Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Wszyscy mają mambę... mam i ja!
ODPOWIEDZ

Co myślisz o sztuce współczesnej w stosunku do jej tradycyjnych form?

I to sztuka, i to sztuka - różni się tylko przekaz, ale obie te formy są same w sobie tak samo wartościowe.
1
17%
Sztuka współczesna w porównaniu z tradycyjną jest beznadziejna. Każdy może tworzyć sztukę nowoczesną bez większego wysiłku.
3
50%
Sztuka współczesna jest bardziej aktualna niż tradycyjna. Stanowi dla współczesnych ludzi większą wartość kulturową i powinna być bardziej szanowana.
0
Brak głosów
Nie rozumiem co ludzie widzą w sztuce współczesnej, ale nie będę tego oceniał. To nie jest moja sprawa.
1
17%
Nie znam żadnych dobrych przykładów sztuki współczesnej, by się dostatecznie wypowiedzieć na ten temat.
1
17%
Nie lubię jakichkolwiek form sztuki, która nie ma zastosowania użytkowego.
0
Brak głosów
Nie mam zdania.
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 6

Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Agon »

Temat istniejący w internecie od lat i od zawsze kontrowersyjny, ale myślę że warto o zdanie zapytać również członków Borysady. A nuż wywiąże się z tego ciekawa dyskusja i będziemy mogli od siebie wzajemnie się czegoś nowego dowiedzieć.

Na początek jednak, zanim zaczniecie czytać moją wypowiedź, wypełnijcie ankietę. Chcę wiedzieć coś o zdaniu tutejszej społeczności przed omówieniem tematu. Gdy już oddacie głos, możecie czytać dalej.

***

Ludzie od dawna mają problem ze sztuką dla sztuki, która nie dostarcza powszechnej rozrywki. Owszem, lubimy książki, ale zwykle takie, w których dużo się dzieje, które są pełne przygód i akcji, które nie tyle prowokują do myślenia, co rozpalają wyobraźnię i zajmują czas. Lubimy też muzykę - ale głównie dlatego, że możemy przy niej się dobrze bawić, albo też kiedy możemy z uśmiechem puścić coś w sobie tle do nauki czy prac domowych. Najbardziej ludzi interesują filmy czy seriale, coraz bardziej popularne stają się również komiksy. Wiadomo że gry komputerowe czy planszowe zajmują nam bardzo dużo wolnego czasu, poczytne są również gazety i magazyny. Wszystko to ma w większym lub mniejszym stopniu dostarczyć nam jakiejś formy rozrywki.

Nieco gorzej ma się sztuka, która wyłamuje się z tej rozrywkowej definicji. Oczywiście doceniamy rzemiosło artystów - ale nic więcej. Społeczeństwo częściej chodzi do muzeów czy teatrów niż do galerii sztuki. Zwykle nie tyle podziwiamy sztukę, co chwalimy umiejętności autora albo uznajemy wartość bardziej historyczną niż estetyczną. Szanujemy Rembrandta czy Mozarta, ale na co dzień mało kto z nas jest skłonny do przeglądania ich twórczości z prawdziwą, niewymuszoną fascynacją. Kojarzymy to raczej z lekcjami historii, nie z przyjemnością.

Dlatego też gdy spotykamy artystów tworzących coś, co nie ma codziennego zastosowania albo nie dostarcza nam rozrywki w powszechnym tego słowa znaczeniu, bardziej doceniamy ich umiejętności niż faktycznie czerpiemy z ich pracy jakąkolwiek przyjemność. Zapewne większość czytających docenia ładną grafikę w Heroes 3, ale ilu z Was przeglądało osobiste galerie grafików? Zapewne część z was docenia muzykę filmową Hansa Zimmera czy Joego Hisaishiego, ale ilu z Was zgrało konkretne utwory na telefon i słuchało ich w trakcie podróży albo na przerwie między zajęciami? Ilu z Was ostatnio podziwiało współczesne rzeźby poza pomnikami? Ilu z Was było ostatnio w filharmonii? Ilu z Was czytało jakąś nowszą poezję? Możemy wymieniać kolejne dziedziny sztuki w nieskończoność. Je wszystkie ludzie bardziej szanują niż doceniają, traktują jak coś co trzeba uznawać za wartościowe niż co faktycznie jest wartościowe.

Zupełnie inaczej jest ze sztuką nowoczesną. Mam na myśli tę bardziej abstrakcyjną, unikatową, eksperymentalną. Taką, którą można zobaczyć w galeriach, wśród nowych wystaw. Wizualizacje, obrazy, dźwięki, instalacje które mają nam raczej dać do myślenia, wprawić w zadumę nad nimi, nie cieszą się zbyt dobrą sławą w społeczeństwie. Traktowane są jak oznakę braku talentu, oskarżają twórców o wykorzystywanie sztuki współczesnej jako pretekstu do nazywania siebie artystami. Krótko: nie lubią jej i się z niej śmieją.

Skąd bierze się tak silna niechęć do nowszych form sztuki? Najprostsza odpowiedź na to pytanie zapewne brzmi: ludzie nie lubią inności. Takie nasuwać się może skojarzenie - przyzwyczajono nas do innej formy sztuki i teraz trudno nam się odzwyczaić do czegoś, co wychodzi poza ustalone jej ramy. Ta odpowiedź jednak po chwili namysłu okazuje się błędna - wystarczy spojrzeć na to, że już od ponad stu lat jako społeczeństwo nie możemy pogodzić się z suprematyzmem, minimalizmem i ogólną prostotą w tychże dziedzinach artystycznych.

Zapewne bliższym prawdy jest stwierdzenie, że ludziom nie podoba się to, że ktoś wymyślił coś niewymagającego od niego na pierwszy rzut oka większego nakładu pracy i zgarnia za to chwałę ze strony krytyków. Znane już pewnie Wam stwierdzenie "Też tak umiem" jest wyjątkowo częstym argumentem stosowanym przez ludzi niechętnych sztuce współczesnej. Można to nazwać pewnego rodzaju zazdrością i zawiścią - ludzie czują niesprawiedliwość, więc wyrażają to poprzez wręcz wrogość w stronę tego, komu się udało. Uznają, że dzisiejsze określenie artysty nie ma żadnego znaczenia, bo i tak zajmują się oni mazaniem byle jak po płótnie i robieniem ogólnego śmietnika zamiast prac.

Ale czy te słowa są na pewno słuszne? Czy ta opinia ludzi wynika z ich osobistych odczuć, czy może ze zwykłej niewiedzy? I przede wszystkim: co w takim razie nazywać sztuką?

Obrazek

Oto obraz zatytułowany Suprematyzm z niebieskim trójkątem i czarnym kwadratem. Jest dość cenionym na świecie dziełem sztuki, można go podziwiać w Stedelijk Museum w Amsterdamie. Zapewne większość ludzi uznałaby, że ten obraz jest jakimś żartem i umieszczenie go w poważnej galerii sztuki to kpina i zniewaga dla sztuki samej w sobie. W internecie zapewne już istnieje jakiś obrazek podpisany "Ten obraz to klasyka sztuki, a ty w szkole dostałbyś za niego pałę". Nie byłaby to odosobniona opinia.

Obrazek

To autoportret Kazimierza Malewicza. To już prędzej się ludziom spodoba jako rzemiosło - może nie jest to jakiś majstersztyk, ale widać pewną rękę, zdolność utrzymania kompozycji, jakąś formę realizmu...

Zapewne już domyślacie się, że obie prace są autorstwa tego samego artysty.

Spójrzcie jeszcze raz na poprzedni obraz. Przyjrzyjcie się uważnie kompozycji. Nie uważacie, że jak na rzekomo prostą pracę którą może wykonać każdy jest ona wyjątkowo estetyczna i ciesząca oko? Ja osobiście patrząc na ten obraz wyczuwam, jak bardzo rozplanowana jest ta prostota, jak bardzo minimalizm wykorzystany w tym dziele sztuki jest ściśle określony. To nie jest przypadkowy efekt działań pierwszej lepszej osoby. To dokładny zamysł artysty. On mógł zrobić obraz realistyczny, który podobałby się każdemu, ale zamiast tego przemyślał sprawę dokładnie i zrobił coś zupełnie innego.

Dalej: w internecie poniekąd znany jest duet muzyczny Bull of Heaven. Jak na 6 lat swojej działalności ich dyskografia jest oszałamiająca, bo obejmuje grubo ponad 400 nagrań o skrajnie różnej długości. Choć ich stylistyka często kręci się wokół eksperymentalnych, minimalistycznych brzmień kojarzących się nieco z muzyką medytacyjną, mają też szereg utworów które mogłyby się spodobać przeciętnemu słuchaczowi. Na szczególną uwagę zasługuje Ex Oblivione czy Four Years Ago? Opium o stosunkowo "mainstreamowym" brzmieniu w porównaniu z resztą ich twórczości.

Jednak mnóstwo ludzi krytykuje ten zespół za parę bardzo długich utworów. Już wcześniej traktowano kawałki trwające dłużej niż doba za "niewarte uwagi", ale jakiś czas temu BoH stworzyło utwór trwający 88 septylionów lat. Składa się z pojedynczych dźwięków powtarzających się przez ten cały czas i właściwie nie jest możliwy do odtworzenia z racji na ogromny rozmiar (3 zetabajty) no i niesamowitą długość. Niestety, większość komentarzy wokół tego utworu brzmiała mniej więcej: "Nawet nie będę próbował tego odsłuchiwać, od razu uznaję że to gówno, bo jest to za długie."

Zastanawiam się skąd bierze się takie podejście. Utwór ten z pewnością pochłonął sporo pracy, żeby w ogóle mógł zostać wypuszczony w jakiejkolwiek formie (można go ściągnąć jako wielokrotnie spakowany plik). Nawet jeśli ma wątpliwą wartość estetyczną dla przeciętnego odbiorcy, już sam fakt stworzenia czegoś takiego i pokazania go światu (notabene całkowicie za darmo) jest godny podziwu. A mimo to odbiorcy z góry traktują tę pracę autorów z pogardą.

Zapewne wielu z Was słyszało o historiach, w których ekipa sprzątająca galerii sztuki miała zniszczyć jakąś instalację, myśląc że to zwykłe śmieci. Jedna z takich historii dotyczyła instalacji Gustawa Metzgera, której elementem była torba ze śmieciami. Niektórzy wykorzystują tę historię jako argument przeciwko sztuce współczesnej. Cóż, instalacja wyglądała tak:

Obrazek

Bardzo daleko mi do stwierdzenia, że ta torba wyglądała jak śmieci leżące sobie po prostu obok instalacji. Smutno mi, gdy słyszę, że sprzątacz nie potrafił dostrzec tu estetyki. Dla mnie jest to bardzo porządnie wykonana praca i jej zniszczenie było wyrazem braku myślenia tych, którzy sprzątali.

Właśnie - porządnie i estetycznie wykonane. Czy to właśnie estetyka nie jest wyznacznikiem sztuki? Nawet jeśli artysta robi bałagan, robi to z premedytacją, dokładnie planuje ten bałagan, poszczególne jego elementy rozkłada tak, żeby całość miała sprawiać konkretne wrażenie. Czy to już nie sprawia, że jest to coś, czemu należy poświęcić więcej uwagi?

A może tak naprawdę sobie wmawiam, że to jest jakaś wartościowa sztuka? Może faktycznie nie ma tutaj nic ciekawego do zobaczenia, a moje zdolności percepcji są po prostu zaburzone przez duże ilości abstrakcji widzianej w moim życiu?

Jakie Wy macie spojrzenie na ten temat?
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Gruby »

Okej, ten raz się wypowiem w dyskusji, bo chyba nawet to co napisałeś nie jest przekopiowane i serio się tak postarałeś. Oby nie wyszedł trolling jak zawsze.

Zwróćmy uwagę na dwie rzeczy: postęp i swoistą demokratyzację życia. W dawnych czasach aby zrobić naprawdę dobry obraz, trzeba było się poduczyć u jakiegoś innego artysty, zakupić potrzebny, drogi ekwipunek, mieć znajomości by się wybić w środowisku artystycznym, i tak dalej. Ci którzy byli biedni, albo po prostu nie zajmowali się malarstwem, albo umierali w zapomnieniu, albo byli poznawani dopiero po śmierci. Zazwyczaj też nie dlatego, że ktoś przypadkiem znalazł ich obraz i powiedział: "och, jakie piękne, to obraz na skalę światową", tylko z powodu ładnej historii autora, promującej stereotyp "poety nieszczęśliwego".
Tak czy siak, wtedy, by się wybić trzeba było być albo naprawdę zajebistym artystą, albo mieć dobrych protektorów i fundatorów. Sama promocja sztuki, jej obecność, nie była tak powszechna jak dziś. Sztuka (poza ludową) była czymś elitarnym. Dla wybranych. Czymś co się zdarzało raz na miesiąc. Samo jej tworzenie zajmowało tygodnie, miesiące, lata.
Dziś ze sztuką możemy mieć styczność kiedy tylko chcemy. Zechcę, to wpiszę w przeglądarkę "Malczewski syberia" i od razu mam obraz "Wigilia na Syberii". Mogę go wydrukować, oprawić w ramkę, powiesić. Jeżeli nie chce mi się marnować tuszu - zadzwonić do jakiejś firmy zajmującej się reprodukcją obrazów i poprosić, by to ona mi ją zrobiła. W Azji, jeżeli się nie mylę (Moroku, poprawiaj jakby co), umiejętne skopiowanie czyjejś twórczości też jest uważane za prawdziwy kunszt. Dostęp do sztuki jest więc powszechny. Doprowadza to do jej trywializacji. Sztuka już nie jest elitarna - sztuka jest dla każdego, w przystępnej cenie lub nawet za darmo.
Dzięki postępowi technologicznemu oczywiście. Stworzeniu drukarni, skanerów, komputerów, internetów i innych cudeniek. Dają nam one nie tylko szerszy dostęp do sztuki, ale też większe spektrum jej wariacji. Film, zdjęcia, muzyka tworzona w syntezatorach, obrazy tworzone w Photoshopie to też jest sztuka (?). Przy tym co ludzie wrzucają na Deviantarta, te starocie, które malowali cztery wieki temu dziadowie są NICZYM. Powiem szczerze, że duża część starszej twórczości w dzisiejszych czasach nie jest ani trochę ciekawa/poruszająca/perfekcyjna/dobrze ułożona. Portrety na przykład. Są nudne. Przeciętne. Tamte obrazy dziś by nie wzbudziły poruszenia, bo byłyby jednymi z milionów.
Bo dziś każdy może tworzyć sztukę. Wystarczy wpisać w google "jak rysować", przez parę lat się poduczać i już, jest. Nie tylko rysowanie, jest mnóstwo innych wariacji. To ta swoista demokratyzacja, że każdy może robić wszystko i nie jest jak qunari z Dragon Age, że ma przydzieloną rolę od narodzin. Mamy większą dowolność zainteresowań i możliwych działań niż kiedykolwiek. Chcemy być artystami? Będziemy artystami, nawet, jeżeli nam to średnio wychodzi. Krytyka środowisk "amatorskich" jest głupia, bo pomija brylanty jakie się tam rodzą i... niewiele się różni od "profesjonalistów" w ich błędach. Trochę jak w przypadku dziennikarstwa obywatelskiego. Redaktorzy bulcą, że informacje od dziennikarzy obywatelskich są nieobiektywne i podkoloryzowane. Ale DzO powstało właśnie w odpowiedzi na to, że... media były nieobiektywne i publikowały nie te informacje, które były ważne, a te, które się sprzedawały. To naturalne, że jeżeli coś się wydaje "elitarne" i nam nie odpowiada, to sami spróbujemy swoich sił.
Chociaż sztuka już nie jest elitarna. Przez uwarunkowania społeczne i technologiczne kiedyś była. Dlaczego dziś, sztuka miałaby być jakąś wyższą formą? Nie jest dla wybranych, jest dla wszystkich. Dlatego próba wywyższenia się nad innych mówieniem: "no, ja tam się interesuję obrazami Malewicza i Matejki" nikogo nie rusza, a przynajmniej nikogo bez kompleksów. Inna sprawa - "już wszystko było". Na przestrzeni wieków malarze stosowali różne formy, historie, style i motywy. Za każdym razem gdy coś się zmieniało wybuchało wielkie oburzenie. Malewicz odarł obrazy z historii i motywu, zostawił same emocje. Zrobił w sumie to, o co tak bulcą wszyscy domorośli znawcy sztuki: "muszom być emocyje". I tam są emocyje, w czystej postaci, bez rozpraszającego dodatku fabuły.
Taki styl. Inne, proste instalacje również mają taki styl. Sztuka to kapryśne gówno. Nie ma jej dobrej, jedynej definicji (jak z dziennikarstwem obywatelskim ;_;). Ma wzbudzać emocje? Dwa dni temu, oglądając końcówkę opery "Pagliacci" Leoncavalla w wykonaniu Pavarottiego, ocierałem oczy z łezek i biłem brawa do monitora. Bo historia smutna, a chociaż ni chuja nie znam włoskiego, to wszystko było czuć. Ale to samo czułem oglądając chociażby walkę Homury z Walpurgisnacht w Mahou Shoujo Madoka Magica lub śmierć Mako w Kill la Kill. Albo słuchając utworu "Be as One" z Fairy Tail. I tak samo nie tylko z rzeczami z anime (chociaż one najbardziej mi przychodzą do głowy, ale tylko dlatego, że z taką formą mam najczęściej do czynienia).
Dlatego dyskusje o wyższościach jednej sztuki nad drugą uważam za bullshit. Pewnie, że sztuka nowoczesna może być chujowa. Ale sztuka stara też była chujowa. Różnica jest taka, że przez tych kilkaset lat, to co było nieciekawe - odpadło i dziś mamy promowane jakieś tam najwybitniejsze dzieła, też w szkołach. Czy w szkołach mamy promowane najwybitniejsze dzieła sztuki nowoczesnej? Nie bardzo. Tak jak wspominałem też, sztuka nowoczesna ma po prostu szerszy zasięg, szersze grono odbiorców i szersze grono twórców. Jest jej więcej. A nasze bulcące społeczeństwo o wiele bardziej pragnie tak naprawdę gówna niż kawioru. Bo gówno będzie mogło skrytykować i powiedzieć "ale ta sztuka chujowa, co z tym światem". Bo lubimy krytykować, narzekać itd. I kiedy pada temat "sztuka nowoczesna" to widzimy kibel przywiązany do Japonki do niego srającej albo artystkę z mikrofonem w piździe, zamiast tego, co na co dzień nawet pochwalimy, do czego przykujemy oko, ale co nie przychodzi nam na myśl gdy już mamy gadać o "sztuce". Z pięknem mamy do czynienia na co dzień, dlatego o nim zapominamy. Z brzydotą... też, ale o niej przynajmniej można pomarudzić przy piwsku.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Nevrast »

To pytanie jest tendencyjne. Nie odpowiem.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Borys »

Obrazek
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Agon »

Glau, Nevrast - jest odpowiedź w ankiecie "Sztuka współczesna jest bardziej aktualna niż tradycyjna. Stanowi dla współczesnych ludzi większą wartość kulturową i powinna być bardziej szanowana.", która chyba dobrze się będzie wpisywać w waszą opinię.

Dlanor - problem o którym mówisz wynika z tego, że kiedyś obrazy były często dla ludzi tym samym, czym dla dzisiejszego społeczeństwa są zdjęcia. Gdy patrzymy to albumów fotograficznych (tradycyjnych czy cyfrowych) związanych z naszymi rodzinami, rzadko patrzymy na profesjonalizm, liczbę szczegółów, artyzm tych zdjęć. One nie mają być ładne, mają po prostu nam przypominać historię. To są nośniki wspomnień, które niezależnie od jakości zawsze będą nieść jakieś emocje.

Kiedyś taką rolę pełniły obrazy. Zwykle (oczywiście nie zawsze) były one "nośnikiem pamięci", pokazywały nam prawdziwe sytuacje, prawdziwych ludzi, legendy w które wierzono. Ludzie widzieli w tych dziełach historię i nawet jeśli nie byli jej świadkami, to zdawali sobie z niej sprawę. Dzisiaj obrazy te nie mają dla nas takiego znaczenia, bo raz że zostały wyparte przez sztukę fotograficzną, a dwa - są po prostu zbyt stare, by, że tak to ujmę kolokwialnie, ujmowały nas za serca.

W dzisiejszych czasach realizm traktowany jest raczej jako rzemiosło artysty. Artyści rządzą do perfekcji, tworząc sztukę, i próbują często tworzyć rzeczy niemalże fotorealistyczne. To nie jest samo w sobie złe, ale obawiam się że może na dłuższą metę po prostu nie przetrwać próby czasu. Choć może mówię tak dlatego, że sam jestem mało zainteresowany realizmem w sztuce.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Glau »

Agon pisze:Glau, Nevrast - jest odpowiedź w ankiecie "Sztuka współczesna jest bardziej aktualna niż tradycyjna. Stanowi dla współczesnych ludzi większą wartość kulturową i powinna być bardziej szanowana.", która chyba dobrze się będzie wpisywać w waszą opinię.
Co ty wiesz o naszych opiniach? A jak potrzebuję opcji "Inne"?
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Nevrast »

— Hej, to musi być ślad, sierżancie! — zawołał Nobby, który wrócił do swych zwykłych działań, polegających na włóczeniu się dookoła i szturchaniu różnych rzeczy w celu sprawdzenia, czy są wartościowe. — Proszę spojrzeć, ktoś wywalił tu stos cuchnących starych śmieci!
Stał przy cokole, na którym rzeczywiście ktoś chyba złożył stos łachmanów.
— Proszę thego nie dothykać! — Sir Reynold podbiegł nerwowo. — To „Nie mów mi o poniedziałku”! Najbardziej konthrohwersyjna praca Daniellariny Pouter! Niczego pan thu nie ruszał, prahwda? Dzieło jest dosłohwnie bezcenne, a ona ma osthry język!
— To tylko stare szmaty! — zaprotestował Nobby, cofając się niespokojnie.
— Szthuka jest czymś hwięcej niż zaledhwie sumą shwych mechanicznych składników, kapralu — upomniał go kustosz. — Przecież nie pohwie pan, że „Trzy duże różowe kobiety i jeden kawałek tiulu” Caravatiego to tylko, ehm, „kupa stharej farby”…
— No a co z tym? — Nobby wskazał sąsiedni postument. — To tylko wielki pal z wbitym w niego gwoździem! To też ma być sztuka?
— „Wolność”? Gdyby thrafiła na rynek, prahwdopodobnie uzyskałaby cenę trzydziestu thysięcy dolarów — stwierdził sir Reynold.
— Za kawałek drewna z wbitym gwoździem? — zdumiał się Fred Colon. — Kto zrobił takie coś?
— Po obejrzeniu „Nie mów mi o poniedziałku” lord Vetinari łaskahwie nakazał przybić panią Pouther za ucho do pala. Jednakże pod hwieczór zdołała się uhwolnić.
— Założę się, że była wściekła — uznał Nobby.
— Nie, kiedy już zdobyła za tho kilka nagród. O ile hwiem, planuje przybijać się theż do innych przedmiotów. To może być bardzo interesująca hwystawa.
— W takim razie coś szanownemu panu doradzę — powiedział usłużnie Nobby. — Może zostawi pan tę ramę na miejscu i da jej nową nazwę, na przykład „Kradzież sztuki”?
— Nie — odparł chłodno sir Reynold. — Tho by było niemądre.
Terry Pratchett - Łups!
— Sprawa wymaga uwagi doświadczonych funkcjonariuszy. Znasz się na sztuce, Nobby?
— Jeśli trzeba, sierżancie.
— Daj spokój, Nobby!
— No co? Płova twierdzi, że to, co robi, jest Sztuką, sierżancie. A ma na sobie więcej ubrania niż mnóstwo tych kobiet na ścianach tutaj, więc nie rozumiem, czemu na to wybrzydzać.
— No tak, ale… — Fred Colon zawahał się nieco. Coś w głębi serca mówiło mu, że kręcenie się głową w dół na drągu, w kostiumie o łącznej powierzchni małej chustki do nosa, stanowczo nie jest Sztuką, natomiast leżenie na łożu, mając na sobie jedynie niewielką kiść winogron, to Sztuka porządna i solidna. Ale dlaczego? Dokładne tłumaczenie wydawało się dość trudne.
— Nie ma urn — oświadczył w końcu.
— Jakich urn? — zdziwił się Nobby.
— Nagie kobiety są Sztuką tylko wtedy, kiedy gdzieś tam jest urna. — Nawet Colonowi argument wydawał się trochę słaby. — Albo cokół. Oczywiście najlepiej, jeśli oba. To taki sekretny znak, który tam umieszczają, żeby mówił: to Sztuka i można spokojnie na nią patrzyć.
— A co z rośliną doniczkową?
— Też może być, jeśli jest w urnie.
— A jeśli nie ma tam urny, postumentu ani rośliny doniczkowej?
— Masz coś na myśli, Nobby? — spytał podejrzliwie Fred.
— Tak. „Bogini Anoia powstająca spomiędzy sztućców” — odparł Nobby. — Mają ją tutaj. Namalował ją gość z trzema „i” w nazwisku, co brzmi bardzo artystycznie, moim zdaniem.
— Liczba „i” jest ważna, Nobby — stwierdził z powagą sierżant Colon. — Ale w takich sytuacjach musisz sam siebie zapytać: gdzie jest cherubin? Jeśli znajdziesz tam małego, tłustego, różowego dzieciaka trzymającego lustro, wachlarz czy coś w tym rodzaju, to nadal wszystko w porządku. Nawet jeśli się uśmiecha. Oczywiście nie można wszędzie stawiać urn.
Tamże
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Chromy »

Sztuka współczesna to nie jest jakiś jeden typ sztuki konkretnie określony, już sam rzeczownik "Sztuka" może dotyczyć Literatury, Muzyki, Malarstwa, Architektury. A współczesność nie ogranicza się do jednego nurtu. Równocześnie współczesna może być sztuka tradycyjna i futurystyczna. Współczesna restauracja czy reprodukcja korzysta zupełnie z innych środków niż ta 30 lat temu. Dla mnie ogólnie Malewicz to już nie jest sztuka współczesna, gość przecież nie żyje od 80 lat?! Tak samo określił bym le Corbusiera i Szyszko-Bohusza, co nie znaczy, że nie można się nimi inspirować. A to dlatego, że wiele problemów, które są zawarte w ich dziełach nie są już aktualne, choć mogą być wartościowe. Jak ja bym określił sztukę współczesną? Przynajmniej jej twórca żyje, lecz i nie zawsze, bo w końcu nie musi się zajmować już daną dziedziną sztuki. To jak sobie wyjaśniliśmy jak wygląda "współczesność" moim zdaniem to może wyjaśnię jak widzi mi się sztuka.

Sztukę może każdy tworzyć, mogą to być wyrysowane postacie na kartkach od drukarki, firanki na okna, fajna fryzura, ładnie zaprojektowane buty, jakiś mebel, budynek, piosenka, obraz olejny, drewniana rzeźba, gówno w puszce i mikrofon w waginie. Wszystko co wymaga trochę pracy, pomysłu, nie wiem talentu, zainteresowania, odwagi? Może to być sztuka w jakiś sposób popularna, ale to nie znaczy, że jest to sztuka wysoka. Myślę, że taka sztuka wysoka powinna być obiektem naszego zainteresowania. Po czym ją poznać? Trudno powiedzieć, czegoś zupełnie innego wymaga od odbiorcy naskalne malunki w jaskini Chauveta, a co innego obraz Rafaela, a co innego obraz Picassa. Jednakże według mnie są pewne elementy, na pewno sztuka wysoka wymaga od odbiorcy pewnej wiedzy, nie możesz zrozumieć w pełni obrazu jeśli nie rozpoznasz pewnych symboli, nie rozumiesz kontekstu historycznego, taki obraz jest nie zrozumiały. Ja np. nie zrozumiem raczej obecnie żadnej symfonii jakiegoś znanego muzyka nie wiem Bacha, Haydma, Paganiniego, bo po prostu nie zrozumiem tych rytmów, tonacji i tak dalej, musiałbym być po szkole muzycznej, mogę jedynie polegać na opiniach jakiś "ekspertów" i własnemu gustowi. A nie uznaje tego, ze gust jest jedynym elementem poznawczym dla sztuki. Może być wskazówką, ale nie da pełnego zrozumienia. Drugim elementem istotnym jest warsztat artysty, to nie może być coś co może namalować każdy. Są pewne niepowtarzalne techniki, pomysły, które jeśli nie zna się tajników warsztatu są nie do podrobienia. Jeśli nie ma treści lub formy, dla mnie jest to podstawowy współczynnik, który dyskredytuje do rangi zwykłej sztuki. Do tego taka sztuka musi być estetyczna, może masło maślane, ale jestem daleko od sztuki, która w jakiś sposób straszy i bulwersuje. Potem można różnie kwalifikować, dobrym artystą może być ktoś kto używa najbardziej współczesnych technik, dlatego wielu historyków sztuki szanuje np. Giotta za perspektywę, choć dla przeciętnego odbiorcy mogą się te bohomazy wydawać brzydkie. Jednak to też nie jest zawsze prawda, należy brać pod uwagę to, że wiele dzieł ma już za sobą kilkaset lat i restauracji, odbieramy je zupełnie inaczej niż współcześni. Choćby bardzo długo była taka opinia, że Michał Anioł nie jest w żaden sposób kolorystą i nie umiał dobierać barw. Jednak gdy japońce dały pieniądze na kaplicę sykstyńską, podczas konserwacji fresków gdy zdrapano jakieś starsze warstwy werniksów ukazały się zupełnie inne kolory, które zmieniły tą opinię. Dlatego ważna jest praca historyków i konserwatorów sztuki, którzy kwalifikują co jest wartościowe a co nie. Jednak nie zawsze chyba przykładają się do tego jak należy.

A jeśli chodzi już o całość sztukę współczesną jak ją widzę to dla mnie np. wiele nurtów jest zupełnie oderwanych od współczesności, często uzurpują sobie do miana "Współczesnej" przez co stają się sztuczne, tak samo jak gipsowe historyczne fasady budynków. Sztuka współczesna musi uwzględniać kontekst historyczny, nawiązywać do tradycji i używać nowoczesnych technik, być skierowana na dialog z odbiorcą, ale nie popadać w populizm.

Ps. Dodam jeszcze, że kompozycja i dobranie koloru to nie jest cały obszar jakim zajmuje się sztuka. Ręka w autoportrecie Malewicza jest złamana i wątpię, żeby to było zamierzenie artysty, ale i tak jakbym zrobił błąd to sam bym mówił, że zamierzony xd
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Chromy
Posty: 1292
Rejestracja: 2013-05-09, 12:36
Has thanked: 4 times
Been thanked: 13 times

Re: Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Chromy »

Dodam też, że Agon nie ma w pełni racji z tym, że obrazy pełniły rolę nośnika pamięci, w średniowieczu np. może upamiętniało się władców jakiś zamożniejszych panów, biskupów, ale główne tematy były poświęcone Bogu. Inna sprawa to taka, że raczej artyści nie umierali w zapomnieniu, choćby już zaczynając od Rafaela, Michała Anioła i Leonarda, do których już za życia zwracano się "Divino" czyli "Boski", David choćby trzepał niezłą kasę malując propagandowe dzieła, choćby Marata. Czasami powodzenie zależało od mody, np. Fragonard przed rewolucją miał duży popyt na swoje dzieła, jednak już po niej klepał biedę. Inna sprawa, że malarstwem nie zajmowali się tylko ludzie bogaci z dobrej rodziny, przynajmniej w średniowieczu czy później, choćby Giotto był zwykłym pastuchem, który został przygarnięty przez Cimbaue'a jako ucznia, bo zabłysnął talentem. Może i byli tacy Van Gogowie, co im bracia wysyłali pieniądze a potem nikt o nich nie pamiętał, ale to nie jest powód, żeby przyklejać taką łatkę wszystkim malarzom, czy artystom, zwykle byli to dobrzy i wykształceni w zawodzie ludzie. Bo kto by zlecił np. budowę jakiś ważnych dóbr kościelnych jakiemuś tam wymoczkowi, zlecało się tą robotę najlepszym. Taki Brunelleschi, Sansovino czy Borromini nie byli tak brani z przypadku, tylko dlatego, że byli najlepsi.
Ceterum censeo Grubum delendam esse.
Awatar użytkownika
Agon
Posty: 473
Rejestracja: 2013-02-25, 21:53

Re: Sztuka dzisiejsza i jej definicja

Post autor: Agon »

Miałem na myśli obrazy które pokazywały dość przyziemne sprawy albo sytuacje historyczne, nie zaś te które powstawały np. ze względów religijnych.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Z dala od świadomej szarańczy - OFFTOP”