HARMEGIDDO TALE EP.1

sesja w klimacie borysady v.7 na silniku fate core

Moderator: Chromy

Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

HARMEGIDDO TALE EP.1

Post autor: Chromy »

Wszystko zaczęło się wiele pokoleń temu. Globalna wojna, która opanowała wtedy świat, trwała dziesiątki lat i pochłonęła miliardy ofiar. Tego, dlaczego do niej doszło, nikt dziś już nie pamięta. Ta historia już dawno została pogrzebana razem ze starym światem. Nie było już jednak nowego świata, pozostało tylko pustynne pustkowie, w którym ludzie zabijając się wzajemnie muszą walczyć o przetrwanie...



Donald obudził się nagle. To stary bus uderzył o piaskową muldę i zatrząsł się jeszcze bardziej niż zwykle. Trudno było zmrużyć oko w tym przepakowanym, rozklekotanym rzęchu, ale kierowca, który prowadził jak potłuczony to była przesada. Był to jeden z tych dość zaradnych wąsatych jegomości w białym podkoszulku z pod którego wystawał duży spocony bebech. Był jakby rzec kapitanem całej tej wyprawy.

Obrazek

Hieronim już wiedział dlaczego się tak śpieszył – przed chwilą podjechał do kierowcy na motorze jeden z jego dryblasów, którzy ochraniali tą małą karawanę. Właściwie to był jeden z jego synów - podobny fizjonomią, choć bez wąsów i nieco młodszy, każdy z nich już lekko łysiał, choć ojciec najbardziej.
- Kurzy się na północy, ktoś stamtąd jedzie.
- Powiedz Barney'owi żeby siadł na wieży – odpowiedział kierowca.
Chodziło o gniazdo strzelnicze, które było zamontowane na szczycie busa. Ich jedyna i ostatnia linia obrony.
Pozostałych dziewięciu pasażerów popatrzyło po sobie niepewnie – nie były to dobre wieści – zapowiadało kłopoty. Po pustyni nie można było się niczego dobrego spodziewać. Ktokolwiek to był mógł nie mieć dobrych zamiarów.
- Niech będzie gotowy żeby w razie czego rozwiązać taśmy – dodał kierowca, patrząc na górę.
- Chyba nie będzie pan pozbywał się ładunku? Tam są nasze rzeczy - powiedziała jedna z pasażerek, ciemnowłosa kobieta w brązowej sukni.
- Nie wiem, ten ładunek dużo waży, może to jest jedyny sposób żeby wyjść z tego cało. Chce pani przeżyć? - warknął zza pleców kierowca, jedną ręką prowadził busa - drugą przeładowywał pistolet.
- Radzę się przygotować, gangi nie znają litości.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Borys »

Donald zdenerwował się nagłą pobudką. W pierwszej chwili z powrotem zamknął oczy i ponownie spróbował zasnąć, przeklinając cicho, ale szybko pojął, że dzieje się coś grubszego. Nerwowo chwycił za kaburę rewolweru, rozglądając się po swoim otoczeniu. Z irytacją spojrzał na paniusię zamartwiającą się o swoje rzeczy w takiej sytuacji. Już chciał jej coś powiedzieć, ale ugryzł się w język. Zamiast zabierać głos sięgnął po karabin snajperski. Zamierzał spróbować wypatrzeć przez lunetę, z kim jego mała karawana ma do czynienia.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

Hieronim się zirytował.
- Nie no, ludzie, żadnego doświadczenia w walce nie macie? Nigdy żeście się nie strzelali? Mamy jeszcze kilka chwil. Zatrzymajmy to ustrojstwo, ustawmy motocykle w barykadę. Zawsze to prowizoryczna osłona. Ile macie sztuk broni? Kto umie strzelać? Zza barykad zawsze łatwiej. Młody! Są w okolicy jakieś skały? To o wiele lepsza osłona! Panie kierowco! Ja pierwszy muszę wyjrzeć, coby defensywną pozycję wypatrzyć!
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

Rzut
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

- To też państwa rzeczy - żachnęła się owa paniusia, lecz nie było w autobusie wielkiego odzewu na ten wyrzut.
- Spokojnie Jane, my też mamy broń poradzimy sobie – powiedział prawdopodobnie jej mąż, wysoki ogolony chłopak, o głowę wyższy od Hieronima i Donalda . Wyciągnął zza pazuchy małą pieprzniczkę, którą zaczął z dumą obracać w dłoni.
Jeden z pasażerów – wiekowy jegomość w wojskowej kurcie z napisem 3 wyciągnął z rozpadającej się walizy strzelbę myśliwską, gruba śniada kobieta wyciągnęła z torby glocka, a murzyn jadący na ostatnim siedzeniu sięgnął za swoją zuluską włócznie. Reszta widocznie nic przy sobie nie miała.
Kierowca spojrzał na Hieronima, przetarł wąsa i po chwili zastanowienia tak odpowiedział.
- Ma pan broń? - zapytał Hieronima - Klapa na dach jest u góry, niech pan wyjdzie i zobaczy czy nie ma czegoś ciekawego w pobliżu. To samo po chwili powiedział swojemu synowi, który jechał na motorze.
- Mwenye, też ma broń, jest wojownikiem, też może iść na dach? - Zapytał chwilę potem murzyn, który przyszedł ze swojego tylnego miejsca, gdy Hieronim wychodził na dach, gdy ten wszedł w końcu przez klapę, czarnoskóry ruszył zaraz za nim ze swoją dzidą do góry.
Na dachu od razu spotkali się z suchym wiatrem i upałem. Unoszące się cząsteczki pyłu i piachu muskały po ubraniach i skórze. Na tyle siedział grubasek w starym hełmie strażackim i okularach przeciwpyłowych, przeładowywał broń zamontowaną na szczycie wehikułu.
Z tyłu rzeczywiście coś się kurzyło i nie była to burza piaskowa. Za nimi na horyzoncie unosiły się wysokie tumany piachu, mogło to znaczyć, że nie był to pojedynczy pojazd. Donald, który siedział w środku busa widział to nawet nieco lepiej. Gdy lufa jego karabinu snajperskiego wysunęła się za okno busa zobaczył trzy kształty. Mogły to być jakieś dwuślady. Nie był jednak w stanie jeszcze określić jak duże one były. Głównie przez ciągłe drżenia samochodu, lufa pukała o ramę okienną, bo bus wciąż zahaczał o wszystkie dziury i koleiny na tej jedynej i słabo widocznej drodze.
Hieronim za to miał nieco większy obraz na sytuacje na zewnątrz. Kotlina w której jechali była dość monotonna, głównie żwir i piasek. Dopiero na po lewej stronie na wschodzie rozpościerało się strome wzgórze, wysokie na jakieś sto osiemdziesiąt metrów, na którym widać było kilka niskich ostańców skalnych. Po prawej długa równina, czasem upiększona losowym kaktusem, gdzieś na południowym wschodzie coś czego co prawda nie można było nazwać zielenią, ale było porośniętą niską i szorstką trawą, którą czasem można było spotkać na krawędziach wąwozów.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Borys »

"Koleś, nie wymachuj tak tym, jeszcze komuś wydłubiesz oko!" - miał już krzyknąć Donald do Mwenye, kiedy ten zaczął się rozpychać do przodu ze swoją włócznią, ale zamiast tego powiedział:
- Uważaj kurwa! - A potem jakby nigdy nic wrócił do obserwacji. Nie trwały one zresztą długo, bo najemnik szybko doszedł do wniosku, że za wiele i tak teraz nie dostrzeże. Zwrócił jeszcze uwagę na wzgórze na wschodzie, miejsce wydawało mu się jedynym sensownym, w którym można było zorganizować obronę. Podszedł do kierowcy, chwycił go za ramię i wskazał palcem na wspomnianą lokację.
- Na wschód, chłopie, na wschód! - zażądał, nie zastanawiając się, co postanowi ekipa na dachu.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

- Panie kierowco! Tam, po lewej, skały na wzgórzu, obronna pozycja! Wygląda też że mamy jakiś wąwóz po prawej, ale nie jestem tego pewien. No i tracimy wtedy przewagę wysokości!
Hieronim zszedł do kabiny i otworzył swoją długą torbę. Jego coltański miecz leżał bezpieczny, oczekując na pewny uchwyt właściciela. Dawny gladiator uśmiechnął się pod nosem.
- Chyba nie dzisiaj. Dzisiaj broń palna - mruknął do siebie, po czym sięgnął po swojego wysłużonego kałacha '97.
- Co jest, czemu jeszcze nie skręcamy?
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

Z pustynnej zamieci wyłoniły się dwa samochody. Tłukły się po muldach nic, nie robiąc sobie z piaskowych nasypów. Oba miały podłużną maskę, która obita była stalowymi płytami. Pomimo tego dodatkowego opancerzenia, wciąż widać w nich było pewnego rodzaju sportowe zacięcie – sprawny mechanik, mógłby dojrzeć w nich podwozie z forda mustang albo chevroleta Camaro. Okna przysłonięte metalowymi szynami - praktycznie niewidoczne, trzy albo cztery cienkie szpary dzięki, przez które musiał widzieć coś kierowca, na dachu prawdopodobnie zamontowany zwykły ciężki karabin. Zaraz za nimi kolejny samochód – nieco większy, szerszy, choć na krótszym podwoziu. Masywny, opancerzony jednak poddany mniejszym przebudowom, tak jakby na etapie projektu miał pełnić funkcje bojowe. Tak w istocie było, był to tzw. lekko opancerzony samochód – jednak i tak przy busie, którym jechał Hieronim i Donald był „pancerny”, posiadał sześciolufowe działko. Nawet nie zbliżyli się choćby odrobinę i już rozległy się strzały. Ani jeden z nich nie był celny. Widać było, że nie zamierzają bawić się, w żadne gierki.

- Kurde faja – zaklął kierowca walcząc ze skrzynią biegów po czym zmienił bieg na nieco niższy i zaczął kręcić kierownicą w lewo. Bus miał większą moc i dał radę jechać pod górę, po tych całych kamieniach i żwirze. Oczywiście zatrzęsło i rzuciło. W tym momencie Hieronim świetnie zrobił, że zszedł na dół, bo pewnie zleciałby z dachu. Z góry słychać było krzyk murzyna, para czarnych nóg pojawiła się tuż przed oknem kierowcy, przy którym stał też Donald.
- Porywistego byka ma ten nasz Wadaha– powiedział Mwenye, który opuścił się do poziomu okien - dobrze, że Mwenye nie na jednym byku już jeździł ... i ma silne ręce.
Jakimś cudem ciągle się trzymał, pomimo notorycznej trzęsawki w samochodzie. Uśmiechał się jeszcze do tego beztrosko zza szyby, jakby nic mu to nie robiło - szczerzył swoje ostro zakończone (spiłowane) zęby przypominające trójkąty.
- Tam! - machnął ręką w kierunku wyłaniających się z pyłów kształtów – widać wrogów! Ide na grzbiet, tam łatwiej dostrzec Cadowga
Następnie znowu zaczął wspinać się do góry na dach pojazdu.
Z przodu przez brudną szybę kierowcy widać było powoli wyłaniające się skały. Kilka ostańców wapiennych, porozrzucanych po wzgórzu jak niechciane zabawki. Trochę tu trochę tam, jedne podłużne, inne stojące bardziej pionowo.
- Panie i co teraz ? Mam wjechać za te skały? Nie wjadą tam za nami?- Rzucił kierowca do Hieronima, chwile potem przejechał obok nich jeden z motocyklistów.
- Co się dzieje? - zapytał – czemu skręcilismy?
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Borys »

"Niech ten człowiek spadnie i się zabije" - poprosił w myślach Donald widząc perypetie Mwenye. Potem padło pytanie kierowcy do Hieronima, ale Draxler wyprzedził Keraunosa w odpowiedzi:
- Czegoś nie zrozumiałeś?! Między skały! - krzyknął, nieco rozeźlony głupim pytaniem, a potem dodał cicho, sam do siebie:
- Pewnie i wjadą...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

- Wjadą wjadą, ale będziemy mieli osłonę. Ty - obrócił się do weterana z trójką na ciuchach - znasz się na strzelaniu? Otwórz ogień z karabinu, trudniej będzie im podtrzymać ogień. Pancerza raczej nie przebijemy, ale może się poszczęści.
Hieronim wyjrzał przez okno, by przyjrzeć się ruchowi wrażych pojazdów. Czy jadą równolegle, czy próbują nas oskrzydlić? Jak szybko się zbliżają? Czy jest jakikolwiek sens celować w opony?
- Panie snajper, dałoby radę spuścić im powietrze z kół?
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

Siwowłosy weteran z trójką na kurtce przytaknął Hieronimowi, że rozumie. Sprawdził jeszcze szybko czy wszystkie działa jak powinno - działało – i zaczął ładować amunicję do broni.
- Co prawda Bessy jest tylko strzelbą, ale razem zapewnimy dostatecznie dużo ognia. Może i wygląda zwyczajnie, ale jest niezawodna. Miałem ją i nie zabiły mnie te czarne skurwysyny to i mam ją teraz i nie zginę przez jakiś śmieciarzy z pustyni.
Chciał włożyć kolejny nabój, ale autobusem kolejny raz zatrzęsło i pocisk zamiast wylądować w komorze – wylądował na ziemi, gdzieś pomiędzy siedzeniami.
- Cholera – mruknął cherlawy weteran i schylił się próbując złapać toczący się w te i we w te nabój.
Gdy zniknął pod siedzeniem z drugiej strony słychać było bardzo przejętą rozmowę pary.
- Nie jest dobrze – stwierdził w tym czasie posiadacz pieprzniczki, który patrzył przez jedno z okiem – już nas mają, nie uciekniemy im – Jane schyl się, będziesz tak bezpieczniejsza.
- Ja będę cię bronił – powiedział – niżej musisz leżeć, o tak jak ten pan naprzeciwko, nogi ugięte, głowa do ziemi.
- Przepraszam panowie, ja będę obstawić to okno? Mogę? - zapytał oczekując jakiejkolwiek reakcji. Nikt jednak z pasażerów ani kierowca jakoś nie chciał mu odpowiedzieć.
Gdzieś z tyłu widać było młodego chłopaka nastolatka, który trzymał na kolanach baseball owinięty drutem i rudą dziewczynę, która z hipnotycznym spojrzeniem spoglądała się na miedziany medalik.
- Mi nic nie dacie do roboty? Też celnie strzelam – przyznała śniada kobieta, obwieszona dużą ilością wisiorków. Gęste ciemne kręcone włosy wystawały jej spod kolorowej chusty. Pokazała swoją pukawkę.

Te beztroskie autobusowe krotochwilę przerwało strzały, głuchy trzask blachy, jednak nie na tyle silny by przebić poszycie pojazdu. Z góry słychać było, że odpowiedziała mu seria z karabinu maszynowego. Bus wjechał na ostatnie wyboje i z lewej strony przy oknie pojawiła się wysoka kamienna połka a z prawej rozciągnięty jak naleśnik płaski ostaniec. Kierowca wychylił głowę za okno i zaczął skręcać w bok, tak żeby bus stał całą długością na tej wąskiej trasie pomiędzy kamieniami. Dojechał tyłem do płaskiego ostańca.
- Koniec trasy, można wysiadać – potem krzyknął na jednego z motocyklistów, który stawiał gdzieś obok motor (drugi stał przy końcu skalnej ściany i sprawdzał drugie wyjście) – synek otwieraj bagażnik i zakładaj tampony.
Gdzieś w oddali słychać było nadjeżdżające samochody.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Borys »

Donald wyskoczył jako pierwszy z busa, zajął dogodną pozycję między skałami i przymierzył z karabinu snajperskiego.
- Hej złotko, jak tam odległość do tych pajaców? - dopytał robota L4. Kierowany jego wskazówkami zamierzał wystrzelić celując w kierowcę lub oponę najbliższego pojazdu, w zależności od tego, który cel był łatwiejszy.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

Stary wyga kiwnął głową z uznaniem, widząc jak Donald zajmuje pozycję. Sam chwycił za kałacha i klęknął za maską, uznając to za wystarczająca osłonę i przyzwoity punkt obserwacyjny na początek. Jednocześnie starał się rozejrzeć za skałami, które dawałyby dobrą osłonę i umożliwiały wzajemne wspieranie się ogniem.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

Pierwszy z samochodów przez chwilę się zatrzymał, Donald dopiero go zauważył gdy szybko mignął mu w wąskim korytarzu pomiędzy skałami. Widocznie pojechał dalej szukać innej drogi. Chwile potem pojawił się drugi samochód przypominający Camaro i ten groźniejszy całkiem dobrze opancerzony z sześciolufowym działkiem. W górę poleciało kilka strzałów na wiwat, zwiastujących nadejście przeciwników, nie mogło to jednak przestraszyć starego weterana z Veno,
Donald już dawno z załadowanym karabinem czekał na odpowiedni moment, w pewnym momencie musieli skręcić – miał tylko chwilę. Wziął głęboki wdech, potem wydech, gdy wstrzymał oddech w celowniku zobaczył oponę z czterema szerokimi rowkami obwodowymi, aluminiową felgą, która wirowała w kształcie toczącej się rozgwiazdy. To był jego cel – pociągnął za spust – oddał strzał.

Chwilę potem słychać było jakieś przekleństwo, samochody zatrzymały się. Camaro chciał ruszył, ale szybko porzucił ten pomysł. Ten opancerzony podjechał nieco z przodu i przez chwilę widać było, że za nimi przeskakują jacyś ludzie. Ktoś zaczął chyba wszedł na gniazdo z karabinem na starym Camaro. Cokolwiek zrobił Donald, dało im to kilka sekund. Z krzyków z oddali można było wywnioskować, że chyba ich to zdenerwowało – może nie spodziewali się oporu – albo nie tak wcześnie.

Hieronim mógł zauważyć, że na skały po lewej stronie busa można było się łatwo wspiąć i tam zająć jakąś korzystną pozycje do strzału. Mwenye chyba też to zauważył, bo tak popatrzył na Keraunos’a jakby wiedział o czym myśli.

Kierowca wraz synem na szybko montowali jakieś pociski, z butelek i tamponów szybko powstały dwa koktajle wypełnione ropą. Pozostali pasażerowie pozajmowali miejsca wokół busa. Starzec ze strzelbą zajął miejsce z prawej strony busa tuż przy płaskim ostańcu. Śniada kobieta schowała się wtulając w jeden załom w kamiennej ścianie po prawej. Małżeństwo nie wyszło z autobusu, młody chłopak też. Ruda dziewczyna wyszła właściwie ostatnia i nic nie mówiąc zajęła miejsce pomiędzy przygotowującym się kierowcą a weterynarzem.
- Pomóc? - zapytała wskazując na butelki z łatwopalną substancją.
- Ukryj się gdzieś lepiej… - mruknął łysiejący kierowca, jednak nie powstrzymało to dziewczyny, która wzięła jedną z butelek i szybko zaczęła przyklejać do nich bawełniany tampon.
- Weście te. Przygotuje resztę, a wy lepiej zajmijcie dobrą pozycje z której możecie je rzucić – oznajmiła.

Wtedy od strony najeźdźców pojawiło się pierwsze ostrzeżenie i za pewno ostatnie.
- Poddajcie się debile! Tym strzałem wkurwiliście nas na ostro! Nie macie szans! Poddajcie się a może przeżyjecie! No może poza tym idiotą co rozwalił nam oponę!
Rzucił charkliwy głos z megafonu.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Borys »

Donald kompletnie nie zwracał uwagi na to, co dzieje się wokół niego i jaki plan obrony ma reszta pasażerów nieszczęsnego autobusu. Był całkowicie skupiony na atakujących bandytach. Nie minęła chwila od oddania strzału, a już szykował się do kolejnego. Tym razem wypatrywał gościa z megafonem. Celował w głowę. Jeśli go nie widział, rozglądał się za innym żywym celem. Nawet jeśli spudłuje, to i tak powinien ostudzić zapędy oponentów, a swoim sprzymierzeńcom dać czas na przygotowanie solidniejszej obrony.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

- Na ile grubą macie tę blachę? - rzekł Hieronim. - Wytrzyma bezpośrednie trafienie, czy raczej trzeba dwóch warstw do sensownej obrony? Jeżeli karoseria nie jest wystarczająco mocna, to raczej wysiadłbym i szykował się do obrony na zewnątrz.
Spojrzał na Mwenye, potem znowu na pozycję na skale i na znak aprobaty pokazał mu uniesiony w górę kciuk.
- Młody, masz jakąś broń? - rzucił do chłopaka w samochodzie. - Dobrze by było żebyś się wspiął i ubezpieczał ogniem. Ja zostanę na dole, bo umiem się bić wręcz - poklepał swój miecz, bezpiecznie spoczywający w pochwie przy pasie.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

- To może wyjdziemy… - dobiegł Hieronima głos z busa, po chwili wyskoczył chłopak z baseballem, mężczyzna z pieprzniczką i jego żona, ledwo tylko kobieta opuściła wnętrze samochodu słychać było rozkręcające się działko i ostrą serie, która poszła po obudowie busa. Szyby poszły w drobnice, a pociski bez problemy przebiły się na drugą stronę poszycia. Gdyby ktoś tam był miałby małe szanse na przeżycie, czego też domyślali się bandyci.
Opancerzony wóz tymczasem już ruszył i wjeżdżał w załom korytarza, nadal pokrywając go ostrym ogniem. Trudno było się wychylić, żeby nie dostać. Parcie ognia jakie ta broń zadawała było naprawdę duże. Wtedy działko na szczycie busa zerwało się i również odpowiedziało gęstym ogniem, pomimo że trudno było przedrzeć się przez poszycie tego opancerzonego samochodu, ktoś tam chyba dostał. Gdy samochód przejechał parę metrów widać było jakiegoś pechowca, który leżał martwy na skalistej ziemi.

Hieronim zdołał jakoś przygarnąć chłopaka do siebie i dowiedzieć się, że nie ma żadnej broni. Miał tylko ten kij do baseballa i nic więcej. Nie wyglądał zbyt kumato, choć wyglądał na takiego, który mógłby użyć go poprawnie, ale pewnie wtedy gdyby jego ofiara na dzielni była bezbronna, a on miał do pomocy dwóch łysych kolegów w dresach.

Ale teraz mało kto po ich stronie autobusa był na tyle odważny, żeby się wychylić. Wszyscy chowali się za jakimiś załomami lub autobusem. Czasami może ktoś ważył się na oddanie strzału, ale w istocie było to marnowanie amunicji i próba odstraszenia bandytów. Niestety dość słaba, bo oni nic sobie z tego nie robili. Chronił ich ten lekko opancerzony samochód.
Chyba jedynie Donald był na tyle odważny, żeby nie bać się oddawać strzału. Działko co pewien czas musiało się przeładować. Drexler od razu poczuł jego rytm. Wiedział ile ma czasu, nim sześciolufowy karabin znowu zacznie się rozkręcać. Ten czas wykorzystywał na wychylenie się, znalezienie przeciwnika i oddanie strzału. Szybko jakiegoś zauważył, był to jeden z bandziorów, który chciał skorzystać z działka przy drugim samochodem. Co prawda było daleko, ale gdyby ktoś tam był, skutecznie mogłoby być skutecznym wsparciem dla idącej na pasażerów busa drużyny uderzeniowej. Donald przymierzył, zobaczył twarz śniadoskórego brodacza w turbanie i oddał strzał. Kolejny mężczyzna upadł na ziemie. Gdy Drexler znów zaczynał się chować, kątem oka zobaczył na skałach Mwenye, który niepostrzeżenie przemyka z włócznią nad głowami bandziorów.

W tym momencie zza opancerzonego samochodu rozjaśniała jakaś jasna łuna. Coś zaczęło się dymić. Po chwili zza z góry po lewej i prawej stronie autobusa ktoś wrzucił dwa dymiące granaty. Jeden (ten od strony maski busa) odbił się zza skały i potoczył za autobus. Po chwili można było poczuć silny narastający zapach, który drażnił nozdrza i sprawiał, że do oczu nabiegały łzy. W odpowiedzi kierowca rzucił zapalonym koktajlem, ale był to rzut strasznie niecelny, bo też nie wiedział gdzie dokładnie znajduje się samochód. Butelka rozbiła się i tylko rozżarzała ogniem kilka metrów od samochodu. Rozległy się kroki.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Borys »

Donald nie przestawał strzelać, ale kiedy wróg zaczął podchodzić coraz bliżej i rzucać granaty łzawiące, poczuł, że spierdolił. Nie zabrał ze sobą maski przeciwgazowej. To miał być kurwa spokojny dzień!
Najemnik szybko przeanalizował sytuację. Kierunek wiatru, pozycja sojuszników. Jeśli dym dotrze do niego, pozostawia osłaniającą go Thelmę, a sam szybko wycofuje się w najbliższe bezpieczne od dymu miejsce (najlepiej, jeśli będzie miał kontakt z resztą grupy). Tam, jeśli okaże się, że wróg jest już bardzo blisko, przewiesza karabin przez plecy i sięga po rewolwer.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

Nie będąc pewnym, na ile ten granat się rozgrzewa, a mając świadomość że psuje możliwości rażenia przeciwnika strzelcom, niezależnie od tego po której jest stronie autobusu, Hieronim wyrwał baseballa chłopakowi, podbiegł, i walnął w granat niczym kijem golfowym, by przestał zawadzać, po czym odrzucił kij i naprędce cofnął się pod osłonę samochodu, wyciągając miecz - słyszał w końcu kroki.
- I co, cwaniaki?! - wykrzyknął, nasłuchując zbliżających się kroków. Peniacie się podejść, co? Zasłony dymne, pancerne samochody, chuje muje dzikie węże. Ten transport nie da sobie w kaszę dmuchać, także lepiej spływajcie, zanim was podziurawimy i pokroimy! - mówiąc, trzymał miecz w pogotowiu, gotów doskoczyć do każdego, kto wychynąłby z dymu.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

Pomiędzy kamiennymi ostańcami nie wiało zbyt mocno to też dym nie rozwiał się za bardzo w żadną stronę pomimo tego, że granaty rzucone zostały pod wiatr. Pierwszy pocisk padł przy kamiennej ścianie i szybko zaczął pęcznieć na około dymem, zasłaniając widok Donaldowi i Śniadej kobiecie, która mocno kaszląc minęła Drexler’a i Thelmę i próbowała wtulić się w kolejny załom. Drugi granat za to szybko został odrzucony dzięki interwencji Hieronima. Wyrwał on kij chłopakowi i trzymając go niczym zawodnik pierwszej ligi rozgrywek baseballa w Veno, uderzył w granat, który odbił się od ziemi i poszybował Pupu Panie Pandzie w okno. Musiał się jednak wycofać i schować za busem, w dymie było widać nadbiegające cztery sylwetki.
- Chyba widzę ich – mruknął stary wiarus w kurtce z trójką, pokaszlując strasznie bronił swojej pozycji wychylił się i oddał strzał.

Druga strona autobusu nie miała tyle szczęścia - już rozległy się pierwsze strzały, a po przeciwnej stronie autobusu już widać było wroga. Hieronim, który znalazł już bezpieczną pozycje od dymu pośród skał zobaczył czołgającego się i trzymającego za bok mężczyznę z pieprzniczką. Na przeciwko niego kończył właśnie serię z AK rosły mężczyzna w masce pyłowej. Tuż za nim kolejny dryblas strzelał w kierunku uciekającej kobiety, kolejny strzelał w kierunku kierowcy, strzelił i chyba go coś drasło bo schował się a chwilę za autobusem. Donald zobaczył kątem oka pokryte krwią plecy wąsatego kierowcy, którego chowały się we wnętrzu busa. Młodego chłopaka i dziewczyny nie było widać. Działko na szczycie busa ciągle ostrzeliwało opancerzony samochód.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

Stary gladiator dostrzegł w tym momencie swoją szansę - najwyraźniej gość z AK będzie musiał przeładować. Spiął mięśnie nóg i wystrzelił, jak za dawnych lat, w stronę zamaskowanego bandyty, jednocześnie składając się do cięcia. Postanowił ciąć adwersarza ukośnie od góry, po rękach. Może nie będzie trzeba gnoja zabijać, a może będzie wiedział coś przydatnego.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Borys »

Co mógł zrobić Donald w tej sytuacji? Najpierw wykorzystał dym i zamieszanie, aby znaleźć bezpieczniejszą pozycję, w miarę tak, aby mieć kontakt z resztą obrońców. Potem w zależności od od odległości albo sięga po karabin snajperski albo po rewolwer. Thelma została na dawnej pozycji i w razie czego osłania najemnika.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

Obrazek

Bessy zrobiła spory huk, ze starej strzelby wyleciała masa śrutu i dymu. Chmura drobnych kulek siekła po nodze bandyty, w sekundę ogołacając ją z wierzchniej tkanki skóry, mężczyzna z zakrwawionym kikutem wywalił się po prostu na ziemie, pyskiem waląc w piasek. Weteran nie miał jednak szans - w pojedynkę nie mógł nic poradzić z bandą jaką na niego szła. Żaden nie mógł poszczycić się zbytnią celnością, ale nie minęła nawet chwila gdy parę kul przeszyło najpierw jego dłoń, potem tors, a na koniec nieco zaskoczony z kulą w głowię wywrócił się plecami na ziemie. Tak skończył się żywot bezimiennego weterana z 3 plutonu Korpusu Piechoty Morskiej. Bandyci wypadli tuż koło maski busa, rozglądając się za kolejnym celem.
Hieronima tam nie było, może i dobrze, bo skończyłby jak tamten weteran. Był kilka metrów dalej z drugiej strony busa. Miecz przeciął powietrze, obryzgując wszystkich krwią. Para już bezwładnych dłoni poleciała na jednego z bandytów. Keraunos po prostu wpadł pomiędzy wrogów roztrącając ich na boki, rosły bandzior po prostu wymachiwał bezradnie kikutami, chcąc być jak najdalej od tego szalonego diabła. Ten demon po prostu robiąc tylko dwa susy znalazł się obok niego i zrobił jedno ukośne cięcie – rąk już nie miał. Koszmar - reszta też zaczęła się odsuwać. Chociaż mieli broń w ręku i mogli strzelać. Być może tak byli przerażeni, że o tym nie pomyśleli albo jeszcze któryś się wahał, bo równie dobrze jedną serią mógł zabić swojego kumpla – choć tacy pustynni bandyci to były zwierzęta nie ludzie, to widocznie nawet wobec siebie mieli jakieś skrupuły.

T34 szła kilka metrów za Dresslerem, osłaniając jego ucieczkę. Robot dzięki zaprogramowemu algorytmowi dość celnie stał po prostu na linii strzału, gdy poleciały strzały w kierunku Donalda chroniąc mu plecy, a poleciały dość prędko, bo trójka bandytów wzięła głównie na cel jego i cygankę, która podobnie jak on wycofywała się chowając za załomami w skale. Strzały robota były dość spóźnione zaczął tak naprawdę strzelać gdy wzięli go na celownik bandyci, którzy chowali się za autobusem (widocznie nie chcieli pchać się do Hieronima), potem odpaliły się własne protokoły bezpieczeństwa i również zaczął szukać korzystnej pozycji dla siebie. Może nie zrobił za wiele, ale odciągał uwagę.
Donald miał czas by znów sięgnąć za karabin, wymierzył, zobaczył w celowniku wystającą rękę jednego z bandytów przycelował, pociągnął za spust… i nic się nie stało. Pociągnął jeszcze raz, drugi - drgnął zaskoczony - bo strzeliło. Nie strzelił jednak celnie, zupełnie wybiło go to z rytmu. Czy to magazynek się zaciął? Coś innego? Piasek? Mógł się tylko domyślać. Nie pamiętał kiedy ostatnio przeglądał ten karabin.

Na domiar złego, za jego plecami kolejne strzały. Ale już nie do niego, to synalek kierowcy zaczął do czegoś strzelać. Nie wiedział za bardzo do czego. Motorzysta, strzelał do czegoś co było schowane za opadającym nasypem. To musiała być załoga drugiego Camaro. Oni nie strzelali – może jeszcze byli za daleko. Więc tamten musiał marnować amunicje. Może jednak tam gdzie siedział, a było to z 30m dalej, sytuacja wyglądała nieco inaczej i miał jakieś powody. Na dodatek jeszcze ona.
gdzieś obok niego widać było tą świerzo mianowaną wdowę - żonę tego nieboszczyka z pieprzniczką widać miała sporo zmysłu samozachowaczego w przeciwieństwie do swojego martwego męża. Uciekła chyba najszybciej z nich wszystkich - pomimo tylu kul i dymu.

W tym czasie bandyci przy masce samochodu coś kombinowali, jeden z nich odpalił kolejny z granatów i chciał gdzieś rzucić - chyba do autobusu.

Hieronim usłyszał ruch silnika.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Borys »

Donald wiedział, że nie ma teraz czasu, aby rozbierać karabin. Dlatego rzucił na niego szybko okiem, rozważając i szybko analizując najbardziej możliwe usterki. Przygląda się magazynkowi - być może jest zabrudzony lub uszkodzony. A może niewypał w środku? Na te czynności poświęca niewiele czasu, uważnie pilnuje, aby nikt nie podszedł za blisko. Jeśli wróg będzie już w pobliżu, w zasięgu rewolweru, najemnik robi z niego użytek.
W międzyczasie zastanowiło go, do czego strzelał młody. Jeżeli nie znajduje się pod ostrzałem, to sprawdza to za pomocą lunety.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

To ja go tnę.
I tego też.
I tamtego.
Ciach.

Hieronim wpadł w szał bitewny. Był niczym drapieżnik, który poczuł krew, a ci skurwysyńscy bandyci zasługiwali, by poczuć jego miecz. Widział, że gdy jest między nimi, nie wiedzą jak się zachować. Niech walczą jak mężczyźni. - pomyślał, i zaczął się szaleńczo śmiać.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

Odpalony granat wleciał do środka busa. Donald mógł zauważyć, że bandyci z przodu pojazdu wycofują się chowając się i znikając za strzępami siwego dymu. Było to co najmniej podejrzane zwłaszcza, że przez ostatnie sekundy to oni trzymali inicjatywę.

Jeden rzucił się w jedną stronę drugi w drugą, Hieronim rzucił się za tym bliższym, który wycofywał się w panice. Na nic mu była strzelba, którą teraz po prostu się zasłaniał. Hieronim już go miał na widelcu. Gdy bandzior po prostu znieruchomiał i legł martwy na ziemie. Z jego skórzanego ubrania zaczęła sączyć się krew. Hieronim musiał się odwrócić i był już w połowie drogi do następnej ofiary, gdy dotarło do niego z jakiego powodu silnik samochodu zawył.

Rozległ się głuchy stukot uderzonej blachy, chwilę później utrata równowagi. Ciało Hieronima uderzyło o tył busa, a on po chwili padł gdzieś na ziemie. Suv przepychał się pomiędzy ścianą a busem. Desperacja? Czy doskonałe posunięcie taktyczne w każdym razie sytuacja wywróciła się do góry nogami.

Donald poczuł przyłożony nóż do gardła, póki opancerzony wóz był za busem, mógł się czuć nawet bezpiecznie, ale teraz gdy pojazd wjedzie do środka i odpali działko będzie pozamiatane.
- Nic tu nie poradzimy – krzyknęła mu jakby na to wszystko cyganka, która również chowała się gdzieś w pobliżu za jednym z załomów – przeklęta sytuacja.
Wahała się jakby jeszcze zastanawiała się czy się wycofać. Drexler sprawdził już magazynek – nawet zdążył zdjąć jakiegoś napastnika– wcześniej wyjął nieprawidłowo podany nabój i rzucił go gdzieś na ziemie. Jako, że bandytów nie było przez chwilę widać. Spojrzał w tył, by zobaczyć co się dzieje. Młody siedział za skałami i trzymając broń wymieniał ogień celując do czterech napastników, którzy powoli podchodzili pod małe wzgórze. Samochód stał gdzieś dalej – bandyci widocznie nie mogli albo nie chcieli podjechać i zdecydowali się na taką dywersje. Drexler widział też kobietę, która próbowała zupełnie uciec z pola bitwy – jednak robiła to tak nieostrożnie, że zaraz ktoś z tamtych weźmie ją na muszkę i po prostu zdejmie.

Hieronim obudził się leżąc na ziemi, wciąż trzymał miecz w dłoni. Bus z każdą chwilą obracał się o paręnaście centymetrów, Opancerzony pojazd za chwilę miał się przepchnąć. Nie widział wkoło żadnego przeciwnika, musieli być za busem i za chwilę pewnie uderzą.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

Obrazek
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Shalvan »

- KURWA! - Hieronim zaklął, pospiesznie przemiatając wzrokiem okolicę w poszukiwaniu broni nadającej się do niszczenia opancerzonych pojazdów. Może któryś z poległych bandziorów miał granaty? Dynamit? Cokolwiek tego typu? Jednocześnie ruszył w stronę skał, tak by nie zostać zmiażdżonym przez przewracanego busa. Trzeba będzie wywalczyć nową pozycję za osłoną i znaleźć sposób, by skutecznie razić ten pojazd.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Borys »

Donald widział, że bandyci chcą przebić się przez bus własnym wozem. Przełknął ślinę. Mógł próbować się wycofywać, ale nie sądził, że zdąży to zrobić, a poza tym nie chciał zostawiać Hieronima. Wydał polecenie Thelmie, aby ta odwróciła uwagę bandytów od Drexlera i reszty pasażerów. Chociażby stawiając ogień zaporowy. Widząc, że jedna z kobiet nieporadnie próbuje uciec, oddał salwę w jej stronę, nad głową. Powinna przynajmniej paść na ziemię. Nie miał niestety zbyt wiele czasu, aby ratować jej życie.
- Wszyscy na pozycjach! - krzyknął poirytowany.
Potem próbował zlikwidować każdy widoczny cel, aż do momentu, kiedy suv nie będzie wyraźnie widoczny obok busa. A właściwie kierowca pojazdu - jego likwidacja to priorytet Donalda. O ile będzie widoczny. Jeśli nie - celuje w opony, silnik, strzelca na działku. Cokolwiek, żeby zatrzymać/unieszkodliwić zagrożenie.

=4dF
4dF
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: HARMEGIDDO TALE

Post autor: Chromy »

Problem ze strzelcem na działku mianowicie był taki, że go nie było. Musiało być sterowane zdalnie z wewnątrz pojazdu.

Hieronim podniósł się z ziemi i zaczął pędzić w kierunku skał, przypominając sobie czy miał gdzieś jakieś środki wybuchowe. Przypomniało mu się, że przed walką kierowca busa miał całkiem sporą ilość koktajli Mołotowa – ale czy żył on jeszcze – tego nie Hieronim nie wiedział – może jeszcze dogorywał zakrwawiony w swoim busie, niczym kapitan na swoim statku. Donald w tym czasie strzelił nad głową blondynki, ale nie wiedział czy zrozumiała – zresztą nigdy nie wyglądała na tąką, żeby być choć odrobinę pojętną.. Strzały padały dość często czy to z tej czy to innej strony. Zanim się odwrócił, widział tylko jak się za czymś rozgląda.

Z busu tymczasem uchodziła gęsta fala dymu. Opancerzony pojazd przepchnął już busa, wjeżdżając w środek wąwozu wjeżdżając jak król wstępujący do sali tronowej zajmujący należne mu miejsce. Drexler miał dobre pole do strzału – miał przed sobą pojazd w całej okazałości, jednak nie wiele mu to dało. Oddał parę celnych strzałów w opony i jeden w silnik – zupełnie na nic. Pojazd ciągle był sprawny. Oponom nic się nie stało – może to był ten rodzaj opon, które umożliwiały sprawną jazdę nawet wtedy gdy były przebite?

Hieronim był nieco bliżej i widział jak za osłoną wozu reszta bandytów już się szykuje, już przygotowują się do zajęcia busa. Stali przy wejściu do busa i ze zręcznością oddziału operacyjnego próbowała go już zająć siłą.

Właściwie w tej sytuacji wychyliła się tylko Thelma, która jako jedyna może z całego oddziału nie miała morale, a algorytm który kazał jej realizować określoną procedurę. Oddała parę strzałów na tyle groźnych, że zwróciła uwagę zdalnego karabinu na szczycie wozu. Działko skierowało się w jej stronę i zaczynało się rozkręcać. Zirytowany Donald mógł tylko oddać strzał w szybę kierowcy, który odbił się od pancernej szyby – w końcu szyby w takim samochodzie musiały być zabezpieczone przed takimi zabiegami. Za jego plecami trwała wymiana ognia, cyganka i ten motocyklista, kontra czterech uzbrojonych po zęby mężczyzn, tej drugiej kobiety nawet nie liczył, ile mogli tak wytrzymać?

Obrazek

Music Theme

Wtedy coś się zakotłowało. Dym, który wydobywał się ze wnętrza autobusu został wessany do środka, a po chwili granat, który chwilę temu został wrzucony do pojazdu wyleciał z niego niczym z procy, uderzając o jeden z ostańców i odbijając się w siną dal. Świst i nikła smuga dymu, tylko to po nim pozostało. Bandyci spojrzeli na siebie zdezorientowani. Hieronim mógł tylko zauważyć jak przestrzeń przed nim i samochodem dziwnie się zakrzywia, tak jakby ktoś chwycił część kanionu i go wykręcił. Wtedy przestrzeń zafalowała a opancerzony samochód podskoczył w powietrze i zaczął przechylać się na lewy bok. Mimowolnie jak raniony słoń przechylił się i uderzył o ziemie. Polem bitwy wstrząsnęła chmura dymu i drobnego piasku.

_____________

Po jednym punkcie losu dla Hieronima i Donalda
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Harmegiddo Tale”