Rebelia Anarky II: Storm the gates!

[Gruby]

No i czekaliście. Czekaliście a sytuacja się nie poprawiała. Znalezienie mechaników w takich warunkach było oczywiście niemożliwe. Po dłuższym czasie oczekiwania, Ozon Breather się w końcu wkurwiła i zaszeleściła robotycznym głosem:
-Hshshshshs. Nie macie tu u diabła jakiegoś czołgu? Niech mnie odciągnie dalej poza miasto, a wy pójdziecie po tych mechaników. Czuję się naga z rozerwanymi ustami i dziurami w stopach.

[Borys]

- Mamy czołgi... a przynajmniej mieliśmy, ale obawiam się, że będziemy mogli ci pomóc dopiero po bitwie. Tak czy siak, dałem znać chłopakom, że przyda się ciężki sprzęt, ale ponieważ jesteśmy na polu minowym, a ten dym robi swoje, to trochę nam to może zająć.

[Gruby]

Maszyna wybulgotała coś pod nosem. Najwyraźniej będziecie musieli poczekać do końca tej całej walki by ją wyciągnąć...

[Borys]

Po bitwie wezwano techników, którzy przyszykowali już za polem minowym jakiś transport, którym wyciągnie się stamtąd Ozon Breathera. Ale póki co przyszli do maszyny, aby uzyskać kilka instrukcji.
- Co masz dokładnie uszkodzone? System jezdny, "twarz"...

[Gruby]

Burza piaskowa nieco przerzedziła dym, ale ten ciągle się wydostawał z maszyny. Ta na pytania o uszkodzenia odpowiedziała:
-Jeszcze jeden ze zbiorników z gazem leucynotowym. Słuchajcie cwaniaki...
I zaczęła dokładnie opisywać jakich napraw potrzebuje. Większość polegała na zaspawaniu jakichś części, chociaż trzeba było przy tym zachować dużą ostrożność. Co robicie?

[Borys]

Technicy zaczęli naprawę, nie przerywając jednak dialogu z Ozon Breatherem. Skupiali się póki co na załataniu tego gazu, przy okazji próbują zauważyć, czy mieliby możliwość odcięcia mu tych butli, materiałów, czegokolwiek, tak aby przestał pluć tym gównem nie tylko teraz, ale i w przyszłości. Układ jezdny na koniec.
- Tak właściwie to kim jesteś? I dlaczego służysz tej Anarky?

[Gruby]

Rzeczywiście była możliwość zasklepienia niektórych rur, tylko ciężko określić jak bardzo Ozon Breather była świadoma tego co robicie, a w każdej chwili mogła niby was wszystkich tu wysadzić. Naprawa nie była trudna. A maszyna nie była mina:
-A co wam do tego kim jestem? Po prostu mnie naprawcie i tyle. Straciłam łączność z Mishą, więc zgaduję, że ta cholerna bitwa dobiegła końca. Jak mnie naprawicie to wracam do Nano City. Hmph.

[Borys]

Technicy skupieni na naprawie uszkodzonych rur i systemów gazowania nie przerywali dialogu z istotą. Nie naprawią jej systemu jezdnego, jeśli nie dowiedzą się, czy w przyszłości zagrozi znowu Wast City.
- Wiele nam do tego. Mam ci przypomnieć, że nas atakowałaś? Teraz cię puścimy i co dalej? Znowu wrócisz?

[Gruby]

Dalibyście głowę, że gdyby maszyna miała ramiona, to właśnie by nimi wzruszyła:
-Jeżeli Mishka tak rozkaże...
Przez chwilę robot milczał, ale jednak dodał:
-Dobra, powiem wam, abyście dali mi już spokój. Jestem Ozon Breather. Mishka odratowała mnie i mojego ojca, mam wobec niej dług wdzięczności. Pasuje? Phf. Po prostu mnie naprawcie i dajcie mi iść... jechać. Przestańcie się babrać z tym systemem gazowania i weźcie się za koła.

[Borys]

Jeden z techników, po skończeniu prac nad systemem gazowania, przysiadł sobie na kamieniu, zapalił papierosa i zaczął rozpakowywać drugie śniadanie. Potem beznamiętnie wpatrywał się w maszynę, tak jak dzieciak ogląda w zoo leżącego za kratami tygrysa.
- Naprawimy koła... i co dalej? W porządku wrócisz do Nano City, ale Misha znowu może mieć kaprys ataku na miasto. I wtedy też się zgodzisz? Sama rozumiesz, to nic osobistego, po prostu jesteś potencjalnym przyszłym wrogiem i musimy wiedzieć, że znów nie zagrozisz Wast City.
Przy tej okazji jak i dzięki poprzednim doświadczeniom, stara się ocenić, ile czasu zajęłoby zneutralizowaniem pojazdu.

Przy okazji inna ekipa bada szczątki Green Lanciera. Co jest tam ciekawego, czy coś da się wykorzystać...

[Gruby]

Informacje odnośnie Green Lancera dostaniesz ewentualnie w podsumowaniu.

Ozon Breather najwyraźniej zaczęła tracić cierpliwość. Nagle, z jej ciała znowu zaczął wydobywać się ciemny gaz, który natychmiast, dosłownie w ciągu paru sekund, zaczął zakrywać widoczność wszystkim ludziom i... topić ich ubrania oraz skórę.
-W takim razie nie mam wyboru. Nie będę na waszej łasce, wy nic nie warte ścierwa z gangu Virgo. Jeżeli muszę, to zginę by mój ojciec i Anarky byli ze mnie dumni!

[Borys]

Wysłano czołgi, aby rozwalić to gówno w piździet.

[Gruby]

No i rozjebały, koniec tam przedłużania.