Runda czwarta
Na scenie ponad areną, trwała zażarta walka. Coraz to nowsze głosy wpadały do puli windując słupki na wykresie, który pokazywał się na ekranie. Po okrzykach widzów łatwo było stwierdzić, kto będzie faworytem tego głosowania. Scenę zdominowały dwa kolory, czerwony i fioletowy – to właśnie strumień z tych kolorów barw był skierowany na poruszające się tanecznymi krokami hostessy, które symbolizowały każdą ze stref śmierci. Z każdym kolejnym głosem wiązka stawała się mocniejsza, widać było jak delikatne włosy dziewczyn, które paradowały na scenie delikatnie unoszą się wbrew prawom tutejszej grawitacji. Im wyżej była dane dziewczę na wykresie tym bardziej starało się uwodzić widzów swoim tańcem, chcąc udowodnić, że jest bardziej urocza od partnerki. Nie każdy wiedział jak się kończą głosowania na arenie, ale szef krokodylów wiedział. Z uśmiechem patrzył jak jego poddani biorą udział w tym krwawym widowisku. Mówili, że był okrutny, ale ta gawiedź na arenie gdy dać jej narzędzia nie ustępowała mu na krok. Jedyną różnicą była potęga, on ją reprezentował, oni mu służyli.
W tym czasie na Arenie doszło do pierwszej walki. Spojrzenia człowieka Rośliny i Discozomowca spotkały się. Od razu widać było, że to spojrzenia wrogów. Widać było gorące napięcie, które elektryzowało otoczenie. Tipitiwitchet wiedział, że discozomowiec nie pozwoli by takie dziwadło stąpało po tej arenie. Już słyszał delikatny odgłos tarcia gumowej pałki, która była wyciągana z kabury. Ręka Disco szybki zacisnęła się na rękojeści z elastycznej gumy. Reakcja Tipitiwitcheta na ten pokaz siły była błyskawiczna. Zrobił unik. Jego umięśniona i pokryta liśćmi noga napięła się do granic możliwości i Tipitiwitchet jednym potężnym susem znalazł się kilkanaście metrów od swojego przeciwnika. To dało mu chwilę by uniósł swoje wielkie ręce i wycelował nimi w Discozomowca. Stado dzikich, nieposkromionych pnączy popędziło w stronę Disco, kiereszując mundur tego zwykłego obywatela ze Wsi Górki Wielkie. Wydawało się, że ten skromny człowiek już przepadł w morzu roślinności, którą wylał na niego w swoim gniewie Tipitiwitchet, jednak pośród pędów bliżej nieokreślonej flory wyłoniła się charakterystyczna czapeczka z orłem bez korony. Już teraz widać było, że tej szarży ludu pracującego już nikt nie powstrzyma. Discozomowiec w swoich czarnych trzewikach z kocią gracją przeskoczył po jasno zielonych kłączach Tipitiwitcheta i kilkoma zgrabnymi krokami znalazł się tuż obok niego. Nie było czasu na gadanie, czy chodźmy wylegitymowanie tego niepokornego obywatela, Disco od razu użył środku przymusu bezpośredniego, pacyfikując tą przerośniętą roślinę. Tipitiwitchet skrzywił się nieco, otrzymując pałą po plecach.
Podczas tej walki stało się coś jeszcze, jednak już poza obszarem widzenia dwóch śmiertelnych Nemezis. To Salvatore teleportował się tuż obok torby na włóczki i buchnął z niej igłę, nitkę i neutronowo-nuklearną plazmidową wstążeczkę. Następnie zrobił duży rozbieg, przeskoczył nad kamiennym gołoborzem i znów wrócił do swojej pseudo-jaskini.
W lesistej strefie, Kpt. Jeff Brown prowadził rozpoznanie. Z nisko pochyloną głową przechodził od jednego krzewu do drugiego. Jednak jak na razie nikogo nie było widać. Za każdym razem, gdy już myślał, że to nawiązał kontakt z przeciwnikiem okazywało się, że to jakieś zwalone spróchniałe drzewo. Nie zmieniał jednak taktyki, bo miało to swoje efekty. W jednym pniu znalazł urządzenie wyświetlające hologram amunicji zasilającej broń. Wystarczyło dotknąć wybrany kaliber i ten w odblasku jasnego światła materializował się w jego ręku. Zrobił tak trzy razy zanim urządzenie wyczerpało się. Stanął na granicy zielonej strefy patrząc w czerwony korytarz. Wydawało się jakby był wnętrzem jakiegoś pojazdu albo budynku...
Kpt. Jeff Brown złapał się za ramię, robiąc kilka kroków w bok szukając marnej ochrony pośród leśnego poszycia. Gdyby nie taktyczna kamizelka byłby już martwy, na szczęście gdy nanomolekularny nóż przemknął mu koło pachy, instynktownie zrobił unik i dzięki temu jeszcze chodził. Widzieli się doskonale, zza krzaka wkopanego w kamienną donicę łatwo było kogoś wypatrzeć. Wiedział o tym LL-69 który stał w chmurze zjonizowanego powietrza po teleporcie, idealnie wyczuł chwilę by wejść do akcji - urodzony zabójca. Nie wiedział tylko o jednym, tuż nad jego głową poruszała się kula błękitnej antymaterii. Z pozoru nie groźna, ale jeśli używało się mocy abiliterów, śmiertelnie niebezpieczna. Nie wiadomo, czy Crockcomando był świadomy obecności tej anomalii. Jednak gdy użył swojego noża drgającego w kilku wymiarach, przestrzeń zadrżała. Kpt. Jeff Brown zobaczył jak światło zza plecami LL-69 zagina się pod dziwnym kątem, a potem nastąpiło silne zakrzywienie przestrzeni. Grawitacja zmieniła przez chwilę kierunek i oboje łupnęli z całą siłą o podłogę.
Licznik nieubłaganie zbliżał się do końca. Zaczęło się odliczanie. Fioletowa tancerka robiła coraz to wymyślniejsze piruety, ale to nic nie dawało. Było już za późno. Słupek na wykresie rósł coraz wyżej i wyżej. Widzów nie obchodził jej los, a może po prostu beznadziejnie tańczyła. Czerwień już praktycznie znikła ze sceny, a fioletowy kolektor coraz mocniej skupiał wiązkę na dziewczynie, która już straciła zapał walki. Przy ostatnim ruchu potknęła się i uderzyła o neonowy parkiet.
Bach! Licznik skończył odliczanie a scena rozświetliła się różnymi kolorami fioletu, które skupiły się wokół dziewczyny. Nie była to jednak wygrana a wyrok. Wiedziała co ją czeka, zerwała się nagle próbując uciec z padającego na nią promienia - choćby w stronę innych dziewczyn. Nawet jej się udało, ale tylko na chwile. Gdy tylko wymsknęła się na chwilę promieniowi, ten ją od razu namierzył. Wiązka zadrżała i z chirurgiczną precyzją spopieliła na wiór dziewczynę, zanim zdołała dobiec do reszty hostess.
- Złomiarze nigdy nie potrafili odchodzić z honorem – machnął się jeden z widzów.
Promień wtedy nieco stężał. Rozproszył się przesuwając fioletową ferie barw nad arenę. Ta zatoczyła parę delikatnych okręgów niosąc błyskający pył, który pozostał po dziewczynie i na końcu skumulowała sie na samym środku, kolektor został skierowany na fioletową strefę. Kończąc tym samym to groteskowe przedstawienie.
Status:
Salvatore
Broń: Broń biała/Broń palna(WW), Energia/Broń palna(TW),
Przedmioty: Zderzacz cząstek
Amunicja: WWW TT F
Hp: 15/15
Disco
Broń: Tarcza/Broń biała(), Broń Palna/Lęk(WT)
Amunicja: WTF
Hp: 12/15
LL-69:
Broń: Broń biała/Tarcza()
Przedmioty: Medi-pack
Amunicja: WWWWTF
Hp: 14/15
Kpt. Jeff Brown
Broń: Energia/Broń Biała(WT), Broń Laserowa/Chemia(WT)
Przedmioty: Teleporter, Stymulanty
Amunicja: WWWTTF
Hp: 12/15
Tipitiwitchet
Broń: Broń biała/Chemia(), Chemia/Energia(TT)
Amunicja: WTF
Hp: 14/15
*Następny odpis we wtorek 9.11 po 20.00.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.