Póki tchu w płucach wystarczy.
: 2013-04-30, 13:37
Kontynuacja wątku stąd: http://borysada2.cba.pl/viewtopic.php?f ... 7&start=30
Silphia stała przy bramie rozglądając się uważnie we wszystkie strony. Zwróciła uwagę na mężczyznę, który szedł pośpiesznie w jej kierunku. Był prawdopodobnie myśliwym, gdyż miał na plecach łuk myśliwski i kołczan ze strzałami różnego rodzaju. Do pasa miał przymocowane krótki topór oraz nóż. Oba narzędzia przystosowane do skórowania zwierząt i czyszczenia mięsa. Miał długą brodę pomalowaną na zielono. Jego odzienie było zielone i brązowe, co miało tworzyć kamuflarz.
Odezwał się do kobiety:
- Wiem kogo szukacie, pani. Widziałem jak przechodził przez mury miejskie. Strzeliłem do niego. Oberwał w ramię, ale i tak uciekł. Zostawił ślady krwi na drodze ucieczki, więc może go złapiecie. Uciekał przez dach gospody "Malowana łasica" i przeszedł przez przylegający do niej kawałek muru miejskiego
Silphia stała przy bramie rozglądając się uważnie we wszystkie strony. Zwróciła uwagę na mężczyznę, który szedł pośpiesznie w jej kierunku. Był prawdopodobnie myśliwym, gdyż miał na plecach łuk myśliwski i kołczan ze strzałami różnego rodzaju. Do pasa miał przymocowane krótki topór oraz nóż. Oba narzędzia przystosowane do skórowania zwierząt i czyszczenia mięsa. Miał długą brodę pomalowaną na zielono. Jego odzienie było zielone i brązowe, co miało tworzyć kamuflarz.
Odezwał się do kobiety:
- Wiem kogo szukacie, pani. Widziałem jak przechodził przez mury miejskie. Strzeliłem do niego. Oberwał w ramię, ale i tak uciekł. Zostawił ślady krwi na drodze ucieczki, więc może go złapiecie. Uciekał przez dach gospody "Malowana łasica" i przeszedł przez przylegający do niej kawałek muru miejskiego