HARMEGIDDO TALE EP.2

sesja w klimacie borysady v.7 na silniku fate core

Moderator: Chromy

Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Chromy »

Wszystko zaczęło się wiele pokoleń temu. Globalna wojna, która opanowała wtedy świat, trwała dziesiątki lat i pochłonęła miliardy ofiar. Tego, dlaczego do niej doszło, nikt dziś już nie pamięta. Ta historia już dawno została pogrzebana razem ze starym światem. Nie było już jednak nowego świata, pozostało tylko pustynne pustkowie, w którym ludzie zabijając się wzajemnie muszą walczyć o przetrwanie...



Akcja naszej opowieści przenosi się do miasta Exar, jednego z niewielu ludzkich bastionów, które odmawiają poddania się tej beznadziei. W sercu tego zrujnowanego miasta, w jednym z podziemnych schronów, znajduje się gabinet lekarski który niegdyś cieszył się renomą w całym Exar. Obecnie nie ma już tylu kolejek, one ustawiają się tam gdzie mieści się gabinet pana Tonga – czyli na głównym placu. Tutaj jednak za bardzo nikt nie stał i to właśnie skłoniło naszych bohaterów – Donalda i Sarę, aby odwiedzić przybytek pana Fostera. Miejsce, gdzie cienie przeszłości splatały się z mglistą teraźniejszością.

Stare skrzypiące drewniane drzwi otworzyły się przeciągle, odsłaniając mroczny, zatęchły gabinet. Z wnętrza wyszedł stary, łysiejący mężczyzna. Jego wyblakłe, zmęczone oczy świadczyły o wielu trudach, jakie przeszedł przez lata. Na jego twarzy widniały głębokie zmarszczki, a siwe włosy, które mu pozostały, były niesforne i nieogolone. Jednak to nie było w nim interesujące, mężczyzna wszedł po schodach prowadzących po schodach, ciągnąć za sobą wielkie wiadro, które dotargał aż w pobliże latryny. Zatrzymał się tam stając przy skarpie, podciągnął opadające mu spodnie, chwycił wiadro w ręce i chlusnął całą zawartością w dół zbocza, wylewając krwisto czerwoną zawartość. Już chciał wrócić, gdy z zardzewiałego Chevroleta Camaro, wyszła Sara zastępując mu drogę.
- Pan Foster? - zapytała.
- Eeee… nie, pan Foster...
- Bo mamy sprawę – przerwała mu Sara pokazując na samochód, w którym leżał ranny Hieronim. Donald dopiero wysiadł z samochodu, kierując się w ich stronę.
- Tylko, że pan Foster nie żyje – powiedział patrząc na wiadro.
- Jak to nie żyje? - zapytała zdziwiona Sara.
- Umarł. Kaput. Rozstrzelali go wczorajszej nocy, ponoć za długi.
- Pan Tong….
- U pana Tonga trudno się dostać, nie mamy tyle czasu. Drexler? - rzuciła w stronę nadchodzącego mężczyzny – może on miał jakiś plan.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Borys »

Donald wysiadł leniwie z samochodu. Rozprostował kości i zaciągnął się powietrzem. Śmierdziało jak zawsze. Nie lubił tego miasta.
- Cóż... Możemy po prostu wymusić na Tongu siłą priorytet dla naszego towarzysza. Albo przekupić kolejkę. Proste.
Mały robot L4, siedzący na ramieniu Drexlera, odezwał się nagle wysokim, nienaturalnym głosem.
- Jak zwykle najprostsze rozwiązania, co? Jest jeszcze...
- Tak, tak. Butch Graffiti. Jakiś czas temu zatrzymał się tu ktoś taki i już chodzą różne pogłoski... No wiesz, na tym zadupiu każdy lekarz to jest coś. A to, że uleczył jakiemuś dziadowi syfilis, a to komuś rękę mechaniczną zmajstrował, a to, że zachlał pałę i przeciął aortę dziecku. O ile jeszcze żyje, to możemy zaryzykować, co nie? - uśmiechnął się do Hieronima.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
RoaringKiwi
Posty: 30
Rejestracja: 2020-12-14, 00:50
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: RoaringKiwi »

Na dachu auta pośród bagażu i jakiś śmieci leżał płasko przywarty jegomość. Owy człek na usłyszenie słowa lekarz wybił się gładko na nogi i przeleciał wzrokiem po okolicy. Nic na szczęście nie wzbudziło bardziej jego niepokoju. Odetchnął a jego postawa z sztywnej zmieniła się w zrelaksowaną, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Jakiś lekarz zdechł co za miła wiadomość.
- To co? Jedziecie gdzieś dalej? Ten koleżka w środku ma policzone dni jak nic się nie zrobi.- Powiedział siadając na brzegu auta i spuszczając nogi z boku. W głowie Boba cybernetyczny głos powiedział "Trwa przetwarzanie danych. Ocena sytuacji. Kod Zielony. Zagrożenie standardowe. Weryfikuję szanse na przetrwanie. Przetwarzam Przetwarzam Przet". Bob wstrząsną głową żeby skupić się na tu i teraz. Podrapał się po rozczochranych włosach i splunął.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Chromy »



Spali na dwuosobowym łóżku, ale w osobnych pościelach. Obudził ich jasny promień słońca, który wpadł przez nic nie przysłonięte okno. Karnisz był, ale firan nie było. Może nikomu nie chciało się ich prać, albo nie było w czym. Na takim pustkowiu byłaby to zbyt duża rozrzutność. Pokój był nędznie wyposażony. Stara drewniana szafa i pseudo nowoczesny okrągły stolik z dwoma skórzanymi taboretami. Butch i Andżela ogólnie obudzili się niewyspani. Na dole przez prawie całą noc było głośno, o północy słychać było strzały. Nie była to jednak strzelanina – strzelano na wiwat. Jak się okazało na dole odbywał się wieczorek kawalerski jakiegoś świeżo upieczonego Birmiaka. Chłopakom dopisywał humor, śpiewali, były panienki, alkoholu nie brakowało. Rozeszli się dopiero nad ranem. Butch i Andżela nie mogli jednak zgłaszać zażaleń – sami się na to zgodzili, musieli szybko zmienić poprzedni lokal, po tym jak Butch chciał dorobić. Zaczęło się od drobnego draśnięcia, które Butch zdecydował się zoperować. Potem przyszedł ten dziad, który chciał drobnej porady lekarskiej na dość delikatny temat. Z dzieckiem to tak nie do końca było, w każdym razie ręka mu nie drgnęła. To był inny powód, raczej wynikający z braku dostępu do profesjonalnej sali operacyjnej, niż błędu lekarskiego. Pręt na który nabił się dzieciak był zbyt duży, nie dało się dzieciaka odratować, stracił zbyt dużo krwi, a Butch nie miał żadnej pod ręką, był jednak pewien, że dzieciak umarł jednak bez bólu. W każdym razie następnego dnia i tak czekała pod jego pokojem, kolejka chętnych na konsultacje lekarską i cały sekretny plan z ukrywaniem poszedł w pizdu. Całe Exar wiedziało, że w mieście pojawił się nowy lekarz.

Tymczasem obok starego Chevroleta sytuacja była bardziej napięta. Sara jako pierwsza zauważyła jegomościa, rzuciła Drexlerowi sygnał oczami, żeby obejrzał się za siebie. Podeszła dwa kroki.
- Ej koleś!? Twoje?! To nie siadaj. Chyba, że chcesz dostać w bęben. Chcesz jechać? To raczej kiepsko się zapowiadasz na potencjalnego pasażera…
Widać, że już jej ręka nerwowo chodziła koło broni, którą miała przy pasie. Ciężko było jednak było powiedzieć czy to nie tylko zwykła groźba, a może ona się tak ubezpieczała.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
RoaringKiwi
Posty: 30
Rejestracja: 2020-12-14, 00:50
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: RoaringKiwi »

Bob przez chwilę patrzył przed siebie niby na dziewczynę a tak naprawdę na serie kolejno pojawiających się okienek. Siłą woli zamkną większość. Dlaczego ona o mnie nie wie! Myślałem, że zabrali mnie jako dodatkowego pasażera. "BepBepBep: IDOTA. WCZYTAĆ PROTOKÓŁ OFERMA"
-Ajajajjajaj. Przepraszam najmocniej.- Powiedział jegomość spadając z auta na kolana. Z rękoma w górze zaczął bić pokłony przed dziewczyną.
-Mam na imię Bob jadę na dachu waszego auta od zeszłej nocy, nasłuchałem się tyle od was, że miałem was już za moją rodzinę. Jeje. Jestem gotów na wszelkie działania zawiązujące bliską reakcję z innymi osobnikami mojego gatunku.- Widać było po jego minie że w połowie wypowiedzi umysł geniusza zaczął walczyć z umysłem debila.
-Jestem bardzo pomocny. Czasem. Dobry ze mnie autostopowicz przysięgam!
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Gruby »

Andżela otworzyła podkrążone, przepite oczy i spojrzała w sufit. "Kurwa mój łeb", pomyślała i rzeczywiście, jej łeb nakurwiał. Przespała dzisiaj ze trzy godziny, bo na dole jebane gnoje imprezowały, a ona musiała siedzieć i chlać na górze sama z Butchem, aby: a) nie rozpierdolić granatami na pełnej kurwie budynku, b) nie robić scen aby znowu jakieś stare baby z gówniakami nie przyszły. Ech, w Hetthelm zawsze załatwiało się wszystkie problemy prościej. To nie było Hetthelm. Ale już niedługo.

Dresiara wstała z łóżka - nie musiała się nawet zbytnio przebierać, bo spała niemal w całym rynsztunku (co nie ułatwiało jej snu). Umyć się? Umalować? Chuj, chyba nie śmierdziała tak bardzo. Wąch, wąch. Chuj, trudno, nie śmierdziała jeszcze zabójczo bardzo. Zebrała resztkę ekwipunku i szybko zjadła śniadanie, czyli ojebała pół małpki wódki na raz i zeżarła na sucho zupkę z proszku. W środku się wymiesza i napęcznieje, kichę zapcha. Do dopełnienia śniadania brakowało tylko jednego. Podeszła do smacznie śpiącego Butcha i wyjebała mu kopa, tak aby ten zleciał z łóżka:
- Bitch, budź się jełopie. Szlugi mi się kurwa skończyły. Weź zszyj komuś szkity aby ogarnąć coś na pojarę i jakąś audicę, aby wyjebać z tego wypizdowa.
Poprosiła uprzejmie, po czym z gracją skacowanej foki Frani wcisnęła mu w łapy resztkę małpki z wódą i jakąś starą konserwę znalezioną w szafce, coby szybko się budził i brał do roboty. Po czym podeszła do okna aby zerknąć co się dzieje na dworzu i czy nie ma może akurat jakiegoś połamanego cioła, którego wpierdoli Butchowi na łóżko do krojenia, a sama opierdoli mu kieszenie na hajs. To znaczy, pomoże w wykonaniu medycznej procedury ratującej życie za którą należeć się będzie stosowna zapłata rehabilitacyjna na NFZ. Nasze Fajury i Zielsko.
Awatar użytkownika
graf
Posty: 203
Rejestracja: 2018-01-24, 14:32
Tytuł: niemiecki krążownik
Has thanked: 2 times
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: graf »

Eeeechhhh... – westchnął Butch, leżąc już na podłodze, w jednej ręce trzymając wódkę, w drugiej mielonkę. Chciał powiedzieć, żeby go zabili - niczego nie cierpiał równie mocno, co uczucia z niewyspania - jednakże głośno wypowiedziane życzenie mogło się spełnić. Na przykład przy pomocy nadgorliwego gościa.
Łyk, kęs, kęs, łyk. Nie wiedział co gorsze w smaku, czy wódką zapijać mielonkę czy mielonką zagryzać wódkę. Potrzebował whiskey, im podlejszej, tym lepszej, ale jednak whisky, a nie wódki.
Popatrzył na etykietę.
„Agonówka”.
Kurwa mać... – stęknął raz jeszcze.
Poleżał tak jeszcze przez chwilę, powstrzymując wymioty. Potem się podniósł i zgromił wzrokiem Andżelę.
A może tak sama byś zabrała za robotę? Nie po to wiałem od żony, żeby utrzymywać kolejną głupią babę. Idź postój na dworze, może ktoś się skusi.
Nie mówił tego serio. No, przynajmniej nie wszystko. Naprawdę uważał ją za głupią babę, skoro zgodziła się na to, by mógł przy niej grzebać, tu śrubkę dokręcić, tam posmarować.
No ale miała rację. Przydadzą się im kapselki czy czego tam używali miejscowi do płacenia za usługi. Już nie pamiętał.
Dlatego zebrał się w kupie i zszedł na dół.
Mój blogasek:
https://cyberpunkowyneuromantyk.blogspot.com/?m=1

„The sky above the port was the color of television, tuned to a dead channel.”
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Borys »

Sara się wahała, Donald nie. Sięgnął po rewolwer i wycelował w Boba. Z samochodu wysiadła Thelma i stanęła nad pasażerem na gapę. Donald podszedł bliżej.
- Rodzina? No pewnie! Czego to się nie robi dla rodziny... można na przykład sfinansować leczenie naszego przyjaciela. Jak sam zauważyłeś, jego dni wydają się być policzone. No więc?
Drexler odciągnął kurek.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
RoaringKiwi
Posty: 30
Rejestracja: 2020-12-14, 00:50
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: RoaringKiwi »

-No więc wielkokalibrowy kolego powinniśmy szukać lll. Ehem, pracownika medycznego, a nie dokonywać samosądu nad dobrymi autostopowiczami. Czy ja wyglądam jak posiadacz jakichkolwiek pieniędzy? Nie- Trząsa swoimi łachmanami.- Aczkolwiek jeśli chcecie można spieniężyć część mojego ciała już raz tak zrobiłem. To był dobry interes. Niestety fortuna kołem się toczy. I stałem się tułaczem. Chlip, a najbliższy człowiek który może pomóc jest. - Podnosi wskazujący palec w kierunku zabudowań. - Tam.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Borys »

Drexler uniósł brew. Potem lekko przekrzywił się do Sary, nie spuszczając wzroku z Boba. Ciągle celował do niego z rewolweru.
- Hmm... korzystamy z tej propozycji? Sprzedajemy go na części? Za organy można dostać dobre pieniądze - powiedział z uśmiechem. Cholera wie czy żartował. - O kim mówisz?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Chromy »

Dokańczając resztki makaronu wymieszanego z czymś co miało przypominać pomidory, i nazywało się „love pomiedore” – wiecie taki znany pustynny brand, Andżela wyjrzała przez okno spoglądając na spaloną słońcem okolicę. Na parkingu, pokrytym spękanym asfaltem stało kilka zakurzonych aut. Ludzi raczej było mało o tej porze – zaczynała się właśnie pora największego upału – chowali się w domach lub pod podcieniami. Paru miejscowych pijaczków piło na schodach prowadzących do kamiennej piwnicy, zabitej blaszanymi drzwiami. Starsze małżeństwo odpoczywało w wysokiej loggii na piętrze. Jedyne osoby, które nie bały się słońca to dzieciaki, które kopały piłkę na jednym z podwórzy. Hałaśliwe, pełne energii i nieznośne. Nie było jednak nikogo, komu akurat teraz potrzebna byłaby pomoc lekarska. Bardziej tłoczno było w sali na dole, do której dość szybko zawitał Butch. Przy jednym ze stołów widać było wczorajszych imprezowiczów, którym usługiwała ciemnowłosa kelnerka o dość okrągłych kształtach. Wczorajsi imprezowicze żartowali i śmiali się co chwile popijając piwo, niektórzy zmarnowani po wczorajszych wojażach jeszcze dochodzili do siebie, jeden nieprzytomny leżał twarzą na stole. Poza nimi paru miejscowych, w tym jeden stary facet czytający ostatnie wydanie Fairy Desert. Widać było czerwony nagłówek „Na kogo polują pustynne krokodyle? Kto jest na czele ich listy?”. Inna dwójka – siwowłosy umięśniony mężczyzna i kobieta w kapeluszu i ciemnych okularach– studiowali mapę Hermegiddo – za pewne podobnie jak on przyjezdni.
- Jak noc? - zapytała uprzejmie kelnerka, która gdy tylko skończyła obsługiwać Birmiańskich chłopaków podeszła do Butcha – podać coś panu? Śniadanie, a może coś zimnego?

Pod gabinetem św. pamięci pana Fostera sytuacja wyglądała zgoła inaczej...
- Myślę, że mój poprzedni pracodawca byłby zainteresowany – powiedziała Sara, o propozycji Boba – oczywiście mówiła o sprzedaniu na organy. Łysiejącego mężczyzny już nie było, wbiegł w jakąś uliczkę, pozostało po nim tylko puste wiadro. Wokół Boba pozostali tylko Sara i Donald, dwóch uzbrojonych ludzi. Zaczajeni jak dwa lamparty na bezbronną antylopę.
- No? Wykrztuś to z siebie? Kogo widziałeś? Lekarza, który może nam pomóc?
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
graf
Posty: 203
Rejestracja: 2018-01-24, 14:32
Tytuł: niemiecki krążownik
Has thanked: 2 times
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: graf »

Butch uśmiechnął się do kelnerki, ukazując ubytki w uzębieniu na tyle szerokie, że na spokojnie zmieściłoby się tam cygaro, gdyby Grafitti tylko je palił.
Noc jak noc, dało się przeżyć. Poproszę coś zimnego do picia, najlepiej „łychę” – powiedział po krótkim namyśle. - Oraz najnowsze wydanie Fairy Desert.
Mój blogasek:
https://cyberpunkowyneuromantyk.blogspot.com/?m=1

„The sky above the port was the color of television, tuned to a dead channel.”
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Gruby »

- A pierdol się.
Odparła Andżela na odchodne Butchowi, co pewnie w jej ustach miało brzmieć jak: "powodzenia". Spojrzała za okno i westchnęła głęboko.
- Ech, kurwa.
Skwitowała Andżela patrząc na depresyjny widok za oknem. Wszystko przypominało jej o rodzinnym mieście. No nic, nie ma rady, trzeba wydostać się z tej dziury. Dresiara zaczęła się jako tako ogarniać, aby wyglądać chociaż minimalnie lepiej niż menelica. Uzbroiła się przy tym całkowicie, bo nigdy nie wiadomo kiedy pojawią się problemy. Wolała być zawsze gotowa i z lekka najebana, na wypadek gdyby Krokodyle chciały pojechać jej po rajtach. Jak się ogarnie to miała zamiar zejść i zobaczyć, czy Butch się opierdala, czy coś robi. Wiedziała, że raczej się nie opierdala, ale jednak co babska ręka i zachęta, to babska ręka i zachęta.
Awatar użytkownika
RoaringKiwi
Posty: 30
Rejestracja: 2020-12-14, 00:50
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: RoaringKiwi »

Spod lufy rewolweru patrzyły na Draxlera oczy zmęczonej osoby. Kryła się w nich głębia przerażenia i szaleństwa. Powieki zamknęły się. *Wczytać oprogramowanie obronne Walka na bliskim dystansie.* *Ocena zagrożenia* *Jak hawajska na cienkim?* *Średnia* *Dostosować się zwiększyć szanse na przetrwanie* *Wyszukiwanie DOC* ... ... ... ... *Odebrano sygnał*
Gdy powieki podniosły się widać w nich było pewność.
- W tamtych zabudowaniach- Powiedział już nie drżącym głosem jakiejś ofermy, a bardziej hardy głos człowieka z pustkowi- znajdziemy lekarza i to dobrego. Mogę to zagwarantować. Poza tym sorka za harce na waszym aucie. Byłem zdesperowany. Dach waszego auta wydawał się bezpieczniejszy niż pustkowia.- Spojrzenie wędrowca zdało się skanować Draxlera, ale nie było nim wrogości.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Borys »

Drexler zmrużył oczy. Zlustrował jeszcze raz Boba nieufnym spojrzeniem.
- Dobra, nie ruszaj się - mruknął, a potem, jeśli pasażer na gapę nie stawiał oporu, najemnik schował broń i przeszukał go. Nie znalazłszy uzbrojenia, wskazał Bobowi na tyły pojazdu.
- Wsiadaj. Wskażesz nam drogę. Słowo daję... - skierował spojrzenie na Sarę - że jeśli zastanę tam długą kolejkę to po prostu ich rozjadę. Co za męczący dzień.
Napił się wody z manierki i wsiadł do samochodu.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
RoaringKiwi
Posty: 30
Rejestracja: 2020-12-14, 00:50
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: RoaringKiwi »

Bob uśmiechnął się do Sary i z gracją zasiadł obok rannego.
-Uszanowanie. Zaraz zawieziemy Cię do specjalisty.- Przyjrzał się rannemu aby ocenić jego szanse na przetrwanie. "Wczytuję mapy". "Telemetria zakończona". Wzrok Boba zdawał się ogniskować na czym przed pojazdem.
-Jestem gotów. Poprowadzę nas.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Borys »

Donald wsiadł do auta, poczekał aż wszyscy się usadowią i ruszył do wskazanego punktu. Boba miała na oku Thelma, chociaż gość był chyba po prostu oportunistycznym włóczęgą.
Bardziej martwiła go Sara... Nie ufał jej, chociaż trudno było mu nie respektować jej mocy.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Chromy »

Andżela zebrała swoje rzeczy i przygotowała się do wyjścia. Nie mogła sobie pozwolić na zbyt długie zwlekanie. Znając Butcha, wiedziała, że sam nie załatwiłby sobie żadnych spraw bez jej interwencji. Gdy zeszła na dół zobaczyła Butcha, który siedział przy szklance rudej i spoglądał na swoje nowe wydanie Fairy Desert, które podała mu kelnerka. Przewracał strony, szukając czegoś przydatnego...

"Pilnie poszukiwani: ocaliciele odważni, sprawni i niezawodni. Zapłata gwarantowana. Skontaktuj się z nami pod adresem XYZ"

„Nie masz już przyjaciół? Skończyły się szanse na bogactwo? A może nikt na tobie nie będzie żałował? Weź wypierdalaj! Spotkanie klubu czarnych myśli odbędzie pod anteną 6G, tej z jeźdźcem w Exar. Tam odnajdziesz swoje miejsce, gdzie razem z innymi nieudacznikami możemy zapomnieć o sukcesach i cieszyć się naszym wspólnym nieszczęściem!„

„Zagubiony w labiryncie rur? Zalało twoją oazę? Szukasz prawdziwego magika, który odkręci wszystkie trudności hydrauliczne? Nie szukaj dalej! Ja, Hydraulik Pustynny Wir, rozwiąże wszystkie twoje problemy
- Specjalistyczne adaptacje instalacji pod warunki pustynne.
- Eliminacja niechcianych szumowin, bandytów i innych pasożytów
- Odpowiednie podłączenia do ognisk i basenów z kaktusowego soku.”


Na następnej stronie był obszerny artykuł na temat tytułowego pościgu.

„Na pustyni doszło do serii spektakularnej kradzieży, które wprowadziły mieszkańców w strach i chaos. Nieznani sprawcy, znani ze swojej bezwzględności i perfekcyjnego planowania, są obiektem obławy. Pustynne Krokodyle ogłosiły ogromną nagrodę dla tych, którzy pomogą w ujęciu złodziei i przywrócą spokój na Pustyni. Szukają także odważnych i zdeterminowanych ludzi, gotowych stawić czoła. Raporty donoszą o kolejnych strzelaninach, groźnych pościgach i zastraszaniu świadków, dzięki temu znana jest prawdopodobna trasa złodziei.”

Potem był opis tego czym mogą dysponować krokodyle, a na rozkładówce widać było kołowy transporter opancerzony z krążącym nad nim śmigłowcem. Na pierwszym planie cycata blondyna w zielonym paramilitarnym stroju. Jej włosy ukryte były pod jedwabną chustą, w dłoni jedną ręką zawadiacko trzymała karabin maszynowy. Dopiero po chwili patrzenia zauważało się pewien szczegół, chłodnie patrzące na czytelnika głęboko zielone oczy z gadzimi źrenicami.

-----

W tym samym czasie, Donald przekręcił kluczyk w stacyjce i słychać było charakterystyczny warkot silnika Camaro. Bob od razu poczuł gwałtowne uderzenie gorącego powietrza w twarz – niedziałająca klima. Gdy silnik nabrał mocy, Camaro ruszyło do przodu, unosząc w powietrzu pustynny kurz.

Donald z koncentracją słuchał instrukcji Boba, na początku było całkiem dobrze – bo droga była prosta, jednak im wjeżdżali w wyższe partie miasta na urwiskach, powoli zaczął zdawać sobie sprawę z ułomności swojego pilota. Próbował jak najlepiej zinterpretować jego wskazówki i dostosować trasę do okoliczności. Jednak w miarę jak Bob podsuwał kolejne sugestie, Donald z coraz większym trudem utrzymywał spokój. Zwłaszcza gdy Bob zaproponował drogę na skróty – była to oczywiście droga, którą mapa zakwalifikowała jako – najkrótsza możliwa.
W pewnym momencie, droga okazała się być bardziej wymagająca, niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Teren porośnięty był rozłożystymi kaktusami i kolczastymi krzakami, które utrudniały przejazd. Donald musiał manewrować z precyzją, ręka ciągle chodziła po biegu by uniknąć uszkodzeń samochodu i samych siebie.
Na szczęście dzięki umiejętnościom Drexlera, Camaro wtoczył się na koszmarny podjazd. Donald, utrzymując opanowanie, postanowił zdać się już na swoje własne instynkty i doświadczenie. Ignorując kolejne instrukcje Boba, skierował Chevroleta Camaro na bardziej przystępną trasę, z dala od wrzosowisk.
- To teraz gdzie? - zapytała w końcu Sara obracając się do Boba z przedniego siedzenia pasażera. Stali w połowie jakiejś skarpy, gdzie wiodła w dwie strony szutrowa droga. Na górę w stronę górnego miasta z którego przyjechali i na dół gdzie były rozłożone główne prestiżowe arterie miasta i przedmieścia. Obok dwóch jaskiniowych schronów, stał duży budynek z drewnianą werandą i napisem „Tong Medicine”. Sara chyba jeszcze tego nie zauważyła...
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Borys »

Donald westchnął. Postanowił, że jeśli zaraz nie dojadą na miejsce, to osobiście wyrzuci Boba z auta. Słyszał postękiwania Hieronima... albo tak mu się zdawało i po prostu pojazd już tak rzęził. W końcu dostrzegł tabliczkę.
- Prowadziłeś nas do Tonga? - mruknął do Boba, odwracając się i spoglądając mu w oczy. Nie czekając na odpowiedź pospieszył pod gabinet medyka. Jeżeli jest długa kolejka, to wkurwia się i trąbi.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Gruby »

Andżela stanęła nad Butchem niby harpia nad ofiarą albo po prostu żona z trzydziestoletnim stażem nad mężem. Ten mógł poczuć na sobie niemalże jej dyszenie - a na pewno mógł poczuć alkoholowy fetor capiący z jej paszczy. Nie była to miła obecność.
- Jełopie, a w pośredniaku byłeś? Co Ty kurwa, po szkole jesteś, że siedzisz z łychą i se czytasz jakieś far... o, ładne paznokcie ma.
Dresiara zainteresowała się cycatą typiarą w moro i na chwilę pan doktor był bezpieczny i wolny od babskiego turturania. Coś jednak zaniepokoiło naszego pięknego, delikatnego, wyperfumowanego specyfikiem z nutami głowy, serca i bazy o woni etylowej kwiatuszka. Wsadziła łapę Butchowi w gazetę i siłą przewróciła stronę na tą z informacją o pościgu Krokodyli, aby doczytać więcej.
- Yyyyyyy...
Awatar użytkownika
graf
Posty: 203
Rejestracja: 2018-01-24, 14:32
Tytuł: niemiecki krążownik
Has thanked: 2 times
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: graf »

Wypił whiskey do dna i skinął na dziewczynę, żeby nalała my drugą szklankę. Potrzebował dużo alkoholu, żeby znieść obecność Andżeli. Tym więcej, ile kobieta sama w siebie wlała - swego rodzaju syzyfowa praca, błądzenie po labiryncie Minotaura czy odrąbywanie wciąż odrastającej kończyny.
Terror.
Na razie pozostało mu jedynie uśmiechać się pod nosem.
Mam taki pomysł... potrzebujemy forsy, a ci na pewno wiele zapłacą za twoją śliczną buźkę. Może oddamy cię w ich ręce, a potem zrobisz użytek ze swojej? – Skinął głową w stronę Rąsi.
Mój blogasek:
https://cyberpunkowyneuromantyk.blogspot.com/?m=1

„The sky above the port was the color of television, tuned to a dead channel.”
Awatar użytkownika
RoaringKiwi
Posty: 30
Rejestracja: 2020-12-14, 00:50
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: RoaringKiwi »

Droga dla BoBa była niemiłosiernie trudna ciągle wyskakujące błędy o braku zasięgu i ekran zajebany pasjansem Pacjenta nie pozwalały normalnie kierować. Jak powinien zachować się człowiek w tej sytuacji? Protokół Vulgaris
-Ja pierdole ta tarasa była kurwa lepsza w mojej pamięci. Pierdolone dzieci slumsów i bractwo atomu kurwa zjebane rozjebało jak zwykle wszystko w chuj kurwa. Ta. Zaraz będziemy na miejscu. Sorry za kręcenie, ale się kurwa pozmieniało na osiedlach.
Między przekleństwami BoB poważnie zaczął oceniać szanse na przetrwanie pasażera który siedział obok.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Chromy »

Dalsza część artykułu, która miała jakikolwiek wartość przedstawiała się mniej więcej tak, nie było w niej jakiejś dodatkowej części graficznej.

"Zgodnie z raportami, kradzież wykazała profesjonalizm oraz niezwykłą precyzję w działaniu, co sugeruje, że sprawcy byli dobrze zorganizowani i zorientowani na cel. Celem obecnej obławy jest dwóch uciekinierów, których tożsamość ujawniła się dzięki zeznaniom świadków.
Pierwszym z nich jest lekarz o nazwisku Butch. Zaskakujące jest to, że osoba, która służyła wcześniej społeczności jako medyk, nagle stała się sprawcą kradzieży. To wywołało szok i nieufność wśród mieszkańców, którzy przez lata polegali na jego leczeniu i opiece medycznej.
Drugim członkiem tej niebezpiecznej dwójki jest kobieta o tajemniczej przeszłości i mechanicznej ręce. Jej tożsamość nadal pozostaje nieznana, ale świadkowie donoszą o jej sprytnej i zdolnej naturze, co uczyniło ją równie niebezpieczną co Butcha.
Zgodnie z doniesieniami, prawdopodobna trasa uciekinierów prowadzi do Exar. Mieszkańcy tego miasta są obecnie w stanie niepewności, obawiając się kolejnych ataków, które mogą nastąpić w każdej chwili. Apelujemy do wszystkich mieszkańców, by zachowali ostrożność i zgłaszali wszelkie podejrzane sytuacje odpowiednim władzom.
Jako dziennikarz, moim obowiązkiem jest przekazywanie faktów, a nie spekulacji. Dlatego będziemy śledzić rozwój sytuacji i informować Was o najnowszych wydarzeniach związanych z obławą Pustynnych Krokodylów. Wszyscy musimy razem działać, by przywrócić spokój i bezpieczeństwo w naszej surowej rzeczywistości."


Gdy skończyli czytać, Andżeli zajęło to nieco dłużej, oboje spostrzegli, że pod hostelem zaparkował samochód w ładnym żółto-zielonym maskowaniu. Przez okno można było zauważyć, że był to pick-up. Nie można było stwierdzić jakiej był on marki - zresztą oboje słabo znali się na prowadzeniu, ale widzieli duży karabin automatyczny zamontowany na skrzyni ładunkowej. Ktoś z niego wysiadł, może i ktoś więcej. Chwile coś powiedział, po czym za pewne udał się do wnętrza lokalu.
- Podać coś jeszcze państwu? - Tuż przed Butchem i Andżelą wyrosła kelnerka, ta sama która przed chwilą obsługiwała Butcha. Widocznie spostrzegła Andżelę i chciała zapytać czy czegoś nie potrzebuje.

-----

Kolejka była długa jak skurwysyn, jako, że był to jedyny działający oficjalnie oddział ratunkowy w mieście. Ludzie koczowali na stopniach czekając na swoją kolej. Nie ważne czy ktoś miał złamaną nogę, czy zakrwawioną twarz kolejka obowiązywała każdego takie były zasady. ...No prawie - zanim Drexler wjechał w ludzi, miejsce zastąpił mu czerwony Volkswagen T4. Samochód musiał należeć do jakieś bandy, posiadał typowy gangerski „tuning” taki jak przyspawane blachy, krata na szybie, potężny zderzak do taranowania. Tylne drzwi otworzyły się na oścież i wyskoczyło z nich paru uzbrojonych kolesi w paramilitarnych wdziankach, wynosząc na noszach jakiegoś nieprzytomnego kolesia. Przepchali się przez kolejkę i wleźli od razu do środka. Ktoś tam przeklął, może i nawet chciał coś powiedzieć, ale oficjalnie ugryzł się w język. Musieli mieć jakieś chody, albo po prostu to była siła. Jeśli Drexler i Stanford chcieli dostarczyć Hieronima na już, musieliby przepchać się siłą przez gangusów i koczujących tu ludzi. Tamci na pewno byli uzbrojeni w coś w rodzaju AK-47, a nie wiadomo co mogli mieć inni w kolejce, ludzie chodzili przecież uzbrojeni. To też nie tak, że byli to sami ranni, w końcu czasem ktoś musiał dotrzymywać im towarzystwa.
Te obserwacje przerwała Sara, która stuknęła głucho ręką o panel kokpitu.
- No to chłopie prowadź. Tu się nie przepchamy. Tylko teraz się skup, bo nam tu Hieronim wyzionie ducha.

Misja: Znajdź lekarza dla Hieronima
Bob i Drexler muszą jak najszybciej dostarczyć Hieronima do lekarza. Jego stan w każdej turze się pogarsza. Bob nawiguje, Drexler prowadzi - w każdej turze rzucają kością na prowadzenie. Od sukcesu Boba zależy liczba kierunków jakie macie do wyboru, wynik na kości Donalda obrazuje jak szybko pokonujecie trasę. Standardowo przy dwóch sukcesach obu bohaterów jest to jedna mila. Dwie porażki oznaczają, że nie przesunęliście się ani o mile. Czerwone pole oznacza wasze pole widzenia, to na nim pojawi się lekarz, którego szukacie. Mogą się na nim pojawić inne ciekawe rzeczy.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Borys »

Donald westchnął. Trochę powątpiewał w umiejętności nawigacyjne Boba. Usłyszał z tyłu jakieś niewyraźne "niebieski". Co to mogło znaczyć? Nie można było jaśniej? Rozmyślał nad tym, kiedy cofał i o mało co nie rozjechał jakiegoś agonoida, który prawie wlazł mu pod koła. Droga nie była najlepsza, a ludzi w okolicy gabinetu Tonga kręciło się sporo. Z tyłu co jakiś czas słyszał jęczenie Hieronima (brzmiało jak "oooh man fuck fuck fuck i'm dying bro" - gdzie on się nauczył tak mówić?) i zdawał sobie sprawę, że czasu jest coraz mniej. Skręcił więc w boczną uliczkę, wcisnął gaz do dechy i popędził na obrzeża.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Gruby »

- Kurrrrwa.
Sapnęła Andżela po przeczytaniu gazety, po czym bez słowa, złapała Butcha za kołnierz i pociągnęła go za sobą. Na kelnerkę tylko zasyczała jak wściekła żmija, po czym miała zamiar udać się na górę. Stamtąd zechce zerknąć dokładniej na wóz, który przyjechał i na jego obsadę, ukrywając się za firaną lub co tam mają w pokoju. Może rozpozna kto tam jest, czy to ktoś kogo zna, czy nie.
- Bitch, kurwa, czuja.
Awatar użytkownika
graf
Posty: 203
Rejestracja: 2018-01-24, 14:32
Tytuł: niemiecki krążownik
Has thanked: 2 times
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: graf »

Wychodzi na to, że nie... – mruknął pod nosem, gdy Andżela zaciągnęła go na górę. Gdyby nie to, że nie lubił mieszać spraw zawodowych z prywatnymi, może i by się ucieszył z takiego obrotu wydarzeń, ale w obecnej sytuacji nie było mu to na rękę. Jej chyba też nie.
Zgodnie z jej rozkazem, postanowił stać na czujce. Cokolwiek by to znaczyło.
Mój blogasek:
https://cyberpunkowyneuromantyk.blogspot.com/?m=1

„The sky above the port was the color of television, tuned to a dead channel.”
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Chromy »

Donald zacisnął dłonie na kierownicy, próbując skupić się na prowadzeniu Chevroleta Camaro. Bob, który siedział obok niego, kierował go, choć Donald zdawał sobie sprawę, że ma tragiczną orientację w terenie. Jednak teraz nie było czasu na dyskusje. Trzeba było dostarczyć Hieronima do lekarza w Exar, zanim jego stan zdrowia się pogorszy.
Jednakże w miarę jak jechali dalej w miasto, trasy stawały się coraz bardziej wymagające, a teren był porośnięty kolczastymi krzakami i kaktusami, co utrudniało przejazd.

Nagle Bob znowu zaproponował skrót, który miał być najkrótszą trasą. Donald wahał się, ale wiedział, że czas naglił. Jednak, gdy skręcili na tę ścieżkę, okazało się, że było to o wiele bardziej wyzywające niż się spodziewali. Teren był nierówny, a Camaro musiało się przeciskać przez trudny teren. Musiał zwolnić, ale jednak ostatecznie wywinęli się z tego na jakąś główniejszą ulicę. Parę domów kiosk i wielkie popieprzone skrzyżowanie, skręt w prawo w pole kaktusów, w lewo wjeżdżało się pomiędzy domy, prosto, niby spoko, ale gdzieś tam na horyzoncie widać było jakiś płot otoczony drutem kolczastym.
- Tam jeszcze jest skręt przy prawej odnodze - zaważyła Sara patrząc na kaktusy, rzeczywiście droga się rozwidlała, jedna zdawała prowadzić bezpośrednio przez pole, a druga je okrążała.
- Jeszcze za nami jest jakiś skręt, jak wycofamy - wskazała na dróżkę, za kioskiem, nie wyglądała za dobrze, ale gdzieś musiała prowadzić.

Gdy Butch i Andżela zaczęli wchodzić schodami na górę hostelu, drzwi wejściowe właśnie się otworzyły, nie byli jednak w stanie zobaczyć kto wszedł, gdyż byli odwróceni plecami do góry, a nie śmieli już się obracać. Nikt jednak za nimi nie podążył.

Okno w pokoju dawało doskonałe pole widzenia na to, co działo się na zewnątrz. Samochód w żółto-zielonym maskowaniu wydawał się być obcy w tej okolicy, a uzbrojenie zamontowane na skrzyni ładunkowej nie pozostawiało złudzeń co do intencji tych, którzy go przywieźli. Andżela ukryła się za firaną w swoim pokoju na piętrze hostelu i ostrożnie obserwowała, co się dzieje na dole. Z góry widziała wyraźnie - pick’a z uzbrojonymi ludźmi na pokładzie. To nie wyglądało na przyjazd turystów. Maskowanie w sumie przypominało jedno z tych, które widziała w dzisiejszej gazecie. W środku na bagażniku obok karabinie siedziało dwóch młodych chłopaków, jeden właśnie wystawił nogi za bagażnik i chciał rozprostować kości. Robił to dość ospale, może przez ten żar co lał się z nieba, nie zachęcało to do żadnego ruchu. Wokół jednak chodził już starszy nieco mężczyzna, niski, choć widać że przy masie. Położył nogę na kole, pchając je parę razy – sprawdzał ciśnienie opon. Ogólnie jakby sprawdzał stan techniczny pojazdu, czegoś może szukał. Wszyscy byli w miarę jednolicie ubrani – paramilitarnie - beżowe bojówki, jednolite koszulki, wojskowa czapka z daszkiem.

Butch stojąc na czatach nie wiele widział, słyszał też nie za wiele, na korytarzu słychać było gwar rozmowy, ale konkretnych słów z tego wyłowić się nie dało. Ludzie gadali, ktoś się zaśmiał. Po pewnym czasie, jednak lekarz usłyszał odgłos kroków na klatce schodowej.

Misja: Znajdź lekarza dla Hieronima
Udało się przejechać jedną mile
Macie 5 ścieżek do wyboru:
green - domy
cyan - płot
blue - tylna ściezka
orange - kaktusy naokoło
violet - kaktusy bezpośrednio

Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Borys »

- Gdzie teraz? - zapytał Donald, rozglądając się. Żadna z możliwości nie wydawała mu się właściwa...
- GDZIE TERAZ?! - krzyknął, spoglądając na tylne siedzenie. Spojrzał w oczy Boba, ale te wydały mu się nieobecne. Może mu się system zawiesił czy coś...
Nagle, zdecydowany nie czekać w nieskończoność na odpowiedź, Drexler wcisnął gaz do dechy (tak, że mały robocik L4 prawie spadł mu z ramienia) i ruszył w stronę zabudowań (zielony). W najgorszym wypadku dopytają miejscowych.
Słyszał z tyłu jęki Hieronima. Szkoda byłoby chłopa, bo ładnie walczył z tamtymi bandziorami... Aby dodać mu otuchy, zaśpiewał starą pieśń.

O bury me not on the lone prairie.
These words came low and mournfully
From the pallid lips of the youth who lay
On his dying bed at the close of day.

He had wasted and pined 'til o'er his brow
Death's shades were slowly gathering now
He thought of home and loved ones nigh,
As the cowboys gathered to see him die.

O bury me not on the lone prairie
Where coyotes howl and the wind blows free
In a narrow grave just six by three—
O bury me not on the lone prairie
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: Gruby »

Andżela zawiesiła się na chwilę patrząc na samochód i obecnych na nim obwiesiów. Jak nic kurwa jebane monitor lizardy od Krokodyla. Dwóch chłopaków i jeden stary typ. Po schodach mogą iść kolejni. Co by tu.
- Ej, Butch, chodź tutaj.
Poprosiła uprzejmie swojego towarzysza. Jeśli temu zabrakło instynktu samozachowawczego oraz znajomości charakteru kobiety i wykonał jej polecenie to miała zamiar... złapać go za chabety i wypierdolić przez okno, prosto na starszego, niskiego typa, który sprawdzał stan pojazdu. Sama, niezależnie od tego czy nieszczęsny lekarz wlazł jej pod rękę czy nie, wyskoczyła z okna z zamiarem spadnięcia na dwóch chłopaków na bagażniku, siedzących przy karabinie i przy odrobinie szczęścia ogłuszeniu chociaż jednego z nich swoją mięsistą, śmierdzącą dupą. AKCJA KURWA!
Awatar użytkownika
RoaringKiwi
Posty: 30
Rejestracja: 2020-12-14, 00:50
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE EP.2

Post autor: RoaringKiwi »

Kuuuurwa, ja pierdole. Jęknęli jednocześnie BOB i 13.
[Aktualizacja pobierana 1/232]
Przechodzenie w tryb spoczynku w ramach aktualizacji za 3. ... "Nosicielu to twój szczęśliwy dzień przechodzę w tryb aktualizacji i instalacji. Otrzymujesz tymczasową pełną autonomię działań. Miłego dzionka i smacznej kawusi życzę" ... 2
Nie nie nie nie BOB nie zostawiaj mnie teraz jesteś potrzebny. ...1
13 zamrugał pierwszy raz od długiego czasu nie widział wyskakujących okien, przyrządów celowniczych, ani mini mapy. Przełkną ślinę.
- Jedź przed siebie i potem prawo tak jak pokazuje koleżanka!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Harmegiddo Tale”