Halloween 2021

Zloty, konkursy, przejmowanie władzy i takie tam.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Halloween 2021

Post autor: Borys »

Dostałem za grosze dom od Ghostbusters. Wydawało się, że to świetna inwestycja, więc nie zastanawiając się długo, wyciągnąłem pieniądze ze skarpety i lekką ręką kupiłem posiadłość. Ale kiedy usłyszałem adres, zmroziło mnie…
„Ulica Diamentowa 17, Białystok”.
Przełknąłem głośno ślinę. Ghostbusters ostrzegali, że dom może być „lekko” nawiedzony, ale przeczuwałem coś wyjątkowo groźnego. Zabrałem ze sobą kilku zaufanych ludzi, którzy akurat nie brali udziału w niezwykle ważnej misji w Milówce, mającej nas doprowadzić do Xaala. Sam się na nią nie udałem. Żyję nadzieją, że żaden demon się pode mnie nie podszyje, żeby potem poderżnąć gardła moim przyjaciołom.
Wysiedliśmy z Asterki Bożej, którą prowadziła Gruba. Spojrzałem na posiadłość. Domek drewniany. Mroczny ogród, chmury siarki z komina, szkieletornia przy garażu… Ech, ciężka sprawa.
- Wyładujcie sprzęt! – powiedziałem, odwracając się do łowców. Wtedy dostrzegłem zjawę… Otyły mężczyzna z pozostałościami włosów i resztkami zębów, z przetartą kamizelką z napisem „Biuro Interwencji Obywatelskich” na plecach, grzebał w bagażniku.
- Telefon… darmówka… i kombinerki boże – mówił , kradnąc rzeczy i upychając po kieszeniach. Spojrzał mi w oczy, wyszczerzył się i zniknął.
- Co to było? – zapytał Nevrast, który przyjechał z nami, ale miał czas tylko do dziewiętnastej, bo szedł do pracy. Za nim z auta wygramolił się Baramuk.
- Gówno – rzucił z przekąsem. – Bierz sprzęt.
W bagażniku zmieściło się dwadzieścia żółtych odkurzaczy, pełno latarek, srebrnych noży i tym podobnych rzeczy, przeznaczonych do walki z upiorami.
- Yy… wzięliśmy wszystko? A co reszta zabrała do Milówki? „Dramat” – pomyślałem. Jeśli my mamy cały sprzęt, to tamci wzięli po pijaku tylko jakieś worki z solą i pochodnie. Teraz będą błąkać się po ciemku w całej posiadłości, zamiast w piętnaście minut załatwić sprawę.
- Gdzie jest Mati, kurwa! – krzyknęła Gruba zza kółka. – Gadaj, albo…
Wielki czarny penis przebił się przez dach.
- W MILÓWCE! JEST ZE WSZYSTKIMI W MILÓWCE! – złamałem się. Potężne prącie zwinęło się w kłębek i zasnęło na tylnych siedzeniach.
- Nie ucieknie przed nami – syknęła Gruba i ruszyła. Z samochodu wypadł jeszcze zaćpany Marunos i potoczył się po drodze.
Obładowani sprzętem przemknęliśmy w podskokach przez ogród, udając, że tuż obok wcale nie powstał z grobów tabun zombie. Nacisnąłem na klamkę, drzwi otworzyły się. Weszliśmy do środka, podłoga lekko skrzypiała. I wtedy pomieszczenie zajaśniało. Poczuliśmy swąd siarki, smród palonych włosów i pierd Grubego.
- JESTEM KOMPLETNY! – wrzasnął wielki demon, który wyrósł przed nami. Miał wielkie rogi, czarne oczy, długą brodę i kopyta. Jego prącie dyndało na wszystkie strony, miało około półtora arszyna długości. Wszyscy się przeraziliśmy, poza Marunosem, który nieobecny i ośliniony chwiał się niebezpiecznie w miejscu.
- SZYKUJCIE SIĘ NA MIŁOŚĆ FRANCUSKĄ, WY JEBANE POLSKIE KURWY – wydarł się demon i zaśmiał przeraźliwie.
- Czekaj, szmato – zasugerowałem. Czart zrobił wielkie oczy. – Wyzywamy cię na mecz…
- WYZYWAMY CIĘ NA POJEDYNEK MUZYCZNY! – zagrzmiał Baramuk.
- Co.
- No to chciałeś powiedzieć, nie?
- Nie! Chciałem na nim wymusić mecz koszykówki!
- NIECH BĘDZIE! POJEDYNEK MUZYCZNY! JEŚLI WYGRACIE, ODEJDĘ, ALE JEŚLI PRZEGRAM…
- Weźmiesz Baramuka do piekła!
- Czy ty oszalałeś?! – krzyknął Baramuk, lekko zarumieniony.
- SZYKUJ SIĘ BARAMUK, ZOBACZYSZ JAK WYGLĄDA PRAWDZIWY DIRTY SANCHEZ – zawrzał demon i oblizał się ponętnie.
- Wygramy, nie martw się – powiedziałem z uśmiechem „Andrzej Duda v4 2019”.
Marunos chwycił za harfę i zaczął popląkiwać na strunach. Nevrast jedną ręką uderzał w bongosa, a drugą w trójkąt. Baramuk założył rękawice bokserskie i próbował grać na akordeonie. A ja zaśpiewałem:
- ŁENDE ŁENDE… ŁENDE ŁENDE… AAA... PIĄTKA!!! JESTEM TERAZ… ROKONGRELOWIEC!
Demon wydał z siebie cichy skowyt.
- AAAACH! MOJE USZY! – zaskomlił. - SZYKUJCIE SIĘ NA PORAŻKĘ!
Następnie wykonał jeden kawałek z repertuaru Zenka Martyniuka i to wystarczyło, by nas pokonać.
- HAHAHA! – zarechotał, a potem sięgnął po lubrykant.
Wtedy oczy Marunosa zaświeciły się bladym blaskiem. Wyrosły mu skrzydła w kształcie screena kanału „Świnski dół” na Discordzie. Demon zawył. Najwyraźniej bał się anielskich mocy księcia botów. Marunos wyciągnął rękę, w której pojawiła się oślepiająca kula czystej energii. Podleciał do góry i… przypierdolił głową w żyrandol. Stracił przytomność i spadł na dół, przebijając się przez podłogę i wpadając do urny w piwnicy.
Pysk demona wykrzywił uśmiech zwycięstwa. Ale wtedy…
- AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
Zakwilił. Kiedy nikt nie patrzył, Nevrast podszedł do jego przyrodzenia i odciął je szczypcami. Nagle wrota piekieł otworzyły się i zaczęły pochłaniać demona…
- JA TU JESZCZE WRÓCĘ! – zagroził jeszcze, a potem przejście zamknęło się i czart zniknął. Posesja była wolna od zła… a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.

***
Miesiąc później siedziałem zmartwiony przy biurku. Stara lampka rzucała nikły strumień światła na wielki stos papierów. Otwarcie biznesu „Dom strachów”, w którym przebierałem się za syrenę, Nevrast za kraba obcinacza jaj, a Baramuk za demona, co to z takim trudem się pozbyliśmy, nie okazał się najlepszym pomysłem. Choć zainteresowanie ludzi było spore, interes chylił się ku upadkowi. City, Pity, stopy procentowe, inflacja, to całe lewackie pierdolenie wszystko rujnowało! Załamany, rwałem włosy z głowy. Mogłem już tylko jedno, pozostała mi ostatnia nadzieja… może ON pomoże w tej tragicznej sytuacji!
Codziennie wysyłam sowy do Moroka z wołaniem o pomoc.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Społeczność masońska”