2. Grzyb na dłoni

Sesja... osadnicza Harela.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

Obrazek

Mimo iż ciepły wiatr nie pozwalał im zmarznąć, słońce było jakieś takie zimne. Wstało leniwie, z trudem odrzucając pierzynę niskich, porannych chmur.
Sierżant Axlan siedział na ławce przed kapitańskim mostkiem. Miał podkrążone oczy. Nie wyglądał na takiego, który by spał grzecznie całą noc.
Spostrzegł jasnowłosego sternika i Federsa, którzy właśnie wychodzili na pokład, przeciągając się leniwie.
- O, witamy kapitana - uśmiechnął się blondwłosy. - Piękny dziś dzień, co?
- Zabawne - odburknął Axlan, nie przerywając palenia papierosa. - Wracasz dziś do świata, to się cieszysz.
- O której planujesz nas odesłać? - sternik spoważniał.
- Jak tylko moi kochani ludzie się ogarną. Właśnie, zwołać mi tu tych nierobów - mruknął, nieodpowiedzialnie strzepując popiół ze skręta na deski pokładu. - Dość tego chrapania.

Feders uśmiechnął się.
- Się robi - odparł.

*
- Oho - mruknął Kamar, słysząc dziki bęben dobiegający ze statku. - Imperium się budzi - dodał z przekąsem.
- I przy okazji budzi pół wyspy - mruknął zniesmaczony Zahar, który miał nadzieję zdrzemnąć się jeszcze na chwilkę po swojej warcie. Wyglądało na to, że nic z tego.

Helma już od jakiegoś czasu siedziała przed ogniem ze skrzyżowanymi nogami. Kiedy usłyszała bębny, podniosła się bez pośpiechu.
- Trzeba nakarmić wygłodniałe, imperialne pyszczki - westchnęła czule. - Czy któryś mógłby mi pomóc z wodą? Zahar? I zagotować od razu, cały gar. - A ty, misiu - zwróciła się do Kariego - skocz po worek cieciorki z magazynu, proszę.
Mężczyźni spojrzeli po sobie.
Nie miała żadnego problemu, by zacząć dyrygować najemnikami.

*

Pobudka została przeprowadzona nadzwyczaj sprawnie. Już po minucie walenia w bęben wszyscy ustawili się na pokładzie przed Axlanem. Łącznie z Zahirą i Hashirem. I Olahem, który ziewał przeciągle, ale wyglądał na zdrowego. Kapitan westchnął i wyprostował się, wchodząc w rolę oficjala. Jego marudny głos poprawił się, a rozgoryczenie gdzieś zniknęło.
- Dziś żegnamy się z wygodami tego oto przybytku pływającego - zaczął bez zbędnych wstępów o poranku i pogodzie. - Statek udaje się do Imporii, gdzie zostanie przeładowany i wróci do nas za kilka dni z nowym ładunkiem drewna, prowiantu i innych potrzebnych rzeczy. Jeśli macie jakieś listy lub zamówienia, to teraz jest ostatnia chwila, by je złożyć. A jak nie macie, to zabierzcie stąd wszystkie swoje rzeczy i idźcie do ognia manarczyków. Niech tam przygotują śniadanie. Arcus, podyryguj akcją, a ja tu odprawię załogę i do was dojdę. A po śniadaniu zrobimy pogadankę.
Spojrzał po twarzach zgromadzonych.
- No. Rozejść się. A ty, Dacius, zostajesz - wskazał palcem na myśliwego.

Odczekał, aż ludzie zajmą się swoimi sprawami, po czym rzekł z poważną miną:
- Widziałem ze statku, jak ruszałeś we mgłę. - Odczekał kolejną chwilę, obserwując reakcję Daciusa, po czym uśmiechnął się. - Cieszy mnie, że mam w drużynie kogoś, kogo ciągnie w to bagno. Myślałem, że będę musiał was batem na zwiady wyganiać. Tylko nie daj się zabić, byłoby szkoda. Jeśli chcesz iść na krótki rekonesans, to leć, zdążysz do śniadania. Spróbuj odszukać te małby, gdzie mają swoje legowiska. I jakbyś się natknął na jakieś drewno zdatne do budowania, zapamiętaj lokalizację.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Ranjir »

- No! Słyszeliście kapitana. Bierzcie swoje graty i zostawcie je w wypalonym kręgu. Im szybciej to zrobimy, tym lepiej. A jeśli będziecie mieli problem z ewentualnymi zamówieniami to śmiało walcie do mnie. Pomogę zapisać.
Na lądzie Arcus wskazywał gdzie kłaść poszczególne rzeczy by zachować odpowiedni, imperialny porządek. Na koniec z pomocą dwóch robotników przeniósł swoje rzeczy na brzeg.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

- Hej - Arcus usłyszał cichy głos zza swoich pleców. Xevary właśnie do niego podchodził. - Chciałem o tym pogadać już wcześniej, ale spałeś jak zabity.
Rozejrzał się wokół uważnie, a kiedy spostrzegł, że wszyscy zajmują się swoimi sprawami, nachylił się w stronę inżyniera.
- Słyszałem od Mirasa, że Manarczycy coś knują. Kari z Hashirem, w tym przeklętym domu. Zachowywali się wczoraj w nocy bardzo dziwnie. Wiesz coś o tym? - młody cieśla wydawał się być lekko zdezorientowany. - Co o tym myśleć?
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Ranjir »

- A co dokładnie słyszałeś od Mirasa? - Inżynier również mówił ściszonym głosem. - Na razie Manar zachowuje się w porządku, więc i my będziemy robić tak samo. A jeśli zaczną coś kombinować, to zareagujemy. Co prawda w tym domu alchemik robił to, co do niego należy, ale rzeczywiście jego zachowanie wzbudza podejrzenia. - Arcus w zamyśleniu przeczesał włosy dłonią. - Jeśli zauważysz lub usłyszysz coś niepokojącego, to mi o tym mów. Koniec końców z Manarem nigdy nic nie wiadomo.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Liadan »

Zahirę ze snu wyrwał dźwięk bębna. Nie była to jednak żadna wygrywana na "dzień dobry" melodia, a zwykłe tłuczenie. Ale czegóż można spodziewać się po tych barbarzyńcach?
Dziewczyna szybko ubrała się i dołączyła do gromadzących się na pokładzie kolonistów. Cóż, może "dołączyła" to określenie nieco na wyrost. Po prostu stanęła koło Ib-Hashir'a i z niesmakiem obserwowała rozwój wypadków.

Po wysłuchaniu przemowy Axlana podała Hasirowi przygotowany w nocy raport, by ten go podpisał i opieczętował oraz swoje zamówienie. Poprosiła go też o chwilę rozmowy na osobności, ale to już po śniadaniu, gdy wszyscy będą zajęci swoimi obowiązkami. Następnie podeszła do Axlana.
- Niechaj Dzienna Gwiazda ci sprzyja, Axlanie. Wybacz, że przeszkadzam w twoich obowiązkach, ale potrzebuję pomocy przy wynoszeniu moich bagaży. Proszę, wyznacz do tego kilku ludzi. Tylko uprzedź ich, żeby byli bardzo ostrożni, szczególnie przy przenoszeniu skrzyń z wyposażeniem laboratorium i eliksirami.
....
Po skończeniu rozmowy z Axlanem poszukała wzrokiem Arcusa. Jej uwadze nie umknęło, że rozmawia on z Xevarym. Co prawda nie słyszała wypowiadanych przez nich słów, ale z postawy i gestów wywnioskowała, że rozmawiają o Manarczykach oraz, ze cieśla ma w stosunku do nich jakieś obawy lub zastrzeżenia.
Odczekała, aż mężczyźni skończyli rozmawiać, ale nim Xevary zdążył odejść podeszła do nich.
- Niechaj Dzienna Gwiazda wam sprzyja. Dobrze, że widzę was obydwóch, bo mam dla was specjalne zamówienia. Potrzebne jest mi laboratorium. Chodzi o pomieszczenie spełniające specjalne wymagania, gdzie będę mogła przygotowywać eliksiry - zwróciła się najpierw do inżyniera.
- A ciebie, Xevary, chciałam prosić o wykonanie mebli do mojego laboratorium - obdarzyła cieślę pełnym tajemniczości uśmiechem.
- Czy znajdziecie teraz czas, by omówić szczegóły?
Przez cały czas Zahira rozglądała się za swoim wężem.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

- Oczywiście, że porozmawiamy - uśmiechnął się Ib-Hashir, podpisując dokumenty.

*

- Niech Arcus wyznaczy - odparł Axlan niezbyt uprzejmie, aż sam się na tym przyłapał. Spojrzał na dziewczynę łagodniejszym wzrokiem. - Ja... mam teraz inne zajęcia - wytłumaczył się, po czym odszedł do swojej kajuty. Po chwili wyszedł stamtąd z plikiem pergaminów pod pachą. Usiadł na tej ławce co wcześniej i przywołał gestem sternika. Ib-Hashir również zjawił się bezszelestnie i usiadł koło nich, podając dowódcy swoje zwitki papieru.
Axlan zaczął coś przeglądać, coś podpisywać, coś wkładać w ręce sternikowi.
- Papiery. Na co to komu...? - mruknął, namaczając pióro w kałamarzu. - A tu jest to sprawozdanie, już zalakowałem - wrzucił ostatni papier marynarzowi na kolana i podniósł głowę. - Pamiętasz, komu to dostarczyć, nie? Żeby nie było niejasności.
- Oczywiście, kapitanie - odparł blondyn, starając się, aby w jego głosie nie zabrzmiało znudzenie.

Niespodziewanie stanął przed nimi... Feders. Trzymał w ręku list. Axlan uniósł pytająco brew.
- Też mam przesyłkę - oznajmił cicho dryblas, jakby niezadowolony, że musi prosić.
- Do kogo? - rzucił beznamiętnie kapitan, biorąc kolejny papier i wkładając go sternikowi na kolana.
- No raczej nie do żony - odparł zgryźliwie kupiec.
- Ukrywasz coś? - spytał nagle Ib-Hashir. Jego głos był paradoksalnie spokojny.
- Nie ja jeden - burknął bez ogródek Feders, patrząc magowi w oczy. I odszedł.

Mistrz magii wymienił spojrzenia z kapitanem.
- Trzeba go będzie nauczyć kiedyś pokory - westchnął Ib-Hashir. - Pokaż adresata.
Axlan przez chwilę się wahał, po czym chwycił list Federsa i podał go magowi.
- Ahm... - Hashir kiwnął tylko głową.

*

- Jakby ukrywają coś... - zdążył jeszcze dodać Xevary, kiedy podeszła do nich Zahira. Cieśla wyglądał na lekko zaskoczonego jej obecnością.
- Niech... no, sprzyja - zakłopotany nie wiedział co odpowiedzieć na to powitanie. Zerknął na Arcusa porozumiewawczo.
- La...boratorium? - brwi Xevarego uniosły się znowu, kiedy usłyszał prośbę alchemiczki. - A nie dało by rady w kuchni? - znowu zerknął na Arcusa, jakby szukając u niego potwierdzenia.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Borys »

Dacius drgnął. Miał nadzieję, że jego nocny spacerek pozostał raczej niezauważony. Czy Axlan zada mu więcej pytań? Nie chciał opowiadać o tym, co widział. Zwłaszcza, że wcale nie był tego pewny...
- Tak zrobię - odparł kiwając energicznie głową, po czym szybko się odwrócił i odszedł. Z jednej strony się bał, z drugiej ekscytował. Tym razem ten stwór go nie zaskoczy, jest dzień. Nie ucieknie mu, znajdzie go.
Najpierw udał się do Helmy, nieśmiało i nieskładnie prosząc o coś małego do przekąszenia. Nie chciał ruszać w podróż będąc tak głodnym jak teraz. Planował co prawda wrócić przed śniadaniem, ale ... ale kto wie.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

Kucharka nie wyglądała na zachwyconą jego propozycją.
- Ale jak to, bez kolejki? - zdziwiła się. - Chcesz, żeby mi się tu zaczęły wszędzie głodne pyski pałętać? Jak jednemu dam, to każdy będzie chciał!
Widząc jednak jego smutną minkę, uśmiechnęła się rozczulona.
- Ruszaj robić coś pożytecznego - podeszła bliżej i udając, że klepie go w ramię, drugą ręką wsadziła mu szybko coś w dłoń - i wróć na śniadanie, do kolejki, jak wszyscy.
Trzeba było przynajmniej zachować pozory.

Kiedy od niej odszedł, sprawdził, co dostał. Klika orzechów. Helma puściła jeszcze do niego oko z daleka, po czym szybko zajęła się swoim gotowaniem.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Ranjir »

- Dzień dobry. - Arcus uśmiechnął się kpiąco słysząc jak młoda alchemiczka tłumaczy trudne słowo. - O ile się nie mylę jesteś asystentką Ib-Hasira, więc to z nim będę omawiał ewentualne laboratorium. Jeśli jednak twój mistrz przygotował już pełen opis potrzebnych mu rzeczy, to możesz go mi zostawić. Przekaż mu jednak, że priorytetem są teraz budynki mieszkalne i kuchnia. Później, jeśli nie będzie już innych pilnych rzeczy, będziemy się mogli zająć jego laboratorium. To wszystko, czy chciałabyś poruszyć jeszcze jakąś sprawę?
Następnie Arcus zwrócił się do stojącego obok cieśli. - Czeka nas teraz sporo roboty, ale jeśli chcesz to wysłuchaj jakie panienka chce meble. Później i tak będziemy się pewnie nudzili. - Zważywszy na znajomość nawiązaną podczas rejsu inżynier mówił swobodnie i bez przygany.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Liadan »

Zachira prychnęła niczym kotka na widok psa. Opanowała się jednak błyskawicznie i już spokojnie odezwała się do inżyniera:
- Wydaje mi się, że czegoś nie rozumiesz, panie - powiedziała słodkim tonem, w którym można było wyraźnie odczytać "A niby czegóż innego można się spodziewać po tych głupich Imperialistach!?"- Wyjaśnijmy sobie to od razu, żeby na przyszłość uniknąć tego typu nieporozumień. MISTRZ IB-HASIR JEST MAGIEM SIÓDMEGO KRĘGU. MAGIEM! ROZUMIESZ TO SŁOWO , PANIE? JEGO DOMENĄ JEST MAGIA, A NIE ALCHEMIA. DLATEGO TEŻ RADA ZDECYDOWAŁA, ŻE BĘDĘ MU TOWARZYSZYŁA JAKO ASYSTENTKA. A WIĘC O WSZYSTKICH SPRAWACH DOTYCZĄCYCH LABORATORIUM BĘDZIESZ NIESTETY MUSIAŁ ROZMAWIAĆ ZE MNĄ! Tak, ze mną. Czyli budowę laboratorium będziesz musiał omówić z kobietą!
.......
- Będziesz też musiał zmienić zaplanowaną kolejność wznoszenia budynków. Laboratorium alchemiczne jest sprawą priorytetową! Mój lud cały czas mieszka w namiotach i gotuje na ognisku i nikomu to w niczym nie przeszkadza. Owszem, ja też wolałabym mieć na tej dziwnej wyspie jakieś solidniejsze schronienie, ale to może zaczekać. Natomiast przygotowanie eliksirów w takich warunkach jest niemożliwe.
.........
- Meble tez mi są potrzebne do laboratorium, a nie dla własnej wygody, jak zdawałeś się sugerować. Czy teraz zrozumieliśmy się? Jeśli tak, to proponuję zacząć tą rozmowę od nowa. Na początek powiedz mi, proszę, jakimi gatunkami drewna dysponujesz. Och, jeszcze jedno: wyznacz kogoś by wyniósł skrzynie i kufry z wyposażeniem laboratorium i moimi rzeczami.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Ranjir »

Inżynier spokojnie przeczekał wybuch kobiety. - Chyba nieco przeceniasz swoją pozycję panienko. Jako asystentka Ib-Hasira możesz jedynie ładnie poprosić o budowę laboratorium. Póki nie dostanę informacji o nim od twojego mistrza nie mam zamiaru się tym zajmować. Więc spuść z tonu młoda damo, bo nic takim podejściem nie zdziałasz. Ty masz swoje priorytety, my mamy swoje. Nie muszę chyba mówić czyje są ważniejsze. - Mimo opanowania Arcus pozwolił sobie na uszczypliwy ton w ostatnim zdaniu. Swoją postawą dawał znać, że rozmową uważa za zakończoną.

- Panowie, bądźcie uprzejmi wynieść rzeczy panienki z Manaru na wybrzeże. Tam, gdzie sobie zażyczy. - Słowa te inżynier skierował do trzech, wolnych już robotników. Był przekonany, że ową "prośbę" wykonają jak każde inne polecenie.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Borys »

Dacius, czując się winny, niemal jak jakiś przestępca, już zaczynał nieskładnie tłumaczyć się Helmie, że przecież musi przeprowadzić zwiad i że nie wiadomo co go spotka i ile to potrwa. Nagle poczuł, że kobieta wciska mu coś w dłoń i zamilkł, przeczuwając, że spełniła właśnie jego prośbę.
- Tak, tak zrobię! - odpowiedział jej i odszedł na bok. Orzechy. Cóż, powinny wystarczyć. Kiwnął jeszcze głową Helmie i udał się w to samo miejsce, w którym wczoraj spotkał tamto stworzenie. Powinien pamiętać, gdzie to mniej więcej było, nawet jeśli była gęsta mgła. Orientacja w terenie to była jego specjalność.
Ciekawe czy bestia zostawiła po sobie jakieś ślady?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Liadan »

To zdaje się byłoby wszystko jeśli chodzi o równą pozycję kobiet i mężczyzn w Imperium, o której niektórzy tyle ostatnio opowiadali. Jak widać, kobiety mają tam prawo zajmować się gotowaniem, a pewnie również praniem, sprzątaniem i rodzeniem dzieci.
- Cóż, w takim razie módl się panie do swoich bogów by cena, którą przyjdzie nam wszystkim zapłacić za twoją arogancję nie była zbyt wysoka. A ja nie omieszkam powiadomić o twojej postawie moich mocodawców.
Zahira odwróciła się i poszła dopilnować ludzi, którzy mieli zająć się wyposażeniem laboratorium i jej bagażami. Poleciła ułożyć je obok rzeczy Ib-Hasira, a gdy odeszli z jednego z kufrów wyjęła przyrządy do pisania i sporządziła raport na temat zajścia z Arcusem.
Spoiler
Pokaż
Zahira opisała dokładnie przebieg rozmowy dodając informację, że w związku z silnym odziaływaniem magicznym wyspy nie widzi możliwości przygotowywania nawet najprostszych preparatów bez odpowiednio zabezpieczonego przed jego działaniem laboratorium. Według niej tak silne oddziaływanie magiczne może zmienić sposób działania przygotowywanych eliksirów.
Poinformowała też o wyraźnej nieufności, a nawet niechęci przedstawicieli Imperium, również wyższych rangą, wobec Manarczyków.
Alchemiczka opieczętowała pismo do Wielkiej Rady własną pieczęcią i zaniosła kapitanowi statku, by przekazał je do Parsav.
Oddawszy pismo wróciła na brzeg. Z innego kufra wyjęła jedwabne szarfy w różnych kolorach, ze skrzyni z eliksirami jakiś dziwny płyn i przy pomocy trzcinki zaczęła je nasączać eliksirem. Jeśli nikt jej nie przeszkodził, zajmowała się tym do śniadania.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

Xevary odprowadził "panienkę" wzrokiem.
- Ach te baby - mruknął, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć.

Ludzie rozsiadali się już wokół ogniska, czuć było zapach gotowanego śniadania.
- Myślisz, że Hashir potwierdzi jej żądania? - spytał cieśla, obserwując zamieszanie. Patrzył, jak Jerina przyjmuje dobytek robotników do magazynu, kwitując każdą skrzynkę odpowiednim wpisem w dzienniki. A "magazyn" rozrastał się w bezładną stertę rzeczy. - Ludzie nie mają gdzie spać, rzeczy nam zaraz zamokną od wilgoci, a tej się laboratorium zachciało. Czy zapotrzebowanie na te eliksiry jest naprawdę aż tak wysokie?

*

Axlan kiwnął głową Hashirowi, że wszystko jest gotowe, a kiedy mag nie zaprzeczył, rozpoczęto przygotowania do odpłynięcia. Pozbawiony balastu statek lekko i zwinnie wymanewrował z pomostu, kołysząc się na mulistej wodzie niczym grzanka wrzucona do Helmowej zupy.
- No i tyle by było z naszych kabin - podsumował stojący na pomoście Axlan.
- Czas otworzyć się na to, co nadejdzie - uśmiechnął się Ib-Hashir, chowając ręce w fałdach swej szaty.
Sierżant zdusił w sobie jakieś brzydkie albo ironiczne słowa. Kiedy kadłub okrętu zniknął za kołyszącymi się leniwie trzcinami, obaj mężczyźni odwrócili się niespiesznie i pomaszerowali do ogniska.

Axlan usiał koło Jeriny i zapalił papierosa, podczas gdy mistrz magii skierował swoje kroki do Zahiry.
- Teraz jest moment, w którym możemy porozmawiać - zakomunikował, kiwając jej lekko głową.

*

Myśliwy szedł w stronę "domu grozy", rozglądając się uważnie. Zauważył ślady - jednak były to jego własne ślady, lekko tylko odbiegające od wydeptanych obok przez żołnierzy. Kiedy poszedł dalej, natrafił na parę karłowatych krzaków. Zbaczał nieco w lewo, choć nie wiedział, czy dobrze robi.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Ranjir »

- Jak potwierdzi, to wtedy z nim ustalę, czy rzeczywiście to niecierpiąca zwłoki sprawa. Jeśli Axlan się z nim zgodzi, to wtedy trzeba będzie coś zmajstrować między budowaniem mieszkalnych. - Inżynier również patrzył na kwatermistrza osady. - Na moja to ona już inaczej nie może. Tam, gdzie normalny człowiek coś by wymyślił i jakoś sobie poradził, to ona koniecznie musi użyć jakiegoś eliksiru. Cóż... jak tak bardzo chce, to niech sobie na razie w namiocie "laboratorium" zrobi...

- Po śniadaniu szykujemy się do roboty. Pogadam zaraz z kapitanem, a ty uprzedź resztę żeby byli gotowi. - Teraz Arcus dyskretnie spoglądał co pewien czas na Axlana i Jerine czekając, aż skończą rozmawiać. W momencie, gdy mężczyzna zaczął ruszać w swoją stronę inżynier wstał i dał znać, że chce z nim porozmawiać.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Borys »

Daciusowi momentalnie przeszło przez myśl, że chyba jednak się mylił... może coś mu się przewidziało? A może to był sen? To nie byłoby nic zaskakującego po takim dniu pełnym wrażeń.
Nie. Ufał swoim zmysłom. Wczoraj w nocy coś widział, coś bardzo niebezpiecznego i tajemniczego.
Dreszcz ekscytacji przebiegł mu po plecach, gdy ruszył dalej. Nie zatrzyma się, poprowadzi go instynkt. Oczywiście zwraca też uwagę na inne rzeczy. Co z tymi małbami? Czy naprawdę nie ma tu innych zwierząt? Jakie rosną tu drzewa?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

- W porządku, przygotujemy narzędzia i deski - odpowiedział Xevary.
Kiedy Arcus podchodził do Axlana, zawahał się lekko. Widział bowiem, że rozmowa z Jeriną nie należała do najprzyjemniejszych i choć dziewczyna zachowywała obojętność, Axlan zaciskał bezwiednie pięści. Odszedł wzburzony i natrafił na inżyniera.
- No? - spytał, z trudem przywołując neutralny wyraz twarzy.

*

Po tej stronie rosło więcej zwykłych, nieco bardziej zazielenionych drzew brzóz, osik i innych podobnych (choć gałęzie miały powyginane w niesamowite kształty), dając wrażenie osłony. Wysoka, soczysta trawa przechodziła płynnie w trzcinę, bowiem niedaleko za domem grozy zaczynało się już morze. Myśliwy obchodził chałupę, zagłębiając się w las. Wyczuł wzniesienie. Budynek był postawiony w centrum niewielkiej górki twardszej gleby, podczas gdy od pewnego poziomu robiło się płasko i mokro do tego stopnia, że buty wsiąkały mu w trawę z charakterystycznym dźwiękiem wyciskanej wody.

Nie widział małbów. Zapewne one preferują tereny bardziej oddalone od morskiej wody. Nagle zatrzymał się. Dostrzegł jakiś ruch między łodygami skrzypu.
To była ważka. Kręciła się tu i tam, aż wreszcie usiadła na dorodnym pąku.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Ranjir »

- Ciężki poranek? - Inżynier dyskretnie wskazał głową na Jerine. - Zabieram się do pracy tuż po śniadaniu. Ludzie już wiedzą, że mają się przygotować. Planuję wysprzątać jeden ocalały budynek i przystosować go bądź pod nocleg, bądź pod magazyn. Jeszcze się zobaczy. Później chcę wysprzątać pozostałe ruiny i gruzowiska, a jutro zacząć stawiać nowe budynki na starych fundamentach. Masz jakieś sugestie lub szczególne polecenia? I czy Hashir mówił coś o laboratorium? Ta jego asystentka przyszła do mnie jakby była jakąś księżną i zażądała natychmiastowej budowy laboratorium. Oczywiście odesłałem ją w diabły. Delikatnie rzecz jasna. - Kończąc wypowiedź Arcus wymownie się uśmiechnął.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Borys »

Ważka? Czyli jednak są tu jakieś żywe stworzenia.
Ostrożnie i cicho podchodził jak najbliżej, aby przyjrzeć się owadowi. Zastanawiał się czy różni się jakoś od tych ważek, które do tej pory widział.
Pilnował każdego kroku. Kręcenie się po bagnie bez ostrożności źle się skończy. Kierując się dalej starał się też zapamiętać jakieś w miarę sensowne szlaki. Może nawet odkryje jeszcze jakieś pozostałości po starej kolonii?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Liadan »

Wreszcie był czas, by porozmawiać z Mistrzem. Na początek Zahira opowiedziała mu o swoim wrażeniu, że Wyspa w jakiś sposób próbuje nawiązać z nimi kontakt. Najpierw była to próba połączenia się z jej umysłem, później dziwne słowa wypowiedziane przez starego hodowcę (opisała szczegółowo incydent przy ognisku). Poinformowała też Hasira, że w chwili słabości COŚ dwukrotnie próbowało przejąć nad nią władzę. Raz uratowała ją interwencja samego Amuru, a w nocy omal nie rzuciła się do morza i tylko poczucie obcości tego żywiołu ją powstrzymało. Gdy skończyła swą opowieść poprosiła, by mag ujawnił jej swoje informacje na temat tego miejsca.
....
- Czy w nocy, a właściwie nad ranem postawiłeś jakąś barierę nad statkiem?
...
- Po incydencie na pokładzie przygotowałam kilka szarf pomagających zamknąć umysł na wszelkie wpływy. Nie jestem pewna ich skuteczności, bo zauważyłam, że Wyspa unika prób kontaktu gdy w pobliżu znajduje się więcej osób. Myślałam, by rozdać je tym, którzy będą zmuszeni oddalić się od obozowiska. Ale obecnie nie jestem pewna, czy warto choćby proponować to przedstawicielom Imperium. Chyba poproszę o ich wypróbowanie naszych najemników, bo oni rozumieją wpływ magii na świat. Helma wydaje się być odporna na jej działanie. Czy wiesz, co może być tego powodem? Czy to ten jej tajemniczy kryształ ją zabezpiecza?
...
-Niepokoję się o Mucevher'a. Wieczorem poprosiłam go, by nieco rozejrzał się po wyspie, a on do tej pory nie wrócił. W normalnych warunkach poszukałabym go przy pomocy Magicznego Lustra, ale nie jestem pewna, czy tutaj powinnam go przyrządzać, gdyż wykorzystuje się w nim coś pochodzącego od poszukiwanego (włosy, paznokcie, krew, w przypadku węża może być to skóra, którą zrzucił w czasie linienia). Och, o czym ja mówię. Nawet jeśli bym chciała, nie mogę przygotować tego eliksiru! Nie mogę przygotować żadnego eliksiru! Z racji na zbyt silne działanie obcej magii nie mogę przygotowywać eliksirów ani prowadzić żadnych badań bez odpowiedniego laboratorium zbudowanego zgodnie z zasadami określonymi przez samego Amuru. A nasz inżynier uznał, że ważniejsza jest budowa kuchni i budynków mieszkalnych, a ja, jako twoja asystentka nie mam prawa domagać się postawienia jakiegokolwiek budynku.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

- Ta, kobiety na misji - skrzywił się Axlan. - To prawda, że Hashir wspominał coś o osobnym pomieszczeniu dla magów, ale nie przypominam sobie, aby nadawał temu jakąś bardzo priorytetową rangę. Myślałem, że po prostu rozbiją sobie osobny namiot albo coś. Tak czy owak, porozmawiam z nim. I zapytam o ten budynek od razu. Z tego co wiem, tam wciąż są dziwne rzeczy. Wypadałoby pochować tego trupa, albo coś - westchnął, dając inżynierowi do zrozumienia, że są to sprawy, które wolałby mieć jak najszybciej za sobą. - Póki co daruj sobie sprzątanie, tylko rozplanuj namioty. Rozbijemy ich parę, aby mieć dach nad głową na czas budowy.

*

Ważka poruszyła odwłokiem i spojrzała się na Daciusa. Zazwyczaj nie ma się świadomości, czy owad na kogoś spogląda, czy nie, ale tym razem myśliwy nie miał żadnych wątpliwości. Stworzenie przyglądało mu się, a kiedy ruszył w jego stronę, najzwyczajniej w świecie odleciało w stronę trzcin. Jednocześnie Dacius spostrzegł, że buty zagłębiają się coraz bardziej w trawę, a gdzieniegdzie pojawia się już stojąca woda. Zbliżał się bardzo do brzegu.

*

Ib Hashir wysłuchał w milczeniu wszystkich słów Zahiry, po czym kiwnął głową.
- Musisz być bardzo ostrożna. Nie zawsze będę mógł cię chronić. Istotnie, statek został otoczony ochronnym zaklęciem, ale teraz odpłynął i jesteśmy zdani tylko na siebie. Nawet moc Amuru jest tu ograniczona. Szczerze wątpię, aby te szarfy nam pomogły, ale z pewnością nie zaszkodzą. Jeśli chcesz, możesz je rozdać, ale wtedy rozdaj je wszystkim, nie możemy teraz faworyzować swoich. Zrób to, z chęcią się dowiem, jak ludzie zareagują.

Zwróciła uwagę na słowo "teraz". Co miało oznaczać? Mistrz jednak zmienił temat.
- Skorzystamy z Magicznego Lustra dopiero wtedy, kiedy będziemy mieli chronione miejsce na tej ziemi. Trzeba jak najszybciej przygotować ołtarz Amuru. Rozumiem, że "światłe umysły imperialistów" mogą nie chcieć jeszcze budować laboratorium, ale bez paniki. Póki co wystarczy nam namiot, który obrysujemy gwiezdnymi znakami. Gdy zacznie się coś dziać, zmienią zdanie. A my będziemy chronieni.
Zerknął na stojących nieopodal mężczyzn, a potem na Helmę, przyprawiającą właśnie jedzenie. Do ich nozdrzy doleciał zapach pustynnych przypraw - ostrych, ale nęcących.

- Helma mnie niepokoi - rzekł w końcu czarownik. - Wie więcej, niż wygląda. Nie umiem jej rozgryźć, może to faktycznie ten kryształ kryje ją przed moją magią i jednocześnie magią wyspy - przyznał się. - Rada nic mi nie mówiła o żadnym dodatkowym szpiegu z Manaru, ale miejmy na nią oko. Wkrótce na pewno zdarzy się okazja, by dowiedzieć się więcej.

- Plan działania jest zatem taki - poprosimy o jeden namiot, a potem zajmiesz się przygotowaniem w środku ołtarza Amuru, podczas gdy ja wyrysuję kręgi ochronne. Dobrze by było, gdyby to nasz namiot powstał jako pierwszy. Porozmawiam z Axlanem, jeśli ciebie nie chcą słuchać. Kultura Gorii jest bardzo patriarchalna i musimy to jakoś przełknąć.

Uśmiechnął się, tak jak to miał w zwyczaju: bez cienia radości w oczach.
- To teraz ja Ciebie o coś zapytam. Co Olah mówił, gdy przy nim byłaś?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Borys »

Dacius zauważył, że z ważką było coś nie tak. Zważywszy na fakt, że jak na razie była jedynym zaobserwowanym tutaj żywym stworzeniem obok kosmatego jaszczura przyszła mu do głowy pewna myśl... a może to tajemnicze stworzenie przybiera dowolne kształty? I dlatego nie można go dopaść?
Dalej nie szedł, nie teraz pora na ryzyko. Zamiast tego cofnął się z zamiarem poszukania jakichś ścieżek wokół dawnej osady, ewentualnie pewniejszego gruntu.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

Myśliwy skręcił w prawo, omijając szuwary i wchodząc z powrotem na lekki pagórek, na którym stał dom. Obszedł budynek od tyłu, nie uświadczywszy żadnych anomalii. Dotarł do ruin dawnej kuchni. Tutaj też było spokojnie. Wczoraj oczyszczono nieco te ruiny, zbierając z nich drewno na opał i deski, które mogłyby posłużyć do ponownej budowy. Dacius poszedł więc dalej, kierując się wzdłuż granicy wioski na południe.

Poczuł, że teren schodzi w dół. Twardsza ziemia stopniowo ustępowała bagnistej mazi, co zmusiło go do wyszukiwania najlepszej drogi. Poruszał się teraz wolniej, od kępki do kępki, zmuszony badać teren.
Zauważył ruch w oddali. Coś bardzo małego, niby kamyczek, wierciło się gdzieś między grudkami błotnistej ziemi. Kiedy podszedł bliżej, dostrzegł więcej tych małych, lekko różowych muszelek, z których wystawały bezbarwne macki, błyszczące jak ślimaki, a wijące się jak dżdżownice.

Myśliwy dostrzegł też podejrzanie płaską powierzchnię. Dopiero po chwili dotarło do niego, że to lustro wody, tak grubo przykryte rzęsą i inną roślinnością wodną. Znajdował się nieopodal małego stawu.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Liadan »

- Szarf nie wystarczy mi dla wszystkich, a nowe będę mogła przygotować dopiero, gdy dotrze do nas moje zamówienie. Ale gdyby tak... dać je zwiadowcom i strażnikom. Mogliby je sobie wzajemnie przekazywać przejmując wartę czy oddalając się od obozowiska. Nasi najemnicy z pewnością zechcą z nich skorzystać. Co do pozostałych nie mam takiej pewności, ale zapytam ich przy śniadaniu.
...
- Tu chyba każdy wydaje się być kimś więcej niż się do tego przydaje. Mnie również zaintrygowała Helma. Dotarły do mnie plotki o jakiś powiązaniach Jeriny z piratami... Tworzy się też podział na "Imperialistów" i Manarczyków, a masz Mistrzu rację, że to może spowodować niepotrzebne komplikacje... Może więc byłoby dobrze, gdybym zamieszkała z pozostałymi kobietami, a w naszym namiocie tylko pracowała? To ukróci komentarze na temat "wywyższających się magów", a przy okazji łatwiej będzie mi się czegoś o nich dowiedzieć.
...
-Olach...
Zahira zamyśliła się na chwilę, starając się szczegółowo odtworzyć scenę z poprzedniego wieczoru, by nie pominąć żadnego istotnego szczegółu.
-... wydawał się być pogrążony w głębokim śnie. Do momentu, aż się nad nim pochyliłam, by zbadać jego stan. Zaczął się rzucać, jakby szukał czegoś koło siebie, a później próbował się osłonić przed jakimś niebezpieczeństwem(?). Wtedy zaczął mówić. Jego słowa były urywane, ledwo zrozumiałe. Do tego jeszcze ten akcent(!). Nie wiem więc, czy dobrze go zrozumiałam. Brzmiało to jakby: "wielki wąż, siezi (?) perły, dużo" i wreszcie całkiem wyraźnie powiedział " zniknęły".
...
- Chociaż samo to, że Olah mówił będąc pod wpływem eliksiru było dziwne, to jeszcze dziwniejsze było zachowanie Helmy. Gdy Axlan zasugerował, że mogło mu się coś przypomnieć z poprzedniego pobytu, kucharka stwierdziła, że to nie było wspomnienie. I powiedziała to z taką pewnością w głosie...
...
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

Ib Hashir podrapał się po brodzie w zamyśleniu.
- Ależ to mogły być zwykłe wspomnienia - rzekł w końcu. - Muszę mieć na oku tą całą Helmę. Bardzo słusznie, pójdź spać tam do nich, pomyszkuj trochę. Ah! - Przypomniał sobie coś najwyraźniej. - Jeszcze co do Olaha... - Czarownik nachylił się lekko i zniżył głos. - Odwiedziłem go dziś w nocy i nie jest najlepiej. Mimo tego, że pozornie wydaje się być zdrowy, magiczna choroba wciąż go męczy. Wygląda na to, że moc Amuru nie odcięła wszystkich macek tutejszej magii. To poważna sprawa. Podejrzewam wręcz, że to wchłonęło moc Gwiazdy i zamiast zniknąć, wzmocniło się. Więc gdyby coś się działo, nie rób z nim nic bez mojej wiedzy, dobrze..? To... - urwał, widząc zbliżającego się Axlana.

Wyprostował się i momentalnie spłynęła na niego obojętna wyniosłość.
- Witaj magu - rzekł sierżant, kątem oka spoglądając na Zahirę.
- Witam - odparł Ib-Hashir lakonicznie.
- Doszły mnie słuchy, że potrzebujecie laboratorium, prawda to? - Axlan przeniósł uwagę na czarownika.
- Dla waszego bezpieczeństwa - kiwnął głową zapytany.
- Dla naszego bezpieczeństwa potrzeba też dachów nad głowami i stabilnego magazynu, aby nam zapasy nie pleśniały. - Axlan zdawał się wiedzieć, czego chce. - Dlatego póki co rozbijemy wam namiot, a laboratorium zejdzie na dalszy plan.
- Zgoda - mruknął Ib-Hashir po krótkiej chwili udawania, że się namyśla - ale "nasz namiot" jest namiotem Amuru i musi zostać postawiony wedle ściśle określonych reguł. Na planie siedmiokąta, siedem żerdzi wysokich na siedem kroków, w rozstawie co siedem stóp. Żerdzie oparte o siebie prawoskrętnie tak, aby budowały w centrum namiotu okrągłe okno na niebo.
- Eeer - Dowódca zamrugał parę razy. - Opowiecie to Arcusowi, on zrobi.
Mistrz przerzucił oczami, tłumiąc w sobie irytację.
- Narysuję mu to. Niech pyta, w razie, gdyby miał wątpliwości. Magiczna oprawa namiotu zajmie nam trochę czasu, dlatego postarajcie się, aby stanął jak najszybciej.

Ib-Hashir wyjął ze swojej saszetki kawałek pergaminu.
- Użycz pleców - poprosił, a kiedy Axlan się odwrócił, mag rozłożył na nim papier i rozpoczął szkicowanie.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Ranjir »

Oczekując na śniadanie Arcus przysiadł niedaleko dóbr wyniesionych ze statku, wyjął kawłek pergaminu z kieszeni i zaczął rysować na nim rozstawienie namiotów. I tak na kartce pojawiły się symbole przedstawiające dwa namioty dla Manaru i trzy dla Imperium, a także zadaszenie na kuchnię polową.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Borys »

Dacius ostrożnie przykucnął i nie podejmował pochopnych ruchów. Choć nie zauważył żadnych śladów kosmatego jaszczura, to prawdopodobnie odszukał inny cel - słynne, złotonośne małby. Skarb tej ziemi, po który wysłał ich cesarz. Myśliwy powinien się ucieszyć z pierwszego małego sukcesu tej ekspedycji, ale tak nie było. Co prawda przyglądał się z zaciekawieniem tym małym stworzonkom, były bardzo interesujące... ale w tej chwili elektryzowała go tylko myśl wytropienia tajemniczego jaszczura.
Zapamiętując trasę, ruszył w kierunku osady. Musi zdać raport Axlanowi, to on zdecyduje co zrobić z tymi małbami. Dacius, mając w pamięci opowieści o dziwnej chorobie, nie chciał póki co tykać tych stworzonek.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

Wracając, kilkanaście metrów za jeziorkiem Dacius spostrzegł kolejny, dosyć niezwykły element krajobrazu tej wyspy: wielki, podłużny, zatopiony w bagnie kamień o chropowatej powierzchni i jasnej, lekko różowawej barwie. Wyglądał, jakby był pokryty jakimś dziwacznym mchem. Myśliwy musiał nie zauważyć go wcześniej, bo od drugiej strony obiekt ten zasłonięty był przez kępy wyższej trawy.

*

- Rysuj, rysuj - Jerina nachyliła się znienacka nad ramieniem inżyniera. - Już nam ziarno chłonie wilgoć. Jeśli nie zbudujemy porządnego magazynu w przeciągu paru dni, to będziemy się mogli pożegnać z wszystkimi zapasami.
Chyba niedane było Arcusowi skupić się teraz na pracy, bo w tej samej chwili podszedł do nich jeszcze Xevary. Obrzucając dziewczynę przelotnym tylko spojrzeniem przysiadł się do kolegi.
- I co z tym zamówieniem manarskiej arystokracji, wiadomo już coś? - zażartował, zerkając na papiery inżyniera. - Nie robimy? - spróbował zgadnąć po szkicach.
- Oh, a cóż to za zamówienie złożyła wam manarska arystokracja? - Magazynierka podchwyciła wątek.
- Alchemiczka chciała laboratorium - wyjaśnił Xevary.
- Czy oni są nienormalni? - Jerina nie przebierała w słowach. - A żywić się to czym będziemy? Światłem z gwiazd? - zakpiła.

*

Zahar spoglądał na kociołek Helmy z utęsknieniem. Cały obóz czekał na śniadanie, a on nie był wyjątkiem.
- Gotowe? - nie wytrzymał, widząc, że kucharka od paru minut nie robi już nic poza mieszaniem. Na jej twarzy wymalowało się rozbawienie. - Potrawka musi się przegryźć, misiu - odrzekła, nie przerywając kręcenia łyżką w kotle.
- Chętnie pomogę ją przegryzać - mruknął wojownik. Zaśmiała się.
- W porządku - zgodziła się. - Jak tylko Kari przyniesie chleb z magazynu, rozpoczniemy wydawanie. Możesz już iść po swoją miskę.

Wraz z Zaharem kilka innych osób również ruszyło po miski - słyszeli rozmowę. A potem ktoś krzyknął: "śniadanie" i w moment zapanowało ogólne poruszenie. Wiadomo było już z daleka, że nadszedł czas posiłku.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Ranjir »

- Oni by chyba mogli. - Inżynier nie przejmował się towarzystwem. I tak większość plany miał już w głowie, więc rysunki nie były zbyt ważne. - Ale laboratorium nie będzie. Przynajmniej póki nie zbudujemy tego, co rzeczywiście jest potrzebne. - Arcus zgiął pergamin, wsunął go do kieszeni i wstał. - Skoro o jedzeniu mowa... Pora się posilić.
Wziąwszy swoją porcję inżynier podszedł do Jeriny w celu kontynuowania rozpoczętej rozmowy. - Możliwe, że magazyn zaczniemy stawiać już dzisiaj lub przystosujemy tamten budynek. Dobrze by było, gdybyś jak najszybciej ogarnęła ten cały syf co to się zrobił po rozładunku.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 2. Grzyb na dłoni

Post autor: Harel »

Kiedy Hashir skończył szkicować, bez pośpiechu pochował wszystkie przybory do pisania, po czym wręczył Axlanowi swoje dzieło.
- Przekaż to komu trzeba. Niech nie będzie trzeba już mnie tym kłopotać. Nas - poprawił się, zerkając na Zahirę.
Axlan spojrzał na maga chłodnym wzrokiem. Czy on zapomina, kto tu jest dowódcą? Przygryzł jednak wargi, nie mając nastroju na kolejną już dzisiaj utarczkę.
- Przekażę - mruknął. - Mam nadzieję, że ten namiot okaże się nam bardziej potrzebny niż podejrzewam - wycedził na odchodne i odszedł.
Mistrz magii nawet nie drgnął.
- Wkrótce przekonasz się, kto jest twoim najcenniejszym sojusznikiem w walce z tą wyspą... przyjacielu - uśmiechnął się tajemniczo, pewien, że sierżant go już nie słyszy.

Zabrzmiały śniadaniowe gongi. Ib Hashir zwrócił uwagę na Zahirę.
- Pójdźmy zjeść. Myślę, że śniadanie to dobra okazja, abyś rozdała szarfy wojownikom.

*

- Niech sobie zrobią laboratorium w tej przeklętej szopie - zgodziła się Jerina. - Nieboszczyk pod ręką, to i o "ingrediencje" nietrudno.
I wtedy zauważyła, że za jej plecami jeden z najemników Manaru, Kari, wynosi właśnie skrzynkę z chlebem do śniadania. Po jego wzroku zrozumiała, że słyszał te kpiny. Szybko odwróciła głowę.

Kiedy wrócili ze swoimi porcjami gorącej potrawki z cieciorki z zamoczoną weń pajdą chleba, Jerina skupiła się na jedzeniu. Podniosła głowę dopiero, kiedy Arcus poprosił ją o posprzątanie w magazynie.
- Jaki syf!? - fuknęła z jedzeniem w ustach. - Porządek jest! - dodała, kiedy już przełknęła. - Wiem doskonale, gdzie co jest, a jak ty nie ogarniasz, to się spytaj. Jedzenie na górze, dechy na dole, narzędzia tam pod ścianą, rzeczy osobiste na trawce obok - wyjaśniła. - Wszystko klar. Zresztą, lepszy porządek to się zrobi dopiero, jak będziemy przenosić te rzeczy do właściwego magazynu. - Nabrała kolejną łyżkę potrawki i zatrzymała ją w powietrzu. - A, i nie waż mi się robić magazynu w tym przeklętym domu. Jak nic jedzenie przejdzie złą magią i pozdychamy jak nasi poprzednicy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Perłowy Renesans”