Szturm na Zul-Dugar

Zablokowany
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

Gdy Pontifex powrócił z informacjami spod Sulenost, jasnym stało się dla Cereberi, że nie minie dużo czasu nim któryś z klanów Nwalme zechce wyprawić się na północ w poszukiwaniu łatwiejszego łupu. Cindar, chcąc stawić odpór elfiej agresji w Xarr wycofywał wszystkie siły, jakie tylko mógł, ze swojej wschodniej granicy.
Strażnice Zul-Dugar pustoszały z każdym dniem, tak, że po niedługim czasie do utrzymania porządku w mieścinie pozostało tylko kilka oddziałów milicji. Tymczasem zaś, pojawiły się pierwsze doniesienia, to o śladach znalezionych przy granicy lasu, to o zaginionym drwalu... Pierwsze modliszki, prawdopodobnie wykonując jakiś rodzaj spontanicznego zwiadu, już stacjonowały w okolicy.

Miasto zostało osamotnione w obliczu zagrożenia. Jeśli nie miało dojść do rzezi, ktoś inny niż jego suweren musiał zająć się ewakuacją. Lub obroną.

----
Przestrzeń zamieszkaną w prowincji można było podzielić na kilka sektorów o zbliżonych do siebie zajmowanych powierzchniach. Pierwszym wartym wyszczególnienia było centrum miasteczka wraz z rynkiem. Było ono umiejscowione pomiędzy ruinami, na sporym, równym terenie specjalnie oczyszczonym z gruzów i uprzednich zabudowań. W pobliżu rynku znajdowały się spichlerz, ratusz, budynek straży wraz z barakami, oraz lokalna świątynia. Miejsce to graniczyło z zamieszkiwaną przez zamożniejszych mieszczan dzielnicą, częściowo dzielącą architekturę z oryginalną budową miasta. W skład samej zabudowanej przez Cindar części wchodziły jeszcze dwie dzielnice biedniejsze, niejako okalające wyżej wymienioną zabudowę. Jedna wchodziła głębiej w ruiny, częściowo się z nimi łącząc architektonicznie i sięgając aż do Placu Świątynnego. Miejsca, które było pierwotnym centrum metropolii i przedsionkiem do Domu Widzących pełniącego w kulturze trolli funkcję hieratycznej rady miejskiej.
Dalej, za oryginalną zabudową Zul-Dugar ciągnął się pas zniszczonej ziemi, duża pół-otwarta przestrzeń pozbawiona roślinności, poprzecinana od czasu do czasu pojedynczą, ułożoną z kamieni ścianą. W tamtym kierunku należało się udać, chcąc dotrzeć do Cindaru.
Trzecią częścią samych ruin była przestrzeń przylegająca do dzielnicy o hybrydowym stylu. Pomiędzy mogącymi zawalić się w każdym momencie i nie bardzo nadającymi się do eksploracji budynkami stała winda Mensitaru.

Po zgoła przeciwnej stronie stała, wcześniej wspomniana, druga dzielnica. O ile można ją było nazwać "dzielnicą". Była to raczej dość specyficzne zbiorowisko lepianek i drewnianych chat, zasługujące raczej na miano slumsów niż godziwych mieszkań. Tam jednak żyła największa część populacji nowego Zul-Dugar. Pomiędzy miastem a puszczą rozciągały się jeszcze osady rolne dostarczające miastu pożywienia, pewien pas ziemi pustej, a następnie chaty drwali. Chodziły słuchy, że gdzieś na granicy puszczy ma swoje obozowisko grupa wyjętych z pod prawa kłusowników, jednakże nie sposób było dociec, czy były prawdziwe, czy też nie. Dalej była już tylko wschodnia puszcza.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

Pogłoski o nadchodzącym ataku Nwalme były bardzo niepokojące, zatem Cerebri byli tym bardziej zdziwieni faktem, że nie widać śladów przygotowań do oblężenia w Zul-Dugar. Oddziały, które powróciły z Sulenost zostały uzupełnione i wyszkolono oddział Tormenti, czyli Cerebrich przystosowanych do ciskania pocisków manicznych na znaczne odległości, oraz kolejną jednostkę Falcatari.

Pontifex objął bezpośrednią komendę nad Tormenti i jednym z oddziałów Falcatari, natomiast zaufanym Ravusowi i Octavusowi przekazał dowództwo nad weteranami Sulenostu. Za pomocą studni grawitacyjnej opuścili się na równiny Zul-Dugar.

Ravusa wraz z oddziałem wysłał na patrol w kierunku puszczy, gdzie miałby obserwować sytuację, zasięgnąć informacji od drwali i rolników i w miarę możliwości skontaktować się z kłusownikami, którzy mogliby stanowić cenne wsparcie w walce z inwazją modliszek - wszak kłusując, muszą je raz na czas napotykać.

Octavusa natomiast wysłał na patrol w przeciwnym kierunku. Mało prawdopodobne, by coś tam się działo, jednakże zawsze lepiej jest sprawdzić tyły. Nie wiadomo, czy Nwalme nie budowały tuneli albo nie wysłały pomniejszych oddziałów na zwiad w tamtym kierunku.

Sam Pontifex natomiast powiódł swych ludzi na rynek, by spotkać się z burmistrzem, dowódcą straży czy kimkolwiek odpowiedzialnym za miasteczko.
Spoiler
Pokaż
Siły zaangażowane w wątek:
Pontifex (Medyk)
Octavus, Ravus (dowódcy bez dodatkowych skilli)

3 oddziały Falcatari - piechota szturmowa, 2/2
Pancerz: Piechota dystansowa 1
Pancerz: Jednostki szybkie 1

1 oddział Tormenti - piechota dystansowa, 2/3
Wrażliwość: Jednostka ciężka
Zasięg +2
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

Dość dobitną odpowiedzią na to, czy drwale coś widzieli był widok nie starszej niż siedemnaście lat kobiety która z wściekłym wyrazem twarzy zbliżała się do wioski od północy. Przez prawe ramię miała przerzuconą ciężką siekierę. Toporne narzędzie przyniosło zapewne upadek nie jednemu drzewu. Teraz ociekało krwią. Nie trzeba było długo szukać, do kogo owa krew należała. Lewą ręką bowiem dziewczyna ciągnęła trupa Nwalme. Autentycznego łowcy.

----

Pontifex bez przeszkód wszedł na rynek miejski. Z okien sporo osób przyglądało się pochodowi jego ludzi, jednakże na samych ulicach nikt nie chciał stać na trasie Cereberi. Klasyczna mieszanina strachu i zaciekawienia. Sam rynek był dość szeroki - jak przystało na centrum metropolii tych rozmiarów. Przed budynkiem straży zdążył się już zebrać komitet powitalny, najwidoczniej uprzedzony o przybyciu manicznych wojowników. W jego skład wchodził grubszy, łysiejący mężczyzna w średnim wieku ubrany w kolczugę i noszący insygnium kapitana straży. Po jego prawej stronie stała kobieta w jasnobrązowym uniformie. Jej twarz miała poważny, urzędowy wyraz. Nieco z tyłu stali: mężczyzna w jasnoniebieskiej szacie znaczącej opiekuna świątyni i, bezpośrednio za kapitanem, młoda strażniczka w stopniu kaprala.

----

Na samej równinie za miastem Ravus dostrzegł duże zgrupowanie wozów. Byli to najprawdopodobniej mieszkańcy chcący wyjechać na północ, by schronić się przed inwazją. Zgiełk wzajemnych przekrzykiwań i sporów był trudny do zniesienia. Samych Nwalme w tłumie jednak nie było widać.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

Octavus wyszedł dziewczynie na przeciw.
- Witaj. Jestem Octavus z Mensitar, miasta na wiszących skałach. Widzę, że pogłoski o wzmożeniu aktywności Nwalme nie były bezpodstawne. Przybywamy zbrojnie właśnie z tego powodu - by stawić odpór bestiom. Często toczycie z nimi walki w lesie?

***

Pontifex na czele żołnierzy podszedł do grupy.
- Cindarczycy z Zul-Dugaru! Zaniepokojeni wieściami o nadchodzącej inwazji insektoidów ze Wschodniej Puszczy przybyliśmy z Mensitar wspomóc zbrojnie obronę tych włości. Czasu nie ma zbyt wiele. Moi ludzie już prowadzą patrole wokół miasta, wkrótce powrócą - rzekł rzeczowo. - Musimy zebrać siły i chronić ludność cywilną. Ocenić sytuację strategiczną i taktyczną oraz przygotować plan obrony. Nie czas teraz na oficjalne powitania i prezentacje. Jestem Pontifex i jeśli chcecie przetrwać, musimy współdziałać.

***

Ravus dogonił zgrupowanie. Należało rozejrzeć się, czy ludzie ci są uzbrojeni i czy nie ma wśród nich takich, którzy wyglądają na zaprawionych w bojach. Wozy też mogłyby być użyteczne, choćby do uformowania defensywnego taboru. Zawsze to materiał do tworzenia kolejnych linii obrony lub szybkiego łatania luk.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

Dziewczyna zaklęła, spluwając przez ramię. Nadal wyglądała na zdenerwowaną. I to bynajmniej nie w sposób który mógłby kojarzyć się z przerażeniem, czy utratą kontroli. Była zdenerwowana jak święty mściciel, czy banshee podczas bitwy. Wyglądało na to, że Nwalme wybitnie jej ubliżył. Jeśli nie chodziło o coś poważniejszego.
Blondynka zatrzymała się, na chwilę kładąc cielsko na ziemi. Miała na imię Baru - a przynajmniej to powiedziała, w dość trudnym do odcyfrowania, ociekającym wulgaryzmami slangu. To w jaki sposób nazwała usieczonego przez siebie łowcę również nie bardzo nadawało się do druku, zaś sam Octavus ze zdziwieniem stwierdził, że właśnie nauczył się paru nowych sformułowań. Drwale nie toczyli żadnych skoordynowanych walk w lesie. Ale bywali wśród nich... zapalczywi. Tacy jak Baru, którzy pomimo zagrożenia nadal chcieli wykonywać swoją pracę. A gdy coś im przeszkadzało... sięgali po broń. Wrogiej armii nie było na razie widać, choć samotni łowcy - jak ten, który miał nieszczęście spotkać drwalkę, zapuszczali się coraz dalej.
Szesnastolatka, z podniesioną głową oznajmiła oficerowi, że właśnie zabierała jegomościa do wioski, by tam zamieścić go na wysokim palu.

----

Radca miejski podrapała się po policzku, jakby nie będąc pewną jak odpowiedzieć na tak obcesowe powitanie.
- Panie... Pontifexie. Wiecie zapewne... że jakkolwiek nie można zaprzeczyć, o realności zagrożenia, ani o... konieczności podjęcia zdecydowanych działań... To nadal to miejsce nie jest pod pańską jurysdykcją. Jeszcze jesteśmy w Cindarze. - powiedziała kobieta o poważnym wyrazie twarzy. Tym razem przywołała na twarz coś w rodzaju nieporadnego uśmiechu. Jakby dla złagodzenia ostrej wymowy wypowiedzianych słów - Jestem Kaja i reprezentuję Zul-Dugar.
Minimalnie zbita z pantałyku, być może obawiając się, że gość weźmie do siebie udzielone przez siebie przypomnienie kontynuowała w bardziej pojednawczym tonie.
- Oczywiście chętnie przyjmiemy wszelkie wsparcie. Szczególnie militarne. To Zachariasz - wskazała na grubego mężczyznę po swojej lewej stronie - dowodzi obroną miasta.
Strażnik skłonił się dość nisko. Być może ukłoniłby się niżej gdyby nie przeszkadzał mu w tym brzuch. Nie było w tym powitaniu jednak służalczości, jakiej ktoś nieprzyzwyczajony mógłby spodziewać się po klasie niższej Cindaru. Zachariasz uśmiechał się dość szeroko, lecz nie wyglądał na prostego głupca z zaściankowego miasta.
- Prosimy do środka - powiedział mężczyzna w błękitnej szacie. Ten najwyraźniej wziął sobie do serca słowa Pontifexa o pominięciu prezentacji. - Mapy są gotowe.

----

Część osób w zgromadzeniu rzeczywiście wyglądało na wojowników. Może nie zaprawionych w bojach weteranów, ale nadal ludzi którzy wiedzieli, którą stroną trzymać włócznię. Problem jednak leżał w tym, że chyba żaden z nich nie planował brać udziału w obronie miasta.

- Kaliku! To szaleństwo. Nie przebrniecie na 10 staj od linii miasta. Wiecie jak te stworzenia uwielbiają polować... - krzyczał mężczyzna w błękitnych szatach do jakiejś innej, ukrytej wśród tłumu osoby. Wyraźnie miał miejsce spór. - A jeśli nawet, wpadniesz z jednej wojny prosto w drugą. Naprawdę sądzisz, że elfie włócznie będą łagodniejsze od szponów robali?

Wyglądało jednak na to że kapłan mówił na próżno. Ludzie byli zdeterminowani by opuścić miasto.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

Wieści przedstawione przez Baru były interesujące, niemniej jednak drwale, choć dzięki swej znacznej sile i znajomości puszczy byli w stanie walczyć z pojedynczymi osobnikami, nie mogliby obronić się przed zmasowanym atakiem Nwalme.
- Nielichy to wyczyn, samojednej Łowcę usiec. Brawo, dzielna dziewczyno. Musimy kontynuować nasz patrol. Mamy nadzieję, że dołączycie do nas w zorganizowanej obronie miasta. Nadciąga wielka bitwa, każde ramię będzie potrzebne. Do zobaczenia, Baru.

Po skończonej rozmowie patrol ruszył dalej, a Octavus odnotował, że drwali trzeba wykorzystać w trakcie obrony. Znają bestie, znają las, mają potrzebną siłę.

***

Pontifex popatrzył nieco zdziwiony na radcę Kaję, ale nie wydawał się być urażony. Chociaż ta jego obca fizjonomia była dla kobiety dość zagadkowa - co siedzi w pod tą niebieską czaszką??
Na zaproszenie kapłana Pontifex skinął głową i wstąpił do środka.
- Radco Kaju, oczywiście szanujemy waszą suwerenność, jednakże w obliczu niedawnych wydarzeń - ponownego wzniesienia bariery Sulenost oraz wybuchu wojny między Cindarem a elfami, wasze państwo znalazło się w niezwykle trudnym położeniu, zagrożone na dwóch frontach. Cindar obecnie zaangażował prawie wszystkie siły w walkę z elfami, zostawiając tę flankę niebronioną. A cała furia Nwalme skupi się teraz tutaj. Nasze miasto znajduje się dokładnie nad naszymi głowami, zatem bezpieczeństwo tych ziem jest dla nas najważniejszą sprawą - wyjaśnił.

- Ale do rzeczy - podjął po krótkiej chwili. - Przybyliśmy w sile blisko setki dobrze wyszkolonych wojowników. Choć Cindar przerzucił większość sił na zachód, spodziewam się, że zostało wśród was trochę żołnierzy. Interesuje mnie też sytuacja taktyczna - obrócił się w kierunku dowódcy straży. - Panie Zachariaszu, mogę prosić o przedstawienie stanu osobowego oraz obecnych planów obrony?

***

Oddział podszedł do kłócących się, prowadzony przez Ravusa.
- No no no, co my tu mamy. Banda samobójców? - zaczął Synad. - Tymi wozami nieszczególnie się rozpędzicie, a kiedy Nwalme nadejdą w pełnej sile, łowcy, latające bestie, szarżujące robale, nie będziecie mieli szans, by uciec. Jedynie nieliczni konni będą mieli szansę przeżyć, większość z nich z kolei padnie od elfowych szypów - Ravus zawinął młyńca swoją falcatą. - Zawróćcie. Widzę wśród was ludzi, którzy potrafią posłużyć się bronią. Jeśli zewrzemy szeregi, mamy szansę się obronić. Przeżyje was z pewnością więcej, niż jeśli będziecie bezładnie uciekać.
Synad zrobił pauzę, popatrzył po ludziach. Wyszedł na środek i wzniósł się nieco w powietrze, maniczne wyładowania skakały mu po skórze.
- Nie dajcie na siebie polować. Sami stańcie się łowcami!
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

Wyglądało na to, że jeśli kłusownicy rzeczywiście byli w lesie, to nie chcieli być znalezieni. Dalszy obchód nie przynosił większych efektów. Czasem tylko gdzieś trafiła się nadłamana gałąź, lub plama krwi świadcząca o jakiejś potyczce sprzed kilku dni.
Dalsze kontynuowanie obchodu mogło wprawdzie dostarczyć dodatkowych informacji o Nwalme, ale mogło również rzeczywiście doprowadzić do spotkania z modliszkami. Wchodzili w teren leśny i ryzyko rosło.

----

- Nasz stan osobowy ssie wielkiego czarnego kutasa, panie komendancie - zameldował ochoczo Zachariasz nieszczególnie przejmując się obecnością dam, ani protokołem dyplomatycznym.
- Większość straży została wycofana na zachód ze względu na pobór. Mamy jeden pluton interwencyjny, kolejne trzy do pilnowania bram i ulic. I jedną jednostkę śledczą. Oprócz tego oficjalnie istnieje milicja obywatelska. Nieoficjalnie, zostało paru młodziaków, ale reszta została wzięta z poborem lub sama postanowiła spierdalać na zachód. Jeśli dać im broń, może byliby w stanie dać nam... sekundę, odpierania szturmu.
- No i na koniec, mamy jedną jednostkę straży świątynnej.
Zapadła grobowa cisza. Z takimi siłami ciężko było utrzymać porządek w mieście tych rozmiarów. Co dopiero mówić o odparciu szturmu.

----

Reakcja tłumu była zdywersyfikowana. Niektórzy cofnęli się jakby przemawiał do nich diabeł, innym trochę imponowała magia synada, ale... nieufność była niemalże namacalna.
- Idziemy zwartą kolumną. Na północ. Tam jeszcze przez chwilę nie będzie elfów. - przerwała ciszę jednooka kobieta, nosząca znak cechowy skryby handlowego. - Tak samo, jak tu jeszcze nie ma Nwalme. Może i ty, dziwaku, zdążysz się spakować, zanim się tu zlecą.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

Raporty donosiły o pojedynczych osobnikach, nie o całych stadach Nwalme. Octavus postanowił kontynuować patrol, nie wchodzili już jednak głębiej w las - poruszali się równolegle do jego krawędzi. Potrzebowali odnaleźć choćby drwali.

***

- Taaak... Wspaniale. A co z bronią? Dysponujecie artylerią? Działami, balistami, katapultami? Zasięgowa broń ręczna jak muszkiety czy kusze? Konie? Lance? Potrzebuję też wiedzieć jaką wartość bojową prezentuje straż świątynna - to u was coś w rodzaju milicji, czy zakon wojowników szkolonych od małego przez świątynię? Ilu mieszkańców pozostaje w mieście? Co przewidują standardowe plany obrony?

***

Ravus popatrzył na kobietę, marszcząc swe łuki brwiowe.
- Jesteśmy waszymi sąsiadami. Żyjemy w Mensitar, mieście na latających skałach nad Zul-Dugar. Te pola to również nasz dom, i podobnie jak wy będziemy zgubieni, jeśli bestie opanują te ziemie. Odcięci od świata. Chcecie stać się bandą włóczęgów? Żebraków? I to tylko garstka, która zdoła zbiec szponom Nwalme i ostrzom elfów. Ja nie widzę innej alternatywy niż chwycić za broń i walczyć za wszystko, co mam na tym świecie.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

Odnalezienie drwali nie było zbyt dużym problemem. Wystarczyło wrócić się po swoich śladach, a następnie podążyć w kierunku w którym udawała się uprzednio spotkana dziewczyna.
Osada składała się z kilku chat, które Octavus był w stanie policzyć nie używając więcej niż półtorej dłoni. Były to dość proste, ale solidne zabudowania. Wyglądało na to, że drwale znali się nie tylko na samej wycince, ale również na podstawowej obróbce drewna. Frontem do lasu stały trzy pale wykonane ze ściętych drzew. Na każde nabity był jeden Nwalme.
Falcatari byli w stanie rozpoznać w truchle najbardziej po lewej łowcę, którego widzieli parę minut wcześniej, ciągniętego po ziemi. Owad z centralnego pala musiał wisieć już od pewnego czasu, gdyż znać było po nim rozkład i śmierdział. Modliszka najbardziej z prawej nie była w najlepszym stanie, ale nadal żyła.

Obok jednej z chat ustawiony był prosty stół przy którym dwóch umięśnionych mężczyzn i Baru grali w karty. Pozostawione w pobliżu potężne siekiery budziły respekt.

----

- Broń na szczęście jest. Powinniśmy mieć dość muszkietów, by wyekwipować dwa bataliony. I jeszcze kilka dział - powiedział Zachariasz - Konie są, ale pociągowe, nieszkolone. W walce mają jednaką szansę, by zacząć tratować swoich, jak i wrogów. Straż świątynna... - mężczyzna spojrzał pytająco na stojącego obok kapłana.
- Nigdy nie brała udziału w otwartej walce - odpowiedział mężczyzna - Zna więcej opowieści, niż prawdziwych bojów. Ale są zorganizowani i słuchają rozkazów.
- W mieście pozostaje szacunkowo kilka tysięcy ludzi. Przy czym jakiś tysiąc właśnie zbiera się na polach za ruinami, by, póki zagrożenie jest jeszcze niewielkie, skutecznie zniknąć z okolicy. - powiedziała burmistrz - W skład tego tysiąca wchodzi większość rzemieślników cechowych, na których opierałby się plan obrony miasta w warunkach normalnych. Ale w tym momencie musielibyśmy ich chyba zatrzymać siłą. - Kaja spojrzała na kapłana w dość szczególny sposób, po którym Ponifex był w stanie stwierdzić że wymieniona ewentualność mogła być uprzednio poważnie rozważana w tym gronie - Ale zwykle miasto ma tylko odpowiadać ogniem zaporowym, do czasu gdy przybędzie odsiecz ze stolicy. I zwykle samo dysponuje większym garnizonem... Żaden scenariusz nie przewidywał tego.

----

- My przeżyjemy. A co do włóczęgostwa, to się jeszcze okaże - powiedziała kobieta. Wyglądało na to że ani ona, ani tłum nie zamierzali dać się przekonać. Nawet biorący wcześniej udział w dyskusji kapłan, usiadł tylko na pobliskim kamieniu i schował twarz w dłoniach.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

Octavus podszedł do stołu.
- Witajcie. Jak Baru mogła wam już powiedzieć, prowadzimy patrol na tych terenach. Nie udało nam się nawiązać kontaktu z kłusownikami... Czy wiecie, gdzie się znajdują? Nadciąga silny atak Nwalme. Chcielibyśmy waszej i kłusowników pomocy w odpieraniu tego szturmu.

***

Cudownie... - pomyślał Pontifex.
- Dobrze, jak liczna jest ta jednostka? Potrafią strzelać z muszkietów lub broni ciężkiej? Czy znajdą się stanowiska artyleryjskie dla moich Tormenti? Możliwe że będziemy musieli te konie poświęcić. Pozostawione same sobie na pastwę Nwalme mogą zacząć się bronić, a silnego, pociągowego konia niełatwo jest powalić. Zawsze to jakiś zyskany czas.
Przerwał. Sytuacja była bardzo trudna, ale trzeba opracować plan dający największe szanse na przetrwanie. Trudno jednak snuć szczegółowe plany, gdy nie wiadomo jakimi siłami będzie się ostatecznie dysponować. Trzeba zaczekać na powrót Ravusa i Octavusa.

***

- Dobrze więc. Postanowiliście, że lepiej być tchórzem, zdrajcą i samobójcą niż walczyć o swój dom. Wy jesteście jednak niewarci splunięcia. Ohydna, zdradziecka rasa. Mimo to odeskortujemy was jeszcze kawałek. Może ujdziecie z życiem.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

- Kłusownicy... - Baru splunęła przez ramię nie odrywając wzroku od trzymanych w rękach kart.
- Nie widzieliśmy ich od dawna - powiedział jeden z sękatych drwali. - Ale mówią, że wycofali się do miasta, nie chcąc ryzykować spotkania z modliszkami. Porabują trochę i pójdą szukać gdzie indziej.
- Nie jesteśmy żołnierzami - dodał drugi drwal. - Bronimy naszych domów gdy trzeba - tu głową wskazał na zaostrzone pale, ale żadna z nas formacja militarna do obrony miast.

----
- Dadzą sobie radę. Może nie najcelniej, ale powinno wystarczyć na szarżujące modliszki. - powiedział Zachariasz - Jeśli chodzi o zabudowania i fortyfikacje, na nich przynajmniej nam nie zbywa. Za każdym rogiem jest ściana, czy ruina mogąca zapewnić przynajmniej połowiczną osłonę strzelcom, lub artylerzystom.
- To była kiedyś wspaniała metropolia - dodał kapłan - Jedno z największych miast trolli.
- Podstawowym deficytem aktualnie jest nie uzbrojenie, ale czas na przygotowanie ludzi. Może okazać się, że skupimy się na uzbrajaniu stanowisk i nie zdążymy pozyskać sił wśród kupców cechowych. Albo, że zajmiemy się przekonywaniem ludzi, ale modliszki zaatakują zanim wycofamy drwali ze skraju lasu. Musimy uważnie planować posunięcia - ostrzegła okrężnie pani burmistrz.

----

Cios przyszedł szybciej, niż Ravus mógłby się tego spodziewać. I nie był to bynajmniej przyjacielski płaszczak. Uzbrojona w nóż ręka wyryła w policzku Synada krwawą bruzdę.
Atakującym była dziewczyna. Lekko przygarbiona w bojowej postawie i z szerokim, paskudnym uśmiechem na twarzy. Szybkim ruchem obróciła nóż w ręce strzepując parę kropli gęstego płynu na ziemię. Po sposobie w jaki balansowała w ręce ostrze, mężczyzna mógł ocenić, że stanowiła niesamowicie groźnego przeciwnika.
- Mógłbyś powtórzyć jeszcze raz... swoją opinię? - w innych okolicznościach mógłby odebrać ten jadowity głosik jako całkiem przyjemny w brzmieniu. Teraz jednak słyszał w nim głównie groźbę. Wokół Ravusa zrobiło się odrobinę luźniej. Ludzie odsuwali się od niego. Z wyjątkiem kilku dość dobrze zbudowanych mężczyzn, którzy celowo stanęli z tyłu by zablokować Synadowi drogę ucieczki.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

- Ale znacie te bestie lepiej od większości ludzi. Wasza wiedza może być nieoceniona. Ponadto dzięki waszej ciężkiej pracy jesteście silni i sprawni. Każdy przyda się w obronie. Proszę was, byście jak najszybciej ewakuowali się w kierunku miasta. Jeżeli ruszycie wkrótce,możemy na was zaczekać i powrócić razem. Zawsze to bezpieczniej.

***

- To niemały problem. Kto spośród was ma największy posłuch wśród mieszkańców? My, jako obcy, nie zdołamy przekonać ich by dołączyli do bitwy słowami - najwyżej czynami. Konie, pociągowe czy nie, są szybkie i nadają się do przeprowadzania patroli. Moich ludzi oddeleguję do przygotowywania stanowisk obronnych. Wróg będzie miał potężną przewagę, co zatem należy zrobić to postarać się przygotować pułapki i plan obrony polegający na ciągłym wycofywaniu się. Przy sforsowaniu każdej przeszkody mantidzi muszą ponosic dotkliwe straty, byśmy mogli odeprzeć ich na właściwych murach miasta. Ale potrzebujemy ludzi z cechów jak najszybciej - mamy zbyt niewielu, by przygotować obronę na czas. Niezwłocznie wyślę swoich ludzi, by zaczęli kopać wilcze doły w pobliżu murów miejskich.

***

Ravus, choć wewnętrznie wzburzony, opanował nerwy. W końcu co trzy umysły, to nie jeden. Powstrzymał chęć natychmiastowego rażenia dziewczęcia gromem i po prostu wzniósł wokół siebie barierę maniczną. Uniósł dłoń do rany i spojrzał na lepką, szaroniebieską krew. Westchnął i spojrzał na dziewczynę i za nią. Poza kręgiem bandziorów widział jak Falcatari również wznieśli bariery i stanęli w szyku, gotowi do walki. Kiwnął głową uspokajająco, ale ścisnął mocniej swą falcatę.
- Myślałem, że wśród ludzi przed atakiem rzuca się honorowo rękawicą. Cóż, cios ten był jak najbardziej zdradziecki. Twoje czyny dają świadectwo, kim jesteś. Ale nie jest za późno. Możesz ocalić honor i stanąć w obronie swej ojczyzny. Chyba że wolisz zginąć, zdezerterowawszy haniebnie. Albo rzucić się na mnie z powodu kilku słów bolesnej prawdy. Twój wybór, ale pozwól mi doradzić, że największe szanse na przeżycie będziesz miała stając do walki z Nwalme.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

- Prawdopodobnie masz rację. Będzie ich wkrótce znacznie więcej, niż jesteśmy w stanie powstrzymać. - Stary drwal westchnął. - Jak tylko moja młodsza córka wróci z lasu, udamy się w stronę Zul'Dugar.
Baru precyzyjnie splunęła na ziemię, zagrywając karty ze swojej ręki.

----

- Mój uczeń - tu głos zabrał kapłan - udał się już na plac, na którym zbierali się do odjazdu. Jeśli uda mu się coś osiągnąć, wkrótce powinien powrócić. Nie sądzę jednak by poszło za nim zbyt wielu ludzi.
- Jeśli mogę coś zasugerować - tu po raz pierwszy głos zabrała towarzysząca Zachariaszowi strażniczka - Szanse że odeprzemy mantidów na murach są raczej mizerne. Naszą największą szansą są walki na ulicach, kiedy siły przeciwnika będą rozproszone. Jeśli wedrą się do środka, umiejętnie rozmieszczone oddziały powinny być w stanie konsekwentnie eliminować małe grupy przeciwników. Jeśli usuniemy przewagę liczebną wroga i zaskoczymy go, prowadząc działania na własnym terenie... Możemy przetrwać.
Kaja popatrzyła na strażniczkę bardzo niechętnie. Wpuszczenie owadów na ulice na pewno spowoduje duże ofiary wśród ludności cywilnej. Rzeczywiście jednak ukształtowanie ruin dałoby sporą przewagę walce partyzanckiej.

----

Dziewczyna zachichotała. Iście paskudnym chichotem. W jej oczach tańczyła iskra gniewu, ale jednocześnie wyraźnie podobało jej się to, co robi. Mało kto nie boi się ciężko uzbrojonego oddziału ustawionego w szyk. Jeszcze mniej osób jednak robi to jednocześnie obawiając się Nwalme i przejmując dobrem ojczyzny. Słowa Ravusa padały więc na kamień. Dlaczego jednak przeciwniczka zamierzała opuścić miasto, jeśli tak ciężko było ją przerazić? To pozostawało tajemnicą.
Zakołysała się na piętach, jakby minimalnie oddalając od Synada i wciąż chcąc prowadzić rozmowę... I wystrzeliła do przodu z prędkością atakującej żmii. Falcatari byli przygotowani na to by bronić swojego dowódcy, co dwóch spośród nich w przeciągu sekund przypłaciło życiem. Ravus kiedyś słyszał o takim stylu walki, niesamowicie brutalnym, niesamowicie szybkim i niesamowicie skutecznym. Podobnie walczyły elfickie banshee. Z tym tylko że dziewczyna bez zastanowienia zabiła żołnierzy, zamiast zostawić ich trzymających swoje własne wnętrzności przy pomocy jedynej pozostawionej przez ostrza ręki. Przewaga liczebna mogła okazać się znacznie mniej pomocną przeciw takiemu przeciwnikowi. Mniej zajmująca była natomiast reszta bandytów. Dysponowali głównie bronią długą: włóczniami, glewiami i postawionymi na sztorc kosami. Ravus zauważył również jeden trójząb i dwa łuki. Było ich trzykrotnie mniej niż Falcatari i wyraźnie nie rwali się do walki. Raczej czekali, aż ktoś złamie szyk, lub oddział spróbuje się wycofać. Utrzymywali dystans.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

Octavus z oddziałem czekają na drwali, by odeskortować ich do miasta.

***

- To dobry pomysł. Będziemy musieli zorganizować obronę w taki właśnie sposób, choć raczej ograniczy to przydatność naszej artylerii. Proponuję zatem zacząć przygotowywać punkty oporu, miejsca na zasadzki...

Pontifex pochylił się nad mapą i zaczął dyskutować z pozostałymi, które miejsca w ruinach najlepiej nadawały się do przygotowania stanowisk ogniowych, kryjówek, zasadzek. Gdy tylko doszli do pierwszych decyzji, wysłali ludzi by zaczęłi przygotowywać wybrane miejsca - nieśli broń, wznosili barykady.

***

Dziewczyna rzeczywiście była niebezpieczna. Należało ją obezwładnić lub zabić i to jak najszybciej. Ravus przywołał moc i cisnął w nią magicznym pociskiem, gdy zmieniała kierunek ruchu, po czym ruszył na nią z wzniesioną tarczą i falcatą w dłoni. Jego żołnierze poszli za przykładem - widać było, iż przeciwko niej nie należy walczyć w szyku, bowiem może doskakiwać i kąsać. Pozostali Falcatari osłaniali walczących przed gawiedzią.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

//Oddziały mogą sobie trochę jeszcze poczekać.

----

Gdy Pontifex wychodził z sali, wydać rozporządzenia swoim podkomendnym, zatrzymał go jeszcze mężczyzna w błękitnych szatach.
- Jest jeszcze jeden zasób w tym mieście, o którym wcześniej nie wspomniałem - powiedział kapłan. - To bardziej miejska legenda niż cokolwiek na czym można by polegać, ale... Jeśli jest w niej ziarno prawdy, mogłaby nam dać znaczącą przewagę.
- Ponoć gdy oryginalne Zul-Dugar stanęło do walki, broniły go wielkie maszyny ze stali i kamienia, zdolne zmieniać wrogów w miazgę z nadzwyczajną łatwością... Golemy.
- Nie wiem, dlaczego miasto padło, ani nawet kto je pokonał tamtego dnia. W szczególności, jeśli miało tak wspaniałych obrońców. Ale że te maszyny istniały wiemy ze starych rzeźb i malowideł.

- Nikt nigdy nie zbadał dokładnie terenu pod ruinami świątyń, przyjęło się zakładać że jest przeklęty i zwyczajowo go omijać. Jeśli jednak okaże się w którymś momencie że zostanie nam pojedynczy oddział dla zbadania tej legendy... I będzie ona prawdziwa... Może to pomóc.

----

Dwóch ludzi jeszcze padło nim udało się zneutralizować zagrożenie. Dziewczyna została pochwycona w mocarnym uścisku dwóch Falcatari. Broń wyszarpnięto jej z dłoni, zaś kolejny żołnierz - z pewną dozą przyjemności - upewnił się, że nie posiada przy sobie większej liczby niebezpiecznych narzędzi. Z twarzy dziewczyny nie ustępował wyraz zimnej furii.
Ravus miał teraz wybór, czy przekazać sprawę wyżej i szukać dla niebezpiecznej zastosowania bądź sądu, czy też dokonać egzekucji na miejscu. Nie mógł jednak przewidzieć jaki będzie miała wpływ jego decyzja na otaczający go tłum. Nie było raczej ryzyka, że okaże się agresywnym, ale już w tym momencie wiele osób z wyjeżdżających było negatywnie nastawionych do żołnierzy i uważało że atak im się należał. Choć sami nie mieliby odwagi go dokonać. Szanse, że podążą bronić miasto z Cereberi już były mizerne.

Jeśli chodzi o podkomendnych nacierającej rozpłynęli się w tłumie mniej więcej w momencie gdy ich przywódczyni została schwytana. Niektórzy nawet wcześniej.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

- W takim razie koniecznie należy tego dokonać. Macie ludzi obeznanych z magią? Jeśli nie, wyślę jeden ze swoich oddziałów pod wodzą oficera, by zbadali ruiny.

***

Ravus zbliżył się do dziewczyny.
- Zdajesz sobie sprawę, że rzucając się na nas pomagasz mantidom? Że zdradzasz własną rasę? - odsunął się i przemówił ponownie głośno do tłumu. - Stajemy ramię w ramię z tymi, którzy mają odwagę bronić miasta i swych domów. Patrolujemy tereny, staramy się jak najbardziej zwiększyć nasze szanse w bitwie, by dać wrogowi odpór... I jak nam odpłacacie? Uciekacie z podkulonymi ogonami, a za kilka słów bolesnej prawdy rzucacie się na nas. Tak się nie godzi! Chciałbym wierzyć, że ludzkość jest lepsza niż to, co dzisiaj pokazaliście.

Synad opuścił głowę. Kropla krwi powędrowała w dół jego twarzy i spadła na ubitą ziemię traktu. Spojrzał na dziewczynę.
- Rzucając się na nas i zabijając cerebrich, stałaś się morderczynią. Musisz stanąć przed Radą Wojny i odpowiedzieć za swoje czyny. Związać ją. Kontynuujemy patrol, potem wracamy do miasta. Nie ma czasu chować poległych... Zdrenujcie pozostałą w ciałach magię. Niechaj odnajdą pokój.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

- Kapłani są szkoleni w pewnych podstawach, by móc rozpoznawać mroczną sztukę w działaniu. Mój uczeń Dolen będzie czekał na pańskich ludzi przed wejściem do centralnej świątyni.

----

Dziewczyna nie odpowiedziała. Ciężko było ją rozgryźć, jedno Ravus wiedział na pewno - wolałby jej teraz nie rozwiązywać. Potem też nie. Z drugiej jednak strony, jej umiejętności były na tyle znaczące, że nawet gdyby przykuć ją łańcuchem do pala przed główną bramą i dać broń, stanowiłaby jakieś wzmocnienie defensywy miasta. Nie żeby takie posunięcie zwiększyło zaufanie jakim ludzie Zul-Dugar darzyli Cereberi.

Jeden z Falcatari oddelegowanych do drenowania ciał podszedł do dowódcy. W rękach trzymał długi sztylet związanej furii.
- Sir. Jest magiczny. - Zameldował. Najwyraźniej analiza tego, jakie dokładnie zaklęcia wchodziły w grę wykraczała poza kompetencje żołnierza.

Część ludzi oddzieliła się od ogólnego zgrupowania. Prawdopodobnie postanowili nie wyjeżdżać i wspomóc wysiłki obronne. Przeważająca większość jednak ruszyła szeroką kolumną na północ.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

- Dobrze. Gdy tylko moi żołnierze wrócą z patrolu, wyślę ich do ruin. W takim razie: do pracy. Proszę niezwłocznie wysłać ludzi do przedstawicieli cechów, my natomiast rozpoczniemy przygotowania punktów obronnych.

***

Synad wziął sztylet z rąk podkomendnego i przyjrzał się mu pobieżnie, po czym zawinął w materiał i wsunął do bandoliery.
- Dobre spostrzeżenie, żołnierzu. Wracamy do miasta, musimy dostarczyć tam tę dzikuskę. Pontifex zadecyduje, co robić.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Awatar użytkownika
Glau
Posty: 763
Rejestracja: 2013-05-10, 18:38

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Glau »

Kapłan skłonił się lekko i odszedł w sobie wiadomą stronę.
----
Sztylet był wykonany porządnie, niewątpliwie z dużą starannością. Twórca wybrał styl lekko falującego, acz nadal niesamowicie wyostrzonego przy brzegach ostrza. Z ciekawszych obserwacji dowódca mógł zauważyć, że na metalu nie było już krwi jego żołnierzy.

Bez dalszych problemów oddział Falcatari Ravusa dotarł na plac główny. "Dzikuska" nie sprawiała już większej liczby problemów niż wcześniej. Oficer mógł więc bezproblemowo złożyć raport Pontifexowi.
Bo ryba, to brzmi dumnie
Bo rybą, cuchnie los
Wrócimy tu podwójnie
Na obiad i na stos
Awatar użytkownika
Shalvan
Posty: 834
Rejestracja: 2013-03-03, 09:26
Been thanked: 2 times

Re: Szturm na Zul-Dugar

Post autor: Shalvan »

Pontifex wydał swoim Falcatari (2 oddziały) i Tormenti (1 oddział) rozkaz przygotowania stanowisk obronnych, barykad, punktów oporu i zaopatrzenia w obrębie miasta zgodnie z wytyczonym podczas narady planem (zakładam że w międzyczasie patrząc na mapę ustalono optymalne miejsca na takie punkty).

Ravus odnalazł Pontifexa w centrum, podszedł do niego i wykonał krótki salut, po czym zrelacjonował wydarzenia.
- Rozumiem. Ta dziewczyna może okazać się przydatna. Daj mi ten sztylet - Cerebri chwycił broń i zważył w dłoniach. - Ciekawe... Ravusie, dołącz do żołnierzy pracujących w przygotowaniu punktów oporu i koordynuj ich prace. Przejmuję komendę nad twoim oddziałem. Dla twojej wiadomości: idziemy spenetrować ruiny trolli. Być może znajdują się tam konstrukty bojowe, które będzie można aktywować i wykorzystać do obrony miasta. Odmaszeruj.

Pontifex podszedł do dziewczyny.
- Witaj, wojowniczko. Jestem Pontifex, przywódca ludu, który żyje nad wami. Jakież jest twe miano?

***

Octavus zarządził krótki patrol w promieniu dwustu metrów wokół osady drwali, w oczekiwaniu aż zbiorą tyłki.
How can I feel abandoned even when the world surrounds me?
How can I bite the hand that feeds the strangers all around me?
How can I know so many never really knowing anyone?

If I seem superhuman I have been misunderstood.
Zablokowany

Wróć do „Centrum”