Akt I

Jest rok 2213, zaś samodzielna komórka operacyjna formacji Burza rozpoczyna pracę nad kolejną sprawą. Jak potoczy się ich śledztwo?
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Akt I

Post autor: Glau »

You are a counsellor; if you can command these elements to
silence, and work the peace of the present, we will
not hand a rope more; use your authority: if you
cannot, give thanks you have lived so long, and make
yourself ready in your cabin for the mischance of
the hour, if it so hap.


Kwatera główna dziesiątej, samodzielnej jednostki formacji Burza znajdowała się w osobnym budynku w trzecim sektorze Reprywu. Taka lokacja miała zapewnić jej łatwość dostępu zarówno do wydarzeń mających miejsce w centrum metropolii, jak i tych z pogranicza. Burza nie pełniła w rozbudowanym systemie bezpieczeństwa Reprywu funkcji prewencyjnej. Dzieliła się na komórki interwencyjne, śledcze i uderzeniowe. Jako komórka samodzielna, jednostka dziesiąta miała być w stanie w pełnym zakresie być w stanie wykonywać wszystkie trzy zadania. A w razie potrzeby współpracować z innymi oddziałami Burzy. Podstawowym imperatywem działania była jednak skuteczność. I pewna doza finezji.

Komisarz Mordechaj Dubnov dotarł na miejsce przed większością członków zespołu. Miał do osobistej dyspozycji duże dębowe biurko w wydzielonym pomieszczeniu. Leżało na nim kilka zapieczętowanych paczek z dokumentami. Pierwsza zawierała akta osobowe zespołu, druga informacje dotyczące następnego przydziału. Trzecia była raportem inwentaryzacyjnym oddawanej do użytku kwatery i wyglądała na dosyć grubą.

Mordechaj zdążył już zapoznać się z rozkładem pomieszczeń kwatery. Udostępniała ona dwa piętra, oraz piwnicę. Piętro zawierało nowe, osobiste pokoje mieszkalne większości członków jednostki, pokój z aktami oraz gabinet komisarza. Na parterze znajdowały się pomieszczenie łącznościowe, sala konferencyjna, laboratorium, stołówka, przedsionek, palarnia i dodatkowe pomieszczenie robocze. W piwnicy umieszczono magazyn, garaż z warsztatem, trzy cele, pokój przesłuchań i pomieszczenie mieszkalne mechanika.
Ten ostatni zdołał już dotrzeć do budynku i przeprowadzał właśnie diagnostykę sprzętu. Pirotechnik z kolei poinformował komisarza notką, że jeśli będzie potrzebny, to należy go szukać w palarni.

Mordechaj miał prawdopodobnie czas na to by zacząć zapoznawać się z aktami, lub specyfiką konkretnych pomieszczeń przed przybyciem reszty zespołu. Mógł też zdecydować się na rozmowę z którymś z dwóch obecnych specjalistów.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Akt I

Post autor: Merik »

Dubnow rzeczywiście przybył wcześnie, odstępując od swoich nawyków. Choć bowiem punktualność to grzeczność królów, komisarz nigdy za króla nie uważał się, a i pretendować do tytułu się nie starał - dzisiaj po prostu chciał być w kwaterze przed resztą zespołu, by - tym razem zgodnie z przyzwyczajeniami - wiedzieć nieco więcej.
Nie zawiódł się. Na dębowym blacie leżały teczki, Mordechaj domyślał się ich zawartości. Choć jednak był jej ciekaw, nie pogrążył się w lekturze od razu, wprzódy zasiadł w fotelu za biurkiem, odsunął szufladę. Na stercie papieru, między klasycznymi ołówkami, znalazł miejsce nóż. Ot, dla pragmatyzmu.
Wreszcie sięgnął po akta. Raport inwentaryzacyjny odłożył natychmiast, bo na czasie mu nie zbywało; zaczął od informacji o przydziale. Czytając, gryzmolił notatki na kartce papieru, znów - celem zaoszczędzenia chwil kilku w przyszłości.
(SHIFT)
Tak sobie Grot myślał, że jeśli uda skończyć mu się tę teczkę, pewnikiem sięgnie po spis jego podkomendnych. Dobrze wiedzieć, z kim się pracuje.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Akt I

Post autor: Glau »

Podczas gdy Mordechaj zaznajamiał się z aktami przydziału, pod budynek zajechał transporter opancerzony. Po krótkich manewrach wjechał do garażu.
Prawdopodobnie był to kierowca jednostki. Po nim na miejsce zaczęły spływać pozostałe osoby.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Akt I

Post autor: Gruby »

Rudolph przybył do kwatery punktualnie, przed wejściem sprawdzając jeszcze na swoim drogim zegarku czy nie był spóźniony. Nie był. Co nie zmieniało faktu, że tak czy siak stawi się przed dowódcą oddziału z pewnym poślizgiem. Na wejściu poprosił jakąś sekretarkę, pracownika, kogokolwiek do tego upoważnionego, by przekazał komisarzowi, że najpierw idzie sprawdzić laboratorium i będzie na zawołanie. Poprosił też, żeby osoby, pracujące jako obsługa laboratorium/pomoc laboratoryjna (jeżeli takie są), stawiły się w miejscu swojej pracy za jakieś 20 minut. Będzie musiał zobaczyć, czy ma z kim tam pracować, czy wszystko będzie musiał odfajkowywać samemu.
Po czym ruszył ku... palarni, bo to przecież najważniejsze pomieszczenie. Samo istnienie takowej go irytowało, bo nie obraziłby się, gdyby można było palić w całym budynku. Jednak nie miał zamiaru ryzykować uruchomienia czujników dymu i zrobienia przykrości innym osobom w kwaterze.
Ubrany był w elegancką, pistacjową marynarkę ze złotym symbolem dwóch skrzyżowanych kluczy na klapie. Spodnie w tym samym kolorze, wypolerowane czarne lakierki i równie czarna koszula. Poza tym krawat, też pistacjowy. Nie miał ze sobą żadnego ekwipunku poza kartą identyfikacyjną jednostki, paczką papierosów i dwoma inhalatorami w kieszeniach. Rudolph miał w planach spalić fajkę na palarni. Jeżeli ktoś będzie w środku to pewnie porozmawia, a co. Jeżeli jednak nikogo nie znajdzie, to po uraczeniu się papierosem pójdzie prosto do laboratorium. Chyba, że otrzyma jakąś informację, że ma pójść do komisarza.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Akt I

Post autor: Glau »

W pokoju przyjęć Rudolph został przyjęty przez androida informacyjnego z serii G+. Android poinformował naukowca, że został nazwany Daisy, oraz że członkowie dziesiątej samodzielnej jednostki będą jedynymi mieszkańcami kwatery.

W palarni czekał na niego dość miły widok. Pomieszczenie było dobrze wyposażone w stoliki, krzesła i maszynę do napojów ciepłych. Na parapecie, pod ścianą siedziała młoda kobieta o rudych włosach i nieskazitelnej cerze. Oba te przymioty nie były zbyt trudne do uzyskania dla osoby posiadającej wystarczające zasoby finansowe, aczkolwiek efekt składnie stworzonego dzieła sztuki pozostawał. Poruszała się bardzo zachowawczo, wyraźnie delektując się trzymanym w ręku papierosem. Nie zwróciła uwagi na wchodzącego Rudolpha. Być może nie chciała sobie przeszkadzać, być może uważała, że to on powinien odezwać się pierwszy, a może rzeczywiście go nie zauważyła. Ciężko było zdecydować które jest prawdziwe.

Naukowiec zauważył jeszcze, że palony przez dziewczynę papieros nie należał do popularnych, właściwie wszędzie, elektronicznych. Była to ręcznie skręcona bibułka.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Akt I

Post autor: Gruby »

Rudolph nie był zbyt zdziwiony tym, że kobieta pali własne papierosy. Sam w końcu też nie używał elektronicznych, tylko tradycyjne, w dodatku dość drogiej marki. Stanął obok siedzącej kobiety opierając się o parapet i sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki by wyciągnąć z niej opakowanie ze szlugiem. Mrugnął. Nie wziął ze sobą swojej staromodnej, eleganckiej zapalniczki. Musiała pozostać w bagażu, który miał zostać dostarczony do jego kwatery. Tak czy siak wyciągnął jednak pojedynczego papierosa i schował opakowanie z resztą do marynarki.
-Van Dine. Lekarz. - przedstawił się krótko kobiecie, a gdy mówił, z jego płuc dało się słyszeć cichy świst - Mogłabyś użyczyć mi ognia?
Spytał, obracając delikatnie papierosa w palcach i nie patrząc nawet na damę.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Akt I

Post autor: Borys »

Aleks kupował jeszcze prasę codzienną w jakimś kiosku przed wejściem do budynku, bacznie obserwując miejsce, w którym przyjdzie mu pracować. Chciał przy okazji przyjrzeć się wszystkim swoim nowym towarzyszom, których spodziewał się niedługo ujrzeć.
Ale ten zielony mu się nie podobał. Co to za ubiór? Czy przyjdzie mu działać z kolejną bandą popaprańców? Pokręcił głową z politowaniem.
Musiał zapalić. Natychmiast.

***

- Witam miłą panią - powiedział do prześlicznej rudowłosej panienki, zdejmując beret i uprzednio rzucając zielonemu zapalniczkę. Niech się żółtek nie wtrąca tylko grzecznie pali. Jeśli dama nie protestuje, całuje ją w rękę.
- Aleks.
A wszystko po tym, gdy zdegustowany wszedł do budynku i nie przeciągał rozmowy z Daisy tylko od razu udał się do palarni.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Akt I

Post autor: Glau »

Dziewczyna zareagowała powoli jakby budząc się z głębokiego zamyślenia. To, albo to nie tytoń był zawinięty w bibułkę. Nie bardzo jednak wypadało pytać. Dodatkowo nie wykazywała innych oznak odurzenia, które - przy całej swojej medycznej wiedzy - Rudolph byłby w stanie z łatwością wychwycić.
- Tatiana Eskera - powiedziała. Głos miała miękki, ale wyraźny. - Materiały wybuchowe, fizyka jądrowa, kryptologia, ocena zagrożeń w terenie. Miło panów poznać.
Nie wyciągnęła ręki do pocałowania, ale uścisnęła Aleksowi prawicę.
- Pod ścianą znajdzie pan palniki. Można od nich odpalić. - Dziewczyna zaciągnęła się mocno swoim skrętem i ponownie usiadła na parapecie.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Akt I

Post autor: Gruby »

"Żółtek" uniósł brew i odsunął się z toru lotu zapalniczki, patrząc z politowaniem na Aleksa. Nie mrugnął nawet, gdy upadła na podłogę. Rzucać to on może bluzgi gdy coś mu urwie nogę i nie będzie medyka by mu pomóc, a normalni, kulturalni ludzie, przedmioty takie jak zapalniczki sobie podają. Rudolph spojrzał krytycznie na zapalniki, ale odpalił od nich (ostrożnie) papierosa. Zaciągnął się nim i zakrztusił się, z niezmienną twarzą, tak, jak gdyby duszenie się papierosem było jak najbardziej zamierzonym efektem. Zagadnął znowu kobietę ignorując mężczyznę:
-Spory zakres wiedzy. Jakieś umiejętności bojowe?
Przy okazji przyjrzał się dyskretnie Aleksowi i Tatianie, zerkając głównie na dłonie (czy nie ma odcisków, oparzeń, czy są to ręce delikatne i tym podobne), na ramiona (czy widać, że ma dobrze ukształtowane mięśnie, czy raczej są cherlawi), na ubiór i na rysy twarzy. Gdy przyjrzał się obydwojgu, jeszcze raz rozejrzał się spokojnie po palarni, próbując zidentyfikować wszystkie obiekty jakie tam były. Wcześniej był tak skupiony na kobiecie, że nie zauważył palników, kto wie, może coś jeszcze mu umknęło.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Akt I

Post autor: Borys »

Aleks uznał, że już się przywitał, zaczął się więc rozglądać po pomieszczeniu z uśmiechem. Oczywiście jego wzrok padł na palniki, ale właściwie odechciało mu się już palić. Założył z powrotem beret i sprawiający wrażenie średnio zainteresowanego dalszą rozmową zamierzał udać się od razu do dowództwa. To żółte-zielone pstrokate coś tam coś tam chyba go nie lubi. Za to ruda za nim przepada. Dobry układ. Spytał Daisy, gdzie ma się udać i jeśli ta wskazała mu drogę, od razu nią podążył.
Poprawił okulary i kołnierzyk czerwonej koszuli pod czarnym, gustownym garniturem. Pogładził krótką brodę i wąsy, a potem... zapukał.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Akt I

Post autor: Glau »

- Nie za to mi płacą - powiedziała Tatiana i odwróciła głowę wpatrując się w bliżej nieokreślony punkt za oknem -Nie po to kończy się studia doktoranckie, by potem czołgać się w błocie na poligonie. Jestem tu głównie w charakterze konsultanta. Ale, w razie potrzeby, wiem nie tylko "jak się buduje" ciężkiego mecha bojowego typu Mefisto, czy działo kinetyczne. - Oba wymienione sprzęty należały do kategorii wyjątkowo ciężkiego sprzętu, którego nie wykorzystywało się w akcjach porządkowych dotyczących ludności cywilnej. Kobieta mogła mieć, co wcale nie byłoby zaskakujące przy jej kwalifikacjach, przeszłość militarną.

Dłonie były gładkie jak u pianistki. Fakt faktem jednak, przy obecnym rozwinięciu chirurgii estetycznej, nie oznaczało to nic. Eskera na pewno zarabiała doskonale.

Rudolf zauważył tylko parę szafek i miniaturowy kącik kuchenny, w skład którego wchodziły płyta indukcyjna i palniki. Było to zwyczajne pomieszczenie rekreacyjne. Prawdopodobnie dla utrzymania go we względnej ciszy, nie umieszczono w nim telewizora.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Akt I

Post autor: Morok »

Po krótkim czasie, do budynku wszedł kolejny członek drużyny. Osobnik (sprawiający wrażenie karła ze względu na swój nikczemny wzrost) odziany był jak ulicznik, w bylejakie ciuchy rodem z lumpeksu, sprawiające jednak wrażenie łatwych do poruszania się. Na głowie nosił zawadiacko przekrzywiony kaszkiet, twarz z kolei miał przesłoniętą dużą, czarną chustą.
Nie tracąc czasu, mały jegomość raźnym krokiem przeszedł obok recepcji. Android mógł zobaczyć co najwyżej czubek kaszkietu, szybko przemykający za linią biurka i kierujący się prosto w kierunku pomieszczenia, gdzie znajdował się komisarz.
Wślizgnąwszy się do środka, Xiaowang cicho zamknął za sobą drzwi i wyjrzał zza rogu. W pomieszczeniu nie było nikogo poza dowódcą, którego uwaga najwyraźniej skupiona była na rozłożonych przed nim papierach. Gdzie się podziała reszta? Czyżby pierwszą rzeczą, którą uczynili członkowie nowego oddziału, było popędzenie do stołówki albo palarni jak jakieś trepy? Pokręcił szybko głową, odrzucając pochopne podejrzenia. Z tego, co się orientował, członkowie oddziału byli profesjonalistami. Nie zachowaliby się w ten sposób. Z pewnością oddalili się, żeby... zapoznać się z jakimiś ważnymi dokumentami! Czy coś.
Skoro zaś mowa była o dokumentach... rozłożone na stole papiery coraz bardziej interesowały Yuna. Postanowiwszy zostawić powitania na później, cicho jak kot przeszedł pod ścianą, by po chwili stanąć za plecami dowódcy. I co? I nic! Dębowe biurko było na tyle wysokie, że kurdupel za Chiny Republikańskie nie mógłby dojrzeć leżących na nim dokumentów.
- Ekhm... - odchrząknął więc znacząco, zwracając na siebie uwagę pochylonego nad aktami komisarza. - Co tam jest napisane... panie dowódco? - zapytał, jak gdyby nigdy nic, starając się nie brzmieć zbyt wścibsko.
W tej właśnie chwili, jak na złość, rozległo się pukanie do drzwi.
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Akt I

Post autor: Gruby »

Rudolph kiwał głową, słuchając kobiety i patrząc na nią przy tym kątem oka. Sam nie miał zamiaru o sobie nic mówić. Po pierwsze - bo prawdziwy detektyw, za którego się uważał, musiał być tajemniczy. Po drugie - bo nie został o nic zapytany. Gdy Tatiana odpowiedziała na pytanie, przez dłuższą chwilę milczał, paląc spokojnie papierosa, po czym zgasił prawie całkowicie wypalonego kiepa na popielniczce (tudzież innym miejscu do tego przeznaczonym) i tam go pozostawił. Poprawił krawat, a na odchodne powiedział jeszcze do kobiety:
-Idę obejrzeć laboratorium. Pewnie niedługo spotkamy się na jakimś zebraniu u komisarza... ekhu, EKHU, EKHU! Przepraszam. I pewnie będzie nam się dobrze razem pracowało.
Zakaszlał jeszcze parę razy po tym jak w połowie wypowiedzi dostał ataku, machnął ręką na odchodne i ruszył do laboratorium. Miał zamiar dokładnie zobaczyć co tam jest, czy jest wszystko czego będzie potrzebował do pracy chemika/lekarza i, przede wszystkim - czy jest wieszak z fartuchami laboratoryjnymi. Te były najważniejsze, bo w końcu nie mógł ubrudzić garnituru.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Akt I

Post autor: Merik »

Mordechaj starał się nie okazać zdziwienia, co łatwe bynajmniej nie było - chłopczyka pod komendą nie spodziewał się wcale. Niby wiedział, że technologie, że obecnie wygląd zewnętrzny o niczym nie świadczy, że stojąca za nim osóbka może na osóbkę tylko wyglądać, będąc, dajmy na to, androidem. Ale i tak zaskoczony był, co to mu władze pod komendę wciskają. Opanował się jednak szybko.
- Wejść! - rzucił w odpowiedzi na pukanie. - A tobie - zwrócił się do Yuna - powiem raz, nie myślę powtarzać. Po pierwsze, przed wejściem do tego pomieszczenia masz zapukać i czekać, aż zezwolę wejść. Po drugie, masz zatrzymać się po drugiej stronie biurka. Po trzecie, nigdy więcej nie próbuj czytać dokumentów przeznaczonych dla mnie - Grot nie dodał, że próby takie skończyłyby się prawdopodobnie przełożeniem gówniarza przez kolano i wkrojeniem mu w rzyć pasem. - Tym bardziej, że zaraz wszyscy dowiecie się, co w nich jest. No właśnie - zwrócił się z kolei do drugiego gościa. - Trudziłeś się na próżno... możemy przejść na ,,ty", skoro mamy pracować razem? Jestem Mordechaj Dubnow, miło poznać, tak. Tak czy owak - Grot wstał, zgarnął z blatu teczki - zapraszam do konferencyjnej, reszta powinna już być na miejscu. Pogaworzymy sobie chwilkę, poznamy się, wy się dowiecie, za co Vakur zapłaci.
Jeśli w gabinecie obecny jest jakiś interkom czy inne ustrojstwo, które pozwoli poinformować zespół o zebraniu, to fajnie, miło, przyjemnie, Mordechaj skorzysta. Jeśli nie, to złapie kogoś/coś z personelu i zatrudni w charakterze gońca. Sam zaś, wraz z dwoma swoimi padawanami, kieruje się do konferencyjnej, ewentualnych sprzeciwów nie przyjmując.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Akt I

Post autor: Morok »

– Dobrze, panie dowódco - odparł niewinnie Yun, szczerząc zęby za czarną chustą. Wprawdzie okazało się, że z tego wszystkiego całe jego misterne (!) przebranie za karła diabli wzięli (bo zafascynowany dokumentami zapomniał zmienić swojego głosu na bardziej dojrzały)... ale w sumie nawet dobrze się stało. Zapowiadała się niezła zabawa... a przynajmniej Xiaowang zamierzał sobie takową zorganizować - kosztem swoich przyszłych kolegów.
- Chodźmy, tato - rzekł do mężczyzny w okularach, który właśnie wszedł do pomieszczenia. - Ten pan mówi, że o czymś nam opowie - dodał, po czym raźnym krokiem ruszył za komisarzem, nie dając rosłemu Europejczykowi szansy na zaparcie się ojcostwa. Wyglądał na maczo, z pewnością zdarzyło mu się spać z nieznanymi kobietami. Może i z jakąś urodziwą Azjatką?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Akt I

Post autor: Borys »

Mężczyzna dziarsko wszedł do pomieszczenia, nie spodziewając się tam jednak żadnych scen rodzinnych.
- Zdrastwujtie tawarisz, Aleks Dierzynsky się kłania - przywitał się ze swoim dowódcą. Następnie groźnym wzrokiem spojrzał na gówniarza obok. Przeciągnął palcem po szyi i spojrzał pytająco na swojego nowego przełożonego. Miał zastrzelić młodego teraz czy potem?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Akt I

Post autor: Glau »

Interkom był w biurku. I był w pełni funkcjonalny. Wszyscy członkowie oddziału zostali poinformowani o planowanym zebraniu.

Sala konferencyjna prezentowała się dobrze. Krzesła, stoliki, projektor, wydzielony pancernym szkłem pas do testów broni lekkiej... Wszystko czego potencjalny prezenter mógłby potrzebować. Przy katedrze znajdował się zaawansowany terminal pozwalający na obsługę zawartych w pomieszczeniu urządzeń. Pod ścianą znajdowało się kilka położonych w wyraźnym pośpiechu nieoznakowanych pudeł. Przed Kidem, Mordechajem i Aleksem na salę przybyła tylko rudowłosa Tania.

----
Laboratorium zawierało ekwipunek wystarczający do przeprowadzenie sekcji zwłok, syntezy białek, operacji wyciągnięcia kuli z mózgu, wszczepu cybernetycznej protezy, czy dokonania dowolnej analizy chemicznej. Z tego co wiedział o temacie Rudolph, było lepiej niż dobrze zaopatrzone.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Akt I

Post autor: Gruby »

Gdy Rudolph jako tako ogarnął laboratorium i jego wyposażenie, upewniając się, że ma tu wszystko czego potrzeba, obrócił się na pięcie i poszedł do sali konferencyjnej. Gdy tam dotarł, bez słowa usiadł na krześle nieco z tyłu, wcześniej dokładnie oglądając pomieszczenie. Nie przywitał się, po prostu czekał na to, co ma do powiedzenia komisarz. Zlustrował też spojrzeniem wszystkich obecnych.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Akt I

Post autor: Glau »

Do sali weszła kobieta niosąca kolejne nieoznakowane pudełko. Nie było duże, ale ze sposobu w jaki je trzymała, można było wywnioskować, że było ciężkie.
Sama trzymająca nowoczesny, wzmocniony karton osoba była jednak znacznie bardziej ciekawa od pakunku. Niecały metr siedemdziesiąt, krótkie acz gęste kruczoczarne włosy, postura raczej drobna i chuda wskazująca bardziej na naukowca niż wojownika. I oczy. W tym rzecz, że nie były wprost obecne. Zamiast nich, na twarzy dziewczyny znajdowały się cybernetyczne gogle z pozoru przypominające coś, co obserwator testów jądrowych chciałby stale nosić na sobie. Na zebraniu jednak nikt wybuchu nuklearnego się nie spodziewał, więc było to co najmniej nietypowe. No, chyba, że właśnie coś powiązanego było zawartością wnoszonych przez dziewczynę pudeł.

- Starszy Aspirant Ori melduje się na służbę - powiedziała formalnie, acz bez usłużnego tonu - Ralei, zaraz powinna dotrzeć. Musi uwinąć się z no wie pan - dodała, zwracając się bezpośrednio do komendanta.
Cybernetyk odwróciła się w stronę lewej od wejścia ściany, prawdopodobnie by złożyć przyniesione pudło razem z pozostałymi.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Akt I

Post autor: Morok »

Xiaowang z zaciekawieniem zerkał kątem oka na wchodzącego do sali Azjatę – a konkretniej Japończyka, jak wskazywał niewielki nos i pociągła twarz. Niestety, facet wystroił się w garnitur w naprawdę niegustownym kolorze. Co nie zmieniało faktu, że był zdecydowanie lepiej ubrany od większości (jeśli nie wszystkich) obecnych w pomieszczeniu osób.
"Pewnie jakiś jajogłowy" - ocenił Chińczyk. Przybysz miał wprawdzie gębę maczo, ale taką papę w dzisiejszych czasach mógł sobie załatwić byle gryzipiórek. Poza tym, od faceta na kilometr śmierdziało papierosami. A ludzie, którzy pracowali w jednostkach bezpieczeństwa, prowadzili zwykle zdrowy tryb życia - choćby po to, by nie mieć problemów w zdawaniu regularnych testów wytrzymałościowych.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Akt I

Post autor: Merik »

Przed wyjściem Mordechaj spojrzał jeszcze na Aleksa, pokręcił lekko głową na znak, że potem. Nuż - widelec znajdzie się gdzieś po drodze czołg strzelający dziećmi i będzie z tego pożytek?
Chwilę później wszedł do konferencyjnej, uprzejmie skinął głową rudowłosej, gestem wskazał Kidowi i Dierzynskyemu by usiedli, sam zajął miejsce u szczytu stołu.
- Komisarz Mordechaj Dubnow - przedstawił się. - Albo Grot, jak wam wola. Rachei zaraz dotrze? No, to poczekamy na Rachei.
Nie zwracając szczególnie uwagi na resztę, dowódca rozparł się wygodnie w fotelu, wziął do ręki teczkę z aktami i zaczął ją wertować w poszukiwaniu podstawowych informacji o zespole, ot, coby prezentacji dokonać. Czytał chwilkę, przerwał raptownie.
- Nawiasem mówiąc - zwrócił się do zgromadzonego ogółu. - W tych pudełkach, co jest? Orientuje się ktoś?
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Akt I

Post autor: Glau »

- Pomyślałam... - odezwała się Ori - Że po wstępnej prezentacji przyda się pokazanie części sprzętu. Wie pan, ekwipunek osobisty i łącznościowy. Mamy oczywiście znacznie więcej, ale odnośnie sporej części zostałam poinformowana, że musimy wystąpić o specjalne pozwolenie od Zarządu, wydawane na czas misji, o zastosowanie ciężkiego sprzętu... - dziewczyna w goglach przerwała i zastygła na chwilę, jakby nasłuchując. Jeśli rzeczywiście coś słyszała, znaczyło to, że miała zmysły czulsze od któregokolwiek z was. Nie mówiąc ani słowa potruchtała do drzwi i otworzyła je. Do sali wjechał wykonany z ciemnego metalu wózek inwalidzki. Siedziała na nim blada dziewczyna ubrana w długą, czarną suknię. Miała białe włosy.
Wjeżdżając wykonała lekki skłon głową w stronę obecnych. Ori szybkimi ruchami podprowadziła wózek pod ścianę przy której siedziała wcześniej ona sama i - w pewnej odległości - Tatiana. Gdy zajęły miejsca, wszystkie dziewczyny bez słowa utkwiły wzrok w komisarzu. Czekały aż rozpocznie.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Akt I

Post autor: Merik »

Skinął głową na odpowiedź Ori na znak, że dobrze pomyślała. Po przybyciu inwalidki stwierdził zasię, iże może zaczynać.
- Po kolei zatem. Tatiana Eskera, nasza pirotechnik, witam. Ralei Fel - operatorka sprzętu, kierowca, szalom! Rudo... - Mordechaj urwał raptownie, zauważając mordercze spojrzenie byłego detektywa, odchrząknął. - Van Dime...? - zaryzykował. - Pan doktor, w każdym razie, miło mi poznać. To tutaj dzieciątko... możemy nazywać Yunem - zwiadowca i śledczy, ha, domyślam się, dlaczego. Aleks Dierzynski - łącznościowiec, koordynator, dobro pozhalovat. Starsza Aspirant Ori, pani cybernetyk, przedstawiła się sama, oszczędzając mi tym samym trudu i pozwalając przejść do rzeczy, jakże to miło z jej strony. Przejdźmy zatem, z pewnością chcecie się dowiedzieć, za co Vakur nam płaci.
- Sprawy mają się tak - podjął po chwili przerwy. - Zaginęła niejaka Catherine Dertkowska, nasi pracodawcy podejrzewają porwanie, ja zresztą też. Powód jest prosty - pracowała przy ściśle tajnym projekcie. Na tyle ściśle, by nam szczegółów nie zdradzić, bo po co, jeszcze by nam w śledztwie to pomogło. To raz. Dwa, zamieszana może być w to grupa o jakże niebanalnej nazwie, Błękitny Lew. Jacyś terroryści, dotychczas nic nie działali, stąd też informacji o nich mamy mało... no, właściwie nie mamy wcale, pewnie trzeba będzie zdobyć. Trzy, akcja została przeprowadzona wzorowo, stąd też obecnie nie mamy nic. Kamery były jakoby sabotowane, w dodatku było ich niewiele, póki co nie ma informacji o świadkach, potencjalnych wrogach pani Dertkowskiej i tego typu sprawach. Chwilowo przynajmniej. Cztery, rzecz działa się w trzecim sektorze, w ośrodku badawczym. Ośrodek badawczy teoretycznie ma podwyższony poziom bezpieczeństwa, w praktyce jakby nie wychodzi. Wreszcie pięć, w wytycznych tego nie mamy, ale podejrzewam, że wskazany jest pośpiech, naukowców nie porywa się, żeby posprzeczać się o najlepszy gatunek piwa. Jakieś pytania?
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Akt I

Post autor: Gruby »

-Van Dine.
Siedzący z tyłu detektyw wbijał chłodne spojrzenie w komisarza i widać było wyraźnie, że "przedstawienie" towarzyszy oraz opis misji niespecjalnie mu przypadły do gustu. Szybko w myślach sprawdził, czy obecne informacje nie godzą w żaden sposób w Dekalog Knoxa, a gdy uznał, że wszystko gra, spytał zachrypniętym głosem:
-Czy mamy biografię, życiorys, jakiekolwiek informacje o tej Dertkowskiej? Mamy dostęp do laboratorium by zbadać miejsce zbrodni?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Akt I

Post autor: Borys »

- Polskie nazwisko? - zapytał Aleks. Z Polakami zawsze są kłopoty. - Bardzo jestem rad, że wszyscy się sobie już ładnie przedstawiliśmy. I że mamy taki... koedukacyjny zespół. Mężczyźni, kobieeety... dzieci? - urwał, patrząc na Kida. - Nieważne. Napijemy się? A może najpierw dowiemy się, co mamy robić? Jabłko zadał mądre pytania. Skąd wiadomo, że to grupa "Błękitny Lew"? Są chyba poszlaki czy to muzułmańscy ekstremiści, anarchiści a może jacyś pokręceni monarchiści?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Akt I

Post autor: Glau »

- Sir... - głos zabrała znowu Ori - Czy na pewno przeczytał pan poprawnie nazwę tej grupy? - Tatiana spuściła wzrok, jakby zastanawiając się nad czymś. Prawdopodobnie też zauważyła pomyłkę komisarza.
- Gdyby mógł pan puścić nieutajnione akta sprawy na projektor... Mogłoby to być bardzo pomocne - dodała Ori. - Sir - zakończyła niepewnie. Najwyraźniej nie lubiła zwracać uwagi starszym stopniem. Nie ulegało jednak wątpliwości, że czas działał na niekorzyść zespołu. Ktokolwiek dokonał wtargnięcia, miał precyzję chirurgicznego lasera, dziewczyna prawdopodobnie zetknęła się z procedurami bezpieczeństwa Vakur wystarczająco wiele razy by to wiedzieć.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Akt I

Post autor: Morok »

Xiaowang już od dłuższej chwili tkwił w stanie totalnego facepalma. To miał być briefing? Lepsze odprawy widział już w czasach swojej pracy dla firmy zajmującej się segregowaniem spinaczy biurowych. A już na pewno były bardziej motywujące.
- Chodzi o Boskiego Lwa? - odezwał się wreszcie, wzdychając w duchu. Nie był już w nastroju na gierki, posłużył się więc swoim "dorosłym" głosem. - Grupa ekstremistów, która jak dotychczas powodowała tylko niewielkie incydenty... stąd uważana była za stosunkowo niegroźną - wyliczał. - Niestety, może właśnie dlatego, że wydawała się niegroźna, nikt chyba nie widział potrzeby jej rozpracowywania, więc dane na temat celów grupy czy jej przywódców są bardzo niepewne. A przynajmniej tak wyglądała sprawa w ostatnim raporcie Interpolu, jaki czytałem na ten temat - wzruszył ramionami. - Gdybym miał strzelać, "Boski Lew" brzmi jak jakieś nawiązanie do judaistycznej tradycji mesjańskiej, więc możliwe, że motywy grupy są religijne... ale w takich przypadkach zwykle niczego nie można być pewnym - dodał, kręcąc głową nad fuszerką, którą odwaliła globalna sieć bezpieczeństwa.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Akt I

Post autor: Merik »

- Po kolei zatem - rzekł Dubnow. - Po pierwsze, Lew jest, i owszem, Boski, i nie, Ori, nie przeczytałem poprawnie, pomyliłem i zmyśliłem nazwę z premedytacją. Gwoli objaśnienia: to jeden z naszych tropów, który trzeba będzie zbadać, dla zaoszczędzenia czasu podzielimy się na zespoły, a lepiej, by sprawą zajmowali się ci, którzy mają o niej jakieś pojęcie. Wychodzi, że będziesz to ty, Kid... no właśnie. W religijne motywy powątpiewam, mniejsza zresztą z tym, reszta się zgadza. Nie wiemy jednak na pewno, czy to ta właśnie grupa dokonała porwania, a jeśli nawet, czy nie stoi za nimi ktoś inny - jedyna poszlaka to groźba ataku terrorystycznego na spółkę, dla której pracowała Dertkowska. Lwa sprawdzimy więc najpierw, dwojako. Po pierwsze, przeglądniemy raz jeszcze kamery, jakoby sabotowane, nam może uda się coś z nich wyciągnąć, plus poszukamy świadków w samym ośrodku badawczym. Po drugie, jest jeden facet, zajmuje się różnym nieoficjalnym sprzętem, być może dzięki niemu niegroźni dotychczas terroryści stali się aktywniejsi. Trzy, odwiedzić trzeba będzie mieszkanie pani Catherine, poszukać informacji, o które pytał Van Dine, może się okaże, że zaginiona miała jakichś wrogów, może to osobista sprawa. Że, jak mówiłem, zależy nam na pośpiechu, podzielimy się na trzy zespoły. Do ośrodka uda się na pewno Ori, celem odzyskania materiału z kamer, z doktorem do towarzystwa, dla zbadania miejsca zbrodni zgodnie z życzeniem. Do tego potencjalnego dostawcy udam się ja, chciałbym, żeby towarzyszyli mi Ralei, żeby w razie czego fachowo ocenić ewentualne informacje o sprzęcie, i Aleks, bo tak. Wreszcie mieszkanie, zostaje Eskera i dzieciak, i dobrze się składa, tam trzeba rzetelnie zebrać informacje, zwłaszcza jeśli znajdzie się coś o terrorystach, liczę też, że pani Tatiana może być w stanie rozeznać się w ewentualnych informacjach na temat rodzaju badań, prowadzonych przez zaginioną. Obiekcje?

[Jeśli nie ma żadnych, to kolejno puszczane są na projektorze materiały, tylko Glau musi mi doprecyzować, jakie dane są w odpowiedniej formie dostarczone ku temu, później posta zedytuję. Kolejkowanie akcji: w razie braku buntów i sprzeciwów Mordechaj ślicznie prosi o prezentację ekwipunku. To tak coby akcji nie rozwlekać zanadto.]
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Akt I

Post autor: Glau »

- Sir, jeśli rzeczywiście zaangażowana jest w sprawę grupa terrorystyczna i rzeczywiście pozyskała właśnie jakiegoś rodzaju zaawansowane technologie... - powiedziała Tatiana - Czy na pewno rozsądnym będzie wysyłać w tereny którymi są zainteresowani, z których być może nawet pozyskują uzbrojenie, tylko dwu-trzyosobowe zespoły? Nie mamy pewności, ani względem tego dostawcy, ani mieszkania Catherine, czy nie spotkamy się z silnym oporem.
- Pracowałam w tego rodzaju laboratoriach wcześniej. - Tu głos zabrała Ori. - Albo terroryści mają jakąś naprawdę wyjątkową technologię, albo uzyskali pomoc z zewnątrz, tam też nie powinniśmy opuszczać gardy. Może nie zostaniemy otwarcie zaatakowani, ale niewykluczone, że ktoś spróbuje zacierać ślady gdy już dotrzemy na miejsce.
- Dodatkowo, jeśli rzeczywiście laboratorium posiada podwyższony status bezpieczeństwa, teraz po incydencie procedury musiały zostać zaostrzone. A to oznacza, że żadna osoba z cybernetycznymi wszczepami nie zostanie wpuszczona do środka bez stosownej ewaluacji. Na którą w obecnej sytuacji czasu nie mamy.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Gruby
Posty: 2590
Rejestracja: 2014-09-23, 19:41
Tytuł: Bóg Losowań
Has thanked: 53 times
Been thanked: 63 times

Re: Akt I

Post autor: Gruby »

-Pójdę sam do laboratorium.
Powiedział Van Dine, siedząc luźno na krześle i okręcając w palcach niezapalonego papierosa. Spojrzał na niego z tęsknotą, tak, jakby żałował, że nadal nie ma przy sobie zapalniczki, po czym wyjaśnił swoje intencje:
-Jeżeli rzeczywiście w laboratorium są osoby współpracujące z tą... organizacją, to pierwszą rzeczą jaką zrobili było całkowite pozbycie się danych z nagrań. Mogli na parę godzin przed przeprowadzeniem akcji po prostu wyłączyć kamery i zrzucić winę na awarię. Tak jak zresztą pan komisarz powiedział - były sabotowane. To musiało być zaplanowane. Nie weszli sobie ot tak do pilnie strzeżonej placówki i nie odstrzelili... nie porwali, naukowca od ściśle tajnych projektów. Dlatego nie ma co liczyć na tak oczywiste ślady do których służby będą się próbowały dostać w pierwszej kolejności. Potrzebna tu jest gruntowna, tradycyjna analiza miejsca porwania i odtworzenie wydarzenia, krok po kroku. To czego nie widać na kamerach, można ujrzeć na odprysku w ścianie lub pogiętej kartce.
W miarę jak mówił, jego głos stawał się coraz bardziej świszczący i ochrypły. W końcu skrzywił się i przerwał na chwilę. Wyjął z kieszeni spodni inhalator, potrząsnął nim, psiknął sobie do ust, po czym, tak samo wyraźnie jak na samym początku, kontynuował:
-Nikt nie odważy się zaatakować mnie w laboratorium. Byłoby to zwyczajnie głupie i bezsensowne, bo raczej porywacz się domyśli, że każdy mój ruch jest monitorowany przez służby, a atak na mnie byłby tylko dawaniem wskazówek. Inna sprawa, że skoro celem może być spółka w której pracowała pani profesor, to tym bardziej nie będą nam przeszkadzali w laboratorium. Chyba, że Dertkowska pracowała w tym laboratorium prywatnie, wynajmując powierzchnię. Hmmm... Wolę działać samemu. Obstawiam jednak, że przyda się wam większa liczba osób przy osobie, handlującej "nieoficjalnym sprzętem. Będę potrzebował tylko informacji od... pani Tatiany i tego dziecka. O pani profesor. Może mi to pomóc przy szukaniu śladów w laboratorium. Szczegóły jej życia prywatnego, naukowego i tym podobne.
Zatrzymał się, tak, jakby miał zamiar już zakończyć swoją część i dać wypowiedzieć się innym. Jednak po chwili namysłu, oparł łokcie na kolanach, złączył dłonie, po czym obdarzył bardzo chłodnym spojrzeniem komisarza Dubnowa.
-Ach, i jeszcze coś... JESTEŚ NIEKOMPETENTNY. - mówiąc to, wyraźnie podniósł głos, tak, by wszyscy w sali nie mogli mieć wątpliwości, że kwestionuje kompetencje dowódcy już przy pierwszym jego wystąpieniu i rozkazach - Sposób w jaki przedstawiasz informacje jest chaotyczny i niewprawny. Brakuje potrzebnych szczegółów, mówisz zresztą tak, jakbyś wcale nie był pewny swoich słów. Nie udostępniasz nam akt sprawy ani informacji na projektorze, przez co jesteśmy zdani tylko na to, co nam w nieudolny sposób przekażesz, zamiast na czytelnym, konkretnym tekście. Takie drobne szczegóły świadczą o tym, że skoro nawet nie potrafisz przeprowadzić w dobry sposób prezentacji zadania, które mamy wykonać, panie komisarzu, to równie dobrze mogę już przygotowywać stół operacyjny, bo pewnie większość z tej... hmph, drużyny, będzie wymagała pomocy lekarskiej, gdy dojdzie do jakiegokolwiek trudniejszego wyzwania. Powtórzę to jeszcze raz. JESTEŚ NIEKOMPETENTNY, panie komisarzu.
Doktor nie ruszał się jednak z miejsca, a jego ton był zaledwie chłodny. Po jego minie widać było, że nie ma zamiaru powiedzieć czegoś w stylu: "lepiej abym to ja tutaj rządził" albo "pierdolę, nie będę pracował z kimś tak nieudolnym, który nawet nie potrafi składnie przedstawić założeń misji". Była to raczej postawa: "muszę pracować z niekompetentnym przywódcą, więc będzie więcej ludzi do składania i będę musiał bardziej polegać na sobie. Świetnie. Hurra. Kupię sobie ciastko w ramach nagrody".
Zablokowany

Wróć do „Kryptonim: Prospero”