Borysada

Leon Ctildas zgłosił się do Umbriel i chciał porozmawiać. Wiadomo było o czym, do Nurse Grenade doszła już plotka o nagłej śmierci Tunno z powodu choroby.

Sam: Broda pan Leon do Ciebie.

- Witajcie przyjaciele! - przywitał się Leon. - Dobre wieści! Tunno nie żyje! Jego syn ma przejąć spadek po nim! Młody jest teraz w żałobie, ale jeśli chcecie odebrać mu wszystko po starym, to jest ku temu najlepszy moment!

Broda: Minuta ciszy nad biednym Tunno.

Powiedział Broda schylając głowę w dół.

Broda: Albo chuj, napijmy się. Teraz trzeba ogarnąć co to jest za gang kormoran i wy jako pracownicy musicie dać do zrozumienia młodemu, że najlepiej będzie jak sprzeda was, najlepiej w nasze ręce. My tymczasem zajmiemy się transakcją. Sam pójdzie do niego i zapyta czy młody nadal jest zainteresowany prowadzeniem działalności po ojcu.

Leon ożywił się na propozycję picia, ale potem znów skupił się na misji.
- Dobrze, będziemy strajkować dalej. Jak młody spróbuję opanować sytuację to powiemy mu o warunkach. Ale pospieszcie się, czas nagli. Synalek można oddać inwestycje komuś innemu...

Synalek zamieszkał w tej samej willi, w której mieszkał ojciec. Tam opłakiwał zmarłego.

Tunno zgodził się na spotkanie. Zaprosił Sam do swojej willi. Widać było po nim, że był w żałobie. Siedział zaniedbany, nieogolony i nawet nie silił się na uśmiech.
- Biznesowe, tak... - mruknął bez przekonania. - Czego się pani napije?

Sam: Może odrobiny wody poproszę.

Mężczyzna planował co prawda nalać kobiecie whisky, już bowiem zamoczył szklaneczkę, ale skoro tak... poprosił gosposię, aby przyniosła szklankę wody.
- Dobrze, przejdźmy do rzeczy. Jak mniemam ma to pewnie jakiś związek z moim ojcem?

Sam: Tak, choć może niezupełnie, właściwie jesteśmy zainteresowani pańskim mieniem.

Tunno pokręcił głową z irytacją i złością.
- Tak myślałem. Wykorzystać moment słabości, czyjejś tragedii, by wszystko mu zabrać... ale i tak chcę się pozbyć tych zakładów i wrócić na kontynent. Moja cena to 18 tysięcy $. Przetwórnia rybna, firma przeładunkowa i magazynowa oraz dwie firmy zajmujące się połowami.

Sam: Proszę pana, gdzie tu wykorzystywanie i tak słyszeliśmy, że zależy panu na pozbyciu się tych zakładów. Możemy się wstępnie zgodzić, chociaż, najpierw chcielibyśmy zobaczyć i wycenić stan tych zakładów. Jeśli jest tak jak się spodziewamy, z chęcią przystaniemy na tą ofertę.

Mężczyzna dolał sobie whisky, a potem rozgniewanym spojrzeniem zerknął na Sam.
- Macie tu elektroniczną kartę ojca. Pokażcie to na miejscu i powiedźcie, że ja was wysyłam. Mają wam pokazać co i jak. I decydujcie się SZYBKO.

Nie będę tu za wiele opowiadał o tej inspekcji. Zakłady były zadbane, choć ciągle trwał strajk i nikt nie pracował. Na oko dało się ocenić, że inwestycja zwróci się jakoś w cztery tury.

Sam: Zakłady są zadbane, chociaż znaleźliśmy parę usterek. Oto lista. Zgadzamy się wziąć zakłady na 4 raty.

używam wszystkich punktów z ekonoma

- Nie mogę wam pozwolić aż na cztery raty. Mogę pójść na rękę i pozwolić na DWA terminy.

Sam: Trzy to będzie taki ugadany kompromis.

Powiedziała Sam, mrugając do młodego okiem. Poprawiła garnitur uchylając co nieco.

Mężczyzna zdawał się być nieustępliwy.
- Przyniesiecie zaliczkę w wysokości 8000$, a resztę w dwóch ratach - powiedział zdawałoby się spokojnie, ale im dłużej się targował tym bardziej był wściekły.

Sam: Rozumiem. Układ stoi. Aż gorąco się zrobiło, proszę pana. Uwielbiam takie targi.

Powiedziała Sam zaczynając się wachlować jakimś zwitem papieru.

18000*0,7 =12,600

Mężczyzna przeprosił Sam mówiąc, że chciałby być teraz sam. Poinformował, by zjawiła się w tym i tym miejscu, by przynieść pieniądze i podpisać umowę. Wszystko poszło sprawnie.

Odejmij sobie umówioną kwotę. Od NASTĘPNEJ tury wynegocjowane zakłady będą przynosić Ci po 4500$ dodatkowego zysku. To OGROMNA kwota. Szanuj ją i nie przepuść na wódkę.

btw. w tych zakładach są kutry? w końcu firmy połowowe

Tak, łącznie dysponują pięcioma kutrami rybackimi.

Nieźle. :D