Obietnica
: 2013-11-23, 15:51
Mój nowy wiersz. All rights reserved. Komentować, zwłaszcza jak coś się nie podoba :D. Bo to taka wersja beta jest, chętnie przyjmę wszelkie sugestie.
Daleko, lecz i blisko, u ludzkich warg kresu,
Gdzie nieomylnie wiodą próżnych słów marności,
Na pychą wyniesionej górze nieprawości,
Stoi kolebka kłamstwa i siedziba biesów.
W dzień bezwietrzny półprawdy gęstą mgłą spowita,
Nocą rozbrzmiewa szeptami diabelskiej gromady.
Tu wzrasta ziarno spisku i nasienie zdrady,
I nienawiści plaga niby rak wykwita.
Ze wszech stron tą warownię nurt otacza wolny,
I jak kręte są ścieżki ludzkiego języka,
Tak i rzeka plugastwa wije się, pomyka
Po korycie przez wiele knowań wyżłobionym.
U ujścia jej pustkowie i skorupa sucha,
Gdzie proch fałszu się wzbija i wypełnia usta.
W nim pogrzebana leży obietnica pusta;
On śmiercią jest dla ciała i trucizną ducha.
I płonie czarny ogień pod piaskami temi;
Dla ludzkiego upadku duchowej padliny
Chciwie gasi nadziei ostatnie drobiny,
I piekielnym zepsuciem bruka głębie ziemi.
Ze szczytów nieme krzyki słów na wiatr rzucanych,
W wąwozach zaś brzmi echo niewypowiedzianych.
Lecz Głosem nieodpartym wezwany wiatr Wschodu
Zebrał chmur narowistych niezliczone stada;
Świętej ciemności obłok, nim Pańska moc włada,
I pędzi go przed siebie zguba dawnych bogów.
Spadł deszcz i wezbrał potok krystalicznie czysty,
Zerwał się wicher gniewu, Bożej łaski plaga,
Na wargach czarcich gości jedno słowo: "Biada!"
Bo runął Nieprzyjaciel ludzkości wieczysty.
Wyrok na tych kamieniach ciążył z czasów końca,
Niechybnie paść musiała szatańska siedziba,
Gdy fundament jej rwącym nurtem rozpuściła
Rzeka prostym korytem ponownie płynąca.
Skoro tylko się wdarła na śmiertelne piaski,
Wycisnęła z ich głębin ożywcze potoki,
A ogień gorejący w otchłani głębokiej
Przyoblekł się bez skargi w zbawienia płaszcz jasny.
W tej burzy zimnym sercu, dwoje się złączyło
I słowa bezlitosnej prawdy rozebrzmiały.
I wicher mocniej zawiał, maski spadły z twarzy;
Po odkrytych policzkach inny deszcz popłynął.
Woli Bożej i ludzkiej bolesna różnica,
Lecz na szczerości ogniem oczyszczonej glebie;
Tylko na niej wzejść może plon poznania siebie,
Wypełnić się miłości święta obietnica.
Daleko, lecz i blisko, u ludzkich warg kresu,
Gdzie nieomylnie wiodą próżnych słów marności,
Na pychą wyniesionej górze nieprawości,
Stoi kolebka kłamstwa i siedziba biesów.
W dzień bezwietrzny półprawdy gęstą mgłą spowita,
Nocą rozbrzmiewa szeptami diabelskiej gromady.
Tu wzrasta ziarno spisku i nasienie zdrady,
I nienawiści plaga niby rak wykwita.
Ze wszech stron tą warownię nurt otacza wolny,
I jak kręte są ścieżki ludzkiego języka,
Tak i rzeka plugastwa wije się, pomyka
Po korycie przez wiele knowań wyżłobionym.
U ujścia jej pustkowie i skorupa sucha,
Gdzie proch fałszu się wzbija i wypełnia usta.
W nim pogrzebana leży obietnica pusta;
On śmiercią jest dla ciała i trucizną ducha.
I płonie czarny ogień pod piaskami temi;
Dla ludzkiego upadku duchowej padliny
Chciwie gasi nadziei ostatnie drobiny,
I piekielnym zepsuciem bruka głębie ziemi.
Ze szczytów nieme krzyki słów na wiatr rzucanych,
W wąwozach zaś brzmi echo niewypowiedzianych.
Lecz Głosem nieodpartym wezwany wiatr Wschodu
Zebrał chmur narowistych niezliczone stada;
Świętej ciemności obłok, nim Pańska moc włada,
I pędzi go przed siebie zguba dawnych bogów.
Spadł deszcz i wezbrał potok krystalicznie czysty,
Zerwał się wicher gniewu, Bożej łaski plaga,
Na wargach czarcich gości jedno słowo: "Biada!"
Bo runął Nieprzyjaciel ludzkości wieczysty.
Wyrok na tych kamieniach ciążył z czasów końca,
Niechybnie paść musiała szatańska siedziba,
Gdy fundament jej rwącym nurtem rozpuściła
Rzeka prostym korytem ponownie płynąca.
Skoro tylko się wdarła na śmiertelne piaski,
Wycisnęła z ich głębin ożywcze potoki,
A ogień gorejący w otchłani głębokiej
Przyoblekł się bez skargi w zbawienia płaszcz jasny.
W tej burzy zimnym sercu, dwoje się złączyło
I słowa bezlitosnej prawdy rozebrzmiały.
I wicher mocniej zawiał, maski spadły z twarzy;
Po odkrytych policzkach inny deszcz popłynął.
Woli Bożej i ludzkiej bolesna różnica,
Lecz na szczerości ogniem oczyszczonej glebie;
Tylko na niej wzejść może plon poznania siebie,
Wypełnić się miłości święta obietnica.