Gdy Alan oddał strzał, on i Silvia usłyszeli jeszcze jeden wystrzał oraz odgłos rozbijanego okna, tak w połowie pełnej złości przemowy mężczyzny. Tajemniczy pocisk trafił w jego dłoń, wytrącając broń z ręki świra. Rana była pobieżna, pocisk trafił w płat skóry między kciukiem a palcem wskazującym. Krwawiła, ale nie sprawi zapewne jakichś poważnych kłopotów. Przynajmniej w tym momencie.
Twarz Silvii, na której wcześniej malowała się niewzruszona obojętność, nagle spoważniała, gdy spojrzała przez ramię, ku oknu. Z miejsca, zaskakująco szybko jak na staruszkę, obróciła się w miejscu, nieco pochylając i cofając nogę, tak, by w razie czego móc wykonać mocne kopnięcie.
W oknie, mierząc z rewolweru do Alana, kucała zakapturzona postać w dużych okularach. Miał twarz starca i nie wydawał się zbytnim śmieszkiem. Silvia wysyczała tylko ze złością:
-Xavier Change! Ty naprawdę żyjesz!
A starzec tylko ruszył lekko rewolwerem, ciągle mierząc w Alana, po czym wychrypiał:
-Silvia "Anihilatorka" Touma. Pójdziesz ze mną.
-Po moim trupie. - warknęła kobieta, ale starzec ryknął:
-TAK! Jeżeli szybko stąd nie uciekniesz, to będzie po twoim trupie! Ruszaj się, albo zabiję mężczyznę. Musimy cię zabrać w bezpieczne miejsce.
Silvia obróciła spojrzenie z tajemniczego starca na Alana i przez chwilę patrzyła na niego z pogardą. W końcu, wyprostowała się i powoli ruszyła ku zakapturzonemu mężczyźnie.
XXX
Może był, no nie wiem, zajęty podpalaniem i rujnowaniem dobytku ich życia?
Nim zdążył w ogóle wykonać ruch ku dzieciom, zauważył, że jego ciało przedziurawiło parę kul, którymi mieszkańcy sowicie go nakarmili, najwyraźniej nawet nie dbając zbytnio o motywy jakie kierowały osobnikiem. Czerwonowłosy padł martwy. Krótka historia nudnego PCa. Matki zasłoniły dzieciom oczy, a jeden z mieszkańców, który trafił gościa centralnie w czoło, splunął na ziemię.
-Anarchia? Nie w moim mieście.