Muzyka

Istota odwróciła wzrok od mecha i spojrzała ponownie na ogół pola bitwy. Mrugnęła, jakby nie wiedząc co się właściwie dzieje. Jej wargi zadrżały, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. W końcu udało jej się. Usta się otworzyły, jednak wy nic nie usłyszeliście. Przez chwilę wyglądała jakby mówiła, kto wie, może nawet jakby odpowiadała na słowa Hammera. Wargi jednak przestały się ruszać, a istota znowu spojrzała na niebo. Ponownie wyciągnęła ręce ku słońcu, a kule i iskry w okół niej nagle rozbłysły mocniej. Mocnym, błękitnym blaskiem.
Ciało dziewczyny wygięło się nagle, a jej twarz nabrała ekstatycznego wyrazu. Poczuliście aurę mocy i grozy, a zarazem coś w rodzaju apatii. Sylwetka istoty jakby załamała się w świetle słońca. Wyglądało to tak, jak gdyby niebo nagle pękło, a z jego otchłani wychynęły ciemnoniebieskie ostrza.
Przez chwilę, mieliście wrażenie, że z nieba spływa na was jasny pył. To jednak była tylko iluzja optyczna, którą bardzo łatwo dało się przejrzeć. Z błękitnych kul światła otaczających istotę wystrzeliły w jednym momencie dziesiątki promieni. Parę z nich uderzyło w piasek, tworząc małe, wypalone kratery. Większość jednak nie chybiła. Były precyzyjnie wymierzone nawet w miejsca, które pozornie miały pozostać poza zasięgiem "anioła". Wstęgi energii w ciągu zaledwie ułamka sekundy przeszyły wszystkie mechy, które właśnie próbowały się oddalać. Laser przeciął potężną zbroję kolosów niczym masło, a nim ktokolwiek zdążył chociażby mrugnąć okiem, potężne mechanizmy zniknęły w gigantycznej eksplozji, która stworzyła źródło światła mogące dorównać słońcu lub morderczej istocie. W tym starciu wszystkie mechy poza jednym, który był "zaledwie" bardzo poważnie uszkodzony, unieruchomiony i w sumie zredukowany do niedziałającej skorupy (jego operator żyje), po prostu zostały zanihilowane.
A to nie był jedyny problem. Bo w tym samym czasie, dziesiątki kolejnych promieni światła pomknęły perfekcyjnie ku pozycjom reszty pancernych jednostek sojuszu. Czołgi oraz działa przeciwpancerne pochłonął mdły blask, a energia "anioła" rozerwała ich poszycie oraz operatorów. Zostały zniszczone wszystkie, razem z obsługą. Haubica samobieżna nie została naruszona, tak samo jak transportery. Reszcie waszych ludzi też nic się nie stało.
W jednej chwili poczuliście, że to istota, której jeszcze nie widzieliście. Potężniejsza od jakiegokolwiek karalucha. Która mogła anihilować całe gangi, może nawet miasta. Jak dotąd całe oblężenie Anarky było zwyczajnym niewypałem. Bez większych problemów pokonaliście większość jej sług, straty wśród mieszkańców nie były duże, a jedynym problemem okazał się gaz jaki wytworzył jeden z robotów służących Mishy. Wasze straty? Praktycznie brak. Perfekcyjne odparcie wroga. Wszystko szło jak z płatka, jak po maśle. Jednak wasz atak na uciekający czołg Anarky obudził coś, co mogło odwrócić losy tego starcia. Prawdziwa walka o przetrwanie tego miasta mogła się rozpocząć dopiero teraz. Lecz wszystko zależy od was. Jak zawsze.
Jaśniejąca postać jakby nieco przybladła. Ciągle wyciągała ręce ku słońcu z ekstatycznym wyrazem twarzy, a jej przezroczyste ciało drżało. Zauważyliście, że zaczyna ponownie nabierać błękitnego koloru...