Strona 1 z 1

Póki tchu w płucach wystarczy.

: 2013-04-30, 13:37
autor: Nevrast
Kontynuacja wątku stąd: http://borysada2.cba.pl/viewtopic.php?f ... 7&start=30

Silphia stała przy bramie rozglądając się uważnie we wszystkie strony. Zwróciła uwagę na mężczyznę, który szedł pośpiesznie w jej kierunku. Był prawdopodobnie myśliwym, gdyż miał na plecach łuk myśliwski i kołczan ze strzałami różnego rodzaju. Do pasa miał przymocowane krótki topór oraz nóż. Oba narzędzia przystosowane do skórowania zwierząt i czyszczenia mięsa. Miał długą brodę pomalowaną na zielono. Jego odzienie było zielone i brązowe, co miało tworzyć kamuflarz.
Odezwał się do kobiety:
- Wiem kogo szukacie, pani. Widziałem jak przechodził przez mury miejskie. Strzeliłem do niego. Oberwał w ramię, ale i tak uciekł. Zostawił ślady krwi na drodze ucieczki, więc może go złapiecie. Uciekał przez dach gospody "Malowana łasica" i przeszedł przez przylegający do niej kawałek muru miejskiego

Re: Póki tchu w płucach wystarczy.

: 2013-05-01, 12:50
autor: Gruby
Obrazek
-Uciekł w dzicz?
Spytała ciemnoskóra Jungfrau, obdarzając myśliwego pustym, chłodnym wzrokiem, jak gdyby oceniała czy mówi prawdę.
-Świetnie. Dziękuję za tę informację, obywatelu. Jeżeli nie jest to problemem, chciałabym, żebyś poszedł ze mną. Widać, że znasz okoliczne tereny.
Spojrzała na niego wzrokiem w stylu "odmowa jest bardzo złym pomysłem", chociaż mówiła dość uprzejmie (jak na Jungfrau). Skinęła na strażników przy bramie.
-Ciągle obserwujcie. Jeżeli przyjdą tu moje siostry, przekażcie im to, co powiedział ten myśliwy.
Po czym spojrzała na łowcę i nagle... pociągnęła go za brodę, by sprawdzić, czy nie jest sztuczna. Jeżeli nagle mu nie odpadła, to rzeknie tylko:
-Ruszajmy.
Jeżeli myśliwy nie podąży za nią, Silphia nie zwróci na to uwagi i daruje mu ten brak chęci do współpracy. Jungfrau dość dobrze traktowały zwyczajnych obywateli. Wyruszy śladami krwi, a gdy tylko zobaczy, że jest w pobliżu celu, zatka uszy woskiem.

Re: Póki tchu w płucach wystarczy.

: 2013-05-06, 19:48
autor: Nevrast
Mężczyzna skinął głową na zgodę. Oboje ruszyli śladem krwi rannego Agończyka. Dotarli na małą plażę przy jeziorze. Znaleźli przy brzegu porzucone bandaże i resztki jedzenia. Jedno i drugie było zakrwawione. Zbieg musiał przystanąć na chwilę zmienić bandaże i coś zjeść. Niestety tutaj trop się urywa. obmycie rany w wodzie i świeży opatrunek spowodowały zatamowanie upływu krwi.

Goniący muszą się rozejrzeć po okolicy. może trafią na jakiś trop.