Kto pomoże?

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Kto pomoże?

Post autor: Borys »

Był sobie spokojny, nudny dzień na produkcji (to opis prosto z moich doświadczeń), kiedy to nagle przez ochronę przedarło się trzech młodych mężczyzn (ich karty wyglądały jak prawdziwe) i wdarło na halę produkcyjną.
- PROSZĘ PRZERWAĆ PRODUKCJĘ! - krzyknął jeden z nich, uprzednio wskakując na jedną z maszyn.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

Szef zmiany, widząc zamieszanie (a to było coś zupełnie nowego, bo zazwyczaj praca przebiegała bez problemów) zmarszczył brwi. Przez chwilę obawiał się, że któryś z pracowników zrobił sobie krzywdę, jednak to jakaś trójka osobników robiła zamieszanie. Nadał wiadomość bezpośrednio do prezesa Seala, opisując sytuację. Po jego odpowiedzi, kiwnął głową, odkładając komunikator, po czym zawołał do pracowników:
-Nie przerywać produkcji, nic się nie dzieje, wracać do roboty! - i machnął ręką do ochrony - Co tam do diabła! Zabrać ich stąd! Jeszcze sobie krzywdę zrobią i wpadną do zbiornika z betonem! Na zewnątrz z nimi!
Ochroniarze dostali jasny rozkaz, by po prostu zająć się osobnikami. Czyli unieruchomić i wyprowadzić z sali produkcyjnej na zewnątrz. Jeżeli będą mieli broń - strzelać oczywiście.

obrazek


Prezes Seal jednak był już w drodze. Opuścił właśnie wieżę, uważnie sprawdzając czy jest dobrze zabezpieczona i ruszył do wyjścia z fabryki. Wydał szefowi zmiany rozkaz by nie przerywać produkcji, tylko wyprowadzić łobuzów na zewnątrz, aby tam się z nimi osobiście rozmówić. Był ubrany w elegancki, skórzany garnitur, czarną koszulę i krawat. Wydawałby się zapewne bardzo "eleganckim" człowiekiem, gdyby nie luźne spodnie, glany, charakterystyczne wąsy a la "mors" , okulary przeciwsłoneczne i ogromny shotgun wielkości kilkunastoletniego dziecka, który nosił zawsze ze sobą. Sprawa była tak naprawdę niebezpieczna i wymagała atencji samego prezesa. Bo skoro trójka ludzi ot tak wchodzi sobie na halę produkcyjną, to mogą sobie wejść wszędzie. Ochrona dostanie po łapkach...

Jeżeli uda się wyprowadzić łobuzów przed fabrykę, wtedy spotkają się z prezesem Navy Sealem. Jeżeli nie... to zobaczymy.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

Kiedy część pracowników wróciła do roboty, dalej jednak ciekawa tego, jaki cel mieli przybysze, to ci byli już wywlekani na zewnątrz przez ochronę.
- NIE POWSTRZYMACIE NAS! PRECZ Z TERRORYSTAMI! PUŚĆCIE NAS!
Zamilkli przed prezesem, przyjmując po prostu naburmuszone miny.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

obrazek

Prezes oparł swoją spluwę na ramieniu i obdarzył chłystków wrogim, nieprzyjaznym spojrzeniem. Ochroniarze trzymali ich, by nie próbowali niczego dziwnego, a Seal w końcu powiedział chłodno:
-"Precz z terrorystami"? Włamujecie się na zastrzeżony teren prywatnej firmy, próbujecie przerwać pracę mieszkańców próbujących zarobić na chleb i jeszcze macie czelność krzyczeć "precz z terrorystami"?
Zdjął strzelbę z ramienia i wymierzył ją w twarz stojącego po środku osobnika.
-Słyszeliście dewizę "mój dom, moja twierdza"? Wielu, za przekroczenie progu swej prywatnej, własnej ziemi, odstrzeliłoby wam głowy.
Przez chwilę milczał, by świadomość, że mają do czynienia z nieprzyjacielskim, maderfakerskim szefem fabryki z wielką spluwą, przeniknęła do wnętrza ich twardych czaszek. Gdy minęło parę sekund, Seal opuścił jednak nieco broń, mierząc w nogi osobników:
-Ale wasze zwłoki na pewno zakłopotałyby moich pracowników, dlatego sądzę, że odstawię was do szeryfa w Arcadii. Wyrzućcie te zakłamane karty na ziemię - nie rozpoznaję waszych twarzy. Ochrona, przeszukać ich. A wy, mówcie mi swoje imiona. Macie na to dziesięć sekund.
Navy Seal mówił jak typowy żołnierz, a jego słowa już przez sam ton i sposób w jaki mówił, brzmiały niczym rozkazy.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

- TO WY WKROCZYLIŚCIE NA CUDZE TERYTORIUM Z TYMI SWOIMI ŚMIERDZĄCYMI FABRYKAMI!!! - wrzasnął młody mężczyzna, wyciągając z kieszeni legitymację z logo z gwiazdonosem, pozbywając się uprzedniej karty pracownika. - Nazywam się Peter Pensborough, a to Dominic Ulrick i Daniel Jacket. Reprezentujemy fundację "Wszystko dla zwierząt". Na terenie tej brudnej, toksycznej fabryki znaleźliśmy gniazda rzadkich ślimaków Farius Vaitus. To gatunek zagrożony wyginięciem. Wstrzymajcie produkcję - powiedział hardo, ale jakby się trochę uspokajając.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

Seal uniósł brew i wyciągnął rękę po legitymację osobnika. Chciał zobaczyć jakie są na niej informacje. Znowu oparł shotguna na ramieniu, postukując nim niecierpliwie o bark.
-Co to znaczy, że znaleźliście gniazda? Już wcześniej tutaj wchodziliście i szwędaliście się po fabryce? Jesteście częścią jakiejś większej organizacji? Kto jest waszym przywódcą?
Posłał bardzo chłodne spojrzenie ochroniarzom. Zadawał pytania, tak jak kapral szeregowym na musztrze, oczekując bezwzględnie na konkretną odpowiedź.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

- Naszym przywódcą jest od niedawna Lucian Timour, przywódca Ekoterrorystów. Co prawda nie jesteśmy tak brutalni, ale przynajmniej tym ludziom nie brakuje energii do działania! I nie, nigdy nas tu nie było. Ale w fabryce pracują nasi ludzie. To dzięki nim mogliśmy tu dzisiaj interweniować, to dzięki nim wiemy, że cenny dla ekosystemu gatunek żyje na tym terenie. Żądamy respektowania praw zwierząt!
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

-Rozumiem.
Powiedział i zamilkł na chwilę. Organizacja zawsze starała się sprawdzać pracowników. A jednak, ta dwójka, nie niepokojona przez ochronę przedarła się do środka. I te podrobione karty... Coś rzeczywiście było na rzeczy. Działania prewencyjne zawiodły, więc trzeba było się teraz wszystkim zająć po kolei.
-Kumasawa, staw się przed wejściem do fabryki. - powiedział przez nadajnik, przywołując członkinię Rybiego Składu, po czym zwrócił się do ekologów - Rozumiem. W takim wypadku będę musiał zwolnić wszystkich pracowników. Nie mogę pozwolić na to by dochodziło do sabotażu pracy. Mogłoby to doprowadzić do skrzywdzenia którejś z pracujących tu osób, gdybyście zechcieli na przykład zniszczyć maszyny. Dwójka z was zostanie tutaj i wytłumaczy grzecznie całej załodze, dlaczego zostaną odcięci od źródła dochodów i dlaczego ich rodziny pozostaną bez środków do życia.
Czyli mówiąc inaczej - zostanie rozszarpana na strzępy przez wściekłych pracowników.
-Po tym jak im wyjaśnicie tę kwestię, zostaniecie zabrani do szeryfa. O ile uda wam się wyjaśnić robotnikom, że dobrobyt ich dzieci jest mniej ważny od życia ślimaków. Nie żeby na prośbę waszego przywódcy, nie dało się po prostu w cywilizowany sposób przenieść tych stworzeń w bardziej przyjazne im miejsce. Skoro jednak już infiltrujecie naszą fabrykę i włamujecie się do niej, to chyba znak, że chcecie po prostu zniszczyć tę firmę, nie bacząc na los pracowników ani nawet ślimaków, czyż nie?
Zamilkł na chwilę, by do tępych łbów mogło trafić, że gdyby po prostu przyszli uprzejmie i powiedzieli o ślimakach, to można by coś zrobić, a teraz, z ich winy, zwolniona zostanie cała załoga i nie przysporzy to sympatyków Ekoterrorystom. Tym bardziej, że Arcadia była miastem dla bogatych ludzi, arystokracji. Biedni mieli tam mało do gadania. Seal dał im uczciwą pracę, podwyżki, zabezpieczenia socjalne. Fundusz emerytalny, ubezpieczenie od wypadku, paczki żywnościowe... która inna firma w erze drapieżnego kapitalizmu pozwoliłaby sobie na takie przywileje dla pracowników? A wbrew pozorom, ściągnięcie pracowników z innego miejsca nie było takie trudne. W końcu praca nie leżała na ulicy. A już na pewno nie tak dobra jak tutaj.
-Jeden z was uda się z panią Kumasawą Makarel, jedną z zarządczyń tej firmy, do Arcadii. Gdzie, po pierwsze, w jej towarzystwie rozmówi się z władzami miasta, które zapewne też będą bardzo zadowolone z podjętych przez was akcji i perspektywy ogromnej liczby bezrobotnych osób oraz mniejszego wpływu z podatków na jaki przełoży się zastój w pracy. Po drugie zaprowadzi panią Kumasawę do Luciana Timoura, aby jak cywilizowany człowiek porozmawiał z nami, zamiast wysyłać swoich siepaczy do niszczenia naszej pracy. Potem odwiedzi rodziny pracowników i wytłumaczy im, że od dzisiaj nie będą już miały zabezpieczeń na wypadek śmierci męża tudzież ojca, że nie będą miały paczek żywnościowych ani zapewnionych pieniędzy na emerytury. Opowie im prosto w twarz jak nieważni są ich bliscy, a jak ważne są ślimaki. A na koniec trafi do szeryfa, tak jak pozostała dwójka.
Znowu zamilkł na dłużej aby ekolodzy przyswoili sobie do głowy jaki czeka ich los i ile problemów narobią dziesiątkom ludzi. Zdjął shotguna z ramienia i wymierzył w nich.
-Więc... kto jedzie z panią Kumasawą, a kto zostaje z pracownikami? Macie pół minuty aby zdecydować między sobą. Czas, start.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

obrazek


Obrońcy przyrody byli zdziwieni.
- Zaraz... chwila... co pan gadasz, jakie zwolnienia.
- CI LUDZIE SĄ NIEWINNY.
- Spokojnie panowie, pójdziemy z tym do gubernatora. Nie damy się zastraszyć.
- Racja!
- DOBRA ZIOMKI, JA IDĘ WYTŁUMACZYĆ WŁADZY CO I JAK, A POTEM PANU TIMOUROWI, POWODZENIA - powiedział ochoczo jeden z nich, chcąc jak najszybciej pozbyć się widma śmierci.
- Wy... potwory. Jestem przekonany, że uczciwi ludzie pracujący w tej brudnej fabryce nas poprą - powiedział jeszcze przywódca grupy.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

Przez jakiś czas grupka czekała przed fabryką na Kumasawę. Gdy ta przyszła, prezes wyjaśnił jej co się stało i co ma zrobić (nie powiedział nic ponad to, co mówił już wcześniej). Ta na chwilę jeszcze wróciła do fabryki by wziąć niezbędny sprzęt po czym była gotowa do drogi. Uśmiechając się uprzejmie do osobnika, który tak chętnie chciał pojechać z nią do Arcadii, ruszyła razem z nim ku bramom...

obrazek

Navy Seal
Navy Seal, ciągle trzymając obydwu drabów na muszce, powiedział szefowi zmiany by ten zwołał zebranie w stołówce. Mieli się stawić wszyscy, poza pojedynczymi członkami ochrony zabezpieczającymi teren fabryki i meblami, nadzorującymi roboty. Oczekując aż wszyscy się zbiorą, Seal nadał komunikat do Helodermy. Krótki, bezimienny: "przygotuj wszystko i zabezpiecz". To był znak, by ta uruchomiła część robotów i zabezpieczyła wejście do wieży...
Gdy wszyscy się zebrali na sali (na zmianie było co najmniej kilkadziesiąt osób) i usiedli, Navy, pod ścianą, trzymając obok siebie dwóch ekologów odchrząknął głośno, zaznaczając tym samym, że pracowników czeka przemowa. Informacja o tym, że dzieje się coś niedobrego pewnie się już rozeszła. Miało to sens, biorąc pod uwagę, że Seal trzymał gigantyczny shotgun przy głowie jednego z obwiesi, którzy z samego rana chcieli przerwać pracę fabryki.
-Pracownicy BudoBetonu... - zaczął prezes swoim charakterystycznym, żołnierskim głosem - Znacie tę historię bo opowiadałem ją osobiście wielu z was. Historię pewnego najemnika, który przelewał krew swoją i innych ludzi, by odłożyć pieniądze na projekt, który zagościł w jego marzeniach dziesiątki lat temu.
Ta historia rzeczywiście powinna być znana większości pracowników kopalni. Seal był kiedyś wybitnym najemnikiem, który chadzał to prawem, to lewem, i który przelewał krew dziesiątek bandytów. Każdy grosz odkładał na to, by w przyszłości móc założyć fabrykę i odpocząć od lat pełnych bitew i starć. Bardzo chętnie dzielił się tą opowieścią z innymi, a że często rozmawiał ze swoimi pracownikami, to niemal każdy z nich został uraczony historiami o jego przygodach.
-Czego potrzebuje ta kolonia i nasze miasta by się rozwijać? Broni? Po cóż to? By się zabijać nawzajem? To nie rozwój, to regres. Części do robotów? Po cóż nam roboty, gdy mamy własne, silne ramiona? Wiecie czego potrzebuje ta ziemia? Materiałów budowlanych. Dzięki którym będzie można zbudować domy, w których ludzie ukryją się przed upałem, niebezpieczeństwami pustyni i w których będą mogli szczęśliwie wychowywać swoje dzieci oraz przytulać żony. Mówiłem wam zawsze i będę powtarzał - branża produkcji materiałów budowlanych to branża z największym potencjałem w tym miejscu. Rozwój tej kolonii i przyszłość tutejszych ludzi zależy od tego jak nasza firma się rozwinie. Zależy też od tego wasza przyszłość. Za paręnaście lat pracy w tej firmie, będziecie niezrównanymi specjalistami. Wasza wiedza już jest ogromna, wyobraźcie sobie sami co będziecie mogli osiągnąć za parę lat. Założycie własne przedsiębiorstwa i zatrudnicie własnych pracowników.
Przerwał na moment, roztaczając przed robotnikami piękną wizję tego, jak praca w fabryce prowadzi do rozwoju całej kolonii i jak ich przyszłość może wyglądać jeżeli będą dalej tak pracować.
-Nie ma szczęśliwszego oficera na świecie od tego, który widzi jak jego żołnierze się rozwijają i nabierają doświadczenia. Dlatego chcę, abyście w przyszłości, nieważne jaką pójdziecie drogą, starali się dobrze traktować swoich podwładnych. Tak jak ja się staram to robić. Parę dni temu dostaliście podwyżki. Zasłużyliście na nie. Jesteście dobrą załogą. Wiecie, że jeżeli macie jakiś problem, to możecie przyjść do mnie i mi o tym powiedzieć - a ja pomogę. Tak było zawsze. Zawsze chciałem byście mieli czas by się rozwijać, byście mieli pewność, że wasze rodziny są najedzone i szczęśliwe, a wasze dzieci mogą się uczyć. Nie musicie się martwić o przyszłość, bo macie tu założony fundusz emerytalny. Gdy wasze wnuczęta będą do was przychodziły, będziecie mogli za te pieniądze kupić im prezenty i patrzeć na radość na ich twarzach. Nie musicie się martwić o to co się stanie, gdy stanie się coś nieprzewidywalnego co wpłynie na wasze zdrowie, bo macie zabezpieczenie w razie wypadku, dzięki któremu będziecie mieli większą szansę by wrócić do pełnej formy. Gdy tylko pozwala na to majątek firmy, przekazuję waszym rodzinom paczki żywnościowe a wam podwyżki, byście mogli żyć w dobrobycie. Macie też dni wolne, by móc spędzić czas ze swoimi bliskimi.
Seal przy mówieniu żywo gestykulował, zmieniał co jakiś czas ton i głośność, czasami wręcz krzyczał na robotników, czasami zniżał głos do zwykłej mowy, tak, że wymagana była absolutna cisza by go usłyszeć. Co chwila patrzył w oczy któremuś z pracowników, tak, by nie mieli wrażenia, że mówi do zbitej masy, a do każdego z nich osobno. Krótko mówiąc - robił wszystko, by przemowa się szybko nie znudziła i by pracownicy zrozumieli każde słowo.
-Staram się by dobrzy pracownicy dostali dobrą nagrodę za swój trud. Jeżeli istnieje praca w której będziecie bezpieczniejsi, będziecie mieli lepszą wypłatę i lepsze zabezpieczenia socjalne, to możecie tam iść. Dobrze wiecie, że nigdy was nie zmuszałem siłą byście tu harowali. A są na pustyni... gangi i organizacje, które to robią. Ekstremiści, którzy siłą zmuszają robotników do niewolniczej pracy. Takie są realia. Nic na to nie poradzimy. Drapieżny kapitalizm przeżuwa i wypluwa każdego. Ale tutaj, w tej fabryce, przemoc czy brak zaufania do drugiego pracownika... do drugiego żołnierza, nigdy nie będą miały miejsca. Żołnierze muszą pracować razem. I razem mogą sięgnąć gwiazd.
Przerwał na chwilę, kręcąc głową, tak, jak gdyby nagle pomyślał, że nie wierzy samemu sobie. Wskazał shotgunem stojących obok dwóch ekologów.
-Mówię wam o takich rzeczach, a wy się pewnie zastanawiacie bardziej czemu mówię o tym akurat teraz i czemu w towarzystwie tych dwóch zbirów, którzy włamali się do fabryki. Wybaczcie staremu oficerowi przydługi wstęp, już przechodzę do najbardziej interesującej was sprawy. Dzisiaj rano, ta dwójka włamała się do środka i chciała by przerwano tu pracę. Znacie mnie, żołnierze. Były czasy, gdy zabijałem za takie włamanie, dawno temu, jeszcze za czasów gdy byłem najemnikiem. ZNACIE MNIE JEDNAK, ŻOŁNIERZE! - ryknął - I wiecie, że możecie ze mną zawsze porozmawiać i wytłumaczyć z czym macie problem. Tak i teraz, chciałem porozmawiać z tymi osobami. Co się okazało? Okazało się, że na terenie naszej fabryki żyją jakieś rzadkie ślimaki. Skoro tu żyją to najwyraźniej mają się dobrze, bo nasza fabryka stoi tu już od dawna. Tak czy siak, dwójka tych młodych ludzi uważa, że należy zamknąć fabrykę, aby tym zwierzątkom nie stała się krzywda.
Nie przerywał, a jeżeli któryś z ekologów próbował się teraz wtrącić, że przecież chcieli tylko zatrzymać produkcję, to rąbnął takowego przez łeb kolbą shotguna. I bez przerwy kontynuował:
-I bez chwili wahania powiedzieli mi, że mają w naszej fabryce "swoich ludzi", którzy będą sabotowali maszyny i produkcję. W dodatku, znowu bez wahania, powiedzieli, że służą Ekoterrorystom, gangowi ekstremistów pod wodzą Luciana Timoura. Temu samemu gangowi, który, jak dowodzi prasa, zbrojnie rozprawia się z innymi gangami i niszczy je, zabijając ludzi bez litości. Wróćmy jednak do tych chłystków. Pewnie gdybym ich dopytywał, to wyjawili by imiona wszystkich osób, które są "ich ludźmi" w fabryce. - spojrzał na dwójkę pogardliwie, jak na najgorszych konfidentów nie wartych splunięcia - Jednak zawsze wam powtarzałem, że najważniejsze między żołnierzami jest zaufanie. Gdyby ta dwójka chłystków przyszła do mojego biura i po prostu powiedziała, że chce by przenieść te ślimaki w bezpieczniejsze miejsce, to wyraziłbym natychmiastowo zgodę. Arcadia jest miejscem bliskim naturze. Część z was wie lub słyszała plotki, że miałem w najbliższym czasie ogłosić przetarg na instalację ekologicznych filtrów w kominach naszej fabryki. To prawda. Bo nie tylko chcę byście mieli gdzie mieszkać i wychowywać dzieci, ale chcę też by te dzieci oddychały świeżym powietrzem. Od zawsze byliśmy w przyjaznych stosunkach z ekologami i władzami Arcadii. Fabryka została postawiona specjalnie daleko od lasu, na tej suchej pustyni, by nie niszczono ekosystemu.
Przedstawienie sukcesów fabryki i robotników oraz ich pochwała, wzbudzenie poczucia winy przez prezentację zysków jakie mają z pracy tu, pokazanie swego osobistego podejścia do całej inicjatywy i pracowników, przejście do sedna. Idealnie zbudowana retorycznie przemowa. A na koniec...
-Niestety, gdy gang terrorystów wypowiada wojnę naszej skromnej fabryce, która nikomu dotąd nie wadziła... gdy grozi, że będzie sabotował waszą pracę i sprowadzi na was niebezpieczeństwo... to nie mogę wobec tego pozostać obojętnym. W swoim życiu ani razu nie czułem strachu. Aż do dziś, gdy pomyślałem, że przez grupkę fanatyków i parę ślimaków, których sprawę można by załatwić od ręki, dyplomatycznie, mogą ucierpieć osoby z którymi codziennie pracuję, którym staram się pomagać i których znam rodziny. Jesteście nie tylko moimi "żołnierzami". Dla mnie jesteście też jak moje dzieci, których nigdy nie miałem. Dlatego prawdopodobnie będę zmuszony zamknąć fabrykę. Wszyscy stracicie pracę i zabezpieczenia socjalne.
W tym momencie pewnie zaczęła się wrzawa. Seal uniósł rękę. Jeżeli to nie wystarczyło, to wystrzelił w powietrze z shotguna, by uspokoić tłuszczę. Po czym kontynuował:
-SŁUCHAJCIE! Włożyłem w tę fabrykę przelaną w bojach krew setek mężczyzn, z czasów, gdy pracowałem jako najemnik. Ja też nie jestem z tego zadowolony. Jednak bez zaufania, na polu walki nie damy rady. Mi, i zapewne wam też, chce się rzygać, gdy myślę, że wasz towarzysz z którym spędzaliście razem tyle dni, z którym jedliście na stołówce, wspólnie pracowaliście, z którym spotykaliście się po pracy, może być członkiem Ekoterrorystów i może przez swoją zajadłość przyczynić się do utraty pracy przez dziesiątki osób, które nie będą miały z czego utrzymać żon, dzieci, starych rodziców i którym odbierze się wszystkie marzenia. Ja również nie chcę, by wasza praca od dzisiaj miała się wiązać ze strachem przed wybuchem jakiejś maszyny i kalectwem na całe życie. Dlatego wysłałem Kumasawę by porozmawiała w tej sprawie z przywódcą Ekoterrorystów i gubernatorem w Arcadii. Tę samą Kumasawę, która zawsze żartuje z wami na stołówce i wmawia, że ziemniaki albo sałatka marchewkowa jest zrobiona tak naprawdę z makreli. Która gotuje wam posiłki i rozmawia z wami w wolnych chwilach. Zabrała ze sobą jednego z tych chłystków, którzy chcieli rano przerwać produkcję, by pokazać mu, jak wielki błąd popełniają swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. ALE TO NIE WYSTARCZY! Znam Kumasawę równie dobrze jak wy wszyscy. I wiem, że nie będzie w stanie pracować tu dalej, gdy dowie się, że są tutaj osoby chcące zniszczyć fabrykę. Gdy dowie się, że nie może innym ufać!
Zawołał głośno, znowu, by wyrwać ludzi z marazmu, jeżeli ci zaczęli w niego wpadać. Kumasawa, mimo że była teoretycznie jedną z zarządczyń, to większość czasu spędzała na stołówce, pomagając kucharkom i doradzając. Jej pasją było gotowanie. Dlatego często miała okazję porozmawiać z pracownikami. Miała wyczuwać nastroje w fabryce. A że była skora do żartów i ogólnie raczej towarzyska, a przy tym miała w sobie pokorę charakterystyczną dla mebla, nadawała się znakomicie. Jednak teraz, gdy bez jej wiedzy doszło do takiego przeniknięcia w szeregi robotników, prawdopodobnie będzie musiała powrócić do sierocińca, a na jej miejsce zostanie wysłany ktoś inny.
-Żołnierze muszą sobie ufać! Bez zaufania nie ma ani pracy ani walki. I tak się stanie tutaj. Ci, którzy chcieli zniszczenia fabryki bez wcześniejszej rozmowy ze mną o swoich problemach, wiedząc, że zawsze ich wysłucham, przyczynili się do tego, że nie mogę z czystym sercem pozwolić wam wszystkim tu pracować. Że stracicie pracę i wszystkie zabezpieczenia socjalne. ALE JEST JESZCZE SZANSA! JEST SZANSA, ŻOŁNIERZE! I to bardzo prosta. Niech ci, którzy współpracują z tymi dwoma gnojkami albo Ekoterrorystami... wystąpią. Tak. Zostaniecie zwolnieni. Dostaniecie jednak odprawę, a reszta pracowników zachowa swoje miejsca pracy i przywileje socjalne. Nie zostaną wobec was wyciągnięte żadne inne konsekwencje, ani prawne, ani w formie negatywnej opinii. A co najważniejsze - zachowacie swój honor i nie będziecie się wstydzili pokazać swoim żonom, córkom i rodzicom na oczy. Mówiłem, że jesteście dla mnie jak moi synowie i córki. A ojciec musi umieć wybaczyć.
Długa przemowa Seala miała przygotować wszystkich robotników właściwie na ten jeden moment. Oczywiście, wystąpienie z szeregu paru robotników zamieszanych w aferę nie rozwiąże problemu. To nie będzie jedyny sposób na "oczyszczenie" firmy z wywrotowców. Ale pierwszy z nich. Przed robotnikami było jeszcze wystąpienie ekologów. Da im się wypowiedzieć. Chociaż po tym jak przedstawił ich jako terrorystów, którzy chcą zniszczyć firmę, nie był do końca pewien czy jest sens marnować czas.


obrazek

Kumasawa
Kumasawa była kobietą w średnim wieku, o tłustych czarnych włosach i charakterystycznym, przyjaznym uśmiechu. Miała ze sobą plecak, coś co przypominało mediguna i nóż do filetów przy pasie. A u jej boku szedł... skunks. Chyba samica, bo wyglądała jakby była w ciąży. Kobieta podeszła do ekologa pilnowanego przez ochroniarzy i machnęła na nich ręką, by sobie poszli, mówiąc przy tym uprzejmie:
-Spokojnie, damy sobie radę. Prawda?
Mrugnęła przyjaźnie do ekologa i wskazała mu dłonią na wyjście z terenu fabryki.
-Chodź. Pójdziemy do Arcadii na piechotę. Mamy co prawda pojazdy, ale będziemy mieli więcej czasu by się poznać i porozmawiać. Czyż nie?
Spytała, uśmiechając się serdecznie i ruszyła razem z ekologiem w długą podróż do Arcadii. Była osobą zupełnie inną od Navy Seala. Bardziej serdeczną. Rzeczywiście, gdyby ją porównywać do kogokolwiek, to najłatwiej byłoby ją skojarzyć z kucharzem, który z radością gotuje swoim gościom różne potrawy.
-Nie uciekniesz, prawda? Na pustyni może się czaić wiele zagrożeń, a razem będziemy bezpieczniejsi. Poza tym... - wstrzymała na chwilę oddech, tak jakby miała powiedzieć coś bardzo ważnego, co miałoby przesądzać o tym, że muszą zostać razem i się od siebie nie oddalać - mam kanapkI! Z makrelą. O-hohohohoho. Ach, powinnam się w sumie przedstawić. Jestem Kumasawa. Chociaż już pewnie słyszałeś. A ty, jak masz na imię?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

Podczas przemówienia pracownicy zaczęli płakać ze wzruszenia, a skończyli na płaczu z rozpaczy. Znaczy nie wszyscy, część była zszokowana, przestraszona, albo wściekła. Część chwyciła za krzesła i zamierzała zrobić z nich użytek...
W tym momencie jednak część osób wyszła przed szereg. Dwóch mężczyzn, trzy kobiety. Reszta pracowników była albo mocno wkurzono, albo rozczarowana... a reszta smutna. Pracowali z tymi ludźmi.
- Ja powiedziałam panu Peterowi o ślimakach - rozległy się gwizdy, z tłumu poleciało parę zgniłych pomidorów, a występującej - parę łez z policzków. - Ich gniazda miały zostać przeniesione z finansów fundacji pana Petera. Nie wiedziałam, że należy do Ekoterrorystów.
Tłumaczyła.

Mężczyzna idący z Kumasawą całą drogę milczał. Był wyraźnie przybity i złamany. Chyba nawet nie rozumiał, że ktoś chce z nim rozmawiać. Był nieobecny jak najebany Chromy.

[dwóch facetów i jedna babka to najniższe produkcyjne robole, jedna babka sprawdza jakość wyrobów, jedna jest od HRu]
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

obrazek

-Wystarczy.
Powiedział rozkazującym tonem prezes, widząc, że niektórzy z pracowników chwytają za pomidory i krzesła. Był w końcu szefem. A w dodatku miał gigantyczną spluwę, którą mógłby na wylot przestrzelić niedźwiedzia. Albo nawet dwa niedźwiedzie ustawione obok siebie.
-Dobrze. Cieszę się, że macie wystarczająco honoru by przyznać się do błędu. Mogliście jednak zgłosić się do mnie. Wiecie, że ufundowałbym takie przenosiny gdybym tylko dostał sygnał, że coś jest nie tak. Dobrze... pójdźcie na górę do mojego gabinetu i poczekajcie przed wejściem.
Drzwi do gabinetu prezesa były zamknięte, ale Seal odsyłał tam "winowajców" by ci po prostu nie byli blisko reszty wściekłej załogi, która, w przypływie złości, mogłaby ich zwyczajnie zlinczować. Gdy grupka straceńców już poszła tam gdzie im rozkazano, Seal kontynuował:
-Nie miejcie do nich żalu. Jako jedyni wykazali się dbałością o to, by reszta z was nie została fałszywie posądzona, mimo że mogli siedzieć cicho i patrzeć jak wszyscy cierpicie. Są jednak na sali osoby, które się nie przyznały. To nie wszyscy.
Ochroniarze wpuścili trójkę ekologów do środka. Nawet jeżeli ci mieli karty, to powinni rozpoznać grupkę młodzików jako osobę spoza firmy. Od dawna nie najmowano nowych pracowników, ich twarze były znajome. Była jeszcze jakaś franca wśród osób pilnujących fabryki.
-Jeszcze raz daję szansę tym osobom by się przyznały. Jeżeli zrobią to teraz, otrzymają odprawy. Wystąpcie.
Powiedział i odczekał chwilę. Jeżeli ktoś wystąpił to odesłał go też na górę, by czekał z innymi. Jeżeli nie, to przystawił shotguna do głowy jednego z ekologów, po czym powiedział:
-Nazwiska innych waszych agentów w fabryce. Natychmiast. Masz też równo minutę by wytłumaczyć się wszystkim pracownikom ze swojego zachowania... i na przeproszenie ich. Czas, start.
Chciał aby po prostu gość podkablował resztę Ekoterrorystów. Raczej nie znał nazwisk wszystkich na wyrywki. Jeżeli kogoś znał, to znaczy, że współpracował z tą osobą.

obrazek

Kumasawa nie słysząc odpowiedzi, przez dłuższą chwilę również milczała. Jednak paręnaście minut wystarczyło, by na nowo zaczęła się rozkręcać:
-Och, ależ jesteś nieśmiały i małomówny. Rozchmurz się! Nie będzie tak źle! No, pewnie będzie, jeżeli nie będziesz współpracował i takie tam. A może boisz się Ekoterrorystów? Ostatnio podobno zniszczyli gang Biopower... to prawda? W sumie jeśli tak, to się nie dziwię. Ach, może dobrze by było, gdybyś już zawczasu mi powiedział gdzie jest ich siedziba i czego mogę się tam spodziewać? Chyba mądrze będzie, jeżeli żadne z nas nagle nie wpadnie na jakąś niespodziankę. Wiesz, musimy się teraz trzymać razem i w ogóle.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

Zebrani pracownicy uspokoili się nieco. Wyglądało na to, że sytuacja i tak potoczyła się dla nich całkiem dobrze. Na wezwanie Seala nikt jednak nie wyrwał się już z tłumu.
- E... E... EEEEE - mężczyzna zmuszony do wydania agentów w fabryce nie potrafił wydusić słowa. - Pan Dudzik z ochrony nas wpuścił i... eee... nie znam wszystkich. Znałem tylko trzy osoby. NAPRAWDĘ. I ZA CO MAM PRZEPRASZAĆ. ŚLIMAKI TEŻ MAJĄ PRAWO ŻYĆ. No... przepraszam... ale ten... yyy - tłumaczył, ale raczej nikt nie miał wątpliwości, że nie czuje się zbytnio winny. Niereformowalny typ.

Mężczyzna ciągle był przygnębiony, ale w końcu odpowiedział na słowa Kumasawy.
- Nie wiem wiele o nich. Byłem tylko w ich biurze, ale nie rozmawiałem z szefem Timourem. Peter wszystko organizował - powiedział, a potem opowiedział kobiecie jak trafić na miejsce. Miał być to ładny, przestronny budynek, których część ścian była szklana. Otaczać go miał piękny ogród.

I faktycznie, było tak jak mówił [jeśli tam od razu idziesz].
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

obrazek

-Nie potrafisz nawet przeprosić ładnie tych, którym wyrządziłeś krzywdę? Wystarczy.
Powiedział i... rąbnął ekologa shotgunem przez łeb (no, tym za co się trzyma z tyłu, wypadła mi nazwa z głowy) z zamiarem ogłuszenia go. Umacniał przy tym w załodze motyw nie tylko opiekuńczego i dobrego ojca, ale też ojca surowego.
-Dobrze. Cała załoga poza ochroną może wyjść. Dzisiaj kończycie pracę wcześniej. Zabezpieczcie tylko maszyny przed opuszczeniem miejsca pracy. Jutro, wszystko będzie już funkcjonowało tak jak zawsze.
Po tym jak cała załoga, poza ochroną, opuściła stołówkę, Seal znowu przemówił:
-Żołnierze, waszą postawą jestem zawiedziony najbardziej. Nie chciałem tego mówić przy reszcie pracowników, ale dzisiejsze wydarzenia są w głównej mierze waszą winą. Nie dopilnowaliście swoich obowiązków. Nie możecie wpuszczać nikogo ot tak. Fakt, jest łącznie ponad sto osób w tym zakładzie. Ale pracujecie tu już tak długo, że powinniście w miarę rozpoznawać ich twarze. Jeżeli tylko czujecie, że coś jest nie w porządku, to powinniście reagować. Jesteście "tarczą" chroniącą tutejszych pracowników przed wszelkimi zagrożeniami. Panie Dudzik, proszę wystąpić. Proszę mi wyjaśnić, czemu wpuściliście tych ludzi.

obrazek

Najpierw jednak Kumasawa, razem ze swoim towarzyszem i skunksem w ciąży, udała się do zarządcy Arcadii/burmistrza/szeryfa/ambasadora/kogokolwiek pełniącego tu władzę. Fakt, że BudoBeton prowadził tu interesy i odprowadzał podatki, na pewno pomógł w dostaniu się do niego. Jeśli trzeba było nieco poczekać na zarządcę, to Kumasawa to zrobiła. Jeżeli zabroniono jej wejść ze skunksem to zostawiła go w holu ratusza czy gdzieś, zastrzegając, że to jej pupilek i że prosi, by nie robiono mu krzywdy. Skunks schowa się gdzieś wtedy i nie będzie nikomu przeszkadzał.
Jeżeli udało jej się dostać do "zarządcy miasta" to przemówiła, trzymając pod rękę swego towarzysza-ekologa:
-Dzień dobry! Nazywam się Kumasawa Mackarel i jestem jednym z zarządców firmy BudoBeton. W naszej fabryce doszło dzisiaj do bardzo niecodziennej sytuacji. Otóż włamała się do nas grupa aktywistów z organizacji Ekoterrorystów i próbowała wstrzymać produkcję. Okazało się, że ich działacze przeniknęli do naszej fabryki. Obecnie, prezes Seal zajmuje się naprostowaniem problemu, ale nie wiemy, czy nie będziemy musieli zamknąć miejsc pracy dla ponad stu ludzi. Nasza współpraca z Arcadią przebiegała jak dotąd bez zarzutów, dlatego zostałam tutaj wysłana, by poinformować was o tych wydarzeniach i, jak można się domyślić, poprosić o pomoc w negocjacjach z Ekoterrorystami, ewentualnie "zajęcie się" nimi w inny sposób. Niekoniecznie bojowy oczywiście. Hmm... ach, a ten tu młody jegomość to jeden z terrorystów, który wskazał mi siedzibę tego gangu i pomógł w obnażeniu spisku. Przedstaw się ładnie.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

Ochrona milczała, pokornie słuchając słów Seala. Kiedy jednak ten poprosił o wystąpienie pana Dudzika, odpowiedział mu jedynie głos z końca sali.
- Pan Dudzik został w stróżówce, część z nas miała dalej pilnować dobytku.

Kumasawa wraz z "jeńcem" musiała co prawda chwilę poczekać przed spotkaniem z burmistrzem, ale nie trwało to długo i wkrótce mogła siedzieć na obitych jedwabiem krzesłach przed jego ogromnym mahoniowym biurkiem.
- Bardzo mi przykro, że do tego doszło - powiedział burmistrz Aloise Pua. - Ostatnimi czasy mamy problemy z Ekoterrorystami, chociaż brakuje nam dowodów, by podjąć przeciwko nim działania. A pan, panie...
- Jacket.
- Panie Jacket, czy pan Timour wiedział o tym, co planowaliście zrobić w fabryce?
- Yyy... jasne... chyba... chyba tak.
Burmistrz rozłożył ręce.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

obrazek

Seal przez chwilę nic nie mówił, patrząc tylko na ochroniarzy. Gdy ci nie ruszyli się, nieco się poirytował:
-To na co czekacie? Niech go ktoś zmieni, do diabła, i tu przyprowadzi. Jesteście dzisiaj wszyscy niemożliwi.

obrazek

-Rozumiem. Mam zamiar im złożyć wizytę. Czy nie zechciałby pan burmistrz również wysłać kogoś razem ze mną, aby omówić te... problemy? I co słyszeliście o Biopower? Czytałam w gazecie, że Ekoterroryści ich zaatakowali. Żadne ruchy zbrojnych osób nie były widoczne w mieście?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

Jeden z mężczyzn szybko pobiegł do stróżówki, by zamienić się wartą z panem Dudzikiem.

Obrazek

Jego twarz nie wyrażała nic. Stanął przed Sealem i nie wiadomo było, czy jest przestraszony, zły, zatwardziały, spokorniały...
Ot stał i czekał, co się stanie.

- Nie - pokręcił głową burmistrz. - Nie wiemy, co mogło się stać. Podobno to Ekoterroryści, ale tak naprawdę... kto wie. Jedyna poszlaka jest taka, że oba ugrupowania się nie cierpią. Co do złożenia wizyty panu Timourowi... obawiam się, że nie mam teraz nikogo, kto mógłby pomóc pani w tej sprawie. Sugeruję, by najpierw sama pani z nim porozmawiała.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

obrazek

-Panie Dudzik, pan też niech idzie na górę, dołączyć do reszty pod moim gabinetem.
Rozkazał prezes i zwrócił się do reszty ochroniarzy. Jeżeli w tłumie był ich przywódca, to na nim skupił swoje spojrzenie:
-Słuchajcie. Ta fabryka jest miejscem, gdzie pracują dziesiątki osób. Gdzie wy pracujecie. Dostajecie pieniądze za utrzymywanie porządku w tym miejscu i trzymanie podejrzanych osobników z dala. Jeżeli zdarzy się jeszcze jedna taka sytuacja jak dziś, jeszcze jedno podobne potknięcie, to nie będzie taryfy ulgowej. Z miejsca zmienię firmę ochroniarską. Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy. A teraz niech ci co mają patrole wracają do roboty. Zejdźcie mi z oczu.
Warknął. Po tym zadzwonił do Mackarel opisując jej jak potoczyły się losy robotników z fabryki, a następnie miał zamiar udać się do biura, gdzie podpisze umowy o wypowiedzenie z garstką pracowników, którzy dali się wciągnąć w intrygę Ekoterrorystów.

obrazek

-Nie mam chyba innego wyboru. Tak czy siak, dziękuję za wysłuchanie i mam nadzieję, że nasza fabryka i miasto dalej będą współpracowały w... poprawny sposób.
Powiedziała, ukłoniła się i wyszła od burmistrza, trzymając pod ramię Jacketa. Po chwili do dwójki dołączył skunks w ciąży i razem udali się do miejsca, które miało być siedzibą Ekoterrorystów.
-Dobrze, panie Jacket. Czy mógłbyś teraz wejść do środka i powiedzieć, że w odwiedziny przyszła jedna z zarządczyń Budobetonu, która chce porozmawiać o ekologii i poszanowaniu dla natury? I że chętnie spotka się z panem Timourem. Ach, i nie uciekaj, dobrze? Muszę cię w końcu odstawić do szeryfa.
Poprosiła, uśmiechając się ładnie.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

Ochroniarze byli lekko zgaszeni, ale ze skruchą przyjęli naganę. Potem wrócili do pracy, Seal wykonał telefon, a potem mógł pozwalniać w swoim biurze pracowników.

Mężczyzna spojrzał na Kumasawę z przygnębieniem i zrezygnowaniem. W sumie racja. Przecież mógł uciec. Ale ma swój honor, tak?
Zniknął w środku na kilka minut, po czym wrócił do kobiety.
- Pan Timour nas przyjmie...

Timour był siwym, długowłosym, starszym już osobnikiem, palącym jakieś dziwne, zielone cygaro. Miał na sobie garnitur z włókien roślinnych tego samego koloru i drewniane sandały.
Wskazał na bambusowe krzesła przed bambusowym stolikiem.
- Budobeton, tak? To tam fundacja pana Petera zamierzała ratować zagrożone wyginięciem gatunki? - spytał chrapliwym głosem. Jacket energicznie kiwnął głową.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

obrazek

Seal dał wszystkim podejrzanym o wzięcie udziału w aferze wypowiedzenia. Były one na standardowych warunkach, bez jakichś kar czy czegoś takiego. Odchodzącym zostanie przekazana część pieniędzy z ubezpieczenia i funduszu emerytalnego. Zapewnił też, że nie wystawi im u innych pracodawców negatywnych referencji i poprosił, by na przyszłość uważali z kim trzymają. Pozwolił im zabrać swoje rzeczy i wynieść się.

obrazek

Kobieta usiadła na krześle a obok niej przycupnął skunks. Uśmiechnęła się przyjaźnie, rozglądając po pomieszczeniu:
-Witam panie Timour. Tak, jestem z firmu Budobeton. Nazywam się Kumasawa Mackarel i jestem jedną z zarządczyń. Dzisiaj, w fabryce przydarzyła się dość niefortunna sytuacja. Grupa ludzi, którzy stwierdzili, że pracują dla was, próbowała przerwać pracę naszych robotników i włamała się do środka korzystając z fałszywych przepustek. Okazało się, że w naszej fabryce było parę osób, które was wspierały i próbowały... proszę mi dać sekundkę, muszę sobie przypomnieć słowo... ... ... nie przypomnę sobie. Tak czy siak, chciały zakłócić porządek. Przybyłam tutaj, by spytać, czemu wysyła Pan swoje osoby by niszczyły ciężką pracę naszych robotników. Fabryka została specjalnie postawiona daleko od lasu by nie zagrażała tamtejszym żyjątkom. Omawiano to na forum publicznym tuż przed jej powstaniem. Nasz prezes, Navy Seal, nie jest wrogiem natury i wystarczyłby jeden list lub wizyta, a zajęlibyśmy się sprawą ślimaków. Nie mieliśmy po prostu wiedzy o ich istnieniu. Czy nie łatwiej byłoby załatwić wszystko w sposób... dyplomatyczny, i nie narażać wielu ludzi na utratę pracy?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

No i wypowiedziano. Zwolnieni pracownicy nie wyglądali jednak na zbytnio zadowolonych...

Timour zaciągnął się cygarem, a potem... spod kołnierza wyskoczyła mu głowa świnki morskiej. Uśmiechnął się ironicznie.
- Przykro mi, że tak się stało. Finansowałem pana Petera, ale sądziłem, że lepiej wykorzysta szansę. Bardzo przepraszam za ten incydent - odparł, ale takim tonem głosu, jakby go to bawiło. - Rozumie pani, nie odpowiadam za tego człowieka, a jedynie wspieram jego fundację. Niemniej... jak mniemam, zadbają państwo o ślimaki, prawda?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

Lepiej aby byli zadowoleni, że dostali kasę na odchodne, z funduszu jeszcze dodatkowe rzeczy, nikt ich nie zaciągnął do szeryfa i jeszcze nie wystawił negatywnych referencji. Tylko niechaj spróbują coś odpierdolić to wrzucam całą elitę organizacji i zapierdolę co do ostatniego kurwa ich mać, pierdolone chciwe lewactwo jebane. Dajesz takim pracę a te kurwy nie dość że na szkodę działają to jeszcze kurwa wyciągają chujową, cebulacką łapę i "daj, daj". Jeszcze obroniłem ich przed resztą pracowników i mówiłem, żeby się na nich nie złościli. KURWA, BORYS, MAM SERIO BÓL DUPY

obrazek

-Lepiej wykorzysta szansę? Na przyszłość zamiast prób sabotażu może od razu przyślecie czołg? O-ho-ho-ho-ho~.
Mackarel zaśmiała się. Uśmiechała się mówiąc i ogólnie była bardzo uprzejma, ale chyba mimo wszystko traktowała całą sprawę raczej poważnie. Ta sytuacja nie stanowiła zagrożenia dla organizacji. Jednak dla BudoBetonu - już owszem.
-Obawiam się jednak, że pieniądze, które normalnie przeznaczylibyśmy na pomoc tym sympatycznym stworzeniom i na wsparcie ekologicznych technologii, zostaną wykorzystane by poprawić systemy bezpieczeństwa w fabryce, wypłacić odprawy... Kto wie, może będziemy musieli nawet zatrudnić jakąś większą grupę najemników z zachodu, by ochroniła nas przed nieproszonymi gośćmi.
-Dlatego, jeżeli chcecie państwo zadbać o te stworzenia, to będziecie musieli sami wyłożyć fundusze. I oczywiście zdobyć odpowiednią dokumentację na prowadzenie takich prac na terenie naszej fabryki. Hmm... pozwolenie od burmistrza, potem pozwolenie od naszego prezesa i członków zarządu... oczywiście, mając na uwadze dobro tych szlachetnych stworzeń, oczekujemy, że prace poprowadzi ktoś z odpowiednimi certyfikatami i uprawnieniami. Jeżeli w jakiś sposób przenosiny rozproszą naszych pracowników, będziemy zmuszeni też poprosić waszą organizację o jakieś zadośćuczynienie... ale, to już będzie opisane w umowie, czyż nie? O-ho-ho-ho-ho.

Kumasawa wstała z krzesła, a jej skunks-pupilek zaczął chodzić po pomieszczeniu, obwąchując całe miejsce. Skinęła głową na Jacketa.
-Ale to już omówimy z wysłanym przez pana pełnomocnikiem. Nasze biuro zazwyczaj był otwarte przez cały tydzień, ale w związku z podjętymi środkami bezpieczeństwa, teraz będzie dostępne tylko od godziny 5:00 do 5:20, w poniedziałek, co dwa tygodnie. Wtedy wasz pełnomocnik może przyjść i, kto wie, może zdążymy w dwadzieścia minut omówić jaką dokumentację będzie musiał przynieść za dwa tygodnie. Ach. I proszę pilnować swoich podwładnych. Kto wie, czy po kolejnej... niefortunnej sytuacji, zacieśnienie procedur bezpieczeństwa nie wpłynie jakoś na te sympatyczne ślimaki. Ewentualnie, będziemy musieli przenieść naszą działalność w pobliże lasów, by nie prowokować ekstremistycznych działań. O-ho-ho-ho-ho... Jacket, chodźmy. Musimy cię jeszcze odstawić do szeryfa, czyż nie?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

- To są celowe działania, żeby zniszczyć polską hodowlę, aby na miejsce polskich producentów trzody chlewnej, mleka weszli z producenci z Niemiec i z Danii. W zasadzie to już się teraz dzieje – tłumaczy jeden z rolników.
To się pierdol teraz.

Mężczyzna zrobił poważniejszą, smutniejszą minę.
- Pani Mackarel... powiedziałem już "przepraszam". Fundacja pana Petera NIE JEST częścią naszej organizacji. Ja tylko tylko wpłaciłem pieniądze na jej rzecz - odburknął lekko rozeźlony, głaszcząc kwilącą świnkę morską. - Do tej pory pan Peter działał spokojniej. Mam dużo cierpliwości i dobrej woli, ale w tej chwili prowokuje mnie pani.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

Pierdol się.

Kiedy wszystkie dokumenty dla opuszczających zakład zostały podpisane i została im wypłacona ostatnia pensja, Navy Seal dał znać paru ochroniarzom (których znał z imienia i nazwiska i wiedział gdzie mieszkają), żeby zabrali dwójkę ekoterrorystów do Arcadii. Tam mają się spotkać z Kumasawą u szeryfa.

obrazek

Kobieta obróciła się, patrząc przez ramię na Timoura z kamienną twarz. Potem uniosła dłoń do twarzy... i zasłaniając nią usta, zaśmiała się cicho.
-O-ho-ho-ho-ho~. Tylko się droczę. W końcu taka przeciętna fabryka jak nasza powinna się liczyć z organizacją, która pokonała Biopower, czyż nie? - znowu odwróciła się do drzwi - Dziesiąta w poniedziałek. Wasi ludzie będą mogli przenieść te szlachetne zwierzęta w wybrane przez was miejsce. Finanse zostawiam w waszych rękach, tak jak i organizację. Jacket, chodź. Ty też Smrodku.
Skunks zmarszczył nos i pobiegł za Kumasawą, która wyszła z pomieszczenia, prowadząc przed sobą Jacketa. Następny przystanek - Szeryf, gdzie spotka się z ochroniarzami. Oddadzą całą trójkę do aresztu, za włamanie i naruszanie spokoju.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

Ochroniarze zabrali jegomościów tam gdzie planowali.
Timourowi ewidentnie nie spodobała się postawa Kumasawy i odprowadził ją tylko chłodnym spojrzeniem. Ciekawe jak to się skończy dla BudoBetonu...

Szeryf Maichel Faranight, znany ze skurwysyństwa, żółtych ślepi i siwych włosów, siedział w swym gabinecie i stukał kluczami o blat biurka.
- JESTEŚMY NIEWINNI! - krzyknął Pensborough.
- Nawijajcie, obywatelko - mruknął tylko szeryf.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2589
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Gruby »

obrazek

-Dzień dobry panie szeryfie! Ci tutaj panowie napadli na naszą fabrykę. Konkretniej - podszyli się pod pracowników Budobetonu, podrobili karty pracownicze i próbowali zatrzymać produkcję. Byli częścią spisku mającego na celu zniszczenie naszej fabryki i zwolnienie dziesiątek ludzi, którzy następnie, nie mając pracy, dokładali by pewnie panu szeryfowi roboty, bo wiadomo, że jak człowiek nie ma pracy to człowiek jest zły. Mamy nagrania z kamer, zeznania pracowników, ogólnie mówiąc - cały materiał dowodowy, który prześlemy najpóźniej jutro. Zostawiam panu tę trójkę gagatków by mógł pan podjąć stosowną decyzję odnośnie ich losów.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Kto pomoże?

Post autor: Borys »

Mimo oporów szeryf kazał zamknąć całą trójkę szumowin.

Możesz pisać nowe plany.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
ODPOWIEDZ

Wróć do „A&A”