Festiwal Kwiatów

Władca: Dlanor Archibald Knox [Dlanor]
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

Dlanor spojrzał na Gudochvida ponuro:
-Z takim podejściem, mój mutserra, nie powinieneś prowadzić żadnych kontaktów dyplomatycznych, bo a nuż przyniosą "obowiązki i poświęcenia" lub "w przyszłości może być różnie". Potrzebne jest spojrzenie na to co tu i teraz, bo przyszłość zawsze jest ukryta przed naszymi oczami.
Pokręcił głową z lekkim niesmakiem, jakby był bardzo zawiedziony postawą władcy Kninyrska, po czym zwrócił się do Oriona, już z wyraźniejszym zainteresowaniem i sympatią:
-Maralie, również dlatego właśnie proponuję sojusz paru państw, by łatwiej nam było się przemieszczać. Obecnie, nasi mutserra z Lynn, na pewno pozwolą Wam na przemarsz wojsk.... I nam. Nie godzę się, by ten pakt o pomocy był jednostronny. Del'Arte nigdy nie zostawi sojusznika w potrzebie, nawet, jeżeli ten stanowczo odradza nam dołączenie do boju. Jak można dać coś komuś i nie zostać obdarowanym? Jednakże... weźmiemy pod uwagę słowa odnośnie mrozów i wyślemy tylko najlepszych wojowników, którym niestraszny jest chłód. Byłbym też wielce zadowolony, gdybyś mógł zawrzeć podobne sojusze z resztą tu obecnych. To nie jest nawet prośba, a delikatne życzenie, które może umknąć Twoim uszom. Sugestia, nic więcej.
Pokiwał głową, sam do swoich słów.
-Czyli wszyscy zgodziliśmy się na wymianę ambasadorów?
Liamie, podobno moja żona już z Tobą rozmawiała na temat ambasady i posłany zostanie do Was Jean de Denteville. Jestem zadowolony z tego wyboru, to naprawdę dobry dyplomata, nawet nieco sławny.
Orionie, będę niezwykle zadowolony, mogąc posłać do Waszej ambasady jego najlepszego przyjaciela, Georgesa de Selve, równie wybitna osobistość.
Do Lynn chętnie bym posłał Nafsika Krousti, też bardzo ciekawa persona, poza retoryką interesuje się też... kowalstwem. Artystycznym, nic użytkowego.
I Kninyrsk
- dało się wyczuć, że Dlanor specjalnie umieścił Gudochvida na końcu swej wypowiedzi, by oddać kontrast, między byciem powitanym jako pierwszym, a teraz, po takiej... no, nawet swego rodzaju obrazie, kierowaniu słów na końcu. - poślemy Wam Rubera Krot.
Co o tym sądzicie, mutserra?
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Liadan »

-Dlanorze ,jestem pewien, ze wybrałeś odpowiednią osobę do objęcia ambasady w Meriel. Wiem, że byłbyś szczęśliwy, gdyby naszym ambasadorem został Cuilliok. Niestety, w tej chwili nie jest to możliwe ze względu na nasze wcześniejsze ustalenia z Symmachią Karchedonu. Dlatego moja żona zdecydowała, że naszym ambasadorem będzie mój bliski przyjaciel, Withell Mawgan. Euterpe też pewnie zechce zwiedzić trochę świata. A za jakiś czas przeniesiemy ich do ambasady w Del’Arte.
Jeżeli Związek Północny i Kninyrsk wyrażą zgodę, to z radością powitamy Wasze przedstawicielstwa na naszej ziemi ,a sami również do Was wyślemy doświadczonych przedstawicieli Domu Obcych Krajów.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Merik »

Lynch rozmów o sojuszu wysłuchiwał w ciszy - po to, by skupić się na myśleniu. Gudochvid nie chciał sojuszu, a to niedobrze - jego wyłamanie się psuło wizję silnego bloku na wschodzie, zdolnego do przeciwstawienia się każdej agresji. Był niepewny. Potencjalny nieprzyjaciel mógł to - i jego samego - wykorzystać. Ale książę prosić nie zamierzał, nie w miejscu, gdzie bodaj po raz pierwszy budował swój wizerunek wobec możnych tego świata. Poza tym Kninyrsk nie miał chyba złych zamiarów wobec Lynn, przynajmniej jeszcze nie, a wobec decyzji jego władcy Dlanor wysunął odpowiednie argumenty. Książę milczał zatem, póki nie padły słowa o ambasadorach.
- Nafsika Krousti chętnie powitam w Lynn - oznajmij. - Wszelako jednak, gdyby chciał on zabrać ze sobą jakąś świtę, uradowałby mnie widok pani Beatrix Colonel w niej.
Do Del'Arte posłałbym Derrneya z Elcade, powinowatego mej małżonki. To człek rzetelny, częsty gość na dworze, obyty z polityką i znający moje zamysły. Z pewnością dobrze sprawdzi się jako ambasador.
Awatar użytkownika
Slavik
Posty: 42
Rejestracja: 2013-03-01, 16:00

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Slavik »

Król Kninyrska chciał jeszcze coś odpowiedzieć, ale nagle pojął, że to już nic nie da. Wszyscy są za sojuszem, zgodzili się. Nie może im wybić tego pomysłu z głowy, już nie będą słuchać jego argumentów - równie dobrze mógłby być niemy.
Gdy zdał sobie z tego sprawę, zacisnął nerwowo pięści, z siłą wystarczającą by zmiażdżyć ludzką czaszkę. Miał teraz dwa wyjścia, przystąpić do sojuszu, albo odmówić, to logiczne. W większości sytuacji prawdziwy Kninyrczyk by odmówił i zaczął zbierać siły na obronę przed ewentualnym atakiem. Gudochvid jednak nie mógł nawet tego zrobić. Chciał zapewnić państwu spokój, chociaż na kilkanaście lat, a przy tym od początku widział we władcach Lynn i Del'Arte godnych sojuszników.
Co więc mu zostało? Dołączyć. Spojrzał z żalem na władcę Związku Północnego. Żołnierze kninyrscy wskazywali jego ziemie jako dobry cel. Jeśli mają być razem w sojuszu, nic z tego nie wyjdzie. A przecież to był właściwy cel przyświecający wszystkim przodkom Gudochvida, od kiedy zaczęły się tworzyć pierwsze skupiska w zachodniej części gór - zjednoczyć całe góry pod panowaniem jednego władcy. I oto teraz, gdy plemiona utworzyły jedno państwo, a na drodze do celu stoi już tylko jeden władca, Kninyrczykom narzuca się sojusz z jego poddanymi?
- Do jasnej cholery, przecież Kninyrczycy to wojownicy! - pomyślał gniewnie. Po co te topory, armia, szkolenia... jeśli paru władców chce ZABRONIĆ ich użycia na sąsiadów? Od kiedy to można narzucić warunki władcy bez użycia siły?
A jednak... nie było innego wyjścia. Kninyrsk był za mały, za słaby, by stawić opór tylu państwom na raz. Nie płynie się pod prąd. Tak więc, z wielką niechęcią, górski władca musiał się zgodzić na wszystkie warunki. Gdy znowu się odezwał, miał opuszczoną głowę, a w jego głosie słychać było coś na kształt pokory.
- Dlanorze, masz rację. Nie kłóćmy się jak dzieci. Jesteśmy dorośli i umiemy się porozumieć. Zgadzam się dołączyć do sojuszu, a moi żołnierze zniszczą każdego wroga, który będzie zagrażał któremukolwiek z was, czcigodni władcy. Co do przydzielonego memu państwu ambasadora... nie miałem okazji poznać tej osoby, więc nie mogę jej ocenić, ale ufam, że wybór był słuszny. Zanim ja sam wybiorę do tego zaszczytnego zadania któregoś z moich rodaków, muszę skontaktować się z pewnym doradcą, który pomoże mi wybrać najlepszego człowieka.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

Orion II odezwał się jako ostatni z obecnych.
- Skoro nie mogę Cię odwieść od tego pomysłu, Dlanorze, to przyjmuję Twoją propozycję udzielenia wsparcia Gadahalmowi w razie potrzeby - rzekł cicho głosem, w którym brzmiał lekki chłód, pomieszany z lekką tylko nutą wdzięczności. Rycerz Protektor najwyraźniej nadal nie uważał, by taka obietnica była potrzebna. - Niebawem wyślę ambasadorów Królestwa Północy do Lazure i Isleen, Avalon zaś będzie oczekiwał Waszych przedstawicieli - dodał głośniej, przyjmując propozycje obydwu państw, które zaproponowały założenie ambasad w Związku Północnym.
Władca Szczytu Świata ani słowem nie odpowiedział na przedstawioną mu wcześniej przez Wielkiego Mecenasa Sztuki propozycję zawarcia sojuszu z pozostałymi państwami. Najwyraźniej koniec końców nie zamierzał rozszerzać swych zobowiązań na królestwa inne niż Del'Arte. Nie było w tym nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że w przedstawionej przez samego Oriona II propozycji gościła tylko oferta jednostronnej pomocy - dzięki takiemu sformułowaniu reguł sojuszu, wręcz niemożliwym byłoby w tej chwili jakiekolwiek żądanie zawarcia go również z pozostałymi monarchami.
- Dlanorze - odezwał się cicho Ślepy Król, po chwili namysłu nachylając się do siedzącego obok niego króla Del'Arte. - Po tym wszystkim chciałbym jeszcze odwiedzić hodowlę ptaków, o której tyle mi wcześniej pisałeś. Czy nie zechciałbyś mnie po niej oprowadzić? - zapytał spokojnie.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

Dlanor kiwnął głową, słysząc słowa Liama.
-Prawdę mówiąc, będę naprawdę zadowolony. Moja córka powinna zwiedzać świat. Przyjmiemy Withella z otwartymi ramionami, a młodzi niechaj się cieszą swoim towarzystwem. Ja również byłem młody i...
Doradczyni Katherine chrząknęła. Młodość władcy poskutkowała narodzinami dziewięciu bękartów. Wspominanie o tym na forum publicznym, chociaż wszyscy doskonale wiedzieli o lubieżności władcy, nie było zbyt mądre. Dlanor jednak jakby zapomniał o tym, że mógł przed sekundą wywrzeć niezbyt pozytywne wrażenie na reszcie, bo ozwał się Gudochvid.
Oczy króla Del'Arte rozbłysły, gdy ten wstał i położył dłonie na dłoniach partnera z północy.
-Wierz mi Gudochvidzie, to decyzja, której nie będziesz żałował. W takim razie, poślę do Was Philomenę Yang, ona lepiej się sprawdzi przy omawianiu spraw sojuszniczych. Może jest odrobinę... no, ma w sobie bardzo dużo del'artańskiej, gorącej krwi, ale jest kompetentna.
Teraz, zwrócił się do Merika.
-Mój przyjacielu, bardzo chciałbym uczynić zadość Twojej prośbie, ale obawiam się, że nie spotka się to z aprobatą mojej podwładnej.
Zerknął kątem oka na Fredericę, przywódczynię Żelaznych Dziewic. Ta, z zamkniętymi oczyma, stojąc niczym święta za plecami władcy, rzekła:
-Zadaniem członkiń Eiserne Jungfrau jest ochrona władcy. Możemy uczestniczyć w krótkich misjach dyplomatycznych, jeżeli tego wymaga dobro państwa, ale odsyłanie moich sióstr na stałe, mija się z celem.
Dlanor cmoknął i mrugnął do władcy Lynn.
-Widzisz, mój drogi Lynchu? No niestety. Ale będę miał na uwadze, że pani Beatrix wpadła Ci w oko, przy różnych misjach dyplomatycznych.
No i w końcu pozostał Orion.
-Oczywiście. Umm, przepraszam wszystkich, zaraz zapewne wrócimy. Zostawiam Wam do przedyskutowania najważniejszą chyba kwestię tego wieczoru - nazwę sojuszu! To musi być coś majestatycznego, potężnego, co przejdzie do legend! I coś dobrze się rymującego, aby lud Del'Arte mógł o tym śpiewać pieśni. Liczę na Was, moi mutserra! Ummm, Katherine, zajmij się naszymi maralie. Orionie...
Położył poufnie rękę na ramieniu władcy Związku Północnego i oddalił się razem z nim w stronę dworu. Gdy dwójka gości zniknęła z oczu siedzących przy stole, Frederica dygnęła zgrabnie i również odeszła, znikając między drzewami. Z Del'Arte pozostała tylko doradczyni Katherine, która spojrzała na obecnych surowo (wyglądała trochę jak groźna nauczycielka).
-Wasze Wysokości, macie jakieś pomysły na nazwę? Sądzę, że Sojusz Pięciu Gwiazd albo Sojusz Mroźnej Północy byłby całkiem, całkiem...

Ptasie ogrody
Dlanor i Orion weszli do sporego, ciepłego budynku stojącego przy dworze. W środku krzątało się parę sług, pilnujących ptaków, karmiących je i sprzątających po nich. Niektóre były w klatkach, inne latały wolno. A wszystkie były kolorowe jak tęcza. Można było tutaj ujrzeć okazy, które zdecydowanie nie pasowały do chłodnego Del'Arte. Całe pomieszczenie było wystylizowane tak, by przypominało naturalne środowisko krainy sztuki. Było parę małych stawów, trawy, nieco drzew. To jednak nie było jedyne pomieszczenie.
-Za następnymi drzwiami są miejsca dla ptaków tropikalnych. Mamy tam tukany i flamingi. Zebranie tego inwentarza nie było łatwe, ale nie żałuję. Wręcz myślę, o rozbudowie tego miejsca i zrobienia piwnicy, w której trzymałbym ptaki arktyczne. Pingwiny, czy coś. Ale to raczej daleka przyszłość. Na szczycie dworu, z tyłu budynku, jest też miejsce dla ptaków łownych. Tutaj... nie byłoby rozsądnie ich trzymać, to oczywiste.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

Na dźwięk znajomego słowa, Orion odwrócił głowę. Na jego obliczu dało się ujrzeć lekki uśmiech.
- Pingwiny? Zamierzasz sprowadzać tutaj istoty znane jedynie z zapisków w świętych księgach mego ludu? - zapytał z zaciekawieniem. W istocie, chociaż mówiło się, że na północ od Gadahalmu znajdują się jeszcze mroźniejsze tereny - tereny, z których niegdyś przybył jego lud - to nikt nigdy nie zapuszczał się w te okolice. Nawet lud Północy, który miałby szansę przetrwać podróż wgłąb wiecznej zmarzliny, nie był skory do pielgrzymek w krainy, w których według świętych ksiąg znajdowały się takie istoty jak mamuty, morsy, lodowe diabły czy pingwiny właśnie.
Dlanor jednak... tak, on z pewnością czytywał stare księgi ludu Areti. Pomimo swej wcześniejszej pomyłki, był władcą państwa, w którym zakorzeniało się na przestrzeni wieków wiele religii. Panowanie tutaj musiało wymagać przynajmniej częściowego przygotowania teologicznego.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

-Ha! Tutaj jest właśnie haczyk! Moi badacze mówią, że pingwiny nie tylko mogą żyć w dalekich ziemiach, gdzie jest tylko trzaskający mróz, ale też bliżej, na chłodniejszych terenach nadmorskich! Może na północ od naszych ziem i na zachód od Kninyrska? Te zwierzęta nie są legendą, znaleziono pióra i resztki... Trzeba to będzie zbadać. Tak czy siak...
Na jego ramieniu usiadł czarny kruk i dziobnął go lekko w ucho. Władca jakby nie zauważył tej bezczelności ptaka.
-Mój drogi przyjacielu, o naszych ptakach moglibyśmy rozmawiać także w towarzystwie reszty, choć było by to wykluczające dla tych, którzy nie dbają o swoje ptaki lub ich nawet nie mają, bo nie hodują. Ale mam przeczucie, że chcesz ode mnie czegoś konkretnego. Mylę się?
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

Orion II uważnie słuchał słów Dlanora, zgadzając się z nim w duchu. Sam również, jako badacz i - od czasu do czasu - wykładowca w Akademii Agarthiańskiej, czuł zainteresowanie legendarnymi ptakami. W istocie jednak, gdyby ich towarzystwem byli Iskariańscy Tropiciele, rozmowa o ptakach nie byłaby niczym niezwykłym; niestety (a może i na szczęście), spośród Eiserne Jungfrau żadna takiego czegoś zapewne nie posiadała. A i inni władcy pozostawali w tym względzie wielką zagadką.
- W istocie, Dlanorze, mam do Ciebie pewną sprawę - zaczął król Gadahalmu, sięgając dłonią za pazuchę, głęboko w fałdy szat w kolorach prawdy - bieli i czerni. Wyciągnąwszy stamtąd niewielki zwój, rozwinął go i ukazał oczom Wielkiego Mecenasa Sztuki zawartość, spisaną eleganckimi literami powszechnego alfabetu, tak rzadko widzianymi na dokumentach z Północy.
- To wiadomość od Wysokiej Rady Archonów - wyjaśnił Orion II. - Proszą w niej Ciebie o zawarcie specjalnego konkordatu ze Świątynią Pana na górze Syjon. Zostałem przez Wysoką Radę upoważniony do poprowadzenia rozmów w tej sprawie, jeśli po przybyciu tutaj uznam, że istnieje potrzeba zawarcia podobnej umowy - dodał władca. W rzeczywistości, król Gadahalmu mógł zostać "upoważniony", ponieważ, mimo wszystkich zastrzeżeń i całego kultu dworskiego, Rycerz Protektor pozostawał w myśl prawa Gadahalmu władcą świeckim, samemu pozbawionym możliwości podejmowania decyzji w sprawach wiary czy rozkazywania Archonom.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

-Ach.
Skomentował krótko Dlanor, czytając zwój i drapiąc się nieelegancko po głowie.
-Prawdę mówiąc, sprawami wiary w moim państwie zajmuje się Kongregacja Wiary. Nad prawami wiary Związku Północnego i Ahravanu, czuwa Kikhala Liberte, nie wiem mój Panie, czy nie miałeś okazji już jej spotkać. Tak czy siak, jeżeli nie odpowiada Wam jej przewodnictwo, a nie mieliście pewnie okazji jej dobrze poznać, to jestem otwarty na konkordat oraz ustalanie obrazu życia wiernych przez zwierzchników religii. A jeżeli nie macie zastrzeżeń do zmian personalnych, to będę tym bardziej szczęśliwy, to dość sympatyczna osóbka. Chociaż niezbyt dobrze się dogaduje z naszą Pytającą. Skoro masz, mój przyjacielu, poprowadzić rozmowy, to prowadź. Jakie aspekty powinniśmy rozważyć najpierw?
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

Ślepy Król skinął głową. Jak zwykle, trudno było powiedzieć, o czym dokładnie myśli monarcha. Ale gdyby ktoś już miał spróbować zgadnąć - to zapewne wziąłby pod uwagę jego wcześniejsze słowa...
- Skoro już od nich zacząłeś, to najpierw zajmijmy się kwestiami personalnymi - rzekł Gabriel Carvalho. - Jest osoba, którą Wysoka Rada chętnie ujrzałaby jako przedstawicielkę Świątyni Pana w Kongregacji Wiary, a i ja zgadzam się z ich wyborem. To wybitna Deva i absolwentka Akademii Agarthiańskiej - lady Sheya z rodu She, która dotychczas tańczyła na chwałę Pana w Katedrze Świętego Imienia w Shanjingu. Ale masz, Dlanorze rację, jak to bowiem rzekł niegdyś lord Zhouke:
Jeżeli idzie rząd nowy, to jeśli
Hańby lennicy starzy nie przynieśli,
Niechaj zostaną. Nigdy nie oczekuj
Że oprzesz rządy na jednym człowieku.

Przeto również i ja myślę nad zachowaniem Kikhali Liberte, jako zastępczyni i doradczyni lady Sheyi. Nowa przedstawicielka tak czy inaczej będzie pewnie sporo podróżować, odwiedzając sanktuaria Pana w Del'Arte i kontaktując się z innymi misjami. A przynajmniej tego się po niej spodziewam - rzekł Orion II. Na chwilę zatrzymał się i spojrzał w górę, jakby nad czymś rozmyślając, a może się modląc...
- Pozostałe kwestie dotyczące konkordatu... z tych ważniejszych na pewno istotne będzie ustalenie ochrony tożsamości prawnej Archonów i wiernych w obrębie Królestwa Del'Arte. Opracowywaniem dokładnych przepisów zajmie się sama lady Sheya. Przybędzie tutaj również z różnymi specjalnymi uprawomocnieniami od Wysokiej Rady, warto więc, byś tutejsza hierarchia Archonów została o tym uprzedzona - oznajmił władca Gadahalmu, kładąc dłoń na ramieniu Dlanora.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

-Niech tak będzie. Liberte jest bardzo ugodowa, pewnie nie wzburzy jej ta informacja. Chciałbym się dowiedzieć... co masz na myśli przez ochronę tożsamości prawnej Archonów i wiernych. Są chronieni tak samo jak wszyscy nasi mieszkańcy i podlegają naszemu prawu.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

- Chodzi tu konkretnie o nadanie osobowości prawnej samej Świątyni Pana, aby możliwe było ustanawianie własności świątynnej i określenie statusu sanktuariów Pana. W tej chwili, o ile się orientuję, są one oficjalnie własnością różnych Archonów, którzy założyli tutaj stałe misje, albo ich spadkobierców - odpowiedział Orion II. - Prawna ochrona małżeństw nie istnieje w Del'Arte, czyż nie? - bardziej stwierdził, niż zapytał król.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

-Ach. Czyli chcecie by majątek nie był prywatny i nie należał do Archonów, tylko był wspólny dla całej Świątyni Pana? Nie powiem by ten pomysł mi się zbytnio podobał. Tworzy to problem z podatkami, bo skoro nie będą należały do pojedynczych mieszkańców, a do Świątyni Pana, to będzie problem z ich... no chyba, że Świątynia Pana będzie z góry płaciła podatki za wszystkich utrzymywanych Archonów jako instytucja. Takie wyjście było by dobre także przy określaniu własności świątynnej oraz budynków, które również będą mogły być majątkiem wspólnym, od którego ewentualne zobowiązania wobec państwa, będzie wypłacała Świątynia Pana w imieniu wielu Archonów. - Dlanor uniósł palec by podrapać się po nosie, ale zrobił to za niego kruk, który go dziubnął potulnie w nos. Chyba władca Del'Arte nieco się gubił sam w tym co mówił. W sumie brzmiał tak jakby recytował coś co mówi mu ktoś inny - Taaak, wyszliśmy z założenia, że małżeństwa same potrafią siebie ochronić lepiej, niż gdyby państwo miało je chronić. Zazwyczaj wszelakie dysonanse społeczne mają znaczenie lokalne, do konfliktów dochodzi w małych społecznościach. Jeżeli w tej społeczności są kapłani jakiejś religii lub przywódcy, to oni mogą rozsądzić spór. A jeżeli nie dojdzie do porozumienia - wszystko może rozstrzygnąć sąd. Prawa w Del'Arte, wbrew pozorom, nie są zbyt liczne, a ich egzekucja opiera się na zdrowym rozumie.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

Orion II, słysząc o komplikacjach z podatkami, przechylił lekko głowę, jakby z zaciekawieniem, a gdy Wielki Mecenas Sztuki wyraził swoją opinię o prawie Del'Arte, uniósł kąciki ust w lekkim jak pierwszy śnieg uśmiechu. Najwyraźniej sytuacja różniła się od tej w Związku Północnym, gdzie prawa były liczne i dokładnie sformułowane, ale uciekano się do nich tylko w ostateczności, gdy zawiodły już inne sposoby rozwiązania problemu.
- W praktyce Świątynia Pana nic nie produkuje, nie sprzedaje ani nie zarabia, a swoje posługi sprawuje za darmo, trudno byłoby więc znaleźć nawet podstawę do ustalania podatku - wyjaśnił król. - Sami Archoni oczywiście często parają się jakąś płatną profesją, nie czynią tego jednak jako część Świątyni, ale jako podmioty niezależne - kontynuował, niezrażony trudnościami, jakie temat najwyraźniej sprawiał jego rozmówcy. Zaraz jednak westchnął i przerwał swoje wywody.
- Dobrze, nie mówmy już o tym, Dlanorze. Lady Sheya, gdy tu przybędzie, zapewne poruszy ten problem znacznie dokładniej, razem z wieloma innymi. Tymczasem, mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę związaną właśnie z jej przybyciem... - rzekł władca Północy, zamierzając poruszyć kolejny wątek.
- Ponieważ lady Sheya będzie zapewne sporo podróżować po Twoim kraju... również po jego mniej bezpiecznych okolicach... chciałbym, żebyś przydzielił jej dobrego strażnika, który będzie potrafił ją obronić a także pomóc w komunikacji i posłudze, jeśli taka będzie potrzeba - ciągnął Ślepy Król, odwracając się. - Proponuję na to stanowisko jedną z Twoich Jungfrau, Brigide Leste.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

-Prawdę mówiąc, przydzielanie strażniczek nie leży w mojej gestii. Nie zrozum mnie źle, mój mutserra, ale to nie jest tak, że ja "rządzę" Eiserne Jungfrau. Nie, inaczej. Niektóre struktury działają o wiele lepiej, jeżeli nie wtrąca się w nie osoba nieobeznana perfekcyjnie z tematem. Te oddziały, oraz ich przywódczyni, podlegają mnie, ale wiem, że bez mojej ingerencji są silniejsze oraz lepiej wykonują swoje obowiązki. Dlatego, jeżeli chodzi o Eiserne Jungfrau, to nie ja przydzielam warty gwardzistek. Mogę co najwyżej poprosić i uszanuję decyzję mojej wojowniczki. Chwila, pewnie gdzieś tu jest. BERNKASTEEEEL!
Ryknął nagle, tak głośno, że opiekunowie ptaków aż podskoczyli. Nie minęło pół minuty, a ubrana w koronkową sukienkę dziewczyna, weszła do środka i stanęła u boku swego władcy.
-Tak, mój Panie?
-Pamiętasz tę wojowniczkę, o której obecność prosiłem Cię podczas dzisiejszego festiwalu? Ta najsłabsza z oddziału, jak jej tam... Birgit... Berge...
-Brigide Leste, mój Panie.
-A, tak, właśnie. Nasz maralie prosi, by zajęła się ochroną nowej członkini Kongregacji Wiary, wysłanniczki świątyni Pana. Co o tym sądzisz?
Frederica ukłoniła się przed Orionem i wbiła w niego spojrzenie swoich nienaturalnych, pomarańczowych ślepi. Jej twarz była spokojna, gościł na niej uśmiech.
-Wybacz, Wasza miłość, ale obawiam się, że to nie jest dobry pomysł. Dzisiejsza obecność Brigide Leste na balu była podyktowana prośbą naszego miłosiernego władcy, jej ostatnim powodzeniem podczas misji dostarczenia zaproszenia oraz moim spostrzeżeniem, że powinna nauczyć się walczyć z własnymi słabościami. Nasz kraj, dzięki staraniom naszego miłosiernego władcy jest wolny od konfliktów, ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy nie przydarzy się sytuacja podobna dzisiejszemu wydarzeniu podczas balu, gdy nieokreślony napastnik zechce osłabić naszą pozycję w świecie. Kto wie, może właśnie przez zabójstwo wysłanniczki sojuszniczego państwa? Dlatego ogromnym nietaktem było by wysłanie najsłabszej członkini oddziału do tak ważnego zadania. Odradzam taki wybór, ale posłucham naszego władcy i spełnię jego wolę.
Dlanor wzruszył ramionami.
-Sam widzisz, Orionie. Jeżeli sama przywódczyni Eiserne Jungfrau nie poleca takiego wyjścia, to najwyraźniej nie było by ono rozsądne. Kogo zamiast tej dziewczyny moglibyśmy zaproponować?
-Octavia Mandragore, jedna z bliźniaczek Mandragore. Uczestniczyła w niedawnym polowaniu na gigantyczne pająki w Runegardzie.
-Chwila, chwila, chyba widziałem jakiś raport... czy jedna z nich nie straciła...
-Tak, mój Panie. Octavia Mandragore, podczas walki z gigantycznymi pająkami straciła rękę.
-W takim razie czy...
-Nie. Jest o wiele silniejsza od Brigide, nawet bez jednej ręki. A przy tym bardziej... odpowiedzialna. Powinna być idealną kandydatką na ochronę dla tak ważnej osobistości.

-Czytasz mi w myślach, Bernkastel. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił - Frederica nagle jakby urosła, a jej twarz rozbłysła dumą. Po jej ustach ciągle błąkał się delikatny uśmiech - co o tym sądzisz Orionie? Wiem, że tamta strażniczka wpadła Ci w oko, ale jednak bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

Orion II bez słowa słuchał najpierw słów Dlanora, a później wyjaśnień Bernkastel, powoli kiwając głową. Nie wydawał się ani trochę zbity z tropu spojrzeniem pomarańczowych oczu przywódczyni Eiserne Jungfrau. Nie zareagował również na słowa o "nieokreślonym napastniku".
Dopiero, gdy Dlanor wspomniał o "wpadnięciu w oko" Brigide, władca uniósł lekko brwi w wyrazie nieokreślonego zdziwienia.
- To byłoby trochę trudne, Dlanorze - rzekł Ślepy Król, z westchnieniem unosząc dłoń i dotykając czarnej opaski, która osłaniała jego niewidzące oczy. Zamilknął na krótką chwilę.
- Widząc w Brigide Leste najsłabszą spośród Eiserne Jungfrau, z pewnością się nie mylisz - stwierdził w końcu, tym razem zwracając się do dziewczyny. - Wiedz jednak, że na tym świecie istnieją różne rodzaje siły, a to, co wydaje się słabe i niepozorne, często kryje w sobie ogromną moc. Z najmniejszego ziarnka wyrasta największe drzewo, a ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego gałęziach - tu władca przerwał na chwilę, jakby zastanawiając się nad kontynuacją swego wywodu.
- Spójrzcie na mnie, Dlanorze, Frederico. Kogo widzicie? - zapytał w końcu Gabriel Carvalho, rozkładając lekko ramiona. Najwyraźniej miało to jakiś związek z tym, co mówił wcześniej... ale jaki?
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

-Och, to było niezręczne.
Przyznał Dlanor, chyba niezbyt skrępowany swoim złym doborem słów przy "wpadnięciu w oko". Frederica zaś ukłoniła się, a gdy Orion mówił o "słabości", w jej oku pojawił się błysk. Figlarność? Rozbawienie? Coś w tym rodzaju.
-Inne rodzaje słabości również miałam na myśli.
Dopowiedziała, po czym gdy zostało zadane pytanie o tym co, zarówno władca jak i jego strażniczka, sądzą o władcy obcego państwa, wycofała się nieco za Dlanora, jakby nie chciała odpowiadać na to pytanie. Król Del'Arte podrapał się po głowie.
-No, czarno-białe szaty, białe włosy, opaska na oczach... a, pewnie chodzi o to co "widzimy", a nie co "widzimy". Cóż, mutserra, widzę w Tobie przyjaciela i silnego przywódcę państwa daleko, na północy, który robi to co uważa za słuszne oraz robi to zgodnie ze swoim sumieniem. A kogo Ty widzisz, gdy patrzysz na nas?
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

Orion II nie namyślał się nawet przez chwilę.
- Stoi przede mną stary przyjaciel i młoda dziewczyna - odparł lakonicznie, z lekkim uśmiechem na ustach opuszczając dłonie. Zaraz też odwrócił się i zrobił parę kroków przed siebie, jakby nad czymś się namyślając.
- Dlanorze, powiedziałeś, że obok przyjaciela widzisz we mnie... "silnego przywódcę państwa". I to również widzą we mnie moi poddani - odparł, nie unosząc głowy. Mimo to wyraźny głos króla, przywykły do wygłaszania mów i wyśpiewywania pieśni, dało się dobrze słyszeć. - Ale gdyby zapomnieć o mojej tożsamości jako rycerza i króla Gadahalmu, to oto stoi przed Wami ktoś, kogo można określić po prostu jako ślepego karła - rzekł Gabriel Carvalho. W istocie, gdyby się lepiej zastanowić, mierzącego około pięć i pół stopy władcę większość mieszkańców Gadahalmu przerastała o dwie głowy. Był też zdecydowanie niższy od swego młodszego brata.
- Ten mój stan nie przynosi mi jednak ujmy - kontynuował Ślepy Król, odwracając się z powrotem do Wielkiego Mecenasa. - Czy nie większa bowiem jest chwała Pana, gdy posługuje się On tym, co najmniejsze? Czy nie lepiej widzą narody moc Jedynego, gdy wywyższa On tych, którym brakuje siły? Przed wiekami młody chłopak o imieniu Vid, ślepy i słaby, pokonał olbrzyma Oriata za pomocą jednego małego kamienia. Zawierzywszy obietnicy Jedynemu, zwyciężył wroga ludu Areti i został legendarnym królem, jako pierwszy niosącym miano Oriona, "Pogromcy Olbrzyma" - tu władca Szczytu Świata zamilkł nagle, jakby tonąc myślami w burzliwych dziejach swego ludu.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

-Nie, mój przyjacielu. Nie byłbyś ślepym karłem. A raczej mógłbyś być, bo to od Ciebie zależałoby czy nurzałbyś się w swej słabości, czy zacząłbyś działać. Stoisz tutaj przede mną, oczytany, inteligentny, mający swoją wizję świata i stanowczo ją realizujący. Czy Orion, władca Związku Północnego, gdyby był Orionem, niewładcą Związku Północnego, jest lepszy? Nie. Ma więcej możliwości, och, to prawda. Ale zdeterminowany niewładca też by odnalazł takie możliwości.
Dlanor pstryknął palcami.
-Zawsze miałem taki dylemat z ludźmi-przestępcami. Jedni ludzie ciężko, uczciwie pracują, inni się lenią i chcą mieć wszystko za darmo, nieuczciwie. Ci pierwsi są silni i zdeterminowani. Ci drudzy - słabi, niepotrafiący tak naprawdę wziąć się za siebie. Przez urodzenie? Przez środowisko? Przez kalectwo? To tylko mizerne wymówki tych, którzy nie mają wystarczająco siły by ruszyć dupy. Dlatego właśnie, uznałem za imperatywne by wprowadzić w swoim kraju Kontrakty. Aby zakontraktowani przestępcy, wynajęci przez porządnych obywateli do pomocy, mogli poznać też drugą stronę, stronę pracy i uczciwości. Gdy człowiek czegoś nie zna, nie jest w stanie temu sprzyjać. A gdy pozna? Kto wie... Chyba odbiegam od tematu. Ślepy i słaby Vid był silny. Ale mógł też być słaby i siedzieć na zadku, by umrzeć bez nadziei. Nie ważne kto stanąłby naprzeciw Oriata. Czy Vid, czy ktoś bez nóg, czy zdrowy młodzian, czy żołnierz - determinacja. To jest to, co pozwala ludziom przełamywać wszystkie bariery. Dlatego nie ważne, czy to Bóg daje nam takie możliwości, czy los i szczęście, czy sami je wyznaczamy. Ważne jest to, by działać całym swoim sercem, by się nie poddawać i by przeć do przodu. Orion bez tożsamości rycerza i króla, też mógłby być kimś wielkim. Ale nie możemy mierzyć tego jego wzrostem lub wzrokiem.
Dlanor chyba się odrobinę zmęczył tą gadaniną, ale nie ustawał i paplał jak najęty.
-Nie znasz pewnie zbyt dobrze mojego dworu, mutserra, ale moim zarządcą majątku jest mężczyzna, którego rodzice się wstydzili. Bo nie potrafił dobrze mówić, źle się odnajdował w towarzystwie i wydawał się, no, krótko mówiąc, straszliwie upośledzony na umyśle. Ale ja, ujrzałem w nim kompana i przyjaciela. Kuligar nie był najbystrzejszym dworzaninem, lecz okazało się, że gdy przychodzi do obliczania cen, zarządzania majątkiem oraz dbania o gospodarkę, jest wyjątkowy. Szczególnie liczenie. Jest w stanie zapamiętać tysiące liczb, chociaż nie potrafi porozmawiać z kupcami. Czy to nie piękne? Oddałem mu jedną z moich córek, Erato, która, nawiasem mówiąc, jest o wiele niższa od Ciebie mój mutserra, wręcz karłowata. Jest wartościowy. Jest na dworze. Bo Bóg tak chciał? Możliwe. Ale powód może być o wiele bardziej prozaiczny.
Nachylił się, zbliżając twarz do twarzy Oriona i patrząc uważnie na niego.
-Bo JA tego chciałem.
Machnął niefrasobliwie ręką.
-Najwyraźniej, my wszyscy możemy wywyższyć ludzi i... "posługiwać się" to brzydkie słowo. I wpływać na nich. Wystarczy odrobina naszego dobra, przyjaźni, wsparcia, pomocy, a nie musielibyśmy nawet rozważać tego, czy ktoś jest ślepy, słaby czy niski. Każdy jest w stanie coś uczynić. I powinien temu poświęcić swoje życie.
Bernkastel, stała bez słowa obok swego władcy, z zamkniętymi oczyma, uważnie słuchając jego przemowy.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

Ślepy Król również w milczeniu słuchał wywodów Dlanora. Gdy ten skończył, skinął tylko głową.
- Tak - odrzekł lakonicznie. Nie wiadomo było, czy zgadza się z całością słów Wielkiego Mecenasa, czy tylko z ich częścią. - I dlatego uważam, że Brigide Leste dobrze sprawi się w roli strażniczki owej Devy, o której mówiliśmy. Lady Sheya... - tu władca zawiesił głos na chwilę, jakby zastanawiając się nad czymś. - ... to niezwykła osoba, której łaska Boża pozwala czynić z ludźmi niezwykłe rzeczy. Myślę, że kontakt z nią pomoże samej Leste rozwinąć skrzydła - przyznał niechętnie. Najwyraźniej już od początku myślał również o rozwoju młodej Eiserne Jungfrau. Zaraz też władca Gadahalmu odwrócił się.
- Zgodzisz się więc na moją propozycję, Dlanorze? - zapytał pozbawionym emocji głosem.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

-Frederico?
Spytał Dlanor, patrząc niepewnie na swoją gwardzistkę. Ona otworzyła oczy i przechyliła głowę, wbijając spojrzenie we władcę Związku Północnego. Po chwili dygnęła grzecznie, uśmiechając się. W jej wzroku było to samo rozbawienie co przedtem.
-Rozumiem, Wasza Wysokość. Oczywiście spytam jej wcześniej, czy nie woli zostać na dworze, wśród swoich kochających sióstr. Dwie z nich wyjątkowo się o nią martwiły. Jeżeli Brigide będzie... dysponowana... to sądzę, że pozwolę jej przejąć tę misję. Kto jednak wie, jak mógł wpłynąć na nią ten dziwny, niewidoczny gaz. Jako jedyna spośród Eiserne Jungfrau upadła. Mam nadzieję, że nie dojdzie do jakichś brzemiennych w skutkach powikłań.
Mówiła to głosem tak troskliwym, tak pełnym uczucia, że w oku Dlanora aż zakręciła się łezka.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Morok »

Na wspomnienie o brzemiennych w skutkach powikłaniach, na ustach władcy Szczytu Świata zatańczył ledwo widoczny uśmiech.
- Kto wie? - odpowiedział z nutą rozbawienia w głosie, odwracając się w stronę przywódczyni Eiserne Jungfrau. - Tego rodzaju przeżycia często zostawiają jakieś ślady... zarówno na ciele, jak i na duszy. Czy i jak owe ślady wpłyną na czyjeś dalsze życie; to już zależy od dotkniętych nimi osób, ich woli i... determinacji właśnie - rzekł niefrasobliwie. Zaraz też zwrócił się ku Wielkiemu Mecenasowi Sztuki.
- Dlanorze... skoro na razie wszystko zostało mniej lub bardziej ustalone, to może czas, byś wreszcie opowiedział mi o wspaniałych okazach, które tutaj sprowadziłeś? - powiedział król Północy, wyciągając dłoń w stronę latającej menażerii. - Oczywiście, jeśli zdarzy Ci się kiedyś odwiedzić Gadahalm, to i ja... należycie zaprezentuję Ci mojego własnego ptaka. Jest duży i twardy, jak każdy ptak Północy... i jak każdy mąż Północy. Na pewno Ci się spodoba - zaproponował.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Festiwal Kwiatów

Post autor: Gruby »

Dlanor położył jedną dłoń na ramieniu Oriona, a drugą uniósł.
-Oczywiście, mój przyjacielu. Ja również mam dużego, twardego ptaka. Chwila, niechaj go wyciągnę... O, spójrz jaki okazały. Złapaliśmy go nieopodal miasta Niemrawiec i...
Frederica, widząc że nie jest już potrzebna, dygnęła tylko i opuściła budynek, ciągle pozostając jednak w pobliżu.

...

Festiwal Kwiatów trwał całą noc. Ludzie bawili się, tańczyli, śpiewali. Setki ciekawych ballad zabrzmiały w blasku księżyca. Wiele zostanie zapomnianych gdy ludzie wytrzeźwieją, te nieliczne - będą trwać po wieki. A przynajmniej do przyszłego miesiąca. Władcy bawili się (lub nie), obstawiani przez szlachtę oraz informowani na każdym kroku o pięknie Del'Arte. Cały Dom Lśniących Piór lśnił w świetle pochodni, a wielokolorowe, kryształowe posągi odbijały światło we wszystkie strony, rzucając na twarze gości różnobarwne refleksy.
Ostatecznie, nie udało się wybrać odpowiedniej nazwy dla sojuszu. Stwierdzono, że zapisanie przymierza w historii jest sprawą ludu i bardów, a władza tak czy siak będzie wiedziała o jaki sojusz chodzi. Nie żeby ich było wiele na kontynencie.
Największym wygranym spotkania został chyba Orion. Ludzie byli nim zafascynowani, jego słowami, zachowaniem, talentem jego brata, tym jak podszedł bez strachu do jednej z Eiserne Jungfrau i rozmawiał z nią bez wzdrygnięcia. Niewątpliwie, religii Jedynego Boga przybędzie wyznawców.
Euterpe była oczarowana młodym paniczem z Meriel i gotowa była wyruszyć za nim już, teraz. Królowa jednak chciała dotrzymać tradycji obcego kraju, dlatego kazała jej siedzieć w dworze. Będzie musiała poczekać na wysłane łoże, a potem wszystko pójdzie z górki.
Nie niezauważona została absencja jakiegokolwiek poselstwa z Malhaazu. Gdy woźnica, razem z Feldmarszałkiem, który akurat był w południowych regionach kraju i postanowił osobiście towarzyszyć poselstwu, przybyli bez reprezentantów państwa, przez chwilę zawrzało wśród obecnych. Dworzanie, a także król Del'Arte, uznali to za ogromny nietakt, ale postanowili przemilczeć złe zachowanie sąsiadów i powrócili do zabawy.
Następnego dnia, gdy wszyscy wytrzeźwieli i byli gotowi do opuszczenia Lazure, Dlanor przekazał swym gościom drobne dary. Każda reprezentacja państwa otrzymała po 10 irydów dzieł sztuki (Meriel 20, tak jak wcześniej zapowiadała królowa Seline) i 20 irydów alkoholu. Ot, w ramach prezentu, na dobrą drogę. Z delegacją Meriel wyruszyła także grupka artystów, pod dowództwem Antonina Barabasza, która miała pomóc w realizacji projektów rzeźbiarskich, przekazanych przyjaciołom ze wschodu przez królową Del'Arte.
Sprawa tajemniczych omdleń nie została rozwiązana...
-100 alkoholu
-50 dzieł sztuki

Epilog:
Czarna Lilia, muzyka

ObrazekObrazek
-Proszę, stań. Na jednej nodze.
-...

Brigide powoli i bez słowa podniosła się z ziemi. Twarz miała całą czerwoną, częściowo z powodu lejącej się z nosa krwi, częściowo z powodu wielkiego rumieńca na policzkach, podbródku i czole. Posłusznie stanęła na jednej nodze, po czym splotła ręce z tyłu. Tak jak jej rozkazano wcześniej. Nagle czyjeś ręce popchnęły jej plecy.
<ŁUP!>
Strażniczka, zwaliła się bezwładnie na twarz. Nie mogła się osłonić, podeprzeć ani w żaden inny sposób uchronić przed upadkiem. Tak jej rozkazano. Poczuła, jak w jej nosie poruszyła się chrząstka. Ale nawet nie pisnęła. Rozkazano jej także, by nie wydawała z siebie żadnych zbędnych dźwięków.
-Proszę, stań. Na jednej nodze.
Frederica Bernkastel uśmiechnęła się delikatnie do swojej podwładnej, stojąc tuż za jej plecami. Z delikatnym, przyjaznym uśmiechem i lekko zmrużonymi w rozkoszy oczyma, patrzyła, jak gwardzistka ponownie się podnosi. Przywódczyni Eiserne Jungfrau ubrana była ciągle w czarno-białą suknię, tę samą, którą założyła na Festiwal Kwiatów.
<ŁUP!>
-Proszę, stań. Na jednej nodze.
Brigide uniosła nieporadnie głowę z podłogi, a w jej oczach pojawiły się łzy. Przeturlała się na bok, by łatwiej jej było wstać. Ręce miała wciąż splecione z tyłu. Mundur Jungfrau był już obficie pochlapany krwią w okolicach szyi. Frederica przymknęła oczy, a na jej twarzy zagościła dziecięca radość.
<ŁUP>
-Proszę, stań. Na jednej nodze.
<ŁUP>
-Proszę, stań. Na jednej nodze.
<ŁUP>
-Proszę, stań. Na jednej nodze.
<ŁUP>
-Proszę, stań. Na jednej nodze.
<ŁUP>
-Proszę, stań. Na jednej nodze.
<ŁUP>
-Proszę, stań. Na jednej nodze.
<ŁUP>
Zabawa trwała tak przez długie, długie godziny. A gdy na koniec, przywódczyni Jungfrau poinformowała swoją podwładną, że od teraz, na prośbę władcy Oriona, będzie strażniczką członkini Kongregacji Wiary, Brigide upadła przed nią na kolana. Po długiej litanii błagań i próśb, Frederica zgodziła się łaskawie, by ta pozostała jednak na dworze i szkoliła swoje umiejętności. Po czym podniosła dziewczynę z ziemi, przytulając ją jak najbliższą siostrę oraz zapewniając, że postara się by została najsilniejszą wojowniczką na świecie. W jej oczach iskrzył się jednak ciągle sadystyczny, okrutny błysk...
Zablokowany

Wróć do „Królestwo Del'Arte”