Strona 1 z 1

Pierwsza Przygoda - sesja

: 2018-07-21, 11:15
autor: graf
Zasady:
Odpisy: Prosiłbym raz na maksymalnie cztery dni. Nie musicie się śpieszyć, zadbajcie o jakość postów et cetera, bo nie będę karał za ewentualne zwlekanie (najwyżej pominę postać). Chyba że to będzie walka. x]

Używanie umiejętności: Żeby było prościej, poproszę o napisanie umiejętności oraz statystyk postaci potrzebnych do jej użycia.

Kostki: Rzucamy na serwerze Discorda i tutaj też proszę, żeby opisywać, czego dotyczy dany rzut.
Przykład: Rzucam na powodzenie naprawy pojazdu. 1k6.

Prośba o wyrozumiałość, jako że jestem początkującym Mistrzem Gry i to moja pierwsza sesja, i w CP2020, i ogółem. ; )




Kelly J. Lin
Prowadzenie własnej restauracji to ciężki kawałek chleba. Mało komu chciało się usiąść przy stoliku, cierpliwie poczekać na zamówienie przyrządzone przez kucharza z mechaniczną ręką, bo naturalne mięsko przez przypadek uciął. Cyberpunki lubiły na szybko: wrzucić kapsułkę do gęby, która rozpuszcza się w ustach, imitując smak prawdziwego jedzenia i oferując odpowiednie składniki odżywcze, w przerwie pomiędzy jednym zleceniem, a drugim. Podczas ostrej jazdy nie ma czasu na delektowanie się posiłkiem.
Jednak Kelly nie miała na co narzekać. Mogła się jedynie cieszyć, że nie skończyła gorzej, że z powrotem przyjęli ją rodzice. Była spalona i jakiekolwiek próby powrotu przed kamery zawsze kończyły się niepowodzeniem. Mogłaby próbować pracować jako jeździec. Łatwa kasa, brak świadomości tego, co się robi, ale to wymagałoby zainstalowania odpowiednich wszczepów. Bariera nie do przebicia.
Noszenie talerzy i znoszenie klientów, którym czasem omsknęła się ręka* było męczące. Nie pomagały niespełnione marzenia: czy to o utraconej sławie, czy to o kolejnej działce. Narkotyczny głód był ogromny, ale czystość pod tym względem była warunkiem, dlaczego rodzice pozwolili jej na pracę w restauracji. Nie chcieli przecież, żeby przećpała wszystkie zarobione pieniądze.
Problem w tym, że nie tylko oni wiedzieli o jej problemach. Problem w tym, że istnieli ludzie, którzy chcieli wykorzystać słabość Kelly do narkotyków.
Pewnego dnia dostała na swój komunikator wiadomość o zbliżającej się większej ustawce dwóch lokalnych gangów, co mogłoby przerodzić się w regularną wojnę. Idealny materiał, który może i nie zaprowadzi Kelly od razu na sam szczyt, ale na pewno da jej szansę na powrót. Tym bardziej, że kiedyś kręciła z jednym kolesiem, który należał do „Złotych Smoków” (punki nie grzeszą oryginalnością). Tylko czy przypadkiem nie dała mu wtedy kosza?

*możesz śmiało napisać, co Twoja postać robiła w takich sytuacjach.

Mortimer Rickmond
Życie byłego technika korporacyjnego nie należy do złych, szczególnie dobrego technika korporacyjnego, a takim przecież był młody Mortimer. Po odejściu od korporacji nie wszyscy z rodziny zerwali z nim kontakt i zdarzało się, że co jakiś czas podsyłano mu co ciekawsze i lukratywne zlecenia. Z czegoś przecież musiał utrzymywać siebie i swoją ukochaną, jeśli chciał żyć na odpowiednim poziomie, prawda? Mieszkanie w sześcianie nie należało do przyjemnych ani wygodnych w pojedynkę, a co dopiero we dwie osoby.
A kasy nigdy za wiele.
Dlatego nie powinien się zdziwić, kiedy dostał telefon od dawnego znajomego.
– Słuchaj, stary. Szykuje się coś większego, coś dużo większego od poprzednich spraw. Potrzebny jest mi technik, który potrafi zająć się kamerami. Dałbyś radę?

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2018-07-22, 01:11
autor: sowa
Upadek ze szczytu był bolesny - utrata pracy, zniszczona reputacja, otarcie się o bankructwo i długi odwyk. Kelly tęskniła za dawnym życiem i często wracała do niego myślami, kręcąc się między stolikami lub stojąc na zmywaku. Czasem z rozmyślań wyrywała ją nachalność klientów. Kobieta w takich sytuacjach zwykle przywoływała na twarz sztuczny uśmiech wypracowany jeszcze gdy zajmowała się modelingiem, robiła swoje, następnie udawała się na zaplecze i sprawdzała zamówienie danego klienta, dopilnowując, by znalazło się tam coś paskudnego. Patrzyła wtedy z odległości jak zboczona świnia zajada kaczkę w pięciu smakach z dodatkiem glutów z nosa, co dawało jej pewne poczucie satysfakcji. Pustej satysfakcji, ale jednak.
Dzisiaj jednak zupełnie coś innego wypełniało jej myśli - tajemnicza wiadomość od anonimowego nadawcy sugerująca zbliżającą się wojnę między dwoma lokalnymi gangami. Głupi żart? Czy życiowa szansa?
Kelly długo biła się z myślami. Miała ochotę spróbować sprawdzić nadawcę, ale nie znała nikogo kompetentnego, kto mógłby się tym zająć. Poza tym nie było czasu - jeśli to faktycznie trop, to mógł szybko ostygnąć. Refleks w branży reporterskiej był wszystkim.
- Wszystko w porządku, Ji-ji? - zapytała po mandaryńsku matka, patrząc jej prosto w oczy z troską. Kelly nie mogła się powstrzymać przed przewróceniem oczami. Tyle razy prosiła, by używali jej nowego imienia.
- Tak - odparła po angielsku i dodała po chwili: - Wychodzę dzisiaj wieczorem.
- Dokąd? - zapytał ojciec, który właśnie skończył się gorliwie kłaniać i żegnać ostatnich klientów. W jego głosie brzmiała nuta podejrzliwości, która rozdrażniła Kelly. Nie lubiła być traktowana jak nastolatka.
- Muszę coś załatwić - odparła sucho. Zdjęła fartuch kelnerki i wbiegła na górę, wchodząc do swojego pokoju. Przebrała się szybko i poprawiła makijaż, by następnie spakować swój dziennikarski sprzęt do pojemnej torby.
- Biorę skuter! - zawołała, zgarniając kluczyki z lady. Stary, elektryczny skuter używany był do dostarczania dań do klienta, ale ostatnio nie widział wiele akcji. Niemniej powinien dowieźć ją na miejsce.
Tym miejscem było mieszkanie jej - na szczęście - byłego chłopaka, Danny'ego Wanga, jedynego człowieka, którego znała, a który mógł mieć dostęp do środowiska gangów. Mógł wiedzieć, co w trawie piszczy. Ale zanim tam pojedzie...
- Wojna gangów: ujęcie pierwsze! - Kelly przywołała na twarz profesjonalny uśmiech, patrząc w obiektyw kamery. - Dobry wieczór, drodzy Państwo, tu Kelly J. Lin, niezależna dziennikarka i głos wolnych mediów z Little China. Otrzymałam niedawno z anonimowego źródła doniesienie o możliwym konflikcie wśród lokalnych gangów i zamierzam sprawdzić jego prawdziwość przenikając do środowiska gangsterów. Podejmuję to ryzyko, gdyż etos dziennikarski nie pozwala mi zignorować tej informacji. Robię to też dla Państwa, gdyż zasługują Państwo na rzetelne informacje ze sprawdzonego źródła. Będę Państwa informować na bieżąco o wynikach mojego śledztwa. Cięcie!
"Świetnie!", pochwaliła się w myślach, zakładając kask na głowę. "Wciąż to w sobie masz."
Kelly odpaliła skuter i ruszyła ulicami Night City.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2018-08-03, 10:30
autor: graf
Ale zanim tam pojedzie...

Tylko weź kurtkę, bo pada! – zawołała jej matka, wychylając się zza drzwi wejściowych. Na szczęście nie zepsuła ujęcia swojej córki i Kelly mogła cieszyć się w pełni profesjonalnym wstępem do reportażu. Matka Ji-Ji nie powiedziała niczego odkrywczego; trzeba było być głuchym i ślepym, żeby nie zauważyć, że leje jak z cebra. Pogoda nikogo nie dziwiła, jako że codziennie było tak samo. Night City, założone przez nieżyjącego już Richarda Nighta, dzień w dzień spowite było ciemnymi chmurami, z rzadka przepuszczającymi promienie słoneczne. Miasto oświetlane było przez oczojebne neony, lampy uliczne, płomienie wylotowe z luf podczas strzelanin.

Legenda głosiła, że na początku, kiedy Night City było przeznaczone tylko dla korporacji i ich rodzin, słońce świeciło przez większość czasu. Z czasem, gdy pojawiała się coraz większa przestępczość, miasto i zarówno pogoda stawało się bardziej posępne, mroczne, aż doszło do obecnego stanu rzeczy. Jeśli gliniarze pozbędą się boostergangów, cyberpsycholi i pozostałe zatrute elementy społeczeństwa, wszystko miałoby wrócić do normy. Tylko korporacjom jakoś nie śpieszy się, by to zmienić. W końcu komu będą wtedy sprzedawać tanie dragi i kiepskiej jakości wszczepy?

Kelly musiała na siebie uważać. Nie dość, że droga była śliska, to jeszcze ludzie nie zważali na inne samochody, a co dopiero na jakiś skuter. Podczas przejażdżki była świadkiem, jak jeden elektryk wpadł w poślizg i wbił się w tył drugiego, po czym kierowcy obu fur wysiedli, żeby po męsku rozstrzygnąć, kto był winny kolizji. Później tuż nad jej głową przeleciało AV-4 z napisem „Trauma Team” na podwozie (i nie tylko). Zbyt nisko, ale przynajmniej nie skręciła w stronę, w którą zmierzała dziennikarka. Czyli jeszcze się nie zaczęło.

Na miejsce dojechała cała i zdrowa, przynajmniej fizycznie, bo kto normalny dobrowolnie wkraczał na teren należący do boostergangu? I to teren wyróżniający się, bo o ile okolice restauracji należącej do rodziców dziewczyny były całkiem czyste i czasem patrolowane przez gliniarzy, o tyle „Złote Smoki” nie znały pojęcia „utrzymywanie porządku”. Nawet policja dała sobie z tym spokój.

Wszędzie śmieci, puszki i nie do końca puste butelki, gdzieniegdzie strzykawki, poprzewracane uliczne lampy (tylko co czwarta stała i dawała jako takie światło, o tej porze złotawe), stojące grupki członków boostergangu, których wyróżniały skórzane kurtki z nadrukami złotego smoka na plecach.* O dziwo, nikt nie zaczepił Kelly, nikt nie zwrócił na nią uwagi, nikt nie zagwizdał ani nie zawołał. Jeszcze.

Danny Wang był bogaty. Tak można było go określić, patrząc na miejsce, w którym mieszkał. Ogromne blokowisko ustawione w kształt litery „u”, z wewnętrznym dziedzińcem (na którym w dawnych czasach był mały plac zabaw, dopóki cyberpunki nie zdementowały rur i huśtawek, żeby mieć czym walczyć i za co ćpać), który ogrodzony był płotem z bramą. Płotem metalowym, trudnym do przeskoczenia i bramą zabezpieczoną elektroniką. Działającą elektroniką. Żeby wejść do środka, ktoś musiałby ją wpuścić. Wystukać na ekranie numer mieszkania Danny'ego? A może Kelly spróbuje przypomnieć sobie kod do bramy?**


*https://thumbs.dreamstime.com/z/z%C5%82 ... 564412.jpg

**Jeśli chcesz podjąć próby przypomnienia sobie kodu, rzuć kością: 1d10 + cecha, która pomoże Ci w przypomnieniu sobie + umiejętność, która Ci w tym pomoże (o ile taką masz). Wynik musi być równy lub większy od 15.

Możesz też zrobić test na spostrzegawczość: rzut kością 1d10 + cecha + umiejętność. Wynik musi być równy lub większy od 20.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2018-08-05, 23:42
autor: sowa
Kelly przed wyjściem z restauracji pośpiesznie narzuciła na siebie jedną z tych plastikowych peleryn przeciwdeszczowych z odzysku. Co prawda miały nieprzyjemny, chemiczny zapach, ale lepsze to niż mieć zrujnowaną fryzurę i makijaż. Jeśli refleks w branży był wszystkim, to prezencja znaczyła jeszcze więcej.
Droga była nieprzyjemna - ślisko, a na dodatek deszcz ograniczał widoczność. Gdy tylko dziennikarka zobaczyła migające światła awaryjne aut po stłuczce, wcisnęła gaz do dechy, wyciskając z leciwego skutera ostatnie soki i zostawiając pole do popisu załodze powietrznego ambulansu, który przemknął tuż nad nią. Skręciła w ulicę, gdzie znajdował się ostatni znany adres Danny'ego i ruszyła przed siebie, starając się nie zwracać na siebie uwagi miejscowych typów, których nawet rzęsisty deszcz nie był w stanie przepędzić.
Jej rodzina i Danny'ego znały się od dawna. Obie przybyły do Ameryki z kontynentalnych Chin mniej więcej w tym samym czasie i nawiązały przyjaźń. Wangowie pomagali jej rodzicom w odremontowaniu kupionej niemal za bezcen restauracji, a potem sami byli dość częstymi gośćmi. Danny i jego siostra, Jess, byli chyba najbliżsi określeniu "przyjaciele z dzieciństwa", gdyż napięty grafik dziewczynki i ciągła nauka nie pozwalały jej znalezienie zbyt wielu przyjaciół. Danny dość szybko wpadł w towarzystwo gangów i choć Kelly (wtedy jeszcze Jii) początkowo to imponowało, to gdy tylko zaczęli ze sobą chodzić, to pokazał swoje prawdziwe oblicze - kontrolował ją na każdym kroku i często był widziany na mieście w towarzystwie innych dziewczyn. Raz nawet podniósł na nią rękę, pierwszy raz i ostatni, bo to przelało czarę goryczy i zaraz potem z nim zerwała. Z czasem też obie rodziny oddaliły się od siebie i Kelly nie słyszała już wiele więcej o Wangach, jedynie tyle, że Jess zeszła po przedawkowaniu, gdy ona robiła karierę w telewizji. Gdy wróciła do Little China, była zdziwiona, że Danny nie zarobił jeszcze kulki w jakiejś ulicznej strzelaninie. Miała tylko nadzieję, że nie zmienił adresu.
- Za chwilę spotkam się z moim informatorem, który powinien wiedzieć coś więcej na temat spodziewanej rzezi na ulicach miasta - przemówiła do kamery Kelly dramatycznym głosem, kryjąc się przed deszczem pod niewielką wiatą zapaskudzoną niemożliwym do odszyfrowania graffiti. Następnie podeszła do bramy broniącej dostępu na podwórze i pociągnęła.
Nic.
Westchnęła z frustracją i wystukała numer mieszkania, które powinien zajmować jej były. Przynajmniej tak twierdziła jej matka, która znała wielu ludzi w okolicy i trzymała rękę na pulsie.
- Ha... Halo? - zapytała niepewnie, naciągając mocniej przeźroczysty kaptur na głowę. - Danny? To ja, Kelly... Znaczy Jia, Jia Lin.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2018-08-25, 09:37
autor: graf
Gdyby Kelly przyjrzała się uważniej interkomowi, mogłaby dostrzec małą kartkę wciśniętą w szczelinę obudowy. Gdyby ją dostrzegła i wyciągnęła, mogłaby przeczytać wiadomość napisaną w oszczędnych słowach: „dla zapominalskih debilóf kot to 1234”. Jednak dziewczyna nie zaufała swojej percepcji, podobnie było z pamięcią i zdecydowała się zadzwonić. Najprostsze rozwiązanie, prawda?

Ha... Halo? - zapytała niepewnie, naciągając mocniej przeźroczysty kaptur na głowę. - Danny? To ja, Kelly... Znaczy Jia, Jia Lin.
Jaka znowu Jia Lin? – usłyszała zachrypnięty głos. Gdyby to był ranek, byłoby pewne, że Danny jest na kacu, ale o tej porze? Czyżby był pijany? Naćpany? Z interkomu dobiegło także metaliczne szczękniecie jakiegoś mechanizmu.
Zagryzła niepewnie wargi.
- No... Jia. Ji-Ji? Z „Jin Cafe”? - przywołała nazwę restauracji swojej rodziny. - Nie pamiętasz? Ty, ja i... Jess. - Urwała raptownie, gdy przypomniała sobie jak skończyła jego siostra. - Znamy się od dzieciństwa.
Jess? Ta szmata zaćpała się na śmierć – burknął, co musiało zdziwić dziewczynę. Co jak co, ale Danny zawsze odnosił się do swojej siostry z szacunkiem, wręcz traktował ją jako oczko w głowie. – Czego chcesz?
Kelly niemal zatkała pogarda, jaką usłyszała w głosie Danny'ego. - Pogadać. Niedawno wróciłam do miasta. Pomyślałam, że może... - Przestąpiła z nogi na nogę, rozglądając się niepewnie. Deszcze nie przestawał lać niemiłosiernie. - ...powspominamy dawne czasy i takie tam. Wpuścisz mnie? - zapytała zniecierpliwiona. Nie po to przemierzyła pół miasta, żeby sterczeć teraz w ulewie.
Cisza, która trwała dłużej niż minutę, mogła zaniepokoić dziewczynę, a przez głowę mogły przelecieć różne myśli: zasnął? Rozłączył się? A może po prostu zastanawiał się, czy rzeczywiście ją wpuścić?
Wątpliwości zostały rozwiane.
Właź. – Dźwięk staromodnego, nieśmiertelnego wręcz, brzęczyka zwiastował otwarcie bramy.

A kogóż my tu mamy? – zapytał nieznany jej głos.
- Ty, przypadkiem to nie jest ta laska z tiwika? - zapytał drugi, również niewzbudzający żadnych skojarzeń co do właściciela.
- Skąd byś, kurwa, wziął tiwika, jak nawet na dragi nie masz?
- A wypłaszczył cię ktoś kiedyś?
- Kolo, on rzeczywiście może dobrze gadać. Wygląda jak ta, którą wyjebali, bo ćpała. Jak ona się nazywała...? - dodał trzeci głos.
- Jelly? Kelly?
- Zawsze chciałem poznać kogoś sławnego.

Trzech głośno rozmawiających boosterów szło w stronę reporterki. Byli oddaleni o jakieś dziesięć, może piętnaście metrów i wszyscy wpatrywali się w jej sylwetkę. A było na co patrzeć. Gdy tylko spostrzegli, że ich zauważyła, jeden z nich uśmiechnął się do niej czarująco, ukazując zęby wystylizowane na te rekinie, a rurka w jego ręce całkiem przypadkiem uderzyło lekko w otwartą dłoń. Dziewczyna powinna zdążyć wejść i zamknąć za sobą bramę. Tylko co w przypadku, jeśli znają kod?

- Weszłaś już? - odezwał się Danny, który najwidoczniej wciąż był na linii. I który nie słyszał rozmowy członków gangu.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2018-09-24, 11:04
autor: sowa
Westchnęła głośno, słysząc zbawienny dźwięk otwieranej bramy, gdy nagle jej uwagę zwróciły głosy w pobliżu. Obróciła głowę w stronę z której dobiegały i zdębiała, widząc trzech typków zmierzających w jej stronę. Nie wyglądali na takich, którzy chcieli poprosić jedynie o autograf. Kelly zmusiła się do zachowania spokoju - w końcu była miejscowa i nie byłby to pierwszy raz - i odezwała się nienaturalnie głośno do domofonu:
- Już wchodzę, nie kazałabym przecież czekać ZŁOTEMU SMOKOWI. - Nacisk na ostatnie słowa był na tyle mocny, by ich sens dotarł do zaćpanych mózgów boosterów. Następnie otworzyła bramę i weszła do środka, posyłając jeszcze na odchodne ostatnie, niemalże wyzywające, spojrzenie trzem mężczyznom, choć serce waliło jej jak młot. Tutaj, w tym świecie, w Night City, pozory były wszystkim. Nauczyła się tego dorastając tu i później, w pracy reporterki.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2018-12-19, 10:58
autor: graf
Wypowiedziane przez dziewczynę słowa prawdopodobnie uratowały jej życie. Boostergangowcy zastanawiali się przez chwilę, o co do kurwy nędzy chodzi z tym Złotym Smokiem, przecież to nie ich rewir. „nie ich rewir” to słowa-klucze*, które otworzyły odpowiednie zamki w przeżartych dragami mózgach. Zwiali, czmychnęli, spierdolili, jak zwał tak zwał, kiedy dotarło do nich, że pomylili miejscówki i wybrali się na szaber nie tam, gdzie trzeba. Chłopcy zapomnieli o czymś takim jak Poza, gdy wokół nich roiło się od typów gotowych rozwalić ich bez mrugnięcia okiem. Bo mrugają dwoma naraz.

Kelly mogła zauważyć, jeśli tylko rzuciła okiem, że ci również nosili stylowe, wytarte skórzane kurtki, tylko że na plecach mieli nie złotego smoka, a liczbę 49 w kolorze neonowego niebieskiego.

Niebezpieczeństwo zażegnane, mogła odsapnąć i przynajmniej na sekundę odpocząć. Na sekundę, bo z klatki wypadł Danny, cudem nie wywracając się. W ręce trzymał gnata, dość sporego, chyba służącego bardziej do straszenia niż odstrzeliwania łbów. Niczego nie powiedział, bo gapił się z otwartymi ustami na Kelly. Ona wyglądała rewelacyjnie, on wyglądał jak gówno.



*miałeś szczęście, krytyczne szczęście Kappa

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2018-12-27, 04:17
autor: sowa
Westchnęła głośno z ulgą, gdy tylko boosterzy zawinęli się sprzed bramy. Weszła do środka tylko po to, by wpaść na zbiegającego z dołu mężczyznę.
- Danny...? - Stanęła jak wryta. Od razu zauważyła też gnata w jego ręku.
- Nie! - zastąpiła mu szybko drogę, rozkładając szeroko ręce. - Znaczy... Nie trzeba. Poszli już sobie.
Zagryzła wargę, przyglądając się mężczyźnie. Uderzyło ją to jak okropnie wyglądał, chyba głównie dlatego, że znali się od dzieciństwa. Niesamowite jak różnie potoczyły się ich życia od czasu rozstania.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2019-01-03, 15:25
autor: graf
Nie, kurwa, Johnny Silverhand – warknął tym swoim ochrypłym głosem. Ile on tej wódki wypił? Chociaż przy jego stanie posiadania raczej trudno byłoby o prawdziwą wódkę. Prędzej raczył się syntetykami. – Nie widzisz podobieństwa? – Spróbował zaśpiewać, ale od razu zaniósł się tak przeraźliwym kaszlem, że aż się zgiął w pół i Kelly ze słów znanego kawałka zrozumiała... nic.
Gdy się wyprostował i otarł usta, spojrzał ponownie na swoją byłą dziewczynę. Dziennikarka mogła przez chwilę zobaczyć w jego oczach cień smutku... albo tylko jej się wydawało. Wrażenie zostało szybko zatarte:
Wbijasz na kwadrat czy nie?
Nie czekając na odpowiedź, cofnął się w głąb korytarza. Drzwi zostawił otwarte, spodziewając się, że była pójdzie razem z nim. W końcu nie bez powodu zawraca mu dupę.
Bystre oko, nawet dwa, mogło dostrzec, że na pistolecie, którym wymachiwał Danny, przełącznik był na pozycji „off”.

Klatka schodowa przypominała melinę. Wśród strzykawek, plakatów z nagimi kobietami i cyborgami, pustych butelek, papierów i wszystkiego, czego tylko można było się spodziewać w takim miejscu, brakowało jedynie gruzu. Zacieki na brudnych ścianach nie poprawiały nastroju, podobnie kolejna grupa punków, która stała w bocznym korytarzu.
Oho, kolejna dziwka – rzucił jeden z nich, czego Danny nie usłyszał. W innym przypadku na pewno zrobiłby mu kolejną dziurę we łbie. Ale na komentarzu się skończyło i typki zajęły się smażeniem. Można było się tylko domyślać czego, bo zapach był cholernie nieprzyjemny.

Droga na drugie piętro minęła szybka, ale Danny zatrzymał się przed drzwiami do swojego „apartamentu”.
Kelly... – zaczął, oparłszy się ręką o drzwi, a głową o rękę.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2019-01-18, 11:50
autor: sowa
Danny nie tylko wyglądał, ale i brzmiał jak obraz nędzy i rozpaczy. Kelly miała szczerą ochotę odwrócić się i po prostu sobie pójść, ale materiał...
- Jasne - odparła jedynie, ściągając z siebie przeciwdeszczową pelerynę i strząsając z niej krople deszczu. Następnie poszła wgłąb korytarza w ślad za swoim ex. Drgnęła lekko, słysząc komentarz jednego z typków, ale nawet nie spojrzała w ich kierunku, nie chcąc prowokować kolejnego kryzysu. Już miała "wbić na kwadrat", gdy nagle Danny ją zatrzymał.
Uniosła tylko wzrok i spojrzała na niego pytająco, lekko zbita z tropu.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2019-02-04, 09:33
autor: graf
Kelly pewnie musiała zostać „gwałtownie wypchnięta z tropu”, kiedy Danny osunął się na ziemię. Nie wyglądał na zdrowego.

Na szczęście ludzie zebrani na klatce schodowej nie byli niczego świadomi. W innym wypadku ktoś na pewno zainteresowałby się pustym mieszkaniem... o ile byłoby otwarte albo możliwe do sforsowania.

Bo skoro tak szybko wybiegł na zewnątrz, to chyba nie zamknął drzwi na klucz, prawda?

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2019-02-22, 03:09
autor: sowa
- Danny...! - wyrwało jej się odruchowo i natychmiast dopadła do mężczyzny, ale nie miała szans, by powstrzymać go przed upadkiem. - Słyszysz mnie? Co ci jest? - zapytała przyciszonym głosem, mimowolnie oglądając się nerwowo. Gdyby miała stawiać medyczną diagnozę, to pewnie osłabienie. Coś jej mówiło, że Danny znajdował się w ciągu alkoholowym od dłuższego czasu. Miała tylko szczerą nadzieję, że to nie zatrucie, bo ostatnio czytała o trefnym alkoholu syntetycznym znajdującym się w obrocie, który składem przypominał raczej środek do czyszczenia. Podobno był jeszcze tańszy niż legalne odpowiedniki i sprzedawany pod ich etykietami.
- Chodź, Danny, chodź... Wejdziemy do środka. - Wzięła go za ramiona i spróbowała chociaż przeciągnąć za próg mieszkania. Nie miała co liczyć na pomoc kogokolwiek, a może nawet wręcz przeciwnie, patrząc na to w jakiej dzielnicy się znajdują.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2019-04-04, 08:16
autor: graf
Danny nie odpowiadał, chyba że Kelly za odpowiedź wzięłaby niezrozumiały bełkot, który wydobył się z ust mężczyzny. Na szczęście bez żadnych dodatków w postaci śliny czy, gorzej, wymiocin.

Nie bez powodu zostało wspomniane szczęście, bo te wyjątkowo sprzyjało dziewczynie. Ani nikt jej nie zaatakował (prawie), ani drzwi nie okazały się zamknięte, ani inni mieszkańcy wciąż nie wykazywali się zainteresowaniem i chęcią splądrowania mieszkania Danny'ego.

Choć w ostatnim przypadku mogło chodzić o respekt albo strach.

Kelly udało się wciągnąć byłego chłopaka do środka, co wcale nie było prostym zadaniem. Prawie porwała mu biały, poplamiony podkoszulek, co w sumie nie byłoby wielką stratą.

Samo mieszkanie nie wyglądało na melinę, której można było spodziewać się po wyglądzie Danny'ego. Zero leżących samopas butelek, zero śladów po dragach, karaluchy nie biegały po podłodze, a szczury nie przyglądały się dziennikarce. Było ładnie, czysto i schludnie.

Całkowite przeciwieństwo mężczyzny, który wciąż nie kontaktował.

Re: Pierwsza Przygoda - sesja

: 2019-06-01, 04:44
autor: sowa
Kelly upewniła się, że drzwi są zamknięte i wróciła do nieprzytomnego Danny'ego. Dla pewności jeszcze raz sprawdziła puls i oddech, tak ze trzy razy. W końcu wstała i przegryzła wargę, zastanawiając się co zrobić. Danny znajdował się w takim stanie, że o wywiadzie nie było mowy, a nie mogła sobie pozwolić na czekanie, aż wydobrzeje.
Otworzyła się przed nią jednak kolejna możliwość. Gdy gospodarz był nieprzytomny, Kelly mogła swobodnie myszkować po mieszkaniu. Szansa na to, że znajdzie cokolwiek poza pustymi butelkami po wódzie była nikła, ale Kelly była bardzo zdeterminowana - jak powiedzieliby pewnie złośliwi - zdesperowana.
Wschodząca (na nowo) gwiazda telewizji po chwili wahania w ostatnim przypływie litości przewróciła nieprzytomnego mężczyznę na bok, by nie zadławił się własnymi wymiocinami i zajęła się grzebaniem w jego rzeczach osobistych.
Tylko od czego by tu zacząć...