drugiej strony jak tylko sabotażyści się pojawią. Zamykając ich szybko w kleszcze. Niech będzie w tej grupie dużo ludzi Sokoloffa, mają to zrobić dobrze i szybko. A potem pomóc w miejscach gdzie będą problemy.
David: Dobrze by było jakby każdy miał szybki dostęp do fury, wóz, samochód czy transporter może szybko przewieść paru ludzi, z jednej strony na drugą jeśli inna grupa będzie potrzebowała pomocy. Z resztą do ucieczki w sam raz. Dobra panowie, plan jest - czyli po tym wszystkim widzimy się przy flaszce?!

*Gdy atak ludu nadchodzi, książę daje swoje obwieszczenie.

[Podziemia przy melinie: 24 mistrzów podziemia - dowodzi Sokoloff]
Fabryka: 16 doskonałych zabójców - dowodzi bolo
Pociągi: 12 apostołów zniszczenia dowodzi Kruczkow
Miasto: 7 wspaniałych (wolni strzelcy)
Wyjścia: 75 strażników trzech wrót deliry - Karku – tory , David - Melina(załóżmy, że wejście do meliny jest obok kwater), Książę – 2'nd tory]
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Gruby »

Obrazek

A Las Barricadas
ObrazekObrazek
Anarky odłożyła na biurko radionadajnik i przeciągnęła się, wyciągając ręce ku górze. Pomieszczenie w A Las Barricadas przypominało normalny pokój, razem z meblami, prowizoryczną łazienką a nawet kuchenką. Gigantyczny czołg był tak wielki, że to miejsce stanowiło tylko niewielką część całej przestrzeni wewnątrz pojazdu. W łóżku, leżała niewielka postać. Wpatrywała się w sufit. Anarky spojrzała na nią z filuternym uśmieszkiem:
-Coś cię trapi malutka. Widzę to w twoich oczach.
Osoba zakaszlała cicho i pokręciła głową:
-Po prostu nie rozumiem. Dlaczego to robimy? Tylu ludzi zginie w tej walce...
Twarz Anarky nagle spoważniała. Pochyliła się nad łóżkiem, kładąc dłoń na czole postaci. Przez chwilę zastygła w bezruchu, po czym wyciągnęła z pobliskiej szuflady termometr. Westchnęła, siadając na skraju łóżka i podnosząc rękę osoby.
-To skomplikowane malutka. Tak, na pewno zginie wielu ludzi. Ale ludzie giną zawsze. W chwili gdy rozmawiamy ludzie giną. Od chorób, starości, ataków potworów, podłości innych, własnej głupoty. Musimy się z tym pogodzić, jeżeli chcemy zmienić przyszłość. Ten świat jest już przesiąknięty złem. Dostosowujemy się do jego zasad, by w przyszłości móc zacząć od nowa.
Włożyła osobie termometr pod pachę i znowu położyła dłoń na czole.
-Gangi są zepsute do szpiku kości. Wcześniej czy później ich prawdziwa natura wychodzi na jaw. Chęć władzy nad innymi, ryzykowania życia niewinnych ludzi... I brak chęci połączenia sił. Ta pustynia mogłaby klęczeć przed nami, ludźmi, gdyby nie niesnaski gangów. Wolą się ze sobą ścierać, rywalizować. Zbroją się. Wszystkie są złe...
Elektroniczny termometr zapikał. Anarky podniosła mały ekranik do oczu, z niezadowoleniem patrząc na temperaturę. Osoba zakasłała, łapiąc za rękę rebeliantkę:
-Ale Virgo byli mili...
Twarz Anarky przesłonił cień.
-Tak. Byli mili...
Czołg zatrząsł się. Monstrum przejechało przez resztki murów miasta. Prawdziwy ostrzał miał się zacząć dopiero teraz.



Podziemia i dworzec
Obrazek
Mistrzowie podziemia rozpoczęli swoją pracę, czyli blokowanie niepotrzebnych tuneli tak, by wrogowie mieli tylko jedną drogę na podziemny dworzec. Drogę, którą będzie można obstawić ładunkami wybuchowymi i zaciągnąć wrogów w pułapkę. Przygotowania przebiegały bez większych problemów. Było jednak coś bardzo... niepokojącego. Przy każdym wybuchu słyszeliście w oddali echo. Tak, jakby każda eksplozja miała odzwierciedlenie gdzieś w oddali. Tak, jakby coś naśladowało dźwięk. Jednak przejścia, przynajmniej według planów, które mieliście, zostały zawalone. Była tylko jedna droga na dworzec, którą obstawiliście w dodatku ładunkami wybuchowymi. Obok postawiliście barykadę. Wszystko to odbywało się na dworcu, na peronach, w pobliżu pociągów. Co za niewiarygodne szczęście. Zdążyliście przed wrogiem i w dodatku tak dobrze się przygotowaliście. To wręcz było podejrzane, że przeciwnika jeszcze tu nie ma. Przejście było puste, nie dało się usłyszeć żadnych kroków czy odgłosów skradania. A co... co, jeżeli informacje, które zdobyliście drogą radiową nie były trafne?

Fabryka
Obrazek
Zgodnie z planem, szóstka ludzi udała się do samochodu, gotowa interweniować gdyby sabotażyście się ukazali przed fabryką. Dziesiątka zaś, miała się zaczaić w środku. I właśnie ta dziesiątka napotkała na problemy. Chłopcy bez problemu przebiegli przez korytarz i mieli wypaść do hali produkcyjnej, a potem stamtąd, zająć odpowiednie miejsca do ostrzału. Gdy pierwszy z nich otworzył ciężkie drzwi i wpadł do środka hali, usłyszeliście świst. Reszta, jako że byli to naprawdę dobrze wyszkoleni ludzie, błyskawicznie wycofała się znowu za drzwi, nie dając napastnikowi szansę na atak z zaskoczenia. Zobaczyliście jeszcze tylko ciało jednego z waszych chłopców, tego, który wchodził pierwszy, z którego wystawała włócznia. Osoba ją trzymająca szybko zrobiła unik i też się schowała za róg, do środka hali. Przemknęła Wam sylwetka ładnej kobiety z dwoma, fantazyjnymi warkoczami.
Byliście teraz w dość niekomfortowej sytuacji. Buntownicy najwyraźniej byli tam przed wami. Jakim cudem? Jak dostali się tutaj tak szybko? Teraz ciężkie, metalowe drzwi były jedyną barierą, dzielącą was od wroga. Nie wiedzieliście czy na pewno tam jest aż dziesięć osób. Widzieliście tylko kobietę, ale reszta mogła się schować. Ona również nie otwierała drzwi. Patowa sytuacja. Możecie zaryzykować i zaatakować. Możecie spróbować dać jakiś znak ludziom na zewnątrz, ale kto wie, czy drzwi nie są zamknięte od środka. Albo... możecie czekać.

(-1 żołnierzy)

Miasto (snajperzy)

Siódemka strzelców wyborowych ruszyła tunelami by przedostać się do pobliskich bloków. Szóstce z nich się udało. Jeden niestety był nieostrożny i wpadł w ręce rozszalałego tłumu, który go dosłownie rozszarpał na strzępy, jak Barabasza w Ogniem i Mieczem. Trójka snajperów zajęła pozycje w trzech blokach na zachodzie (w dwóch blokach byli ludzie, wyglądający ze zdziwieniem przez okna. Jeden był pusty). Kolejna trójka – w blokach na północy (wszystkie bloki były zajęte przez różnych ludzi). Południe było zaklepane przez Jimmiego z Korpusu (i tu również byli ludzie). Tylko wschód był nieobstawiony, a przedostanie się wiązałoby się z ogromnym ryzykiem. Zresztą, reszta snajperów będzie się musiała tak czy siak dobrze zabarykadować. Bloki były pełne ludzi – nie odróżnisz, który jest wrogiem, a który niewinnym obywatelem. A cena może być wysoka...
Do Jimmiego już zaczęli się jacyś goście dobijać. Na szczęście nie ma problemu. Dobrze zastawił drzwi. Na razie nikt tutaj nie wejdzie.
Mieszkańcy zaczęli się powoli ewakuować z bloków widząc, że dzieje się coś złego. Za jakiś czas może będziecie sami. A może nie...
Po zabarykadowaniu się, będziecie mieli dobre miejsca do strzelania. O ile nikt Wam w tym nie przeszkodzi...

(-1 żołnierzy)

Miasto (tłum)
Obrazek
Tłum tymczasem szalał przed murami, nie podchodząc oczywiście za blisko. Siatkę, która pokazywała gdzie zaczyna się pole minowe już dawno temu obalili. Teraz, stali w bezpiecznej odległości, rzucając kawałkami kostki brukowej. Co jakiś czas udawało się aktywować minę, która wybuchała z głośnym buuuum. Ku murom leciały koktajle mołotowa i granaty. Tłum strzelał ku murom. Ich atak na siedzibę Firmy i fabrykę był tylko kwestią czasu.
Tłumowi zdawał się przewodzić ciemnoskóry mężczyzna. Był dość masywny, a na plecach trzymał wielki bęben, w który walił mocno pałkami zakończonymi kulami. Gdy bił w tarabany, ludzie zdawali się zatracać w tym rytmie, wpadać w złość. Było w tym coś dziwnego. Nienaturalnego. Nie wszyscy buntownicy tak reagowali, ale część dosłownie wywracała oczy do wnętrza oczodołów i ryczała ku niebu, gotowa wyskoczyć i zaatakować, gdy tylko rytm bębnów przyspieszy.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Rebelia Anarky: Szara Śmierć

Post autor: Chromy »

Podziemia

Sokoloff: Cholera! Cisza, nic się nie dzieje.
Grigori: Ponoć słychać było jakieś echo przy wybuchach.
Grisza: Myślę, że to po prostu echo niosło. W końcu te wszystkie tunele w jakiś sposób są ze sobą połączone.
Grigori: A co jeśli to jakaś lipa z tym atakiem od dołu.
Grisza: To już sprawa Kruczkowa, on to wyniuchał ponoć. Może idź do niego zobacz i się upewnij co z tą informacją. I tak musimy tu siedzieć, by pilnować pociągi. Dowódco?
Sokoloff: Udzielam, Grigori idź do Kruczkowa.
Grisza: Swoją drogą jak tak patrze na te podziemia to wszędzie żelbet, beton i stal, gdzie oczy poniosą. Trochę to zacząłem się tym interesować, jakbym się rozejrzałbym, to może po rysunku rys na betonie, zorientowałbym się, czy dzieje się z nim coś niepokojącego. To, że rysy są na betonie to oczywiste, ale przy pewnych naprężeniach robią się dość widoczne.
Sokoloff: Weź jakiegoś kompana i rozejrzyj się. Tylko wszystko w ramach naszych pozycji.
Grisza: Oczywiście.

Hangar

Bolo: Cholera! Jebany femistyczny babsztyl. Kiedy one w końcu zrozumieją, że powinny zająć się domem a nie zapierdalaniem ludzi...
Vasyli: Eeee... Nie ma co czekać szefie, co mamy robić?
Bolo: Racja. Podprowadźcie wózek, ta blacha to tylko jakaś pierdolona trapezówka T55. Bazyl, ty jesteś narwany...
Vasyli: Już poleciał...
Bolo: Chyba wie, że ma wypierdolić tą bramę.
Vasyli: No chyba tak.
Bolo: Co on robi? Na co mu ta cegła?
Vasyli: Nie wiem, coś majstruje przy stacyjce? Teraz coś robi z tą cegłą. Teraz wyciągnął piersiówkę i...znowu wrócił do stacyjki. Ooo ruszył! Ale, na chuj zeskoczył.
Bolo: Zablokował gaz, skurwysyn. Kurwa odsunąć się, bo jak to pierdolnie to wrzucamy tam granaty błyskowe i włazimy do środka. Nie brać jeńców, strzelać bez ostrzeżenia.

Miasto(Snajperzy)

Kalinin: Cholera! Odbiór? O działa kurewstwo. Już jesteśmy na pozycjach szefie, zabarykadowani, tylko o Guzence nikt nic nie wie. Nie żeby uciekł, bo w to nie wierze, ale cwaniak pewnie bawi się na własną rękę w białą śmieć. Czekamy na rozkaz, jesteśmy na pozycjach. Zabotina nie dało się uratować, idiota wpadł w tłum, nic by mu nie pomogło. Mam nadzieje, że przynajmniej zabił paru drani. Na razie obserwujemy sytuacje, potencjalne cele. Jak zrobi się chaos lub nadarzy się sytuacja operacyjna zaczniemy działać. Bez odbioru.

Miasto(tłum)

Książę: Cholera! Słyszycie to bębnienie? Jasna cholera, znowu!
Fyodor: To z lewej tak napierdala szefie. Czarny murzyn wali tymi pałami w bęben.
Książę: Widzę, widzę tego skurwysyna. Dobra Fyodor, co ty trzymasz w rękach? Daj mi go na chwile.
Fyodor: Tą SWD'etkę?
Książę: Może być, ważne, że napierdala.
Fyodor: Dobrze, towarzyszu.
Książę: Patrzcie jak się to robi, celownik na skurwysyna, spokojny oddech. I jeb! Kurwa, zszedł? To teraz każdy granat w rękę bo się chyba wkurwili? Co idą? To jeśli macie jakieś granaty, to je wypierdolcie jak będą blisko!
Fyodor: I lecą granaty!
Książę: Tylko bez przesady, musimy ich skutecznie poddenerwować, aż wyplują się z całej amunicji. Wtedy skurwiele nie podejdą.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Gruby »

Obrazek
Muzyka

A las Barricadas
ObrazekObrazek
-Leż malutka. Nie wstawaj.
-U... uhm...
Anarky odłożyła termometr do szafki i zaczęła żywiołowo klikać przyciski jakiegoś małego urządzenia. Osoba leżąca w łóżku, westchnęła głośno. Spojrzała w sufit. Jej towarzyszka w tym czasie skończyła niezbędne przygotowania. Uśmiechnęła się pod nosem.
-Odesłałam dwa czołgi by chroniły nasze plecy i namierzyłam cele. Kiedy uwolnimy ludzi z tego miasta, będą mogli sami decydować o sobie, bez nadzoru gangów, które ich skłócają. A wtedy, cała północ...
-A co, gdyby gangi ze sobą współpracowały?
Anarky mrugnęła, patrząc niepewnie na osobę w łóżku. Ta, przez chwilę wydawała się być nieco wystraszona tym, co powiedziała, ale po chwili ocknęła się z odrętwienia i chciała coś powiedzieć. Maria położyła palec na jej ustach.
-Nie. To jest natura ludzi. Ich współpraca nie będzie długa. Zaczną się niesnaski i wewnętrzne roszady, a wtedy dojdzie do wewnętrznych walk, a kruche sojusze się rozpadną.
-Ale... to samo się stanie, kiedy zniszczymy gangi i zostawimy ludzi samych sobie. Skoro taka jest ich natura, to i tak będą...
W oczach Anarky pojawił się złowrogi, fanatyczny błysk.
-Dlatego, musimy zmienić ich naturę. I to właśnie ty malutka, będziesz tą, która zmieni cały świat.
-J-ja...?
Anarky przymknęła oczy i uśmiechnęła się, ściągając brwi, tak, jakby ten uśmiech ją bolał. Położyła dłoń na czole osoby.
-Oczywiście, malutka. Ale teraz, musimy zająć się gangami, bo póki one istnieją, zawsze będą chciały zniewolić ludzi i wykorzystać ich tylko do swoich celów. Nie przejmuj się tym teraz... Dwa czołgi osłaniają nas, a mieszkańcy powinni już skończyć ewakuowanie budynków, stojących nam na drodze. Zwycięstwo jest blisko. Zaraz zaczniemy...
Podziemia
Oddziały Sokoloffa i Kruczkowa musiały się połączyć. Bo po pierwsze, najpierw pisałeś, że Kruczkow pilnuje pociągów, teraz z tego postu wynika, że Sokoloff i nie ogarniam (xD). A po drugie, korytarze były niestabilne i mogły się zawalić na łby, w kupie siła, ktoś puścił bąka i nie dało się wytrzymać i tak się złożyło, że teraz wszyscy byli na peronie, przy pociągach i siedzieli za barykadami.
Grisza, zaczął badać teren peronu. Tylko tutaj sprawdzanie miało sens, bo reszta tuneli była zawalona, a jedyne wejście, było już na muszkach członków gangu. Przez chwilę ogarniał strukturę ścian oraz drgania, aż nagle, jego oczy rozszerzyły się nienaturalnie. Odwrócił się i krzyknął:
-NA DRUGĄ STRONĘ BARYKADY! ATAKUJĄ OD TYŁU! SZYBKO!
Ludzie, nie namyślając się zbyt długo i wierząc swojemu towarzyszowi, zaczęli przeskakiwać na drugą stronę. Nie wszyscy zdążyli.
BOOOOOOOOOOM
Ogromna seria wybuchów wstrząsnęła ścianą, a kamienno-żelazne resztki i fala uderzeniowa, uderzyła tych, którzy jeszcze nie zdążyli uciec (10 ludzi, 3 z oddziału Kruczkowa, 7 z oddziału Sokoloffa). Mają połamane kości, siniaki i są ogłuszeni. Nie będą mogli uczestniczyć w walce. Reszta była bezpieczna, za barykadą. Niestety, w tym miejscu akurat nie rozmieściliście ładunków wybuchowych, dlatego musicie polegać tylko na tym co macie przy sobie. Wybuch odsłonił wejście do tunelu, który musiał zostać stworzony dosłownie parę chwil wcześniej. W nim stała przez sekundę kobieta w czarnej kurtce, o rudych włosach.
Obrazek
Rzuciła coś w waszą stronę, po czym zniknęła w korytarzu. Flashbang. 4 ludzi zostało oślepionych. Ze strony korytarza zaczął wychodzić potok ludzi z karabinami, którzy strzelali ku barykadzie.
Sytuacja wygląda następująco: 22 zdolnych do walki członków Firmy jest za barykadą i może stamtąd atakować. Naprzeciwko was, ze stworzonego przed chwilą tunelu, wychodzi fala ludzi z karabinami, która strzela do was.

(pozostało: 22 ludzi z gangu gotowych do walki (4 oślepionych, 10 nieprzytomnych/niezdolnych do walki).
przeciwników: prawdopodobnie 80)
Fabryka
Obrazek
BOOM! Samochód wpadł do środka, niszcząc wcześniej wejście do hangaru. O, teraz rąbnął w jedną ze zautomatyzowanych taśm produkcyjnych. Kurwa, taśmy produkcyjne wybuchły. Naprawa tego zajmie sporo czasu.
Tak czy siak, wybuch pochłonął czterech pracowników. Weszliście do środka, wcześniej wrzucając granaty błyskowe, by oślepić przeciwników. Została ich szóstka. Przed oddaniem strzału, zauważyliście, że ich twarze są dziwnie czerwone, żyły na czołach naprężone, a z ust toczy się piana. Zaczęliście strzelać. Niektórzy z wrogów, nawet, gdy byli przestrzelani parę razy w pierś, ciągle stali i szli w waszą stronę. Niczym... zombie. Bardzo szybkie zombie. Po jakimś czasie jednak padali martwi. Musieli być na jakichś narkotykach, które uodparniały ich na ból. Po chwili, wszyscy robotnicy byli martwi. Kogoś jednak brakowało...
Nagle, z góry, spadła w sam środek waszej formacji kobieta z włócznią. Ostrze jej broni błysnęło, przebijając się bez większego problemu przez ich obronę. Trzech członków gangu padło na ziemię, z rozszarpanymi gardłami. Ta kobieta, była teraz między żołnierzami, dlatego oddanie do niej strzału, może narazić innych żołnierzy. Z drugiej strony, może lepiej zranić jednego lub dwóch członków gangu niż stracić wszystkich? Ruchy dziewczyny wskazywały na to, że jest specjalistką, jeżeli chodzi o walkę w bliskim dystansie. Nie znaliście jej możliwości, ale od jej dziwnej włóczni, która bardziej nadawała się do cięcia niż dźgania, zginęło już 4 żołnierzy.

(pozostało: 12 ludzi z gangu,
przeciwników: 1)
Miasto (tłum)
Czarnuch został zdjęty, a dźwięk bębnów umilkł. Buntownicy jakby się otrząsnęli, widząc, jak ich "przywódca" upada. Nagle, ostrzał ustał. Mieszkańcy cofnęli się spod murów i zasięgu granatów, dalej otaczając ciasnym kordonem całą bazę. Trzymali w dłoniach broń gotową do strzału oraz niepodpalone koktajle mołotowa, ale... wydawało się, że na coś czekają. Co dziwne, ich reakcja, była natychmiastowa i zaskakująco skoordynowana. Nie widzieliście, by mieli przy sobie jakieś większe nadajniki. Najwyraźniej, prawdziwy przywódca wciąż był w środku tej grupy i wydawał jakoś rozkazy. Tamten czarnuch, musiał być tylko na odstrzał, jako przynęta.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Mark Subintabulat »

Jimmy i Pasikonik skinęli sobie nawzajem. Zaczęli eliminację potencjalnie najniebezpieczniejszych celi. Mężczyzn z głośnikami, sztandarami, transparentami - wszystkim za czym mogliby ruszyć do szturmu. Plusem tej sytuacji był fakt, że nawet jeżeli spudłują to i tak powinni kogoś trafić. W jednym magazynku mieściło 5 naboi .50 BMG. Kaliber 12.7mm. Jimmy i Pasikonik mieli pod ręką całe pudełko takich.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Rebelia Anarky: Szara Śmierć

Post autor: Chromy »

Podziemia:

Sokoloff: Nie poddamy się! Napierdalać!
Grigori: Ale szeff...
Grisza: Cicho Grigori! Zamiast używać swej jadaczki, użyj karabinu. Patrz na niego, Pułkownika nic już nie zatrzyma, będzie stał tu do śmierci i trzymał w dłoni karabin. Teraz w pełni daje dowód swojej odwagi. Trąci nim coś z takiego Marszałka Neya, który nigdy nie dał się zastraszyć nawet, kiedy miał stanąć sam przeciwko całemu oddziałowi kawalerii.
Grigori: Dobra, wstaje, tylko przestań już kłapać dziobem.
Grisza: Trzymajmy się blisko pułkownika to może uda nam się to przeżyć.
Grigori: Patrz! Ludzie Kruczkowa wsiedli na stanowiska strzelnicze w pociągach.
Grisza: No to z naszej strony też musi coś być.
Grigori, Grisza, Sokoloff: No to napierdalać!

Fabryka:
Bolo: Odsuńcie się, zostawcie to mnie!
Vasyli: No dalej, słuchać szefa. Eee... Bazyl co ty?
Bazyl: Byś nie sczezł. Myślisz, że sobie poradzi?
Vasyli: Jasne, myślę, że krav maga w połączeniu z systemą i escrimą oraz mocnym pierdolnięciem załatwi sprawę.
Bazyl: A ja myślę, że jeśli Bolo wyciąga swój tasak to znaczy, że już nie żyjesz.

Miasto:
Książę: Obserwujcie ich, jak zobaczycie jakiś dowódców to strzelajcie, jak za blisko podejdą to też strzelajcie, a jak zaatakują to też... strzelajcie, oczywiście. Musimy ich przetrzymać, póki jeszcze nie są zbyt aktywni. David bierz przyprowadź mi tego swojego zastępce, daj mu 8 ludzi i niech pomogą uporać się z tym problemem w podziemiach. Niech wbiją się tam transporterem i wezmą tego przerobionego UAZa z karabinem, no i niech mają jakiś LAW w zapasie. Niech wjadą od gospodarczego, tam nikt się ich nie będzie spodziewał, a będą mogli uderzyć w każdy punkt.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Gruby »

Obrazek
Fabryka
Obrazek
Kobieta-buntowniczka rozejrzała się, widząc zmykających żołnierzy i Bola idącego w jej stronę. Żuczkowatymi oczyma staksowała go od góry do dołu, po czym sięgnęła ku włóczni. Mieliście wrażenie, że rozsuwa jej część, a ze środka wyciąga jakąś strzykawkę, którą błyskawicznie wbiła sobie w przedramię. Wszystko to działo się błyskawicznie, nim jeszcze Bolo zdążył podejść. Kobieta musiała być specjalnie przećwiczona do tego manewru. Na jej czole pokazały się żyły. Rozpoczął się pojedynek.
Na początku, Bolo i wojowniczka wymieniali ciosy, by wybadać przeciwnika. Buntowniczka ciągle się cofała, chcąc utrzymać dystans, aż w końcu wpadła na ścianę. Bolo uniósł tasak by zadać jej krótki kończący cios, gdy nagle się cofnął. Coś było nie tak. Zerknął kątem oka na rękę w której trzymał dłoń. Nie było jej. Leżała parę metrów dalej. Jakim cudem... Nawet nie zauważył ruchu. Zauważył za to, jak kobieta intensywnie się poci, a w jego stronę leci obuch włóczni. Uderzyła go nim w klatkę piersiową, łamiąc parę żeber. Bolo, niedowierzając, odskoczył do tyłu ochlapując posadzkę pod sobą litrami krwi z odciętej ręki. Buntowniczka podeszła bliżej, dźgając włócznią, ale dzielny wojownik Firmy ją złapał, po czym jedną ręką zablokował całe ramię kobiety, gotowy, do założenia dźwigni, przewrócenia jej i wyłamania ramienia przeciwniczki. Nagle, dało się słyszeć głos wystrzału. Bolo spojrzał w dół. W jego klatce piersiowej zionęła wielka dziura. Kobieta trzymała w niezablokowanej ręce pistolet, z którego wydobywał się dym.
Bolo padł bezwładnie na ziemię. Był martwy. Kobieta wyglądała teraz niczym posłannik furii, z twarzą wykrzywioną wściekłym grymasem, pieniącymi się ustami, potem na całym ciele oraz nazbyt widocznymi żyłami. W specyfiku, który sobie wstrzyknęła, musiał być jakiś lek zwiększający możliwości bojowe. Jak to się mówi? Zastrzyk adrenaliny? Jeżeli buntownicy mieli tego więcej mogło być niedobrze. Stała teraz cała we krwi Bola i innych żołnierzy, w jednej dłoni trzymając włócznię, a w drugiej pistolet... Nagle w oddali usłyszeliście trzy następujące po sobie wybuchy...

(pozostało: 11 ludzi z gangu,
przeciwników: 1)

Podziemia
Obrazek
Ludzie od Księcia, którzy mieli pomóc w pacyfikacji podziemi musieli się zatrzymać. Byli w punkcie, gdzie nie było ich na razie widać, a to co zobaczyli, zmusiło ich do większej wstrzemięźliwości w działaniu. Pociągi i cała reszta... zostały przejęte. W walce zginęli prawie wszyscy, ich ciała leżały rozrzucone przy stanowiskach strzelniczych na pociągach, które teraz przejęli buntownicy. Jedynie Sokoloff, Kruczkow i Grigori trzymali się przy życiu. Byli związani i pozbawieni broni. Lewa ręka Sokoloffa była podziurawiona jak szwajcarski ser. Nie będzie mógł jej już nigdy używać. Grigori miał za to stracił nos, gdy został zaatakowany przez jednego typka z maczetą. Poza tym mieli sporo innych, niegroźnych ran. Tylko Kruczkow był praktycznie nietknięty, tylko ogłuszony.W starciu polegli niemal wszyscy nasi ludzie. Przeciwników padło niemal trzydziestu pięciu. Resztą, czyli 45 ludźmi, dowodziła jakaś kobieta w rudych włosach i czarnej kurtce. Przy pasie miała pełno małych ładunków wybuchowych gotowych do użycia. Jej ludzie skupili się głównie wokół pociągu, kiedy ona głośno komenderowała:
-Świetnie. Poczekajmy na sygnał od mojej siostry i zabierzemy te pociągi poza miasto. Musimy działać szybko, póki nie zniszczono torów.
Sześć buntowników patrolowało dworzec. Siódemka stała przy kobiecie i odbierała od niej rozkazy. Reszta, działała w pociągach, z zamiarem odpalenia ich i ucieczki z miasta. Wszyscy wyglądali jakby byli jacyś tacy... naspawani. Żyły, czerwień na mordzie, piana i te sprawy. Jest parę taktyk, chociaż mając tylko ośmiu ludzi będzie ciężko. Można zaatakować przywódczynię wroga. Można też od razu odbić pociąg i wieżyczki celnicze. Jeżeli po cichu wybijecie patrolujących będziecie mieli element zaskoczenia, ale macie niewiele czasu. Przygotowania do opuszczenia miasta szły pełną parą. Tymczasem, z daleka usłyszeliście wybuchy...

(pozostało: 10 ludzi z gangu, w tym trzech obezwładnionych i bezbronnych,
przeciwników: 45)

Miasto
Obrazek
Odstrzeliwanie buntowników z bloku nie było zbyt trudne. Wielka masa ludzi sama się ograniczała i blokowała sobie drogi ucieczki. Jimmiemu powinno być żal, bo zobaczył jakąś staruszkę, która trzymała się nieco na uboczu i prawie została przez niego postrzelona. Kobiecina wyglądała jakby się tutaj zagubiła, ale starała się cofać do tyłu rozochocony tłum. Ot, w sumie jakby nie patrzeć, strzelaliście teraz do cywili. Chociaż zbuntowanych. Nagle, zapanowała jakaś dziwna cisza. Zdaliście sobie sprawę z tego, że w bloku, w którym się zabarykadowaliście, nie było żywej duszy. Nim zdążyliście się zorientować, zrozumieliście dlaczego.
Usłyszeliście potworny wybuch, który was ogłuszył. Nie mogliście tego zauważyć, ale w oddali, ukryty za zniszczonym wcześniej blokiem, stał A Las Barricadas, który właśnie wystrzelił dwa pociski ku blokowi. Piętra zaczęły się walić. A Pasikonik i Jimmy razem z nimi. Gdy uderzyli w ziemię, byli już martwi...
Kolejne dwa pociski uderzyły z pełną mocą w otoczony murem budynek. Zginęła jedna osoba z Firmy, ale wszystko było kompletnie zniszczone. Jeżeli Książę i David nie uciekną stamtąd razem zresztą ludzi, to może dojść do tragedii. Tym bardziej, że hołota ciągle nie atakowała, tak, jakby ktoś ją trzymał na więzach. Chyba Anarky planowała kolejne salwy. Snajperzy zauważyli, że po wybuchu, staruszka zaczęła się dziwnie krzątać między ludźmi, a ci zaczęli coś do siebie pokrzykiwać. Czyżby ona była...
To nie była jedyna zła wiadomość. Jak łatwo można się domyślić, Karku zdezerterował, razem z 17 ludźmi. Dołączył do tłumu buntowników. Ał. Na szczęście snajperzy w blokach nie zostali wykryci. JESZCZE.
Zawsze są dwie drogi ucieczki. Reszta żołnierzy Firmy, wciąż liczna ale ciągle przytłoczona liczebną przewagą, może próbować przebić się przez tłum, a potem do podziemi. Stamtąd, w pociągi i hopla, z miasta. Problemy? Tory mogą być już zniszczone, a sytuacja pod ziemią nie jest ciekawa. Zawsze jest też podziemne wyjście do bunkrów/za miasto. Można by stamtąd zajść Anarky od tyłu... ale chyba tylko pociski rakietowe z pociągów mogłyby zniszczyć jej kolosalny czołg.
Na razie sytuacja była tragiczna. Co zrobić by ją odwrócić?

(pozostało: 57 ludzi z gangu,
przeciwników: 1000+)
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Chromy »

Fabryka:

Bolo: Khh... Debile... Napierdalać!
Vasyli: To ostatnia wola zmarłego! Zabić sukę! Mamy teraz szanse, Bolo ją odciągnął na tyle daleko, że możemy strzelać.

Podziemia:

Anton: Słuchajcie panowie, jesteśmy w trudnej sytuacji przeciwników jest wielu oraz posiadają zakładników, nam za to jedyne co pozostało to element zaskoczenia. Każdy z nich nieraz uratował nam życie, myślę, że my powinniśmy odwdzięczyć się tym samym. Ja, Kolia i Jozwa wsiadają do transportera. Giennadij i bracia towarzysze Pawłowiczowie jadą UAZem i robimy tak: My uderzamy pierwsi, jest nas trójka wiec idealnie, jeden może wejść na PKT, jeden kierowca i ja będę dowodził, dodatkowo wspierając ogniem. Mamy parę granatów użyjemy ich z zaskoczenia. Za nami wjedzie Giennadij, UAZ z karabinem podjedzie pod naszych dowódców, bracia spróbują wciągnąć naszych do środka.
Michaił: A ja?
Anton: Ty masz dobre oko, bierzesz AEczKe i masz zjdąć tą ich przywódczynie. Bez niej nie będą wiedzieli co zrobić, masz to zrobić od razu jak wjedziemy. Zepnij poślady, bo będziesz miał zaledwie parę sekund. Jedziesz z nami. I tak do wszystkich. Pamiętajcie, panowie, co powiedział pewien rzymski cesarz: trup wroga zawsze pachnie słodko.

Miasto:

David: Dobry piesek, dobry piesek!
Łajka: Hau! Hau!
David: Teraz wujek da ładuneczki i dobra Łajka zrobi swoje zadanie. Mądra psina, będzie mi Ciebie brakowało.
Łajka: Hau! Hau!
David: No dobrze! To wujek wyda komendę. Łajka! Prikhodjat domoj! (Come home)

Książę: Odbiór Gaspadin Kalinin, póki co jeszcze wstrzymajcie się z użyciem LAV'a na Czołgach czekajcie na Łajkę. Obserwujcie ją i zdajcie mi raport czy pies trafił w cel. Póki co trzymamy pozycje, pod skarpą przygotowujemy pojazdy do ucieczki. Fyodor z Diegtiariewem, rozkłada ładunki. Mamy już pierwsze wyrwy w murze jednak pole minowe wciąż trzyma. Jak tylko zobaczycie Karka zestrzelcie go, powtarzam, zestrzelić Karka.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Gruby »

Fabryka
Buntowniczkę zasypał grad pocisków. Próbowała się ona nieporadnie osłonić swoją włócznią i uciekać, ale nie wyszło jej to kompletnie. Oberwała w pierś, potem w głowę, a potem to już osunęła się bezszelestnie na kolana i wydała ostatnie, ciche tchnienie, zamykając oczy. Upadła na bok. Fabryka... została odbita.

Podziemia
Zaatakowaliście błyskawicznie. Buntownicy patrolujący dworzec rzucili się ku waszemu transporterowi. Doszło do krótkiej wymiany ognia i granatów. Od was nikt nie został ranny, od nich trzy osoby dostały obrażenia, które jednak nie będą im przeszkadzały w walce. Bez problemów dojechaliście do swoich towarzyszy (o dziwo niepilnowanych, leżeli nieopodal pociągu) i zapakowaliście ich do samochodu. Wszystko jak na razie szło nieźle, ale poczuliście, że dobra passa się kończy. Wszyscy buntownicy zorientowali się już, że zaatakowaliście i ucieczka teraz będzie bardzo trudna. Chociaż nie niemożliwa.
Przywódczyni buntowniczek oberwała w twarz. Przez chwilę mgiełka krwi zasłoniła jej oblicze, a potem okazało się, że oberwała w szczękę. Jej żuchwa zwisała teraz na ścięgnie. W jej oczach przez chwilę pojawił się strach, ale gdy otoczyli ją jej towarzysze z bronią w ręku, odzyskała odwagę. Machnęła dłonią na znak, żeby atakowali intruzów, a tymczasem sama pobiegła ku pociągowi. Wystawiła się na ostrzał, ale ciężko powiedzieć, czy macie czas by ją odstrzelić, biorąc pod uwagę, że zainteresowali się wami zarówno ci, którzy patrolowali dworzec, ci, którzy chronili przywódczynię i ci, którzy byli w pobliżu/na pociągu.

Miasto
Karku gdzieś zniknął. Nie można go było wypatrzyć w tłumie. Po zniszczeniu części siedziby buntownicy-mieszkańcy krzyknęli tryumfalnie, ale jeszcze nie podchodzili. To najwyraźniej nie miał być koniec ostrzału.
Tymczasem Łajka biegła sobie wesoło merdając ogonkiem. Nagle, zauważyła duży, brzydki czołg z symbolami gangu Virgo. Podbiegła grzecznie do niego po czym... nastąpiła detonacja. Pojazd oberwał naprawdę mocno, nie będzie już w stanie się ruszyć, chociaż ostrzał z niego będzie najprawdopodobniej dalej możliwy. Na szczęście, ten czołg nie miał odpowiedniej pozycji do oddania strzału ku bazie. Pozostał jeszcze drugi czołg... i A Las Barricadas, a w nim anarchistka Maria. A choć psu udało się jakoś przedostać niezauważenie, to wy ciągle byliście zamknięci w pierścieniu buntowników.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Rebelia Anarky: Szara Śmierć

Post autor: Chromy »

Fabryka:
Vasyli: Zasalutować! Tyle przynajmniej możemy zrobić dla Bola.
Reszta: Tak jest!
Vasyli: Niezły tu rozpiździel, ale tak czy siak cel zneutralizowany.
Bazyli: O idą spóźnialscy.
Anatolij: Co wy tu robicie?
Vasyli: Nie widać?
Anatolij: Chyba nie wiecie co się dzieje na zewnątrz?! Dalej wskakujcie na furę, trzeba zabrać resztę pojazdów.
Vasyli: Kto umie prowadzić? Ty Bazyli? Ivan? kto jeszcze? Aaa... jeszcze Roman.
Anatolij: To jedziemy zabrać nasze pozostałe pojazdy.

Podziemia:
Anton: Twarde bydle, Michaił dobij ją.
Michaił: Dobra... Mam ją, wystawiła się gówniara. Już chyba miss Hetthelm nie zostanie. Jeb!
Anton: Kolia jedź obok tych słupów, Jozwa ty się nie pytaj tylko napierdalaj. Mam nadzieje, że UAZ nie ma problemów.
Kolia: Dobra jadę. A tak apropo chyba sobie dobrze radzą bo widzę garniak Davida, ten to nawet dobrze wygląda w takim fajnie jak jesteśmy.
Anton: Nie piernicz tylko jedź, daj gaz do dechy a potem skręć na tym przejeździe, zajedziemy ich z drugiej strony nie będą wiedzieli co się dzieje jak zaatakujemy ich z dwóch stron. UAZ robi podobnie. Jak się to nie uda to po prostu jedziemy na górę. Tylko nie zwalniać, kto stoi ten martwy.

Miasto:
Książę: Przychlasty jeszcze tu nie przyjdą, mury murami, ale jeszcze jest pole minowe. Nie wjadą tu nawet czołgami!
David: Ale trzeba się przygotować, rozdajcie granaty, moździerze, broń przeciwpancerną, przeciwpiechotną i co tam jeszcze jest, może i nawet petardy wszystko co tam zostało na składzie.
Książę: Jeśli dzisiaj tego nie wykorzystamy, to nie będziemy mieli lepszej okazji.
David: Patrz jadą posiłki z fabryki, widocznie poradzili sobie z zagrożeniem.
Książę: Idealnie - Utrzymać pozycje.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Gruby »

Podziemia:
Obrazek
Niestety. Sytuacja na początku nie wyglądała tragicznie, ale przeciwników było prawie sześciokrotnie więcej. Strzelanina przebiegała zbalansowanie, raz szala zwycięstwa przechylała się na jedną stronę, raz na drugą. O dziwo, rebelianci byli naprawdę ciężkimi przeciwnikami. Musieli być na jakichś narkotykach, bo nawet gdy oberwali pociskiem w pierś to nie padali. Do momentu, gdy buntownicy nie obsadzili działek na pociągach...
Potem doszło praktycznie do rzezi. Broń Firmy stała się jej największą słabością. Po zmasowanym ostrzale, z oddziału, który został skierowany do podziemi nie przeżył NIKT. Zginęło zaledwie sześciu buntowników. Wśród tych zabitych nie było przywódczyni rebeliantów z peronu. Michaił został odstrzelony nim sam zdążył zaatakować ponownie kobietę.
Tę bitwę... przegraliście.

(pozostało: 0 ludzi z gangu,
przeciwników: 39)

Miasto
Po przyjeździe żołnierzy z fabryki, łącznie, w siedzibie Firmy broniło się 68 członków gangu. Nie szło wam źle, szału też nie było. Jak dotąd, od czasu ostatniej salwy z czołgu Anarky nikt nie zginął. No właśnie... A Las Barricadas...
W budynek wpadły trzy kolejne, wielkie pociski z molocha rozszalałej buntowniczki, kompletnie rujnując resztę murów oraz większą część waszych punktów obronnych. Zginęło 15 ludzi z Firmy.
To nie koniec złych wiadomości. Z oddali, mimo wojennej zawieruchy, usłyszeliście dźwięk pociągów. Buntownicy najwyraźniej przejęli je i mieli zamiar wyjechać z miasta. Jeżeli do ataku z czołgów, dołączy atak rakietowy, będziecie zgubieni.
W dodatku kolejny atak Anarky poruszył motłoch do działania. Duża grupa ludzi z tłumu, czerwona na twarzach, spocona, z mocno pulsującymi żyłami i szałem w oczach, ruszyła wysadzać miny. Sobą. Musieli być na jakichś narkotykach. Powoli torowali reszcie przejście do środka...

(pozostało: 53 ludzi z gangu,
przeciwników: 1000+)
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Gruby »

Na siedzibę Firmy spadła kolejna seria pocisków z A Las Barricadas. Zginęło 25 ludzi z gangu.
(pozostało: 28)

Buntownicy lada chwila wedrą się do środka.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Rebelia Anarky: Atacar

Post autor: Gruby »

Kolejne pociski z gigantycznego czołgu Anarky uderzyły w siedzibę Firmy. Zginęło kolejnych, trzynastu ludzi, a buntownicy w końcu wdarli się do środka.
Nielicznym członkom Firmy i dowództwu udało się uciec podziemnymi tunelami poza teren miasta, na północnym-zachodzie.
Jednak to co się stało, już się nie odstanie...
Hetthelm nie miało już gangu.
Teraz panowała tutaj Anarky.
Zablokowany

Wróć do „Komitet Bezpieczeństwa, "Firma"”