Arena Tryumfu Żelaznego Ognia
: 2021-10-12, 19:50
Wielka stalowa brama otworzyła się. Gladiatorzy mogli wejść na galerię startową. Przywitały ich głośne okrzyki i wiwaty tłumu, który znajdował się na kamiennych trybunach nad nimi. Choć każdy zawodnik wyszedł z innej bramy i szedł indywidualnym blaszanym chodnikiem, ścieżki kierowały się w jedno centralne duże miejsce gdzie mogli się spotkać i uścisnąć dłonie albo dać sobie w pysk, jeśli nie stać ich było na większe uprzejmości. Oczywiście byle nie za mocno, przy ścianach stali strażnicy, którzy mieli dopilnować, że gladiatorzy trafią na arenę chociaż w jednym kawałku.
Z galerii rozpościerał się widok na spowity w mrokach wąwóz, jednak większą uwagę skupiał wielki szef krokodyli, który stał na jednej z wyższych trybun. Stał przy wielkim ołtarzu przy, którym stała żelazna wajcha. Jego pomarszczoną twarz z gadzimi źrenicami widać było na wielkim telebimie.
- Jesteśmy synami pustyni! Pustynnymi krokodylami! Dzisiaj będziemy celebrować krew wojowników! Udało mi się skłonić największych zabijaków Hermegiddo by walczyli ku waszej ucieszę! Oddaje wam tych śmiałków! Patrzcie i nacieszcie nimi swoje oczy. Niech ich krew użyźni glebę! Zwycięzca zbiera wszystko!
Krokodyl podszedł do wielkiego drążka i przekręcił go z całej siły. Wtedy ciemność pod, którą stali śmiałkowie zaczęła się rozświetlać. Najpierw jedno, potem drugie światło, a potem kolejne, lawinowo lampy bijące jasnym neonowym światłem zaczynały się zapalać, oświetlając całą arenę, która dotąd była skryta w mroku. Pokazała się gładka jak wody skalista powierzchnia wokół, na której stały wysokie przekaźniki. Urządzenia właśnie się włączały. Słychać było buczenie i warkotanie prosto z obwodów, którymi były pokryte. Cewki rozgrzały się i wytworzyły jasne jak mleko pole siłowe, które pojawiło się wokół areny.
Następnie zaczęła działać hydraulika i z galerii zaczęły wysuwać się małe pojedyncze podesty dla gladiatorów. Na każdym znajdywały się teleporty, dyspozytor z bronią oraz na każdej stała urocza pani, która chciała aby każdy z zawodników przed wybraniem numeru teleportu powiedział kilka słów o sobie do mikrofonu i kamery. Obraz pokazywał się na żywo na wielkim telebimie. Potem wystarczyło pobrać broń wcisnąć numer, a teleport zabierał danego gracza w wybrane przez siebie miejsce.
Z galerii rozpościerał się widok na spowity w mrokach wąwóz, jednak większą uwagę skupiał wielki szef krokodyli, który stał na jednej z wyższych trybun. Stał przy wielkim ołtarzu przy, którym stała żelazna wajcha. Jego pomarszczoną twarz z gadzimi źrenicami widać było na wielkim telebimie.
- Jesteśmy synami pustyni! Pustynnymi krokodylami! Dzisiaj będziemy celebrować krew wojowników! Udało mi się skłonić największych zabijaków Hermegiddo by walczyli ku waszej ucieszę! Oddaje wam tych śmiałków! Patrzcie i nacieszcie nimi swoje oczy. Niech ich krew użyźni glebę! Zwycięzca zbiera wszystko!
Krokodyl podszedł do wielkiego drążka i przekręcił go z całej siły. Wtedy ciemność pod, którą stali śmiałkowie zaczęła się rozświetlać. Najpierw jedno, potem drugie światło, a potem kolejne, lawinowo lampy bijące jasnym neonowym światłem zaczynały się zapalać, oświetlając całą arenę, która dotąd była skryta w mroku. Pokazała się gładka jak wody skalista powierzchnia wokół, na której stały wysokie przekaźniki. Urządzenia właśnie się włączały. Słychać było buczenie i warkotanie prosto z obwodów, którymi były pokryte. Cewki rozgrzały się i wytworzyły jasne jak mleko pole siłowe, które pojawiło się wokół areny.
Następnie zaczęła działać hydraulika i z galerii zaczęły wysuwać się małe pojedyncze podesty dla gladiatorów. Na każdym znajdywały się teleporty, dyspozytor z bronią oraz na każdej stała urocza pani, która chciała aby każdy z zawodników przed wybraniem numeru teleportu powiedział kilka słów o sobie do mikrofonu i kamery. Obraz pokazywał się na żywo na wielkim telebimie. Potem wystarczyło pobrać broń wcisnąć numer, a teleport zabierał danego gracza w wybrane przez siebie miejsce.
*Numer teleportu wysyłacie mi na priva.