


Czarnoskórzy w milczeniu wpatrywali się w Silvertrade przez jakieś paręnaście sekund. Po chwili, Joshua powiedział:
-Gość ma gadane.
Dowódca trzepnął go przez łeb, ale też wydawał się nie mieć za bardzo odpowiedzi na taką argumentację. Machnął na jednego z agentów.
-Idź, sprowadź kogoś z rady miasta albo jakiegoś ekonoma. Rozkazy rozkazami, ale może ten raz warto nagiąć zasady albo chociaż zasięgnąć jakichś informacji. Tylko aby Trójca, ani ta od Krokodyla się niczego nie dowiedzieli.
Agent kiwnął głową i odszedł ku wejściu. Powiedziano wam, byście poczekali, zaraz ktoś powinien się zjawić.
Dwie godziny później...
Stalowe drzwi się otworzyły, a ze środka wybiegł agent, który wcześniej poszedł po pomoc. Wyglądał na dość strapionego. Dowódca zmiany spojrzał na niego kątem oka:
-I jak, kogo sprowadziłeś?
-Aj waj...
Ze środka groty wysypała się nagle dwudziestka agentów, która obstawiała dwie, tajemnicze postaci. Dowódca przyłożył palce do oczu i pokręcił głową:
-Czy to Zimmerman z Trójcy i ta nadzorczyni Krokodyla?
-Jakoś tak wyszło.


O ile agenci byli do siebie niemalże identycznie podobni, to dwie postaci, które eskortowali, na pewno się wyróżniały. Młody mężczyzna o białych włosach, którego skóra naokoło oczu była fantazyjnie pomalowana. W dłoni trzymał laskę, uwieńczoną czarnym sercem w czerwonej koronie. Ubrany też był raczej ciemno. Obok niego szła równie młoda towarzyszka, w białym, zwiewnym stroju. Jej ładną, dziewczęcą twarz zdobiły... błękitne piegi. Przystrzyżona była na "tomboya", bez tej fryzury na pewno wyglądałaby o wiele piękniej. Straż wymierzyła pistolety w stronę Silvertrade i jego załogi, ale nie miała chyba zamiaru strzelać. Mężczyzna z laską wyszedł do przodu:
-Miło mi was spotkać, goje. Nazywam się David Zimmerman i jestem jednym z członków Trójcy rządzącej miastem - jego głos był przyjemny dla ucha, wręcz aksamitny. -
Przechodziłem akurat obok i usłyszałem, że odwiedzili nas goście, w dodatku dość wygadani. Nie mogłem sobie odmówić przyjemności przybycia tutaj i spotkania się z wami. Z tego co zrozumiałem, doszliście już z tutejszymi strażnikami do takiego punktu w rozmowie, kiedy szafujemy sympatią Pustynnych Krokodyli? Cóż, w takim razie możemy spytać o to wprost ich reprezentantkę.
Kobieta o błękitnych piegach, która wcześniej tylko się życzliwie uśmiechała i stała z tyłu, teraz wyszła do przodu. David wydawał się zaskakująco pewny siebie, co było dość niepokojące. Nadzorczyni Krokodyla spojrzała wyczekująco na Silvertrade, oczekując najwyraźniej jakichś ofert.