Condoriano, o Condoriano...

Lider: Villiam Geass "Tea Maker" [Borys]
Miasto: Wast City
MG: DLANOR
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Borys »

Obrazek
Bob Warley, który już zadomowił się w Hetthelm, z uwielbieniem kucając z innymi pod blokami przy piwku i papierosie i opowiadając, jak to mu źle, otrzymał polecenie odnalezienia niejakiego Condoriano. Udał się najpierw do osób, które trzymały tu chociaż pozory władzy...

[no właśnie, potrzebuję info o sytuacji w Hetthelm, jak zmieniła się od czasów rewolucji i kto tu rządzi]
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Gruby »

Ciężko było odnaleźć osoby, które miały chociażby pozory władzy. Miasto od czasów upadku Firmy było biedniejsze, ale też nieco bardziej zgrane. Z jednej strony wzrosła liczba przestępstw, z drugiej - obudzili się wszelakiej maści społecznicy, którzy dbali o Hetthelm bardziej niż poprzedzający ich gang. Ogólnie, sytuacja się nie zmieniła za bardzo. Wiele osób umierało z powodu narkotyku zwanego "Soldier Pills", bardzo powszechnego w mieście, a, niestety, śmiertelnego, niszczącego mięśnie. Kiedyś, dość ważną personą był tutaj doktor Otto, wynalazca tego specyfiku, jednak po tym jak opuścił Hetthelm i nie powrócił z odtrutką jak obiecywał, ludzie raczej go przeklinali i nie byliby mu w stanie zaufać. Prym wśród społeczników wiedli więc inni ludzie, a najpopularniejszą z nich i najchętniej słuchaną była chyba Koka.
Koka, podczas rebelii, pomagała Anarky i była przywódczynią oddziału atakującego podziemny dworzec. Jej siostra, Toka, zginęła w walce z siepaczami Firmy, podczas szturmu na fabrykę. Koka jednak przetrwała, a jej ludziom udało się wyprowadzić pociągi poza miasto, gdzie, niestety, zostały przejęte przez jakichś bandytów. Kobieta została jednak ranna - strzały wroga zmasakrowały jej szczękę. Z pomocą Otta, udało się ją zrekonstruować, ale Koka miała poważne problemy z mówieniem. Blizny zasłaniała za chustą.
Obrazek
Była jednak piękną, znaną kobietą wśród społeczników, chociaż trzeba przyznać, że wydawała się też trochę... no, tępa. Może dlatego tak łatwo wpasowała się w klimat Hetthelm? Tak czy siak, organizowała co jakiś czas różne akcje. Nie lubiła powracać myślami do czasów rebelii, bo śmierć siostry-bliźniaczki strasznie ją bolała. Wciąż miała jednak zamiłowanie do konstrukcji ładunków wybuchowych i żaden z okolicznych drabów nie myślałby do niej podskoczyć. Jeżeli chcesz się do kogoś udać, to warto popytać najpierw ją, bo miała największe kontakty z mieszkańcami miasta.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Borys »

Obrazek
Warley udał się więc najpierw do tej słynnej Koki, choć jeszcze jakiś czas po rebelii planował jej zabójstwo, jako że była jedną z przywódczyń całej tej nieszczęsnej rewolucji. Ostatecznie zostawił ją przy życiu (WSPANIAŁOMYŚLNIE).
- Dzień dobry pani. Czy możemy porozmawiać chwilę? - powiedział, zdejmując kapelusz w geście przywitania i przeklinając w myślach wszystkie pandy na ziemi.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Gruby »

Obrazek
Kobieta mieszkała w prostej kawalerce na czwartym piętrze jednego z bloków. Przy wejściu stały wełniane papusie, które goście wkładali by nie chodzić w samych skarpetach po mieszkaniu. Gdy zapukałeś, Koka otworzyła Ci drzwi i, na początku nieco zaskoczona (jak każdy, kto widzi nieznajomą osobę), zaprosiła cię do środka. Akurat chyba składała jakiś materiał wybuchowy, bo stół zawalony był odczynnikami. BHP pełną gębą, składać bomby w bloku mieszkalnym. To jednak było Harmegiddo, a nie jakaś pizdowata, pedalska Francja-elegancja.
-Siadaj, zaparzyć ci czaju? Co tam za problem? Znowu Staruch robi jakieś przekręty i próbuje wymuszać haracze?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Borys »

Obrazek
Warley oczywiście nie mógł od razu zadać pytania z rodzaju "gdzie jest Condoriano?", miast tego usiadł (w papuciach) i kiwnął głową na propozycję czaju. Trzeba trochę na czas grać, choć to też ryzykowne, bo nie wiadomo, czy to wszystko zaraz nie wyleci w powietrze.
- Nie, nie dotknęły mnie takie problemy. Kim jest ten Staruch o którym mówisz? Trzeba sie go obawiać? - spytał. - Ja w zasadzie przychodzę w sprawie soldier pills. Nie wiem co pani o tym myśli, ale według mnie to rak toczący to miasto. Tyle ludzi umarło przez to świństwo, to tragedia. Czy doktor Otto naprawdę nie przygotował odtrutki?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Gruby »

Obrazek
Kobieta wstawiła wodę na herbatę i wrzuciła susz herbaciany do półlitrowych kufli. Tu się nie pierdolili z herbatą, herbata to poważna sprawa. Odsunęła niezbyt delikatnie materiały wybuchowe, tak, by zrobić miejsce na naczynia.
-Staruch to jeden z tutejszych rzezimieszków. Lamus, jebać go jak nie robi problemów. Łapy kurwa wszędzie pcha, a jak co do czego to pomóc nic nie pomoże tylko dupę zawraca. Fajkę?
Spytała, wyciągając w stronę Warleya paczkę papierosów. Niezależnie od tego czy przyjął, czy odmówił (frajer), kontynuowała:
-Nie wiem co z tymi pigułami. Ja brałam tylko podczas rebelii, ale widzę, że ci, którzy ciągle biorą mają niezły burdel we łbach i im podobno mięso odchodzi od kości. No Otto mówił, że coś tam zrobi, ale patrz jak zrobił. Wyjechał sobie i tyle. Cholera wie co się z nim teraz dzieje. A u nas lekarzy takich fest nie ma, także nic nam nie pozostaje jak czekać. W sumie dobrze, kto debil ten bierze, mniej kretynów będzie, kurwa.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Borys »

Obrazek
Warley wziął papierosa z przyjemnością i zapalił. Ale kobieta! Jeszcze się w niej zakocha. No, ale to potem. Najpierw ważniejsze sprawy.
- Mam zrobić porządek z tym Staruchem? - spytał. Kulka w łeb i po nim. - Niby racja, że kretynów mniej. Ale nawet normalni ludzie się uzależniają od tego gówna. A niektórzy starzy wciskają to świństwo dzieciom. Ostatnio córka sąsiada zmarła, bo kazał jej tym kurewstwem się naćpać. Chciałbym dorwać Otto i go tu zawlec, żeby nam pomógł. No kurwa.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Gruby »

Obrazek
Kobieta pożyczyła Warleyowi zapalniczkę ozdobioną gołą babą, by mógł zapalić fajkę. Akurat zaczął się gotować czajnik. Zalała herbatę. Już po samym zapachu poczułeś, że jest diablo mocna, ale taki napitek był tutaj bardzo popularny.
-E, zostawmy Starucha, gówna lepiej nie tykać. Może się jeszcze ten pusty sagan kiedyś przyda. A co do Otto - jak go spotkasz to proszę bardzo. Tylko nie trząchaj nim za mocno, on stary jest, jak mu rękę wyrwiesz czy coś to nam ni chuja nie pomoże. Tak czy siak, próbuj, proszę bardzo, przydasz się mieszkańcom. Przyszedłeś po moje błogosławieństwo czy co?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Borys »

Obrazek
Warley, mimo że herbata była dość ciepła, w szybkim tempie pochłaniał zawartość kubka.
- Tak, po coś w tym stylu - odpowiedział. - Ciekaw jestem, gdzie może być. Może jednak wrócił do Hetthelm? W jakimś przebraniu, czy coś. Czy ostatnio ktoś podejrzany przybył do Hetthelm?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Gruby »

Obrazek
-Nic nie słyszałam, o żadnych podejrzanych osobnikach. Poszukaj, co ci szkodzi. Czasu nie masz?
Dziewczyna chyba zaczynała rozumieć, że jest coś, o co mężczyzna nie chce spytać wprost i zaczynało ją to irytować, a wizyta przedłużała się nieznośnie.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Borys »

Obrazek
Warley dopił resztki herbaty, po czym dość niechlujnie wytarł usta rękawem.
- Taki dziwny gość w cylindrze mówił, że do Hetthelm przybył niejaki Condoriano, który mógłby wiedzieć nie tylko, gdzie jest doktor, ale też jak efektywniej wyleczyć ludzi. A być może wiedziałby i inne rzeczy, które ułatwiłyby w mieście życie. Może wiesz gdzie go znajdę?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Gruby »

Obrazek
-Condoriano? Nigdy o kimś takim nie słyszałam. Jeżeli ktoś taki jest w mieście to go po prostu poszukaj, jaki problem. Hetthelm nie jest duże, c'mon.
Kobieta wstała z krzesła i zebrała puste kubki, odnosząc je do kuchni. Stając w progu pokoju powiedziała jeszcze:
-Wybacz, ale jeżeli nie zajmę się zaraz tymi ładunkami, to mogą się zdetonować samoistnie, więc po prostu idź i go poszukaj. Możesz przyjść później czy coś, jeśli nie chcesz wybuchnąć.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Borys »

Obrazek
Warley nieco rozczarowany opuścił dom Koki (który o dziwo był jeszcze na swoim miejscu) i bez sprecyzowanego planu ruszył na miasto. Przechadzając się uliczkami, rozważał, gdzie teraz zacząć poszukiwania.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Gruby »

Warley przechadzał się ulicami, uliczkami i alejkami, w poszukiwaniu weny i czekając na palec Boży, który pomoże mu odnaleźć tajemniczego informatora, którego sam Covelier uważał za potężne wsparcie. Tak się złożyło, że w zamyśleniu wszedłeś to pustej, mrocznej alejki między blokami, z jednej strony osłoniętej murkiem, a z drugiej ścianą budynku. Idąc, poczułeś jakiś dreszcz na karku. Ktoś Cię obserwował.
Obrazek
Kiedy obejrzałeś się przez ramię, zauważyłeś, że z beczki na śmieci wpatrują się w Ciebie złowieszcze oczy. To musiało być małe śmietnisko i rzeczywiście, czuć tu było niezbyt zachęcające zapachy. Z jednego z wielkich koszy wychynęła głowa jakiejś blondwłosej kobiety o przerażającym spojrzeniu i złośliwej twarzy. Wyglądałaby koszmarnie, gdyby nie to, że na jej głowie leżał zdechły, oskubany kurczak. Wystawiła tylko głowę, reszta jej ciała była przykryta przez śmieci.
Kobieta (w sumie bardziej dziewczyna, bo nie miała raczej powyżej trzydziestu lat), uśmiechnęła się paskudnie, po czym warknęła:
-Rawr.
Tak. Warknęła dosłownie. A potem już powiedziała normalnie, głosem stylizowanym na maderfakera, który za nic ma ludzkie życie:
-Ręce do góry, to jest napad. Wyskakuj z forsy!
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Borys »

Obrazek
Warley przyglądając się temu... czemuś zapalił ostatniego papierosa, który mu pozostał i ze stoickim spokojem z ręką w kieszeni słuchał gróźb tej niby kobiety.
- Wyskakuj... z czego? mam kilka śrubek i złocony półprzewodnik, mogę ci oddać. Kup sobie jakąś bułkę, bo marnie wyglądasz - powiedział. Czy on wyglądał na jakiegoś bogacza?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Gruby »

Obrazek
-Biedny, biedny chłopie...
Powiedziała kobieta i jakby się zacięła, nie wiedząc co powiedzieć. Po chwili konsternacji, powiedziała z wyrzutem:
-Powinieneś zakwestionować to, że mówię o "forsie", bo w tym mieście nie ma koncepcji pieniędzy. W sumie jak w większości miast. Zepsułeś całą otoczkę humorystyczną!
Chyba w tym momencie powinno ci być przykro czy coś. Z jeszcze bardziej okrutnym obliczem kobieta kontynuowała:
-Dobrze, ograbię i splądruję Cię z Twoich cennych śrubek i półprzewodników i z... czapki! Oddaj mi też swoją czapkę!
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Borys »

Obrazek
Wariatka. Biedna, ułomna, porzucona przez rodziców, wykpiona przez świat wariatka. Przypominała trochę matkę Warleya. Może dlatego był dla niej tak miły?
- Nie mam czasu na żadne "otoczki humorystyczne", jestem zajętym, ciężko pracującym obywatelem. Bierz te resztki. I czapkę, ale ostrzegam, szczury ją trochę pogryzły. To wszystko? Jeśli nie znasz Condoriano, to nie jesteś mi potrzebna. Pozwoli więc pani...
Warley pokręcił głową. Co to za zjebane miasto.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Condoriano, o Condoriano...

Post autor: Gruby »

Obrazek
Ale kobieta nie wyciągnęła rąk po czapkę Warleya. W ogóle z tego co zauważyłeś, jedyną częścią ciała jaką ruszała byłą głowa. Jej oczy nagle zrobiły się smutne, jak oczy kota ze Shreka. Całkowita przemiana. Z mhrocznie wyglądającej zbójczyni zmieniła się w śliczną kobietę ze łzami w oczach. W sumie tak wyglądała o wiele ładniej, niż jak robiła dziwne miny, choć kurczak na jej głowie średnio dodawał uroku:
-Hej, to "nie jesteś mi potrzebna" nie było miłe! Chlip! Nie zostawiaj mnie tak! Utknęłam w tym koszu i nie mogę wyjść! Mieszkam niedaleko, nie mógłbyś mnie tam zanieść? Co? Mogę Ci za to dać... eeee... śrubkę, półprzewodnik i czapkę?
ODPOWIEDZ

Wróć do „VIRGO”